poniedziałek, 11 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ LXII

- Nie musiałeś za nami leźć aż pod jego dom – zaczął Aaron, kiedy już Jason zniknął mu z pola widzenia i był pewien, że nie jest w stanie tego usłyszeć.
Znajdowali się bowiem na ulicy, na której mieszkał młodszy chłopak, stojąc właśnie przed szeregiem budynków. Niecałą minutę temu w jednym z nich zniknął Jason, którego Aaron łaskawie postanowił odprowadzić. Nie spodziewał się jednak, że w ślad za nim podąży Lightwood, który miał przecież mu tylko pomóc wyprowadzić chłopaka z Instytutu. Nic więcej. Nie potrzebował nikogo plątającego mu się pod nogami, a Jason miał kumpli pod dostatkiem. On również nie potrzebował nikogo do towarzystwa.
- Czemu się tak denerwujesz? - zapytał złośliwie Alec. - Przecież nikomu nie powiem, że się spotykacie.
- Oczywiście, że nie, bo się nie spotykamy – odparł automatycznie. Kopnął kamień leżący na drodze i ruszył w kierunku, z którego przybyli. Nie musiał już tutaj być, więc chciał się zmyć. Na nic tu była jego obecność. - Poza tym gdybyś jednak zmienił zdanie, to wiedz, że nie będzie to dla ciebie korzystne wyjście. Tak tylko ostrzegam, jakbyś się kiedyś komuś wygadał – powiedział jak gdyby nigdy nic i wzruszył ramionami. - Będziesz żałował.
- To nie podlega żadnym dyskusjom – pokiwał głową gorliwie i zaraz wybuchnął śmiechem. Nie, nie potrafił zachować spokoju. - Przestań już, Aaron. To, co za każdym razem mówisz, staje się już nudne. Co by się stało, gdyby ktoś się dowiedział? Prawdopodobnie nic – odpowiedział sam sobie, kiedy nie usłyszał żadnego słowa od chłopaka.
Chwilę szli w ciszy, bo ani jeden, ani drugi nie mieli nic do dodania. Nie chodziło o to, że wyczerpał im się temat, bo przecież tak nie było. Po prostu nie mieli ochoty ze sobą rozmawiać, a przynajmniej tak było ze strony blondyna. On nawet nie chciał iść razem z Aleciem, więc o jakiejkolwiek rozmowie nie było nawet mowy. Myślał, że Lightwood zawróci zaraz pod Instytutem, a nie będzie się pchał razem z nimi i również postanowi odprowadzić Jasona do jego domu. Zgoda, wiedział o jego istnieniu, ale to tyle. Im mniej wiedział, tym lepiej. Poza tym lepiej dla nich wszystkich byłoby, żeby się za bardzo nie spoufalali. Czarnowłosy nie znał młodszego, a Aaron i owszem. No przynajmniej trochę. Alec nie widział spojrzeń, jakie ten mu rzucał, kiedy szli. Coś było nie tak. Poza tym kiedy wychodzili z pokoju blondyna w twierdzy, młodszy też dziwnie się zachowywał. Tekst, którym rzucił, można było rozumieć na wiele sposobów i już Aarona w tym głowa, żeby dowiedzieć się, o co mu chodziło. Był pewien, że mu się uda. Umiał go podejść.
- Nie wiem, co by się stało, ale nie chcę się dowiadywać. Nie lubię, kiedy ktoś miesza się w moje życie, bo nie dotyczy ono kogoś innego niż mnie samego. To niczyja sprawa czy kogoś aktualnie pieprzę, czy nie – dodał na odczepnego.
- Albo czy ktoś pieprzy ciebie – sprostował, uśmiechając się pod nosem.
Aaron rzucił mu groźne spojrzenie, co szybko starło mu z ust uśmieszek. Nie życzył sobie takich komentarzy.
- Nie obchodzi mnie, co się wyprawia między tobą a tym twoim chłopaczkiem, ale zapewniam cię, że mnie nikt nie pieprzy – rzucił mało przyjaznym tonem.
- Jak chcesz – odrzekł Alec i jak gdyby nigdy nic szedł dalej, zupełnie nie przejmując się Nocnym Łowcą, który kroczył obok niego.
- Jason to Przyziemny – usłyszał po kolejnej dłuższej przerwie, w czasie której żaden z nich się nie odzywał.
