czwartek, 14 maja 2015

ROZDZIAŁ XVIII

Magnus przebudził się w nocy i zauważył Aleca, wtulającego twarz w jego poduszkę. Jedną rękę miał przerzuconą przez jego brzuch, a drugą wsuniętą pod głowę. Kiedy spał, wyglądał bardzo niewinnie, wręcz beztrosko. Bane aż westchnął i cmoknął go w czoło.
Nie wiedział, kiedy chłopak do niego przyszedł. Nie poczuł nawet, kiedy ten wchodził do jego łóżka. Zdziwił się nieco, bo zwykle nie miał tak mocnego snu. Budził go byle szmer. Ale może rzeczywiście był tak umęczony, że spał jak zabity. Bo przecież ile można siedzieć zamkniętym w czterech ścianach? Każdego dopadłoby w końcu zmęczenie. Poza tym wczoraj wieczorem długo czekał na odpowiedź od Aleca. Napisał do niego sms-a, co wcześniej mu się nie zdarzało i liczył na to, że chłopak mu odpisze. Tak się jednak nie stało. Chciał z nim porozmawiać i dlatego do późna nie spał, chociaż był wyczerpany. Powinien się położyć od razu, ale nie mógł. Martwił się, chociaż nikomu by się do tego nie przyznał, że chłopakowi mogło się coś stać. Wiedział, że to głupie. Przecież był on Nocnym Łowcą i potrafił o siebie zadbać. Mimo to jednak, Magnus nie mógł przestać myśleć, dlaczego chłopak nie odpisuje. Po jakimś czasie, bliżej nieokreślonym, bo Bane sam nie wiedział, jak długo wpatrywał się w sufit, zasnął.
Sięgnął po telefon i zerknął na wyświetlacz. Było chwilę po czwartej. Wsłuchując się w miarowy oddech chłopaka, udało mu się ponownie zapaść w głęboki sen.
Kiedy otworzył rano oczy, oślepiło go jasne światło. Alec właśnie rozsuwał zasłony w jego pokoju. Magnus szybko zasłonił twarz ręką i przewrócił się na brzuch. Jęknął też głośno w wyrazie niezadowolenia.
- Dzień dobry – przywitał się z nim Lightwood wesoło, podchodząc bliżej. - Wstajemy, wstajemy.
Bane pokręcił tylko głową i jęknął ponownie. Ani myślał teraz wstawać. Było mu tak przyjemnie i cieplutko. Nie miał zamiaru ruszać się z łóżka przynajmniej jeszcze jakieś pół godzinki.
- No dalej – pogłaskał go po plecach, zsuwając lekko kołdrę.
- Daj mi spokój – powiedział do niego czarownik zaspanym głosem.
Wyrwał mu kołdrę i przykrył się po samą szyję.
- Za dwadzieścia minut śniadanie – oznajmił chłopak niewzruszony, pochylając się i biorąc z szafki nocnej swój zegarek.
Bane skorzystał z okazji i złapał rękę Aleca, przyciągając go do siebie. Chłopak z głośnym piskiem wylądował na łóżku obok niego. Magnus szybko wsunął mu pod koszulkę swoje rozgrzane dłonie i oplótł je wokół talii chłopaka. Zaczął też składać delikatne pocałunki na jego klatce piersiowej, do której się wtulił.
- Maaaaaagnus – zaśmiał się Nocny Łowca. Jednocześnie położył dłonie na jego ramionach, odczepiając go od siebie. - Muszę iść – cmoknął go w czoło. - Chciałem jeszcze wziąć prysznic i muszę się przecież przebrać.
Czarownik niechętnie się od niego odsunął. Nie chciał go teraz wypuszczać. Wygiął wargi w podkówkę i odwrócił wzrok, udając zranionego.
