Alec wstał chwilę po szóstej. Nie
było to dla niego niczym nowym, bo przecież zawsze rozpoczynał
dzień tak wcześnie. Z przyzwyczajenia zaczął jeździć ręką po
stoliku nocnym w poszukiwaniu telefonu. Nie znalazł go, dlatego
usiadł zdziwiony. Rozejrzał się po pokoju i zobaczył, że leży
na biurku. No tak, Izzy obiecała, że go podłączy. Westchnął i
podniósł się z łóżka. Podszedł bliżej, odłączył ładowarkę
i zabrał telefon. Z powrotem ułożył się na poduszkach. Palcem
przejechał po ekranie telefonu, aby go odblokować. Nie liczył na
żadne wiadomości, ale może jednak .. Nie, nie miał nic nowego.
Wszedł w aplikacje i włączył sobie Candy Crush, ale nie grał
zbyt długo, bo zaraz mu się to znudziło. Patrzenie w ścianę
także nie było fascynującym zajęciem, dlatego poszedł pod
prysznic. Po kilku minutach gorąca woda nieco rozluźniła jego
spięte mięśnie. Niestety jego relaks nie trwał długo. Usłyszał,
że ktoś otworzył drzwi od pokoju, więc kurkiem zakręcił płynącą
wodę.
- Alec? - od razu rozpoznał ten głos.
- Jestem w łazience. Poczekaj chwilę,
zaraz wyjdę - odpowiedział i zaczął osuszać się ręcznikiem.
Założył na siebie ciemne bokserki i wyszedł z pomieszczenia
pochylony, bo cały czas energicznie wycierał włosy. Odsłonił
oczy i posłał siostrze uśmiech.
- Hej - przywitał się z nią ciepło.
Był odrobinę zdziwiony, ale starał się tego nie okazać.
Odwzajemniła uśmiech i usiadła na
jego łóżku. Alec nie spiesząc się za bardzo, zaczął szukać w
szafie ubrań na dzisiaj. Po krótkiej chwili wyciągnął czarne
skarpetki, wąskie spodnie w tym samym kolorze i ciemny sweter.
Szybko założył na siebie przygotowane rzeczy. Rękawy podwinął
do łokci i zajął miejsce obok siostry.
- Coś się stało? - zapytał.
- Pamiętasz, co ci mówiłam w sobotę?
- odpowiedziała pytaniem.
Próbował sobie przypomnieć, ale nic
nie przychodziło mu do głowy. Uśmiechnął się przepraszająco i
pokręcił przecząco.
- Zanim wyszedłeś do kuchni
powiedziałam ci, że chciałabym porozmawiać - podpowiedziała.
- Och - zmieszał się. - Tak,
przepraszam. Zapomniałem - przyznał skruszony. - No więc o czym
chciałaś porozmawiać? - zapytał.
Izzy nie odpowiedziała od razu. Chwilę
się zastanawiała, aż w końcu wypaliła:
- O tobie.
- O mnie? - zdziwił się.
Nie wiedział, o czym mogliby
rozmawiać. Czego Isabelle chciała się o nim dowiedzieć? Przecież
wszystko wiedziała. No dobra, prawie wszystko. Ale czy to jej nie
wystarczało?
- Tak. Widzisz .. - zaczęła -
zastanawiałam się czy .. no wiesz .. - nie mogła znaleźć
odpowiednich słów. To było do niej niepodobne.
- Izzy? - zapytał, kiedy przerwała.
- Nie wiem, jak ci to przekazać.
- Co przekazać? - dziwił się. Ta
rozmowa nie miała sensu.
- Och, nie, zapomnij - machnęła ręką.
- Porozmawiajmy o czymś normalnym.
- Isabelle, mów, o co ci chodzi!
Potrząsnęła głową. Poddał się.
- Okej, nie chcesz to nie. Ale pogadamy
kiedyś, o tym co cię trapi, co? - zapytał.
- O tak, kiedy indziej - uśmiechnęła
się.
Alec przyjrzał jej się uważnie. Znał
ją doskonale, tak jak ona jego. Należała do nielicznych osób,
które darzył zaufaniem. Złapał ją za rękę.
- Wszystko w porządku? - zapytał, bo
się o nią martwił.
