Alec
widział przeszywający go wzrok Magnusa i wiedział, co on oznacza. Bane starał
się coś z niego wyczytać i nawet nie kwapił się do tego, by jego działania były
jakkolwiek zakamuflowane. Nie dbał o to czy Lightwood domyśli się tego, jakie
ma zamiary, czy nie. Ale czy było co wyczytywać? To był zwykły sms. Jeden z
wielu. Taki sam jak poprzednie, chociaż nadawca z pewnością był inny niż
dotychczas. Czemu zasłonił ekran ręką? Sam nie wiedział. Zrobił to chyba
automatycznie. Nie myślał za wiele, bo nawet nie miał na to czasu. Zdziwiła go
nieco reakcja Magnusa i to, że w ogóle zaglądał mu przez ramię. Wcześniej mu
się to nie zdarzało, ale cóż. Może i on również działał instynktownie.
- Czemu mi się tak
przyglądasz? - zapytał w pewnym momencie Alec, kiedy siedzieli razem na
zewnątrz Instytutu.
Nareszcie znaleźli chwilkę czasu na to, by pobyć samemu.
Ze strony jego rodziców nie mieli się czego obawiać, bo obojga nie było w
twierdzy, dzięki czemu i Magnus mógł sobie dzisiaj trochę odpuścić. Bane
oczywiście zapierałby się, gdyby ktoś powiedział to na głos, ale widać było, że
odrobinę podporządkowywał się jego matce. Nie było w tym przecież nic dziwnego
i każdy na jego miejscu by tego nie ukrywał. Pracował dla niej i normalnym
było, że słuchał jej rad i uwag. Poza tym Maryse Lightwood była osobą, która
nie przyjmowała sprzeciwu. Była uparta i zawsze dążyła do swojego, co nie do
końca było poprawne i nie zawsze przynosiło chciane efekty, ale zważając na jej
charakter, nikt nawet nie próbował jej tego oznajmić. Skoro chciała tak żyć, to
niech tak będzie.
- Bo lubię ci się przyglądać
– odparł, wpatrując się dokładnie w jego twarz i wyrywając go z zamyślenia.
Wzruszył przy tym ramionami i uśmiechnął się delikatnie,
kiedy Alec spuścił wzrok na trawę. Zaczął bawić się źdźbłami i po chwili jedno
wylądowało na kolanach czarownika.
- Nie kłam. Widzę, że aż cię
skręca. Chcesz wiedzieć, kto ostatnio do mnie napisał – walnął, po raz kolejny
zaskakując Magnusa prostotą swoich wypowiedzi.
- Czy to coś złego? – chciał
wiedzieć, mając nadzieję na to, że i tak uda mu się osiągnąć swój cel, nie
mówiąc od razu o swoich planach. – Nie przypominam sobie, żebyś miał przede mną
jakąś tajemnicę. No chyba, że o tym nie wiem – dodał, wciąż przeszywając go
wzrokiem.
Alec zaśmiał się cicho, ale nie było w tym nic
szyderczego. Ot co. Zwykły śmiech.
- Gdybym coś przed tobą
ukrywał, to oczywistym by było, że byś o tym nie wiedział. Na tym polegają
tajemnice – wyjaśnił oględnie. – I tak dla przypomnienia to ty nie chcesz mi
powiedzieć o tym, nad czym pracujesz – westchnął i kontynuował, bo widział, że
Magnus chce zabrać głos. – Wiem, że nie możesz, bo jest to obłożone jakąś
wielką niewiadomą i moja matka nie chce, żebym wiedział, ale mimo wszystko to
przede mną ukrywasz. Liczy się – zakończył i lekko uniósł kąciki ust z tylko
dla siebie znanych powodów.
Magnus
natomiast nie wiedział, co odpowiedzieć. Już rozmawiali na ten temat i nic się
od tamtej pory nie zmieniło. Szczerze mówiąc, to już zapomniał o tym, że Alec o
niczym nie wie i z pewnością nie traktował tego jako tajemnicy. To była po
prostu jego praca.
