Magnus właśnie zajmował swoje stałe
miejsce w jadalni. Bez entuzjazmu przywitał się z Lightwood'ami,
którzy przyszli kilka minut wcześniej. Jace i Izzy odpowiedzieli
czarownikowi i wrócili do jedzenia, Alec natomiast przyjrzał mu się
uważniej.
- Coś nie tak? - zapytał Magnus.
- To chyba ja powinienem zadać to
pytanie - odparł Nocny Łowca. - Coś się stało?
- Dlaczego tak myślisz? - zdziwił się
Bane i chwycił kanapkę.
Alec wzruszył ramionami.
- Zawsze jesteś taki pełen energii, a
dzisiaj .. nie wiem - wyjaśnił.
Magnus ziewnął i zasłonił usta
ręką.
- Przepraszam - powiedział cicho. -
Nie wyspałem się - dodał po chwili.
Lightwood pokiwał smutno głową i
nalał kawy do dwóch kubków. Jeden postawił obok siebie, a drugi
podał czarownikowi.
- Dziękuję - wymruczał Bane cicho i
uśmiechnął się ciepło.
Alec nieśmiało odwzajemnił uśmiech.
- Ej! A mi dlaczego nie nalejesz kawy?
- zaprotestował Jace.
- Masz ręce, sam sobie nalej -
odpowiedział jego brat.
Blondyn prychnął.
- A Magnus niby ich nie ma? - wskazał
dłonią na czarownika.
Alec się zakłopotał. Nie widział,
co powiedzieć, więc tylko wzruszył ramionami i posłał mu minę w
stylu "no co zrobisz? nic nie zrobisz", Magnus zaś
uśmiechnął się do niego z wywyższeniem.
- Ładne przywileje - burknął Jace i
sam nalał sobie gorącego napoju.
Isabelle prychnęła, ale nie
skomentowała wtrącenia brata. Posiłek skończyli w ciszy i
rozeszli się tak jak codziennie rano.
Kilka minut przed dziewiątą Magnus
usłyszał ciche pukanie. Odruchowo powiedział „proszę” i
sekundę później zobaczył Aleca stojącego w drzwiach jego
gabinetu.
- Em - uśmiechnął się niepewnie. -
Mogę?
- Jasne, wejdź - odpowiedział i ręką
wskazał krzesło przed biurkiem. - Siadaj.
Brunet zrobił, co mu kazano. Zapadła
cisza.
- Nie masz treningu? - zapytał Bane,
kiedy cisza zaczęła mu ciążyć.
- Mam jeszcze kilka minut - odparł
Alec.
Czarownik pokiwał głową. Lightwood
spuścił wzrok.
- Coś si..
- Potrzebujesz czegoś? Mogę ci jakoś
pomóc? - wszedł mu w słowo Nocny Łowca.
Magnus przyjrzał mu się dokładnie.
- Dlaczego miałbyś mi w czymś
pomagać? - zadał pytanie marszcząc czoło.
Alec wzruszył ramionami. Bane wstał z
fotela, okrążył biurko i oparł się o mebel. Znajdował się
teraz dokładnie naprzeciwko chłopaka, jakiś metr od niego.
- Alec? - zaczął. Liczył na to, że
Nocny Łowca na niego spojrzy, ale się przeliczył. - Alexander? -
powtórzył używając tym razem pełnego imienia chłopaka.
- Co? - zapytał cicho podnosząc
wzrok. Magnus uśmiechnął się do niego ciepło.
- Co jest? - zapytał delikatnie.
- Nic - odpowiedział szybko.
- Ech, Alexander - jęknął. -
Dlaczego w takim razie tu jesteś? - spytał przyjaznym tonem.
- Chciałem zobaczyć czy niczego ci
nie brakuje - ponownie wzruszył ramionami. - Czy nie mógłbym cię
w czymś wyręczyć.
Magnus w dalszym ciągu nie wiedział,
o co mu chodzi.
- Dlaczego miałbyś mnie w czymś
wyręczać?
Alec odwrócił wzrok.
