poniedziałek, 28 marca 2016

ROZDZIAŁ LXI

- Czy mówiłeś coś o zazdrości? - mruknął cicho Jace, kierując swoje słowa do chłopaka Aleca.
Czarownik od razu wbił w niego swoje srogie spojrzenie, ale nie wpatrywał się w niego długo, bo zaraz z powrotem zaczął lustrować wzrokiem Aleca rozmawiającego z... Właśnie. Z Aaronem. O czym mogli rozmawiać? I dlaczego to tyle trwa?
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Jeśli próbujesz dać mi do zrozumienia, że jestem zazdrosny, to obawiam się, że muszę cię zasmucić. Jesteś w błędzie - dodał i wzruszył ramionami.
Nie był zazdrosny, naprawdę. Ufał Alecowi. Poza tym oni tylko rozmawiali. TYLKO rozmawiali. Nic więcej. Przecież ich widział.
- Jasne - prychnął ironicznie i jakby lekceważąco. Oparł się nonszalancko o ścianę i czekał na rozwój wydarzeń. Szczerze mówiąc, potwornie mu się nudziło. To właśnie było powodem tego, że zaczął zagadywać Magnusa. - I dlatego nie odrywasz wzroku od Aleca. Daj mu trochę przestrzeni. Przecież... - nagle się wyprostował. - Chociaż z drugiej strony - przyjrzał im się uważniej i udawał, że nad czymś rozmyśla. - Hej, co on robi?! Dlaczego nie reagujesz? - zerknął zaskoczony i z wyraźnie wypisanym przerażeniem na twarzy na Bane'a.
Ten z kolei był zmieszany. Nie wiedział, o co mu chodziło. Dlaczego nagle zaczął się tak zachowywać. Szybko spojrzał na Aleca, próbując się czegoś dopatrzyć. Już miał się poddać i okazać swoją słabość, pytając się wprost blondyna, co ma na myśli, ale na szczęście uchroniła go od tego Izzy, która nagle dołączyła się do ich rozmowy.
- Jesteś ignorantem - rzuciła do brata, na co ten przewrócił oczami i zaśmiał się głośno. Nie żałował tego, że chciał wkręcić czarownika. Wręcz przeciwnie, uważał to za coś zabawnego. Zwłaszcza jego reakcję. - Spokojnie, Magnus. On jest głupi, nie słuchaj go. Nie masz powodu do zmartwień.
- Nie mam? - dopytał, ignorując wzmiankę o Jacie.
- Oczywiście, że nie. Nie możesz w to wątpić - sturchnęła go w ramię.
- Jasne - zaśmiał się i posłał blondynowi wrogie spojrzenie. Prawie dał się nabrać. Dlaczego? Przecież nie mógł nic Alecowi zarzucić. Nigdy nie nadszarpnął jego zaufania. Dlaczego więc kilka słów podpuchy działało na niego, jak płachta na byka? Może miał na to wpływ fakt, że Jace był bratem Lightwood'a. Całkiem możliwe. - Jasne. Nie wątpię. Tylko czy on musi stać tak blisko niego? - zapytał, przybliżając się automatycznie do dziewczyny, z którą rozmawiał.
Przytknął rękę do ust i przygryzł policzek. W pewnym momencie poczuł na sobie czyjeś spojrzenie i kiedy podniósł głowę, zauważył, że wpatruje się w niego Aaron. Nie trwało to długo, ale jednak. Czemu to robił? I dlaczego nie odwracał wzroku? Magnus oczywiście nie chciał być gorszy i również go wytrzymał, trzymając głowę dumnie w górze.
- Najwyraźniej musi - zaśmiała się dziewczyna. - Wyluzuj.
- Nie jestem spięty - odpowiedział i na nią spojrzał, poruszając zabawnie ramionami. - Po prostu mi się to nie podoba. Nie lubię, kiedy się kręci obok mojego - celowo zaakcentował ostatnie słowo - chłopaka.
- Kręci się? - zdziwiła się. - Nie zauważyłam.
