wtorek, 22 marca 2016

ROZDZIAŁ LX

Aaron już sam nie wiedział, co się działo. Leżał właśnie w łóżku, wpatrując się w sufit, a obok niego spał Jason. Po tej wcześniejszej kłótni chyba naprawdę tego potrzebował. Był wykończony. Blondyn zastanawiał się, czy ten mówił poważnie o tym, że ma znaleźć sobie kogoś nowego. Podejrzewał, że nie, skoro po tych słowach zaczęli się całować, a teraz Jason pozwalał mu leżeć przy sobie, ale chyba niczego nie mógł być już pewien. Zdawał sobie sprawę z tego, że mówiąc mu takie rzeczy, przesadził. Nic już teraz niestety nie mógł na to poradzić. Stało się i już. Jason nie chciał tego rozstrząsać, więc obiecał sobie, że nie będzie tego robił. Chociaż tyle był w stanie na obecną chwilę uczynić. Nie chciał go denerwować jeszcze bardziej, ale jeśli ktoś by zapytał: dlaczego?, nie odpowiedziałby. Nie znał powodów swojego postępowania i chyba nie chciał ich znać. Atmosfera między nim a Jasonem się ostudziła i miał nadzieję, że wszystko wróci do normy. A jeśli nie to trudno. Teraz miał większe problemy.
Jednym z nich było to, że Jason jest Przyziemnym. A znajduje się w Instytucie! Dlaczego go tu przyprowadził? I jak ma go teraz stąd wyprowadzić? Będzie musiał czekać do wieczora czy wpadnie na jakiś inny pomysł? Pomoc osób trzecich nie wchodziła w grę. Myślał co prawda o Lightwoodzie, ale stwierdził, że to bez sensu. Nikt nie może się dowiedzieć o obecności chłopaka i Aaron zrobi wszystko, żeby tak właśnie się to skończyło. Tylko on i Jason będą zdawać sobie z tego sprawę i będzie dobrze.
- Aaron? - usłyszał ciche pytanie, a chłopak leżący obok niego nieznacznie się poruszył.
- Co? - odparł wyrwany ze swoich myśli.
Jason nie odpowiedział, a po prostu przesunął się, tak by leżeć bliżej niego. Nie widział jego twarzy, bo ułożony był na boku, ale uśmiechnął się nieznacznie, kiedy poczuł obok siebie ciepłe ciało drugiej osoby. Nocny Łowca się nie odsuwał, pozwalając mu na tę chwilę bliskości. Sam nie widział w tym nic złego, więc nie było powodu, by tego nie robić. Przez myśl mu nawet przeszło, żeby objąć go ramieniem, ale z tego zrezygnował. To byłoby dziwne.
- Chyba już nie zasnę - przyznał nareszcie młodszy.
Aaron był lekko zdziwiony, bo myślał, że ten poszedł z powrotem spać. Nie odzywał się dosyć długo, a jego oddech był miarowy i wyrównany, więc mógł dojść do takiego właśnie wniosku. Prawda była jednak inna. Jason po prostu leżał, nie starając się nawet wracać w objęcia Morfeusza. Tyle mu stanowczo wystarczało.
- Mhm - odpowiedział, bo nie miał pojęcia, co mógłby jeszcze dodać.
- Moi rodzice mnie zamordują - westchnął i przewrócił się na plecy, również zaczynając kontemplować sufit.
- Nic ci nie zrobią - odrzekł mu Nocny Łowca. - Zadzwoń do nich i coś wymyśl.
