Magnus przebudził się w nocy i
zauważył Aleca, wtulającego twarz w jego poduszkę. Jedną rękę
miał przerzuconą przez jego brzuch, a drugą wsuniętą pod głowę.
Kiedy spał, wyglądał bardzo niewinnie, wręcz beztrosko. Bane aż
westchnął i cmoknął go w czoło.
Nie wiedział, kiedy chłopak do niego
przyszedł. Nie poczuł nawet, kiedy ten wchodził do jego łóżka.
Zdziwił się nieco, bo zwykle nie miał tak mocnego snu. Budził go
byle szmer. Ale może rzeczywiście był tak umęczony, że spał jak
zabity. Bo przecież ile można siedzieć zamkniętym w czterech
ścianach? Każdego dopadłoby w końcu zmęczenie. Poza tym wczoraj
wieczorem długo czekał na odpowiedź od Aleca. Napisał do niego
sms-a, co wcześniej mu się nie zdarzało i liczył na to, że
chłopak mu odpisze. Tak się jednak nie stało. Chciał z nim
porozmawiać i dlatego do późna nie spał, chociaż był
wyczerpany. Powinien się położyć od razu, ale nie mógł. Martwił
się, chociaż nikomu by się do tego nie przyznał, że chłopakowi
mogło się coś stać. Wiedział, że to głupie. Przecież był on
Nocnym Łowcą i potrafił o siebie zadbać. Mimo to jednak, Magnus
nie mógł przestać myśleć, dlaczego chłopak nie odpisuje. Po
jakimś czasie, bliżej nieokreślonym, bo Bane sam nie wiedział,
jak długo wpatrywał się w sufit, zasnął.
Sięgnął po telefon i zerknął na
wyświetlacz. Było chwilę po czwartej. Wsłuchując się w miarowy
oddech chłopaka, udało mu się ponownie zapaść w głęboki sen.
Kiedy otworzył rano oczy, oślepiło
go jasne światło. Alec właśnie rozsuwał zasłony w jego pokoju.
Magnus szybko zasłonił twarz ręką i przewrócił się na brzuch.
Jęknął też głośno w wyrazie niezadowolenia.
- Dzień dobry – przywitał się z
nim Lightwood wesoło, podchodząc bliżej. - Wstajemy, wstajemy.
Bane pokręcił tylko głową i jęknął
ponownie. Ani myślał teraz wstawać. Było mu tak przyjemnie i
cieplutko. Nie miał zamiaru ruszać się z łóżka przynajmniej
jeszcze jakieś pół godzinki.
- No dalej – pogłaskał go po
plecach, zsuwając lekko kołdrę.
- Daj mi spokój – powiedział do
niego czarownik zaspanym głosem.
Wyrwał mu kołdrę i przykrył się po
samą szyję.
- Za dwadzieścia minut śniadanie –
oznajmił chłopak niewzruszony, pochylając się i biorąc z szafki
nocnej swój zegarek.
Bane skorzystał z okazji i złapał
rękę Aleca, przyciągając go do siebie. Chłopak z głośnym
piskiem wylądował na łóżku obok niego. Magnus szybko wsunął mu
pod koszulkę swoje rozgrzane dłonie i oplótł je wokół talii
chłopaka. Zaczął też składać delikatne pocałunki na jego
klatce piersiowej, do której się wtulił.
- Maaaaaagnus – zaśmiał się Nocny
Łowca. Jednocześnie położył dłonie na jego ramionach,
odczepiając go od siebie. - Muszę iść – cmoknął go w czoło.
- Chciałem jeszcze wziąć prysznic i muszę się przecież
przebrać.
Czarownik niechętnie się od niego
odsunął. Nie chciał go teraz wypuszczać. Wygiął wargi w
podkówkę i odwrócił wzrok, udając zranionego.
- Będę już wracał do siebie –
powiedział Alec. - No już się na mnie nie gniewaj – poprosił
słodko i pochylając się w jego stronę, pocałował go czule w
usta. Magnus nie zareagował na to wcale. Bardzo go to męczyło, ale
musiał być twardy. Zacisnął dyskretnie kąciki usta, by
powstrzymać uśmiech. - Wiem, że się uśmiechasz, oszuście –
wytknął mu Alec i pocałował go raz jeszcze, tym razem w czoło. -
Widzimy się za piętnaście minut na dole – powiedział, po czym
odsunął i wyszedł z pomieszczenia.