To stwierdzenie odrobinę zaskoczyło Aleca, ale nie mówił o tym na głos. Przecież wiedział, że Jason to Przyziemny. To nie była dla niego żadna nowość. Dlaczego Aaron o tym wspomniał? I dlaczego w ogóle się odezwał? Alec już nastawiał się na to, że dalszą drogę do Instytutu przebędą w absolutnej ciszy. Aaron nie wyglądał na kogoś skorego do rozmów, a tym bardziej do zwierzeń.
- A Magnus to Podziemny – skwitował swobodnie. - I co z tego? Każdy o tym wie, a jakoś nie spotkałem się z negatywną opinią na ten temat, a przynajmniej nie od osób, od których tego oczekuję – wyjaśnił.
- Och, czyli twoi rodzice nie mają nic przeciwko temu, że pieprzy cię jakiś tam czarownik? - zapytał ironicznie.
To pytanie jeszcze bardziej zbiło z tropu już i tak mocno zdezorientowanego czarownika. Co go to obchodziło? Naprawdę mieli o tym rozmawiać? Kto tego chciał?
- Więc do tego zmierzasz? Że nie spodoba się to twoim rodzicom? - zakpił, wbijając ręce w kieszenie.
Jakoś go tak niespodziewanie zaczęły świerzbić i wolał się przestrzec przed niekontrolowanym wybuchem. Nie podobał mu się kierunek, w którym zmierzała rozmowa.
- Nie wspominałem nic o moich starych – warknął cicho Aaron. - I to nie twoja sprawa.
- „To nie twoja sprawa” jest ostatnio twoim jedynym argumentem, zauważyłeś? - burknął Lightwood, nawet na niego nie patrząc. Kroczył przed siebie, wpatrując się jedynie w Przyziemnych, którzy się wszędzie kręcili. Byli jak mrówki. - Sam zacząłeś ten temat. Czemu się tak denerwujesz? Przecież ich tu nawet nie ma.
- To ty się spinasz, ale rzeczywiście ich tu nie ma – odrzekł ze złośliwym uśmieszkiem. - Gdyby było inaczej, to mnie by tu nie było.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał Lightwood, szczerze zaciekawiony tą kwestią.
- Tylko tyle, że jeśli nie będziesz się sprężać, to nie zdążymy na kolację – warknął i ruszył przodem, nie zwracając już uwagi na drugiego Nocnego Łowcę.
„Co za dużo to niezdrowo”, dodał w myślach i przyspieszył kroku. Alec też już się nie spierał, po prostu krocząc za nim. Nie miało to sensu. I tak by się pewnie więcej nie dowiedział. Tak to już z Aaronem było. Zaczynał, ale rzadko kiedy kończył.
Do Instytutu dotarli w niecałe półgodziny. Tak jak przewidywał Lightwood, cały czas panowała między nimi cisza. Rozstali się tuż przy schodach, kiwając sobie jedynie głową. Aaron postanowił zaszyć się w swoim pokoju, a Alec sprawdzić co u jego chłopaka. Wiedział, gdzie ten najprawdopodobniej się znajdował i to to miejsce obrał sobie za cel.
Zapukał delikatnie do drzwi i automatycznie szarpnął za klamkę. Jak się tego spodziewał, drzwi od razu puściły i mógł wejść do środka. Magnus już pochylał się nad papierzyskami i okupował gabinet mu przeznaczony, najwyraźniej nie przejmując się tym, że dzisiaj mógłby sobie zrobić jeszcze przerwę. Uniósł głowę, kiedy usłyszał, że ktoś wtargnął do jego jaskini i uśmiechnął się szeroko, kiedy zobaczył kto to taki.
- Witam z powrotem – mruknął i wyciągnął rękę do Aleca, chcąc by ten podszedł bliżej.
Lightwood'owi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Spodobało mu się to, że na jego widok Magnus od razu odstąpił od dokumentów, nad którymi się głowił i odsunął je na bok, robiąc mu miejsce. Alec chętnie przysiadł na skraju jego biurka, dokładnie tuż przed nim i również uśmiechnął się szeroko. Kiwnął mu głową i dosłownie na chwilkę się pochylił, co zostało zaraz wykorzystane przez Bane'a, w którego głowie czaiły się same niecne pomysły. Czarownik bowiem wyciągnął się do góry i ucałował śliczne usteczka swojego chłopaka, sprawiając tym samym, że jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.