- Jeśli jeszcze raz zadasz mi pytanie
w stylu: wszystko w porządku albo czy coś się stało, to obiecuję,
że ci coś zrobię - odparła.
Uśmiechnął się w odpowiedzi.
Wróciła Izzy, jaką znał i cenił.
- A więc wszystko okej - pokiwał
głową.
Zapadła cisza, którą po kilku
sekundach przerwała dziewczyna. Oparła się o bok brata i zaczęła
opowiadać, jak świetnie bawiła się ostatnio z Simonem. Nie
wiedział nawet, że gdzieś razem wyszli. Nieźle ją zaniedbał.
Simon zabrał ją na koncert. Ze
sposobu w jaki wszystko opisywała, wnioskował, że naprawdę jej
się podobało. A to nie lada wyzwanie zadowolić Isabelle Lightwood,
już on o tym coś wiedział. Zaśmiał się w duchu i słuchał
dalej, co siostra miała mu do powiedzenia. Po koncercie udali się
do domu Przyziemnego. Obejrzeli jakiś film, a później dziewczyna
musiała wracać do Instytutu.
- Fajnie było - podsumowała i
uśmiechnęła się szeroko.
- Cieszę się, że jest ktoś, kto
potrafi oderwać cię od rzeczywistości - przyznał jej brat całkiem
szczerze.
Pokiwała wesoło głową.
- A u ciebie? - zapytała po chwili.
- Co u mnie?
- No co u ciebie, głupku? -
szturchnęła go łokciem i przewróciła oczami.
Wzruszył ramionami.
- U mnie po staremu. Nic nowego.
Przecież wiesz.
- No właśnie nie wiem - powiedziała
i odwróciła się do brata. Przyjrzała mu się uważnie.
- Dlaczego? - uniósł brew i
uśmiechnął się.
- Nie rozmawiasz już ze mną tak
często. Każdą wolną chwilę spędzasz z Magnusem - wyjaśniła.
- Nie każdą – zaprotestował. - Po
prostu jest tu nowy. Tylko my go wcześniej znaliśmy. To zupełnie
normalne. Ma się czuć w Instytucie dobrze, a to trudne zważając
na to, że jest czarownikiem - powiedział szybko.
- Nie musisz się tłumaczyć -
oznajmiła.
- Nie tłumaczę się - spuścił
głowę.
Zapadła chwila ciszy. Isabelle chciała
powiedzieć bratu, że wie. Widzi, jak patrzy na Bane'a. I widzi, że
Magnus patrzy na niego w ten sam sposób. Bardzo chciała mu to
wyznać, ale nie miała odwagi.
- Lubisz go? - zapytała.
- Tak, jest całkiem w porządku. Też
byś go polubiła, gdybyś go bliżej poznała. Naprawdę. Magnus to
bardzo ciekawa osoba, dużo wie i można z nim porozmawiać na różne
tematy.
- Podoba ci się? - zadała pytanie,
kiedy zamilkł.
Alec zamarł przerażony.
- Co? - starał się nie okazać tego,
jak się czuje. - Ee, nie - zaprzeczył szybko. - To nie tak .. -
zaczął się tłumaczyć.
Isabelle pokiwała głową i
uśmiechnęła się pod nosem. Zauważyła reakcję brata, ale
postanowiła, że będzie udawać, że niczego nie widziała.
- Magnus .. Ee, no wiesz .. -
zaczerwienił się i zaczął przeszukiwać wzrokiem pokój. Zerknął
na zegarek na stoliku nocnym. - Śniadanie za chwilę, chodźmy już
na dół - powiedział.
Izzy uśmiechnęła się jeszcze
szerzej. Policzki jej brata płonęły i ona wiedziała, o co chodzi.
"Bingo" - pomyślała i zeszła z bratem do jadalni.
W pomieszczeniu znajdowało się już
kilka osób. Rodzeństwo zajęło swoje miejsca i czekało na resztę
towarzystwa. Po kilku minutach dołączył do nich Jace, a zaraz po
nim Magnus.
- Hej - przywitał się czarownik. -
Jak się spało? - zapytał.
Nie spojrzał na żadne z nich, ale i
tak cała trójka wiedziała, że pytanie było skierowane do Aleca.