Przygotowanie się zajęło mu jednak
trochę więcej czasu i wszedł do jadalni odrobinę spóźniony.
Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach, zajadając się i
gawędząc ze sobą wesoło. Opadł na swoje krzesło i uśmiechnął
do Izzy, która przyglądała mu się uważnie. Dziewczyna szybko
odwzajemniła uśmiech i wróciła do jedzenia swojego tosta.
- Jednak jesteś – powiedział do
niego Alec, smarując swoją kanapkę. - Już myślałem, że będę
musiał po ciebie iść. Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia i
nie należy go omijać.
Magnus zaśmiał się cichutko.
Najważniejszy? Dobre sobie. Przed „wprowadzeniem” się do
Instytutu rzadko kiedy jadł śniadania i jakoś nie czuł się przez
to inaczej.
- Spokojnie, przyszedłem – odparł,
sięgając po kubek i nalewając sobie jak co rano kawy. Upił łyk i
zamruczał cichutko. Kawa, świeża kawa. Dla niej warto było wstać.
- Nie nakręcaj się tak – dodał jeszcze i uśmiechnął znad
naczynka.
Alec tylko pokiwał głową i wgryzł
się w kanapkę.
- Ten nowy się na ciebie patrzy –
powiedziała Izzy do swojego starszego brata. Alec obrócił się,
rozglądając wokoło. Zrobił to zupełnie automatycznie. - Nie
obracaj się! - syknęła.
Od razu wrócił na swoje miejsce. Nie
wiedział nawet, jak „ten nowy” wygląda.
- Jaki nowy? - zapytał szeptem, jakby
był pewien, że ten może to usłyszeć.
- No ten blondynek – zachichotała.
Alec i tak nie wiedział, o kogo
chodzi, dlatego mimo protestów siostry ponownie się odwrócił. Tym
razem nie trudne było odnalezienie odpowiedniej osoby, bo wiedział,
że ma szukać blondyna. Dodatkowo wiedział, że ten również się
w niego wpatruje. Kiedy ich oczy się spotkały, Alec rzucił mu
pewne pytające spojrzenie. Chłopak niezawstydzony uśmiechnął się
do niego i spuścił wzrok na swój talerz.
- Co to za jeden u licha? - zapytał
Alec, przenosząc wzrok na swoją siostrę.
- Nie wiem, jak się nazywa –
odpowiedziała, chociaż chłopak o to nie pytał. - To jeden z tych
nowych. Wiesz, trener mówił, że dwóch do nas dołączy –
wyjaśniła. - Mówił też o jakimś nowym nauczycielu, ale nie
zauważyłam go. Chyba jeszcze nie przyjechał.
- A co ty jesteś taki zdziwiony? -
wtrącił się Jace, przerywając swojej siostrze, która tylko
przewróciła oczami. - Nie widziałeś ich wczoraj?
Alec przyjrzał mu się zdumiony.
Naprawdę byli już tutaj wczoraj? Jak to możliwe, że nie zauważył
dwóch nowych osób w Instytucie?
- Nie, nie widziałem – odpowiedział
szczerze. Nie było sensu kłamać.
Skończył swój posiłek w ciszy.
Myślał nad tym, dlaczego ten chłopak się tak dziwnie na niego
patrzył. Przecież go nie znał, a uśmiechnął się, jakby byli co
najmniej dobrymi kolegami. Westchnął i przeczesał włosy palcami.
Nie wiedział, że przez cały ten czas wpatrywała się w niego
jeszcze jedna osoba. Osoba, która siedziała bardzo blisko niego i
której z każdą chwilą mina rzedła coraz bardziej. Magnus
zastanawiał się, dlaczego Alec tak się przejął tym chłopakiem.
Dobra, był przystojny. Musiał to niechętnie bo niechętnie, ale
jednak przyznać. Ale.. „Alec!”, chciał krzyknąć, „tutaj
jestem! To o mnie masz myśleć!”