- Nie wiem, chciałem ci jakoś
wynagrodzić to, że przeze mnie się nie wyspałeś - powiedział
cichutko.
- Co? - zapytał Magnus głupio.
Spróbował złapać z chłopakiem
kontakt wzrokowy, ale Alec nadal na niego nie patrzył.
- Zupełnie niepotrzebnie - zaczął
Bane. - Po pierwsze, to nie przez ciebie się nie wyspałem. Od
jakiegoś czasu nie mogę spać. Nie pamiętam nawet, kiedy ostatni
raz przespałem całą noc - wyznał. - A po drugie, nie narzekam na
to, co miało miejsce wczoraj. Mówiłem ci przecież, że nie było
tak źle - uśmiechnął się szeroko.
Wyciągnął rękę i złapał Aleca za
nadgarstek. Pociągnął go lekko do góry, nakazując mu w ten
sposób wstać. Chłopak niechętnie spełnił jego niemą prośbę i
stali teraz bardzo blisko siebie. Alec nie miał jak uciec wzrokiem.
- Nie gniewam się na ciebie, bo nie
mam o co, rozumiesz? - zapytał Magnus łagodnie.
- Masz o co. Nie spałeś, bo ze mną
wyszedłeś. Jestem kretynem i zasnąłem, a ty posłużyłeś mi za
poduszkę - zaczerwienił się. - Nie mów, że nic się nie stało,
bo się stało!
- Co się niby stało, co?
Alec spojrzał mu w oczy. Magnus był
od niego kilka centymetrów wyższy, dlatego musiał lekko zadrzeć
brodę, by mu się to udało.
- Słuchałeś mnie przed chwilą?
Wiesz, co powiedziałem?
- Tak.
- Więc czemu nadal obstajesz przy
swoim? - zapytał Magnus.
Alec wzruszył ramionami i spuścił
głowę.
- Ech, Alec? - zaczął czarownik po
chwili ciszy.
Alec spojrzał na niego pytająco.
- Pytałeś, czy mógłbyś coś dla
mnie zrobić, prawda?
Chłopak potwierdził skinieniem głowy.
Nie wiedział jednak, czego by chciał od niego Bane.
- Więc jest taka jedna rzecz .. -
uśmiechnął się pod nosem, a Alec uniósł brew.
- O co chodzi? - zapytał rzeczowo.
- Uśmiechnij się - wypalił.
- Słucham? - Lightwood początkowo
myślał, że się przesłyszał.
- Jeden, mały uśmiech - poprosił. -
Dla mnie.
- Zapomnij - odparł.
- Oj, no proszę - zrobił smutną
minkę. Alec widząc to uśmiechnął się lekko, zaraz jednak na
jego twarz powrócił wcześniejszy grymas.
- Czekam - Magnus go ponaglał.
- No przecież się przed chwilą
uśmiechnąłem - zaprotestował.
- Co? - udawał głupiego. - Nie
widziałem, jeszcze raz - zażądał.
- Głupi jesteś - powiedział i widząc
wyraz twarzy Magnusa szybko tego pożałował.
- Że co proszę? - zapytał niemal
piskliwie. - Ja jestem głupi? - uniósł brew.
- Ee - zająknął się Alec i
uśmiechnął delikatnie.
- Nawet nie zaprzeczysz? O ty mała
szujo! - powiedział i połaskotał chłopaka po brzuchu.
Alec automatycznie zaczął się śmiać.
- Prze-przestań, proooszę - mówił
przez śmiech.
- Co? Jeszcze? - pytał ironicznie i
łaskotał dalej.
Alec po kilku chwilach zwijał się ze
śmiechu. Magnus objął go drugą ręką w talii, żeby zapobiec
upadkowi.
- Maagnus, p-proszę, prze .. ech -
jęczał - przestań.
Bane posłuchał go dopiero wtedy,
kiedy zobaczył, że chłopak naprawdę ma dość.
- Chcesz coś jeszcze dodać? -
zapytał, kiedy skończył go torturować.
Alec dla utrzymania równowagi
przytulił się do czarownika oplatając go ramionami. Magnus nie
miał nic przeciwko temu, sam nadal obejmował go jedną ręką.
