środa, 24 czerwca 2015

ROZDZIAŁ XXIII

Magnus od rana miał dobry humor. Był bardzo zadowolony zarówno z wczorajszego wieczoru, jak i z dzisiejszego poranka. Mmm.. Uśmiechnął się szeroko na samo jego wspomnienie. Kiedy się obudził, jego chłopak już nie spał. I zafundował mu taką pobudkę, że ho ho. Przejął inicjatywę i było cudownie. Czarownik żałował trochę, że tak późno wstał, bo musieli odrobinę przyspieszyć swoje pieszczoty, żeby zdążyć na śniadanie, ale i tak mu się to podobało.
- Co się tak cieszysz? - zagadnął go Alec.
Magnus podskoczył przestraszony. Nie spodziewał się, że kogoś spotka o tej porze na korytarzu.
- Alec - odetchnął z ulgą, widząc tego konkretnego Nocnego Łowcę. - Nie na treningu? - odpowiedział pytaniem.
Lightwood zrównał z nim kroku i szedł teraz bardzo blisko niego.
- Zaraz idę - uśmiechnął się. - Miałem nadzieję, że cię jeszcze złapię.
Magnus rzucił mu pytające spojrzenie.
- Coś nie tak?
- Nie, nie, wszystko okej. Po prostu dzisiejsze popołudniowe zajęcia zostały odwołane i ktoś rzucił hasło: "maraton filmowy". No i wszyscy poprzestali na tę propozycję, a że dawno cię nie widzieli, to powiedzieli, żebym ciebie też zaprosił - podrapał się po karku.
- Będziemy siedzieć z twoimi znajomymi? - zapytał.
Alec kiwnął głową, czekając na jego odpowiedź. Chciał, żeby Magnus poszedł tam razem z nim, bo nie uśmiechało mu się spędzanie czasu bez niego. Zwłaszcza teraz kiedy ich związek rozkwitał.
- No nie wiem..
- No weź! Co ci szkodzi? - zrobił słodką minkę. - Poza tym oni cię naprawdę polubili - przekonywał go. - Bo jesteś taki suuuuper. Nie dość, że przystojny to jeszcze taki mądry - przeciągał samogłoski, przez co jego głos był jeszcze przyjemniejszy dla ucha.
Sam Magnus poczuł się mile połechtany komplementami swojego partnera. Bardzo mu się podobało, że Alecowi zależało na jego obecności. To dobrze o nim świadczyło.
- To co? - chciał wiedzieć Lightwood. - Przyjdziesz?
Bane jeszcze raz to szybko przemyślał i w końcu kiwnął głową. Co mu tam. Twarz Nocnego Łowcy rozjaśnił przepiękny uśmiech. Magnus widząc go takiego wesołego, sam nie mógł się powstrzymać i po chwili na jego ustach również można było go zauważyć, ale tylko na moment. No dobra, może trochę dłużej, bo Alec cmoknął go w policzek i przytulił go mocno, ciesząc się jak dziecko.
- Muszę iść do siebie, praca czeka - powiedział czarownik niechętnie.
- A ja muszę iść na trening - wzruszył ramionami i odsunął się na krok. - To lecę, zobaczymy się później - dodał i w podskokach udał się do sali, w której odbywały się zajęcia.
Bane jeszcze chwilę patrzył za nim, dopóki nie pokręcił głową i nie poszedł w obranym wcześniej kierunku. Alec był taki wesoły i ta jedna rzecz wystarczyła by i jemu jeszcze bardziej poprawił się humor. O ile to możliwe.
- Och, Magnus, co się z tobą dzieje? - zapytał cicho sam siebie i zaszył się w swoim gabinecie, postanawiając nie wychodzić przynajmniej do południa.
Alec uradowany wyszedł na dwór. Nauczyciele powiedzieli rano, że od dzisiaj zaczynają treningi na zewnątrz. Bardzo mu się podobał ten pomysł, bo uwielbiał łucznictwo. Kochał strzelać i dobrze czuł się z łukiem w ręku. Pomagało mu to się uspokoić i pozbierać myśli.
Podszedł do swojego rodzeństwa i uśmiechnął się do siostry.
- Gdzie byłeś? - zapytała.
- Serio nie wiesz? - zaśmiał się Jace.
Alec pokazał im język.
- O czym gadacie? - wtrącił się Peter.
- O Alecu - odpowiedział blondyn, na co jego brat rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Oooo - zagwizdał chłopak, nie zauważając tego. - Taki jesteś ciekawy? - zwrócił się do starszego Lightwood'a, uśmiechając się prowokująco.
Alec pokręcił głową, starając się zachowywać naturalnie.
- Nie, nic we mnie ciekawego. Moje kochane rodzeństwo ma po prostu wybujałą wyobraźnię - zerknął na nich z mordem w oczach. - I zawsze sobie znajdą jakiś temat.
Cała trójka zaśmiała się, ale nikt nie miał okazji już nic dodać, bo przyszli nauczyciele i poprosili o ciszę.
Trochę czasu minęło na sprawach organizacyjnych. Jako że to pierwsze takie zajęcia, trenerzy musieli ich wprowadzić i wyjaśnić, na czym będą polegać. Alec już nie mógł się doczekać, aż wreszcie dostanie łuk do ręki. Nie chodziło o to, że chciał pokazać wszystkim, jaki jest świetny, bo nawet jemu zdarzały się błędy i niedociągnięcia. Nikt nie jest przecież idealny. No ale tak, on chciał już zacząć trenować, bo po prostu dobrze czuł się w tej konkretnej dziedzinie sportu. Wiedział, że coś tam potrafił i był z tego zadowolony. Łucznictwo to był jego konik. Umiał sporo, ale chciał umieć jeszcze więcej. I choć ktoś mógł powiedzieć, że jest pazerny czy coś to on spokojnie mógł zaprzeczyć. Dla niego to było zupełnie normalne, że skoro miał hobby, to chce być w nim jak najlepszy, a zdanie innych go nie obchodzi. Bo kto przejmuje się innymi, jeśli jest szczęśliwy i coś konkretnego sprawia mu radość?
Po jakiś dwudziestu minutach w końcu otrzymali komendę, że mogą zacząć rozkładać sprzęt. Wszyscy szybko udali się do Instytutu i już po chwili wrócili z potrzebnymi rzeczami. Jako że na tyłach twierdzy było naprawdę bardzo dużo miejsca, każdy znalazł sobie wolną przestrzeń do ćwiczeń. Alec ustawił się obok siostry. Z drugiej strony było jeszcze wolne miejsce, które już po chwili zajął Aaron.
- Cześć - przywitał się z nimi, machając wesoło.
Alec kiwnął mu głową, uśmiechając się delikatnie. Miał tak dobry humor, że aż nie mógł tego nie zrobić. Aaron odwzajemnił uśmiech, rozstawiając swoje rzeczy.
- Najpierw zacznijcie od małych dystansów - poinstruował pan Travley, nauczyciel łucznictwa.
Alec kiwnął głową i ustawił się jakieś dziesięć metrów od tarczy. Musiał się rozgrzać. Złapał w dłoń łuk, a drugą podniósł z ziemi strzałę. Umieścił ją tam, gdzie powinna być i odetchnął kilka razy, żeby się uspokoić i skupić na swoim celu. Kiedy uznał, że jest już gotowy, puścił cięciwę. Ze spokojem i niewzruszoną postawą ciała patrzył, jak strzała szybuje w powietrzu, by w końcu wbić się w tarczę, bardzo blisko jej środka. Uśmiechnął się zadowolony, że trafił tak blisko. Zawsze lubił strzelać z łuku i im bardziej był starszy, tym więcej czasu spędzał na strzelnicy.
Powtórzył całą tę czynność jeszcze kilka razy i zwiększył dystans między sobą a tarczą. Kątem oka widział, jak trener przechodził z jednej osoby do drugiej, instruując i pomagając w zadaniu, a niekiedy nawet chwaląc. Do niego nie podszedł. Alec nie wiedział, czy ma być zadowolony z tego powodu, czy wręcz przeciwnie. Nie strzelał przecież na pokaz. W jego mniemaniu innych uczniów w ogóle mogłoby nie być. Lepiej by mu się było skupić. Chociaż na celność nie narzekał, bowiem ani razu nie spudłował. Kilka razy udało mu się nawet trafić w sam środek tarczy. Był to naprawdę powód do dumy, zważywszy na odległość z jakiej strzelał.
Po komendzie wydanej przez nauczyciela wszyscy zaczęli składać i sprzątać swoje stanowiska oraz przyniesione rzeczy. Z odłożeniem ich na odpowiednie miejsca uwinęli się tak szybko jak z przyniesieniem, dlatego już po kilku minutach byli wolni. Trenerzy jeszcze tylko podziękowali im za udane ćwiczenia i sami udali się do Instytutu, żeby odpocząć. Alec był przyjemnie zmęczony, jak chyba po każdym treningu, ale dzisiaj dodatkowo czuł się lepiej z tego powodu, że w końcu robili coś, co jemu się wybitnie spodobało. Jeśli ćwiczył strzelanie z łuku to przeważnie sam albo z Jacem, jeżeli udawało mu się go przekonać. Nigdy nie strzelał w takim większym gronie. Zawsze to jakieś nowe doświadczenie.
Westchnął przeciągle i wyłożył się na trawie.
- Ej, Alec, a ty co? - zagadnął go David.
Alec zerknął na niego z uśmiechem, podkładając sobie ręce pod głowę, żeby było mu wygodniej.