- No tak - odparł natychmiastowo, chcąc już powiedzieć, że przecież ostatnio przyszedł z nim do jego mieszkania i nie chciał się odczepić, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał. I dobrze, bo przecież nie mógł jej o tym wspomnieć. Izzy o niczym nie wiedziała. Nie poruszając tego tematu, oszczędził sobie niemałych wyjaśnień. - Znaczy... Kiedyś Alec o nim mówił, więc tak wywnioskowałem. Ale może masz rację. Popadam w paranoję - zaśmiał się sam z siebie. - To wszystko dlatego, że Alec jest taki przystojny - dodał i zrobił rozmarzoną minę. Szybko usłyszał wesoły śmiech Izzy, która nie mogła inaczej skomentować jego słów. Lubiła, kiedy prawił komplementy jej bratu, bo wiedziała, że Alec dobrze trafił i podjął właściwą decyzję, zaczynając się z nim spotykać. Magnus był dla niego taki dobry, a Alec naprawdę zasługiwał na szczęście. - Ale ten Aaron nie ma u niego szans - dodał pewnie. - Nie przy mnie - poprawił sobie włosy.
- Masz absolutną rację - zaśmiała się jeszcze głośniej i na sekundę oparła czoło na jego ramieniu. Wiedziała, że czarownik nie mówił na serio. Mimo wszystko nie był typem narcyza, a to, co powiedział przed chwilą, było tylko zapewnieniem tego, że Alec by go nie zostawił. Był tego pewien. Zbyt dużo razem przeszli i układało im się naprawdę dobrze. Nie mieli co narzekać. - Alec nie mógłby zostawić takiego wspaniałego mężczyzny.
- Dokładnie tak - odetchnął głęboko. - Cieszę się, że mnie rozumiesz. Ten tu - wskazał na Jace'a, który cały czas się im przysłuchiwał - na pewno nie wiedziałby, o czym mówię.
- Na pewno - przyznał gorliwie blondyn. - Pomijając oczywiście fakt, że zawsze gadasz albo o sobie i swoim wyglądzie, albo o Alecu. Można się pogubić - podsumował sarkastycznie.
- Odezwał się ten, który cały czas poprawia swoją fryzurę i którego świat kręci się tylko i wyłącznie wokół jego osoby - odparował natychmiastowo.
- To nieprawda! - zaprzeczył szybko i zaczął się z nim sprzeczać, podając co i rusz kolejne argumenty za i przeciw, zależnie od tego co było głównym tematem, bo ten się naturalnie co chwilę zmieniał.
Nie wiadomo kiedy cała trójka przestała zwracać uwagę na gadających niedaleko Nocnych Łowców. Izzy, Magnus i Jace zajęci byli pochłaniającą ich niezwykle ciekawą rozmową, w której ciężko było dojść do tego, o co tak właściwie chodziło. Można było jedynie spekulować, chociaż i to było bardzo trudne. Nie zauważyli więc, kiedy podszedł do nich Alec. Jego obecność odczuli dopiero wtedy, kiedy dołączył się do sporu.
- To nieprawda - stwierdził, bo miał chwilę, żeby ich wysłuchać i jako tako wdrążyć się w temat. - Magnus ma rację - klasycznie trzymał stronę swojego chłopaka.
- Alec! - ucieszył się Bane, za co otrzymał od niego piękny uśmiech.
- Nie masz pojęcia, o czym mówimy - skomentował go Jace. - I naturalnie oczywistym było, że będziesz potwierdzał słowa Magnusa, bo one zawsze są odmienne od moich - dodał żartobliwie.
- Idziemy? - zapytał czarownik, mając gdzieś wtrącenie brata Aleca. - Muszę to zanieść do gabinetu - wskazał na dokumenty, z którymi przyszli.
Alec skrzywił się odrobinę i pokręcił głową, odmawiając w ten sposób. Magnus uniósł jedną brew, ale nic nie powiedział, spodziewając się tego, że Lightwood sam pośpieszy z wyjaśnieniami, co też po chwili nastąpiło.
- Mam coś do zrobienia - powiedział jedynie i spojrzał po całej trójce.
- Peewnie - odparł Bane, kiwając głową i odwracając wzrok gdzieś ponad ramieniem Aleca.
Lightwood nie musiał obracać głowy, żeby wiedzieć, na co ten zerka.
- Chcesz nam coś powiedzieć? - zapytał Jace, nieświadomy tego, że czarnowłosy i jego chłopak potrafili samym spojrzeniem przekazać sobie pewne informacje.