- Będę już wracał do siebie – powiedział Alec. - No już się na mnie nie gniewaj – poprosił słodko i pochylając się w jego stronę, pocałował go czule w usta. Magnus nie zareagował na to wcale. Bardzo go to męczyło, ale musiał być twardy. Zacisnął dyskretnie kąciki usta, by powstrzymać uśmiech. - Wiem, że się uśmiechasz, oszuście – wytknął mu Alec i pocałował go raz jeszcze, tym razem w czoło. - Widzimy się za piętnaście minut na dole – powiedział, po czym odsunął i wyszedł z pomieszczenia.
Przygotowanie się zajęło mu jednak trochę więcej czasu i wszedł do jadalni odrobinę spóźniony. Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach, zajadając się i gawędząc ze sobą wesoło. Opadł na swoje krzesło i uśmiechnął do Izzy, która przyglądała mu się uważnie. Dziewczyna szybko odwzajemniła uśmiech i wróciła do jedzenia swojego tosta.
- Jednak jesteś – powiedział do niego Alec, smarując swoją kanapkę. - Już myślałem, że będę musiał po ciebie iść. Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia i nie należy go omijać.
Magnus zaśmiał się cichutko. Najważniejszy? Dobre sobie. Przed „wprowadzeniem” się do Instytutu rzadko kiedy jadł śniadania i jakoś nie czuł się przez to inaczej.
- Spokojnie, przyszedłem – odparł, sięgając po kubek i nalewając sobie jak co rano kawy. Upił łyk i zamruczał cichutko. Kawa, świeża kawa. Dla niej warto było wstać. - Nie nakręcaj się tak – dodał jeszcze i uśmiechnął znad naczynka.
Alec tylko pokiwał głową i wgryzł się w kanapkę.
- Ten nowy się na ciebie patrzy – powiedziała Izzy do swojego starszego brata. Alec obrócił się, rozglądając wokoło. Zrobił to zupełnie automatycznie. - Nie obracaj się! - syknęła.
Od razu wrócił na swoje miejsce. Nie wiedział nawet, jak „ten nowy” wygląda.
- Jaki nowy? - zapytał szeptem, jakby był pewien, że ten może to usłyszeć.
- No ten blondynek – zachichotała.
Alec i tak nie wiedział, o kogo chodzi, dlatego mimo protestów siostry ponownie się odwrócił. Tym razem nie trudne było odnalezienie odpowiedniej osoby, bo wiedział, że ma szukać blondyna. Dodatkowo wiedział, że ten również się w niego wpatruje. Kiedy ich oczy się spotkały, Alec rzucił mu pewne pytające spojrzenie. Chłopak niezawstydzony uśmiechnął się do niego i spuścił wzrok na swój talerz.
- Co to za jeden u licha? - zapytał Alec, przenosząc wzrok na swoją siostrę.
- Nie wiem, jak się nazywa – odpowiedziała, chociaż chłopak o to nie pytał. - To jeden z tych nowych. Wiesz, trener mówił, że dwóch do nas dołączy – wyjaśniła. - Mówił też o jakimś nowym nauczycielu, ale nie zauważyłam go. Chyba jeszcze nie przyjechał.
- A co ty jesteś taki zdziwiony? - wtrącił się Jace, przerywając swojej siostrze, która tylko przewróciła oczami. - Nie widziałeś ich wczoraj?
Alec przyjrzał mu się zdumiony. Naprawdę byli już tutaj wczoraj? Jak to możliwe, że nie zauważył dwóch nowych osób w Instytucie?
- Nie, nie widziałem – odpowiedział szczerze. Nie było sensu kłamać.
Skończył swój posiłek w ciszy. Myślał nad tym, dlaczego ten chłopak się tak dziwnie na niego patrzył. Przecież go nie znał, a uśmiechnął się, jakby byli co najmniej dobrymi kolegami. Westchnął i przeczesał włosy palcami. Nie wiedział, że przez cały ten czas wpatrywała się w niego jeszcze jedna osoba. Osoba, która siedziała bardzo blisko niego i której z każdą chwilą mina rzedła coraz bardziej. Magnus zastanawiał się, dlaczego Alec tak się przejął tym chłopakiem. Dobra, był przystojny. Musiał to niechętnie bo niechętnie, ale jednak przyznać. Ale.. „Alec!”, chciał krzyknąć, „tutaj jestem! To o mnie masz myśleć!”