- Nie pracujesz? - zapytał Alec, opierając dłonie na meblu i spinając ramiona. Nie chciał przyciągać go do siebie, chociaż najchętniej właśnie to by zrobił. - Myślałem, że jesteś zajęty.
- Bo jestem – zgodził się z nim czarownik, rozsiadając się wygodniej i obserwując go ze swojego miejsca. Zrobił delikatną podkówkę i zapatrzył się w jego oczy. - Chcę to jak najszybciej skończyć i myślę, że twojej matce też zależy na tym, żeby tak było. Co nie zmienia faktu, że zawsze mam ochotę na to, byś mi przerwał. Lubię, kiedy to robisz – dodał i sięgnął po jego dłoń. Chwycił ją w swoją i przyłożył do ust, po czym pocałował, cały czas nie zrywając kontaktu wzrokowego. Widział rumieńce występujące na policzki Aleca i to jak jego oczy łagodnieją. Cieszyło go to, iż wiedział, że potrafił wywołać w nim takie reakcje. Widok rozanielonego Aleca był jednym z najpiękniejszych w jego długim życiu. To właśnie taki wyraz twarzy przyjmuje, kiedy... Nie, tego niewinne umysły nie mogą wiedzieć. - Prawie tak samo jak lubię ciebie – wyjaśnił.
- A że mnie bardzo lubisz... - zaczął Alec i zaśmiał się cicho. Nie skończył, bo Magnus i tak doskonale wiedział, co miał na myśli.
- Dokładnie – potwierdził z uśmiechem i zostawił w spokoju jego rękę, oddając ją właścicielowi. - Gdzie byłeś z Aaronem? - zmienił temat, kiedy Lightwood wstał z biurka i obszedł je, zajmując jedno z krzeseł przed nim stojących.
Nocny Łowca sam nie wiedział, dlaczego to zrobił. Może chciał zwiększyć dystans między nimi? A może miał takie widzimisię? Nie był pewien. Nie wpłynęło to jednak na tok ich rozmowy. Magnus przyjął to z niewzruszonym wyrazem twarzy, bo dzięki temu mógł powrócić do swoich papierków, jednocześnie kontynuując rozmowę ze swoim chłopakiem. Miał doskonałą podzielność uwagi, przez co nie było to dla niego żadnym problemem.
- Aaaj – jęknął i skrzywił się odrobinę. Gest ten został od razu zauważony przez czarownika, który uniósł jedną brew do góry. Nie miał pojęcia, dlaczego Alec tak zareagował. - Nie mogę ci powiedzieć.
- Alec? - zdziwił się, marszcząc brwi.
Lightwood nie wiedział, co odpowiedzieć, więc się po prostu nie odzywał. Zostało to opacznie zrozumiane przez Bane'a, który przyglądał mu się dłuższą chwilę, po czym przekrzywił głowę i posłał mu karcące i jednoznaczne spojrzenie. Tym razem Alec nie mógł nic nie powiedzieć.
- No coś ty! - zaprzeczył niemal natychmiast, bo domyślił się, co starszemu chodzi po głowie. - Nic z tych rzeczy. Magnus!
- No ja myślę – skwitował czarownik, robiąc udawaną groźną minę.
- To dobrze – kiwnął mu Alec i rzucił w niego papierkiem, który znalazł na biurku. - Nic nie ma. Przynajmniej między naszą dwójką – sprostował rzeczowo, co było błędem.
- Był z wami ktoś jeszcze? - zaciekawił się.
Lightwood pomyślał, że mógłby teraz stuknąć się w czoło. Dlaczego nie potrafił się przy nim kontrolować i mówił to, co mu ślina na język przyniosła? Och, Razjelu. Miłość jest ślepa. Czekaj, co?! Jaka miłość?!
- Jedna osoba – przyznał niechętnie, chcąc jak najszybciej pozbyć się z głowy swoich myśli. Miał dziwne wrażenie, że jeśli tego nie zrobi, to będą one widoczne dla wszystkich, a tego by nie przeżył. Szczególnie jedna konkretna osoba nie mogła się póki co o niczym dowiedzieć, a tak się składało, że znała go bardzo dobrze i aktualnie siedziała przed nim. - Ale nic więcej ci nie powiem.