- Cześć - odpowiedział z szerokim
uśmiechem. - Całkiem dobrze - przyznał.
Magnus sięgnął po dzbanek z kawą i
nalał sobie napoju do kubka.
- To dobrze - stwierdził czarownik z
równie szerokim uśmiechem.
Izzy widząc jak obaj szczerzą się do
siebie parsknęła cicho. Zaraz poczuła na sobie wzrok Bane'a. Jej
brat z kolei znowu oblał się rumieńcem. Czarownik spojrzał na
niego i zdziwił się lekko, gdy zobaczył wypieki na jego twarzy.
Poczuł, że nie jest o czymś poinformowany, że czegoś nie wie.
Nie przejmował się tym jednak. Przecież byli rodzeństwem i mieli
prawo mieć swoje tajemnice, a poza tym Alexander wyglądał tak
słodko .. Potrząsnął głową, żeby odgonić myśli i przygotował
dla siebie śniadanie.
Po zjedzeniu posiłku udał się do
swojego pokoju po potrzebne mu rzeczy do pracy, a potem do gabinetu,
natomiast Nocni Łowcy poszli prosto do sali treningowej. Dzisiaj co
prawda nie mieli ćwiczeń tylko zajęcia pokazowe, ale woleli być
wcześniej. Jace wziął jeden materac i przesunął go w miejsce, w
którym zawsze siedzieli. Do pomieszczenia zaczęło stopniowo
wchodzić coraz więcej osób, aż w końcu znaleźli się wśród
nich nauczyciele i zaczęli zajęcia.
Część pokazowa była o niebo lepsza
od teoretycznej, przynajmniej według Aleca. Wszystko mu się
podobało. Siedział i z zafascynowaniem patrzył na rozgrywającą
się przed nim walkę. Trenerzy pokazali im kilka naprawdę dobrych
taktyk. Czas płynął im bardzo szybko i nim się obejrzeli, był
koniec porannych zajęć.
Isabelle wybrała się do matki, by
powiadomić ją o tym, co wymyślili odnośnie ogrodu. Maryse
zgodziła się na ich pomysły i obiecała pomóc w realizacji.
Stwierdziła, że im szybciej się tym zajmą tym lepiej. Poza tym
musieli to skończyć przed czwartkiem, ponieważ tego dnia kobieta
wracała do Idrisu. Przy ustawianiu ławek i krzeseł pomogli Jake,
Ethan, Alec i David. Dziewczęta zajęły się częścią
dekoracyjną, uprzątnęły ogród, ożywiły kwiatki i takie tam.
Sam i Noah podcięli krzewy i mniejsze drzewka, a Jace skosił trawę.
Zostało jeszcze sporo pracy, ale najważniejsze czynności były
zrobione.
Po obiedzie mieli kolejną część
pokazów. Skończyli je koło godziny siedemnastej i od razu udali
się na tyły Instytutu, by skończyć to, co zaczęli tam robić. Po
godzinie wszyscy byli wymęczeni i Maryse musiała pogonić ich do
pokoi. Tak się zawzięli, że nie chcieli wracać. Odwalili kawał
dobrej roboty. Matka Lightwood'ów przypuszczała, że jeszcze przed
jutrzejszym obiadem ogród będzie przygotowany i inni Nocni Łowcy
także skorzystają ze świeżego powietrza.
***
- O czym wszyscy tak rozmawiają? -
zapytał Magnus.
Siadał właśnie na swoim miejscu w
jadalni. Byli już tam także Jace i jego siostra. W pomieszczeniu
zawsze było dosyć głośno od rozmów, jakie podczas posiłków
prowadzili Nocni Łowcy, ale dzisiaj było inaczej. Ludzie wychylali
się do siebie i podawali jakieś informacje. Jedni byli zadowoleni,
inni mniej, ale każdy coś mówił.
Rodzeństwo zignorowało pytanie
Magnusa, bo do stołu usiadł ich starszy brat.
- Widziałeś te listy? - zagadnął go
od razu oburzony Jace. - Bez sensu nas rozdzielili.
