czwartek, 29 października 2015

ROZDZIAŁ XL

Magnus otworzył drzwi swojego mieszkania i odsunął się na bok, by wypuścić do środka przyjaciela. Nie był zadowolony z tego poranka, bo i tak nie udało im się ustalić wszystkiego, co zamierzali, a to, czego się dowiedzieli, w niczym im nie pomagało, a tylko potwierdzało to, co wiedzieli już wcześniej. Jednym słowem zatoczyli błędne koło, stojąc znowu w punkcie wyjścia. Zupełnie bezradnie. Poza tym wyszedł wcześnie i nie miał nawet okazji przywitać się ze swoim chłopakiem, z którym spędził ostatnią wspaniałą noc. Miał świadomość tego, że dziwnie się zachował, zostawiając go samego bez słowa wyjaśnienia, ale liczył na to, że uda im się z Ragnorem dojść do czegoś konkretnego. Chociaż jeśli by tak na to patrzeć, to wolałby dojść z Aleciem, ale cóż poradzić? Aż zaśmiał się cicho na to spostrzeżenie, przez co spoczął na nim pytający wzrok przyjaciela. Kiwnął mu jednak lekceważąco głową, dając w ten sposób znak, by nie drążył tematu. Nie chciał się z nim dzielić tym stwierdzeniem, bo najpewniej po prostu by oberwał.
Skierował swoje kroki do salonu, zostawiając tam swoje rzeczy i wszystkie dokumenty i skręcił do sypialni. Skoro jeszcze nie widział Aleca, to pewnie tam siedzi. Jakże wielkie było jego zdziwienie, kiedy i tam go nie zobaczył. Wrócił więc do pokoju dziennego i spojrzał zaskoczony na Cate, która w czasie jego nieobecności dołączyła do Ragnora siedzącego już wygodnie na kanapie.
- Hej, Cate - przywitał się z nią, podszedł i cmoknął w policzek. - Alec już wstał? - zapytał, chociaż pytanie to było pytaniem retorycznym. Skoro nie było go w sypialni, to pewne, że już nie śpi.
- Wstał i zjadł. Tak jak mnie prosiłeś, zrobiłam mu śniadanie - odpowiedziała z uśmiechem. Wiedziała, że Magnus nie będzie już taki wesoły, kiedy się dowie, gdzie jest jego chłopak. - I muszę przyznać, że miał naprawdę dobry humor, a pierwsze o co zapytał, to gdzie jesteś - dodała.
Bane uśmiechnął się delikatnie i przeszedł do kuchni, z której wrócił już po kilku chwilach, trzymając w ręku miseczkę z pokrojonymi owocami. Jadł je i przyglądał się swoim przyjaciołom.
- Cate? - zaczął w końcu.
Wspomniana uniosła głowę i już wiedziała, że coś jest nie tak. Czarownik już pewnie o wszystkim wiedział.
- Tak? - zapytała jak gdyby nigdy nic.
Bane zaśmiał się cicho, widząc jej zagubioną minę. Coś przed nim ukrywała?
- Coś się stało?
Kobieta zmarszczyła brwi, kręcąc przecząco głową.
- Nie, dlaczego?
- Nie wiem. Po prostu wydaje mi się, że się jakoś inaczej zachowujesz - wzruszył ramionami, tłumacząc oszczędnie. - Ale nieważne, skoro mówisz, że wszystko jest dobrze, to pewnie tak jest. Na pewno mam zwidy, prawda? - podpuszczał ją.
Cate kiwnęła głową, a Ragnor czując jej zdenerwowanie, aż sam na nią spojrzał. Nie wiedział, czego może się obawiać. Co ukrywała?
- Gdzie jest Lightwood? - zapytał, a ona posłała mu karcące spojrzenie.
Fell już wiedział, że poruszył zły temat, ale pytania cofnąć nie mógł. Magnusa zaciekawiła jej reakcja, więc też czekał w skupieniu na odpowiedź.
- Wyszedł - powiedziała prosto, ale w jej głosie słychać było jakąś obcą nutkę.
- Dawno? - wtrącił się czarownik.
- Nie tak dawno - nadal brnęła w kłamstwo. - Jakieś dwadzieścia minut temu.
- A gdzie? - dopytał.
- Nie wiem - unikała jego wzroku.
Magnus zaśmiał się melodyjnie. Naprawdę myślała, że tak łatwo da się przekonać? Doskonale wiedział, że to co mówi to nieprawda, ale jakoś nie miał serca jej przerywać. Póki co dał jej szansę na wykazanie się, ale kiedy zrozumiał, że zamieszany jest w to jego chłopak, mina mu odrobinę zrzedła. Zdał sobie sprawę z tego, że albo go kryje, albo naprawdę nie wie, gdzie ten się obecnie znajduje. Bardziej prawdopodobna wydawała mu się pierwsza opcja, także to na niej się skupił. Co ten Alec znowu wymyślił?
- Stela - przypomniało mu się.
- Co stela? - zaciekawił się jego przyjaciel.
Magnus pokręcił głową i udał się do sypialni. Wcześniej wydawało mu się, że widział ją na stoliku nocnym przy łóżku. Postanowił więc to sprawdzić, chcąc się upewnić, czy Alec rzeczywiście gdzieś wyszedł. Nie ruszyłby się bez niej nigdzie. Tak jak podejrzewał, stela leżała tam, gdzie ją ostatnio widział. Chwycił ją w rękę i wrócił do salonu. Położył przedmiot na stole i spojrzał na już nie taką pewną siebie Cate.
- Alec by bez niej nie wyszedł - powiedział chłodnym tonem. Coraz mniej mu się podobała ta rozmowa. - A przynajmniej nie na tak długo.
- Może jej po prostu zapomniał - zaczęła się bronić, ale widząc jego minę, zdała sobie sprawę, że robi to zupełnie na darmo.
Magnus prychnął pod nosem i wstał z kanapy. Podszedł do okna i chwilę przy nim stał, po czym zaczął bez sensu krążyć po salonie. Myślał, nie odzywając się słowem. Ragnor również wolał się nie odzywać, bo wiedział, że źle by na tym wyszedł. Poza tym nie wiedział nawet, o co tym oboju chodziło. Nie potrafił wyłapać nic konkretnego z ich rozmowy. Nie ma Aleca, chociaż, że zostawił stelę. Wielkie mu halo. Pewnie po prostu jej zapomniał, tak jak mówiła Cate. Według niego Nocni Łowcy nigdy nie należeli do najmądrzejszej rasy i wykonanie kilku czynności na raz sprawiało im pewnie nie małe kłopoty. Oczywiście nie postrzegał tak Lightwood'a. To po prostu ogólne zdanie, jakie o nich posiada.
- Cate, proszę cię, przestań - wysyczał Magnus przez żeby. Złościło go to, że coś przed nim próbowała zataić. - Powiedz po prostu, gdzie jest Alec. Oboje dobrze wiemy, że nie mówisz prawdy, a ja nie wiem dlaczego. I lepiej, żeby był po temu jakiś konkretny powód, bo jeśli nie to... - zastrzegł, już mając rzucić jakąś groźbę, ale przerwał mu Ragnor.
- Nic jej nie zrobisz, Magnus - powiedział pewnym siebie głosem, rozpierając się wygodniej na kanapie. - I sam dobrze o tym wiesz, więc nie wiem, dlaczego w ogóle zaczynasz ten temat. Nie wiem, gdzie jest Alec i czemu Cate nie chce powiedzieć, skoro wszyscy wiemy, że ona posiada tę informację - tym razem rzucił badawcze spojrzenie na przyjaciółkę. - Ale to nie powód, żeby tak mówić. Jesteśmy przyjaciółmi i muszę ci powiedzieć, że nie podoba mi się twoje zachowanie. Lightwood pewnie zaraz wróci albo wyśle ci jakiegoś słodkiego sms-a, żebyś się nie martwił, a ty będziesz żałował, że mówiłeś do Cate w taki sposób. Proponuję więc, żebyś spuścił z tonu i w spokoju dokończył tę rozmowę - stwierdził.
Zarówno Cate jak i Magnus słuchali go uważnie, ale kiedy tylko skończył mówić, zapomnieli o jego słowach, od razu zaczynając mierzyć się wzrokiem.
- Wrócił do Instytutu?
- Nie.
Czarownik odetchnął głębiej i policzył w pamięci do pięciu, zanim zadał kolejne pytanie.
- A powiesz mi, gdzie się obecnie znajduje?
Cate pokręciła przecząco głową, zaciskając usta. Bane westchnął cierpiętniczo i westchnął z frustracji. Nie miał już sił. Im dłużej próbował z niej coś wyciągnąć, tym bardziej się denerwował. Mimo iż kobieta była już dorosła, zachowywała się teraz jak dziecko.
- Dlaczego?
- Bo już teraz się denerwujesz, a jeśli ci powiem, gdzie jest Alec, będziesz jeszcze bardziej zły - wytłumaczyła prosto.
Czarownik nie mówił nic kilka minut, aż w końcu w jego umyśle zapaliła się żarówka. Wystarczyło połączyć ze sobą kilka dość ważnych faktów.
- Wyszedł z mieszkania? - zapytał.
Wiedział, że to pytanie rozwiąże całą tę zagadkę z miejscem pobytu Nocnego Łowcy. Był prawie stuprocentowo pewien, że odpowiedź będzie przecząca, ale w duchu marzył, że będzie inaczej. Nie musiał jednak długo czekać, bo sama reakcja Cate uświadomiła go w przekonaniu, że tak nie jest. Dodatkowo dobił go fakt, że kobieta wykonała głową ruch, świadczący o tym, że chłopak nie przekraczał drzwi wejściowych.
- Dlaczego pozwoliłaś mu tam wejść? - zrobił wielkie oczy. - Przecież słyszałaś, ile razy sam mu zakazywałem w ogóle się tam zbliżać!
Ragnor od razu uniósł głowę, słysząc jego podniesiony głos.
- Magnus, proszę cię - zaczęła Cate, ale ten zaraz jej przerwał.
Miał gdzieś to, że zachowywał się niekulturalnie, wchodząc jej w słowo i mówiąc takim tonem, ale naprawdę stracił już cierpliwość. Nie dość, że tyle czasu zajęło mu dowiedzenie się tej jednej rzeczy, to jeszcze okazało się, że Alec miał totalnie gdzieś, że nie wolno mu samemu wchodzić do tego pokoju i jak zwykle działał sam, o niczym nie informując swojego chłopaka.
- Nie, Cate! To ja cię proszę - warknął gniewnie. - Prosiłem cię jedynie o to, byś z nim chwilę posiedziała, żeby nie wpadł na pomysł złożenia wizyty naszej tajemniczej współlokatorce! Ale nie, oczywiście - wyrzucił w górę ręce, w geście bezsilności. - Po co mnie słuchać?!
- Myślisz, że pytał mnie o zgodę?! - odparła. - Wyobraź sobie, że tak nie było! Magnus, znasz Aleca lepiej ode mnie i wiesz, że nie można go zatrzymać, jeśli już sobie coś postanowi. Poza tym zanim zauważyłam, co kombinuje, było już za późno!
Ragnor zmarszczył brwi, kompletnie nic nie rozumiejąc. Zgubił się już jakiś czas temu i po prostu przestał ich słuchać.
- Czekaj, Magnus - wtrącił się. - To gdzie on jest?
Oboje jednak nic nie odpowiedzieli, zupełnie go ignorując. Bardziej zajęci byli swoim teraźniejszym sporem.
- Przecież to było pewne, że będzie chciał tam wejść, wykorzystując moją nieobecność - zakpił. - Jest Nocnym Łowcą, oni z natury są uparci.
- Och! To jak jesteś taki mądry, to trzeba było samemu z nim siedzieć. Chcę ci jednak przypomnieć, że Alec nie jest już dzieckiem, czego najwyraźniej nie zdążyłeś jeszcze zauważyć i chodzenie za nim krok w krok nie wchodzi w rachubę! Nie jest głupi! Wie, co robi - dodała.
- Nie wie! Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co może się stać... - zaczął, a jego głos brzmiał jakoś inaczej.
- Co się może mu niby stać?! Jest Nocnym Łowcą, niczego się nie boi! Poza tym na kogo się denerwujesz, na mnie czy na niego?
- Na was oboje, ale z racji tego, że go nie ma, cała moja złość skierowana jest na ciebie - wyjaśnił już spokojniej, siadając w fotelu.
Cate westchnęła i na niego spojrzała.
- Pomyśl, dlaczego to zrobił. Mnie się wydaje, że tylko dlatego, żeby utrzeć ci nosa. Cały czas mu tego zabraniasz, jakby był dzieckiem. Nikt nie lubi być tak traktowany. Poza tym nie powiedziałeś mu nawet, że wychodzisz. Podszedł mnie i mu powiedziałam, gdzie jesteście. Mówił, że wie o wszystkim, ale że szczegółowo obiecałeś mu to wyjaśnić później. Wiem, że źle zrobiłam, nie zatrzymując go, ale pomyśl, co ty mu robisz i czy to nie jest gorsze. Bo według mnie tak - wzruszyła ramionami. - I zanim jeszcze raz postanowisz na mnie naskoczyć, najpierw z nim przeprowadź jakąś poważniejszą rozmowę, bo myślę, że by się wam przydała. Alec to naprawdę fajny facet i kto jak kto, ale ty chyba najlepiej zdajesz sobie z tego sprawę - warknęła. - Beznadziejnie się zachowujesz, tyle ci powiem. A teraz wybaczcie - powiedziała i wstała - ale nie mam ochoty z wami siedzieć.
Ragnor również wstał z zamiarem pójścia za nią.
- Nie, Ragnor - od razu dodała. - Idę sama, muszę się uspokoić. No chyba, że chcesz iść ze mną i dać się na sobie powyżywać.
Zainteresowany pokręcił przecząco głową, niemal od razu siadając z powrotem. Kiedy tylko kobieta wyszła z pomieszczenia, usłyszał pytanie Magnusa:
- Myślisz, że ma rację?
Fell wzruszył ramionami.
- Nie wiem, ale muszę przyznać, że jej argumenty do mnie trafiają - stwierdził. - A wcale mnie nie dotyczą! - zaśmiał się jeszcze, chcąc rozluźnić atmosferę, co mu kompletnie nie wyszło.
Magnus tylko oparł łokcie o kolana i schował twarz w dłoniach, nie mając ochoty dłużej o tym rozmawiać.