- Już dzwoniłem - przyznał i sięgnął dłonią do jego klatki piersiowej, po czym zaczął do delikatnie głaskać. -Ale wątpię w to, czy mi uwierzyli. I tak pewnie nie obejdzie się bez kary za to, że postawiłem ich przed faktem dokonanym, a nie powiedziałem im o niczym wcześniej - wyznał i ponownie westchnął. Nie wiedział, dlaczego mówił o tym Aaronowi. Chłopaka i tak to pewnie mało obchodziło. Nie chciał chyba po prostu leżeć w ciszy. Nie miał blondynowi za złe, że zabrał go do siebie. Był mu wdzięczny. Nie rozumiał jednak w dalszym ciągu, dlaczego nadal musi tu tkwić. Zgoda, jeśli nie jest tu mile widziany, to lepiej, żeby się nie wychylał, ale czy naprawdę nie udałoby im się teraz wyjść niezauważonym? Bez jaj. - Nieważne - dodał na koniec i szczelniej przykrył się kołdrą, nie przestając przy tym gładzić torsu starszego.
Mimo wszystko nie czuł się teraz źle.
Po jakimś czasie, który spędzili w ciszy, Aaron zaczął się podnosić do siadu, przez co spoczęło na nim pytające spojrzenie chłopaka. Jason automatycznie ruszył za nim i po chwili zajął już taką samą pozycję jak on, a mianowicie usiadł po turecku dokładnie naprzeciwko Nocnego Łowcy, opierając się o wezgłowie łóżka. Aaron uniósł lekko brew, ale nie skomentował jego zachowania ani tego, że po prostu papugował jego ruchy. Podsunął mu pod nos talerz z kanapkami, które już wcześniej mu przyniósł i zrobił minę nieznoszącą sprzeciwu. Teraz już nie mógł odmówić. Musiał je zjeść.
- Nie jestem głodny - powiedział natychmiast młodszy, co nie zrobiło żadnego wrażenia na Aaronie, który w dalszym ciągu trzymał przed sobą wyciągniętą dłoń. - Naprawdę. Zabierz to - dodał i chciał ją odsunąć, bo chłopak zaczął mu podtykać jedzenie niemal pod nos.
- Jedz. Nie robiłem ich po to, żeby leżały na stoliku - warknął.
- Ale jesteś kochany - skomentował z ironią, wyśmiewając w ten sposób ton jego głosu i nieprzyjazną minę. Znał go jednak na tyle, by wiedzieć, że były to jego nieodłączne elementy. Aaron nie należał do osób, które swoim uśmiechem zarażały innych i szerzyły pokój na świecie. Ciężko sobie to było nawet wyobrazić, ale jemu się udało. Uśmiechnął się nawet lekko, bo blondyn w takim wykonaniu, pomagający młodszym kolegom i bezbronnym zwierzakom, wyglądałby naprawdę śmiesznie. Nocny Łowca chyba zauważył zmianę jego nastroju i odebrał to inaczej, już ciesząc się z tego, że udało mu się go przekonać do konsumpcji swojego niezwykle złożonego dania, więc Jasonowi nie pozostało nic innego, jak po prostu poczęstować się jedną ze starannie przygotowanych kanapek. - Boję się, że coś dodałeś - przyznał żartobliwie i skrzywił się, zanim wziął pierwszego kęsa.
- Tylko swój talent kulinarny i kilka gram tojadu - odpowiedział sarkastycznie, postanawiając ciągnąć zaczętą już rozmowę.
- Uroczy - ponownie zironizował. - Wiesz, że takie słowa nie zachęcają mnie to jedzenia?
- Jasne. Jakby to robiło jakąś różnicę - sarknął. - Po prostu to ugryź, chwilę pożuj i połknij. Co w tym trudnego?
- Wiem, jak się je! - krzyknął na niego Jason.
- To świetnie - przyznał zadowolony Aaron. - To teraz jedz - zaśmiał się i położył talerz na jego kolanach.
Jason prychnął, ale już się nie sprzeciwił. Chwilę popatrzył na jedzenie i w duchu stwierdził, że tak naprawdę to jest odrobinę głodny. Nie miał zamiaru się do tego jednak przyznawać na głos, co to to nie.