- Och, przestań. Będziemy pracować w
tych grupach tylko kilka dni - uprzedziła go Izzy. - Poza tym ty nie
masz znowu tak strasznie, Jace. Masz przecież Davida, Meg i Suzie -
dodała wzruszając ramionami.
- Jejku, dowiem się o co chodzi? -
niecierpliwił się czarownik.
- Mamy do przygotowania pewien projekt
- zaczął tłumaczyć Alec. - Zostaliśmy podzieleni na grupy, tak
po sześć/osiem osób. Będziemy pracować razem do końca tego
tygodnia. Każda drużyna dostanie inny temat i jako podsumowanie
będziemy musieli je przedstawić przed wszystkimi. I jak widzisz,
jedni nie mają nic przeciwko decyzji, jaką podjęli nauczyciele -
wskazał na swoją siostrę, która uśmiechnęła się do niego w
odpowiedzi. - A innym jak zwykle nic nie pasuje - machnął ręką w
kierunku blondyna.
- A ty z kim jesteś? - zapytał brata
Jace.
- Z dwójką z Wiednia, jedną
dziewczyną z Londynu - zaczął wyliczać. - Jest jeszcze Noah, Lucy
i Kate - ostatnie imię wypowiedział z wyraźną niechęcią w
głosie.
Jego rodzeństwo zaraz zrozumiało, o
co mu chodzi. Kate, dziewczyna, która na każdych zajęciach
wpatrywała się w Aleca jak w obrazek.
- Uuuu, Kate? Ta Kate? - Jace zabawnie
uniósł kilka razy brwi.
- Zamknij się - warknął brunet.
- Może nie będzie tak źle -
powiedziała Izzy, ale z tonu jej głosu dało się wyczytać, że
sama w to nie wierzy.
Przez kilka minut jedli w ciszy, aż w
końcu przerwał ją Magnus.
- Kim jest Kate?
- Serio musisz wszystko wiedzieć? -
burknął Jace.
- Tak - odpowiedział po prostu i
odwrócił się do Aleca.
Wiedział, że on mu odpowie, a
naprawdę go to ciekawiło.
- Taka jedna - odparł tylko i ponownie
zajął się jedzeniem swojej kanapki.
To go zaskoczyło. Był pewny, że
chłopak powie coś więcej. Teraz już musiał się dowiedzieć.
Rozejrzał się po sali.
- To ta blondynka ze stołu
naprzeciwko. Na pewno się patrzy, więc szybko ogarniesz, która to
- powiedziała Isabelle.
- Czemu się tak tutaj wpatruje? -
zadał pytanie czarownik.
- Nie patrz na nią - syknął Alec.
Magnus obrócił się ponownie do
chłopaka, w chwili kiedy Kate na niego spojrzała.
- A co? Zazdrosny? - zaśmiał się
Jace.
- To nie jest śmieszne - jego brat
lekko się zarumienił, ale nie podniósł głowy.
Magnus czekał aż ktoś powie mu coś
więcej o tej dziewczynie. Uparcie wpatrywał się w bruneta.
- Ty też musisz tak patrzeć? - Alec
spojrzał mu w oczy.
- Jak? - zdziwił się Magnus.
- Jakbyś przeświecał mnie wzrokiem -
burknął.
- Albo rozbierał - dodał blondyn i
kaszlnął w jednym momencie, ale słowa i tak były wyraźne.
Alec oblał się jeszcze większym
rumieńcem. Obrócił się bokiem i rozejrzał po sali. To był błąd.
W chwili kiedy oczy jego i Kate się spotkały, dziewczyna wesoło do
niego pomachała. Nie była zrażona tym, że przyłapał ją na
wpatrywaniu się w siebie. Sam osobiście nie wiedział, co w nim
takiego ciekawego. Już kilka razy chciał powiedzieć dziewczynie,
żeby przestała to robić, ale on nie potrafi być subtelny i pewnie
walnąłby po prostu "co się tak patrzysz?".
Jęknął cicho i uśmiechnął do niej
krzywo. Szybko spuścił wzrok i obrócił tak, żeby było go jak
najmniej widać z jej miejsca. Przysunął się do Magnusa i się za
nim schował. Siedzieli teraz tak blisko siebie, że delikatnie
stykali się ramionami. Żadnemu to nie przeszkadzało. Bane spojrzał
na chłopaka pytająco, ale ten tylko pokręcił głową. Dopił
herbatę, dojadł kanapkę i zaczął szykować się do wyjścia.
