Magnus siedział w swoim gabinecie z
nosem zanurzonym w papierach, kiedy usłyszał szczęk otwieranych
drzwi. Nie musiał podnosić głowy, tylko jedna osoba mogła tu
wejść od tak sobie.
- Coś się stało? - zapytał nadal
patrząc jednak w dokumenty rozłożone przed nim.
- Nie - odburknął chłopak.
Magnus podniósł głowę zaalarmowany
tonem jego głosu. Brzmiał na odrobinę smutnego i jednocześnie
złego, rozwścieczonego wręcz. Podciągnął nogi do klatki
piersiowej i oplótł je swoimi ramionami. Głowę oparł na kolanach
i uparcie wpatrywał się w podłogę. Marszczył też czoło i nos,
przez co wyglądał jeszcze bardziej słodko niż zazwyczaj. Bane
widząc go takiego nie potrafił się nie uśmiechnąć.
Czekał cierpliwie, aż Lightwood
zacznie mówić. Znał go już na tyle dobrze, że wiedział, iż
niczego z niego nie można wyciągnąć. Jeśli będzie chciał to
sam powie.
Wstał i nie spiesząc się, podszedł
do regału z książkami. Odłożył jeden tom na miejsce i wziął
dwa kolejne. Kartkował je chwilę, aż w końcu one także trafiły
z powrotem na półkę. Po kilkunastu minutach udało mu się znaleźć
to, czego szukał. Zadowolony wrócił do biurka i położył na nim
swoją zdobycz. Alec w tym czasie złapał za swoje krzesło, obszedł
biurko i postawił je obok tego, na którym był Magnus. Usiadł na
nim po turecku, a łokcie oparł o mebel. Bane przyjrzał mu się z
uśmiechem. Siedzieli bardzo blisko siebie, co go trochę
dekoncentrowało. Starał się pracować tak jak zwykle, ale z
Aleciem, którego oddech cały czas owijał jego szyję, było to
naprawdę nie lada wyczynem.
Nocny Łowca nic sobie z tego nie
robił, chociaż widział, jak sama jego obecność działa na
Bane'a. Wiedział, jak ten się czuł, bo sam też tak miał i to nie
raz.
- Co to w ogóle za język? - przerwał
po dłuższej chwili ciszę Alec wpatrując się w tom.
Magnus obrócił twarz w jego stronę.
- To starodawny język - powiedział,
jakby nawet dla kogoś takiego jak młody Lightwood powinno być to
oczywiste. - Inni nazywają go językiem demonów - dodał obojętnie
i ponownie się odwrócił.
Alec zwrócił uwagę na jeden szczegół
w jego odpowiedzi.
- Inni? A ty nie? - uśmiechnął się
zachęcająco.
Magnus pokiwał głową i odwzajemnił
uśmiech.
- Nie. Ja tak nie uważam - zgodził
się. - To nie jest język demonów.
Alec wyprostował się i rzucił:
- Nie możesz być tego pewien..
Przecież nikt nigdy nie słyszał demonów. Owszem, czasem mówią
do nas, ale nikt nigdy nie słyszał jak zwracają się między sobą
- zamyślił się, a potem dorzucił: - no chyba, że o czymś nie
wiem.
Magnus zaśmiał się cichutko i
pochylił w jego stronę.
- Nie słyszałem nigdy, jak rozmawiają
demony, to prawda - przyznał, na co Alec kiwnął głową. - I może
nie mam pewności, co do ich języka, ale wiem, że język, który
tłumaczę nie pochodzi od nich - wyjaśnił.
- Skąd wiesz? - dopytywał Nocny
Łowca.
Magnus westchnął przeciągle i zaczął
tłumaczyć.