- Nie zrozumiałbyś – mruknął
nareszcie, bo czuł, że zaczynało się robić niezręcznie.
Oparł się o drzewo znajdujące się dokładnie tuż za nim i
odetchnął głęboko. Nie miał pojęcia, jak Alec to przyjmie, ale na tym musieli
zakończyć tę dyskusję. Nic więcej nie mógł dodać. Swoją drogą chłopak i tak
wiedział za dużo. Niejednokrotnie widział jego zapiski, do których nikt poza
nim samym nie miał dostępu.
- To najprostsza odpowiedź z
możliwych i szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że jej użyjesz, ale cóż. Niech
tak będzie – rzekł Alec i poruszył brwiami. On również zmienił swoją pozycję,
kładąc się na ziemi. Pogoda dopisywała, dzięki czemu mogli spędzać czas na
dworze. Położył się na plecach i wpatrywał w niebo, uciekając tym samym od
nękającego go spojrzenia Magnusa. – Jeżeli chcesz wiedzieć, to po prostu
zapytaj – mruknął po dłuższej chwili ciszy i przymknął oczy.
Bane się nie odzywał, analizując wszystkie za i przeciw.
Nie miał pojęcia, jak mogłoby to zostać odebrane przez Nocnego Łowcę i nie
chciał się pchać z butami w jego życie. To było przecież zupełnie normalne.
Może i byli parą, ale nie byli jednym organizmem. Nie musieli wszystkiego sobie
mówić i mieli prawo do tajemnic, pod warunkiem że nie zagrażały one i nie
wprowadzały nic nowego do ich związku.
- Wyjdę na okropnego
zazdrośnika, prawda? – zapytał i wplótł palce w jego włosy, po czym zaczął się
nimi bawić.
Alec miał zawsze nieułożone włosy, przez co czasem
wyglądał tak, jakby go zaatakowało stado dzikich bestii. Nie przeszkadzało mu
więc to, że Magnus swoimi czynami mógł coś zniszczyć. Sam Bane na pewno
oponowałby, gdyby Lightwood chciał zniszczyć jego misternie ułożoną fryzurę.
- Już taki trochę jesteś –
przyznał szczerze Nocny Łowca, delektując się ruchami dłoni starszego. Zawsze
go to odprężało. – Ale chyba się przyzwyczaiłem. A przynajmniej się staram – sprostował. – Mam nadzieję, że to
zauważyłeś. Nie zwracam ci już uwagi, kiedy krzywo na kogoś patrzysz.
Powinieneś to docenić.
Podczas całej swojej wypowiedzi ani razu nie zerknął na
czarownika. Wolał patrzeć na płynące chmury i to na nich skupiać swoją uwagę.
Bał się trochę tego, co mógłby zobaczyć na twarzy starszego, ale było to raczej
bezpodstawne. Magnus przyjął jego słowa ze spokojem i taki starał się cały czas
być. Kiedy chłopak skończył mówić, chwycił go za rękę i jednym ruchem sprawił,
że ten podniósł się do siadu. Byli jednak w takiej pozycji, że Bane siedział za
nim, ale im to nie przeszkadzało. Czarownik bez większych sprzeciwów młodszego
oparł podbródek na jego barku i dopiero odpowiedział.
- Już dawno nie patrzyłem
krzywo na żadnego twojego znajomego – odparł i pocałował go w odkrytą szyję.
- Nieprawda – zaprzeczył niemal
od razu i obrócił głowę tak, by być w stanie chociaż trochę go widzieć.
- Imię – mruknął czarownik.
Chciał się dowiedzieć, jak miał na imię chłopak, na którego podobno nadal
krzywo patrzył. – Podaj imię tej osoby – powtórzył, kiedy ten nie odpowiadał.
Chwilę jeszcze siedzieli w ciszy, bo Alec się nie odzywał,
a Magnus nie chciał go pospieszać. Poza tym już i tak dwa razy powiedział to,
co miał powiedzieć, więc nie widział sensu w powtarzaniu tego po raz kolejny.