- Skończyłeś już? - zapytał go Lightwood po chwili i uśmiechnął się do niego ciepło.
Magnus potwierdził skinieniem głowy. Chłopak pożegnał się ze swoim rodzeństwem, dorzucając jeszcze, że spotkają się na treningu i wstał od stołu. Bane nic nie powiedział, uśmiechnął się do nich jedynie i udał się w ślad za Aleciem.
- O czym tak myślisz? - zagadnął go czarownik, kiedy byli już przed drzwiami jego gabinetu.
Lightwood wzruszył ramionami.
- O niczym konkretnym – odpowiedział zgodnie z prawdą i jak zawsze zresztą wszedł z Magnusem do pomieszczenia.
Bane podszedł do okna i zaczął wpatrywać się w widok za nim. Tupał przy tym nogą i wystukiwał na parapecie melodie znane tylko jemu. Alec zdążył już zauważyć, że ten robił tak zawsze, gdy coś go dręczyło. Podszedł więc do niego i objął od tyłu w pasie. Chcąc go uspokoić, zaczął jeździć nosem po jego wrażliwym karku. Magnus uśmiechnął się delikatnie. Uwielbiał, kiedy ten mu tak robił.
- Coś się stało? - zapytał cichutko. Nie nalegał. Po prostu rzucił pytanie. Nie oczekiwał również odpowiedzi. Jeśli Magnus będzie chciał to odpowie, jeśli nie to nie. Nie będzie go przecież do niczego zmuszał.
Tak jak przewidywał, Bane pokręcił głową, przecząc. Stali chwilę w ciszy, aż w końcu Magnus, jakby od niechcenia zapytał:
- Co to za nowi w ogóle? - „nowi”? Oczywiście chodziło mu konkretnie o blondyna, ale nie chciał, żeby zabrzmiało to.. dziwnie. - Dlaczego są tutaj dopiero teraz?
Alec zastanowił się chwilę, zanim odpowiedział.
- Nie wiem tak naprawdę. Byłeś wtedy z nami, kiedy trener ogłaszał, że dojadą dwie osoby i nauczyciel – przypomniał mu. - Nic więcej nam nie powiedzieli. Może po prostu wcześniej nie mogli przyjechać.. - myślał na głos.
- Znasz ich? - jak poprzednie pytanie, to także zadał niby od niechcenia i niby chodziło mu o dwójkę chłopaków, chociaż drugiego nawet nie widział.
- Nie, nie znam – odparł i pocałował go w szyję. - Dlaczego pytasz?
Magnus wzruszył ramionami.
- Ten jeden tak na ciebie patrzył – odparł wymijająco. W środku aż się gotował. Przecież Alec był jego! To znaczy.. ee.. mógłby być jego. Gdyby chciał, sprostował w myślach. - Pomyślałem, że się znacie – dodał.
Chłopak pogłaskał go po brzuchu.
- Nie, nie znam go – powtórzył. - I nie wiem, dlaczego mi się przyglądał.
Magnus pokiwał głową, na znak, że rozumie.
- Jak to możliwe, że go wczoraj nie zauważyłeś? - chciał wiedzieć.
- Sam nie wiem. Dużo czasu wczoraj poświęciłem siostrze – wyznał. - Nie zwracałem na nic uwagi. A po popołudniowym treningu nie było mnie już w Instytucie, wyszliśmy z Izzy i wróciliśmy dosyć późno, więc.. - zakończył niemrawo.
- Wiem, że cię nie było, bo do ciebie pisałem – wypomniał mu.
- Tak. Przepraszam, że nie odpisałem, ale miałem nadzieję, że wrócimy wcześniej i jeszcze uda mi się do ciebie zajść – oparł głowę o jego bark.
Czarownik pochylił się lekko w jego stronę.
- Okej.
Po jego odpowiedzi żaden z nich przez kilka minut się nie odezwał. Stali tak pogrążeni w ciszy, aż w końcu Alec zabrał głos.