Lightwood schował twarz w szyi Bane'a. Kiedy usłyszał jego
pytanie, szybko potrząsnął głową. Magnus widząc jego reakcję
zaśmiał się krótko. Dał mu kilka chwil, aby się uspokoił.
Zastanawiał się, jak naturalną
wydawała mu się poza, w jakiej się znajdowali. Stali przytuleni i
nie było w tym niczego sztywnego, czy dziwnego. Ramiona Lightwood'a
obejmowały go pewnie i z własnej woli. Było mu ciepło i
przyjemnie. Czuł słodki oddech Aleca, który powoli się uspokajał.
Jego rozmyślania przerwało ciche
pukanie do drzwi. Nie zdążyli jednak odskoczyć od siebie, kiedy do
gabinetu weszła siostra Alexandra, Izzy.
- Magnus .. - przerwała, kiedy
zobaczyła, że nie jest sam.
Alec natychmiast odsunął się od
czarownika i spłonął rumieńcem. Popatrzył na swoją siostrę
przerażony i zaraz odwrócił wzrok. Magnus również nie został
nieporuszony. Rzucił Isabelle gniewne spojrzenie.
- Ee - zaczęła dziewczyna. -
Przepraszam, m-myślałam, że jesteś s-sam - wyjąkała.
- Mogłaś poczekać na "proszę"
- warknął zły na to, że przerwała mu chwile bardzo dla niego
przyjemne.
- Przepraszam - powtórzyła i zerknęła
na Aleca.
Ten oblał się jeszcze większym
rumieńcem i lekko zażenowany zwrócił się do Magnusa.
- Ee - zaciął się. - Pójdę już.
Do zobaczenia później? - dodał niepewnie.
- Tak, do zobaczenia - zgodził się
czarownik.
Lightwood kiwnął głową i poprawił
koszulkę. Z rękoma w kieszeniach spodni ruszył w kierunku drzwi.
Mijając siostrę posłał jej grymas i wyszedł. Obyło się bez
trzaskania drzwiami.
***
- Wszędzie wchodzisz jak do siebie? -
naskoczył na siostrę Alec kilka minut później.
Zaczekał na nią po drugiej stronie
wejścia do gabinetu czarownika.
- Przecież przeprosiłam - powiedziała
i ruszyła do sali, w której mieli dzisiaj zajęcia. - Poza tym nie
wiem, o co się tak obaj wściekacie.
- Nie wiesz? - zapytał z
niedowierzaniem. - Nie wiesz?! - powtórzył głośniej. - Mogłaś
chociaż poczekać na to cholerne "proszę"!
- Ale nie poczekałam - stwierdziła. -
Nie krzycz na mnie - dodała spokojnie.
- Nie krzyczę - odburknął.
Szli kawałek w ciszy.
- Jesteś na mnie zły? - zapytała
łagodnie.
- Tak - powiedział krótko.
- Nie rozumiem dlaczego - wzruszyła
ramionami. - To chyba ja powinnam być zła.
Zatrzymał się na chwilę i spojrzał
na nią szeroko otwartymi oczami.
- Co? Niby dlaczego?! - zaczął
ponownie iść i po kilku krokach ją dogonił.
- Nie powiedziałeś mi nawet, że
jesteście razem - traciła cierpliwość. - Pytałam, Alec! Pytałam
cię i to nie raz! Pytałam, czy masz kogoś! Pytałam nawet
konkretnie o Magnusa! I zawsze zaprzeczałeś! - mówiła głośniej.
- Oczywiście, że zaprzeczałem! -
przyznał zły.
- Nie ufasz mi?! - wymachiwała
gniewnie rękoma.
- Co?!
- Słyszałeś! Dlaczego mi nie
powiedziałeś?! - wściekła się.
- Bo nie ma o czym mówić! - wydarł
się. Nie widział żadnych podstaw, dla których jego siostra mogła
twierdzić, że kogoś miał.
- Nie ma o czym mówić?! - prychnęła.
