Magnus położył się z powrotem na
łóżku, wślizgując się pod kołdrę. Alec automatycznie się do
niego przybliżył i wtulił w jego bok. Śpiąc, zaczął składać
delikatne pocałunki na jego szczęce. Czarownik uśmiechnął się
szeroko. Zastanawiał się, czy chłopak będzie to pamiętał rano.
Pewnie nie.
Kiedy obudził się następnego dnia,
Alec już nie spał. Leżał spokojnie z głową opartą o jego
klatkę piersiową i kreślił różne wzory na jego brzuchu. Magnus
uniósł dłoń i pogłaskał nią jego włosy. Lightwood zamruczał
cichutko i podniósł na niego swój wzrok. Sięgnął do jego ust i
przykrył je swoimi, ale to trwało tylko chwilę, bo zaraz się od
nich oderwał i ułożył wygodnie na wyciągniętym ramieniu swojego
chłopaka. Było mu tak przyjemnie, że nie chciał nawet wstawać.
- O czym tak rozmyślasz? - zapytał po
jakimś czasie Bane.
Chwycił dłoń Aleca i splótł jego
palce ze swoimi.
- O tym jak się czuję - odparł po
prostu.
- A jak się czujesz? - zaciekawił
się.
- Cudownie - wymruczał i pozwolił, by
ich usta spotkały się na kolejny moment.
Magnus zaśmiał się melodyjnie.
Wierzył mu, bo sam czuł się dokładnie tak samo. Alec mu
zawtórował i podniósł ich złączone ręce, obracając je w
powietrzu i przyglądając im się dokładnie, jakby rzeczywiście
były tak godne uwagi. Magnus wpatrywał się w jego włosy,
uśmiechając się czule.
- Alec.. - zaczął po chwili.
Lightwood spojrzał na niego,
opuszczając jednocześnie ich dłonie, ale nie poluźnił uścisku.
- Nie, wiesz, nic takiego - wycofał
się.
Chciał z nim porozmawiać o ich
kłótni, o tym, o czym mieli porozmawiać, ale kiedy zobaczył wyraz
twarzy chłopaka, pomyślał, że nie może mu popsuć teraz humoru.
Pogadać mogą przecież zawsze, będą mieli jeszcze wiele okazji.
Uniósł się na łokciu i westchnął, wpijając się chętnie w
jego usta. To było bardzo uzależniające zajęcie i Magnus nie
wiedział, ile dałby radę bez tego wytrzymać. Te kilka dni były
okropne i czarownik nie chciałby tego powtarzać. Jak i sprawdzać
swojej wytrzymałości. Jest dobrze tak, jak jest.
Alec usiadł, podpierając się ręką.
Bane uśmiechnął się chytrze i również usiadł naprzeciwko
niego. Zaraz jednak sięgnął kołdrę i opatulił się nią bardzo
szczelnie. Alec parsknął śmiechem, widząc jego czyny. Ten
wzruszył jedynie ramionami i nie przejął się całkowicie kpiącym
wzrokiem jego chłopaka. Lightwood przewrócił oczami i przybliżył
się do niego, a Magnus przerzucił materiał przez jego nogi, by i
jemu nie było zimno.
- Co się działo pod moją
nieobecność? - zagadnął czarownik, kiedy już znaleźli
najdogodniejszą pozycję.
Alec usiadł po turecku, a Magnus
pociągnął nogi pod klatkę piersiową, oplatając je ramionami.
Obaj przykryci byli kołdrą, chociaż to ten drugi miał jej
znacznie więcej.
- Nic ciekawego - odparł zgodnie z
prawdą Alec.
Nie chciał opowiadać o tym, że przez
prawie cały ten czas, kiedy się nie widzieli, unikał każdego, kto
tylko chciał zamienić z nim słowo.
- Czyżby? - zerknął na niego
powątpiewająco.