- Dlaczego? - zapytał, niczego nieświadomy.
- Bo nie mogę. Obiecałem Aaronowi, a on jest strasznie przewrażliwiony na tym punkcie. Zapowiedział, że stanie się ze mną coś niedobrego, jeśli się komuś wygadam – wyznał szczerze.
Tyle mógł mu powiedzieć.
- Swoimi tłumaczeniami nie sprawiasz, że chcę się poddać, mój drogi – zmrużył oczy. - Coraz bardziej mnie to wszystko intryguje.
- A to niedobrze – stwierdził czarnowłosy – bo niestety będę cię musiał zostawić z niczym – dodał i tym razem to on został czymś rzucony. A przynajmniej taki był pewnie cel Magnusa, kiedy wypuszczał w jego stronę swoje pióro. Zapomniał chyba jednak o tym, że miał do czynienia z Nocnym Łowcą, który w porę złapał lecący przedmiot, głośno się przy tym śmiejąc. Czarownikowi się to nie spodobało i skomentował to bardzo dorosłym gestem, a mianowicie tym, że pokazał mu język. - Uważaj sobie – rzucił w jego stronę i uśmiechnął się delikatnie.
Zaczął się bawić pudełkiem, w którym znajdowały się kolorowe spinacze należące do jego chłopaka.
- Czasami zapominam, że nic ci nie umyka – stwierdził z westchnieniem.
- I to się raczej nie zmieni – przyznał Alec.
- To, że nie będę o tym pamiętał? - zaśmiał się.
- Nie łap mnie za słówka! - odparł. - To, że nic mi nie umyka – wzruszył ramionami. - Z Nocnymi Łowcami już tak jest – dodał, patrząc mu w oczy spod wachlarza swoich pięknych ciemnych rzęs.
- Muszę się przyzwyczaić? - dopytał.
- A czy to dla ciebie duże wyrzeczenie? - ciągnął rozmowę.
- Patrząc na to, co mam w zamian... - uśmiechnął się i pozwolił sobie nie dokończyć zaczętego zdania.
Alec dokładnie wiedział, jaka była część dalsza, więc nie domagał się tego, by ten mówił to na głos. Nie było mu to potrzebne.
- Cate dzisiaj do mnie dzwoniła i o ciebie pytała – wyznał w pewnym momencie Magnus, przekartkowując kolejne dokumenty. - Polubiła cię.
- Dziwisz się? - zaśmiał się Alec, a pudełeczko, którym się bawił, niespodziewanie samo się przesunęło.
Wiedział, że było to zasługą jego wielce zabawnego mężczyzny, który był przecież czarownikiem.
- Szczerze mówiąc to trochę tak – odparł złośliwie.
- No tak – zgodził się Lightwood. - To niemal niemożliwe, żeby ktoś lubił jednocześnie kogoś takiego jak ja – przewrócił oczami – i kogoś takiego jak ty – machnął w jego stronę ręką.
Gest ten był jednak bardzo lekceważący i wykonany jakby na odczepnego.
- Oczywiście – zironizował Bane i ponownie zrobił mu na złość, po raz kolejny bez zapowiedzi przesuwając spinacze, na których ten cały czas skupiał swoją uwagę. - To prawie niemożliwe.
- Prawie? - zdziwił się, unosząc brwi. - To przecież stuprocentowo... - zaczął, ale nie skończył, bo całe pudełko wylądowało na jego torsie, sprawiając, że wszystkie spinacze się na niego rozsypały. Uniósł spojrzenie na swojego chłopaka i spostrzegł jego groźny wzrok. Chwilę się na siebie patrzyli, po czym oboje wybuchnęli śmiechem. - Żartuję, Magnus.
Bane już miał mu coś odpowiedzieć, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi. Spojrzeli po sobie niepewnie. Zarówno Magnus jak i Alec nie wiedzieli, kto mógłby chcieć rozmawiać z czarownikiem, ale postanowili zachowywać się naturalnie. Lightwood zaczął zbierać spinacze, które przez jego luźne ułożenie ulokowały się na jego brzuchu i biodrach, a Bane powiedział „otwarte”, tym samym zapraszając gościa do środka. Jakże wielkie było jego zdziwienie, kiedy zobaczył kto to taki.