- Proszę cię! Nawet teraz mógłbyś przestać udawać!
- Niczego nie udaję!
Weszli do sali zwracając na siebie
uwagę większości ludzi. Nauczycieli na szczęście jeszcze nie
było w środku. Szybko znaleźli się przy swoich znajomych.
- Łoo, co się stało? - zapytał Jace
łagodnie.
- NIC! - krzyknęli zgodnie i stanęli
jak najdalej od siebie.
- Okej - uniósł ręce w poddańczym
geście. - Jak chcecie - wzruszył ramionami i odwrócił się do
Davida. Postanowił nie ciągnąć tematu. Znał swoje rodzeństwo i
wiedział, że prędzej czy później by oberwał.
Chwilę po nich weszli nauczyciele i
rozpoczęli zajęcia. Od razu nakazali usiąść w grupach przez nich
ustalonych. Alec niechętnie odszedł do miejsca, w którym zaczęła
się już zbierać jego "ekipa". Przywitał się z nimi i
usiadł obok Lucy.
- Wszystko okej? - zapytała cicho.
- Tak - odpowiedział natychmiast.
Nie czuł potrzeby zwierzania się. A w
szczególności dziewczynie, z którą zdołał zamienić kilka słów.
Lucy nie naciskała, za co Alec był jej w duchu wdzięczny.
Po kilku minutach trenerzy rozdali
każdej drużynie teczki, w których znajdowały się tematy ich prac
i namiastki materiałów, które mogą wykorzystać w prezentacji.
Podali im również zagadnienia, które mogą okazać się pomocne w
ich projektach. Grupy miały także wybrać kapitana i podać jego
imię na koniec zajęć. Po tych małych ogłoszeniach nauczyciele
usiedli przy swoim stole, dając im w ten sposób znak na rozpoczęcie
pracy.
- Alec - powiedziała dziewczyna z
Anglii, Hannah.
- Co ja? - zapytał zaskoczony.
- Będziesz liderem - stwierdziła z
uśmiechem.
- O tak - podchwyciła Kate. - Alec
będzie z nas wszystkich najlepszy.
- Alec nie chce - powiedział
Lightwood. - Znajdźcie sobie kogoś innego. Ja się nie nadaję.
Wzruszył ramionami.
- Oczywiście, że się nadajesz -
zaoponowała szybko dziewczyna. Mówiła bardzo przesłodzonym
głosem.
- Nie chcę - odparł twardo i odsunął
się od Kate. Nie wiedział nawet, kiedy się do niego przybliżyła.
- Alec, myślę, że Kate ma rację -
dodał pewnie Noah. - Przecież nie będziesz miał jakiś
dodatkowych zadań. Tak mi się przynajmniej wydaje - stwierdził, a
wszyscy się zaśmiali. - Po prostu będziesz wpisany na listę.
- Więc czemu ty się nie zgłosisz? -
zapytał z uśmiechem.
- Mnie nikt nie chce - machnął ręką
i zanim Alec zdążył zareagować dodał: - Kto jest za tym, żeby
Alec był kapitanem?
Cała grupa podniosła ręce. Wybuchli
śmiechem widząc skrzywioną minę chłopaka.
- Odwalcie się – warknął.
- Zgodził się! - wykrzyknął
radośnie Louis, mieszkaniec wiedeńskiego Instytutu.
Alec pokiwał głową i zaśmiał się
cicho. Reszta zaraz do niego dołączyła, a potem zajęli się tym,
co zostało im zadane. Przeglądali informacje z teczki, dopisywali
to, co wiedzieli i planowali, jakich książek będą szukać w
bibliotece.
***
Magnus właśnie wyszedł z gabinetu.
Chciał już znaleźć się w środku, bo nie widział się z Aleciem
od momentu, w którym przerwała im jego siostra. Nie miał w
zasadzie wcześniej czasu, żeby przeanalizować wcześniejszy
incydent. Nie wiedział, co Lightwood o tym myślał i jak odebrał
jego .. ich .. właściwie jak to nazwać? W końcu przecież tylko
się przytulili.