Nocny Łowca pokiwał głową, nic
jednak nie dodając. Nie chciał psuć atmosfery, więc szukał
jakiegoś tematu, który pozwoliłby im obu choć na chwilę oderwać
się od tematów, które sprawiały im przykrość. W końcu bezradny
postanowił skierować rozmowę na ich wczorajsze spotkanie.
- Dlaczego wczoraj wróciłeś tak
późno?
- Wybraliśmy się z Cate na kolację.
Pomagała mi przez cały czas, kiedy byłem chory i nie mogłem
pewnych rzeczy zrobić całkowicie sam. Poza tym nie mogłem już tam
wytrzymać. Dziwne, prawda? Czułem się nieswojo w swoim domu -
zaśmiał się na to, jak absurdalnie to zdanie zabrzmiało. - No i
może trochę tęskniłem - dodał ciszej. Alec skwintował jego
wypowiedź chichotem. Zrobiło mu się lepiej, kiedy dowiedział się
o tym, że ten tęsknił. Magnus jednak zrozumiał ten chichot
inaczej. - A co? Ty może nie tęskniłeś? - spytał
niedowierzająco.
- Ani odrobinę - odpowiedział,
oczywiście kłamiąc. Zaraz jednak parsknął śmiechem, widząc
zagubiony wzrok Bane'a.
Magnus pokazał mu język, ale po
chwili również się zaśmiał.
- Trochę się bałem - wyznał po
jakimś czasie, spuszczając wzrok.
- Czego? - zainteresował się Alec,
kładąc mu dłoń na kolanie i jednocześnie rozprostowując jego
prawą nogę. To na nią przeniósł swoje pieszczoty. Próbował go
w ten sposób uspokoić.
- Nie odbierałeś telefonu. Myślałem,
że nie chcesz ze mną gadać - wyjaśnił zbolałym głosem.
- Odebrałbym, gdybym mógł - zapewnił
go. - Ale nawet kiedy nie odebrałem, postanowiłeś złożyć mi
wizytę - zaśmiał się, rozluźniając atmosferę.
Magnus odważył się na niego spojrzeć
i nie pożałował. Uśmiech, który posłał mu Alec, był piękny i
szczery.
- Tak - zarumienił się. - Zobaczyłem
twój telefon i pomyślałem, że może nawet nie wiesz, że
dzwoniłem. Chciałem to sprawdzić i go odblokowałem. Przepraszam,
nie chciałem ci w nim grzebać, po prostu wiesz.. - dodał
natychmiast, słysząc jak to zabrzmiało. Alec tylko machnął ręką
i prosił, by ten kontynuował. Naprawdę był tego ciekaw. - Ukazało
mi się nasze zdjęcie - uśmiechnął się szeroko, patrząc na dłoń
chłopaka, jeżdżącą po jego udzie i wspinającą się coraz
wyżej. - No i wtedy usłyszałem, że jesteś w łazience.
Alec zamruczał wesoło i jeszcze
bardziej zmniejszył dystans, jaki był pomiędzy nimi.
- I wtedy już było fajnie -
powiedział szczerze, łapiąc go za podbródek.
- Podobało ci się? - uniósł brew, a
jego wzrok zjechał na usta chłopaka.
- Taak - wymruczał i przygryzł wargę.
To podziałało na czarownika jak
magnes. Zaraz znalazł się przy nim i już miał wpić się
łapczywie w jego usta, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi. Nie doszło
do pocałunku, ale obaj również nie odsunęli się od siebie.
Wpatrywali się tylko, zastanawiając się co robić.
- Alec! Otwieraj, wiem, że tam jesteś!
- krzyczała jego siostra, stojąc po drugiej stronie.
Magnus jęknął, a Alec wstał
niechętnie i podszedł jej otworzyć. Dziewczyna bez wahania weszła
do środka, nie myśląc nawet o tym, że ten może nie być sam.
- Pożycz mi ładowarkę do telefonu.
Swoją gdzieś zgubiłam - powiedziała. - O! Cześć, Magnus! -
przywitała się z nim wesoło, nie speszona wcale jego widokiem w
łóżku jej brata. To, że miał na sobie tylko koszulkę i bokserki
też jej nie zawstydziło. - Miło cię znowu widzieć.