- Zostaję tutaj - powiedział bez ogródek.
- Jak chcesz, ja lecę do środka - wzruszył ramionami i ruszył do miejsca, o którym mówił przed chwilą.
Alec kiwnął mu głową na znak, że nie ma nic przeciwko temu i przymknął oczy, rozkoszując się przyjemnym ciepłem promieni słonecznych.
- Zostanę z tobą - usłyszał obok swojego ucha.
Uniósł jedną powiekę i ujrzał nad sobą twarz swojej siostry. Uśmiechnął się do niej lekko i przesunął odrobinę, by zrobić jej miejsce, chociaż było to zupełnie zbędne, bo przecież miała dużo wolnego miejsca wokoło. Izzy odwzajemniła uśmiech i usiadła obok niego po turecku.
- Co tam? - zapytała.
Alec wzruszył ramionami, ponownie zamykając oczy.
- Wszystko okej.
- Pytałeś Magnusa, czy przyjdzie do nas wieczorem?
Lightwood kiwnął głową.
- Pytałem - potwierdził. - I przyjdzie.
- To fajnie - stwierdziła.
- Pewnie, że fajnie - zaśmiał się, a siostra mu zaraz zawtórowała.
Przez jakiś czas żadne z nich się nie odzywało i ta cisza im bynajmniej nie przeszkadzała. Czuli się swobodnie w swoim towarzystwie.
- Alec? - zagadnęła go jednak po chwili siostra.
- Hmm? - wymamrotał.
Isabelle chciała zadać pytanie, na które odpowiedź chciała znać już od dawna. Nie dawało jej to spokoju. Nie wiedziała jednak jak ubrać w słowa swoje spostrzeżenia. Postanowiła być delikatna, bo wiedziała, że temat, który chce poruszyć, może nie spodobać się jej bratu.
- Bo ja tak.. Zastanawiałam się.. I chciałam już wcześniej zapytać.. Ale.. - zganiła się w duchu za swoje jąkanie. Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało.
Alec aż podniósł na nią swój wzrok. Bardzo go dziwiło zachowanie siostry. Zawsze była taka pewna siebie i waliła prosto z mostu. O co może więc chodzić tym razem?
- Tak się.. Och kurczę..
- Jejku, Izzy, wyduś to z siebie! - zaśmiał się nerwowo.
Izzy uśmiechnęła się przepraszająco.
- Może ci się to nie spodobać - zastrzegła, na co on kiwnął głową. Co ma być to będzie. - Jesteś już jakiś czas z Magnusem i przy mnie czy Jace'ie zachowujecie się zupełnie normalnie, naturalnie - zaczęła.
- Przeszkadza ci to? - przestraszył się.
Myślał, że nie ma nic przeciwko temu. Sama przecież czasem podpuszczała jego albo Magnusa do zrobienia czegoś i nie zachowywała się jakoś inaczej z tego powodu. Wydawało mu się nawet, że polubiła jego chłopaka. Ech, teraz już nic nie rozumiał.
- Nie, nie, wręcz przeciwnie - zaprzeczyła szybko.
Nie dodała jednak nic więcej.
- Po prostu powiedz, o co ci chodzi - aż usiadł z tego wszystkiego.
Isabelle wzięła głębszy oddech.
- Chciałam zapytać, dlaczego tylko ja i Jace o was wiemy. Dlaczego nie chcesz powiedzieć o tym także innym?
To pytanie lekko zbiło go z tropu. Nie spodziewał się czegoś takiego z jej strony.
- Czemu pytasz? - zdziwił się i nie starał się nawet tego zamaskować.
Isabelle westchnęła głośno.
- No bo przecież chciałbyś, żeby inni też o tym wiedzieli.
- No i co z tego? Przecież nie wszyscy muszą o tym wiedzieć. Co to kogo obchodzi? - denerwował się coraz bardziej.
- Alec, spokojnie. Tylko pytam.
- Wiem - silił się na spokojniejszy ton głosu. - Nie wiem po prostu, dlaczego wyciągasz to teraz.
- Bo byłoby ci przecież łatwiej, gdyby wszyscy się dowiedzieli, prawda? - spróbowała z innej strony.
- Oczywiście, że łatwiej - zgodził się z oporem. - Ale.. Izzy, nie chcę, żeby mnie wytykali palcami - powiedział szczerze.
- Dlaczego niby mają to robić? - zapytała, chociaż doskonale znała odpowiedź na to pytanie.
- Wiesz dlaczego!
- Uspokój się - odezwała się szybko. - Przecież nie chcę się kłócić.
Alec odetchnął kilka razy, zanim odpowiedział. Rzeczywiście, musiał się uspokoić. Wziął trzy głębokie wdechy i dopiero zaczął mówić.
- Iz, zrozum, że nie chcę, żeby o mnie mówili. Jakoś nigdy nie miałem parcia na tego typu rzeczy - wypomniał jej.
- No przecież wiem, ale nie o to mi chodzi..
- Więc o co?! - przerwał jej niekulturalnie, co było do niego niepodobne.
- Nie myślisz czasem, że Magnus może zostawić cię dlatego, że mu się znudzisz albo że w końcu będzie miał dość tego ukrywania się? - zapytała.
Alec spojrzał siostrze prosto w oczy.
- To nie będzie trwało wiecznie - powiedział pewnie.
- Mimo wszystko to już trochę trwa - mruknęła.
Lightwood już nie wiedział, co myśleć. Rzeczy, które jeszcze chwilę temu wydawały mu się pewne, teraz już takie nie były. Miał zupełny mętlik w głowie. Ta krótka rozmowa z siostrą tak mu namieszała, że nie był w stanie nawet stwierdzić, co martwiło go najbardziej. Rzucił siostrze zagubione spojrzenie. Wyglądał tak bezradnie, że Isabelle zaczęła żałować, że w ogóle poruszyła ten temat. Mogła się wcale nie odzywać i też byłoby dobrze. A tak tylko popsuła mu humor. I jeszcze ten jego wzrok. Nie mogła wytrzymać, kiedy patrzył tak na nią z bólem i zupełnym zagubieniem w oczach, dlatego zaczęła wpatrywać się w trawę. Alec też nie przyglądał się jej długo, bo zaraz spuścił wzrok. Oparł łokcie o kolana i schował w nich twarz. Nie wiedział, co robić. Czy to co powiedziała przed chwilą Isabelle była prawdą? Czy Magnus byłby w stanie zostawić go z takiego powodu? Czy czuł się z tym źle? Czy uważał się w jakikolwiek sposób odtrącony, niechciany? Co o tym wszystkim myślał? Lightwood nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań. Dodatkowo im dłużej o tym myślał, tym czarniejsze scenariusze przelatywały mu przed oczami. Z jednej strony to wszystko, te całe wątpliwości wydawały mu się absurdalne. Przecież znał już trochę Magnusa i wcześniej nawet nie wpadłby na taki pomysł. Ale z drugiej strony, czy znał go na tyle dobrze? Bane przecież żył już tyle lat, tylu rzeczy doświadczył, że rzeczywiście Alec mógłby mu się znudzić. No ale do tej pory nie narzekał na nudę! Co robić?! Myślał gorączkowo, przeczesując nerwowo włosy palcami. W końcu postanowił zadać siostrze jeszcze jedno pytanie i liczył na szczerą odpowiedź z jej strony.
- Izzy - zaczął niepewnie. - Naprawdę myślisz.. Że ja.. Że on.. Że Magnus mógłby mnie zostawić, bo nie powiedziałem o nas reszcie? - zapytał nareszcie bardzo zmartwionym głosem, patrząc jej prosto w oczy.
Chciał w ten sposób stwierdzić czy nie kłamie.
- Nie, Alec! - zaprzeczyła natychmiastowo. - Nie o to mi chodziło! Przecież on cię nie zostawi. Źle mnie zrozumiałeś. Tak tylko palnęłam, wiesz przecież, że często mówię od rzeczy. Wcale się tym nie przejmuj - mówiła bardzo szybko.
Naprawdę nie chciała, żeby jej brat poczuł się źle. Nawet nie podejrzewała, że aż tak zareaguje na samą możliwość zerwania. Czyżby był tak mocno zaangażowany? Przez to zrobiło się jej jeszcze gorzej. Jak mogła w ogóle coś takiego zasugerować?
Alec już miał coś powiedzieć, kiedy usłyszał, że ktoś się do nich zbliża. Znajome kroki. Odetchnął głęboko, kiedy poczuł silne ramiona oplatające go od tyłu i obejmujące go w pasie. Właśnie tego teraz potrzebował. Magnus usiadł za nim, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Alecowi momentalnie zrobiło się lepiej i pewniej. Oparł się o pierś swojego chłopaka, od razu czując się bezpieczniej. Byli w zasłoniętej części podwórka i nawet jeśli ktoś bardzo by chciał, to i tak nie zdołałby zobaczyć ich z któregokolwiek okna Instytutu.
- Wygrzewacie się beze mnie? - zapytał Bane jak gdyby nigdy nic.
Lightwood mruknął coś w odpowiedzi, a jego siostra nie odezwała się wcale. Czarownik nie mógł nawet podejrzewać, czego dotyczyła rozmowa, którą przed chwilą toczyli i jak wpłynęła ona na czarnowłosego. Spojrzał na nich zbity z tropu.
- Przerwałem wam w czymś ważnym? Jak chcecie to mogę przyjść później czy coś - zaczął wstawać, a Alec jakby dopiero teraz się opamiętał i potrząsnął szybko głową.