- Poczekaj na mnie - poprosił Bane tak
cicho, że tylko Alec to usłyszał.
Ledwo zauważalnie kiwnął głową.
Westchnął. Miał naprawdę dość tej dziewczyny. Zagadywała go,
kiedy zostawał sam i pożerała go wzrokiem, kiedy tylko znajdował
się w pobliżu. Spuścił głowę i zaczął wpatrywać się w swoje
splecione dłonie. Nagle naszła go ochota, aby oprzeć głowę o
ramię sąsiada. Tak bardzo chciał, by ten go przytulił. Zaskoczył
tym samego siebie. Jeszcze nigdy nie czuł czegoś podobnego.
Na szczęście Magnus skończył jeść
i także zaczął zbierać się do wyjścia.
- Chcesz o czymś pogadać? - zapytał
cicho czarownik, kiedy byli już na zewnątrz.
Wyszli do ogrodu i usiedli w miejscu,
które pokazał mu dzisiaj rano Alec. Powiedział, że zawsze kiedy
chciał być sam, to tu przychodził. Znajdowali się z dala od
wszystkiego, przesłaniały ich krzaki, także nikt nie miał prawa
ich zobaczyć, nawet z okien Instytutu. Obok rosło sporych rozmiarów
drzewo, o które można było się wygodnie oprzeć. Wspaniałe
miejsce, jeśli ktoś nie pragnął towarzystwa.
- Nie - odparł chłopak jeszcze ciszej
i przyciągnął kolana pod brodę. Objął je rękoma, a zaraz potem
spoczęła na nich również jego broda.
Magnus przysunął się bliżej Aleca.
Brunet nie wyraził protestu. Co więcej, pasowało mu to. Bane
siedział po turecku, ręce położył na ziemi i wpatrywał się w
przestrzeń.
Nic nie mówili, ciszę zakłócały
jedynie oddechy ich obu. Po prostu siedzieli i cieszyli się swoim
towarzystwem, ale żaden z nich nie miał odwagi powiedzieć tego na
głos. Po około godzinie zaczęło się ściemniać. Oddech Aleca
się wyrównał, aż w końcu chłopak zamknął oczy. Magnus
zauważył to dopiero, kiedy jego głowa opadła mu na ramię.
Spojrzał na niego zaskoczony. Chłopak spał. Bane uśmiechnął się
czule. Twarz Aleca całkowicie się zmieniła. Nie musiał się
niczym martwić. Nie musiał niczego udawać.
Kilka kosmyków spadło mu na oczy.
Magnus podniósł dłoń i najdelikatniej jak umiał, przeczesał mu
włosy palcami. To był zwykły gest, ale Bane już dawno chciał to
zrobić.
Wstrzymał oddech, kiedy Alec zaczął
się ruszać. Myślał, że obudził go tym, co zrobił, ale
Lightwood tylko poprawił się i bardziej wtulił w ramię sąsiada.
Magnus odetchnął z ulgą. Nie wiedział, jak ten by zareagował.
Zignorowałby? Udawał, że nic się nie stało? Czy może
przeciwnie? Wkurzyłby się i przestał do niego odzywać?
Zastanawiał się nad tym trochę. Podczas jego rozmyślań niebo
zrobiło się całkowicie ciemne. Wyciągnął telefon i przeraził
się tym, jaką godzinę zobaczył. Zostało dziesięć minut do
północy! Naprawdę? To jak długo tu siedzieli? Przecież przyszli
zaraz po kolacji! I ile czasu spał Alec?
Magnus zdecydował, że czas wracać.
Robiło się coraz zimniej. Spojrzał na chłopaka. Żal było
przerywać mu sen, ale przecież nie mógł go zostawić w ogrodzie.
Uśmiechnął się do śpiącego Aleca po raz ostatni i lekko
szturchnął go łokciem. Chłopak nie obudził się. Magnus
spróbował jeszcze raz, ale znowu nic.
- Alec - szepnął mu do ucha. Chłopak
zamruczał w odpowiedzi i uśmiechnął się przez sen. Bane
zachichotał, kiedy to zobaczył. - Alexander - powtórzył.