Magnus wyszczerzył się do niej
radośnie.
- Ciebie również.
- Mam pytać, dlaczego jesteś w łóżku
Aleca, a nie w swoim? - zaśmiała się.
- Jego łóżko jest wygodniejsze -
odpowiedział.
Alec podszedł do biurka i tam zaczął
szukać swojej ładowarki. Zrobił się cały czerwony, kiedy
usłyszał, o czym jego chłopak rozmawia z jego siostrą.
- Myślę, że to nie twoja sprawa -
rzucił jej karcące spojrzenie i powrócił do szukania urządzenia.
Isabelle pokazała mu język. Nie
widział tego oczywiście, bo stał tyłem do niej. Spojrzała
znacząco na Magnusa i na powrót na swojego brata, który stał
przed nimi w luźniejszej koszulce bez rękawów i bokserkach.
Poruszyła kilka razy sugestywnie brwiami, patrząc na Bane'a. On
również na nią spojrzał i oblizał lubieżnie wargi. Na jego
nieszczęście Alec w tym momencie się obrócił i to zobaczył.
Podał siostrze znalezioną zgubę, a chłopaka rzucił pierwszą
rzeczą, jaką miał pod ręką. Padło na poduszkę. Czarownik
powinien się cieszyć, w końcu mógł dostać czymś cięższym i
bardziej bolesnym, ale on tylko spojrzał na niego zbolałym wzrokiem
i wygiął usta w podkówkę.
- Dlaczego to ja oberwałem? - oburzył
się.
- Jesteście okropni - powiedział
Alec, przechodząc obok Magnusa.
Ten złapał go w pasie i Lightwood
zaraz został pociągnięty na łóżko, z głośnym piskiem lądując
na swoim chłopaku. Szybko obrócił się twarzą do niego, a Izzy
wybuchnęła śmiechem.
- Wynocha! - warknął na nią jej
brat.
- Nie szalejcie chłopcy! Zaraz
śniadanie! - krzyknęła jeszcze, zanim wyszła.
Magnus pożegnał ją skinieniem głowy
i od razu skupił się na Alecu. Przerzucił go na plecy, a sam
znalazł się nad nim, praktycznie nad nim wisząc.
- To na czym skończyliśmy? -
zastanowił się i z przebiegłym uśmieszkiem pocałował Nocnego
Łowcę mocno w usta.
Westchnął głęboko, bo marzył o tym
już od jakiegoś czasu.
Po kilku minutach zeszli na posiłek.
Kiedy byli na schodach, spotkali znajomych Aleca, z którymi ruszyli
w dalszą drogę. Isabelle w pewnym momencie złapała Magnusa za
nadgarstek i odciągnęła go od reszty.
- Pogodziliście się? - zapytała,
kiedy byli w bezpiecznej odległości i nikt poza nimi nie mógł
tego usłyszeć.
Magnus spojrzał na nią zdziwiony.
Skąd wiedziała, że się pokłócili? Przecież go tu nie było!
Argument, że zauważyła, że się do siebie nie odzywają, odpada.
- Alec ci powiedział? - zaryzykował,
chociaż dobrze wiedział, że to niemożliwe.
Alec miałby się z kimś podzielić
swoimi problemami? Dobry żart.
- Nie - odpowiedziała.
Nie było to dla niego zaskoczeniem, bo
był prawie pewien, że tak będzie brzmiała odpowiedź.
- Więc skąd pomysł, że się w ogóle
posprzeczaliśmy? - patrzył na nią z uniesioną brwią.
- Nie udawaj, że jest inaczej -
zastrzegła i wycelowała w niego swój palec wskazujący. - Jestem
perfekcyjnym obserwatorem, potrafię zauważyć pewne rzeczy. A już
na pewno świetnie znam swojego brata i wiem, kiedy go coś dręczy.
Magnus uśmiechnął się do niej
delikatnie i odsunął jej rękę.