- Przestań się na mnie gapić - warknął po jakimś czasie do blondyna.
Aaron uniósł lekko brew i uśmiechnął się kącikiem ust. Zabawne. Chłopak nawet na niego nie patrzył, a mimo to wiedział, w którą stronę ten zerka.
- Bo co? - odparł, postanawiając go o to nie pytać.
- Bo nie lubię, jak ktoś się patrzy, jak jem - rzekł Jason i rzucił mu karcące spojrzenie.
Aaron poprawił się na łóżku, rozsiadając się wygodniej i podejmując decyzję, że dalej będzie brnął w tę jakże ciekawą rozmowę.
- Dlaczego? - zaciekawił się.
Jason wziął jedną kanapkę ze stosiku i kierował ją już w stronę ust, kiedy usłyszał to pytanie. Musiał ją więc odłożyć, żeby móc mu odpowiedzieć.
- Bo tak - rzucił zdawkowo.
- Co w tym złego? - nie dawał za wygraną.
- Przestań! - warknął, bo miał już go po dziurki w nosie. Nagle zaczął się interesować jego zdaniem. Dobre sobie. Irytował go. - To krępujące, kiedy ktoś się gapi, jak jesz!
- Wcale nie - zaśmiał się starszy, bo niezwykle bawiło go to, jak łatwo można było rozgniewać Jasona i jak łatwo się denerwował o byle co.
- Tak, Aaron! I zamknij się już, bo chcę zjeść!
To tylko jeszcze bardziej rozbawiło Aarona, który już bez żadnego wstydu szeroko się uśmiechał.
- Zabawne. Jeszcze jakiś czas temu zarzekałeś się, że nie jesteś głodny - roześmiał się głośno, za co oczywiście spotkała go kara w postaci mocnego uderzenia w bok.
- Zmieniłem zdanie! Nie mogę? - uniósł wysoko brwi. - Poza tym to ty tak nalegałeś, żebym coś zjadł. Powinieneś być zadowolony z tego, że wyszło na twoje. Zawsze wychodzi - dodał lekceważąco.
- Oczywiście, że zawsze wychodzi na moje - przyznał wesoło. - Bo nie potrafisz mi odmówić - dodał już ciszej i odrobinę zmienionym głosem.
Specjalnie zmodulował go w ten sposób, bo wiedział, co w nim lubi Jason. Pewność siebie. Przysunął się nawet bliżej niego i pochylił w jego stronę.
- Nawet nie próbuj - ostrzegł go młodszy, patrząc mu prosto w oczy.
- Mhmm - przytaknął, ale wbrew temu pochylił się jeszcze bardziej i złączył ich usta w niezdarnym pocałunku.
Nie wyczuł w chłopaku żadnego sprzeciwu, więc pogłębił go, rozchylając jego wargi językiem. Jason chętnie na to przystał, obejmując go ramieniem i przyciągając do siebie.
- Mmm - jęknął w usta starszego i pogłaskał go po twarzy. - Chcę zjeść - burknął, kiedy udało mu się na chwilę odsunąć od Aarona.
- Gardzisz kanapkami, ale domagasz się... - zaczął, zerkając w dół swojego ciała, ale Jason szybko mu przerwał.
- Chodziło mi o kanapki! - krzyknął i znalazł w sobie trochę silnej woli, by całkowicie odsunąć od siebie starszego chłopaka.
- Pewnie - zaśmiał się Nocny Łowca.
- Kretyn - burknął pod nosem i zajął się zajadaniem, starając się nie zwracać uwagi na drugiego.
Aaron oparł się z powrotem o obudowę łóżka i wbił wzrok w sufit, dając się porwać myślom. Po kilkunastu minutach wstał i nie zważając na chłopaka, ruszył w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz? - usłyszał, zanim zniknął mu z oczu.
- Zaraz wrócę. Muszę coś załatwić - rzucił przez ramię i już go nie było.