- Zostań - poprosił, łapiąc go za rękę i splatając z nim palce.
- Zostawię was, co? - wtrąciła się Izzy. - Alec, nie bierz sobie moich słów do serca. Jak tak teraz myślę, to to co powiedziałam było strasznie głupie i zupełnie mija się z prawdą - stwierdziła z westchnieniem i zaczęła wstawać. - Pogadamy jeszcze później, co? Na razie, Magnus - kiwnęła i jemu, a kiedy przechodziła obok, dała mu kuksańca w ramię.
Bane zaśmiał się i oddał jej lekko w udo, na co pokazała mu język i odeszła, rzucając jeszcze bratu przepraszający uśmiech.
Alec obrócił się odrobinę, tak, że siedział teraz bokiem do swojego chłopaka i wtulił się w jego klatkę piersiową. Magnus patrzył na niego chwilę, po czym zupełnie odruchowo objął go ramieniem. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Nie wiedział, o czym rozmawiało rodzeństwo ani dlaczego Isabelle przepraszała brata.
- Alec?
- Hhmm?
Lightwood podniósł na niego swój lekko nieobecny wzrok. Bane przełknął ślinę, głaszcząc go po plecach.
- Coś nie tak? - chciał wiedzieć. - Chcesz o czymś pogadać? - dodał, kiedy chłopak nie odzywał się dłuższą chwilę.
Alec myślał kilka sekund, po których odpowiedział:
- Nie, po prostu posiedźmy, co? - zaproponował spokojnym głosem.
Magnus pokiwał głową, uśmiechając się delikatnie. Alec odwzajemnił uśmiech, wtulając się w niego jeszcze bardziej i miziając go nosem po szyi. Bane zaśmiał się melodyjnie i pocałował go w czubek głowy.
Lightwood czuł się tak dobrze w jego towarzystwie. Sama jego obecność sprawiała, że czuł się lepiej. Rozwiewała wszystkie jego niepewności i umacniała w tym, że Magnus go nie zostawi. Bo dlaczego niby miałby to zrobić? Wcześniejsze wątpliwości były teraz dla niego głupie i śmieszne. I mimo to, że w przyszłości (bardzo bardzo odległej, pomyślał) taka opcja byłaby możliwa, to postanowił się nią nie przejmować. Jest dobrze tak, jak jest. Po co się zamartwiać? Magnus z nim był i tulił go do siebie mocno, chociaż mógł być w tym czasie gdziekolwiek indziej. To chyba o czymś świadczy, prawda?
Nocny Łowca przesuwał leniwie palcem po udzie czarownika, dochodząc powoli do siebie. Dlaczego pozwolił na to, by kilka słów zniszczyło doszczętnie jego wspaniały humor? I dlaczego była tylko jedna osoba, która mogła to zmienić? Odetchnął głęboko i przeciągnął się. Nawet nie zauważył, kiedy minął cały ten czas. Siedzieli tak z Magnusem kilka godzin, jeśli wierzyć jego zegarkowi. Całe jego ciało było zesztywniałe od siedzenia na ziemi i musiał jak najszybciej rozprostować kości. Wstał więc i rozciągnął się bardziej okazale, prezentując przez moment swój płaski brzuch.
- Wracamy? - zapytał go Magnus.
- Tak, chyba już pora- odpowiedział z lekkim uśmiechem, wyciągając do niego dłoń, aby pomóc mu wstać.
Bane chętnie ją przyjął, stając bardzo blisko niego. Cmoknął go w nosek.
- Awr! - burknął Lightwood, marszcząc brwi.
- Co? - czarownik uniósł nieco brodę, czekając na jego odpowiedź.
- Nic.
Magnus uśmiechnął się szeroko, całując go w usta.
- Ooo, to mi się bardziej podoba - powiedział Alec uradowany.
- Jakoś się nie dziwię - przedrzeźniał go.
Alec jednak zbył ten komentarz i zrobił śmieszną minę, kiedy zaburczało mu w brzuchu.
- Ominął nas obiad - mruknął w ramach wyjaśnienia. - Jeśli pójdziemy teraz, to może zdążymy jeszcze zgarnąć jakieś jedzenie z kuchni przed oglądaniem.
Magnus zastanowił się, o co mu chodzi. W końcu sobie przypomniał.
- Ach, tak, maraton filmowy - powiedział bez entuzjazmu.
- Tak - Nocny Łowca ochoczo pokiwał głową i ruszył do Instytutu. - No chodź, będzie fajnie!
Magnus skrzywił się nieznacznie, ale udał się w ślad za chłopakiem. I miał świetny widok na jego pośladki. Aż parsknął cichutko, wpatrując się w nie bez skrępowania.
Maraton rzeczywiście nie był najgorszy. Jedynym do czego można by się przyczepić było to, że koło godziny dwudziestej trzeciej przyszli trenerzy i przegonili wszystkich do łóżek. Postraszyli ich również, że ich jutrzejsza pobudka będzie okropna i lepiej, żeby już teraz się kładli. Ale poza tym było okej. Filmy były całkiem ciekawe i nawet Magnus, który był pesymistycznie nastawiony do całego tego pomysłu, musiał stwierdzić, że nie zmarnował tych kilku godzin. Chociażby dlatego, że siedzieli z Aleciem w kącie i komentowali cicho prawie każdą scenę, śmiejąc się przy tym odrobinę. Lightwood oberwał nawet kilka razy popcornem od któregoś ze swoich życzliwych kolegów.
Alec i Magnus wychodzili jako jedni z ostatnich z salonu. Nocny Łowca przez chwilę zastanawiał się, co powiedzieć czarownikowi. Przypomniał sobie rozmowę z siostrą i doszedł do wniosku, że musi coś zrobić. Chciał mu przekazać, że jest dla niego ważny, że naprawdę mu zależy, tylko nie wiedział jak. Kiedy byli przy schodach Bane oznajmił, że musi iść jeszcze na moment do swojego gabinetu. Alec kiwnął głową i ten już się odwrócił z zamiarem odejścia.
- Magnus - zatrzymał go jednak czarnowłosy.
Bane spojrzał na niego pytająco. "No, Alec, powiedz coś!", dopingował sam siebie w myślach. Tylko, że nic odpowiedniego nie przychodziło mu do głowy! Co robić, co robić?! Przygryzł nerwowo wargę. Miał tyle pomysłów, chciał mu powiedzieć tyle rzeczy, ale w końcu wykrztusił jedynie:
- Dobrze, że jesteś.
Magnus uśmiechnął się zdziwiony. Nie wiedział, skąd nagle takie słowa, ale mu się spodobały. Przyciągnął chłopaka do siebie i zamknął w niedźwiedzim uścisku, całując go w czoło. Alec odetchnął z ulgą. Nie został odrzucony.
- Jesteś kochany - stwierdził Bane, ponownie składając pocałunek na jego włosach.
Lightwood uśmiechnął się szeroko, przytulając go szybko.
- Śmigaj do pokoju, zaraz przyjdę - obiecał czarownik i cały w skowronkach powędrował do gabinetu.
Żaden z nich nie wiedział, że ich czułe pożegnanie widziało dwóch chłopaków, którzy teraz wpatrywali się w siebie całkowicie osłupieni.

___________________________________________

Hejka, jestem a wraz ze mną kolejny rozdział!
Mam nadzieję, że wam się podoba i że zostawicie swoje opinie na jego temat w komentarzach!
Oczywiście również bardzo dziękuję za poprzednie komentarze i wejścia :)
Miłego dnia!
Buuuziole :*

niedziela, 14 czerwca 2015

ROZDZIAŁ XXII

Alec siedział w salonie na kanapie lekko pochylony, opierając łokcie na kolanach i chowając twarz w dłoniach. Czuł się okropnie zmęczony. Treningi, które mieli dotychczas nawet w połowie nie równały się z wysiłkiem, jaki zafundowali im podczas dzisiejszych popołudniowych zajęć. Ale Alec nie narzekał za wiele. Był padnięty, ale jemu to się podobało i w jakiś sposób go satysfakcjonowało. Lubił czuć, że dał z siebie wszystko.
- Coś nie tak? - usłyszał nad sobą zatroskany głos Magnusa i jego rękę na ramieniu.
Pokręcił głową, dając mu w ten sposób znak, że nic się nie stało. To mu chyba jednak nie wystarczyło, bo zapytał:
- Alec?
Chłopak z przeciągłym westchnięciem uniósł wzrok i na niego spojrzał.
- Wszystko okej, po prostu jestem zmęczony.
Magnus uśmiechnął się do niego ciepło i przysiadł obok niego na kanapie.
- Dlaczego tutaj siedzisz? Połóż się wcześniej, skoro jesteś wyczerpany – zaproponował.
- Czekałem na ciebie, wiedziałem, że będziesz tędy przechodził – wzruszył ramionami.
Czarownikowi zrobiło się miło po tych słowach. Tak po prostu.
- Miałem jeszcze zadzwonić do Cate – powiedział, rzucając mu przepraszające spojrzenie.
- Jasne, żaden problem – odparł Nocny Łowca, wstając. - To ja pójdę do siebie – oznajmił smętnie.
- Przyjdę za moment – czarownik również wstał i skierował się do swojego gabinetu.
- Mam nadzieję – zaśmiał się Alec i powoli ruszył w stronę pokoju.
Magnus obrócił się i przyglądał mu przez chwilę. Chłopak naprawdę wyglądał na półżywego. I potrzebował odpoczynku. Uśmiechnął się do jego pleców i sięgnął po telefon.