Lightwood bił się z myślami. Nie wiedział, czy naprawdę ma mu podać to imię.
Obawiał się tego, że czarownik może znowu sobie coś ubzdurać. Nic by nie
powiedział, ale Alec nie miał pojęcia, co roiło się w tej jego głupiej główce.
- Aaron – mruknął nareszcie,
a Magnus odetchnął głębiej.
- Nie wiedziałem, że to twój
bliski znajomy – pospieszył z odpowiedzią.
Mimo iż Alec nie wyczuwał w tym zdaniu żadnych podtekstów
ani sarkazmu, to i tak miał świadomość tego, jak Bane reaguje na tego
konkretnego Łowcę. Podejrzewał powody jego zachowania, ale ich nie podzielał.
- Nie mówiłeś nic o bliskich
znajomych – przypomniał mu jego chłopak, bo wiedział, że to słowo czarownik
najbardziej zaakcentował, jakby chciał je jeszcze bardziej podkreślić. Było to
nonsensem, bo sam fakt, że je dodał, już o czymś świadczył. – I nie udawaj, że
jesteś zaskoczony. Nie masz powodów do tego, żeby być zazdrosnym – dodał na
koniec i sięgnął do jego policzka.
Bane pocałował wewnętrzną stronę dłoni, która go właśnie
głaskała i zastanowił się nad jego słowami. To prawda. Nie miał po temu żadnych
powodów. Alec był jego chłopakiem i nic nie wskazywało na to, żeby którykolwiek
z nich chciałby to zmienić. Dlaczego więc kiedy widzi, że ten cały Aaron kręci
się wokół Aleca, w jego umyśle zapala się czerwona lampka? Nic nie poradzi na
to, że tak reaguje. Nie ma pretensji do Lightwood’a, a właśnie do tego
blondyna, który patrzy na jego chłopaka w sposób, w jaki z pewnością nie
powinien patrzeć. To było niezwykle skomplikowane i Bane naprawdę nie wiedział,
jak to wyjaśnić.
- Wiem, że nie mam –
westchnął głęboko i wtulił twarz w zagłębienie jego szyi. – Ale go nie lubię.
- I nie musisz – wyznał
Lightwood. – To mój znajomy. Nie twój. Nie musisz spędzać z nim czasu.
Bane pokiwał głową zadowolony z jego wypowiedzi. Cieszył
się z tego, że nie musiał udawać, że go lubi. Nawet by chyba nie potrafił. Jak
do Jace’a się przyzwyczaił, tak jego by chyba nigdy nie zaakceptował. Ciężko mu
było to sobie w ogóle wyobrazić.
- To on do ciebie napisał? –
zapytał cicho i zaraz poczuł się gorzej.
Podczas swoich przemyśleń doszedł do wniosku, że nie
powinien tego od niego wyciągać. Skoro Alec nie chciał, żeby wiedział, to nie
powinien na siłę próbować tego zmieniać. Z drugiej strony zdawał sobie sprawę z
tego, że teraz Lightwood by mu powiedział wszystko.
- Tak – odparł z westchnieniem
i pochylił się bardziej w jego kierunku.
Jemu również nie odpowiadało to, że musiał mu to wyznać.
Nie lubił, kiedy Magnus coś z niego wyciągał, podczas gdy sam nie mówił mu o
wszystkim. Pamiętał wciąż o Helissie, o której istnieniu na początku nie miał
pojęcia. Nie miał mu już tego za złe, ale skoro mieli być wybiórczy, to w razie
czego miał jakikolwiek argument.
Magnus pokiwał głową i zacisnął zęby. Nie spodobało mu
się to, że jego przypuszczenia się potwierdziły, ale jednocześnie docenił to,
że Alec był z nim szczery. Miało to dla niego znaczenie, bo wiedział, że z
jakiegoś powodu Lightwood chciał to przed nim zataić, a mimo to sam mu o tym
powiedział.