***

- Chyba was pogrzało - zaprzeczył Jace, który od jakiegoś czasu sprzeczał się z Magnusem i swoją siostrą. Ciężko było już połapać się w tym, o co chodziło, ale zaczęło się od tego, że Bane pochwalił Aleca za to, jakim jest cudownym Nocnym Łowcą. Jace'owi się to nie spodobało, bo przecież to on był najcudowniejszy i powstał między nimi spór. - Mogę wam pokazać, jak świetnie sobie radzę z nożem - zaproponował, kiedy szli ulicami Nowego Jorku.
Wracali już bowiem do Instytutu, dzierżąc wszystkie potrzebne czarownikowi dokumenty. Obyło się bez zbędnych przystanków w postaci nieprzyjaciół, więc cała czwórka bez jakiegokolwiek szwanku szła niespiesznie w stronę twierdzy. Nikomu się nie spieszyło, więc zaszli jeszcze po drodze do kawiarni, w której Magnus zamówił kawę na wynos dla siebie i swojego chłopaka. Reszta zadowoliła się jakimś lekkim ciastkiem. Maryse kazała im co prawda wrócić jak najszybciej, ale ciężko było się sprężać, kiedy na zewnątrz świeciło piękne słońce, które dawało przyjemne ciepło.
- Alec z kolei świetnie radzi sobie z łukiem w ręku - pochwaliła brata Izzy. Zawsze w tego typu przechwałkach stawała po stronie Aleca. Ktoś musiał utrzeć Jace'owi nosa, a najstarszy z Lightwood'ów nigdy się do tego nie kwapił. Uważał to za śmieszne i nawet się nie wtrącał. - Jest w tym mistrzem i położyłby cię w kilka sekund - zapewniła.
- Prawdziwy Nocny Łowca powinien umieć władać każdą bronią, nie tylko łukiem - zauważył bystrze blondyn.
- Ty też nie posługujesz się każdą bronią - równie czujny był Magnus. - Poza tym jestem zdania, że lepiej znać się doskonale na jednej rzeczy, niż być przeciętnym ze wszystkiego.
- Doskonałym - prychnął ironicznie Jace, za co zaraz oberwał po głowie od Izzy. Nie przejął się tym jednak i ciągnął dalej. - Dobre sobie.
- Jesteś zazdrosny - zaśmiała się Isabelle. - Przyznaj, że też chciałbyś być świetnym łucznikiem - rzekła.
- Nieprawda - wyznał szybko. - Poza tym o co miałbym być niby zazdrosny? Alec może i jest dobry w byciu Nocnym Łowcą, ale nigdy nie chciałbym się z nim zamienić. Lubię siebie i to jaki jestem wspaniały. Mój blask was przyćmiewa i mi to pasuje. Nie każdy musi być uroczy - dodał, zerkając wymownie na swojego brata.
- Och, proszę cię - zaśmiał się Bane. - Alec nie jest uroczy? - zapytał rozbawionym tonem. - Nie znam bardziej uroczej osoby od niego - przyznał szczerze, a Alec schował swoją czerwoną twarz za kubkiem kawy. - Ten twój blask przyćmiewa raczej twoje racjonalne myślenie - skomentował jego wcześniejsze słowa.
- To niemożliwe - pokręcił głową i wdał się w jakąś niezwykle zajmującą rozmowę z Izzy, przez co przestał zwracać uwagę na czarownika.
Magnusowi to odpowiadało, bo dzięki temu mógł się skupić na swoim chłopaku, który do tej pory powiedział może z kilka zdań, reszcie oddając prawo głosu.
- Jak się czujesz? - zagadnął go.
Alec rzucił mu krótkie spojrzenie, po czym ponownie wbił wzrok w przestrzeń przed sobą. Doskonale znał tę część miasta i szedł pewnym siebie krokiem, nie obawiając się tego, że się zgubią.
- W porządku - odparł szczerze, krótko i treściwie. - A ty?
- Też - odrzekł czarownik, przysuwając się bliżej niego. Miał ochotę złapać go za rękę, ale niestety nie mógł sobie na to pozwolić w miejscu publicznym. To na pewno nie spodobałoby się Alecowi. - Po tym całym zamieszaniu nareszcie udało mi się położyć w łóżku i odespać wszystkie nieprzespane noce. Nawet nie wiesz, jak miło mi było wstać w południe, niczym się nie przejmując - westchnął głęboko. - Nie wiem nawet, kiedy ostatnio spałem do tej godziny - przyznał po chwili namysłu. - W każdym razie jestem wypoczęty i czuję się jak nowonarodzony - zaśmiał się na to stwierdzenie. Był nieśmiertelny. - Ale brakowało mi cię obok, wiesz? - dodał już ciszej. - Uwielbiam się do ciebie przytulać w nocy.