Alec rzucił się na łóżko, kiedy tylko znalazł się w swoim azylu. Był przemęczony, ale nie chciał spać. Krótki sen i tak by mu w niczym nie pomógł. Przewrócił się na brzuch i zakopał głowę w poduszce. Na jego wargi wypłynął zadowolony uśmiech, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Jego gość szybko okrążył mebel, na którym chłopak się ułożył i sam wspiął na niego, siadając obok Aleca. Pogłaskał go po plecach.
- Alec?
- Hmm? - wydusił z siebie, a jego głos był lekko tłumiony przez poduchę, która w dalszym ciągu zasłaniała mu usta.
Bane zaśmiał się cichutko i odpowiedział pogodnym tonem.
- Nic, sprawdzałem, czy śpisz.
- Nie śpię – powiedział, bardzo mądrze, jakby ten tego nie zauważył.
Magnus kiwnął głową i nadal jeździł dłonią po jego plecach.
- Jak się czujesz? - zapytał Bane.
Alec zamruczał, wiercąc się chwilkę.
- Zmęczony - odpowiedział i obrócił się twarzą do niego, uśmiechając się szeroko.
- To dlaczego jesteś taki uradowany? Nie powinieneś umierać z tego powodu?
Alec parsknął i pokręcił głową.
- Nieee - zaśmiał się. - Lubię być zmęczony. To takie przyjemne, kiedy wiesz, że dałeś z siebie wszystko - wyjaśnił.
Magnus uniósł brew, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Zupełnie nie rozumiał, co w tym fajnego. On zdecydowanie wolał unikać wysiłku. Nawet najmniejszy trud zawsze próbował sobie jakoś ułatwić.
- To nie jest przyjemne. Równie dobrze możesz dać z siebie wszystko bez zakwasów przez następny tydzień - zakpił.
- Nie rozumiesz - uśmiechnął się, pokazując mu język.
- Tak - przyznał mu rację. - Nie rozumiem.. Dlatego mi wytłumacz - zaproponował.
Alec pokręcił głową.
- I tak nie zrozumiesz - stwierdził z westchnieniem.
- Dlaczego? - zdziwił się.
Chciał, żeby ten mu to wyjaśnił.
- Bo nie jesteś taki jak ja. Nie jesteś do mnie podobny - powiedział. - Tak jak ja nie jestem podobny do ciebie.
Magnusowi zrobiło się odrobinę smutno. Alec zawsze był taki bezpośredni, mówił to, co myślał. Spojrzał na czarownika, kiedy ten przestał go masować.
- Powiedziałem coś nie tak? -zapytał zdziwiony.
Magnus szybko zaprzeczył i przeniósł swój wzrok na ścianę naprzeciwko.
- Nieprawda - rzekł i położył się na boku, podpierając się na łokciu. - Co powiedziałem?
- No przecież mówię, że nic - Alec uniósł brew i złapał go za rękę, splatając ich palce ze sobą. - Ech, Alec - jęknął.
- Powiedz mi - poprosił i pocałował go w dłoń, cały czas intensywnie mu się przyglądając.
Magnus westchnął, kiedy na niego spojrzał. Nie potrafił mu odmówić.
- Po prostu.. Oj, no bo sam powiedziałeś, że się różnimy i tak mi się jakoś.. No nie wiem - pogłaskał go po twarzy. - Miałem wrażenie, że zaraz powiesz coś w stylu: "Przepraszam, ale nie jestem w stanie z tobą dłużej wytrzymać".
Alec zmarszczył brwi, myśląc. Zupełnie nie o to mu chodziło! Chciał się jak najszybciej wytłumaczyć.
- Posłuchaj, to.. - zaczął.
- Wiem, wiem - pokręcił głową, przerywając mu w połowie zdania.
Alec jednak nie dawał za wygraną i nadal próbował.
- Magnus, ja..
Bane odsunął się od niego kilkanaście centymetrów.
- Cicho!
- Nie - usiadł, ponownie zmniejszając odległość między nimi. - Przecież wiesz, że nie o to mi chodziło.
- Wiem? - zapytał, patrząc mu w oczy.
- Wiesz - odparł pewnie Alec. - Źle się wyraziłem, to wszystko. Oczywiście, że nie chcę z tobą zrywać.
Magnus zagryzł wargę, ponownie wbijając wzrok w ścianę. Lightwood pocałował go niespodziewanie w usta. Bane początkowo otworzył oczy ze zdumienia, ale po chwili się zreflektował i odwzajemnił pocałunek. Alec był z tego powodu bardzo zadowolony. Kiedy już się od siebie oderwali, Nocny Łowca położył się na łóżku, tak jak leżał wcześniej, czyli na brzuchu. Ręce skrzyżował pod brodą.
- Możesz wrócić do masażu - zaproponował, żeby przerwać ciszę.
Magnus posłusznie to uczynił, momentalnie zapominając o tym, co go jeszcze chwilę temu trapiło. Nachylił się nad partnerem i położył dłonie w miejscu połączenia szyi i barków chłopaka, uciskając delikatnie, chociaż z większą siłą niż wcześniej. Czuł pod palcami jego twarde mięśnie i bardzo mu się to podobało. Lubił posturę Aleca. Poza tym że był niezwykle przystojny, to również doskonale zbudowany, umięśniony i taki męski. Mrr.
Bane przesunął swoje dłonie na barki Aleca i tam kontynuował to, co robił dotychczas. Pieścił go całą dłonią, najlepiej jak umiał. Czuł, że temperatura skóry chłopaka wzrasta z każdą mijaną minutą. Przeniósł się ze swoimi magicznymi rączkami jeszcze niżej, jadąc nimi wzdłuż kręgosłupa.
- Ale jesteś spięty - zamruczał mu do ucha.
Alec zadrżał, kiedy poczuł ciepły oddech czarownika na swojej szyi i poruszył ledwo zauważalnie biodrami. Ledwo, ale Bane i tak to zobaczył. Coraz pewniejsze ruchy rąk Magnusa działały na niego pobudzająco. Z minuty na minutę robiło mu się coraz bardziej gorąco. Ponadto spostrzegł, że krew powoli zaczęła zbierać się w jego podbrzuszu, budząc do życia jego przyjaciela.
Magnus widząc jego reakcję, sam zaczął się podniecać. W dalszym jednak ciągu pieścił ciało chłopaka, masując poszczególne fragmenty. Z zadowoleniem zauważył, że oddech Aleca przyspieszył i stał się bardziej urywany i niespójny, więc starał się zsynchronizować swoje ruchy z jego rytmem. Kiedy uniósł delikatnie koszulkę chłopaka, poczuł bijące od jego skóry ciepło. Usłyszał ciche jęknięcie, które wyrwało mu się, kiedy dłonie Magnusa się z nią spotkały. Czarownik ściskał miarowo boki Lightwood'a, żałując, że nie może zobaczyć wyrazu jego twarzy. Mógł tylko podejrzewać, że była zarumieniona, zupełnie tak jak jego własna. Wraz z upływającym czasem zwiększał coraz bardziej nacisk na mięśnie chłopaka. Masował go, przysłuchując się dokładnie jego oddechowi. Wykonywał ruchy w górę, kiedy ten wdychał powietrze, a na dół, gdy je wydychał. Pomagał mu się zrelaksować i rozluźnić mięśnie.
W pewnym momencie Alec wciągnął gwałtownie powietrze i przywrócił się na plecy, pociągając za sobą Bane'a. Magnus otworzył szerzej oczy, kiedy znalazł się na chłopaku. Rozchylił wargi, jakby chciał coś powiedzieć, ale to i tak mało istotne, bo nawet nie miał okazji ku temu. Alec pocałował go zmysłowo, unosząc się leciutko na łokciach. Zaraz jednak zrobił nieokreślony ruch i już po chwili siedział z czarownikiem na kolanach. Bane pisnął cichutko, za co zarobił anielski uśmiech chłopaka. Och, jejku! Jak on świetnie wyglądał. Magnusowi aż zrobiło się goręcej, kiedy ich oczy się spotkały. Alec patrzył na niego zamglonym wzrokiem, pełnym pożądania. Zaczął całować jego szczękę, jednocześnie dobierając się do koszuli Magnusa. Ręce mu drżały, przez co rozpinanie szło mu bardzo wolno, ale żaden z nich się tym nie przejmował. Bane wsunął dłonie pod koszulkę chłopaka, a Alec podniósł swoje ramiona, na chwilę odrywając się od niego, dając mu w ten sposób znak, żeby ją zdjął, co Magnus uczynił pospiesznie bardzo zadowolony.
- Trzeba zamknąć drzwi - wyszeptał Lightwood, wracając do guzików koszuli Magnusa.
- Zrobiłem to, kiedy wszedłem - wyznał słabym głosem, pieszcząc klatkę piersiową Nocnego Łowcy.
- Zapobiegawczy, co? - zaśmiał się nerwowo, odpinając ostatni guzik.
- Jak najbardziej, z tobą nigdy nic nie wiadomo - odrzekł i pochylił się po pocałunek.
Alec w tym czasie ściągał jego koszulę i już po chwili obaj byli nadzy od pasa w górę. Objął go silnymi ramionami, całując nieco pewniej. Magnus również go objął, tuląc się i rozchylając wargi. Lightwood westchnął głośno, kiedy usta Bane'a przeniosły się na jego szyję, tuż pod szczęką. Całował go delikatnie, stopniowo schodząc coraz niżej. Obaj byli tak podnieceni, że nie zwracali uwagi na nic innego, poza sobą oczywiście.