- Sam niewiele wiem - odrzekł zdawkowo i zaplótł ręce na piersi. - Aaron chce o czymś pogadać. Mam chwilę czasu i nie widzę powodu, by mu odmówić.
- Od kiedy to chcesz mu tak po prostu pomagać? - zdziwiła się jego siostra.
- Izzy - przewrócił oczami. - Dlaczego miałbym tego nie zrobić? Nie zje mnie przecież - zaśmiał się.
- Nie wiedziałam po prostu, że jesteście w takiej świetnej komitywie, by się sobie zwierzać - wyjaśniła, ostrożnie cedząc słowa.
- Nie jesteśmy - przyznał jej brat. - Poza tym nikt nie mówi o zwierzaniu. Chodzi mu pewnie o treningi. Ostatnio trochę chyba zaniedbał - wymyślił na poczekaniu.
Obawiał się tego, że wszyscy przejrzą go na wylot. Nigdy nie potrafił kłamać i zawsze się sam wydawał, mocno czerwieniejąc. Miał nadzieję, że tym razem było inaczej.
- Jak chcesz - pierwszy odezwał się Bane, który go przejrzał, ale postanowił nie wnikać.
Alec wbił w niego swój wzrok i przekrzywił głowę.
- Nie masz wrażenia, że coś tu nie gra? - dopytał Jace, patrząc na niego uważnie.
- Może i tak, ale nie można się tak przed wszystkim bronić - odpowiedziała za niego jego siostra. - Idziemy - dodała i chwyciła Jace'a pod ramię, by odciągnąć go od pozostałej dwójki.
Blondyn chciał zaprzeczyć i zacząć się sprzeczać, ale nie spodziewał się tego, ile siły ma jego siostra i nawet nie zauważył, kiedy znaleźli się poza zasięgiem wzroku Aleca.
- Nie krzyw się - poprosił czarnowłosy czarownika. - I nie patrz tak - dodał. - To, że na ciebie nie patrzę, nie znaczy, że nie czuję na sobie twojego wzroku. Co chcesz tym zdziałać, co? - rzekł i pocałował go w szyję.
- Nic - odpowiedział i sięgnął do jego ust. Kątem oka zauważył, że Aaron im się przygląda. Złapał jego spojrzenie i pozwolił na to, by chwilę się mierzyli. Cały czas na niego patrząc, pocałował Aleca mocno i pewnie. Musiał oznaczyć swój teren. Ot tak, dla świętego spokoju. - Przyjdziesz do mnie, jak już skończycie? - zapytał, kiedy się od siebie oderwali.
- Bardzo chętnie - zaśmiał się Lightwood i oparł się o jego ciało, by chwilę odetchnąć. Chciał z nim zostać, ale z drugiej strony wiedział, że się przy nim rozleniwia, a tak nie mogło być. Cmoknął go więc jeszcze raz w obojczyk i nareszcie się odsunął. - Na razie - rzucił i się od niego oddalił, posyłając mu jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. - Lepiej, żeby to nie zajęło dużo czasu. Streszczaj się, bo mam, co robić - burknął do Aarona, kiedy już się przy nim znalazł.
Obrócił się i spojrzał w miejsce, w którym zostawił swojego chłopaka, ale nie było po nim żadnego śladu, więc musiał się zmyć.
- Oczywiście, że masz - zironizował blondyn. - Twoja ważna sprawa właśnie gdzieś sobie poszła - wyznał, mając na myśli Magnusa. - Nie myślisz, że to dobry pomysł, żeby to wykorzystać i... - podszedł do niego i przejechał palcem wskazującym po jego torsie, robiąc przy tym jednoznaczną minę.
- Chyba kpisz! - odepchnął go, odsuwając się na większą odległość. - Nie wierzę, że to powiedziałeś. Nie po tym co... - ściszył głos, zdając sobie sprawę z tego, że ktoś mógłby ich usłyszeć. - Zresztą nieważne. Trzymaj się z dala od mojej ważnej sprawy. Zajmijmy się lepiej twoją - zaproponował.
- Wyluzuj - uniósł ręce do góry, udając niewiniątko. - Tylko żartowałem. Nie spinaj się od razu.
- Jasne - burknął. - To co? Powiesz mi, o co ci chodzi czy dalej mamy tu tak stać?