Na szczęście nie musiał już o tym
myśleć, bo wchodził do jadalni.
- Serio będziecie tak siedzieć i się
nie odzywać? - usłyszał irytujący głos blondyna. - Magnus! -
wykrzyknął radośnie, kiedy czarownik siadał przy stole.
Bane posłał mu obojętne spojrzenie.
- Tak? - zapytał.
- Jak dobrze, że jesteś - powiedział.
Magnus prychnął i uniósł brew w
geście mówiącym: "wszystko okej?".
- Gdybym wiedział, że tak bardzo za
mną tęsknisz, przyszedłbym wcześniej - odpowiedział z kpiącym
uśmiechem.
- Ty chociaż mówisz - skomentował
Jace.
Magnus spojrzał na Aleca pytająco.
Ten nic nie powiedział i pod wpływem wzroku sąsiada poprawił się
na krześle. W ten sposób zupełnie nieświadomie się do niego
przysunął. Bane uśmiechnął się w duchu.
- Dlaczego? - ponownie zwrócił się
do blondyna.
- Co dlaczego? - nie wiedział, o co mu
chodzi.
- Dlaczego Isabelle i Alexander się
nie odzywają? - wyjaśnił.
Po kręgosłupie Aleca przebiegł
przyjemny dreszcz, kiedy usłyszał swoje imię z ust czarownika. Tak
idealnie wypowiedziane. Wypływające z tak idealnych ust .. mmm ..
"Przestań!" - zbeształ sam siebie w myślach.
Jace wzruszył ramionami. Chciał coś
powiedzieć, ale uprzedziła go jego siostra.
- Bo Alec to kretyn, który boi się
przyznać do czegoś bardzo oczywistego i zaprzecza wszystkiemu, co
zauważają inni - powiedziała na jednym wydechu.
- Zauważają coś, czego nie ma -
dodał cicho jej brat.
- Nawet teraz musisz udawać? - gorzko
się zaśmiała.
- Niby co? - zapytał automatycznie.
- Wiesz co.
- Nie wiem - odpowiedział. - Nie mam
pojęcia, o co ci chodzi. I chyba nie chcę wiedzieć. Ubzdurałaś
coś sobie i próbujesz mnie do tego przekonać. Nie możesz przeżyć
tego, że nie masz racji.
- Nie mam racji?! - mówiła coraz
głośniej.
- Izzy, ciszej - poprosił Jace.
Zignorowała go.
- Nie mam racji? - powtórzyła. - Mam
oczy, nie jestem ślepa, Alec! - już niemal krzyczała.
- Isabelle, zwracasz uwagę większości
osób znajdujących się w tej sali - powiedział Magnus.
Wzruszyła ramionami. Była zła. Zła
na Aleca za to, że próbuje coś przed nią ukryć, zła na Magnusa
za to, że jej przerywa i zwraca uwagę i przede wszystkim zła na
siebie za to, że nie porozmawiała z bratem o tym wcześniej i że
teraz muszą się kłócić.
- Isabelle, pogadamy o tym później -
powiedział Alec. Wstał i zasunął za sobą krzesło. Drżały mu
ręce, co świadczyło o tym, że również jest rozdrażniony. -
Teraz nie mam ochoty, a poza tym nie panujesz nad sobą. Przyjdź,
jak ochłoniesz - syknął i wyszedł z sali.
Magnus spojrzał na jego rodzeństwo i
także wstał.
- Nie idź do niego - warknęła Izzy.
- Skąd pomysł, że chciałem to
zrobić? - zapytał. Isabelle otworzyła usta chcąc coś powiedzieć,
ale zaraz je zamknęła. - Właśnie. Jakoś nie jestem głodny -
dodał i wyszedł z pomieszczenia odprowadzany szeptami innych
Nocnych Łowców.
Powiedział siostrze Aleca, że do
niego nie idzie. Skłamał. Pierwsze, co zrobił po wyjściu z
jadalni, to rozejrzał się po korytarzu. Myślał, że może jeszcze
złapie chłopaka, ale tak się nie stało. Ruszył w stronę jego
pokoju.