- Dobrze, więc tak. Pogodziliśmy się.
Dziewczyna zrobiła zadowoloną minę i
postanowiła pociągnąć go za język.
- Lubisz go?
- Lubię - potwierdził bez
zająknięcia.
- A jak bardzo go lubisz? - zapytała
od tak sobie.
Magnus uśmiechnął się pod nosem.
Już się domyślał, o co może dziewczynie chodzić.
- Nie będę z tobą o tym rozmawiał -
odparł krótko.
- Oj, no proszę cię. Jak pytam Aleca,
to cały czas unika odpowiedzi. Mówi, że to nie moja sprawa -
zrobiła smutną minkę.
- Nie weźmiesz mnie na litość - był
twardy.
- Magnus - westchnęła.
- Alec tu idzie - powiedział szybko
Magnus, bo chłopak rzeczywiście wycofał się lekko i próbował
zrównać z nimi kroku.
- Czemu go zaczepiasz? - rzucił do
swojej siostry.
- To już nie mogę z nim porozmawiać?
- udała niewiniątko.
Alec pokiwał śmiesznie głową, ale
nie skomentował tego, posłał jedynie Magnusowi przepraszające
spojrzenie, za co zarobił kuksańca od swojej siostry. Resztę drogi
przebyli w ciszy.
Kiedy tylko weszli do jadalni, wzrok
Magnusa od razu zawędrował w stronę Aarona. Chłopak rozmawiał z
kimś, nie przejmując się zupełnie tym, że weszli. I dobrze, może
już dobrodusznie postanowił odwalić się od JEGO chłopaka. I nie!
Wcale nie był zazdrosny! Tu chodziło o coś kompletnie innego!
Przysunął się półkroku do Aleca. I nawet jeśli ktoś mógłby
pomyśleć, że jest przewrażliwiony, to nie. To był odruch.
Naprawdę!
Usiedli na swoich miejscach i od razu
zaczęli jeść. Alec zwyczajowo nalał kawy do kubka i podsunął go
Magnusowi pod nos. Czarownik uśmiechnął się na ten gest, który
dla Nocnego Łowcy był już niemalże odruchowy.
- A to nowość! - zdziwił się Jace,
patrząc gdzieś w tył.
Pozostała trójka automatycznie
spojrzała w tę samą stronę.
- O co ci chodzi? - zapytał Magnus,
nie zauważając nic ciekawego i obracając się z powrotem.
- No patrz na Kate! - wyjaśnił. -
Gada z jakimś gościem, nawet nie zerkając na Aleca.
Rzeczywiście, kiedy teraz na nią
spojrzał, to zauważył to natychmiast. Kate, która nigdy nie
odrywała od Lightwood'a oczu, teraz nawet na niego nie spojrzała.
- Straciłeś wielbicielkę? - zapytał
blondyn odrobinę złośliwie swojego brata.
Czarnowłosy wzruszył ramionami.
- Powiedziałem jej, że jestem gejem -
mówił to, jak gdyby rozprawiał z nimi o pogodzie.
Spojrzeli na niego zaskoczeni, szeroko
otwierając oczy. Zupełnie jakby wyrosła mu druga głowa.
- No co się tak patrzycie? - zapytał
normalnym głosem, chociaż ich reakcja lekko go rozbawiła. - Chyba
nim jestem, prawda?
Rodzeństwo skrzyżowało ze sobą
spojrzenia i wymieniło się szerokimi uśmiechami. Alec nie mógł
tego zauważyć, bo zajęty był wpatrywaniem się w swojego
chłopaka. Magnus uśmiechnął się do niego czule i przysunął
swoją nogę, tak, że stykały się pod stołem. Lightwood
zarumienił się na ten gest i spuścił wzrok. Reszta śniadania
minęła im bez zbędnych przeszkód. Nie wracali już do tematu
dziewczyny.