- Nic nie powiesz? – zaczął
nareszcie Nocny Łowca, bo wątpił w to, że czarownik w ogóle zabierze głos.
- Po co do ciebie pisze?
Naprawdę nie
chciał o to pytać, a już tym bardziej nie chciał, żeby brzmiało to jak
wyrzut, ale samo jakoś tak wyszło.
- Bo może nie chce pisać do
nikogo innego? – odparł sarkastycznie. – Nie wiem, Magnus. Po prostu pisze.
Dlaczego to taki problem? – odrobinę się zirytował.
Alec spróbował się odsunąć od swojego chłopaka, bo nie
miał już ochoty tu siedzieć. Magnus go teraz wkurzał i nic nie mógł na to
poradzić. Ani razu nie dał mu podstaw do tego, by mógł być zazdrosny, więc nie
rozumiał skąd to zachowanie. Lepiej żeby nigdy nie dowiedział się o pocałunku
jego i Aarona, a raczej o tym, że blondyn go pocałował, bo zaraz by coś
przekręcił i rozpętałoby się piekło. To mu zupełnie wystarczało.
- Nie bądź zły – poprosił go
Bane i nie pozwolił mu na zwiększenie dystansu, skutecznie go do siebie
przyciągając i obejmując go w pasie. Wsunął mu dłonie pod koszulkę i cmoknął w
policzek, uśmiechając się delikatnie. – Nie chcę, żebyś się denerwował.
- To po co ciągniesz temat?
– warknął i szarpnął się ponownie. Oczywiście gdyby chciał, to bez problemów by
się wydostał. Czarownik nie miał szans z Nocnym Łowcą, jeśli chodziło o siłę. –
Poza tym nie jestem zły a zawiedziony. Nie wiedziałem, że tak bardzo zależy ci
na tym, żeby mnie kontrolować – dodał. – To nie wnosi nic nowego do naszych
relacji, więc dlaczego tak bardzo chciałeś wiedzieć?
Magnus zastanowił się przez chwilę. Sam nie wiedział. Nie
był pewien swoich zamiarów, ale podejrzewał, że miało to związek z tym, że Alec
zasłonił ekran. Gdyby tego nie zrobił, Bane nawet nie zwróciłby na tę wiadomość
uwagi i nie byłoby całej tej sprawy.
- Nie chcę cię kontrolować –
stwierdził szczerze i zdziwił się na samą tę myśl. Nie był tyranem i mimo
wszystko pozwalał Alecowi na prywatność. Przynajmniej takie było jego zdanie. –
Przepraszam – dodał i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale ostatecznie z jego ust
nie wydobyło się żadne słowo.
- Przepraszasz, ale i tak
nic z tym nie zrobisz, prawda? – zapytał Alec i westchnął. – To bez sensu. Po
co się tak nad tym rozwodzimy? Nie możemy tego zostawić, tak jak jest?
Lightwood już naprawdę miał tego dość. Miał dość
tłuczenia w kółko jednego konkretnego tematu. Tego, że Bane miał jakieś wyssane
z palca pretensje do Aarona i tego, że kiedy tylko o nim wspomni, zaczynają
prowadzić ze sobą rozmowy takie jak teraz, czyli do niczego nieprowadzące.
- Możemy – stwierdził
czarownik. – I zostawmy – przystał na jego propozycję.
Powiedział to jednak takim tonem, który kazał Alecowi się
nad wszystkim zastanowić. Może i Magnus by o tym nie mówił, ale z pewnością
zaprzątałby sobie tym niepotrzebnie głowę.
- Nie jesteś w stanie tego
zostawić – stwierdził szczerze Nocny Łowca, a czarownik zaśmiał się cicho i
kiwnął głową, mówić bezradnie:
- Nie. Nie jestem.
Po tych słowach Alec obrócił się w jego stronę i usiadł
naprzeciwko. Miał nadzieję to skończyć raz na zawsze i wolał widzieć przy tym
twarz swojego mężczyzny.