- Skończyłeś już? - zapytał go
Lightwood po chwili i uśmiechnął się do niego ciepło.
Magnus potwierdził skinieniem głowy.
Chłopak pożegnał się ze swoim rodzeństwem, dorzucając jeszcze,
że spotkają się na treningu i wstał od stołu. Bane nic nie
powiedział, uśmiechnął się do nich jedynie i udał się w ślad
za Aleciem.
- O czym tak myślisz? - zagadnął go
czarownik, kiedy byli już przed drzwiami jego gabinetu.
Lightwood wzruszył ramionami.
- O niczym konkretnym – odpowiedział
zgodnie z prawdą i jak zawsze zresztą wszedł z Magnusem do
pomieszczenia.
Bane podszedł do okna i zaczął
wpatrywać się w widok za nim. Tupał przy tym nogą i wystukiwał
na parapecie melodie znane tylko jemu. Alec zdążył już zauważyć,
że ten robił tak zawsze, gdy coś go dręczyło. Podszedł więc do
niego i objął od tyłu w pasie. Chcąc go uspokoić, zaczął
jeździć nosem po jego wrażliwym karku. Magnus uśmiechnął się
delikatnie. Uwielbiał, kiedy ten mu tak robił.
- Coś się stało? - zapytał
cichutko. Nie nalegał. Po prostu rzucił pytanie. Nie oczekiwał
również odpowiedzi. Jeśli Magnus będzie chciał to odpowie,
jeśli nie to nie. Nie będzie go przecież do niczego zmuszał.
Tak jak przewidywał, Bane pokręcił
głową, przecząc. Stali chwilę w ciszy, aż w końcu Magnus, jakby
od niechcenia zapytał:
- Co to za nowi w ogóle? - „nowi”?
Oczywiście chodziło mu konkretnie o blondyna, ale nie chciał, żeby
zabrzmiało to.. dziwnie. - Dlaczego są tutaj dopiero teraz?
Alec zastanowił się chwilę, zanim
odpowiedział.
- Nie wiem tak naprawdę. Byłeś wtedy
z nami, kiedy trener ogłaszał, że dojadą dwie osoby i nauczyciel
– przypomniał mu. - Nic więcej nam nie powiedzieli. Może po
prostu wcześniej nie mogli przyjechać.. - myślał na głos.
- Znasz ich? - jak poprzednie pytanie,
to także zadał niby od niechcenia i niby chodziło mu o dwójkę
chłopaków, chociaż drugiego nawet nie widział.
- Nie, nie znam – odparł i pocałował
go w szyję. - Dlaczego pytasz?
Magnus wzruszył ramionami.
- Ten jeden tak na ciebie patrzył –
odparł wymijająco. W środku aż się gotował. Przecież Alec był
jego! To znaczy.. ee.. mógłby być jego. Gdyby chciał, sprostował
w myślach. - Pomyślałem, że się znacie – dodał.
Chłopak pogłaskał go po brzuchu.
- Nie, nie znam go – powtórzył. - I
nie wiem, dlaczego mi się przyglądał.
Magnus pokiwał głową, na znak, że
rozumie.
- Jak to możliwe, że go wczoraj nie
zauważyłeś? - chciał wiedzieć.
- Sam nie wiem. Dużo czasu wczoraj
poświęciłem siostrze – wyznał. - Nie zwracałem na nic uwagi. A
po popołudniowym treningu nie było mnie już w Instytucie,
wyszliśmy z Izzy i wróciliśmy dosyć późno, więc.. - zakończył
niemrawo.
- Wiem, że cię nie było, bo do
ciebie pisałem – wypomniał mu.
- Tak. Przepraszam, że nie odpisałem,
ale miałem nadzieję, że wrócimy wcześniej i jeszcze uda mi się
do ciebie zajść – oparł głowę o jego bark.
Czarownik pochylił się lekko w jego
stronę.
- Okej.
Po jego odpowiedzi żaden z nich przez
kilka minut się nie odezwał. Stali tak pogrążeni w ciszy, aż w
końcu Alec zabrał głos.