Magnus przez chorobę był kilka dni do
tyłu ze swoją pracą. Niby pracował sam i nikt nie sterczał nad
nim, ponaglając go, ale i tak czuł się z tym niezręcznie. W końcu
za coś mu płacili, prawda? Siedział więc w gabinecie przez cały
dzień z jedną przerwą na obiad. Było już koło godziny
osiemnastej, a on czuł się całkowicie wyczerpany. Mimo wszystko
nie był przyzwyczajony do całodniowej pracy za biurkiem. Wstał
więc i udał się do kuchni. Musiał rozruszać nogi i napić się
kawy. Przechodząc przez salon, czuł na sobie wzrok Nocnych Łowców,
ale nie przejął się tym. Można powiedzieć, że nawet do tego
przywykł.
Alec schodził ze schodów, kiedy
zobaczył zmierzającego w jakimś kierunku czarownika. Niewiele
myśląc udał się w ślad za nim. Oczywiście jak to na Nocnego
Łowcę przystało, został niezauważony. Uśmiechnął się pod
nosem, wchodząc do tego samego pomieszczenia, w którym przed chwilą
zniknął Magnus. Oparł się nonszalancko o futrynę, krzyżując
ręce na piersi. Przyglądał się chwilę Bane'owi. Stał obrócony
do niego tyłem i przecierał sobie raz po raz skronie palcami. Alec
poszedł do niego najciszej jak umiał i zasłonił mu dłońmi oczy.
- Zgadnij kto - zaśmiał mu się do
ucha.
Magnus uśmiechnął się natychmiast.
- David.. Noah.. - wymieniał jego
znajomych. - A nie! Już wiem! - pstryknął palcami i nadal udawał.
- To pewnie Jace!
Zaśmiał się i obrócił do Aleca.
Ich twarze dzieliło kilkanaście centymetrów. Magnus zrobił
zawiedzioną minę i wydął wargi.
- Aaa.. - powiedział smętnie. - To
ty.
- Ale jesteś zabawny - skomentował
jego zachowanie z sarkazmem. - Normalnie nie mogę przestać się
śmiać.
Magnus tylko pogłaskał go po ramieniu
i uśmiechnął do niego ciepło. Zaraz jednak słysząc dźwięk
oznaczający zagotowanie się wody, odchylił się, ponownie stając
do niego plecami. Alec pocałował go między łopatkami i odsunął
się, opierając o blat obok. Kiedy czarownik skończył
przygotowywać napój, oparł się obok niego, patrząc przed siebie.
- Co to w ogóle za sprawa z Kate? -
zapytał i upił łyk gorącej jeszcze kawy, przez co skrzywił się
nieznacznie.
- Nie rozumiem.. - zmarszczył brwi,
patrząc w tę samą stronę.
Magnus zastanowił się chwilę. Nie
wiedział, jak określić to, o co chciał go zapytać.
- Dlaczego postanowiłeś jej
powiedzieć o swojej orientacji? - wyjaśnił. - Myślałem, że nie
chcesz by inni wiedzieli.
Alec spuścił wzrok na swoje stopy.
- Bo ja.. Nie chciałem jej robić
zbędnych nadziei. Nie chciałem, żeby wierzyła w coś, co nigdy
miało nie nastąpić. Poza tym byłem zły, a jej obecność jeszcze
bardziej mnie rozjuszała. Nie mogłem wytrzymać, kiedy tak na mnie
patrzyła i robiła maślane oczka - skrzywił się. - Nie chciałem,
żeby cierpiała, bo przecież jeśli by się bardziej zaangażowała,
to byłoby gorzej jej potem odpuścić. Nigdy nie dawałem jej
żadnego znaku, by mogła twierdzić, że mi się podoba. Jest
naprawdę ładną dziewczyną, ale mnie przecież dziewczyny nie
kręcą - wzruszył ramionami, przypominając sobie, że już kiedyś
coś takiego miało miejsce. - Dlatego chciałem ją ostrzec
zawczasu. Nawet tego nie przemyślałem. Tak po prostu.. Byłem zły
i nie myślałem o konsekwencjach. W ogóle o niczym nie myślałem.