***
Alec wyszedł wściekły z sali. Sam
nie wiedział, dlaczego był w takim stanie. Do tej pory żadna
kłótnia z siostrą nie wyprowadziła go aż tak z równowagi. Zły
skierował kroki do swojego pokoju. Wiedział, że nikt nie będzie
mu tam przeszkadzał. Powiedział siostrze, żeby ochłonęła i sam
również tego potrzebował. Wystarczyłaby chwila, a sam całkowicie
straciłby cierpliwość.
***
Magnus zapukał do drzwi pokoju Aleca.
Nie usłyszał odpowiedzi, dlatego ponowił pukanie. Chłopak się
nie odzywał, ale czarownik wiedział, że ten jest w środku,
słyszał jego kroki.
Chciał zapukać po raz kolejny, ale
usłyszał ciche:
- Idź stąd.
Uśmiechnął się lekko i nic nie
robiąc sobie z nakazu bruneta wszedł do środka.
- Nie - powiedział i stanął przy
biurku.
Alec spojrzał wściekle na osobę,
która zlekceważyła jego prośbę. Przez jedną sekundę w jego
oczach można było zobaczyć radość. Radość z faktu, że Magnus
do niego przyszedł. Zaraz jednak jego oczy zrobiły się zimne, a
twarz przybrała obojętną maskę. Odwrócił wzrok i ponownie
zaczął wpatrywać się w okno.
- Co się dzieje? - zapytał Magnus
spokojnym głosem.
Odpowiedziała mu cisza. Alec stał
odwrócony do niego tyłem.
- Alec?
- Co? - zapytał tonem wypranym z
emocji.
- Zadałem ci pytanie - wyjaśnił. -
Czekam na odpowiedź.
Lightwood prychnął i pokręcił
głową.
- To nie twój interes - odpowiedział.
Magnus zrobił dwa kroki w jego stronę.
- A ja myślę, że to jednak ma
związek ze mną - wzruszył ramionami.
- Mylisz się - skomentował.
Czarownik jeszcze bardziej zmniejszył
dystans między nimi. Stał teraz zaledwie cztery kroki od Aleca.
- Nie wydaje mi się. Widziałem, że
Isabelle na mnie zerkała - cały czas mówił spokojnym głosem
terapeuty. - Powiedz mi - zbliżył się jeszcze bardziej.
- Gówno widziałeś - Alec zdawał
sobie sprawę z tego, że Magnus był coraz bliżej.
- Alec - stanął za nim. - O co
chodzi?
Chłopak poczuł oddech Bane'a na karku
i zadrżał delikatnie.
- O nic - odpowiedział cicho.
Magnus przejechał palcem wzdłuż jego
kręgosłupa.
- Przestań - odparł. - Przecież
widzę, że coś się stało.
- Nic się nie stało - wyszeptał
Lightwood. Odsunął się od palca jeżdżącego po jego plecach. - I
przestań to robić - dodał.
- Co? - zapytał głupio Bane i
przysunął się ponownie.
Zastanawiało go to, jak chłopak
reagował na jego dotyk. Postanowił coś wypróbować, dlatego
wyciągnął rękę do przodu i pogłaskał go po ramieniu.
- Magnus - jęknął Lightwood.
- Hmm? - wymruczał mu do ucha.
- Przestań - poprosił.
- Dlaczego? - zapytał i objął go w
pasie. - Przeszkadza ci to?
- N.. Tak - poprawił się.
- Nie wierzę - zaśmiał się Bane.
Rękoma błądził po brzuchu Nocnego
Łowcy. Badał jego idealnie wyrzeźbione mięśnie. Oddech Aleca
zaczął się urywać. Biło od niego również więcej ciepła.
Magnus odetchnął głęboko, wciągając piękny zapach chłopaka.
- Magnus, proszę - wyszeptał. -
Zostaw mnie.
Zaczął odsuwać się od czarownika.
- Puść - powiedział niemal
błagalnie.
Bane spełnił jego prośbę. Zabrał
ręce z jego brzucha i zrobił krok do tyłu.