- Słoneczko, po prostu to wiem. Ten
język nie jest językiem demonów, tylko starym, nieużywanym już,
językiem Podziemnych. Ma już co prawda kilka tysięcy lat, ale
zważając na to, że niektórzy z nas żyją naprawdę bardzo długo,
on nie ginie. Nie jest już używany, ale jest wiele ksiąg pisanych
w tym języku. Ciężko do nich dotrzeć, ale warto próbować. Tutaj
są dwie - wskazał na półkę - i u mnie w domu też są ze trzy,
tak mi się wydaje. Nie ma nigdzie spisanego konkretnego tłumaczenia.
Wszystko przekazywane było ustnie, w opowiadaniach czy innych takich
- wzruszył ramionami. - Mało kto to spisywał, a naprawdę teraz
byłoby to przydatne - westchnął. - Stąd wiem - podsumował i
uśmiechnął się widząc zdziwiony wyraz twarzy chłopaka.
Alec otworzył usta, jakby chciał coś
powiedzieć, ale zaraz z powrotem je zamknął. Odkaszlnął.
- Trzeba było tak od razu mówić -
uśmiechnął się i zarumienił lekko, po czym dodał: - słoneczko.
Magnus zaśmiał się melodyjnie. Alec
zaraz do niego dołączył i już po chwili ich śmiech wypełniał
całe pomieszczenie.
Kiedy już się uspokoili, Alec wziął
z biurka jeden z papierów.
- Na czym tak właściwie polega twoja
praca tutaj? - zapytał od niechcenia.
- W jakim sensie? - odpowiedział
pytaniem.
Nie za bardzo wiedział, o co chodzi
Lightwood'owi.
- No w sensie, co tutaj robisz
dokładnie? - zapytał. - Siedzisz cały dzień i to tłumaczysz? Nie
nudzi ci się to?
Magnus uśmiechnął się słodko.
- Mam pewne urozmaicenia - poruszył
sugestywnie brwiami.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że
to on jest tym urozmaiceniem. Zarumienił się i spuścił wzrok na
swoje kolana.
Bane parsknął śmiechem i złapał go
za brodę. Pociągnął ją do góry, by ten na niego spojrzał. Alec
zrobił to lekko niechętnie. Magnus powoli zaczął się do niego
zbliżać i już po chwili złapał jego górną wargę w swoje,
całując go słodko. Alec westchnął i wplótł palce w jego włosy.
Szybko się do niego dołączył i zaczęli się całować. Nie
spieszyli się. Nocny Łowca owinął drugie ramię wokół jego szyi
i przyciągnął go do siebie bliżej. Magnus położył swoje dłonie
na biodrach chłopaka i jęknął prosto w jego usta.
Kiedy się od siebie odkleili, Alec
otworzył oczy i napotkał spojrzenie czarownika.
- Uwielbiam to robić – Bane pochylił
się i po raz kolejny cmoknął go w usta.
Alec roześmiał się i przeczesał mu
włosy palcami.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie
- wypomniał mu.
Jego głos wydawał się być słaby,
ale przez to był jeszcze bardziej pociągający. Magnusa bardzo
kusiło, żeby..
Och, nie możesz! - skarcił sam siebie
w myślach. Odsunął się, by móc normalnie myśleć.
- A o co konkretnie pytałeś? -
uśmiechnął się szeroko. Alec rzucił mu pobłażliwe spojrzenie i to
sprowadziło go na ziemię. Po kilku sekundach intensywnych starań
przypomnienia sobie wcześniejszego pytania, w końcu mu się to
udało. - Nie. Na początku musiałem zdjąć z tego zaklęcia
ochronne – spojrzał na niego. - No wiesz, były nimi obłożone w
razie, gdyby trafiły w niepowołane ręce – Alec kiwnął głową
z uśmiechem.
- Na przykład w twoje ręce –
wtrącił.
Magnus potwierdził.
- Mniej więcej – zgodził się i
kontynuował. - Samo to zajęło mi trochę czasu. A teraz czytam,
tłumaczę i próbuję zrozumieć, o co w tym wszystkich chodzi.