- Powiem, ale nie tutaj - powiedział. - Chodźmy stąd.
Po tych słowach pociągnął go za sobą wgłąb korytarza i wyjaśnił mu pokrótce całą sprawę.
- Słuchaj - zaczął Alec, kiedy już się zatrzymali i mieli pewność, że nie ma nikogo w pobliżu. - Myślę, że nie powinieneś się tym przejmować. Zabierz go do jakiegoś hotelu i niech się wyśpi. Możesz z nim zostać, jak chcesz - dodał, wzruszając ramionami. - Powiem, że coś cię rozbolało i dlatego nie ma cię na treningu - obiecał i chciał już odejść, ale poczuł na ramieniu dłoń, która pociągnęła go do tyłu, przez co znowu stanął przed Aaronem.
Spojrzał na niego z niezrozumieniem w oczach i uniósł brwi. Nie wiedział, dlaczego nie mógł sobie stąd pójść.
- To nie takie proste - wyznał blondyn i przekręcił głowę.
- Dlaczego?
- Bo... - zaczął i podrapał się po głowie. Nie wiedział, jak to powiedzieć. - Bo już za późno. Schlał się wczoraj i wczoraj do niego pojechałem.
- No dobra - rzekł ostrożnie Alec, który cały czas myślał, że Jason właśnie do niego zadzwonił. Nie miał pojęcia, że wszystko działo się już dzień wcześniej. - I co zrobiłeś? Zająłeś się nim? - dopytywał. - Dobrze, że nie przyprowadziłeś go do Instytutu, bo wtedy dopiero by było... - zaśmiał się, ale zaraz nie było mu do śmiechu, kiedy zobaczył wyraz jego twarzy. - Niemożliwe - powiedział i oparł się o ścianę.
Nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Musiał jeszcze raz to wszystko przetrawić.
- Słuchaj - Aaron pospieszył z wyjaśnieniami. Wiedział, że nie musiał tego robić, ale chciał. - Nie miałem, co z nim zrobić. Naprawdę. Gdybym mógł...
- Mogłeś, Aaron! - Alec sam nie dowierzał temu, co słyszał. Był chyba śmieszny. - Mogłeś zabrać go gdziekolwiek indziej. Wiesz, że Przyziemni nie mają tu wstępu.
- A ty? Jakbyś się zachował, gdyby Magnus zrobił to samo? Też byś go zabrał do pierwszego lepszego hotelu? - odbił piłeczkę.
Podobno najlepszą obroną jest atak.
- Magnus jest odpowiedzialny i nie zrobiłby czegoś takiego - odpowiedział, śmiejąc się przy tym odrobinę szyderczo. - Ja w porównaniu do ciebie nie spotykam się z dzieciakiem - warknął.
- O tak. Jasne. Magnus jest idealny - przewrócił oczami. - Ale hipotetycznie załóżmy, że tak było. Jakbyś się zachował?
- Przeprowadziłbym go tutaj albo do jego mieszkania - odparł szczerze.
- Właśnie!
- Ale to co innego...
- Niby dlaczego? - zapytał, splatając ramiona na piersi.
Chciał znać odpowiedź.
- Bo Magnus należy do naszego świata! Przyziemny nie powinien nawet wiedzieć, że istnieje coś takiego jak Instytut - wyjaśnił.
- Nie powiedziałem mu, gdzie jest. Coś mu mówiłem, ale chyba tylko tyle, że ty mieszkam. Nie mógł też zapamiętać drogi, bo jak jechaliśmy to już spał. Nie jestem debilem.
- Spierałbym się - wtrącił cicho.
- Bardzo śmieszne - skomentował ironicznie. - Skoro jesteś taki mądry, to powiedz mi lepiej, co mam robić.
- Ja? To nie mój problem - prychnął.
- Już tak. Nie mówiłem ci tego, dlatego że mi się nudziło - burknął. - Potrzebuję pomocy.
- Czemu ci tak na tym zależy? - spytał. - Czyżby ty i Jason...?
- Nie interesuj się - posłał mu mordercze spojrzenie.
- Jak chcesz - zaśmiał się. - A teraz opowiadaj ze szczegółami, jak to było - po tych słowach po raz kolejny spoczęło na nim niedowierzające spojrzenie Aarona. - No co? Jeśli mam ci pomóc to muszę wiedzieć, co mu powiedziałeś - wzruszył ramionami.
- Niewiele - wyznał i zaczął opowiadać.