- Mhmm - pokiwał głową Lightwood, zerkając na niego z ukosa. Magnus uśmiechał się ciepło, więc i on ten uśmiech odwzajemnił. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Bane lubił się w niego wtulać. Robił to zawsze, kiedy razem spali. Traktował go jak dodatkową poduszkę. Ulubioną. - Tylko dlatego?
- Nie - odpowiedział krótko. - Ale teraz ci nie powiem, czego mi jeszcze brakowało - dodał, śmiejąc się cicho i obserwując jego twarz.
- A kiedy mi powiesz? - zapytał szczerze zainteresowany tą kwestią.
- W swoim czasie, ale... - wyrzucił swój pusty już kubek po kawie do pobliskiego śmietnika. - Sam się nie domyślisz? - podpuszczał go.
- Magnus! - skarcił go Alec, któremu do głowy zaczęły napływać przeróżne rzeczy.
- Przecież nic nie mówię! - podniósł ręce w górę, udając niewiniątko. Nie jego wina, że Nocny Łowca miał od razu jakieś skojarzenia. Zupełnie nie o to mu chodziło, zaśmiał się w duchu. - Ale jak chcesz to mogę... - zamruczał.
- Nie musisz - wszedł mu w słowo. - Wiem, co masz na myśli - zapewnił.
Bane ponownie się zaśmiał, postanawiając już go nie męczyć i zmienić temat.
- Myślisz, że Jace jest naprawdę zazdrosny o twoje zdolności? - zapytał.
- Dlaczego? - zdziwił się. - Wydaje mi się, że nie. Mimo tych swoich przechwałek, Jace to dobry łowca. Nie ma powodu, by był zazdrosny - wzruszył ramionami. - Działamy razem, jesteśmy parabatai, nie ma miejsca na porównania. Jesteśmy tak samo szkoleni - dodał. - I nie widzę w Jacie niczego, co potwoerdzałoby słowa Izzy. Pewnie po prostu chciała się z nim podroczyć.
- Tak uważasz? - chciał się upewnić.
- Tak mi się wydaje - powtórzył. - A ty?
- Nie wiem. Nie znam go tak dobrze jak ty, ale czasem mnie irytuje - wyznał szczerze, odrobinę odbiegając od głównego tematu.
- Jace wszystkich czasem irytuje, ale ma taki sposób bycia - stanął w jego obronie. Ktoś musiał. - To się już raczej nie zmieni. Wystarczy się przyzwyczaić.
- Da się?
- Mhmm - pokiwał głową. - Trwa co prawda bardzo długo, ale się da - zaśmiał się, a Magnus mu zawtórował.
- Z czego się tak śmiejecie gołąbeczki? - obok nich znikąd pojawiła się pozostała dwójka, która do tej pory nie uczestniczyła w rozmowie. Jace oczywiście musiał zabrać głos jako pierwszy, nie zważając na to, że mógł komuś przerwać. - I dlaczego się tak człapiecie?
- Przestań, Jace. Nie chcesz chyba powiedzieć, że spieszy ci się do Instytutu - zaśmiała się Isabelle.
- Oczywiście, że tak! Jestem głodny wiedzy - odparł jej brat, a Alec przewrócił oczami na to ewidentne kłamstwo.
- Przymknijcie się - powiedział do nich obojga.
Przechodzili właśnie przez bramę i Alec, jak to na prawdziwego mężczyznę przystało, przepuścił w przejściu swojego chłopaka, za co ten mu podziękował, używając względem niego pieszczotliwego "słoneczko".
- Co wy macie z tymi określeniami? - zadrwił Jace. - Clary też tak mówi, ale wszystko zaczęło się od ciebie - zwrócił się do brata. - To ty zapoczątkowałeś tę passę swoim... - miał oczywiście na myśli to, że Alec nazwał Bane'a mianem "mój Magnus", ale nie udało mu się zakończyć zdania, bo Lightwood zrobił przerażoną minę i powiedział szybko:
- Niczym. Idź i patrz przed siebie, bo się przewrócisz - ostrzegł.
- O co chodzi? - zaciekawił się czarownik.
- O nic - odparł zaraz Alec, który nie chciał, by jego słowa wyszły na jaw.
- Czyzby? - zapytał niedowierzająco. Wiedział jednak, że od swojego chłopaka niczego się nie dowie, więc postanowił pociągnąć za język jego siostrę. - Izzy, skarbie, ty mi powiesz, prawda? - zapytał wprost, podchodząc do niej i łapiąc pod rękę.
Pociągnął ją do przodu, tak by pozostali panowie nie mogli usłyszeć ich rozmowy. Izzy w międzyczasie posłała Alecowi przepraszające spojrzenie. Nie miała na to wpływu, ale mimo to nie chciała, by jej brat był na nią zły. Magnus także się odwrócił i pozwolił, żeby choć na chwilę jego wzrok skrzyżował się z pięknymi oczami Aleca. Wiedział, że Lightwood nie będzie się gniewał. Trochę poudaje, ale będzie dobrze.