Niektóre części – wskazał na papiery – mają swoje powiązanie
z historią Nocnych Łowców, inne, co przyznam, że mnie lekko
zdziwiło, z historią Podziemnych, a jeszcze inne dotyczą demonów.
Swoją drogą zastanawiam się, skąd Valentine wie tyle o tym
wszystkim. To wręcz niemożliwe, żeby zwykła osoba posiadała tak
obszerne i zarazem świeże informacje – tłumaczył.
Alec słuchał jego słów ze
skupieniem. On również nie miał pojęcia o tym, że Valentine
włada tak potężną wiedzą. Trochę go to przerażało, ale tylko
trochę. Był w końcu Nocnym Łowcą i wierzył w to, że prędzej
czy później uda im się go pokonać.
- Nie możemy go lekceważyć –
powiedział i zaczął wpatrywać się w Magnusa.
- Nie, nie możemy – uśmiechnął
się pod nosem z powodu użytej przez chłopaka liczby mnogiej. Niby
nie było to coś niezwykłego, ale zrobiło mu się cieplej.
Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas.
Alec wypytywał czarownika o najróżniejsze rzeczy. Magnus starał
się na nie wszystkie odpowiedzieć, jednak było to ciężkim
wyzwaniem. Owszem, niektóre pytania zadane przez Lightwood'a były
łatwe, możliwe do przewidzenia i Bane nie miał się, co
zastanawiać, odpowiadał praktycznie od razu. Ale niektóre były
tak skomplikowane i trudne do wytłumaczenia, że Magnus sam się
gubił i musiał chwilę dłużej myśleć, żeby wyjaśnić mu to w
jak najprostszy sposób.
Kręcili się na swoich miejscach,
ciągle rozmawiając, aż nie wiadomo kiedy zupełnie zmienili swoje
dotychczasowe ułożenie. Teraz Magnus częściowo opierał się o
klatkę piersiową chłopaka i wodził palcami wzdłuż wewnętrznej
strony jego uda, a Alec bawił się jego włosami wpatrując się
ponad jego ramieniem w kartkę, którą trzymał w dłoni. Taka
pozycja może i nie należała do najwygodniejszych, ale im to
zupełnie nie przeszkadzało. Cieszyli się swoją obecnością, nie
dając tego jednak po sobie poznać. Alec dostał lekkich wypieków,
kiedy ręka Magnusa zaczęła piąć się coraz wyżej, ale nic nie
mówił. Czarownik zaraz jednak na powrót wrócił do jego kolana i
jeździł tak dłonią, aż do teraz.
Po półgodzinie Alec cmoknął go w
szyję i oznajmił:
- Chyba będę się zbierał. Chciałem
jeszcze pobiegać – dodał, jakby Bane rzeczywiście potrzebował
jakiegokolwiek wyjaśnienia.
Czarownik jęknął wyraźnie
niezadowolony, ale zaczął podnosić się z miejsca. Obrócił się
przodem do chłopaka i uniósł dłoń. Dotknął nią jego policzka
i pogłaskał delikatnie.
- Jak się czujesz? - zapytał.
Alec parsknął cichutko. Nie wiedział,
dlaczego Magnus akurat teraz wypalił z takim pytaniem. Zmarszczył
czoło i patrzył na niego, czekając na ciąg dalszy.
- Kiedy tutaj przyszedłeś, nie
tryskałeś radością. Mogę nawet powiedzieć, ze byłeś trochę
zły – dodał niepewnie i dostrzegł, że zmarszczka na czole
chłopaka powoli się wygładza, aż w końcu zanika całkowicie.
Alec już go zrozumiał. I
rzeczywiście, kiedy tu przychodził, nie był w najlepszym humorze,
ale oczywiście sama obecność Magnusa działała na niego
pokrzepiająco i jego humor uległ zmianie.