***

- Postradałeś zmysły - skomentował go krótko Alec, kiedy ten już skończył mówić. Pokręcił głową i prychnął pod nosem. - Wcale nie myślisz.
- No i co z tego? Mówiłeś, że coś wymyślimy - przypomniał mu.
- Bo nie wiedziałem, jak wygląda sytuacja!
- Teraz już wiesz - wzruszył ramionami. - Trzeba go wyprowadzić, a ja sam nie jestem w stanie sprawdzać drogi i jednocześnie obstawiać tyłów - wyznał.
- Dobra, coś się zorganizuje. Kiedy? - zapytał rzeczowo.
- Jak najszybciej. Nie może tu zostać, bo...
- Bo nikt się nie może dowiedzieć - dokończył za niego.
- Właśnie - skinął głową.
- To chodźmy - zaproponował i już ruszył w stronę jego pokoju.
- Łooo - starał się go zatrzymać. - Dokąd to?
- Jak to dokąd? - zdziwił się Alec. - Jak najszybciej - powtórzył jego słowa. - Nie mam za wiele czasu. Poza tym chciałbym z nim jeszcze porozmawiać.
- Musisz się upewnić, że ci nie naściemniałem? - zaśmiał się i ruszył za nim.
Alec nic nie odparł, a jedynie spojrzał na niego tak, że ten wiedział, iż odpowiedź na jego pytanie była twierdząca. Nie potrzeba mu było nic więcej.
- Czekaj - Aaron zatrzymał go jeszcze przed samymi drzwiami. - Ostatnio się trochę posprzeczaliśmy - podrapał się po głowie. - Może być niemiły - dodał i nareszcie wpuścił go do środka.
Lightwood wszedł ostrożnie i rozejrzał się dookoła. Nigdzie jednak nie dostrzegł chłopaka, o którym mówił mu Aaron. Już chciał go o coś oskarżyć, kiedy usłyszał szum dochodzący z łazienki. Gdyby nie to, mógłby podejrzewać, że cała ta historia była zmyślona, a blondyn przyciągnął go tu w jakimś swoim chorym celu.
- Siadaj, gdzie chcesz - zaproponował mu właściciel pokoju, zabierając z łóżka swoją koszulkę. To właśnie w niej spał Jason. Aaron był ciekaw, w czym tym razem pokaże mu się chłopak. Zważając na to, że w pomieszczeniu znajdowała się osoba trzecia, śmiesznym byłoby, gdyby Jason wyszedł nago. Miałby pewnie zabawny wyraz twarzy. Mogliby się potem zabawić...
- Wie, że tu będę? - zapytał Alec, przerywając potok myśli blondyna.
Aaron potrząsnął głową, chcąc je wszystkie odgonić i dopiero wtedy przeniósł wzrok na Nocnego Łowcę.
- Prawdopodobnie tak. Mówiłem mu, że idę z tobą pogadać - wyznał.
- I co?
W tym momencie Aaron się zaśmiał. Miał mu powiedzieć, jak zareagował Jason? Nie, nie zrobi mu tego. Niech to zostanie ich słodką tajemnicą.
- Nic - odparł.
- Jakie nic? - Alec również się uśmiechnął i już miał to wypytywać o szczegóły, kiedy oboje usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi.
Spojrzeli w tamtym kierunku i ujrzeli młodego chłopaka. Alec widział go tylko raz, ale był pewien, że to był Jason. Nie pomyliłby go z nikim innym. Chłopak mimo swojej pożal-się-Boże postury miał w sobie coś takiego, że zapadał w pamięci.
- Cześć - powiedział cicho.
Tak naprawdę nikt nie wiedział, do kogo te słowa były skierowane, bo Jason nie patrzył na żadnego z nich. Podszedł w ciszy do łóżka i odłożył tam swoją bluzę. Kiedy Aaron wyszedł, postanowił nareszcie umyć zęby, nie pytając już chłopaka o to, czy może skorzystać z jego szczoteczki i przebrać się w swoje czyste ubrania. Czuł się teraz o wiele lepiej.
Lightwood przyglądał się poczynaniom najmłodszego i nad czymś się zastanawiał. Chłopak miał według niego zdecydowanie za łagodny charakter w porównaniu do Aarona. Mimo to kiwnął głową na jego przywitanie. Nie chciał być niemiły.