***

Aaron leżał swobodnie rozłożony na nieswoim łóżku. Musiał jednak przyznać, że było bardzo wygodne. Ogólnie cały pokój był utrzymywany w dość dobrym stanie. Wszystko na swoim miejscu, czyste, ładne i uporządkowane. Rozejrzał się raz jeszcze po pomieszczeniu, zastanawiając się przy okazji czy chłopak miał w zwyczaju tak dokładnie wszystko sprzątać, czy to po prostu dlatego, że miał mieć gościa. Gościa, którym był oczywiście on sam.
- Możesz łaskawie zabrać nogi z mojego łóżka? - warknął w jego stronę gospodarz.
- Oooo - zaśmiał się blondyn. - A co ty dzisiaj taki milutki?
Nóg jednak nie zabrał, nadal wegetując na jego własności. Wyciągnął do niego dłoń, dając mu w ten sposób znak, żeby podszedł bliżej. Chłopak przewrócił oczami, ale w końcu to zrobił, zabierając uprzednio z biurka jakieś książki, zeszyt i długopis.
- Ściągnij chociaż buty - ponowił swoją prośbę.
Ta z kolei została spełniona i z zadowoleniem przyglądał się, jak buty Nocnego Łowcy uderzają o podłogę. Dopiero potem usiadł na łóżku, blisko Aarona i rozłożył na nim wszystkie rzeczy.
- Naprawdę nie mam dzisiaj czasu, Aaron - zaczął po kilku minutach Jason. - Mam masę pracy domowej, której nie potrafię zrobić. Bez sensu, żebyś tu siedział i patrzył jak odrabiam matmę. A raczej staram się to robić, bo jak widzisz nic mi nie wychodzi – jęknął. - Matma jest beznadziejna – pożalił się.
- Sam jesteś beznadziejny – przedrzeźniał go Nocny Łowca. - Poza tym skoro ci tak nie idzie, to dlaczego tego po prostu nie zostawisz? Olej to i tyle – wzruszył ramionami.
Jason zmierzył go wzrokiem i dopiero po tym się odezwał:
- Myślisz, że to takie proste? Nie mogę tego olać i nie dlatego, że jestem jakoś mega ambitny, a dlatego, że zgarnąłem już dwie pały – mruknął. - Rodzice stwierdzili, że jeszcze jedna i będę miał zakaz wychodzenia z domu. Już i tak mam ograniczony i dlatego chciałem spotkać się tutaj a nie gdzieś na mieście – wyjaśnił.
Aaron przyjrzał mu się uważniej. Szczerze mówiąc, to wątpił w to, że chłopak w ogóle zgodzi się na jakiekolwiek spotkanie. Jakiś czas temu do niego napisał i jakoś tak samo wyszło, że zaczął to robić regularnie. Fajnie mu się z nim gadało, ale od czasu ich ostatniego spotkania ani razu go nie widział. Zapytał więc, czy nie chciałby się zobaczyć, ale ku jego zdziwieniu chłopak odmówił. Nie poddał się jednak i próbował jeszcze kilka razy, w końcu otrzymując odpowiedź twierdzącą.
- Mało możliwe, żebyś ty to rozumiał i mi wytłumaczył, co? - przerwał jego rozmyślania. Aaron zerknął na jego twarz z wyraźnym osłupieniem malującym się na jego własnej. Nie wiedział nawet, o czym ten do tej pory mówił, więc to niemożliwe, żeby mu w czymkolwiek mógł pomóc. - Dobra, nieważne, sam sobie poradzę, nie musisz robić takiej wrednej miny – burknął, błędnie interpretując jego zachowanie i podniósł się z zamiarem przeniesienia się z powrotem na biurko.
Blondyn mu jednak na to nie pozwolił. Usiadł gwałtownie i szybko złapał go w pasie, przyciągając do siebie. Jason, który wcale się tego nie spodziewał, wylądował na jego kolanach. Od razu też poczuł jego usta na swojej szyi.
- Trafiłem chyba na twój zły humor, co? - wymruczał mu do ucha.
- Wcale nie – skłamał, próbując się odsunąć. - Przestań, Aaron. Nie po to tu przyszedłeś – przypomniał mu.
- Nie? A po co w takim razie? - obrócił go tak, że ten siedział teraz na nim okrakiem, zwrócony twarzą do niego. - I wcale nie robię wrednej miny.
- Robisz – odparł, poddając się. Zaplótł ramiona wokół jego szyi, przenosząc na niego swój ciężar. Od rana bolała go głowa. - Ta mina jest chyba u ciebie normą – stwierdził i przesunął nosem po jego policzku. Miał do niego straszną słabość. Między innymi dlatego w końcu zgodził się z nim spotkać. Skłamał jednak, kiedy mówił, że spotkał się z nim u siebie w domu tylko dlatego, że miał ograniczone wyjścia. To też było oczywiście prawdą, ale nie jedynym powodem. Kluczową kwestią było to, że było to dla niego miejsce neutralne i wiedział, że w domu będą również jego rodzice, co uniemożliwi im robienie tego, co robili ostatnio. Nie chciał z nim znowu uprawiać seksu. - Ale w jakiś dziwny sposób do ciebie pasuje – dodał cichutko, przymykając oczy i opierając czoło o jego obojczyk.
- Pasuje? - złapał go w pasie i już wsuwał mu ręce pod koszulkę.
- Nie, Aaron, proszę cię – poprosił. - Zostaw – odgonił jego ręce. - Na dole są moi rodzice – upomniał go.
- No i co – nie przejął się Nocny Łowca. - Nie wiedzą, że ich synek zabawia się z innymi chłopcami?
Jason westchnął z rezygnacją.
- Nie i lepiej, żeby się nie dowiedzieli – zarzekł od razu. - Dopiero by im odbiło. Poza tym nie zabawiam się z chłopcami, a z jednym konkretnym – poprawił go, na co ten uśmiechnął się szeroko. - I było to tylko jeden jedyny raz – dodał.
Blondyn nie pozwolił mu powiedzieć nic więcej, łącząc ich usta w głębokim pocałunku. Chłopak mimo tego, co przed chwilą mówił, oddał go z wielkim zaangażowaniem. Po chwili, stanowczo dla Nocnego Łowcy za krótkiej, odsunął się od niego i zarządził:
- Muszę się pouczyć. Jeśli chcesz tu siedzieć i się nudzić to proszę bardzo, ale od razu mówię, że to nie będzie nic ciekawego.
- Spoko, żaden problem. Zostanę – odpowiedział mu automatycznie i ponownie położył się na jego łóżku, uprzednio przyglądając się, jak ten zbiera wszystkie rzeczy i przenosi je na biurko, przed którym od razu zasiadł.
- Moi rodzice myślą, że jesteś kolegą z klasy – powiedział nagle Jason, kiedy po półgodzinie nauki miał już dość i postanowił zrobić sobie przerwę.
- Naprawdę? A dużo masz takich fajnych kolegów w klasie? - zaśmiał się.
Chłopak przewrócił oczami, również się śmiejąc. Skromny, nie ma co.
- Aż takich fajnych nie, ale są całkiem okej – przyznał. - Chociaż posturą nie przypominasz żadnego z nich – dodał, jeżdżąc wzrokiem po jego umięśnionym i idealnie wyprężonym teraz ciele.
Aaron widząc jego spojrzenie, oblizał lubieżnie usta.
- Jeśli wszyscy są tacy drobniutcy jak ty to się nie dziwię.
Po tych słowach wstał i podszedł do niego, zabierając po drodze krzesło, które teraz ustawił obok jego własnego. Obrócił je i usiadł na nim okrakiem, opierając dłonie na oparciu i wyginając się w jego stronę.
- Nie są – odparł Jason, nieco urażony. - Poza tym ja nie jestem drobniutki. To przy tobie mogę się taki wydawać.
- Jasne – zaśmiał się nieco sarkastycznie, za co zgarnął kuksańca w bok.
Chłopak już nic nie odpowiedział, postanawiając nareszcie zająć się pracą domową. Nie widziało mu się siedzenie przez kolejne dwa tygodnie tylko w tym pokoju, a wiedział, że jeśli nie odrobi lekcji to tak właśnie się to skończy. Dwoił się i troił, ale i tak za każdym razem wychodził mu zły wynik. Coraz bardziej się denerwował, a Aaron nie robił nic innego niż głaskanie go po nodze. Jason już na to nie reagował, choć na początku chciał mu powiedzieć, żeby przestał.
- Co robisz? - zdziwił się Nocny Łowca, kiedy ten sięgnął po telefon.
- Nic – odburknął. - Nie zrobię tego. Zadzwonię do koleżanki, może mi to wytłumaczy – wyjaśnił i wybrał jej numer.
Dziewczyna odebrała i rzeczywiście z chęcią postanowiła mu pomóc. Trwało to oczywiście mnóstwo czasu, ale w końcu po półgodzinie udało mu się wszystko zrobić. Podziękował i już miał się rozłączać, kiedy dziewczyna poruszyła temat jego byłej. Poczuł się trochę dziwnie, bo dawno o niej z nikim nie rozmawiał. Dodatkowo miał włączoną opcję głośnomówiącą, więc Aaron też usłyszał to pytanie. Od razu przestał drapać go po szyi, co robił od jakiegoś czasu i przeniósł się na łóżko, dając chłopakowi chociaż złudzenie prywatnej rozmowy. Nie chciał jej słuchać. Jason z kolei nie odpowiadał chwilkę, tylko mu się przyglądając.
- Nic. Nie rozmawiałem z nią – udzielił w końcu odpowiedzi i również przesiadł się na łóżko, siadając niemal na kolanach blondyna.
- Może powinieneś to zrobić? - zapytała jego koleżanka, a Nocny Łowca miał ochotę się odezwać. - Słyszałam, jak o tobie ostatnio mówiła. Chyba nie może się przyzwyczaić do tego, że nie jesteście już razem.
- No i co z tego. Nie broń jej, proszę – warknął chłopak. Tylko Aaronowi powiedział, co tak naprawdę było powodem ich zerwania, więc ta nie mogła tego wiedzieć, ale i tak dziwnie się czuł, słysząc słowa, że powinni do siebie wrócić. - To skończony temat.
- Nie bronię – odparła od razu. - Po prostu pamiętam, jak oboje byliście szczęśliwi. Pomyśl o tym, co? - poprosiła. - Chyba, że to naprawdę skończony temat...
Jason się zawahał, ale był to tylko ułamek sekundy. Po tym po prostu się pożegnał, tłumacząc, że ma jeszcze masę zadań i zobaczą się jutro w szkole. Odłożył telefon i oparł się o klatkę piersiową Aarona. Niewiele myśląc, uniósł się na ręce i wpił się w jego usta. Potrzebował tego. Tak dawno już nikt przy nim nie wspominał o jego byłej dziewczynie, zachowując się tak, jakby był to temat tabu. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie. Nie chciał o niej rozmawiać, a już na pewno nie z osobą, która nie miała o niczym pojęcia.
Otrząsnął się dopiero z tych natrętnych myśli, kiedy poczuł dłoń chłopaka wsuwającą się pod jego koszulkę.
- Albo zabierzesz tą łapę, albo nigdy więcej nie zgodzę się na spotkanie – warknął, odsuwając się.
Wiedział, że zachowuje się dziwnie. Odtrącał chłopaka, a mimo to teraz sam go pocałował. Był jedną wielką sprzecznością, ale nie potrafił inaczej. Naprawdę nie chciał niczego więcej. No dobra, tak sobie wmawiał.
- Aaaa – jęknął blondyn i rzucił się na łóżko, wypuszczając go z ramion.
Położył się na brzuchu, chowając twarz w poduszkach. Nie potrafił trzymać rąk przy sobie. Jason tylko się uśmiechnął, siadając przy ścianie i jak gdyby nigdy nic zaczynając opowiadać, jak mu minął dzisiejszy dzień.