- Dlaczego? – zapytał. –
Tylko szczerze, Magnus – zastrzegł, celując w niego palcem wskazującym.
Bane znowu zaśmiał się bezradnie i wzruszył ramionami.
Było mu trochę wstyd za tę całą sytuację, ale nie potrafił zachowywać się
inaczej.
- Nie wiem, słońce – burknął
i sięgnął ręką do jego policzka, głaszcząc go powoli. Długo jednak nie było mu
dane się tym cieszyć, bo Nocny Łowca odsunął twarz, oczekując jego dalszej
odpowiedzi. Magnus odetchnął głęboko i zaczął mówić. – Mam wrażenie, że on chce
od ciebie więcej niż powinien chcieć – mruknął i zmrużył oczy, czekając na jego
reakcję.
Bał się trochę, że Alec się wścieknie, a z tego nie
wyszłoby nic dobrego, ale tak nie było. Lightwood po prostu się w niego
wpatrywał z politowaniem wymalowanym na twarzy.
- Ile razy będziemy jeszcze
o tym rozmawiać? Ile razy mam ci powtarzać, że Aaron nic ode mnie nie chce? –
warknął, chcąc w ten sposób przywołać go do pionu. – To zwykły znajomy. Nikt
więcej. Czasem pogadamy i to tyle – dodał i przewrócił oczami, widząc jego
minę. – Nie mów mi, że chcesz wiedzieć, o czym rozmawiamy – mruknął
niedowierzająco. Jedyną odpowiedzią, jakiej się doczekał było jego wzruszenie
ramion i odwrócenie twarzy, co go odrobinę rozzłościło i sprawiło, że był
jeszcze bardziej zawiedziony. Myślał, że Magnus mu ufa i że nigdy nie będą
prowadzili takich dyskusji, podczas których on będzie musiał udowadniać swoją
niewinność, ale najwyraźniej się przeliczył. – Aaron ma chłopaka, wiesz o tym,
bo kiedyś ci mówiłem – przypomniał znudzonym i odrobinę smutnym tonem. –
Ostatnio się trochę posprzeczali, padło kilka nieciekawych słów, później się
niby pogodzili, chyba wszystko było w porządku, ale teraz Jason się do niego
nie odzywa. Nie odpowiada na jego telefony czy zaczepki. Aaron jest dosyć
specyficzną osobą, bo z jednej strony zarzeka się, że nie ma między nimi nic
innego niż seks, a z drugiej coś go do niego ciągnie i chyba zaczyna mu
zależeć. To chciałeś wiedzieć? – zakończył ironicznie. – Czy może mam ci
opowiedzieć wszystko ze szczegółami, bo nadal nie wierzysz? – rzucił w jego
stronę. – Dobrze wiesz, że nie powinienem ci tego mówić. Nie mam w zwyczaju
dzielić się z innymi… Och, po prostu ty nie chciałbyś, żebym mówił komukolwiek,
o czym rozmawiamy – wypomniał mu. – Dlaczego nie możesz uszanować tego, że ktoś
inny też by nie chciał?
Teraz Alec naprawdę się zdenerwował. Miał już gdzieś to,
że cel Magnusa mógł być inny. Skoro już rozmawiali w ten sposób i Bane
sugerował różne dziwne rzeczy, on postanowił nie być mu dłużny. Dlaczego był
takim zazdrośnikiem?
- Alec… - czarownik
spróbował go uspokoić i wyciągnął do niego dłoń, ale ten w porę się odsunął,
wstając automatycznie. – Proszę cię, czy musimy się kłócić? – zapytał, na co
Nocny Łowca wzruszył ramionami.
- My się nie kłócimy. Po
prostu wymieniamy się spostrzeżeniami w dość specyficzny i mało przyjemny
sposób – wyjaśnił Alec, kręcąc głową. – Też wolałbym, żeby to wyglądało przyjaźniej,
ale z tobą chyba nie da się inaczej rozmawiać, a przynajmniej nie na taki
temat.