- Tak teraz myślę o tym chłopaku – Magnus spiął się nieco, ale starał się tego nie okazać. - Dlaczego tak na mnie patrzył? - zapytał, jakby ten mógł znać odpowiedź.
- Nie wiem.. - odrzekł cicho. - Może on cię zna? - zaproponował.
- Nie, nie, to niemożliwe – odparł zdecydowanie.
Magnus przełknął ślinę.
- Wiesz, może.. - zawahał się. - W końcu jesteś bardzo przystojny, podobasz się wielu osobom – dziękował w duchu za to, że chłopak nie widzi jego zawstydzonej twarzy. - Może.. hmm.. jemu również?
- Nieprawda – próbował ukryć swoje zażenowanie śmiechem.
Bane zmarszczył brwi.
- Prawda – odparł śmiało. - Sam nie był też zły, całkiem całkiem bym powiedział. Nie uważasz? - prowokował go.
- Nie, jakoś nie przyjrzałem mu się. I nie wiem, czemu pleciesz takie bzdury – przytulił go mocniej.
Magnus zaśmiał się cicho i oparł wygodniej o jego plecy.
- Jakie bzdury? Jesteś przystojny, dobrze urodzony – wymieniał – wykształcenie też masz. Czego chcieć więcej? - zapytał ironicznie. - Trzeba tylko wybadać, czy blondynek jest gejem i możesz się za niego brać.
Alec uśmiechnął się szeroko i cmoknął go obok ucha.
- Czemu mnie tak do tego zachęcasz? - naprawdę chciał znać odpowiedź na to pytanie.
Magnus wzruszył ramionami.
- No wiesz – zaczął prowokująco. - Może serio by coś z tego wyszło. Mówię poważnie, przemyśl to – zaproponował.
Lightwood westchnął. Jak on uwielbiał się z nim droczyć.
- Myślę, że nawet jeśli tak było, zauważ, że kładę nacisk na nawet jeśli – zastrzegł – to raczej mu się nie spodobam. - Magnus już chciał coś wtrącić, dlatego szybko dodał: - Bo mam jedną ogroooomną wadę.
Czarownik aż odwrócił się na jego słowa. On? Wadę? Spojrzał na niego zupełnie ogłupiały z szeroko otwartymi oczami.
- No, bo wiesz.. - udawał poważnego. - Ja już kogoś mam, jestem zajęty – nie wytrzymał i zaśmiał się delikatnie, pochylając się i łącząc swoje usta z ustami Magnusa.
Pocałował go mocno i już po chwili poczuł, jak wargi czarownika rozciągają się w szerokim uśmiechu.
- Masz już kogoś? - zapytał Bane pomiędzy czułymi pocałunkami.
- Tak – cmoknął go raz jeszcze. - Tak, mam.
Magnus zaśmiał się melodyjnie i przyciągnął chłopaka do dłuższego pocałunku, wplatając mu jedną rękę we włosy, a drugą owijając mu wokół szyi. Alec rozchylił swoje wargi, wpuszczając go do środka i obejmując go w talii. Było mu tak przyjemnie, że aż westchnął z zadowoleniem.
- Myślisz, że ten twój chłopak popiera to, co teraz ze mną robisz? - chciał wiedzieć Magnus, kiedy oderwał się od niego na sekundę.
- Myślę, że mu się to podoba – wyznał chłopak szczerze.
Jego odpowiedź była powodem kolejnego szerokiego uśmiechu na twarzy czarownika. Sam się zastanawiał, czemu nie boli go jeszcze szczęka od tego szczerzenia się.
Alec pocałował go po raz ostatni i nieco się od niego odsunął.
- Muszę już iść – powiedział. - Miałem cię tylko odprowadzić.
Magnus skinął głową i również się odsunął, uprzednio się w niego szybko wtulając.
- Jasne, leć. Masz trening – przypomniał. - Zobaczymy się później? - zapytał, kiedy chłopak był już przy drzwiach.
- Mam nadzieję – posłał mu najpiękniejszy ze swoich uśmiechów i zniknął na korytarzu.