***

Magnus zerknął po raz kolejny na wiszący na ścianie zegarek. Ile czasu Alec miał jeszcze zamiar tam siedzieć? Przez to wszystko zaczęła go boleć głowa. Słowa Cate wyryły mu się w pamięci i nie potrafił myśleć już o czymkolwiek innym. Z tego, co mówiła, wynikało, że zachowywał się naprawdę dziwnie. Przestawał już powoli dziwić się Alecowi, że gdy tylko zdarzyła się okazja, zrobił coś, czego ten mu cały czas zakazywał. Przecież nie na tym ma polegać związek, prawda? Nigdy nie powinien mu mówić, że nie może czegoś zrobić. To zawsze działało w drugą stronę. Alec był jego chłopakiem i miał swój rozum. Sam potrafił stwierdzić, co jest dobre a co nie.
Ragnor siedział naprzeciwko niego, ale nie odzywał się słowem. Nie widział nawet, co mógłby powiedzieć.
Bane uniósł wzrok, kiedy tylko usłyszał czyjeś kroki na korytarzu. Czekał i niecierpliwił się coraz bardziej, ale ku jego niezadowoleniu w salonie nie pojawił się Alec a Cate. Nie odezwał się do niej, patrząc tylko krótko w jej stronę. Nie był jeszcze przygotowany na to, żeby ją przeprosić.
Cate usiadła obok Ragnora i od razu zaczęli o czymś rozmawiać. Robili to jednak na tyle cicho, że Magnus nie mógł wyłapać z tego żadnej konkretnej informacji.
Kolejne kilkanaście minut ciągnęło się tak, jakby była to co najmniej godzina. Magnus wstał z fotela i już miał zacząć krążyć bez celu po pokoju, kiedy kątem oka zauważył ruch przy drzwiach. Odwrócił się, a jego oczom ukazał się jego chłopak.
- Wróciłeś już? - zapytał jak gdyby nigdy nic, delikatnie się uśmiechając.

_____________________________________________________

Hej, hej, wiem, że jestem z opóźnieniem, ale jednak ;)
Dziękuję za komentarze i wejścia oraz witam nowych czytelników. Jest mi bardzo miło, że jest was coraz więcej.
Liczę na to, że poczytam wasze opinie i pod tym postem.
Jak myślicie, czy wywód Cate zrobił na Magnusie wrażenie? Jak się zachowa względem Aleca? I oczywiście najważniejsze, jak to wpłynie na ich związek?
Piszcie, chętnie poczytam, co myślicie.
Buziaki i do następnego! :*

poniedziałek, 19 października 2015

ROZDZIAŁ XXXIX

Izzy przyglądała się poczynaniom swojego brata z nieskrywaną ciekawością. Zaraz po skończonym treningu zniknął w swoim pokoju, a ona nie mogła tam nie pójść i nie sprawdzić powodu jego ucieczki. Jak się okazało, jej brat poszedł od razu pod prysznic, przez co ta musiała niestety czekać, aż się dowie czegoś konkretnego. Powoli zaczęła żałować, że sama nie zdecydowała się uprzednio wziąć odprężającej kąpieli, ale nie mogła przecież teraz wyjść. Ku jej zadowoleniu po kilku minutach usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, a zaraz po tym zobaczyła wyłaniające się zza nich ciało jej brata. Osuszał się ręcznikiem, nie zdając sobie sprawy z jej obecności. Był w ciemnych bokserkach i koszulce bez rękawów.
- Co tak szybko wyszedłeś, co? - Izzy postanowiła go uświadomić, że znajduje się w tym samym pomieszczeniu i jednocześnie prosto z mostu podać mu powód swojej wizyty.
- Dlaczego mnie nie dziwi, że poszłaś za mną? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Izzy ostatnio była dla niego niemiła i pomyślał, że może jej się odpłacić, drocząc się z nią odrobinę. Poza tym miał dobry humor i mógł ją trochę powkręcać.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - zaznaczyła od razu.
- Ty na moje też - odbił piłeczkę, odkładając na bok ręcznik.
Podszedł do szafy i otworzył jej drzwi tak, by móc się za nimi schować i pod żadnym pozorem nie nawiązywać z siostrą kontaktu wzrokowego. Od razu odkryłaby jego intrygę.
- Ale ja zadałam pierwsza! - zaczynała się denerwować tym, że brat ją olewał. Nie chciała się tak czuć. - Alec!
- Co? - zapytał spokojnie, nadal grzebiąc w szafie i przeszukując wszystkie wieszaki.
- Co co? - prychnęła. - Powiedz mi, dlaczego mi nie odpowiadasz! - zażądała i rzuciła w niego poduszką.
Była to pierwsza lepsza rzecz, jaką miała pod ręką. No może nie pierwsza, bo trzymała też telefon, ale ani nie chciała go popsuć, ani zrobić bratu krzywdy. Miała po prostu nadzieję, że w ten sposób zwróci na siebie jego uwagę. Chyba podziałało, bo chłopak po wybraniu ubrań na wieczór westchnął głęboko i nareszcie obrócił się w jej stronę.
- Wychodzę - wyjaśnił krótko. - I chciałem jak najszybciej się ogarnąć, bo trening się przeciągnął, a ja umówiłem się z Magnusem na kolację - dodał. - Nie chcę się spóźnić ani nic z tych rzeczy.
- Tylko żebyś znowu nic nie narobił i wrócił o przyzwoitej porze - zastrzegła, nie komentując tego, gdzie ten się wybiera.
Alec aż uważniej się jej przyjrzał, marszcząc brwi i uśmiechając się głupkowato. Ona miała zamiar go pouczać?
- Nie wiem, o co ci chodzi z tym, żebym znowu - zaakcentował ostatnie słowo - nic nie narobił. A co do pory to na pewno będzie przyzwoita. Wrócę jutro - powiedział i zamyślił się. - Jakoś po śniadaniu pewnie.
- Znowu zostajesz na noc? Alec! - wyprostowała się. - A co my mamy niby powiedzieć mamie, jak o ciebie zapyta?
- Spokojnie, nie będzie pytała. Wie, że mnie nie będzie. Rozmawiałem z nią i nie miała nic przeciwko, tak przynajmniej twierdziła - dodał i zaczął się ubierać.
Izzy wytrzeszczyła oczy, szczerze zaskoczona.
- Powiedziałeś jej, że idziesz do Magnusa?!
Alec zaśmiał się cicho. Nie no, aż taki szczery z nią nie był.
- Nie, ale powiedziałem, że możliwe, że nie będzie mnie w Instytucie... Sama sobie dopowiedziała, że się z kimś spotykam - wzruszył ramionami.
- Wiesz, że w końcu będziesz musiał jej powiedzieć, prawda? - zapytała, a on tylko kiwnął głową.
Westchnął przy tym głęboko i ostatni raz przejrzał się w lustrze, poprawiając ułożenie swetra, który przed chwilą założył. Stwierdziwszy, że jest gotowy, spojrzał na siostrę.
- Okej? - zapytał, wskazując na siebie samego.
Izzy podeszła do niego w ciszy i przeczesała mu włosy palcami.
- Tak. Baw się dobrze - dodała, a on cmoknął ją w policzek, pożegnał się i wyszedł, zostawiając ją samą we własnym pokoju.