To było.. - nie dokończył. - A potem ona zaczęła płakać, a ja
odszedłem, bo co miałem zrobić? Przytulić? - prychnął. - To bez
sensu.
Magnus przyglądał mu się uważnie
przez cały czas, kiedy chłopak mówił. Już gdzieś w połowie
wypowiedzi zauważył, że jego głos stał się cichszy. To była
jedna z tych rozmów, których Alec nie poprowadziłby z nikim innym
niż z Magnusem. I mimo, że nie powiedział tego głośno, to
czarownik wiedział, że tak właśnie było.
- Nie powinienem jej tego mówić -
dodał jeszcze żałośnie.
Magnus sięgnął po jego dłoń i
uścisnął ją lekko. Alec splótł jego palce ze swoimi.
- Wręcz przeciwnie, dobrze, że jej
powiedziałeś - zapewnił go.
Alec westchnął głęboko i oparł
głowę o jego ramię. Nie chciał by ktoś teraz wszedł i zniszczył
im tę chwilę, chociaż z drugiej strony miał gdzieś, czy ktoś
ich razem zobaczy.
- A dlaczego byłeś zły? - chciał
wiedzieć czarownik.
Alec wtulił się w niego mocniej i
odpowiedział. Stwierdził, że skoro i tak rozmawiają szczerze to i
tą kwestię należy wyjaśnić.
- Nie było cię - odparł, choć w tej
wypowiedzi nie było ani krztyny wyrzutu. - Tak bardzo chciałem do
ciebie zadzwonić, porozmawiać z tobą, ale się bałem. Nie
widziałem, jak potraktowałeś naszą sprzeczkę i jak ona wpłynęła
na relację między nami - dokończył i spojrzał na Magnusa.
Przygryzł dolną wargę, czekając na
jego odpowiedź. A Magnus kompletnie nie wiedział, co odpowiedzieć.
Zrobiło mu się milej, kiedy usłyszał te słowa, chociaż tak nie
powinno być. Chłopak opowiadał o tym, jak się czuł podczas tych
kilku dni, a jemu się poprawił przez to humor? Niejedna osoba
pomyślałaby, że jest okropnym chłopakiem. W końcu jak może go
cieszyć coś takiego, prawda? Ale powodem tego była inna rzecz. A
mianowicie to, że niecodzienne może usłyszeć takie słowa, które
tak naprawdę tylko budują ten związek, wzmacniają jego
fundamenty. A usłyszeć takie słowa z ust Aleca to prawdziwa
rzadkość. Chłopak nigdy nie był wylewny i nie obarczał nikogo
swoimi problemami. Był raczej mało ufną i skrytą osobą. I to że
przyznał się do tego, jak źle się czuł pod nieobecność Bane'a
i jak niepewnie się czuł po jednej kłótni, naprawdę odjęło
Magnusowi mowę.
- Nie chcę się więcej kłócić -
dodał niemrawo Alec, kiedy czarownik długo nie odpowiadał.
Zaczynał już żałować, że w ogóle
rozpoczął tę rozmowę. Mógł siedzieć cicho. Pewnie się po
prostu wygłupił i tyle. Po co on się otwiera przed innymi? Magnus
będzie go miał teraz za kretyna. Bane jednak pogłaskał go po
twarzy, pochylając się i delikatnym pocałunkiem rozdmuchując jego
absurdalne myśli i powątpiewania.
- Ja też tego nie chcę - powiedział
i przytulił go do siebie, chowając twarz w jego szyi.
- I chyba muszę ci powiedzieć o czymś
jeszcze - dodał, kiedy wrócili na swoje poprzednie miejsca, stając
bardzo blisko siebie, oparci o blat kuchenny. Nie puścili jedynie
swoich splecionych rąk.
- Zamieniam się w słuch - odparł,
popijając ostygniętą już kawę.