Magnus pomyślał, że od takiego czułego traktowania mógłby się rozpłynąć.
Usiadł na krześle i zaczął rozmyślać. Alec właśnie przed niecałymi pięcioma minutami potwierdził coś, o czym ten myślał od kilku dni. Są parą. Wow. Miał już w swoim życiu wielu partnerów, a przy żadnym z nich nie czuł się tak, jak przy młodym Lightwoodzie. Mimowolnie przejechał koniuszkami palców po nabrzmiałych jeszcze od niedawnego pocałunku wargach. Uśmiechnął się szeroko po raz n-ty tego ranka. To w jaki sposób chłopak na niego działał zaskakiwało jego samego. W wyśmienitym humorze zabrał się za pracę. To będzie piękny dzień.
Alec tymczasem pognał co sił w nogach na salę treningową. Miał nadzieję, że jeszcze nie zaczęli. Odetchnął w duchu, kiedy wszedł, a raczej wpadł, do pomieszczenia i dostrzegł, że zajęcia się nie rozpoczęły. Nauczyciele byli już w środku, ale wypełniali na razie jakieś dokumenty. Chyba nawet nie zauważyli jego nieobecności. Szybko przeszedł w miejsce, w którym widział rodzeństwo i znajomych.
- Cześć – przywitał się z nimi krótko.
- Prawie się spóźniłeś – wypomniała mu siostra. - Uważaj.
Uśmiechnął się do niej pięknie.
- Wiem – odpowiedział tylko i odwrócił wzrok w stronę nauczycieli, którzy w tym czasie wyszli na środek sali.
- Proszę już o ciszę! - zaczął i momentalnie zrobiło się cicho. - Mam do ogłoszenia kilka rzeczy. Po pierwsze – wskazał na dwójkę chłopaków stojących z boku; Alec rozpoznał jednego z nich, tego, który przypatrywał mu się podczas śniadania, zerknął na niego tylko przelotnie i ponownie spojrzał na nauczyciela, który kontynuował – mamy na naszym kursie dwie dodatkowe osoby, są to Gary – wskazał na wyższego, ciemnowłosego chłopaka – i Aaron – blondynek. - Po drugie, miał dołączyć do nas również nauczyciel, ale z powodów osobistych nie mógł zrobić tego tak szybko, jak zakładaliśmy. Dołączy do nas w przyszłym tygodniu, nie bójcie się – zaśmiał się. - I ostatnia sprawa na dziś. Jak już pewnie każdy z was wie, na dworze robi się coraz cieplej – kilka osób zaklaskało mu na znak, że odkrył Amerykę; pozostawił to bez komentarza. - Pomyśleliśmy więc, że niektóre zajęcia można będzie przenieść na zewnątrz. Nauczyciel, który ma do nas przyjechać, zajmuje się głównie łucznictwem i to te zajęcia będą jednymi z dodatkowych lekcji na świeżym powietrzu – łucznictwo, mm, Alecowi już się to podobało, uwielbiał strzelać z łuku. - Dobra, dobra – zaklaskał. - Wracamy do porządku dziennego! - krzyknął. - Zaczynamy trening!
Po zakończonych ćwiczeniach Alec wyszedł z pomieszczenia i od razu skierował kroki do swojego pokoju. Kiedy przechodził przez salon, zauważył Magnusa wchodzącego do kuchni. Już miał tam iść, kiedy poczuł na ramieniu obcą rękę. Obrócił się w stronę nieznanego dotyku i spostrzegł wpatrujące się w niego duże niebieskie oczy. Zjechał wzrokiem na swoje ramię, patrząc na nie wymownie i chłopak zaraz go puścił.
- Cześć – przywitał się, jak gdyby nigdy nic. - Chciałem się przedstawić. Jestem Aaron – wyciągnął do niego dłoń.
Alec westchnął niezauważalnie, ale podał mu swoją.
- Alec, miło mi – nie zabrzmiało, żeby rzeczywiście tak było. Właśnie miał iść do Magnusa!