Brunet obrócił się lekko i otworzył
jedno oko. Szybko je zamknął i ponownie wtulił w czarownika.
Magnus nie zrobił nic więcej, bo chciał dać mu czas na
przebudzenie się. Lightwood po kilku chwilach wymamrotał coś
niezrozumiałego. Z początku nie wiedział, gdzie jest i co się
dzieje, jednak z czasem wszystko zaczęło do niego docierać.
Przypomniał sobie, że jest w ogrodzie. Że poszedł tam po kolacji.
Ale nie chciał się budzić .. Było mu tak ciepło i wygodnie.
Objął ręką swoją "poduszkę" i zrozumiał, że to tak
naprawdę nie poduszka. Drugą rękę wyciągnął do przodu i
przejechał nią po czyjejś klatce piersiowej. Ktoś chrząknął.
- Byłbym ci wdzięczny, gdybyś
przestał mnie macać - usłyszał cichą prośbę swojego
towarzysza.
No tak, nie przyszedł sam. Teraz to
sobie przypomniał. Otworzył oczy i poczerwieniał na twarzy. Szybko
się zerwał i odsunął kawałek. Kiedy już jego wzrok przyzwyczaił
się do ciemności go otaczającej, ujrzał siedzącego obok Magnusa.
- Przepraszam – bardziej wymruczał
niż powiedział. Jego głos był jeszcze senny, ale lekko drżał.
Był strasznie zawstydzony.
Magnus kiwnął głową.
- Która godzina?
- Chwila po północy - odpowiedział
Bane pokazując mu telefon.
- Co? - chłopak wstał gwałtownie. -
Magnus, mogłeś mnie obudzić. Jejku, naprawdę przepraszam - dodał
skruszony.
Czarownik nie mógł stwierdzić, co
podobało mu się bardziej. Reakcja chłopaka czy to, że zwrócił
się do niego po imieniu. Wzruszył ramionami.
- Nie było tak źle - wyznał, na co
Alec oblał się jeszcze większym rumieńcem. Nie wierzył w to, że
zasnął. I że przytulał się do Magnusa!
- Chodź, może i ja się trochę
przespałem, ale ty również potrzebujesz snu - powiedział Alec,
żeby ukryć swoje zażenowanie i wyciągnął do niego dłoń.
Pomógł mu wstać z ziemi i ziewnął. Drugą dłonią zasłonił
usta. Wrócili do Instytutu i pożegnali przy drzwiach swoich pokoi
życząc sobie nawzajem dobrej nocy.
_______________________________________________
Cześć! Jestem z kolejnym postem :)
Bardzo bardzo bardzo przepraszam za opóźnienie. Miałam ostatnio sporo spraw i nie miałam kiedy opublikować tego, co napisałam. Mam nadzieję, że nie znudziliście się czekaniem i nie stracę przez to czytelników.
Dziękuję za komentarze i wejścia oraz zachęcam do robienia tego samego również pod tą notką.
Teraz już spadam. Mam jeszcze sporo nauki :(
Miłego czytania, buziaki i do następnego!
Jak słodko *.*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny
Dla takich rozdziałów warto czekać
Weny!
Dziękuję. To bardzo miłe :*
UsuńJesteś świetna! Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak:rozdział genialny i bardzo mi się spodobał, a momenty z Jace'm były zarąbiste i czytając je śmiałam się jak nakręcona :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Dominika z aska- @karmelek2256
haha, to bardzo motywujące :)
Usuńdziękuję i pozdrawiam :*
Oby tak dalej albo i jeszcze lepiej xd
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńGdy wyobrażam sobie zaspanego Aleca w piżamce, grającego w Candy Crush, zaczynam się śmiać i spadam z krzesła XDDDD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, pisanie coraz lepiej ci idzie!
hahaha, Alec, piżamka i Candy Crush :D
Usuńdziękuję ci, to miłe :)
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły tutaj:
http://w-swiecie-magii-zagubiona.blogspot.com/2015/02/lba-rozdzia-8.html
dziękuję za nominację :)
Usuńzapoznam się :)
OdpowiedzUsuń