- Dobry wieczór, Magnusie – przywitała się z nim Maryse, matka Aleca. - Przyszłam zapytać, czy... - zaczęła, ale zaraz przerwała, bo najwyraźniej dostrzegła trzecią osobę w pomieszczeniu. Alec również się odwrócił, kiedy tylko usłyszał znajomy mu głos i wpatrzył się w matkę niemal z przerażeniem w oczach. - Alexander? Co tu robisz?
- Ja... To znaczy...
- Alexander wpadł do mnie na chwilę, bo musieliśmy coś omówić – wyjaśnił oględnie czarownik, czując, że musi interweniować.
- Co takiego?
- Wybacz, moja kochana, ale to raczej nie twoja sprawa – odpowiedział jej Magnus, zerkając na Aleca, który zaczął pospiesznie zbierać wszystkie rozrzucone po nim przedmioty. Maryse również spojrzała w tamtym kierunku i zdziwiła się czynnością, którą wykonywał jej syn, ale wolała nie pytać. - Powiedz mi lepiej, co cię do mnie sprowadza. Mogę się założyć, że jest to o wiele bardziej ciekawa kwestia.
Maryse postanowiła nie komentować tonu, w jakim Bane się do niej zwracał. Znała go już długo i wiedziała, że jego postawa wobec niej prędko się nie zmieni.
- Przyszłam zobaczyć, czy korzystałeś już z dokumentów, które weszły dzisiaj w twoje posiadanie – odparła, podchodząc bliżej niego. - To bardzo istotne.
- Wiem, ale niestety nie miałem jeszcze czasu, by je otworzyć – wyznał.
Alec przyglądał się im obojgu i dziwił się temu, co widział. Jego własna matka pochylała się właśnie nad Magnusem, jego chłopakiem, co trzeba dodać, i sprawdzała jego postępy. Nie wiedział, jak ma się zachować. Miał wyjść czy może wręcz przeciwnie – zostać i nie zwracać na siebie uwagi? Chyba wolał drugą opcję.
- Mógłbyś zrobić to teraz?
- Naturalnie. Dla ciebie wszystko – odrzekł ironicznie i posłał jej swój piękny uśmiech.
Alecowi na ten widok zachciało się śmiać. Bane chyba to przewidział, bo zerknął na niego i puścił mu bardzo dyskretnie oczko. Po tym chwycił już w dłonie kopertę, którą Lightwood już widział. Była to ta sama, po którą musieli się dzisiaj wybrać. Co w niej było?
- I co? - zaciekawiła się Maryse, kiedy czarownik rozdarł papier.
- Chwila – sprowadził ją na ziemię. - Dopiero otworzyłem. Daj mi to przeczytać.
Kobieta zgodziła się i kiwnęła głową na znak przeprosin. Magnus miał rację. Nic przecież jeszcze nie wiedział. Niepotrzebnie naciskała.
Podczas gdy Bane zagłębiał się w treści dokumentów trzymanych w dłoni, Alec nie wiedział, co ze sobą począć. Usilnie unikał pytającego spojrzenia swojej matki, w dalszy ciągu nie chcąc zwrócić na siebie jej uwagi. Bał się tego, co mogła powiedzieć albo o co mogła pytać. Nie byłby w stanie jej odpowiedzieć. Po chwili jednak nie musiał się już tym przejmować, bo to na czarowniku spoczęła uwaga pozostałej dwójki, kiedy się nareszcie odezwał.
- Tak! To jest to samo! - powiedział niezwykle przejętym głosem i wstał szybko, podchodząc zaraz do regału z książkami i zaczynając między nimi szperać.
Zarówno Alec jak i jego matka nie mieli pojęcia, co miał na myśli Magnus, ale i ich ogarnęło jego podekscytowanie. Maryse podeszła do czarownika, patrząc cały czas na jego poczynania, a jej syn wyprostował się na krześle, nie chcąc, żeby umknęło mu jakiekolwiek słowo z ich możliwej rozmowy. Tak naprawdę ani trochę nie wiedział, czego mogła dotyczyć, ale i tak chciał go to ciekawiło.