- Nie znamy się czasem? - zagadnął go chłopak, nie przejmując się chłodnym tonem.
- Nie wiem, raczej nie – odpowiedział szczerze. - Jakoś cię nie kojarzę.
- Hmm – zamyślił się. - Tak mi się jakoś wydawało, że gdzieś cię już widziałem – wzruszył ramionami.
Alec ponownie pokiwał głową i cały czas wpatrywał się w korytarz prowadzący do kuchni.
- Wiesz, wczoraj przyjechaliśmy i nie ogarniamy jeszcze z kuzynem co i jak – zaczął.
- Ach, Gray to twój kuzyn? - zapytał obojętnie.
- Gary – poprawił go odruchowo. - Tak.
- Oo, Gary, jasne, przepraszam – przeniósł na niego swój wzrok. I tak już nie ma sensu iść do Bane'a, bo za niedługo obiad, a przecież chciał jeszcze wziąć przed nim prysznic.
- Nic się nie stało – uśmiechnął się.
Przez chwilę nic nie mówili.
- Mogę ci w czymś pomóc? - zapytał w końcu Alec, bo zaczęła mu już ciążyć ta cisza.
- Właściwie to tak – chłopak ucieszył się, że ten to zaproponował. - Chciałbym, żebyś pokazał mi niektóre miejsca, wiesz takie podstawowe, w Instytucie. Jeśli chcesz i masz czas, oczywiście – dodał.
- Pewnie, znajdę gdzieś godzinkę – powiedział, nie bardzo to przemyślając. - Ale nie teraz. W zasadzie muszę już lecieć.
Chłopak odsunął się odrobinę.
- Jasne, nie zatrzymuję cię. Dziękuję – uśmiechnął się raz jeszcze i pierwszy odszedł w stronę schodów.
Alec przeczesał nerwowo włosy palcami i udał się do siebie. Lekko go wkurzył ten cały Aaron. Jakby w całym Instytucie nie było nikogo innego! A on co? Dlaczego się zgodził? Mógł powiedzieć nie i tyle! Ale nie! Przecież musiał pokazać jaki jest super pomocny! Świetnie!
Westchnął głęboko i zniknął za drzwiami swojego pokoju. Od razu poszedł pod prysznic. Dzisiejszy trening strasznie go wymęczył. Szybko się umył, przebrał w luźniejszą koszulkę i ciemne spodnie i ułożył wygodnie na łóżku. Do obiadu zostało jeszcze kilkanaście minut i postanowił je spędzić sam, na spokojnie. Dużo myślał o kilku ostatnich dniach. Tak się pogrążył w tych rozmyślaniach, że nawet nie zauważył, kiedy minął cały wolny czas. Zerknął na zegarek i westchnął cierpiętniczo. Pora obiadu. Wstał niechętnie, przeciągnął się i zszedł na dół.

_______________________________________________

Cześć wszystkim!
Rozdział osiemnasty :)
Huuuh, dziękuję za komentarze i wejścia :) Jesteście eeeeeekstra!
Rozdział jak rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba i że wyrazicie swoją opinię w komentarzach :)
Miłego dnia i miłego czytania!
Buuuziaki :*

PS czy tylko u mnie pada deszcz? :(

3 komentarze:

  1. Kurde! Rozdział jak zwykle świetny (: Intryguje mnie Aaron. Jestem ciekawa co będzie dalej z nim, Alexandrem oraz Magnusem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie trójkącik! Xd
    Albo nie! Magnus będzie zazdrosny xd
    Aarona nie lubię tyle powiem xd A tu Alec z takimi wyrzutami →"Właśnie miał iść do Magnusa!" Fajnie, fajne xd
    Zaczęłam czytać ten rozdział, bo już nie wytrzymałam (a miałam się na sprawdzian uczyć :/) Powiem ci tyle, że nie żałuję bo cudeńko (odbije się na moich ocenach xd)
    No trudno xd
    Standardzik z weną xd
    Cherry~

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisz następny pliiis!

    OdpowiedzUsuń