- Jeżeli o mnie chodzi, to
moglibyśmy wcale nie rozmawiać na takie tematy – wyznał Magnus i specjalnie
zaakcentował dwa ostatnie słowa, co nie umknęło uwadze Lightwood’a.
Alec już się odwrócił i chciał odejść w stronę Instytutu,
kiedy to usłyszał. Obrócił się i spojrzał z niedowierzaniem w jego kierunku.
Nie wierzył własnym uszom. Czy on naprawdę śmiał jeszcze coś insynuować? Żeby
tego było mało, Bane uśmiechał się szeroko, co tylko bardziej rozjuszyło
Nocnego Łowcę. Ruszył w jego stronę i zatrzymał się dosłownie tuż przed jego
nosem.
- W takim razie ogarnij się
ze swoją zazdrością, bo takie rozmowy i TE tematy będą na porządku dziennym –
warknął mu prosto w twarz. – Mam dość tego, że wiecznie czepiasz się Aarona,
podczas gdy ja nie mówię zupełnie nic na temat twoich znajomych ani tego, gdzie
spędzasz niektóre wieczory, kiedy nie ma cię w Instytucie. Wiesz dlaczego tego
nie robię? – zapytał i automatycznie sam sobie odpowiedział. – Bo ja tego nie
potrzebuję. Nie muszę wiedzieć o tobie absolutnie wszystkiego, bo ci ufam. Mam
gdzieś to, że być może czasem spotykasz się w interesach z innymi mężczyznami
bądź kobietami, bo wiem, że to ja się dla ciebie liczę i że po takim spotkaniu
to do mnie zawsze wracasz – był coraz bardziej zły i już nawet nie myślał o
tym, co mówił. Słowa same ulatywały z jego ust. – I wiesz co jest w tym
wszystkim najciekawsze? – zaśmiał się odrobinę szyderczo i już miał mówić
dalej, kiedy Magnus zrobił coś, co go totalnie zaskoczyło. Bane bowiem złapał
go pod kolanami i przerzucił przez bok na ziemię, od razu go do niej
przygwożdżając. Nocny Łowca naturalnie szybko zaczął się szarpać, ale ten, by
zapobiec ewentualnemu uwolnieniu, pstryknął palcami i tym samym sprawił, że ten
nie mógł się wydostać. – Co do…?
- Najciekawsze jest to, że
jesteś taki seksowny, kiedy się na mnie denerwujesz – mruknął mu do ucha i
uśmiechnął się jeszcze szerzej, cmokając go w szyję. Alec oczywiście odwrócił
głowę, co Bane skomentował cichym śmiechem. – Naprawdę ma chłopaka? – zapytał,
mając na myśli Aarona.
Lightwood na początku nie wiedział, o co temu nagle
chodzi, ale kiedy zrozumiał, odpowiedział niemal natychmiast.
- Tak. Nie powinieneś tego
wiedzieć, ale jak zwykle musisz wiedzieć wszystko. To nie twoja sprawa, Magnus
– warknął. – Ale skoro już wiesz, to może byś odpuścił?
- Będę miał go na oku –
wyznał szczerze i ponownie pochylił się, żeby go pocałować. Tym razem udało mu
się sięgnąć jego barku. – Przepraszam – powiedział cicho.
- Masz za co – burknął Alec
i spojrzał w dół swojego ciała. – Możesz ze mnie zleźć? Ktoś mógłby tu teraz
przyjść… - dodał, mając nadzieję, że tym argumentem cokolwiek zdziała.
Na nic się to jednak zdało, bo czarownik jedynie wzruszył
ramionami, nie kiwając nawet palcem. Patrzył za to na niego z czułością w
oczach. Alec westchnął i odwrócił wzrok. Nie chciał zostać przez niego
zmanipulowanym.
- Nie dbam o to – rzekł Bane
i przysiadł na jego biodrach. – Nie chcę, żeby przez moje dotychczasowe zachowanie
coś się między nami popsuło – mruknął, robiąc przepraszającą minę.