Odchrząknął nieśmiało i
odpowiedział:
- Już jest okej – przez cały czas
patrzył mu hardo w oczy.
- Już? - Magnus na chwilę odwrócił
wzrok i uśmiechnął się szeroko. Był pewien, że Alec i tak to
zauważył, ale co tam.
Lightwood kiwnął głową i zarumienił
się delikatnie.
- A czy dobrze podejrzewam, że ja
miałem coś z tym wspólnego? - przesunął rękę wzdłuż jego
ramienia i zatrzymał ją na dłoni.
Alec obrócił głowę i splótł ich
palce ze sobą. Pozostawił pytanie bez odpowiedzi i zaczął mówić
o czymś zupełnie innym.
- Kilka osób pytało mnie o tą
malinkę – wskazał właściwe miejsce na swojej szyi. - Nie
wiedziałem, co odpowiadać – przyznał.
Magnus nic nie powiedział. Chciał dać
chłopakowi szansę na powiedzenie tego, co leży mu na sercu.
- Wiedziałem, że jeśli przyznam się
do tego, że to malinka, to nie dadzą mi spokoju. Zaraz zaczęłyby
się pytania, kto mi ją zrobił – kontynuował. Magnus poczuł się
trochę gorzej. O tym nie pomyślał, kiedy ją robił. Chciał po
prostu zobaczyć reakcję chłopaka i chciał jakoś zaznaczyć, że..
Och, no po prostu, że chciałby, żeby Alec był jego, no. - I
powiedziałem, że musiałem się gdzieś uderzyć – dodał. - Ale
i tak nikt w to nie uwierzył – westchnął i na niego spojrzał.
Magnus przyglądał mu się przez cały
czas, podczas gdy ten mówił. Kiedy Alec podniósł głowę i ich
oczy się spotkały, uśmiechnął się do niego lekko skruszony. Nie
wiedział, co powiedzieć. Odkaszlnął i zaczął:
- Nie powinienem jej robić, prawda? -
wolną ręką podrapał się po głowie.
To był strasznie głupi pomysł.
Odpowiedź Aleca go zaskoczyła.
- Po prostu.. No wiesz.. - jąkał się
calutki zaczerwieniony. - Następnym razem postaraj się ją zrobić
w mniej widocznym dla innych miejscu – wypalił na jednym wydechu.
Mówił to bardzo cicho i początkowo
Magnus myślał, że się przesłyszał, że źle zrozumiał, ale
wystarczyło spojrzeć na twarz chłopaka i było wiadome, że to się
nie stało. Alec rzeczywiście to powiedział.
Czarownik postanowił się z nim trochę
podrażnić.
- Nie dałeś mi zbyt wielkiego pola do
popisu – wymruczał i położył dłoń na jego kolanie.
Zaczął ja przesuwać w górę i w dół
uparcie się w nią wpatrując. Lightwood'a przeszył przyjemny
dreszcz.
- Nie miałem na sobie koszulki, miałeś
wielkie pole do popisu – wypomniał mu.
- Oj, taak – powiedział głębokim
głosem. - Nie miałeś – zamruczał i zaśmiał się krótko.
Przypomniał sobie chłopaka nagiego od pasa w górę i na jego usta
mimowolnie zaczął wypełzać lubieżny uśmiech. Wyjrzał na niego
spod wachlarza swoich cudownie czarnych rzęs i uśmiechnął
anielsko. - Ale może.. - pochylił się i cmoknął go w czoło -
..chciałbym.. - potem w policzek - ..zrobić to.. - wyszeptał mu do
ucha i je również pocałował - ..gdzieś indziej – zakończył i
przejechał dłonią od jego kolana aż do biodra, gdzie już
została, niby przypadkiem zahaczając po drodze o krocze chłopaka.
Pochylił się i rozchylił usta,
wymieniając z Lightwood'em głęboki i nieco niezdarny pocałunek.