- Tak teraz myślę o tym chłopaku –
Magnus spiął się nieco, ale starał się tego nie okazać. -
Dlaczego tak na mnie patrzył? - zapytał, jakby ten mógł znać
odpowiedź.
- Nie wiem.. - odrzekł cicho. - Może
on cię zna? - zaproponował.
- Nie, nie, to niemożliwe – odparł
zdecydowanie.
Magnus przełknął ślinę.
- Wiesz, może.. - zawahał się. - W
końcu jesteś bardzo przystojny, podobasz się wielu osobom –
dziękował w duchu za to, że chłopak nie widzi jego zawstydzonej
twarzy. - Może.. hmm.. jemu również?
- Nieprawda – próbował ukryć swoje
zażenowanie śmiechem.
Bane zmarszczył brwi.
- Prawda – odparł śmiało. - Sam
nie był też zły, całkiem całkiem bym powiedział. Nie uważasz?
- prowokował go.
- Nie, jakoś nie przyjrzałem mu się.
I nie wiem, czemu pleciesz takie bzdury – przytulił go mocniej.
Magnus zaśmiał się cicho i oparł
wygodniej o jego plecy.
- Jakie bzdury? Jesteś przystojny,
dobrze urodzony – wymieniał – wykształcenie też masz. Czego
chcieć więcej? - zapytał ironicznie. - Trzeba tylko wybadać, czy
blondynek jest gejem i możesz się za niego brać.
Alec uśmiechnął się szeroko i
cmoknął go obok ucha.
- Czemu mnie tak do tego zachęcasz? -
naprawdę chciał znać odpowiedź na to pytanie.
Magnus wzruszył ramionami.
- No wiesz – zaczął prowokująco. -
Może serio by coś z tego wyszło. Mówię poważnie, przemyśl to –
zaproponował.
Lightwood westchnął. Jak on uwielbiał
się z nim droczyć.
- Myślę, że nawet jeśli tak było,
zauważ, że kładę nacisk na nawet jeśli – zastrzegł – to
raczej mu się nie spodobam. - Magnus już chciał coś wtrącić,
dlatego szybko dodał: - Bo mam jedną ogroooomną wadę.
Czarownik aż odwrócił się na jego
słowa. On? Wadę? Spojrzał na niego zupełnie ogłupiały z szeroko
otwartymi oczami.
- No, bo wiesz.. - udawał poważnego.
- Ja już kogoś mam, jestem zajęty – nie wytrzymał i zaśmiał
się delikatnie, pochylając się i łącząc swoje usta z ustami
Magnusa.
Pocałował go mocno i już po chwili
poczuł, jak wargi czarownika rozciągają się w szerokim uśmiechu.
- Masz już kogoś? - zapytał Bane
pomiędzy czułymi pocałunkami.
- Tak – cmoknął go raz jeszcze. -
Tak, mam.
Magnus zaśmiał się melodyjnie i
przyciągnął chłopaka do dłuższego pocałunku, wplatając mu
jedną rękę we włosy, a drugą owijając mu wokół szyi. Alec
rozchylił swoje wargi, wpuszczając go do środka i obejmując go w
talii. Było mu tak przyjemnie, że aż westchnął z zadowoleniem.
- Myślisz, że ten twój chłopak
popiera to, co teraz ze mną robisz? - chciał wiedzieć Magnus,
kiedy oderwał się od niego na sekundę.
- Myślę, że mu się to podoba –
wyznał chłopak szczerze.
Jego odpowiedź była powodem kolejnego
szerokiego uśmiechu na twarzy czarownika. Sam się zastanawiał,
czemu nie boli go jeszcze szczęka od tego szczerzenia się.
Alec pocałował go po raz ostatni i
nieco się od niego odsunął.
- Muszę już iść – powiedział. -
Miałem cię tylko odprowadzić.
Magnus skinął głową i również się
odsunął, uprzednio się w niego szybko wtulając.
- Jasne, leć. Masz trening –
przypomniał. - Zobaczymy się później? - zapytał, kiedy chłopak
był już przy drzwiach.
- Mam nadzieję – posłał mu
najpiękniejszy ze swoich uśmiechów i zniknął na korytarzu.