***

Kolacja przebiegła w całkiem miłej atmosferze. Nocny Łowca oczywiście szczerze się zdziwił, kiedy drzwi nie otworzył mu czarownik... a jego przyjaciółka. Myślał, że będą sami, ale skoro Magnus uznał, że mogą zjeść razem, to dlaczego on miał się sprzeciwiać? Przecież sam też często zapraszał swojego chłopaka, kiedy spędzał czas z przyjaciółmi, prawda? Początkowo czuł się odrobinę skrępowany, jakby nie na miejscu, bo nie rozumiał większości rozmów prowadzonych przez znajomych, ale po jakimś czasie, kiedy Cate płynnie przeszła do tematów bardziej mu bliskich, sam się do nich dołączył. I naprawdę było bardzo przyjemnie. Jedzenie było pyszne, a towarzystwo chyba przywykło do jego obecności. Może i nie bardzo tam pasował, co najwyraźniej chciał mu dać do zrozumienia Ragnor, rzucając mu od czasu do czasu mrożące spojrzenie, ale wszystko znikało, kiedy tylko jego wzrok krzyżował się z tym należącym do czarownika. Magnus wydawał się być zadowolony z wieczoru i całkowicie odprężony.
- Taaak - zaśmiał się Ragnor z tego, co przed chwilą powiedziała Cate. Wytarł usta serwetką i zerknął na zegarek. Było już stosunkowo późno, a on nie miał zamiaru kolejnej nocy spędzać u przyjaciela. Tym bardziej jeśli wiedział, że Alec też ma zamiar ją tu spędzić. - Miło było, ale myślę, że czas na mnie. Wrócę dzisiaj do siebie, bo jeszcze trochę a będę się czuł we własnym domu jak w hotelu - zażartował i wstał z zamiarem wyniesienia do kuchni naczyń z kolacji.
- Zostaw, ja posprzątam - powiedział Magnus.
- Ja też już się będę zbierać - wtrąciła Cate. - Zabiorę się z tobą, co? - rzuciła do Ragnora, a on jedynie kiwnął głową.
Magnus wraz ze swoim chłopakiem odprowadzili ich do wyjścia, gdzie się pożegnali i życzyli sobie nawzajem dobrej nocy. Kiedy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Bane chwycił Aleca za rękę i pociągnął go z powrotem w stronę jadalni. Kiwnął tam wolną ręką, sprzątając w ten sposób pozostałości ich kolacji. Czuł się po niej przyjemnie odprężony, co widoczne było w jego ruchach i całej postawie. Obrócił się do Nocnego Łowcy i pochylił się, by cmoknąć go w usta. O tak, cały wieczór chciał to zrobić.
- Nalej wina i idź do sypialni - powiedział Alec głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Skoczę do łazienki i zaraz do ciebie dołączę.
Bane ochoczo pokiwał głową, uśmiechając się pod nosem. Lubił, kiedy jego chłopak był taki stanowczy. Aż mu ciarki przebiegły po plecach. Szybko nalał wina do dwóch kieliszków i udał się we wskazane miejsce. Na swojego chłopaka nie musiał długo czekać, bo już po kilku minutach do niego dołączył, siadając obok niego na łóżku i opierając się plecami o jego klatkę piersiową. Odetchnął, uśmiechając się szeroko i biorąc od niego swój kieliszek. Upił łyk i postawił nóżkę na kolanie partnera.
- Zmęczony? - zapytał Alec cicho.
Nie było sensu podnosić głosu, bo i tak byli w mieszkaniu sami. No może nie do końca sami, bo nadal towarzyszyła im pewna dziwna istota, zamieszkująca jeden z pokoi czarownika, ale wolał o niej teraz nie myśleć. Był on, jego chłopak i miła atmosfera, a wieczór mógł być jeszcze przyjemniejszy, o ile tylko się o to postarają.
- Trochę – odpowiedział szczerze i sięgnął ustami do szyi Nocnego Łowcy. - Ale nie na tyle, by od razu zasnąć.
- Nie chcesz spać, hmm? - zaśmiał się Alec, mrużąc zabawnie oczy z przyjemności. Bardzo mu się podobała pieszczota, którą darzył go w tym momencie Magnus. - A co masz zamiar robić?
- Jeszcze nie wiem – odrzekł szczerze. - Ale mam ochotę... - polizał chłopaka za uchem i przygryzł je delikatnie, przez co z jego ust wydobyło się ciche jęknięcie.
Od jakiegoś czasu obejmował go w pasie, a jego ręka wjechała pod materiał swetra, który miał na sobie, pieszcząc go również i w tym miejscu. Alec nie chciał być dłużny i głaskał go po udzie, jeżdżąc coraz wyżej i pozwalając sobie na coraz to śmielsze ruchy.
- Masz ochotę? - wymruczał. - A na co?
- Na pewnego przystojnego chłopaczka, który tak pięknie wygląda i słodko jęczy, kiedy go dotykam – odpowiedział prosto do jego ucha.
Lightwood zachichotał i zarumienił się, kiedy tylko to usłyszał. Obrócił głowę w jego stronę i pocałował go mocno w usta. Nie miał pojęcia, co mógłby mu odpowiedzieć, a nie chciał się zbłaźnić, mówiąc coś głupiego. Pozwolił również, by czarownik odebrał mu z ręki kieliszek i odstawił go na stoliczek obok. Kiedy jego kochanek był zajęty tą czynnością, on sam ściągnął przez głowę górę swojej garderoby i usiadł mu okrakiem na kolanach. Magnus uśmiechnął się do niego i bez krępacji oparł rękę na jego klatce piersiowej. Sam także się rozebrał, zostając jedynie w spodniach.
- Mój piękny - zamruczał czarownik.
Alec jeszcze bardziej zaczerwienił się po jego słowach. Czasami zapominał, że Magnus był takim romantykiem i za nic w świecie nie mógł się do tego przyzwyczaić.
- Tęskniłem za tym - wypalił, ponownie wpijając się w jego usta.
- Ja też. Nawet nie wiesz, jak bardzo – przyznał i oddał zażarcie pocałunek, łapiąc chłopaka w talii i unosząc go delikatnie.
Dał mu w ten sposób znak, żeby ściągnął spodnie, co ten też z chęcią uczynił. Skopał je od razu z bielizną, żeby oszczędzić czas na wiele przyjemniejsze czynności. Kiedy tylko został nagi, złapał Magnusa za twarz i kolejny już raz go do siebie przyciągnął. Nie przyznałby się do tego na głos, ale czuł się odrobinę skrępowany taki roznegliżowany, podczas gdy czarownik nadal był w miarę ubrany.
- Świetnie całujesz – wydyszał.
Bane uśmiechnął się szeroko i sam też chwycił twarz kochanka. Pocałował go namiętnie i powalił ich obu na materac. Wykorzystał okazję i rozebrał się do naga, zaplątując się nieco w kostkach, ale nareszcie po kilku mocniejszych ruchach, udało mu się uwolnić.
- Za twoim przyjacielem też tęskniłem – zamruczał, kusząc go i ocierając się o niego kroczem.
- Nie wątpię - Lightwood zaśmiał się i jeszcze raz pocałował kochanka. - Jest bardzo aktywny podczas tak miłego spędzania czasu – wydyszał i schował twarz w zgięciu jego szyi.
Otarł się chętnie o nagie ciało Magnusa. Czarownik w tym czasie pogładził biodro chłopaka, aby zaraz ścisnąć jego pośladek. Z ust Nocnego Łowcy wydobyło się pełne zadowolenia westchnięcie. Mógł się założyć o wszystko, że jego twarz przypominała już kolorem dojrzałego pomidora. Bane uśmiechnął się pod nosem, widząc jego reakcję. Tak, stanowczo mu tego brakowało, a każda minuta bez niego ciągnęła się w nieskończoność.
- Jest – powiedział czarownik i przesunął nosem po jego twarzy.
Alec wplątał palce w jego włosy i pociągnął go za nie tak, by ten na niego spojrzał. Odrobinę się wstydził, ale już nie tak jak na początku.
- I tak sobie myślałem – zaczął, ale nie dane mu było skończyć, bo ręce Magnusa bardzo go dekoncentrowały, jeżdżąc po całym jego ciele i wzbudzając w nim coraz to ciekawsze reakcje.
- Co sobie myślałeś, skarbie? - zapytał, patrząc mu w oczy.
Jego spojrzenie było bardzo gorące, a cała jego postawa emanowała podnieceniem.
- Że... Och, dzisiaj to on mógł... mógłby prowadzić – wyjęczał, coraz bardziej podniecony dotykiem kochanka.
Magnus aż na chwilę zaprzestał swoich ruchów, lekko oniemiały tym co usłyszał. Już dawno chciał chłopakowi zaproponować zmianę ról w łóżku. Nie na stałe oczywiście, ale przecież od czasu do czasu mogą coś zmienić, prawda? Nie wiedział jednak, jak ma wyjść z tym tematem i bał się, że może mu się nie spodobać ta inicjatywa, ale teraz... kiedy Alec sam wyszedł z tym pomysłem...
- Nie chcesz? - zdziwił się Nocny Łowca.
Trochę go zaniepokoiło to, że Bane nie kontynuował tego, co robił wcześniej. Podniósł się nawet na łokciu, by przyjrzeć mu się uważniej. Nie w smak było mu przerywanie, nie teraz kiedy obaj leżeli ze półtwardymi męskościami.