***

Aaron krążył w tę i z powrotem, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Szukał Lightwood'a w całym Instytucie, ale ten jakby zapadł się pod ziemię. Nigdzie go nie było. To było strasznie irytujące, bo zawsze,  kiedy nie chciał go widzieć, nagle na siebie wpadali, a teraz co?
Zrezygnowany udał się w drogę powrotną do swojego pokoju. Przez chwilę miał wrażenie, że Nocny Łowca mu pomoże, ale teraz sam nie był pewien. Naszły go wątpliwości. A co jeśli komuś wygada? Ale z drugiej strony nie miał się czego obawiać. W końcu sam znał jego tajemnicę i w razie potrzeby mógłby to wykorzystać.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym spał i zdziwił się nieco tym, że nie zobaczył na łóżku Jasona. Tam był, kiedy to zostawiał. Gdzie był teraz? Momentalnie przeszedł go zimny dreszcz. Czy to możliwe, żeby chłopak wyszedł z pokoju, mimo iż ten mu tego surowo zabraniał? Zrobiłby coś takiego? Do głowy zaczęły mu przychodzić same najczarniejsze scenariusze. Co by się stało, gdyby ktoś go zobaczył? Wszystko jednak z niego zeszło, kiedy tylko wszedł do środka. Jason stał bowiem przy biurku i przeglądał jakieś rzeczy. W ręku trzymał przedmiot, którego z pewnością nie powinien nigdy zobaczyć.
- Odłóż - powiedział do niego Aaron, a on aż podskoczył. Zapewne nie spodziewał się go tak szybko. No i nie mógł to usłyszeć, bo blondyn jako Nocny Łowca potrafił się naprawdę cicho skradać. - Skaleczysz się - dodał w ramach wyjaśnienia odrobinę delikatniejszym głosem.
- Kawałkiem żelastwa? - zapytał chłopak, nie bardzo rozumiejąc.
Aaron zmarszczył brwi, ale po chwili dotarł do niego sens słów Jasona. No tak. Nóż seraficki nie otworzy się w rękach Przyziemnego. Czasem zapominał, kim był Jason i kim był on sam. Dla niego był zwykłym chłopakiem, istniejącym tylko w jego rzeczywistości. Wrażenie było bardzo dziwne, ale nie nieprzyjemne.
- Masz rację - przyznał i podszedł do niego, stając za jego plecami.
Chwycił w dłoń jego rękę i podniósł ją lekko do góry, całując przy tym jego szyję.
- Zabawne - zaśmiał się Jason, mile połechtany tą pieszczotą.
- Co takiego? - zaciekawił się Nocny Łowca.
- Ten wzorek - wskazał na jedną z run wyrytych na powierzchni rękojeści noża - przypomina twoją bliznę. Masz podobną na ramieniu - dodał, kiedy nie usłyszał żadnej odpowiedzi.
- Naprawdę? - udał zaskoczenie. - Nie zauważyłem wcześniej - skłamał i wyjął mu przedmiot z ręki, odkładając go w odpowiednim miejscu.
- Załatwiłeś to, po co wyszedłeś? - zagadnął go młodszy, zmieniając temat.
- Właściwie to nie. Szukałem jednej osoby, ale nie mogę jej nigdzie znaleźć - sam nie wiedział, dlaczego mu to mówił.
- Kogo? - zapytał od niechcenia.
- Aleca - początkowo chciał nazwać go po nazwisku, jak to zwykle czynił, ale wiedział, że wtedy Jason nie miałby pojęcia, o kim ten mówi, więc dobrodusznie podał jego imię. Raz nie zawsze. - Myślę, że mógłby nam pomóc.