Magnus pomyślał, że od takiego
czułego traktowania mógłby się rozpłynąć.
Usiadł na krześle i zaczął
rozmyślać. Alec właśnie przed niecałymi pięcioma minutami
potwierdził coś, o czym ten myślał od kilku dni. Są parą. Wow.
Miał już w swoim życiu wielu partnerów, a przy żadnym z nich nie
czuł się tak, jak przy młodym Lightwoodzie. Mimowolnie przejechał
koniuszkami palców po nabrzmiałych jeszcze od niedawnego pocałunku
wargach. Uśmiechnął się szeroko po raz n-ty tego ranka. To w jaki
sposób chłopak na niego działał zaskakiwało jego samego. W
wyśmienitym humorze zabrał się za pracę. To będzie piękny
dzień.
Alec tymczasem pognał co sił w nogach
na salę treningową. Miał nadzieję, że jeszcze nie zaczęli.
Odetchnął w duchu, kiedy wszedł, a raczej wpadł, do pomieszczenia
i dostrzegł, że zajęcia się nie rozpoczęły. Nauczyciele byli
już w środku, ale wypełniali na razie jakieś dokumenty. Chyba
nawet nie zauważyli jego nieobecności. Szybko przeszedł w miejsce,
w którym widział rodzeństwo i znajomych.
- Cześć – przywitał się z nimi
krótko.
- Prawie się spóźniłeś –
wypomniała mu siostra. - Uważaj.
Uśmiechnął się do niej pięknie.
- Wiem – odpowiedział tylko i
odwrócił wzrok w stronę nauczycieli, którzy w tym czasie wyszli
na środek sali.
- Proszę już o ciszę! - zaczął i
momentalnie zrobiło się cicho. - Mam do ogłoszenia kilka rzeczy.
Po pierwsze – wskazał na dwójkę chłopaków stojących z boku;
Alec rozpoznał jednego z nich, tego, który przypatrywał mu się
podczas śniadania, zerknął na niego tylko przelotnie i ponownie
spojrzał na nauczyciela, który kontynuował – mamy na naszym
kursie dwie dodatkowe osoby, są to Gary – wskazał na wyższego,
ciemnowłosego chłopaka – i Aaron – blondynek. - Po drugie, miał
dołączyć do nas również nauczyciel, ale z powodów osobistych
nie mógł zrobić tego tak szybko, jak zakładaliśmy. Dołączy do
nas w przyszłym tygodniu, nie bójcie się – zaśmiał się. - I
ostatnia sprawa na dziś. Jak już pewnie każdy z was wie, na dworze
robi się coraz cieplej – kilka osób zaklaskało mu na znak, że
odkrył Amerykę; pozostawił to bez komentarza. - Pomyśleliśmy
więc, że niektóre zajęcia można będzie przenieść na zewnątrz.
Nauczyciel, który ma do nas przyjechać, zajmuje się głównie
łucznictwem i to te zajęcia będą jednymi z dodatkowych lekcji na
świeżym powietrzu – łucznictwo, mm, Alecowi już się to
podobało, uwielbiał strzelać z łuku. - Dobra, dobra –
zaklaskał. - Wracamy do porządku dziennego! - krzyknął. -
Zaczynamy trening!
Po zakończonych ćwiczeniach Alec
wyszedł z pomieszczenia i od razu skierował kroki do swojego
pokoju. Kiedy przechodził przez salon, zauważył Magnusa
wchodzącego do kuchni. Już miał tam iść, kiedy poczuł na
ramieniu obcą rękę. Obrócił się w stronę nieznanego dotyku i
spostrzegł wpatrujące się w niego duże niebieskie oczy. Zjechał
wzrokiem na swoje ramię, patrząc na nie wymownie i chłopak zaraz
go puścił.
- Cześć – przywitał się, jak
gdyby nigdy nic. - Chciałem się przedstawić. Jestem Aaron –
wyciągnął do niego dłoń.
Alec westchnął niezauważalnie, ale
podał mu swoją.
- Alec, miło mi – nie zabrzmiało,
żeby rzeczywiście tak było. Właśnie miał iść do Magnusa!