- Chcę – odparł szybko, jakby się otrząsając.
Popchnął go na plecy, ponownie się na nim kładąc. Usłyszał przy tym cichy śmiech swojego chłopaka, na co również zareagował chichotem. Bardzo mu się podobało to, że Alec zgodził się na to, by dzisiaj to on dominował. Ooooch, on mu już pokaże co potrafi.
- Po prostu mnie zaskoczyłeś – powiedział z coraz szerszym uśmiechem. - Ale pozytywnie – dodał, wracając do pieszczenia go rękoma. - Bardzo mi się podoba twój pomysł.
- To... uch – sapnął, kiedy palce czarownika zawędrowały na jego rowek. - To dobrze. Tylko zacznij delikatnie – poprosił cicho i oparł czoło o jego obojczyk, w pełni oddając się tej niesamowitej przyjemności.
Magnus kiwnął głową, postanawiając spełnić jego prośbę i napierając leciutko na jego szparkę, która zareagowała niemal od razu, delikatnie się otwierając i zamykając. Lightwood syknął wraz z tym nowym doznaniem. Odchylił nogę na bok, by ułatwić mu zadanie, a sam głaskał go po karku i ramionach.
- Podasz mi żel? - zapytał Bane, masując już wejście kochanka i przy okazji całując go co chwilę po twarzy.
Nocny Łowca mruknął coś na potwierdzenie i sięgnął na ślepo w kierunku szafki przy łóżku. Gdy pociągnął za szufladkę, w środku ukazała się tubka żelu i opakowanie kondomów. Mężczyzna zerknął na jego reakcję i uśmiechnął się.
- Widzę, że jak zawsze przygotowany - zamruczał Alec, podniecony i rozochocony oraz niezrażony tym, że jest obserwowany.
- Nigdy nie wiadomo, czy nie miałbyś na mnie ochoty, będąc u mnie w domu – przyznał i wycisnął sobie odrobinę żelu na palce, od razu zaczynając go między nimi przesuwać i rozgrzewać.
Alec od razu go poczuł i uśmiechnął się przy tym, próbując rozluźnił się na dole. Zaraz jednak syknął i złapał go mocniej za ramię. Magnus od razu na niego spojrzał.
- Nie przejmuj się mną - rzucił, czując kolejny wdzierający się w jego wnętrze palec.
Wiedział, że bez rozciągnięcia bardzo by go bolało, ale i tak nie mógł przyzwyczaić się do tego uczucia. Bane pocałował go w policzek i chwycił w dłoń jego członek, chcąc w ten sposób pomóc mu się uspokoić.
- Muszę się tobą przejmować, bo też masz czerpać z tego przyjemność. Zaraz będzie lepiej, po prostu daj się ponieść chwili - poprosił, znowu go całując i wsuwając kolejny palec. Jednocześnie otarł się penisem o ciepłe ciało ukochanego.
Lightwood pokiwał głową, poddając mu się bez oporów. Jego wnętrze pulsowało przyjemnie, a on po tych słowach czuł się wiele lepiej. Wiedział, że Magnus nie zrobiłby mu nic, co mogłoby go unieszczęśliwić. Jęknął nieco głośniej i otarł się łydką o biodro i pośladek kochanka, kiedy palce w jego wnętrzu zgięły się, by odpowiednio go rozciągnąć. Nocny Łowca czując go całym sobą, przyciągnął go bliżej i chętnie przyjął język swojego partnera, który niemal od razu wsunął się między jego wargi. Pocałunek był nieco niezdarny i niezwykle łakomy, ale dla nich obu bardzo podniecający.
- Nnn… Już cię chcę…- jęknął chłopak, patrząc mu zadziornie w oczy i zakręcił biodrami.
Magnus spojrzał w dół, między ich ciała i skinął głową.
- Dobrze – zgodził się i wysunął palce z jego ciała.
Bardzo podobała mu się świadomość, że zaraz zastąpi je czymś innym, dużo większym. Kiedy tylko o tym pomyślał, zrobiło mu się jeszcze goręcej. Spojrzał w oczy Aleca i widząc w nich zupełne oddanie, nie mógł się nie uśmiechnąć. Cmoknął go w nos i podciągnął za prawą nogę, opierając ją na swoim biodrze. Zaraz do niej dołączyła druga noga chłopaka, a on sam zarzucił mu ramiona na szyję. Chciał być jak najbliżej niego i czuć go całym sobą.
- Proszę cię, Magnus – poprosił ponownie Alec, patrząc na niego rozpalonym wzrokiem. - Już...
Bane sam nie był pewien, ile jeszcze wytrzyma, dlatego pochylił się w jego stronę i otarł się główką o jego wejście i niespiesznie, patrząc w oczy kochanka, zaczął się w niego wsuwać. Powoli, to wsuwając, to wysuwając się odrobinę, aż w końcu był cały zagłębiony w tym cudnym wnętrzu.
Lightwood chwilę zaciskał się na jego członku, ale w końcu poddał mu się całkowicie i sam poruszył biodrami, zachęcając go do poruszania się.
- Tak mi dobrze… - jęknął, z mocnymi wypiekam na policzkach.
Gdyby znajdowali się w innym miejscu i sytuacji, pewnie wstydziłby się powiedzieć, co myśli, ale teraz nie miał nawet sił, by myśleć o czymkolwiek. Oddał się chwili tak, jak go o to prosił jego partner.
- Czyli wszystko jest okej - zamruczał, całując go i poruszając biodrami spokojnie, ale dostatecznie mocno, aby chłopak czuł się „zdominowany”. - Tak bardzo mi się podobasz – wyznał, zerkając na jego wykrzywioną przyjemnością twarz.
Bane patrzył na niego i coraz mocniej w niego wchodził, starając się jednak utrzymywać równy rytm. Patrzył przy tym na swojego chłopaka. Dzisiejszym zachowaniem potwierdził, że zależy mu na ich związku. Mimo iż czarownik wiedział już o tym wcześniej, to i tak mu się robiło milej, kiedy myślał o tym, co teraz robią. Wiedział, że nigdy tego nie zapomni i zdawał sobie sprawę, że swoją dzisiejszą decyzją Alec wprowadził ich związek na kolejny poziom. Dodatkowo, kiedy mu się tak przyglądał i widział jego rumieńce, nie mógł nie szczerzyć się jak głupek. Chłopak podniecał go jak nikt inny i kiedy widział jego rozochoconą postawę, miał ochotę od razu dojść. Jednocześnie chciał skończyć jak najszybciej, jak i sprawić, by trwało jak najdłużej. Coraz częściej przyłapywał się na tak paradoksalnych myślach dotyczących Aleca. Och, jak mógłby znaleźć kogoś bardziej idealnego?
- Mm, tam… dobrze mi - wydyszał Lightwood, mrużąc oczy, odchylając głowę do tyłu i po kolejnych minutach już tracąc poczucie czasu.
- Zawsze dobrze. Byle z tobą - Magnus zamruczał i zassał się na jego szyi.
Nocny Łowca pokiwał głową, coraz bardziej zatapiając się w rozkoszy. Zdawał sobie sprawę z tego, że był już bardzo blisko spełnienia, a to wszystko dzięki czarownikowi. Nie żałował, że zaproponował mu zmianę miejsc. Nie mógłby, a już na pewno nie teraz, kiedy czuł się tak wspaniale. Myślał, że będzie bardziej boleć, a tak naprawdę nie odczuwał nic oprócz tej błogiej przyjemności, która wypełniała go całego. Magnus słysząc jego jęki i czując zaciskanie się na jego członku, sam nie mógł powstrzymywać swych reakcji. Gdy wreszcie czuł, że zbliża się do finiszu, zatrzymał się na chwilę, całując Aleca głęboko i niemal natarczywie, a gdy ten zakończył, sam się wyprężył i również doszedł. Oparł się czołem o jego czoło i dał im chwilę na odsapnięcie, po czym wysunął się z niego, od razu wyciągając ramiona i go do siebie przytulając. Pocałował go też czule we włosy, starając się unormować oddech.
- I jak było? - zapytał, głaszcząc go leniwie po boku.
- Mmmm... - obrócił się i pocałował go w szczękę. - Bardzo dobrze.
Magnus uśmiechnął się szeroko na te słowa. Był zmęczony, ale bardzo szczęśliwy. Leżeli tak kilkanaście minut, a może i dłużej, zupełnie nic nie robiąc, tylko tuląc się do siebie i wsłuchując się w bicia swoich serc. Bane zmarszczył lekko brwi, kiedy poczuł, że chłopak chce się wydostać z jego ramion. Zerknął na niego.
- Co robisz? - zapytał wprost.
- Idę po coś zimnego – odpowiedział i cmoknął go w policzek, po czym ruszył w kierunku drzwi.
Czuł już skutki tego, co przed chwilą się między nimi wydarzyło, ale starał się to wniwelować.
- Ale wrócisz, co? - chciał wiedzieć Magnus, zanim ten nie zniknął mu jeszcze z oczu.
Alec zaśmiał się i na chwilę do niego odwrócił.
- Och – zaczął przegiętym głosem, cały czas się śmiejąc. Trzepotał też przy tym zabawnie rzęsami. - Oczywiście, że tak – zamruczał i mrugnął do niego. - Mam ochotę na drugą rundę – wyznał już normalnym tonem i wyszedł, zanim ten zdążył zareagować.