- Pamiętasz pierwszy dzień, kiedy
przyjechał Aaron? - zapytał, a Magnus niechętnie kiwnął głową;
nie podobała mu się wzmianka o tym chłopaku, ale chciał wysłuchać
tego, co Lightwood miał mu do powiedzenia, więc nie robił zbędnych
problemów i gestem ręki poprosił go, żeby kontynuował. - Złapał
mnie wtedy i zapytał, czy nie mógłbym go oprowadzić po
Instytucie, bo jest nowy i nadal nie bardzo wie, co gdzie jest i
takie tam. Zgodziłem się - patrzył uważnie na Magnusa, próbując
dostrzec jakiejś zmiany w jego zachowaniu, ale nic nie znajdując,
mówił dalej. - I przez te ostatnie dni się nie odzywał, więc
pomyślałem, że zrezygnował. Może już mu pomógł ktoś inny
albo coś? - wzruszył ramionami. - No i sam do niego nie
podchodziłem, no bo po co? No ale dzisiaj na ćwiczeniach trener
przydzielił mnie z nim do pary i Aaron znowu zaczął ten temat.
Magnus skrzywił się nieznacznie.
- Jest tu już prawie tydzień.
Naprawdę potrzebuje by go ktoś odprowadzał? Sam już dawno
zdążyłby się wyuczyć wszystkich korytarzy - powiedział, bo nie
podobał mu się ten pomysł.
- Hej, nie bądź złośliwy - poprosił
go Alec, gładząc kciukiem wierzch jego dłoni.
Magnus westchnął głęboko,
przewracając oczami. Jakoś nie potrafił nie być złośliwy, jeśli
chodziło o tego kretyna.
- Nie pytam cię o zgodę - zastrzegł
po chwili. - Po prostu chcę, żebyś o tym wiedział i nie wściekał
się, kiedy zobaczysz nas razem - wyjaśnił.
Magnus odstawił pusty już kubek na
bok i spojrzał na Aleca.
- Ooooch - odrzucił głowę do tyłu.
Nie potrafił mu się sprzeciwić, kiedy tak na niego patrzył. -
Dobra, niech ci będzie - Alec wyszczerzył się do niego radośnie.
- Ale nie myśl, że go polubię. Po moim trupie! - dodał.
Lightwood uniósł brew i złapał jego
ramię, owijając je sobie wokół pasa.
- Nie każę ci się z nim przyjaźnić.
Po prostu nie wiesz, jak to wszystko się potoczy. Może okazać się
naprawdę fajnym chłopakiem, a ty będziesz żałował, że
skreśliłeś go, zanim zdążyłeś go poznać - mówił czysto
teoretycznie.
- Oj, wątpię - prychnął. - Ale
właśnie w tym rzecz, nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy, bo
nikt nie zna przyszłości. Można tylko spekulować na jej temat,
ale to przecież nie jest nic warte. Nie wiesz, co będziesz robić
za kilka godzin, a co dopiero za jakieś kilka tygodni. Ja wolę nie
ryzykować - przytulił go, poprawiając swoje ramię.
Alec zaśmiał się melodyjnie.
- Ale ja wiem, co będę robił za
kilka godzin - przysunął się bliżej i zaczął składać niewinne
pocałunki na jego szyi, opierając dłoń na jego barku, a drugą na
brzuchu.
- Taak? - zapytał, mile zaskoczony
tymi czułościami.
- Yhmm - wymruczał mu do ucha, całując
jego szczękę i drapiąc leciutko przez koszulkę po brzuchu. - Będę
sobie leżał w łóżku z moim wspaniałym chłopakiem. I będzie
wspaniale i miło - zamruczał cichutko. - Bo będziemy robić
baaardzo miłe rzeczy - powiedział niskim seksownym głosem.
Oblizał wargi i Magnus nie mógł się
powstrzymać. Pocałował go mocno i Alec pewnie rozsunął jego usta
językiem, od razu wkraczając do środka. Bane uśmiechnął się
szeroko, ale zaczął wyswobadzać się z jego objęć, sam
rozluźniając swój uścisk.