Alec jęknął, kiedy poczuł na szyi
rozgrzane usta czarownika. Zadrżał, kiedy zaczęły one tworzyć
wilgotną ścieżkę schodząc coraz bardziej w dół, wywołując u
niego drobne dreszcze przyjemności, które sprawiły, że oddychał
z trudem i nieświadomie zbliżył się do niego jeszcze bardziej.
Bane całował i lizał jego skórę, zostawiając na niej palące
ślady i gęsią skórkę. Nocny Łowca przełknął głośno ślinę.
Patrzył na Magnusa i patrzył, aż w końcu zacisnął mocno wargi,
wdychając nosem dużo powietrza. Już nie mógł wytrzymać. Miał
ochotę rzucić się na Magnusa tu i teraz i zdawał sobie sprawę z
tego, że na całowaniu by się nie skończyło.
Kiedy tylko o tym pomyślał, jego
podbrzusze zapłonęło. Nigdy się tak nie czuł i wiedział, że
nie poczułby się tak z nikim innym. Bane odsunął się odrobinę i
zapatrzył w niego wzrokiem pełnym pożądania. Starał się
zignorować to, że jego serce biło szybciej niż kiedykolwiek
wcześniej, całe ciało go mrowiło i czuł się tak bardzo, bardzo
pobudzony.. Przygryzł wargę i Alec nie wytrzymał. Wpił się w
jego usta, całując go zachłannie. Sam siebie nie poznawał. Jeśli
ktokolwiek by mu powiedział, że jest w stanie się tak zachowywać,
zapewne by nie uwierzył, ale teraz liczył się tylko czarownik. Nic
innego nie miało znaczenia. Zaczął się pogrążać w stanie, w
którym nie istniało nic poza pieszczącymi się nawzajem wargami i
dłońmi, wjeżdżającymi powoli pod jego koszulkę.
Tak drobne ruchy wywoływały tak
intensywne reakcje. Magnus gwałtownie pochylił się do przodu,
przez co chłopak mało nie spadł na podłogę. W ostatniej chwili
objął go jedną ręką za szyję, a drugą położył na jego
piersi, zaraz jednak ściskając mocno fragment jego koszulki i
zgniatając ją w dłoni. Położył się na krześle, ale i tak miał
dziwne wrażenie, że może spaść, dlatego oplótł czarownika
nogami w pasie, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Magnus
również chciał temu zapobiec i owinął ramię wokół jego
pleców. Przywarli do siebie górną połową ciała, pierś Magnusa
oparła się o jego pierś, tak niewiarygodnie gorąca przez materiał
ich koszulek.
Alec jęknął, kiedy poczuł, że jego
spodnie robią się za ciasne. Pewnie byłoby mu głupio, gdyby nie
fakt, że doskonale czuł erekcję Bane'a i wiedział, że ten
również jest podniecony w tym stopniu co on sam.
Czarownik przeniósł usta na szyję
chłopaka. Lightwood skorzystał z okazji, by coś powiedzieć:
- Nie jestem pewien, czy powinniśmy..
- wydusił z siebie, ale nie dane było mu skończyć wypowiedzi, bo
Magnus zaczął kąsać jego szyję i jedyne co Alec mógł robić,
to jęczeć i wiercić się niecierpliwie.
Po chwili jednak odsunął go bardziej
stanowczo.
- Magnus, naprawdę powinniśmy
przestać – wychrypiał głosem pełnym pożądania.
Nie chciał tego przerywać, ale
wiedział, jakby się to skończyło, a obiecał sobie, że zanim
między nimi do czegoś dojdzie, musi być pewien tego, co ich łączy.
Teraz nie wiedział nic, nawet tego, czy są parą.
Czarownik już miał zaprotestować,
kiedy oboje usłyszeli wibrujący telefon Aleca, który zaczął
odbijać się od kubka, obok którego leżał na biurku. Magnus
niechętnie się wyprostował, pociągając za sobą owiniętego
wokół niego Lightwood'a.