***

Alec obudził się lekko obolały, ale kiedy tylko wróciły do niego wspomnienia ubiegłej nocy, wszystkie złe rzeczy wyparowały. Zamruczał jak zadowolony kocur i obrócił się na łóżku, mając ochotę wtulić się w swojego mężczyznę. Nie ma lepszego początku dnia niż pocałunek z rana... Niestety nic takiego się nie wydarzyło, a powód był jeden i to bardzo konkretny: Magnusa już przy nim nie było. Automatycznie podniósł się do siadu, ale kiedy tylko to zrobił, poczuł tępo pulsujący ból w dole pleców. Syknął cichutko, od razu kładąc się z powrotem. Spróbował wstać jeszcze raz, tym razem ostrożniej, dzięki czemu nie towarzyszyły temu żadne nieprzyjemne doznania. Zerknął na zegarek i wciągnął powietrze. No nieźle, nic dziwnego, że czarownika nie było, bo jeśli wierzyć urządzeniu, stojącemu na stoliku, było już dobrze po dziesiątej. Zebrał swoje rzeczy i poszedł do łazienki, aby odświeżyć się po tej intensywnej nocy. Miał trochę za złe Magnusowi, że nie obudził go wcześniej, ale był w stanie mu wybaczyć, jeśli ten zrobi mu jakieś dobre śniadanie.
Po kilkunastu minutach ruszył do kuchni w pełni gotowy, by zacząć dzień. Przeciągnął się jeszcze, zanim wszedł do środka i od razu stanął jak wmurowany, widząc tam kogoś, kogo nie spodziewał się zobaczyć.
- Ooo, Alec – przywitała się z nim Cate. - Już wstałeś – bardzo inteligentnie zauważyła.
Podziękował sobie w duchu za to, że się ubrał, bo początkowy plan zakładał, żeby powitać partnera w samych bokserkach. Zarumienił się na tę myśl i usiadł przy stole, żeby to zamaskować.
- Tak, cześć – uśmiechnął się delikatnie. - Gdzie Magnus? - rozejrzał się, ale ku jego niezadowoleniu czarownika nie było w pomieszczeniu.
- Wyszedł z Ragnorem – wyjaśniła. - Minęliście się, bo było to kilka minut temu. Poprosił mnie, żebym zrobiła ci coś do jedzenia – mówiła dalej, podając mu przy okazji talerz z kanapkami i ciepłą herbatę. - Nie chciał cię budzić, a miał coś do załatwienia w sprawie jego tajemniczej współlokatorki.
- Co? - zapytał.
- No wiesz – zaczęła swobodnie. - Po tym do czego ostatnio doszliśmy, trzeba jak najszybciej wykluczyć pewne fakty. Poszedł z Ragnorem do Podziemi, żeby wybadać pewne rzeczy.
- Aaa – odpowiedział Alec, czując, że Magnus coś przed nim ukrył. Zastanawiał się, czy dziewczyna powie mu coś więcej. - A kiedy wrócą? I w ogóle czego się dowiedzieliście?
- Magnus ci nie mówił? - zapytała czujnie, przyglądając się jego twarzy.
- Coś tam mówił – odparł wymijająco. - Ale bez żadnych konkretów. Miał mi to wyjaśnić dzisiaj, ale go nie ma, jak widzisz – kłamał oczywiście, ale ona nie musiała o tym wiedzieć.
Chciał wiedzieć wszystko, co dotyczyło tej dziwnej istoty. Miał nadzieję, że skoro Magnus zaczął z nim współpracować, to będzie go informował, ale jak widać jest inaczej. Miał mu to trochę za złe, ale skoro wolał to przed nim ukrywać to jego sprawa. On się dowie i bez jego pomocy.
- No bo jest coraz więcej powodów potwierdzających to, że jest w jakiś sposób związana z Nocnymi Łowcami – mówiła, a Alec kiwał głową, chcąc jej przekazać, że już o tym wie, choć tak naprawdę nic nie wiedział. Dziewczyna pokrótce opowiedziała mu, co o tym wie. - No i pobrali od niej próbki, żeby coś tam sprawdzić, nie wiem dokładnie co, ale w każdym bądź razie twierdzą, że to może pomóc. Ponadto szukają jakiś składników dla Magnusa, które mogą mu się przydać w miksturze, którą przygotowuje.
Alec spojrzał na nią, starając się nie pokazać, że słyszy to po raz pierwszy. Nie chciał, żeby przestała mu ufać. Zachowywał kamienny wyraz twarzy, chociaż najchętniej opuściłby szczękę. To było bardzo istotne! Czemu więc Magnus mu nic nie mówi?!
- No ale po co coś od niej pobierają? No i to wszystko co mówiłaś... - zastanowił się. - Przecież ja mogę wam pomóc!
- Magnus po prostu chce trzymać cię jak najdalej od niej – wyjaśniła i obróciła się na chwilę, co było błędem, bo chłopak wykorzystał to i już stał przy drzwiach. - Co robisz?
- Nic – odpowiedział, ruszając do pokoju, w którym znajdowała się dziewczyna, o której rozmawiali.
- Alec! - Cate wybiegła za nim. - Nie możesz tam iść! Magnus zakazał cię tam wpuszczać!
- Magnus zakazał? - zaśmiał się ironicznie. „Och, Magnus, jeszcze się nie nauczyłeś, ze mnie się nic nie zakazuje?”, prychnął w myślach. - Magnus nie musi o niczym wiedzieć – powiedział.
- Alec, proszę cię – spróbowała jeszcze. - Będzie zły, jeśli tam wejdziesz!
- Trudno – powiedział i już go nie było.

__________________________________________

Cześć, nie mam za wiele czasu, ale rozdział dodaję! :)
Dziękuję za wszystkie komentarze, wejścia i obserwacje. Serdecznie witam nowych czytelników!
Taaak... I jak wam się podoba? Bo podoba, prawda? Czekam na komentarze i wasze opinie.
Kończę i przesyłam buziaki. Do poczytania :*