- Pamiętasz Aleca? - zapytał go równie cicho blondyn.
Alec nie był pewien, dlaczego oboje się tak zachowywali. Czy naprawdę chodziło tylko o jakąś tam sprzeczkę?
Jason spojrzał na niego jak na debila. Oczywiście, że pamiętał.
- Cześć - powtórzył jeszcze raz chłopak i tym razem zbliżył się do Nocnego Łowcy, podając mu rękę.
Słów Aarona nie miał nawet zamiaru komentować. Po wymienieniu grzeczności z czarnowłosym młodszy nie wiedział, co ma zrobić.
- Jak się czujesz? - zagadnął go Alec, który wolał nie dawać im czasu na jakiekolwiek słowa. Atmosfera była bardzo napięta i każdy byłby w stanie to wyczuć. - Aaron mówił mi co nieco.
- Taa - rzucił wspomnianemu chłopakowi surowe spojrzenie i oparł się tyłkiem o blat biurka tuż obok krzesła, na którym siedział Lightwood. Aaron z kolei stał przy oknie naprzeciwko nich. To, jakie miejsce wybrał Jason, odrobinę go zdziwiło, ale i rozbawiło. Tak chciał się bawić? - Już lepiej, dzięki. Odespałem swoje i nawet nie mam kaca - zaśmiał się, mierząc blondyna wzrokiem.
- To chyba dobrze - stwierdził Alec.
- Chyba tak - potaknął jego rozmówca. - Kiedy zamierzacie mnie stąd przegonić? - walnął prosto z mostu, celowo używając liczby mnogiej, by wprowadzić Aarona do rozmowy.
- Przegonić? - Lightwood był zaskoczony słowem, jakiego użył Jason. Sam by tego tak nie określił. Spojrzał na niego, przyciągając tym samym i jego wzrok. Chłopak kiwnął głową i wzruszył ramionami, ale się nie odezwał. - Nie wiem. Jak najszybciej - odchylił głowę do tyłu, żeby lepiej go widzieć i uśmiechnął się delikatnie.
- Pewnie - odwzajemnił uśmiech i zerknął na Aarona. Blondyn stał z boku i cały czas im się przyglądał z założonymi rękoma. - To na co czekamy? - zapytał. - Zbierajmy się - zaproponował i odsunął się od mebla.
- Nie tak prędko. Chyba nie sądzisz, że możesz tak po prostu sobie stąd wyjść? - zatrzymał go Nocny Łowca.
Alec wolał się nie wtrącać, słysząc u niego taki ton głosu.
- Dlaczego nie? Przecież mnie tu nie chcesz - burknął do niego Jason.
Aaron zmniejszył dystans, jaki ich dzielił i pochylił się nad chłopakiem.
- Myślałem, że już skończyliśmy tę dyskusję - warknął mu w twarz.
- Znakiem tego nie masz, czym myśleć - zripostował automatycznie.
Alecowi zachciało się śmiać, ale na szczęście tego nie zrobił. Może i był w błędzie, jeśli chodziło o łagodny charakter chłopaka...
Aaron otworzył usta, ale zaraz zamknął je z powrotem. Nie miał pojęcia, co odpowiedzieć. No dobra. To, co przed chwilą rzucił Jason, było trochę śmieszne. TROCHĘ.
- Wiesz co? - zaczął po chwili, a ten patrzył mu prosto w oczy. - Zresztą nieważne - skapitulował. - Idę się odlać - rzucił i ruszył do łazienki, odprowadzany zadowolonym spojrzeniem młodszego.
Alec także mu się przyglądał, dziwiąc się coraz bardziej z każdą mijaną minutą. Nie wierzył. Po prostu nie wierzył. Właśnie był świadkiem niecodziennej sytuacji. Istnieje na świecie osoba, która jest w stanie skutecznie zamknąć usta Aaronowi. A to dobre.
Kiedy Nocny Łowca wrócił z pomieszczenia, w którym się znajdował, zastał ciekawy widok. Otóż Alec i Jason rozmawiali ze sobą i nawet się śmiali, jakby byli co najmniej dobrymi znajomymi. A przecież wcale się nie znali!