- Wcześniej mówiłeś, że nikt mnie nie może zobaczyć - przypomniał mu. - Dlaczego zmieniłeś zdanie?
- Sam nie wiem. Obawiam się, że nie dam rady cię stąd wyprowadzić.
- Jakoś wprowadzić ci się mnie udało. Dlaczego teraz ma być inaczej?
- Jest za dużo ludzi - odpowiedział, zdziwiony pytaniami. Nie chciał się denerwować. - Cały czas ktoś się gdzieś kręci. Nie jestem w stanie stwierdzić, gdzie nikogo nie ma. Wprowadzić cię było łatwiej, bo był późny wieczór a może i już nawet noc. Wszyscy byli w swoich pokojach.
- Dlaczego więc teraz nie możemy zrobić tego samego? Poczekamy do nocy i po prostu wyjdziemy - wzruszył ramionami.
- Nie, nie po prostu wyjdziemy - zaprzeczył. - To nie jest takie łatwe, jak ci się wydaje. Poza tym nie możemy czekać tak długo. Nie możesz zostać do wieczora.
- Dlaczego?
- Och, Razjelu. Dlaczego dlaczego - przewrócił oczami. - Bo nie. Musisz być jak najszybciej poza murami. W domu też się pewnie zastanawiają, gdzie się podziewasz - dodał, bo miał nadzieję, że chociaż ten argument go przekona.
Tak się jednak nie stało, bo Jason postanowił drążyć dalej. Wiedział, że coś jest nie tak.
- Nie chodzi tylko o to, że się o mnie martwią w domu, prawda? Napisałem im wiadomość, że później wrócę i ty o tym wiesz - stwierdził.
- A niby o co ma jeszcze chodzić? Przestań, Jason.
- Aaron... - zaczął.
- Koniec tematu. Porozmawiamy później - chciał to skończyć.
Sam nie był pewien tego, dlaczego tak reagował. Chciał dobrze, a wyszło, jak wyszło.
- Porozmawiajmy teraz. Co ci nagle odbiło?
- Mi? To nie ja się o wszystko wypytuję.
- To chyba nic dziwnego, że cię o coś pytam. Chcę wiedzieć - mówił, ale Aaron z każdym słowem odsuwał się coraz bardziej. Spuścił też głowę i wyglądało to tak, jakby przestał go słuchać. - Dlaczego Alec ma nam pomagać? Dlaczego on?
- A dlaczego nie?! - nie wytrzymał i podniósł głos.
Naprawdę tego nie planował. Tego, że w ułamku sekundy znajdzie się przy chłopaku również nie planował. Samo tak wyszło. Stał więc teraz przed nim i wbijał w niego swoje wściekłe spojrzenie. Jason początkowo się przestraszył, ale zaraz mu przeszło i po prostu wspiął się na palcach, by pocałować go w usta. Położył obie dłonie na jego policzkach i pogłaskał delikatnie. Obserwował, jak Aaron przymyka oczy i powoli się uspokaja.
- Wybacz - mruknął w końcu cicho, ale Nocny Łowca nic nie odpowiedział.
Stał tylko w bezruchu i oddychał miarowo. Po kilku dłuższych chwilach oboje usłyszeli czyjeś kroki na korytarzu i skrawki rozmów połączonych z czyimś śmiechem. Jason nie miał pojęcia, do kogo mogły należeć, ale Aaron i owszem. Odsunął chłopaka i ruszył w stronę drzwi.
- Chyba wrócili - powiedział i zostawił zaskoczonego Jasona samego.
Wyszedł na korytarz i spojrzał w kierunku, z którego dochodziły go głosy. Liczył na to, że jeden z nich należał do Lightwood'a.