- Jesteś cudowny - wycharczał Alec, kładąc się ponownie na plecach.
Magnus uśmiechnął się szeroko, wznawiając pieszczoty i całując go po całej szyi i ramionach, by w końcu całą swoją uwagę skupić na sutkach. Gryzł je lekko i zgniatał palcami. Alec wił się pod nim i kręcił biodrami, raz po raz pojękując cichutko. Jego oddech znowu przyspieszył, a twarz zarumieniła się jeszcze bardziej. Zwilżył wargi, przymykając oczy. Chwilę później poczuł język kreślący wzory na jego brzuchu. To było strasznie podniecające. Zacisnął powieki, starając się choć odrobinę uspokoić, chociaż na niewiele się to zdało, bo spodnie i tak wydawały mu się za ciasne już od jakiegoś czasu, a na myśl o tym, że za ścianą są jego znajomi i rodzeństwo robiło mu się jeszcze goręcej. Z jednej strony chciał to wszystko przyspieszyć, a z drugiej chciał, żeby trwało jak najdłużej. Z nikim jeszcze nie czuł się tak wspaniale jak z Magnusem. Położył mu dłonie pod kolanami, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Przeniósł je szybko na uda czarownika i zaczął delikatnie masować, wspinając się coraz wyżej. Tym razem to Bane jęknął głośno, kiedy poczuł dłonie chłopaka na swoich pośladkach. Podniósł się na moment, by złączyć ich usta w głębokim i bardzo erotycznym pocałunku, wypinając nieco swój tyłek w stronę rąk Aleca. Kiedy chłopak był zajęty penetrowaniem jego podniebienia, on zaczął majstrować przy jego rozporku. Alec odetchnął głośno i podniósł biodra, dając Magnusowi szansę na pozbawienie go spodni. Bane chętnie z tego skorzystał, ścigając pospiesznie dolną garderobę wraz z bokserkami.
- O tak - westchnął z wyraźną ulgą w głosie Alec, kiedy zimne powietrze, które znajdowało się w pokoju, zetknęło się z jego gorącym członkiem.
- Mogę? - usłyszał z dołu.
Magnus dmuchał ciepłym oddechem na jego krocze. Alec spojrzał na niego i wciągnął głośno powietrze, kiwając szybko głową. Bane uśmiechnął się do niego, zaczynając głaskać wnętrze jego ud. Delikatnie przesunął językiem po całej długości jego sztywnego penisa. Alec westchnął cicho, przymykając oczy i zaciskając pięści na prześcieradle. Po chwili Magnus wziął oba jego jądra do ust i zaczął je delikatniutko ssać, pomrukując lekko. Nocny Łowca zasłonił usta dłonią. Dłoń Bane'a powoli przesuwała się po członku chłopaka, leciutko stopniując napięcie. Chłopak oddychał szybciej, dość cicho. Magnus przez cały czas patrzył na twarz Nocnego Łowcy. Widać było, że było mu bardzo przyjemnie i był zadowolony z jego zabiegów. Bane w końcu wypuścił z ust jego jądra, masując je jeszcze ręką i z lubieżnym uśmieszkiem zabrał się za penisa chłopaka. Drażnił go ustami i językiem, dmuchając delikatnie. Alecowi wyrwał się dosyć głośny jęk. Było mu tak dobrze! Odchylił głowę w tył, przez co Magnus nie mógł go dokładnie widzieć. Zaraz jednak spojrzał gwałtownie w dół, kiedy poczuł czułe pocałunki na swojej erekcji. Czarownik zadowolony z tego, że złapał kontakt wzrokowy z chłopakiem, postanowił to wykorzystać. Patrząc mu cały czas w oczy, powoli zaczął opuszczać głowę, połykając sztywną męskość chłopaka. Pomyślał wtedy, że sam mógłby dojść od widoku jego twarzy. Była zarumieniona, podobnie jak szyja, oczy zamglone i pełne pożądania, a wargi zaciśnięte, jakby ten przez cały czas powstrzymywał się przed jęczeniem. Wił się i podrygiwał biodrami. W pewnym momencie wsunął dłoń we włosy czarownika i zacisnął ją tam, uważając jednak, by nie zrobić mu przy tym krzywdy. Bane zamruczał, pieszcząc partnera wibracjami, jakie rozeszły się po jego gardle.
- O Razielu! - niemal krzyknął Alec, czując przyjemne wibrowanie.
Magnus zachęcony tym entuzjazmem zaczął szybciej i głębiej wsuwać sobie jego erekcję do ust. Wyraz twarzy miał przy tym taki, jakby dawno nie robił nic równie przyjemnego. Ssał i jeździł językiem po męskości Lightwood'a, powodując u niego dreszcze. Niedługo zajęło mu doprowadzenie chłopaka na wyżyny przyjemności. Tuż przed dojściem Alec zacisnął mocniej dłoń na włosach Bane'a, nie dając mu w ten sposób możliwości odsunięcia się. Doszedł z głośnym przeciągłym jęknięciem, tryskając prosto w usta partnera. Magnus przełknął wszystko, oblizując wargi. Uśmiechnął się szeroko i skopując szybko swoje spodnie, zajął się sobą, podczas gdy jego chłopak dochodził powoli do siebie. Po kilku mocniejszych ruchach jemu również udało się zaznać spełnienia. Alec pociągnął go w górę i kiedy czarownik już był obok niego, pocałował go czule, nie spiesząc się wcale. Nie widział po temu żadnego powodu. Był bardzo szczęśliwy, w skali od jednego do dziesięciu to z jakieś sto pięćdziesiąt. Uśmiechał się lubieżnie, cały czas nie odrywając warg od ust partnera. Nie przejmował się w tym momencie zupełnie niczym. Mógłby tak leżeć i nic nie robić przez następny tydzień.
- Daj mi chociaż odetchnąć - poprosił Magnus śmiejąc się wesoło i odsuwając od chłopaka.
Alec również się zaśmiał, cmokając go po raz ostatni.
- Dobrze - zgodził się. - Możesz oddychać.
Bane spojrzał na niego kpiąco.
- O łaskawco, dzięki ci - powiedział z sarkazmem.
- Oj, cicho już! - pokazał mu język. - I chodź tutaj - wyciągnął do niego rękę.
Magnus przyjął ją z uśmiechem i ułożył się wygodnie obok niego, opierając głowę na jego obojczyku.
- Mówiłem ci już, że cię uwielbiam? - zapytał leniwie Alec, w ogóle nie przejmując się tym, że w dalszym ciągu leżeli nago.
- Nie - odpowiedział Magnus. - Nie przypominam sobie.
Lightwood objął go ramieniem i wplótł palce w jego włosy, bawiąc się nimi przez chwilę.
- No to teraz ci mówię - oznajmił i pocałował go przy skroni.
Magnus zamruczał, przerzucając mu rękę przez brzuch.
- Tylko teraz tak mówisz - zaczął kreślić na nim wzory.
- Teraz mówię - przyznał. - Ale myślę tak zawsze.
Magnus zerknął na niego i przyglądał mu się przez chwilę. W końcu uśmiechnął się czule i kiwnął głową.
- Powiedzmy, że ci wierzę.
- Oczywiście, że mi wierzysz.
Magnus uniósł brew, znowu na niego zerkając. Alec uśmiechał się teraz w pełni zadowolony, jakby był co najmniej królem świata. Był taki wesoły i pewny siebie, że czarownik nie mógł się powstrzymać i pocałował go w usta.
- A to za co? - zapytał Alec zdziwiony, przygryzając wargę.
- Nie mogę cię pocałować bez powodu?
Lightwood przeciągnął się szeroko.
- Oczywiście, że możesz - wzruszył ramionami.
- No to właśnie to zrobiłem.
Leżeli jakiś czas w ciszy, którą przerywały jedynie ich wyrównujące się oddechy. Nie potrzebowali nic mówić, bo czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Po kilkunastu minutach Magnus schylił się po kołdrę, okrywając nią ich obu.
- Magnus? - zaczął Alec, ponownie obejmując go ramieniem.
- Tak? - zapytał.
- Nie wiem jak ze mną wytrzymujesz - wyznał, wzdychając cicho.
Magnus zmarszczył brwi, parskając śmiechem. Czekał, aż chłopak coś doda, ale ten się nie odzywał, więc Bane na niego spojrzał i zrobiło mu się głupio, że się zaśmiał, bo Alec wcale nie wyglądał na skorego do żartów. O co mu więc chodziło?
- Nie bardzo rozumiem - przyznał po kilku minutach czarownik.
- No bo nie jestem ani zabawny, ani towarzyski, ani nic z tych rzeczy - wymieniał. - Jestem twoim przeciwieństwem.
- Podobno przeciwieństwa się przyciągają - odpowiedział neutralnym tonem. - Poza tym według mnie posiadasz wszystkie te cechy, a nawet jeśli nie to mi to nie przeszkadza. Gdyby mi się coś nie podobało, to bym ci powiedział.
Alec zastanowił się chwilę. Może i racja.
- Doooobra - kiwnął głową.
- Na pewno wszystko okej? - zapytał jeszcze Bane.
Lightwood potwierdził, przytulając go mocniej do siebie. Cmoknął go we włosy.
- To idziemy spać? - chciał wiedzieć Magnus.
- Idziemy - zgodził się.