- Trochę na to chyba za
późno – odparł Alec, po czym przewrócił oczami i wyrzucił ręce w górę. –
Mógłbyś bardziej mi ufać – wypomniał mu. – Przez cały czas trwania naszego
związku nie robię nic złego, a ty i tak masz do mnie pretensje – dodał.
- Ufam ci – zapewnił go żywo
czarownik. – To wszystko przez to, że naprawdę mi na tobie zależy, Alec –
wyznał i zaczął się nad nim powoli pochylać. – Wiem, że nie robisz nic złego.
To chyba echo przeszłości cały czas daje o sobie znać. Nie mam do ciebie
żadnych pretensji.
- Czas odkreślić wszystko
grubą krechą – szepnął Lightwood, kiedy usta jego chłopaka były już bardzo
blisko jego własnych. Miał oczywiście na myśli jego przeszłość. Nie chciał,
żeby miała jakikolwiek wpływ na to, co dzieje się teraz. – I skoro mi ufasz, to
dlaczego mam wrażenie, że masz ochotę sprawdzić mój telefon i przekonać się,
czy to co ci powiedziałem, jest prawdą? – zapytał i objął go za szyję,
głaszcząc jego włosy.
Teraz patrzył tylko i wyłącznie w oczy swojego mężczyzny.
Chciał prawdy, a to właśnie w nich mógł się jej doszukać.
- Bo trochę mam – przyznał
szczerze, mrużąc powieki i uśmiechając się delikatnie. – Ale tego nie zrobię –
obiecał mu.
- Czyżby? – Lightwood chciał
mieć pewność i dlatego wyciągnął urządzenie, o którym mówił, podtykając mu je
pod nos. – Śmiało, możesz go przejrzeć.
Bane odetchnął głęboko, patrząc Alecowi prosto w jego
piękne oczy. To prawda, miał ochotę wziąć telefon do ręki i sprawdzić ostatnie
wiadomości, ale czy był sens? Zobaczyłby w nich to samo, o czym mówił Nocny
Łowca. Był tego pewien. Chwycił więc urządzenie, a twarz chłopaka przybrała
wyraz niedowierzania. Myślał pewnie, że Magnus rzeczywiście go sprawdzi, ale
tak ku jego szczęściu się nie stało. Czarownik odłożył jego telefon na bok, od
razu złączając ich usta w czułym pocałunku.
- Nie potrzebuję
potwierdzenia – mruknął.
Może i tak było, ale Alec i tak wiedział swoje. Miał
świadomość tego, że Magnusa i tak korciło, by poszperać w skrzynce odbiorczej i
dowiedzieć się o całej tej sprawie dużo więcej. Doceniał to, że czarownik
zrezygnował z tego pomysłu, bo nie miał pojęcia, jakby wtedy zareagował. Było
to jednak dla niego mało ważne. To że Bane go uwolnił również. Nie miał już
ochoty odchodzić i tylko objął go mocniej, korzystając z tego, że jego kończyny
były już wolne. Pogłębił pocałunek i pozwolił na to, by spędzili kolejne kilka
chwil w prostym a jakże ważnym dla nich obu uścisku. Jednak co dobre szybko się
kończy i panowie musieli wkrótce przerwać swoje czułości, bo usłyszeli w oddali
głos matki Aleca. Czarnowłosy westchnął głęboko i odsunął się od swojego
mężczyzny, całując go po raz ostatni. Najchętniej wcale by tego nie robił, ale
przecież nie chciał być przyłapany przez rodziców. Nie chciał by dowiedzieli
się o wszystkim właśnie w taki sposób, przez jego nieuwagę. Jednocześnie w
głowie zaświtała mu myśl: czy te wszystkie tajemnice się kiedykolwiek skończą?
_________________________________
Czy Bane przesadza? Czy Alec niepotrzebnie wyolbrzymia problem i źle interpretuje jego słowa? Czy będzie to istotne podczas ich kolejnych zdarzeń? I najważniejsze: co się wydarzy?