Bane chyba zapomniał o obecności Lightwood'ów, bo zachowywał się tak, jakby ich nie było. Nie odpowiadał również na pytania Maryse ani nie nawiązywał kontaktu z Aleciem. Pospiesznym krokiem pokonał dzielącą go do biurka odległość i położył na nim opasłe tomisko jakiejś nieznanej Nocnym Łowcom książki. Nie mieli pojęcia, co to mogło być, ale czarownik najwyraźniej tak. Wiedział też, jak się nią posługiwać, bo po chwili, którą przeznaczył na kartkowanie spisu treści, nareszcie odnalazł to, czego szukał.
- Spójrz tutaj – pokazał kobiecie i wskazał konkretną stronę. Przeczytał też tekst, który był napisany w nieznanym dla Aleca języku. Jego matka najwyraźniej również nie do końca rozumiała to, co przeczytał, bo wpatrywała się w niego z niezrozumieniem w oczach. - To samo jest tutaj – dodał Bane i podał jej kolejną kartkę – razem z tłumaczeniem, o tutaj – i jeszcze jedną.
Chwilę zajęło kobiecie przeczytanie tego wszystkiego, ale kiedy jej się to udało spojrzała na czarownika i zapytała:
- Ty to tłumaczyłeś, tak? - chciała mieć pewność. - Wszystko się zgadza?
- Oczywiście – odparł Magnus i przewrócił oczami. - Ale najlepsze jest tutaj. To te dokumenty, do których dzisiaj dotarliśmy – wyznał i podał jej ostatnią już zapisaną stronnicę. Pokazał jej dokładnie palcem, z którym fragmentem ma się zapoznać, a ona to szybko uczyniła, nie zadając żadnych zbędnych pytań. - To wszystko ma ze sobą powiązanie – dodał niezwykle poruszonym głosem.
Maryse zmarszczyła brwi i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem na ustach.
Alec w dalszym ciągu nie miał pojęcia, o czym oboje mówią, ale chciał się dowiedzieć. Musiał wiedzieć! Był już dorosłym Nocnym Łowcą. Miał prawo.
- Tak myślisz? - dopytała, a ten żarliwie kiwnął głową. Zupełnie nie zwracali uwagi na osobę trzecią, która cały czas słyszała ich rozmowę i próbowała wyłapać jakiekolwiek fakty. - To znaczy, że możemy... - zaczęła, a Bane ponownie kiwnął głową na znak zgody. - W jaki sposób?
- Jest zaklęcie – po raz kolejny przekartkowywał wielką księgę. - O, tutaj. Myślę, że to o nim pisze w tych wersach – wskazał konkretnie palcem. Maryse naturalnie wszystko widziała, ale Alec nie, co go odrobinę irytowało. - Jest to jednak stare i potężne zaklęcie... ciężko je rzucić.
- Będziesz w stanie to zrobić? - zapytała go, na co on pokiwał głową.
Nigdy nie wątpił w swoją wielką moc. Nie bez powodu nazywał się Wielkim Czarownikiem Brooklynu.
- Postaram się.
- Świetnie – przyznała Nocna Łowczyni, a na jej twarzy malowało się zadowolenie.
Alec wiedział, że niełatwo wprowadzić w taki stan jego matkę i dzięki temu jeszcze bardziej chciał wiedzieć, o czym tak cały czas dyskutowali.
- Mamo? - zaczął niepewnie. - O co chodzi?
Nie do końca wiedział, czy na pewno może się teraz wychylać. Magnus i Maryse spojrzeli na chłopaka zaskoczeni, chyba nie zdając sobie sprawy z tego, że ten cały ten czas był razem z nimi w jednym pomieszczeniu.
- Nieważne, Alexandrze – pierwsza odzyskała rezon jego matka. - To sprawy Instytutu. Idź, proszę, do swojego pokoju i wyślij ojcu ognistą wiadomość. Napisz, że ma się ze mną jak najszybciej skontaktować.
- Mam prawo wiedzieć! - oburzył się najmłodszy.
- Zrób to, o co cię proszę – powiedziała jego matka tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Alec nie miał więc innego wyboru, jak po prostu wstać i wyjść. Nie omieszkał jednak rzucić obojgu ostatniego spojrzenia. Matce - odrobinę wściekłego za to, że po raz kolejny nie dzieli się z nim ważnymi dla Instytutu sprawami, a Magnusowi proszącego, chociaż i tak miał pewność, że jego czarownik mu wszystko wyjaśni. Może nie teraz, ale na pewno w niedalekiej przyszłości. On już się o to postara.