- Muszę jeszcze popracować -
wytłumaczył się i pocałował go ponownie, jednak tym razem nie
pozwolił mu owego pocałunku pogłębić. - No już! Uciekaj, mały
zboczeńcu! - zaśmiał się. - Zobaczymy się później - zapewnił
i klepnął go w tyłek.
Patrzył, jak jego twarz oblewa się
rumieńcem. Chłopak ze smętnym wyrazem twarzy ruszył w stronę
drzwi. Kiedy przekraczał próg, rzucił mu jeszcze spojrzenie pełne
nadziei. Magnus uśmiechnął się do niego, a Lightwood natychmiast
posłał mu swój najpiękniejszy uśmiech.
Czarownik odwrócił się, kiedy tylko
ten zniknął z pola widzenia i odetchnął głęboko. Jeju, jak ten
chłopak na niego działał!
_______________________________________________
Kolejny rozdział, już 21 kurczę!
Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia, których z każdym nowym postem jest coraz więcej :)
Mam nadzieję, że i ta notka przypadnie wam do gustu i oczywiście, że wyrazicie swoją opinię na jej temat.
Miłego dnia i miłego czytania :)
Buuuziaki :*
Wspaniale. Taki miły, Malecowy rozdział. ^^
OdpowiedzUsuńJa tam myślę, że Aaron będzie się przystawiac do Aleca, hihihi. Ciekawa jest, co z tego wyjdzie. Weny, Aniele. ♡
Dziękuję bardzo :)
UsuńAch, myślisz, że Aaron namiesza?
Tak, jak zawsze super :) Też myślę, że Aaron jeszcze coś namiesza. Ale Magnus nie odda mu swojego "małego zboczeńca" jestem tego pewna. Pozdrawiam i życzę weny na kolejne rozdziały :D
OdpowiedzUsuńmałego zboczeńca uhuhuhu :D
Usuńdziękuję ci bardzo :*
No więc mimo, że kocham Maleca to teraz nie mogę przestać myśleć o zboczonym Arku. Mam taką malutką nadzieję, że jednak gostek jakoś rozkocha w sb Aleca i COŚ tam z nim porobi *if you know what I mean*, a nasze kochane Magnusiątko ich przyłapie i potem będą wielkie kłótnie i wgl :D O, a potem się okaże, że Arek jest od Valentina (o ile w twojej historii chłop istnieje xd) i miał omamić Aleca i taaaa.... dziwne xd Głupio by było gdyby się pokłócili tak strasznie poważnie :(
OdpowiedzUsuńNo dobra koniec xd Rozdział cudowny, Alec ma problemy i powinien iść na terapię dla anonimowych seksocholików xd Magnusiątko cudne <3 Rozdział też (powtarzam się xd)
[ciupeczki błąd przy wzmiance o Aaronie. Magnus mówi odprowadzał zamiast oprowadzał]
Standardzik z weną i wgl xd
Cherry~
"Mam taką malutką nadzieję, że jednak gostek jakoś rozkocha w sb Aleca i COŚ tam z nim porobi" CO?!
Usuńdziękuję ci bardzo za te pomysły :*
i dziękuję za życzenia
i wgl fajnie, ze ci się podobał :D
(OK, już zmieniam)
dzięki dzięki
buuuziaki :*
Wspaniały rozdział! Kocham Magnusa i Aleca- moich małych zboczuszków! Są cudowni.
OdpowiedzUsuńMam małą prośbę czy raczej pytanko, w następnym rozdziale zamieścisz ich wspólny wieczór? :D Tak narobiłaś napięcia, że moja niepokorna główka będzie rozmyślać do następnego rozdziału co oni tam będą wyprawiać...
MP
PS: Życzę dużo wolnego czasu i mnóstwo weny. Niech Malec będzie z Wami!
dziękuję :*
Usuńmam nadzieję, że kolejny rozdział ci się spodoba i choć trochę cię zadowoli zboczuchu :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpewnie, że najlepszym :D
Usuńdziękuję
i chętnie wejdę na twojego bloga, dzięki za link :*