Magnus uśmiechnął się do niego i pocałował go pewnie, życząc mu dobrej nocy. Alec odpowiedział mu tym samym, delikatnie gładząc go po ramieniu. Już po chwili można było usłyszeć jego miarowy oddech, bo czarownik zasnął słodko. Lightwood przyglądał mu się, zastanawiając się nad czymś intensywnie. W końcu i jemu udało się zasnąć, chociaż po głowie nadal chodziło mu pytanie, które nie dawało mu spokoju.
Czy to możliwe, żeby się w nim zakochał?

__________________________________

Kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na to, że pozostawicie w komentarzu swoją opinię. Dziękuję również za wszystkie poprzednie komentarze i wejścia :)
Miłego dnia!
Buuuuziole :*

sobota, 6 czerwca 2015

ROZDZIAŁ XXI

Magnus położył się z powrotem na łóżku, wślizgując się pod kołdrę. Alec automatycznie się do niego przybliżył i wtulił w jego bok. Śpiąc, zaczął składać delikatne pocałunki na jego szczęce. Czarownik uśmiechnął się szeroko. Zastanawiał się, czy chłopak będzie to pamiętał rano. Pewnie nie.
Kiedy obudził się następnego dnia, Alec już nie spał. Leżał spokojnie z głową opartą o jego klatkę piersiową i kreślił różne wzory na jego brzuchu. Magnus uniósł dłoń i pogłaskał nią jego włosy. Lightwood zamruczał cichutko i podniósł na niego swój wzrok. Sięgnął do jego ust i przykrył je swoimi, ale to trwało tylko chwilę, bo zaraz się od nich oderwał i ułożył wygodnie na wyciągniętym ramieniu swojego chłopaka. Było mu tak przyjemnie, że nie chciał nawet wstawać.
- O czym tak rozmyślasz? - zapytał po jakimś czasie Bane.
Chwycił dłoń Aleca i splótł jego palce ze swoimi.
- O tym jak się czuję - odparł po prostu.
- A jak się czujesz? - zaciekawił się.
- Cudownie - wymruczał i pozwolił, by ich usta spotkały się na kolejny moment.
Magnus zaśmiał się melodyjnie. Wierzył mu, bo sam czuł się dokładnie tak samo. Alec mu zawtórował i podniósł ich złączone ręce, obracając je w powietrzu i przyglądając im się dokładnie, jakby rzeczywiście były tak godne uwagi. Magnus wpatrywał się w jego włosy, uśmiechając się czule.
- Alec.. - zaczął po chwili.
Lightwood spojrzał na niego, opuszczając jednocześnie ich dłonie, ale nie poluźnił uścisku.
- Nie, wiesz, nic takiego - wycofał się.
Chciał z nim porozmawiać o ich kłótni, o tym, o czym mieli porozmawiać, ale kiedy zobaczył wyraz twarzy chłopaka, pomyślał, że nie może mu popsuć teraz humoru. Pogadać mogą przecież zawsze, będą mieli jeszcze wiele okazji. Uniósł się na łokciu i westchnął, wpijając się chętnie w jego usta. To było bardzo uzależniające zajęcie i Magnus nie wiedział, ile dałby radę bez tego wytrzymać. Te kilka dni były okropne i czarownik nie chciałby tego powtarzać. Jak i sprawdzać swojej wytrzymałości. Jest dobrze tak, jak jest.
Alec usiadł, podpierając się ręką. Bane uśmiechnął się chytrze i również usiadł naprzeciwko niego. Zaraz jednak sięgnął kołdrę i opatulił się nią bardzo szczelnie. Alec parsknął śmiechem, widząc jego czyny. Ten wzruszył jedynie ramionami i nie przejął się całkowicie kpiącym wzrokiem jego chłopaka. Lightwood przewrócił oczami i przybliżył się do niego, a Magnus przerzucił materiał przez jego nogi, by i jemu nie było zimno.
- Co się działo pod moją nieobecność? - zagadnął czarownik, kiedy już znaleźli najdogodniejszą pozycję.
Alec usiadł po turecku, a Magnus pociągnął nogi pod klatkę piersiową, oplatając je ramionami. Obaj przykryci byli kołdrą, chociaż to ten drugi miał jej znacznie więcej.
- Nic ciekawego - odparł zgodnie z prawdą Alec.
Nie chciał opowiadać o tym, że przez prawie cały ten czas, kiedy się nie widzieli, unikał każdego, kto tylko chciał zamienić z nim słowo.
- Czyżby? - zerknął na niego powątpiewająco.
Nocny Łowca pokiwał głową, nic jednak nie dodając. Nie chciał psuć atmosfery, więc szukał jakiegoś tematu, który pozwoliłby im obu choć na chwilę oderwać się od tematów, które sprawiały im przykrość. W końcu bezradny postanowił skierować rozmowę na ich wczorajsze spotkanie.
- Dlaczego wczoraj wróciłeś tak późno?
- Wybraliśmy się z Cate na kolację. Pomagała mi przez cały czas, kiedy byłem chory i nie mogłem pewnych rzeczy zrobić całkowicie sam. Poza tym nie mogłem już tam wytrzymać. Dziwne, prawda? Czułem się nieswojo w swoim domu - zaśmiał się na to, jak absurdalnie to zdanie zabrzmiało. - No i może trochę tęskniłem - dodał ciszej. Alec skwintował jego wypowiedź chichotem. Zrobiło mu się lepiej, kiedy dowiedział się o tym, że ten tęsknił. Magnus jednak zrozumiał ten chichot inaczej. - A co? Ty może nie tęskniłeś? - spytał niedowierzająco.
- Ani odrobinę - odpowiedział, oczywiście kłamiąc. Zaraz jednak parsknął śmiechem, widząc zagubiony wzrok Bane'a.
Magnus pokazał mu język, ale po chwili również się zaśmiał.
- Trochę się bałem - wyznał po jakimś czasie, spuszczając wzrok.
- Czego? - zainteresował się Alec, kładąc mu dłoń na kolanie i jednocześnie rozprostowując jego prawą nogę. To na nią przeniósł swoje pieszczoty. Próbował go w ten sposób uspokoić.
- Nie odbierałeś telefonu. Myślałem, że nie chcesz ze mną gadać - wyjaśnił zbolałym głosem.
- Odebrałbym, gdybym mógł - zapewnił go. - Ale nawet kiedy nie odebrałem, postanowiłeś złożyć mi wizytę - zaśmiał się, rozluźniając atmosferę.
Magnus odważył się na niego spojrzeć i nie pożałował. Uśmiech, który posłał mu Alec, był piękny i szczery.
- Tak - zarumienił się. - Zobaczyłem twój telefon i pomyślałem, że może nawet nie wiesz, że dzwoniłem. Chciałem to sprawdzić i go odblokowałem. Przepraszam, nie chciałem ci w nim grzebać, po prostu wiesz.. - dodał natychmiast, słysząc jak to zabrzmiało. Alec tylko machnął ręką i prosił, by ten kontynuował. Naprawdę był tego ciekaw. - Ukazało mi się nasze zdjęcie - uśmiechnął się szeroko, patrząc na dłoń chłopaka, jeżdżącą po jego udzie i wspinającą się coraz wyżej. - No i wtedy usłyszałem, że jesteś w łazience.
Alec zamruczał wesoło i jeszcze bardziej zmniejszył dystans, jaki był pomiędzy nimi.
- I wtedy już było fajnie - powiedział szczerze, łapiąc go za podbródek.
- Podobało ci się? - uniósł brew, a jego wzrok zjechał na usta chłopaka.
- Taak - wymruczał i przygryzł wargę.
To podziałało na czarownika jak magnes. Zaraz znalazł się przy nim i już miał wpić się łapczywie w jego usta, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi. Nie doszło do pocałunku, ale obaj również nie odsunęli się od siebie. Wpatrywali się tylko, zastanawiając się co robić.
- Alec! Otwieraj, wiem, że tam jesteś! - krzyczała jego siostra, stojąc po drugiej stronie.
Magnus jęknął, a Alec wstał niechętnie i podszedł jej otworzyć. Dziewczyna bez wahania weszła do środka, nie myśląc nawet o tym, że ten może nie być sam.
- Pożycz mi ładowarkę do telefonu. Swoją gdzieś zgubiłam - powiedziała. - O! Cześć, Magnus! - przywitała się z nim wesoło, nie speszona wcale jego widokiem w łóżku jej brata. To, że miał na sobie tylko koszulkę i bokserki też jej nie zawstydziło. - Miło cię znowu widzieć.
Magnus wyszczerzył się do niej radośnie.
- Ciebie również.
- Mam pytać, dlaczego jesteś w łóżku Aleca, a nie w swoim? - zaśmiała się.
- Jego łóżko jest wygodniejsze - odpowiedział.
Alec podszedł do biurka i tam zaczął szukać swojej ładowarki. Zrobił się cały czerwony, kiedy usłyszał, o czym jego chłopak rozmawia z jego siostrą.
- Myślę, że to nie twoja sprawa - rzucił jej karcące spojrzenie i powrócił do szukania urządzenia.
Isabelle pokazała mu język. Nie widział tego oczywiście, bo stał tyłem do niej. Spojrzała znacząco na Magnusa i na powrót na swojego brata, który stał przed nimi w luźniejszej koszulce bez rękawów i bokserkach. Poruszyła kilka razy sugestywnie brwiami, patrząc na Bane'a. On również na nią spojrzał i oblizał lubieżnie wargi. Na jego nieszczęście Alec w tym momencie się obrócił i to zobaczył. Podał siostrze znalezioną zgubę, a chłopaka rzucił pierwszą rzeczą, jaką miał pod ręką. Padło na poduszkę. Czarownik powinien się cieszyć, w końcu mógł dostać czymś cięższym i bardziej bolesnym, ale on tylko spojrzał na niego zbolałym wzrokiem i wygiął usta w podkówkę.