_____________________________________

Dzięki wszystkim za niesamowite 100 tys. wyświetleń i przepraszam jednocześnie za przedłużenie okresu oczekiwania na rozdział o kolejny tydzień. Liczę jednak na to, że nikt mnie przez to nie opuścił i wszyscy nadal czekali na post!
Czekam na opinie. Buziaki!

24 komentarze:

  1. Och cudowne! Przez cały czas patrzyłam kiedy pojawi się nowy rozdział, ale nareszcie jest! SUPER �� #malecforever Weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Miło pisać, wiedząc, że ktoś na to czeka :)) :*
      #teammalec

      Usuń
  2. Długo czekałam wybaczam bo jak dobrze pamietam maturzystka jestes ale czekam na pikantrzy rozdzial bo dawno takiego nie pisalas podajrze od listopada. Czekam na nastepny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po maturach będzie lepiej. Będę miała więcej czasu :))
      Coś może będzie, ale nie obiecuję. Dzięki :*

      Usuń
  3. Ja z niecierpliwością czekam na Jarona! Nie wiem jak reszta czytelników ale od kiedy pojawił się ten paring uwielbiam go! Jaron rządzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malec też rządzi! Ale Jaron się niedługo pojawi :D

      Usuń
    2. Malec jest życiem! I najbardziej awwww paringiem! I nadal go kc! Tylko chciałam powoedzieć, że najpierw było 'OMG MALEC OMG!' A potem nagle mam feelsy na Jarona :D

      Usuń
    3. Rozumiem! I cieszę się, że tak jest :D

      Usuń
  4. Świetny rozdział! Zapraszam na mojego bloga, może się spodoba :-) a moze dostanę jakieś wskazówki od eksperta? :-)
    Życzę weny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie wpadnę w wolnym czasie, ale nie mogę powiedzieć kiedy, bo coś ostatnio mam go strasznie mało. Ale się pojawię!
      Dziękuję bardzo :*

      Usuń
  5. Za krótki, za krótki .............
    Ja już myślałam, że to będzie dziś i Maryse się dowie a tu takie ....-.-.... i gdzie ta scenka w kuchni ??? Ogólnie świetnie , że dodałaś bo z niecierpliwości zaczęłam czytać od początku aaaaaaaaaaaaa co patrząc na ilość rzeczy jakie mam do roboty jest katastrofalnym w skutkach błędem :D
    Ps życzę weeeeeeeeeeny :***
    -A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie tam katastrofalne w skutkach haha ;))
      Maryse, Maryse.........
      Będzie więcej, obiecuję. Tylko trochę jeszcze trzeba poczekać.
      Dziękuję, buziaki :*

      Usuń
  6. Kocham<3
    Uwielbiam to opowiadanie, sposób w jaki piszesz i wogóle. Z przyjemnością przeczytałabym chociaż twoją listę zakupów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja lista zakupów by cię pewnie nie zaciekawiła :))
      Dziękuję bardzo :*