- A więc trenujesz razem z Aaronem? - usłyszał pytanie Jasona i uniósł brwi.
O tym rozmawiali...? Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w ich stronę. Usiadł na biurku przy Jasonie, na co ten od razu zareagował, odsuwając się nieznacznie.
- Tak, ale niedługo. Dopiero jakieś półtora miesiąca - wyznał Lightwood, śmiejąc się w duchu z ich zachowania.
- A na czym to polega? Co robicie? - dopytywał.
- Mówiłem ci - wtrącił się Aaron, opierając swoją rękę tuż za plecami młodszego.
- Ale nie ze szczegółami - wspomniał mu Jason i jakby automatycznie odchylił się, by być bliżej jego ramienia. - W zasadzie to olałeś to, że chcę to wiedzieć. Alec mi powie - dodał z uśmiechem i przeniósł wzrok na drugiego Nocnego Łowcę.
Alec odwzajemnił uśmiech i zaczął mówić. W zasadzie to musiał stwierdzić, że chłopak nie był taki zły. Nawet go polubił.
- Nie wiem, co ci naopowiadał Aaron - zaśmiał się. - Nasze treningi to głównie zręczościówka - wyznał. Okłamał go, mówiąc, że nie wie, co mu powiedział blondyn. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. - Biegamy, ćwiczymy, czasem siłownia - wymieniał. - Strzelamy też z łuku i trochę szermierki - dodał, wzruszając ramionami.
- Ekstra - przyznał Jason, szczerze zdumiony.
Naprawdę mu się to podobało. I to, że Aaron właśnie grzebał mu nosem we włosach również, ale nie miał zamiaru mu tego mówić. Mimo to było to bardzo przyjemne.
- Nie wiem, co w tym takiego ekstra - wyznał blondyn, całując chłopaka w głowę.
Puścił przy tym oczko Alecowi, co ku jego nieszczęściu nie uszło uwadze Jasona, który od razu się spiął i odsunął od niego. Wstał z mebla i podszedł do okna. Dlaczego puścił mu oczko?!
Alec chyba nie zauważył reakcji młodszego, bo tylko uśmiechnął się do kolegi i dopiero wtedy zerknął na jego chłopaka. Bo byli parą, prawda?
- Nie mogę pewnie nigdy przyjść na taki trening? - Jason zignorował wtrącenie Aarona, a barwa jego głosu się zmieniła. Nie był już taki wesoły. Nocny Łowca potwierdził jego słowa skinieniem głowy. - No trudno.
- To zamknięte zajęcia - wyjaśnił mu Alec.
Aaron w międzyczasie również wstał i podszedł do łóżka. Chciał podnieść stamtąd bluzę Jasona, ale ten go uprzedził.
- Będziemy się zbierać - rzucił do Lightwood'a.
- Jasne - zgodził się czarnowłosy. - Pójdę po coś do pokoju i zaraz wracam. Spotkamy się przy drzwiach - dodał i już go nie było.
- Co się stało? - warknął do Jasona, kiedy zostali już sami.
- Nic. Wychodzimy? - zapytał i obrócił się szybko, ale na jego drodze stanął Nocny Łowca, który zagrodził mu przejście.
- Nie tak szybko - wymruczał mu do ucha. - Wyjdziesz bez pożegnania? Będzie mi cię bardzo brakować - dodał, po czym cmoknął go w ucho.
- Masz tu wszystko, czego potrzebujesz - odpowiedział mu Jason, robiąc podejrzaną minę. Nawiązywał oczywiście również do spraw łóżkowych. - Nie powinieneś narzekać - dodał uszczypliwie i ominął zaskoczonego Aarona, który dopiero po chwili zrozumiał sens jego słów.
Jednak było już wtedy za późno, bo chłopak znajdował się tuż przy drzwiach. Zdążył jedynie rzucić, że bardzo narzeka i zauważyć jego lekki uśmiech, ale nic poza tym. Musiał więc ruszyć za nim, zanim ktokolwiek inny, oprócz czekającego już Lightwood'a, by go zobaczył.