- Dlaczego to ja oberwałem? - oburzył się.
- Jesteście okropni - powiedział Alec, przechodząc obok Magnusa.
Ten złapał go w pasie i Lightwood zaraz został pociągnięty na łóżko, z głośnym piskiem lądując na swoim chłopaku. Szybko obrócił się twarzą do niego, a Izzy wybuchnęła śmiechem.
- Wynocha! - warknął na nią jej brat.
- Nie szalejcie chłopcy! Zaraz śniadanie! - krzyknęła jeszcze, zanim wyszła.
Magnus pożegnał ją skinieniem głowy i od razu skupił się na Alecu. Przerzucił go na plecy, a sam znalazł się nad nim, praktycznie nad nim wisząc.
- To na czym skończyliśmy? - zastanowił się i z przebiegłym uśmieszkiem pocałował Nocnego Łowcę mocno w usta.
Westchnął głęboko, bo marzył o tym już od jakiegoś czasu.
Po kilku minutach zeszli na posiłek. Kiedy byli na schodach, spotkali znajomych Aleca, z którymi ruszyli w dalszą drogę. Isabelle w pewnym momencie złapała Magnusa za nadgarstek i odciągnęła go od reszty.
- Pogodziliście się? - zapytała, kiedy byli w bezpiecznej odległości i nikt poza nimi nie mógł tego usłyszeć.
Magnus spojrzał na nią zdziwiony. Skąd wiedziała, że się pokłócili? Przecież go tu nie było! Argument, że zauważyła, że się do siebie nie odzywają, odpada.
- Alec ci powiedział? - zaryzykował, chociaż dobrze wiedział, że to niemożliwe.
Alec miałby się z kimś podzielić swoimi problemami? Dobry żart.
- Nie - odpowiedziała.
Nie było to dla niego zaskoczeniem, bo był prawie pewien, że tak będzie brzmiała odpowiedź.
- Więc skąd pomysł, że się w ogóle posprzeczaliśmy? - patrzył na nią z uniesioną brwią.
- Nie udawaj, że jest inaczej - zastrzegła i wycelowała w niego swój palec wskazujący. - Jestem perfekcyjnym obserwatorem, potrafię zauważyć pewne rzeczy. A już na pewno świetnie znam swojego brata i wiem, kiedy go coś dręczy.
Magnus uśmiechnął się do niej delikatnie i odsunął jej rękę.
- Dobrze, więc tak. Pogodziliśmy się.
Dziewczyna zrobiła zadowoloną minę i postanowiła pociągnąć go za język.
- Lubisz go?
- Lubię - potwierdził bez zająknięcia.
- A jak bardzo go lubisz? - zapytała od tak sobie.
Magnus uśmiechnął się pod nosem. Już się domyślał, o co może dziewczynie chodzić.
- Nie będę z tobą o tym rozmawiał - odparł krótko.
- Oj, no proszę cię. Jak pytam Aleca, to cały czas unika odpowiedzi. Mówi, że to nie moja sprawa - zrobiła smutną minkę.
- Nie weźmiesz mnie na litość - był twardy.
- Magnus - westchnęła.
- Alec tu idzie - powiedział szybko Magnus, bo chłopak rzeczywiście wycofał się lekko i próbował zrównać z nimi kroku.
- Czemu go zaczepiasz? - rzucił do swojej siostry.
- To już nie mogę z nim porozmawiać? - udała niewiniątko.
Alec pokiwał śmiesznie głową, ale nie skomentował tego, posłał jedynie Magnusowi przepraszające spojrzenie, za co zarobił kuksańca od swojej siostry. Resztę drogi przebyli w ciszy.
Kiedy tylko weszli do jadalni, wzrok Magnusa od razu zawędrował w stronę Aarona. Chłopak rozmawiał z kimś, nie przejmując się zupełnie tym, że weszli. I dobrze, może już dobrodusznie postanowił odwalić się od JEGO chłopaka. I nie! Wcale nie był zazdrosny! Tu chodziło o coś kompletnie innego! Przysunął się półkroku do Aleca. I nawet jeśli ktoś mógłby pomyśleć, że jest przewrażliwiony, to nie. To był odruch. Naprawdę!
Usiedli na swoich miejscach i od razu zaczęli jeść. Alec zwyczajowo nalał kawy do kubka i podsunął go Magnusowi pod nos. Czarownik uśmiechnął się na ten gest, który dla Nocnego Łowcy był już niemalże odruchowy.
- A to nowość! - zdziwił się Jace, patrząc gdzieś w tył.
Pozostała trójka automatycznie spojrzała w tę samą stronę.
- O co ci chodzi? - zapytał Magnus, nie zauważając nic ciekawego i obracając się z powrotem.
- No patrz na Kate! - wyjaśnił. - Gada z jakimś gościem, nawet nie zerkając na Aleca.
Rzeczywiście, kiedy teraz na nią spojrzał, to zauważył to natychmiast. Kate, która nigdy nie odrywała od Lightwood'a oczu, teraz nawet na niego nie spojrzała.
- Straciłeś wielbicielkę? - zapytał blondyn odrobinę złośliwie swojego brata.
Czarnowłosy wzruszył ramionami.
- Powiedziałem jej, że jestem gejem - mówił to, jak gdyby rozprawiał z nimi o pogodzie.
Spojrzeli na niego zaskoczeni, szeroko otwierając oczy. Zupełnie jakby wyrosła mu druga głowa.
- No co się tak patrzycie? - zapytał normalnym głosem, chociaż ich reakcja lekko go rozbawiła. - Chyba nim jestem, prawda?
Rodzeństwo skrzyżowało ze sobą spojrzenia i wymieniło się szerokimi uśmiechami. Alec nie mógł tego zauważyć, bo zajęty był wpatrywaniem się w swojego chłopaka. Magnus uśmiechnął się do niego czule i przysunął swoją nogę, tak, że stykały się pod stołem. Lightwood zarumienił się na ten gest i spuścił wzrok. Reszta śniadania minęła im bez zbędnych przeszkód. Nie wracali już do tematu dziewczyny.
Magnus przez chorobę był kilka dni do tyłu ze swoją pracą. Niby pracował sam i nikt nie sterczał nad nim, ponaglając go, ale i tak czuł się z tym niezręcznie. W końcu za coś mu płacili, prawda? Siedział więc w gabinecie przez cały dzień z jedną przerwą na obiad. Było już koło godziny osiemnastej, a on czuł się całkowicie wyczerpany. Mimo wszystko nie był przyzwyczajony do całodniowej pracy za biurkiem. Wstał więc i udał się do kuchni. Musiał rozruszać nogi i napić się kawy. Przechodząc przez salon, czuł na sobie wzrok Nocnych Łowców, ale nie przejął się tym. Można powiedzieć, że nawet do tego przywykł.
Alec schodził ze schodów, kiedy zobaczył zmierzającego w jakimś kierunku czarownika. Niewiele myśląc udał się w ślad za nim. Oczywiście jak to na Nocnego Łowcę przystało, został niezauważony. Uśmiechnął się pod nosem, wchodząc do tego samego pomieszczenia, w którym przed chwilą zniknął Magnus. Oparł się nonszalancko o futrynę, krzyżując ręce na piersi. Przyglądał się chwilę Bane'owi. Stał obrócony do niego tyłem i przecierał sobie raz po raz skronie palcami. Alec poszedł do niego najciszej jak umiał i zasłonił mu dłońmi oczy.
- Zgadnij kto - zaśmiał mu się do ucha.
Magnus uśmiechnął się natychmiast.
- David.. Noah.. - wymieniał jego znajomych. - A nie! Już wiem! - pstryknął palcami i nadal udawał. - To pewnie Jace!
Zaśmiał się i obrócił do Aleca. Ich twarze dzieliło kilkanaście centymetrów. Magnus zrobił zawiedzioną minę i wydął wargi.
- Aaa.. - powiedział smętnie. - To ty.
- Ale jesteś zabawny - skomentował jego zachowanie z sarkazmem. - Normalnie nie mogę przestać się śmiać.
Magnus tylko pogłaskał go po ramieniu i uśmiechnął do niego ciepło. Zaraz jednak słysząc dźwięk oznaczający zagotowanie się wody, odchylił się, ponownie stając do niego plecami. Alec pocałował go między łopatkami i odsunął się, opierając o blat obok. Kiedy czarownik skończył przygotowywać napój, oparł się obok niego, patrząc przed siebie.
- Co to w ogóle za sprawa z Kate? - zapytał i upił łyk gorącej jeszcze kawy, przez co skrzywił się nieznacznie.
- Nie rozumiem.. - zmarszczył brwi, patrząc w tę samą stronę.
Magnus zastanowił się chwilę. Nie wiedział, jak określić to, o co chciał go zapytać.
- Dlaczego postanowiłeś jej powiedzieć o swojej orientacji? - wyjaśnił. - Myślałem, że nie chcesz by inni wiedzieli.
Alec spuścił wzrok na swoje stopy.