      Usuń
  7. Nadal mam tą nadzieję , że Alec i Aron będą przyjaciółmi. Czy te spojrzenia i tekst z poprzedniego rozdziału Jasona do Arona oznaczają zazdrość o Aleca ???? :D :D Zazdrosny Jason jest mega zabawny. Błagam niech Maryse dowie się o nich w jakiś głupi i śmieszny sposób (taki jak własnie kuchenny blat....:p ) Rozdział extra jak wszystkie :D Serio nie było jeszcze według mnie nudnego rozdziału. I dobrze , że nie kończysz tego szybko jak większość np 10 rozdział zaręczyny , 20 dzieci (adopcja albo magia , dużo się czytało ) a potem starość albo nieoczekiwana śmierć jednego z nich Ps. Jak zakończysz to śmiercią któregoś z nich znajdę i ubiję. Hhehe ale tak na serio uwielbiam cie i mam nadzieję tego nie musieć robić. Wenny :* :*
    Ps2 Raz czytałam pewien FF wszystko bosko ale nagle ginie Alec od demona broniąc Magnusa ten załamka próba śmierci ostatecznie dożywa starości ratuje córkę ginie spotyka Aleca w piekle (Tam była jakaś patologia Alec pakty z Lucyferem a Magnus potem śmiertelny) Załamała mnie śmierć Aleca i to zakończenie grrr nienawidzę jak ktoś robi takie straszne rzeczy , trzeba nie mieć serca aby uśmiercać Alusia lub Magnusia :D.
    :* Sorry za monolog nie wolno mi czytać takich FF gdzie ktoś ginie , chyba zacznę patrzeć epilogi czy wszyscy żyją hehe :D Dzięki , że wytrwałaś do końca mojego nie ogarniętego koma. Bay :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i taki malutki dopisek :D. Zna ktoś może opowiadania o Clary i Alecu po polsku bo wiem , że takie są ale nie mogę ich znaleźć po polsku ;/

      Usuń
    2. Zazdrość? A jak myślisz? ;)
      Śmierci się nie spodziewaj. Sama bym się chyba popłakała, gdybym coś takiego napisała. Nie wiem, jak można uśmiercać swoich bohaterów. Ja bym nie była w stanie, bo wszystkich kocham.
      Hahaha masz rację, czytaj epilogi! Twoje monologi mi nie przeszkadzają. Sama też często piszę o niczym konkretnym. Znam też twoją sytuację. Jeśli w książce bądź opowiadaniu, które czytam, dzieje się coś, co mi się nie podoba, to chodzę po domu i irytuję wszystkich swoją obecnością i wywodami na temat: "jaki to świat jest okropny" :D
      Dziękuję bardzo! :*

      PS ja nie znam :(

      Usuń
  8. Nie wiem czy sobie zdajesz sprawę, ale po skopiowaniu wszystkiego do Worda, okazuje się, że napisałaś już ponad 400 stronicową książkę :) Ja jestem dopiero na 23 rozdziale, ale systematycznie słucham w wolnych chwilach (jak audiobook)Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, Razjelu! Aż tyle? I naprawdę słuchasz mojego opowiadania? Kurde, ale ekstra.
      Dziękuję :*

      Usuń
  9. Hej wlasnie przeczytalam calego bloga I boze drogi kocham Ciebie i to opowiadanie i to jaki Alec jest pewny siebie z Magnusem bo nawet w "Kronikach Bane'a" Samej autorki Alec był jakiś taki bardzo niesmialy i BOZE kocham Cie. I mam pytanie bo Aaron pocałował Aleca kilka rozdziałów temu i tak się zastanawiam czy to jeszcze wyjdzie jakoś na jaw? Alec powie o tym Magnusowi lub coś? Szczerze to marzy mi się taka scena gdzie obaj się kłócą i Alec nie wytrzymuje i przywali Magnusowi bo to przez niego się kłócą czy cos. Albo jak Magnus wyjeżdża na dluuuuugo i nie dzwoni do Aleca i ten jest smutny i Izzy go pociesza ale Alec aż płacze i sama wiesz nagle bummm! Magnus, kiss, happy ending! No ale co z tym pocałunkiem z Aaronem? Miłego dnia kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było kilka czy kilkanaście rozdziałów temu? ;)) Obiecuję, że prędzej czy później znajdziesz odpowiedzi na te pytania.
      Wiem, wiem. "Trochę" odbiegam od rzeczywistych postaci pani Cassandry, ale mam nadzieję, że to nie jest czymś strasznym. Alec to nie ciepła klucha! Ale to, że jest nieśmiały, jest na swój sposób słodkie. Alec jest cały uroczy. A jeśli dodać do tego Magnusa to już w ogóle. Poza jakąkolwiek skalą ;))
      Dziękuję i ściskam cieplutko. Dobrej nocy :* ♡♡

      Usuń
  10. Wlasnie będzie jeszcze coś wspomniane o tym pocałunku Aleca z Aaronem?

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy nowy rozdzial?;(


    ~Airy

    OdpowiedzUsuń