Złapał jego telefon i odblokował,
odczytując na głos to, co wyskoczyło w okienku na ekranie:
- Sześć nieodebranych połączeń i
cztery SMS.
Zerknął na Aleca zdziwiony i podał
mu urządzenie.
- Jak to możliwe, że nie słyszeliśmy
go wcześniej? - zapytał jeszcze.
- Byliśmy zajęci – odparł tylko
Alec i pewnie zaczerwieniłby się, gdyby nie to, że jego policzki
były już całe czerwone.
Sapał jeszcze delikatnie, ale
stopniowo jego oddech się uspokajał. Przejrzał nieodebrane
połączenia. Wszystkie od jego siostry, Izzy. Otworzył ostatniego
SMS:
Alec, do cholery, gdzie jesteś?!
Szukam cię po całym Instytucie!! Trenerzy kazali każdemu
przekazać, że za 15 minut zbiórka. Przebierz się w dresy i jakieś
wygodne buty, bo będziemy biegać! I odbieraj ten zasrany telefon, w
końcu po coś go masz, prawda?! Nie odpuszczę ci! Porozmawiamy
później!
Podniósł się z kolan Magnusa.
- Muszę iść – powiedział to
zupełnie niepotrzebnie, bo Bane też przeczytał tę wiadomość,
zerkając mu przez ramię. Alec zdawał sobie z tego sprawę, ale nie
chciał wychodzić bez słowa.
- Też chciałbym z tobą później
porozmawiać – również wstał i ruszył za nim do wyjścia.
Alec kiwnął głową i odwrócił się
do niego, kiedy byli przed drzwiami.
- Tak myślałem. Porozmawiamy –
potwierdził.
Magnus pochylił się z zamiarem
pocałowania go, ale Alec powstrzymał go dłonią.
- Mam tylko piętnaście minut –
przypomniał mu i oboje się zaśmiali, po czym Nocny Łowca wyszedł,
zostawiając go samego.
Szybko poszedł do swojego pokoju.
Wziął baaardzo zimny prysznic, bo przecież nie mógł się pokazać
na treningu z nabrzmiałą erekcją. Byłoby to równie zawstydzające
jak i niekomfortowe, bo członek zaczynał się już boleśnie
domagać spełnienia. Musiał się tym zająć.
Prawie spóźnił się na zbiórkę.
Dołączył do niej jako ostatni. Po zliczeniu osób, zaczęli biec.
Trenerzy zaplanowali dla nich pięć kilometrów. Nie było to dla
Aleca czymś trudnym. Nie raz już biegał takie dystanse.
Zwolnił nieco, tak, żeby biec z tyłu.
Usilnie starał się ignorować wściekłe spojrzenia, które
posyłała mu jego siostra. Chciał odpocząć i taki bieg mu w tym
pomagał. Mógł odetchnąć świeżym powietrzem i pomyśleć na
spokojnie. Cieszył go fakt, że biegli w zwartej grupie, bo Isabelle
nie miała możliwości go o nic wypytać. Chyba, że chciałaby,
żeby inni również słyszeli ich rozmowę. Chociaż z drugiej
strony wolałby biec sam. Wtedy mógłby się bardziej skupić na
przemyśleniach.
A miał o czym myśleć.
A miał o czym myśleć.
___________________________________________________
Hejo, jestem! (:
Dziękuję za komentarze, wejścia i wasze opinie :)
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i będziecie chcieli czytać więcej!
Przy tym poście również oczekuję komentarzy, które mnie mega motywują! :)
Długi weekend, majówka. Będę miała więcej czasu, więc postaram się coś napisać i dodać wcześniej niż mi się ostatnio zdarza.
No, ale co? Kończę!
Życzę miłego czytania i udanego weekendu!
Buuuuuuuuziole! :*