poniedziałek, 12 października 2015

ROZDZIAŁ XXXVIII

Magnus przewrócił się na drugi bok, kiedy poczuł ruch na łóżku. Uchylił jedną powiekę i stwierdziwszy, że musi być dosyć wcześnie, bo w pokoju panował przyjemny półmrok, miał zamiar ponownie spróbować zasnąć. Przypomniało mu się jednak, gdzie jest i, że nie zasypiał sam, dlatego obrócił się z powrotem i lekko zamazaną sylwetkę chłopaka. Alec siedział tyłem do niego pochylony do podłogi. Wiązał buty i szykował się do wyjścia.
- Mam szansę na wspólny prysznic? – zapytał czarownik zaspanym głosem.
- Raczej nie – odpowiedział spokojnie Lightwood, nie patrząc na niego. - Dopiero spod niego wyszedłem – wytłumaczył cicho.
Bane westchnął i podciągnął się na łokciach, by się do niego zbliżyć. Kiedy tylko poczuł ciepło od niego bijące, uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał w nim między innymi to, że zawsze był taki cieplutki. Niezależnie od pory jego ciało zawsze emanowało przyjemnym ciepłem. Aż się miało ochotę do niego przytulić. I w zasadzie dokładnie to zrobił, bo po chwili objął go w talii i wtulił twarz w jego umięśnione plecy.
- Szkoda – skomentował jego ostatnią wypowiedź.
- Magnus – wymruczał cichutko jego chłopak, próbując wyswobodzić się z jego ramion. - Naprawdę chętnie bym z tobą został... - zaczął, ale nie miał okazji skończyć, bo czarownik wszedł mu w słowo.
- To zostań – poprosił.
- Nie mogę – powiedział stanowczo, odrywając na chwilę od siebie jego ręce, by móc na niego spojrzeć. Było to błędem, bo gdy tylko się do niego odwrócił, ten zaraz zaplótł ramiona wokół jego szyi i przyciągnął go bliżej. Alec zaśmiał się cichutko z tego zachowania. Czarownik najwyraźniej nie do końca się obudził, był jeszcze zaspany i pewnie, gdyby tylko się położył, od razu zacząłby chrapać. - Mam trening i jeśli teraz nie wyjdę, to się spóźnię. Nie chciałem cię obudzić.
- Połóż się ze mną – zignorował jego słowa, wtulając się w jego szyję. - Nie zrobi ci chyba różnicy, jeśli ten jeden raz się nie pojawisz. Może nikt nie zauważy – pocałował go leciutko.
- Zauważą – powiedział, głaszcząc go po plecach. - Już zauważyli – mruknął pod nosem.
Bane uniósł głowę i na niego spojrzał nic nierozumiejącym wzrokiem. Jego mózg chyba jeszcze spał, bo naprawdę ciężko mu było zrozumieć, co Alec w ogóle do niego mówił.
- Kto? - zapytał.
- Nikt – odpowiedział. Nie było sensu mu teraz tego tłumaczyć, bo i tak pewnie nie będzie pamiętał tej rozmowy. - Nieważne. Idź spać.
- To chodź ze mną – ponowił swoją prośbę, ciągnąc go na łóżko.
Alec pokręcił głową, ale dał się położyć. Objął go ramieniem i pozwolił na to, by ten chociaż na chwilę się do niego poprzytulał. Zaspany Magnus to naprawdę uroczy widok i niełatwo mu odmawiać. Oj, Alec – skarcił Nocny Łowca sam siebie w myślach – robisz się coraz bardziej ckliwy.
- Zaraz wychodzę – zapowiedział od razu.
- Tak, tak – odmruknął Bane, powoli zasypiając. - Dobrze – zgodził się.
Lightwood uśmiechnął się pod nosem. Kilka minut później Magnus już smacznie spał, a Alec wyszedł z łóżka, by zaraz później opuścić jego sypialnię. W całym domu panowała niczym niezmącona cisza, a on nie chcąc budzić nikogo więcej, skierował swoje kroki od razu w stronę drzwi wyjściowych.
Kiedy był już przy Instytucie, wyciągnął telefon z kieszeni i jeszcze raz przejrzał ostatnie połączenia. Minął kilka od siostry, by w końcu dotrzeć do numeru swojej matki. Nie wiedział, co od niego chciała, ale był pewien, że nie jest zadowolona z tego, że nie odebrał. Poprawił kurtkę i przyspieszył, by być u celu jeszcze szybciej. Teraz i tak do niej nie pójdzie, bo na pewno spała, ale myślał, że będzie czuł się pewniej w znajomej Twierdzy. Po chwili był już w środku i odetchnął głęboko. Gdzieś w środku czuł, że źle zrobił, zostając u czarownika na noc. Niby był już dorosły, ale wolał nie narażać się swojej matce. Bał się? Nie, to nie był strach. To raczej przekonanie, że może nie spodobać się jej to, co robi. Znała Magnusa dłużej niż on sam i często korzystała z jego pomocy, ale to nie znaczyło, że zaakceptowałaby to, co między nimi było. Szanowała go i doceniała, ale fakt, że spotyka się z jej synem, pewnie nie wywołałby u niej ataku radości.
Swoje kroki skierował w stronę pokoju siostry. Wolał najpierw porozmawiać z nią i trochę wybadać temat. Może akurat coś wiedziała? Wszedł do pomieszczenia niemal bezszelestnie i usiadł na krześle obok jej łóżka. Przyglądał się chwilę jak śpi, a potem sięgnął po pierwszą lepszą gazetę i zaczął ja od niechcenia czytać. Stwierdził, że to jakieś babskie pismo, więc odłożył je i wziął następną. Po kilku nieudanych próbach w końcu udało mu się znaleźć coś odpowiedniego i pogrążył się w lekturze. Do pobudki Izzy miał jeszcze trochę czasu,a nie zamierzał bezczynnie siedzieć i się w nią wgapiać.
- Co tu robisz? - zdziwiła się jego siostra, kiedy po kilkunastu minutach uchyliła swoje powieki. Widok brata siedzącego na jej krześle, od razu rzucił się jej w oczy. - Ja ci wchodzę do pokoju bez pytania?
Alec uniósł brwi. O co jej chodziło?
- W zasadzie to tak – odpowiedział szczerze. - Wszyscy to robicie – dodał i uśmiechnął się lekko.
- Ha ha – skomentowała. - Ale śmieszne – mruknęła i wyszła z łóżka. Nie przejmowała się tym, że była w krótkich spodenkach i bokserce, bo Alec był przecież jej bratem. Nie raz już ją w tym stroju widział. - Zaraz chyba pęknę.
Lightwood powiódł za nią wzrokiem, aż nie zniknęła w łazience. Po kilku minutach wyszła odświeżona i przebrana. Nawet na niego nie spojrzała, tylko zaczęła krzątać się po pokoju.
- Co się stało? - zapytał ostrożnie, ciągle się jej przyglądając.
- Wyobraź sobie, że wczoraj szukała cię mama. Jakoś udało nam się ją zakręcić tak, że jakiś czas nie dociekała, ale oczywiście nie zjawiłeś się w nocy w swoim pokoju i ponownie się zaczęło – wyjaśniła, cedząc słowa. - Nie raczyłeś nawet odebrać czy oddzwonić.
- Zobaczyłem dopiero rano, że dzwoniłaś, a ja i tak miałem już zamiar wracać – powiedział. - Poza tym o co się tak pieklisz? Ile razy to ja was kryłem i to mi się obrywało? - wkurzył się. Burzy się, bo raz musiała się za nim wstawić, a jak on krył ją co weekend, to było dobrze, tak? - Wiesz co? Myślałem, że uda nam się normalnie porozmawiać, ale to chyba niemożliwe. Wstałaś dzisiaj lewą nogą, a ja nie mam zamiaru być twoją ofiarą – podszedł do drzwi. - Mam nadzieję, ze później ci przejdzie. Cześć – dodał i wyszedł.
Ekstra, gdzie jego sojusznicy? Smętny ruszył do swojego pokoju, tam postanawiając przeczekać zły humor siostry. Nie chciał jej znowu sprowokować i tym samym zrobić z siebie worek treningowy.
Na śniadanie planował zejść sam. Wyszedł więc w tym celu z pokoju i ruszył do schodów. Nie zdążył jednak nawet dojść do końca korytarza, kiedy poczuł na sobie czyjś wzrok. Obrócił się na pięcie i zobaczył stojącą nieopodal Izzy.
- Dlaczego po mnie nie przyszedłeś? - zapytała od razu, podchodząc bliżej niego. - Zawsze chodzimy razem – dodała z wyrzutem.
Alec skrzywił się pod nosem. A już miał nadzieję, że jej przeszło...
- Co się stało, Izzy? - objął ją ramieniem, a ona zaraz zaczęła się wyrywać. Nie pozwolił jej jednak na to, tylko wzmacniając uścisk. - Kto ci tak podpadł, że wyżywasz się teraz na mnie, co?
Dziewczyna odwróciła wzrok, a Alec już wiedział, że dobrze trafił.
- Nikt – odparła prosto.
- Nie ściemniaj tylko szybko mi mów o co chodzi.
Nocna Łowczyni westchnęła głęboko i opowiedziała mu o wczorajszym spotkaniu z Simonem.
- Oglądaliśmy mecz, rozumiesz? - gadała w kółko. - Czy ja jestem chłopakiem? Wyglądam tak? - pytała. - Nie! Nie jestem nim i nie mam zamiaru oglądać meczy, bo wcale mnie nie interesują. Naprawdę świetna randka – zakończyła ponuro.
Jej brat przyjrzał się jej uważniej. Znając Simona, nie wpadł pewnie na to, że to była randka, dlatego nie zabrał jej w jakieś ciekawe miejsce. Nie to żeby go bronił! Wcale tak nie jest... A przynajmniej nie powie tego na głos, bo Izzy by mu chyba głowę urwała. W takich sytuacjach zawsze trzeba trzymać jej stronę.
- I dlatego teraz zachowujesz się jak jakaś bardzo wymagająca księżniczka? - zadrwił. - Proszę cię, przestań się tak zachowywać. To ci w niczym nie pomaga, a mnie denerwuje – wyznał. - Poza tym nie wiedziałem, ze tak ci zależy na randkowaniu z Simonem – poruszył zabawnie brwiami, za co zarobił kuksańca w bok.
- Nie zależy, ale czasem jest miło poczuć się docenianym – odetchnęła. - I nie licz na to, że przeproszę cię za poranną rozmowę – dodała szybko. - Dalej mam ci za złe, że zostawiłeś nas na pastwę matki. Nie wiedzieliśmy nawet, że cię tak długo nie będzie!
- Dobra, następnym razem wam powiem – zaśmiał się, ale zaraz przestał, widząc jej mordercze spojrzenie. - Pogadam z mamą zapewnił.
- Chyba nie masz wyboru – zakończyła i nareszcie uwolniła się z objęć brata.
Po tych słowach oboje ruszyli na śniadanie. Izzy była w odrobinę lepszym humorze, a Alec z kolei przez całą drogę myślał, co może mu powiedzieć matka. Trochę się tego obawiał.

***

Magnus obudził się i od razu wyczuł, że jest sam w łóżku. Nie lubił się budzić bez Aleca. Do niedawna sypiał sam i nie było to dla niego czymś dziwnym, ale odkąd zaczął mu towarzyszyć Lightwood, jakoś nie był przyzwyczajony do tego, że nie czuje jego ciepła. Przetarł oczy i postanowił się wreszcie zwlec. Po szybkim prysznicu i odświeżeniu się, poszedł do kuchni. Siedziała już tam naturalnie dwójka jego przyjaciół.
- Dzień dobry – przywitał się z nimi zaspanym głosem.
- Witaj – odparła Cate zza filiżanki herbaty. - Nie wyspałeś się?
Magnus nie odpowiedział, tylko wzruszył ramionami. Zmierzwił swoje włosy i otworzył lodówkę. Przyzwyczaił się do tego, że kiedy mieszkał w Instytucie, to tam właśnie znajdowało się całe jedzenie. Ta należąca do niego świeciła pustkami. Można w niej było znaleźć tylko przysmaki dla Prezesa, ale jakoś nie zachęcały do tego, by je zjeść.
- Powinieneś zrobić zakupy – odezwała się ponownie, zgadując, o czym ten myśli.
Bane pokręcił głową i jednym ruchem ręki sprawił, że na jego talerzu pojawiło się to, na co miał akurat ochotę. Świeże bułeczki z warzywami i gorąca kawa.
- To zupełnie zbędne – powiedział i zaczął zajadać. Przy okazji „wyczarował” również coś dla swoich gości. - Smacznego.
- I myślisz, że ile zajęłoby ci pójście do sklepu i kupienie tego? – wskazała dłonią na rogaliki.
- Na pewno więcej niż teraz – wtrącił się Ragnor i sięgnął po jedzenie. Był głodny i miał gdzieś to, skąd Magnus je miał. - Nie marudź i jedz.
Cate już miała zaprotestować i powiedzieć, że przecież wcale nie marudzi, ale w ostatniej chwili postanowiła zrezygnować. Nic by to nie zmieniło, a do zachowania czarownika trzeba było po prostu przywyknąć.
- Nie ma Aleca? - zapytała, kiedy się już najadła. Zerknęła przy tym na dwójkę przyjaciół i uśmiechnęła sama do siebie. Wyglądali tak... inaczej niż zwykle. - Czy jeszcze śpi?
Magnus również uśmiechnął się na wspomnienie swojego chłopaka. Myślał, że nikt tego nie zauważył, ale tak nie było, bo Cate cały czas mu się przyglądała i to widziała.
- Alec wstaje bardzo wcześnie i zdziwiłbym się, gdyby jeszcze spał – przyznał szczerze. - Wyszedł wcześniej, nie wiem kiedy, pewnie spałem – wzruszył ramionami, nie mogąc sobie tego przypomnieć.
- A kiedy znów zaszczyci nas swoją obecnością? - prychnął Ragnor, sięgając po kolejny przysmak.
Bane rzucił mu powątpiewające spojrzenie, ale odpowiedział.
- Nie wiem. Pewnie nie prędko, bo cały czas trenuje – westchnął.
Cate tylko pokiwała głową, dając znak, ze rozumie. Szczerze mówiąc, polubiła chłopaka. Nie znała go za dobrze, ale to jak wyglądał jej przyjaciel, gdy tylko go widział, sprawiał, że nie można go było nie lubić. Poczekała, aż mężczyźni skończą jeść, a kiedy do tego doszło, wstała i kiwnęła na nich ręką.
- Odpocznijcie chwilę i bierzemy się do roboty – zarządziła. - Przed nami długi dzień.