- Bo ja.. Nie chciałem jej robić zbędnych nadziei. Nie chciałem, żeby wierzyła w coś, co nigdy miało nie nastąpić. Poza tym byłem zły, a jej obecność jeszcze bardziej mnie rozjuszała. Nie mogłem wytrzymać, kiedy tak na mnie patrzyła i robiła maślane oczka - skrzywił się. - Nie chciałem, żeby cierpiała, bo przecież jeśli by się bardziej zaangażowała, to byłoby gorzej jej potem odpuścić. Nigdy nie dawałem jej żadnego znaku, by mogła twierdzić, że mi się podoba. Jest naprawdę ładną dziewczyną, ale mnie przecież dziewczyny nie kręcą - wzruszył ramionami, przypominając sobie, że już kiedyś coś takiego miało miejsce. - Dlatego chciałem ją ostrzec zawczasu. Nawet tego nie przemyślałem. Tak po prostu.. Byłem zły i nie myślałem o konsekwencjach. W ogóle o niczym nie myślałem. To było.. - nie dokończył. - A potem ona zaczęła płakać, a ja odszedłem, bo co miałem zrobić? Przytulić? - prychnął. - To bez sensu.
Magnus przyglądał mu się uważnie przez cały czas, kiedy chłopak mówił. Już gdzieś w połowie wypowiedzi zauważył, że jego głos stał się cichszy. To była jedna z tych rozmów, których Alec nie poprowadziłby z nikim innym niż z Magnusem. I mimo, że nie powiedział tego głośno, to czarownik wiedział, że tak właśnie było.
- Nie powinienem jej tego mówić - dodał jeszcze żałośnie.
Magnus sięgnął po jego dłoń i uścisnął ją lekko. Alec splótł jego palce ze swoimi.
- Wręcz przeciwnie, dobrze, że jej powiedziałeś - zapewnił go.
Alec westchnął głęboko i oparł głowę o jego ramię. Nie chciał by ktoś teraz wszedł i zniszczył im tę chwilę, chociaż z drugiej strony miał gdzieś, czy ktoś ich razem zobaczy.
- A dlaczego byłeś zły? - chciał wiedzieć czarownik.
Alec wtulił się w niego mocniej i odpowiedział. Stwierdził, że skoro i tak rozmawiają szczerze to i tą kwestię należy wyjaśnić.
- Nie było cię - odparł, choć w tej wypowiedzi nie było ani krztyny wyrzutu. - Tak bardzo chciałem do ciebie zadzwonić, porozmawiać z tobą, ale się bałem. Nie widziałem, jak potraktowałeś naszą sprzeczkę i jak ona wpłynęła na relację między nami - dokończył i spojrzał na Magnusa.
Przygryzł dolną wargę, czekając na jego odpowiedź. A Magnus kompletnie nie wiedział, co odpowiedzieć. Zrobiło mu się milej, kiedy usłyszał te słowa, chociaż tak nie powinno być. Chłopak opowiadał o tym, jak się czuł podczas tych kilku dni, a jemu się poprawił przez to humor? Niejedna osoba pomyślałaby, że jest okropnym chłopakiem. W końcu jak może go cieszyć coś takiego, prawda? Ale powodem tego była inna rzecz. A mianowicie to, że niecodzienne może usłyszeć takie słowa, które tak naprawdę tylko budują ten związek, wzmacniają jego fundamenty. A usłyszeć takie słowa z ust Aleca to prawdziwa rzadkość. Chłopak nigdy nie był wylewny i nie obarczał nikogo swoimi problemami. Był raczej mało ufną i skrytą osobą. I to że przyznał się do tego, jak źle się czuł pod nieobecność Bane'a i jak niepewnie się czuł po jednej kłótni, naprawdę odjęło Magnusowi mowę.
- Nie chcę się więcej kłócić - dodał niemrawo Alec, kiedy czarownik długo nie odpowiadał.
Zaczynał już żałować, że w ogóle rozpoczął tę rozmowę. Mógł siedzieć cicho. Pewnie się po prostu wygłupił i tyle. Po co on się otwiera przed innymi? Magnus będzie go miał teraz za kretyna. Bane jednak pogłaskał go po twarzy, pochylając się i delikatnym pocałunkiem rozdmuchując jego absurdalne myśli i powątpiewania.
- Ja też tego nie chcę - powiedział i przytulił go do siebie, chowając twarz w jego szyi.
- I chyba muszę ci powiedzieć o czymś jeszcze - dodał, kiedy wrócili na swoje poprzednie miejsca, stając bardzo blisko siebie, oparci o blat kuchenny. Nie puścili jedynie swoich splecionych rąk.
- Zamieniam się w słuch - odparł, popijając ostygniętą już kawę.
- Pamiętasz pierwszy dzień, kiedy przyjechał Aaron? - zapytał, a Magnus niechętnie kiwnął głową; nie podobała mu się wzmianka o tym chłopaku, ale chciał wysłuchać tego, co Lightwood miał mu do powiedzenia, więc nie robił zbędnych problemów i gestem ręki poprosił go, żeby kontynuował. - Złapał mnie wtedy i zapytał, czy nie mógłbym go oprowadzić po Instytucie, bo jest nowy i nadal nie bardzo wie, co gdzie jest i takie tam. Zgodziłem się - patrzył uważnie na Magnusa, próbując dostrzec jakiejś zmiany w jego zachowaniu, ale nic nie znajdując, mówił dalej. - I przez te ostatnie dni się nie odzywał, więc pomyślałem, że zrezygnował. Może już mu pomógł ktoś inny albo coś? - wzruszył ramionami. - No i sam do niego nie podchodziłem, no bo po co? No ale dzisiaj na ćwiczeniach trener przydzielił mnie z nim do pary i Aaron znowu zaczął ten temat.
Magnus skrzywił się nieznacznie.
- Jest tu już prawie tydzień. Naprawdę potrzebuje by go ktoś odprowadzał? Sam już dawno zdążyłby się wyuczyć wszystkich korytarzy - powiedział, bo nie podobał mu się ten pomysł.
- Hej, nie bądź złośliwy - poprosił go Alec, gładząc kciukiem wierzch jego dłoni.
Magnus westchnął głęboko, przewracając oczami. Jakoś nie potrafił nie być złośliwy, jeśli chodziło o tego kretyna.
- Nie pytam cię o zgodę - zastrzegł po chwili. - Po prostu chcę, żebyś o tym wiedział i nie wściekał się, kiedy zobaczysz nas razem - wyjaśnił.
Magnus odstawił pusty już kubek na bok i spojrzał na Aleca.
- Ooooch - odrzucił głowę do tyłu. Nie potrafił mu się sprzeciwić, kiedy tak na niego patrzył. - Dobra, niech ci będzie - Alec wyszczerzył się do niego radośnie. - Ale nie myśl, że go polubię. Po moim trupie! - dodał.
Lightwood uniósł brew i złapał jego ramię, owijając je sobie wokół pasa.
- Nie każę ci się z nim przyjaźnić. Po prostu nie wiesz, jak to wszystko się potoczy. Może okazać się naprawdę fajnym chłopakiem, a ty będziesz żałował, że skreśliłeś go, zanim zdążyłeś go poznać - mówił czysto teoretycznie.
- Oj, wątpię - prychnął. - Ale właśnie w tym rzecz, nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy, bo nikt nie zna przyszłości. Można tylko spekulować na jej temat, ale to przecież nie jest nic warte. Nie wiesz, co będziesz robić za kilka godzin, a co dopiero za jakieś kilka tygodni. Ja wolę nie ryzykować - przytulił go, poprawiając swoje ramię.
Alec zaśmiał się melodyjnie.
- Ale ja wiem, co będę robił za kilka godzin - przysunął się bliżej i zaczął składać niewinne pocałunki na jego szyi, opierając dłoń na jego barku, a drugą na brzuchu.
- Taak? - zapytał, mile zaskoczony tymi czułościami.
- Yhmm - wymruczał mu do ucha, całując jego szczękę i drapiąc leciutko przez koszulkę po brzuchu. - Będę sobie leżał w łóżku z moim wspaniałym chłopakiem. I będzie wspaniale i miło - zamruczał cichutko. - Bo będziemy robić baaardzo miłe rzeczy - powiedział niskim seksownym głosem.
Oblizał wargi i Magnus nie mógł się powstrzymać. Pocałował go mocno i Alec pewnie rozsunął jego usta językiem, od razu wkraczając do środka. Bane uśmiechnął się szeroko, ale zaczął wyswobadzać się z jego objęć, sam rozluźniając swój uścisk.
- Muszę jeszcze popracować - wytłumaczył się i pocałował go ponownie, jednak tym razem nie pozwolił mu owego pocałunku pogłębić. - No już! Uciekaj, mały zboczeńcu! - zaśmiał się. - Zobaczymy się później - zapewnił i klepnął go w tyłek.
Patrzył, jak jego twarz oblewa się rumieńcem. Chłopak ze smętnym wyrazem twarzy ruszył w stronę drzwi. Kiedy przekraczał próg, rzucił mu jeszcze spojrzenie pełne nadziei. Magnus uśmiechnął się do niego, a Lightwood natychmiast posłał mu swój najpiękniejszy uśmiech.
Czarownik odwrócił się, kiedy tylko ten zniknął z pola widzenia i odetchnął głęboko. Jeju, jak ten chłopak na niego działał!

_______________________________________________

Kolejny rozdział, już 21 kurczę!
Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia, których z każdym nowym postem jest coraz więcej :)
Mam nadzieję, że i ta notka przypadnie wam do gustu i oczywiście, że wyrazicie swoją opinię na jej temat.
Miłego dnia i miłego czytania :)
Buuuziaki :*