- Co się dzieje? - zapytał łagodnie.
- Nic - odpowiedział Alec i się
obrócił. Stanął przodem do niego ze spuszczoną głową.
- Hej - złapał go za podbródek i
lekko go uniósł. Spojrzał mu w oczy. Ujrzał w nich ból. - Czy to
co cię dręczy ma coś wspólnego ze mną?
Alec ponownie zaprzeczył, a ból w
jego oczach przybrał na sile.
Potrząsnął głową, żeby odczepić
się od ręki Magnusa. Kiedy już mu się to udało, odsunął się i
usiadł na biurku. Bane szybko do niego podszedł i stanął pomiędzy
jego nogami.
- Alec, proszę cię - powiedział
ledwo słyszalnie.
- Dlaczego tak ci na tym zależy? -
zapytał lekko zachrypnięty Lightwood.
Magnus wzruszył ramionami.
- Chcę wiedzieć, co cię dręczy. W
inny sposób nie będę w stanie ci pomóc.
- Nie możesz mi pomóc - powiedział.
- Zobaczymy.
- To ci się nie spodoba.
- Przekonajmy się.
Rozmawiali szeptem.
Alec pokręcił głową.
- Alec - wymruczał i złapał go za
rękę. Pociągnął go lekko i nakazał wstać.
Chłopak niechętnie spełnił jego
polecenie. Spojrzał mu w oczy.
- Alec - powtórzył. - Alexander.
- Hmm?
- Powiedz mi, o co chodzi - poprosił.
- Nie - odparł.
- Proszę.
Pokręcił głową.
- To coś ma związek ze mną. Chcę
wiedzieć - powiedział stanowczo.
- Obiecaj mi coś - poprosił.
Magnus zaskoczony skinął głową.
- Obiecaj, że nie powiesz nikomu i, że
nie znienawidzisz mnie do końca - powiedział łamiącym się
głosem.
Magnus chciał zapytać, dlaczego, ale
zobaczył wyraz twarzy chłopaka. Zrobiło mu się smutno, strasznie
smutno. Nie mógł patrzeć na cierpiącego Aleca, dlatego tylko
ponownie kiwnął głową.
- Ja .. - zaczął Lightwood. - Nie
wiem, jak wyrazić to słowami.
- W takim razie pokaż - zaproponował
i dla dodania otuchy ścisnął jego dłoń. Żeby nie krępować go
wzrokiem, spuścił głowę.
Alec odetchnął głęboko i pochylił
się w stronę Magnusa. Ten zdziwiony tak nagłą bliskością
ponownie podniósł głowę i spojrzał w oczy chłopaka. Szalała w
nich burza emocji. Niezdecydowanie. Ból. Rozterka. Ale widoczne były
też iskierki radości. Nikłe bo nikłe, ale jednak.
Następnym, co zdążył zauważyć to
przymykające się oczy Aleca i zmniejszający się dystans. W końcu
poczuł ciepły oddech na swoich wargach, a później zastąpiły je
usta chłopaka. Tak miękkie, tak delikatne i tak niepewne. Chciał
się poruszyć, pogłębić pocałunek, ale bał się, że
przestraszy chłopaka. Chciał dać mu jakiś znak, żeby nie
przestawał. Alec jednak szybko się odsunął. Stanął do niego
tyłem i odkaszlnął.
- Przepraszam – wyszeptał. Nie dał
czarownikowi czasu na pytania, sam również niczego nie wyjaśnił.
Wyszedł zostawiając go samego w swoim pokoju.
_________________________________________________
Hej :)
Dziękuję za komentarze, wejścia i takie tam. I dziękuję, że ze mną jesteście <3
Jakoś nie jestem przekonana co do tego rozdziału, chyba mi nie wyszedł :( Ale wy to oceńcie.
Przepraszam i postanawiam się poprawić :)
Przepraszam również za mogące wystąpić literówki lub inne błędy.
Biorę się za kolejny rozdział i postaram się, aby był lepszy od tego :)
Miłego czytania i miłego wieczoru :* Buuuuziole :)