24 komentarze:

  1. Jej juz nowy rozdzia♡ Kocham♡
    ~Airy

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuuudo♡Kocham♡
    Świetnie piszesz chce więcej !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny, jak zawsze :*
    Czekam z niecierpliwością na następny <3
    Serialowy Magnus musi przerwać ślub serialowego Aleca! Inaczej nie oglądam drugiego sezonu !!! ~ życzę czasu, weny, zdrówka( bo jam mam jakąś grypę). Pisz, pisz,pisz.
    ~ Kat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magnus musi COŚ zrobić ;)) inaczej nie oglądam z tobą (uch i tak będę oglądała)
      Mam nadzieję, że już zdrowa :*
      Dziękuję ♡♡

      Usuń
  4. Aaaaaaaaaaaaaaa kocham ,kocham ,kocham ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
    -A
    PS weny i czasu :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :D Jak ja kocham Jace'a (mimo , że nie tak jak Aleca ). Hhehehe Aron poprosi Aleca o pomoc jeej :D :D. Nie wiem czemu ale Jason wydaje się taką małą odrobinkę zazdrosny. Nareszcie wolne !! może nie za długo ale chociaż coś. Dużo weny i napisanych rozdziałów :p :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małą maleńką odrobinkę ;))
      Dziękuję :* ♡
      PS jeszcze dzień i po wolnym :(

      Usuń
  6. Boskie! Boskie! Na Anioła BOSKIE!
    JASON ❤❤❤ Ja chcę go więcej. Jak dla mnie za mało Jarona w dalszym ciągu. Kłotnia Jace'a i Magnusa... Niebo czytane na ziemi (To jest taka miła odskocznia od tego "strasznego" serialu ;)).
    Coś czuje, że jak Aaron powie Alecowi to on zatrudni Magnusa do pomocy :D. A potem wpadną na Marys :D. I tak oto "kochana" matula dowie się o Jasonie i Malecu. Mój chora głowa ma takie poczucie humoru :D.
    Pozdrowienia. Życzę veny, Internetu i czasu, czasu, czasu.
    PS. Jak Aaron podniósł głos to byłam prawie pewna, że da Jasonowi w twarz... A on go pocałował... Słodko :).
    PPS. Wiedziałam, że będzie coś o serafickim mieczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jutro Malec w tym "strasznym" serialu :D
      Twoje pomysły są bardzo fajne, tylko czy pokrywają się z moimi? Tego się dowiesz ;)
      Dziękuję bardzo :* ♡♡
      PS nie jesteś jedyną, która tak myślała :D

      Usuń
  7. Jprdl... Dziewczyno!!!! Przy okazji powiem o poprzednim rozdziale: Genialny. A teraz o tym... jest genialny!!!! Jest zajebisty!!! Jest mega!!! Wooooooooooow. Ale wiesz, że dowale sie do końcówki, ale spk, je*ać to :P Mam prośbę... bo 1 kwietnia są moje urodzinki ( sory, że się chwale...) ale można by liczyć na jakiś prima-aprylisowy rozdział albo one-shot? serio sorry że ten... ale byłabym mega szczęśliwa :D no i ten ogólnie sory za bluzgi ale inaczej nie umiem czasami wyrazić opinii na jakiś temat XDDD
    Trzymiej tak dalej i pisz. Pisz. Miej gdzieś hejty ( o ile jakieś są XDD )i pisz. Kocham cię :*
    Kaczorek*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejty? O dziwo ich nie ma. Przynajmniej ja ich nie dojrzałam ;))
      Zobaczymy, co z tym one-shotem. I spoko, też się swoimi chwaliłam ;D
      Dziękuję bardzo :* I♡U2

      Usuń
  8. Bosko! <3 Nie mogę doczekać sie co będzie dalej Malec cudowny,ale oszalałam na punkcie Aarona i Jasona! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi Jaron podbija serca :D
      Dziękuję :* ♡♡

      Usuń
  9. Jak zawsze super <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej :) Zaczęłam czytać Twojego bloga już jakiś czas temu.. Przyznam, że na początku myślałam, że nie przeczytam go w całości (wtedy było jakieś 50 rozdziałów). Dotychczas czytałam tylko one-shoty lub krótkie blogi. Ale twój jest FANTYSTYCZXNY!! Naprawdę uwielbiam tą historię- Magnus i Alec są idealni.. Jason i Aaron.. mrr. Czasem brakuje mi podkreślenia więzi parabatai miedzy Aleciem i Jacem, ale poza tym jest naprawde świetnie <3 masz wielki talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo miłe. Dziękuję bardzo :*
      Masz rację, więź nie jest podkreślana, ale to dlatego, że póki co nie było po temu powodu ;))
      Cieszę się, że Ci się podoba ♡♡

      Usuń
  11. O jejciu ;p
    Dopiero się zorientowałam, że dodałaś rozdział ;-;
    No nic, przeczytałam dopiero teraz, ale nie zmienia to poziomu zajebistości tego rozdziału, Maleca i Jarona <3
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno niż wcale ;))
      Cieszę się. Dziękuję :* ♡

      Usuń
  12. Będzie dzisiaj rozdział? Pozdrawiam :D.

    OdpowiedzUsuń