- Nie znamy się czasem? - zagadnął
go chłopak, nie przejmując się chłodnym tonem.
- Nie wiem, raczej nie – odpowiedział
szczerze. - Jakoś cię nie kojarzę.
- Hmm – zamyślił się. - Tak mi się
jakoś wydawało, że gdzieś cię już widziałem – wzruszył
ramionami.
Alec ponownie pokiwał głową i cały
czas wpatrywał się w korytarz prowadzący do kuchni.
- Wiesz, wczoraj przyjechaliśmy i nie
ogarniamy jeszcze z kuzynem co i jak – zaczął.
- Ach, Gray to twój kuzyn? - zapytał
obojętnie.
- Gary – poprawił go odruchowo. -
Tak.
- Oo, Gary, jasne, przepraszam –
przeniósł na niego swój wzrok. I tak już nie ma sensu iść do
Bane'a, bo za niedługo obiad, a przecież chciał jeszcze wziąć
przed nim prysznic.
- Nic się nie stało – uśmiechnął
się.
Przez chwilę nic nie mówili.
- Mogę ci w czymś pomóc? - zapytał
w końcu Alec, bo zaczęła mu już ciążyć ta cisza.
- Właściwie to tak – chłopak
ucieszył się, że ten to zaproponował. - Chciałbym, żebyś
pokazał mi niektóre miejsca, wiesz takie podstawowe, w Instytucie.
Jeśli chcesz i masz czas, oczywiście – dodał.
- Pewnie, znajdę gdzieś godzinkę –
powiedział, nie bardzo to przemyślając. - Ale nie teraz. W
zasadzie muszę już lecieć.
Chłopak odsunął się odrobinę.
- Jasne, nie zatrzymuję cię. Dziękuję
– uśmiechnął się raz jeszcze i pierwszy odszedł w stronę
schodów.
Alec przeczesał nerwowo włosy palcami
i udał się do siebie. Lekko go wkurzył ten cały Aaron. Jakby w
całym Instytucie nie było nikogo innego! A on co? Dlaczego się
zgodził? Mógł powiedzieć nie i tyle! Ale nie! Przecież musiał
pokazać jaki jest super pomocny! Świetnie!
Westchnął głęboko i zniknął za
drzwiami swojego pokoju. Od razu poszedł pod prysznic. Dzisiejszy
trening strasznie go wymęczył. Szybko się umył, przebrał w
luźniejszą koszulkę i ciemne spodnie i ułożył wygodnie na
łóżku. Do obiadu zostało jeszcze kilkanaście minut i postanowił
je spędzić sam, na spokojnie. Dużo myślał o kilku ostatnich
dniach. Tak się pogrążył w tych rozmyślaniach, że nawet nie
zauważył, kiedy minął cały wolny czas. Zerknął na zegarek i
westchnął cierpiętniczo. Pora obiadu. Wstał niechętnie,
przeciągnął się i zszedł na dół.
_______________________________________________
Cześć wszystkim!
Rozdział osiemnasty :)
Huuuh, dziękuję za komentarze i wejścia :) Jesteście eeeeeekstra!
Rozdział jak rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba i że wyrazicie swoją opinię w komentarzach :)
Miłego dnia i miłego czytania!
Buuuziaki :*
PS czy tylko u mnie pada deszcz? :(
Kurde! Rozdział jak zwykle świetny (: Intryguje mnie Aaron. Jestem ciekawa co będzie dalej z nim, Alexandrem oraz Magnusem!
OdpowiedzUsuńBędzie trójkącik! Xd
OdpowiedzUsuńAlbo nie! Magnus będzie zazdrosny xd
Aarona nie lubię tyle powiem xd A tu Alec z takimi wyrzutami →"Właśnie miał iść do Magnusa!" Fajnie, fajne xd
Zaczęłam czytać ten rozdział, bo już nie wytrzymałam (a miałam się na sprawdzian uczyć :/) Powiem ci tyle, że nie żałuję bo cudeńko (odbije się na moich ocenach xd)
No trudno xd
Standardzik z weną xd
Cherry~
Napisz następny pliiis!
OdpowiedzUsuń