***

- Alec! - usłyszał Lightwood, kiedy miał już wracać do swojego pokoju. Trening bardzo go wymęczył i jedyne o czym teraz marzył, to gorący prysznic, który pomoże mu rozluźnić mięśnie. - Czekaj, Alec!
Nocny Łowca westchnął głęboko i niechętnie się odwrócił. Jego oczom ukazała się Julie, biegnąca w jego kierunku.
- Co takiego? - zapytał zmęczonym głosem.
- Twoja mama cię prosi – powiedziała od razu. - Kazała mi cię poszukać i ci to przekazać.
Alec spiął się delikatnie, ale uśmiechnął się, żeby to zatuszować.
- A gdzie jest? - chciał wiedzieć.
- Mówiła, żebyś przyszedł do biblioteki – odpowiedziała na uśmiech i kiwając głową, odeszła w swoją stronę.
Lightwood jeszcze chwilę patrzył, jak odchodzi, by w końcu obrócić się ponownie i ruszyć w kierunku, który podała mu dziewczyna. Nie mógł przecież tego dłużej odwlekać.
Zapukał w drzwi i czekał na odpowiedź, odrobinę się denerwując. Nie widział matki od rana i nie wiedział w jakim była humorze.
- Otwarte – usłyszał i uchylił je, wchodząc powoli do środka.
- Szukałaś mnie? - zapytał, bo nie miał pojęcia, co innego mógłby powiedzieć.
Maryse odwróciła się do niego i kiwnęła głową.
- Tak – przyznała. - Ale nie tylko dzisiaj – dodała. - Usiądź, proszę – wskazała na miejsce przed nią.
Alec zacisnął na chwilę powieki, tak by matka tego nie widziała i spełnił jej prośbę. Uniósł wzrok i na nią spojrzał.
- Jesteś dorosły i doskonale zdaję sobie z tego sprawę – zaczęła, a on się nie odzywał. - Ale jeśli masz zamiar znikać na całą noc, chciałabym o tym wiedzieć.
Alec oparł łokcie na kolanach, pochylając się w ten sposób do przodu. Nie odrywał jednak oczu od matki, by móc wybadać, czy nie powiedział za dużo.
- Wiem mamo, ale nie jestem już dzieckiem, które trzeba na każdym kroku pilnować – odparł. - Nigdy nie zrobiłem nic, byś straciła moje zaufanie.
- Ufam ci, Alexander – odpowiedziała, odrobinę zdziwiona jego odpowiedzią. - I dlatego nie mówię, że nie możesz wychodzić, a po prostu, że chcę o tym wiedzieć. Nie odbierałeś telefonów i nie mieliśmy pojęcia, co się z tobą działo. Twoje rodzeństwo oczywiście pewnie wiedziało, ale zgodnie twierdzili, że tak nie jest – przyznała, krzywiąc się delikatnie. - Dlaczego coś przede mną ukrywacie?
- Nie ukrywamy – spuścił na chwilę wzrok. - Ale po co mamy do ciebie z wszystkim przychodzić?
- Bo chcę wiedzieć, co się dzieje z moimi dziećmi – odpowiedziała prosto.
Alec westchnął.
- Zawsze powtarzasz, że masz dużo na głowie, a nasze sprawy nie są aż tak ważne, żeby zawracać ci nimi głowę – spróbował inaczej. - Jeśli nie będziemy potrafili sobie poradzić, przyjdziemy do ciebie, zapewniam. Teraz po prostu dajemy dobie radę.
- Oczywiście, że dajecie – zgodziła się. - Nie jesteście głupcami. Nie chcę tylko, żeby jeszcze kiedyś doszło do takiej sytuacji – dodała po chwili. Zdawała sobie sprawę z tego, że Alec mówił to wszystko tylko po to, żeby jakoś ją udobruchać i odsunąć temat o siebie i tego co wczoraj robił, ale nie miała mu tego za złe. Przynajmniej na razie. Nie działo się nic strasznego, więc było dobrze. Poza tym Alec rzeczywiście nigdy nie zrobił nic, przez co mogłaby przestać mu ufać. - Mogę chociaż wiedzieć, gdzie byłeś? - jedyną odpowiedzią było skrzywienie się się jej syna. - Spotykasz się z kimś, Alexander?
Alec odwrócił wzrok odrobinę speszony. Nie spodziewał się takiego pytania z ust matki i naprawdę dziwnie to brzmiało.
- Nie – odpowiedział mało przekonująco i do tego za szybko.
Maryse przyjrzała mu się uważniej, ale nic nie mówiła. Czy to możliwe, że tego nie zauważyła? Zawsze wiedziała, czy Izzy albo Jace kogoś mieli, a do Aleca zawsze trudno jej było dojść. Poza tym ten nigdy jakoś specjalnie nikogo nie szukał.
- Mogę już iść? - spytał, patrząc na swoje buty.
Zdawał sobie sprawę z tego, że był pewnie cały czerwony. Po tym pytaniu chciał jak najszybciej się stąd wydostać. Maryse zmarszczyła brwi, ale kiwnęła głową.
- Dobrze, ale pamiętaj, że jeżeli znikasz na noc, mam o tym wiedzieć – powiedziała.
Ty razem to jej syn kiwnął głową, dając znak, ze się zgadza. Wszystko, byle nigdy więcej takich przesłuchiwań! Nie mógł jej przecież powiedzieć: „Tak, mamo. Spotykam się z Magnusem. Wiesz, to ten czarownik. Nie należy do naszej rasy, ale co z tego, prawda”. To wszystko było takie głupie.
Kiedy był już przy drzwiach, uśmiechnął się oszczędnie i odwrócił w jej stronę. Pochylała się nad papierami, zupełnie już pewnie zapominając o jego obecności. Odchrząknął i powiedział, mając nadzieję, że w ten sposób trochę ją uspokoi:
- A i jeszcze jedno – zaczął. - Możliwe, że w sobotę nie będę spał w Instytucie. To problem?
Kobieta aż zaniemówiła, przez chwilę nie wiedząc, co odpowiedzieć. Zdziwiło ją to, że chłopak był taki bezpośredni. Nie spodziewała się, że w ogóle kiedyś coś takiego od niego usłyszy.
- Nie, na chwilę obecną to nie problem – odparła w końcu, a on uśmiechnął się szerzej i szybko opuścił pomieszczenie.
Kiedy tylko znalazł się w swoim pokoju, opadł zmęczony na łóżko. Nie miał pojęcia, co miałby teraz robić. Nawet na prysznic nie miał już ochoty. Odpoczywał długi czas, aż w końcu zaczął wyczuwać skutki treningu i nareszcie zdecydował iść się odświeżyć. Kiedy wrócił z powrotem, zerknął na wyświetlacz telefonu. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że było już tak późno. Ile czasu tak leżał i nic nie robił?
Stwierdziwszy, że nie zdąży już nic zjeść, bo kolacja dawno się skończyła, ponownie ułożył się na łóżku. Bawił się telefonem, aż w końcu wybrał numer swojego chłopaka. Miał nadzieję, że ten jeszcze nie spał i rzeczywiście tak było, bo po kilku sygnałach usłyszał jego cichy głos:
- Cześć – przywitał się z nim i Alec mógłby przysiąc, że się przy tym uśmiechał. - Dzwonisz, bo już za mną tęsknisz?
Lightwood również uśmiechnął się szeroko. Włączył funkcję głośnomówiącą i położył urządzenie na klatce piersiowej, wgapiając się w sufit i splatając ręce za głową.
- Sam nie wiem, dlaczego dzwonię – powiedział. - Ale chyba po prostu chciałem z tobą chwilę pogadać.
Usłyszał cichy śmiech czarownika, a zaraz potem jego odpowiedź.
- O czymś konkretnym? - zapytał, a kiedy Nocny Łowca nic nie mówił, dodał: - Jak tam dzisiejszy trening?
- Męczący jak zawsze – przyznał. - Ale nieszczególnie różnił się od innych. Zaczynam już tęsknić za łucznictwem, bo dawno go nie mieliśmy – westchnął.
- Zawsze się zastanawiałem, dlaczego je lubisz – zagadnął go Magnus. - Ale przyjemnie się na ciebie patrzy, kiedy strzelasz – wyznał.
- Naprawdę? - zdziwił się Lightwood. - A kiedy niby mnie widziałeś z łukiem?
- Kiedyś przyglądałem się waszemu treningowi – powiedział szczerze. - A raczej tobie, bo inni mnie mało interesowali. Poza tym chyba każdy nie mógł oderwać od ciebie wzroku, bo taki skupiony i wyprężony wyglądałeś bardzo seksownie – wymruczał.
- Nie przesadzaj, Magnus – zaśmiał się, automatycznie czerwieniejąc.
- Nie przesadzam – powiedział, a w tle słychać było szelest kartek.
- Przeszkadzam ci w czymś? - zapytał od razu Alec. - Mogę zadzwonić jutro...
- Nie, spokojnie, nie jest aż tak źle – stwierdził czarownik, ale Lightwood i tak wiedział, że było inaczej.
- Dobra – zgodził się. - Ale i tak już kończę. Chciałem ci jeszcze tylko powiedzieć, że przeprowadziłem dzisiaj bardzo ciekawą rozmowę z matką.
- Z matką? O czym? - zaciekawił się.
Alec westchnął głęboko. Nie miał ochoty mu teraz tego wszystkiego tłumaczyć, dlatego odpowiedział jedynie:
- Powiem ci, jak się następnym razem zobaczymy – obiecał. - Ale wszystko zaczęło się od tego, że nie odebrałem, jak wczoraj dzwoniła.
- A dzwoniła?
- Tak, ale zauważyłem to dopiero rano, kiedy od ciebie wychodziłem – mówił i drapał się po głowie.
- A kiedy wychodziłeś?
- Nie pamiętasz? - zaśmiał się Nocny Łowca. - Obudziłeś się przecież.
- Nieprawda – odpowiedział ze śmiechem – na pewno zmyślasz – powiedział, bo nie chciał nawet sobie wyobrażać, jak mógł się zachowywać.
- Nie zmyślam – zaprzeczył. - I chyba będę już kończył, już ci nie przerywam. Pogadamy, jak się zobaczymy, okej?
- A kiedy się zobaczymy? Bo jeżeli o mnie chodzi, to mogłoby to być nawet teraz.
Alec zacmokał i odpowiedział:
- Nie, teraz nie – zamyślił się. - Ale w sobotę zostanę na noc – powiedział niskim i bardzo seksownym głosem.
- Ooooooch! Chcę już sobotę! - zaśmiał się głośno czarownik, nie mając ochoty się rozłączać.
- To jeszcze nic pewnego – dodał szybko – ale myślę, że nic mi nie wypadnie. I serio już kończę, do zobaczenia – powiedział i po usłyszeniu pożegnania od mężczyzny rozłączył się.

Dopiero po tej odprężającej rozmowie poczuł, że jest śpiący. Odłożył telefon na stolik nocny i pozwolił, by zmęczenie wzięło nad nim górę. Ziewnął i po chwili dał się wciągnąć w objęcia Morfeusza.

__________________________________________

Witajcie, jestem z kolejnym rozdziałem. Nie wiem, jakoś nie jestem do niego przekonana i szczerze mówiąc, nie był sprawdzany, także mogą pojawić się drobne błędy czy powtórzenia. Obiecuję, że jak tylko znajdę chwilkę czasu, przeczytam go ponownie i poprawię, jeśli coś będzie nie tak. Przykro mi, że znowu trochę czekaliście, ale po tej przerwie ciężko mi znowu wdrążyć się w ten tryb "pracy" :D
Dziękuję za komentarze, wejścia i obserwacje. Zauważyłam, że pojawili się nowi czytelnicy i ich serdecznie witam. Liczę oczywiście na to, że pozostawicie i po tym rozdziale swoją opinię.
Kończę i całuję, buuuziaki :*

PS: Oglądacie Top Model i macie swoich faworytów? Wiem, takie pytanie nie na temat, ale dzisiaj leci i tak mi się jakoś skojarzyło :D I jeszcze jedno: są fani siatkówki?