________________

Już jutro długo wyczekiwany odcinek Shadowhunters pt. "Malec". Kto czeka?
I jak się podoba rozdział? Czekam na opinie. Buziaki :*

18 komentarzy:

  1. Jej nowy rozdzial�� Kocham tego bloga! Swietnie piszesz☺
    ~Airy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się wrócić do poniedziałkowego porządku ;))
      Dziękuję bardzo :* ♡

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rodział cudowny uwielbiam Jasona i to jaki ma wpływ na Aarona ;-)
    Jeśli chodzi o serial...myśle już tylko o tym co zrobi Magnus by zatrzymać ślub :-P
    Weny i dużo wolnego czasu ;-) :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lydia się ładnie zachowała na rozprawie i to sprawia, że mi jej trochę (troszkę) szkoda. Będą tak pięknie wyglądać! Ale i tak chcę, żeby Magnus interweniował. Malec! Uff, nie mogę się doczekać.
      Jason umie sobie poradzić z Aaronem ;))
      Dziękuję :* ♡

      Usuń
  4. Hej rozdział niezły. A co do sadowhunter to czekam z niecierpliwością zwłaszcza po tych 5 scenkach które nam życzliwie udostępnili producęcij odmierzam juz tylko godziny.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja co chwilę odwiedzam stronkę, na której jest odliczanie :D i też obejrzałam wszystkie spoilery ;))
      Dziękuję :* ♡

      Usuń
  5. Świetny rozdział czekam z niecierpliwością na kolejny
    Kocham to Jasona i Aarona są cudowną parą

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :D haha to był jeden z najlepszych rozdziałów :D !!! Uwielbiam czytać twój blog :*. Nwm czemu ale dwuznaczne sytuacje z Alecem i Aronem są najlepsze !!! :D i już w ogóle zabawne , że Jason tak myśli , jak by jeszcze magnus to już w ogóle beka i pierwsza prawilniejsza kłótnia :D hahha jestem złaa wiem ale to dlatego , że trzeba do szkoły wracać ! Wenny !! :*
    Ps. Mogłam napisać coś z blędami dopiero wstałam , wiem.. Jestem śpiochem :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak możesz? Ja o tej godzinie miałam już połowę dnia za sobą! ;))
      Co ten Jason ma w głowie, to ja nie wiem. Za dużo myśli :D
      Cieszę się, że się podobało. Dziękuję :* ♡

      Usuń
  7. Świetny blog!!! Genialnie piszesz i fabuła mocno wciąga :D Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Prowadzisz świetny blog :) Przeczytałam wszystkie opowiadania w 2 dni! Naprawdę nigdy przedtem nie czytałam tak świetnego ff z darów anioła ^_^ Życzę weny i niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Rozpływam się po takich słowach ;))
      Buźki i do następnego! :* ♡

      Usuń
  9. Przeczytałam wszystkie rozdziały w 3 dni *-* cudowne,masz świetny styl pisania.
    Jason i Aaron są cudowni *-*
    Malec także *-*
    Co do Shadowhunters to scena była boska. O ile cały serial według mnie jest 2/10 to, ten pocałunek...!!!! *-*

    Zapraszam do mnie:
    http://historienadeser.blogspot.com/p/szklany-pantofelek.html
    ("Malec - Szklany Pantofelek" wersja 2.0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem! Pocałunek był niesamowity. Tak jak Alec. I Magnus. I Simon! :D
      Dziękuję bardzo :*
      PS chętnie zerknę w wolnym czasie.

      Usuń
  10. Przeczytałam wszystkie rozdziały w 3 dni *-* cudowne,masz świetny styl pisania.
    Jason i Aaron są cudowni *-*
    Malec także *-*
    Co do Shadowhunters to scena była boska. O ile cały serial według mnie jest 2/10 to, ten pocałunek...!!!! *-*

    Zapraszam do mnie:
    http://historienadeser.blogspot.com/p/szklany-pantofelek.html
    ("Malec - Szklany Pantofelek" wersja 2.0)

    OdpowiedzUsuń