Alec wrócił do Instytutu, kiedy było
już dobrze po północy. Do tego czasu biegał i robił wszystko,
żeby tylko nie myśleć o tym, co się stało. Ale i tak go to
dopadło, kiedy położył się do łóżka. Sam. Do pustego łóżka.
Zwinął się w kłębek i pozwolił
myślom wypłynąć i ogarnąć go całego. Jak tak teraz o tym
rozmyślał, to wydawało mu się, że zareagował zbyt impulsywnie.
Nie wiedział, co się z nim działo, ale to nie było dobre. Od rana
dziwnie się czuł, a potem całą swoją agresję wyładował na
swoim chłopaku. Teraz czuł się pusty, bezużyteczny. Najlepiej
byłoby pójść i przeprosić Magnusa, wyjaśnić wszystko na
spokojnie, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafił tego zrobić.
I to kolejna rzecz, która świadczyła o tym, że jest okropny. Nie
umiał przyznać się do błędu. Przynajmniej nie teraz.
Długo przewracał się z boku na bok,
nie mogąc zasnąć. Za dużo spraw kłębiło się w jego umyśle.
Za dużo rzeczy czekało na wyjaśnienie i rozwiązanie, ale on nie
nadawał się kompletnie do czegokolwiek. Z każdą kolejną minutą
czuł się coraz bardziej niepewnie. Nienawidził tego uczucia i
chciał, żeby po prostu zniknęło, rozpłynęło się i pozostało
zapomniane. Ale tak się oczywiście nie stało. Dręczyły go
wyrzuty sumienia. Nie wiedział, dlaczego postąpił tak okrutnie
względem czarownika. Przecież nie chciał się z nim kłócić. Nie
chciał krzyczeć. A mimo to to zrobił. I zupełnie nie miał
pojęcia dlaczego. Dlaczego tak bardzo bolało go to, że został
odepchnięty? Magnus cię nie chce, odbijało się echem od ścian
jego umysłu. Od razu potrząsnął głową, żeby odsunąć tę
myśl, jak najdalej od siebie. Bo przecież to niemożliwe, prawda?
Im dłużej to analizował, tym
bardziej był zagubiony. Coś co wcześniej wydawało mu się
stuprocentowo pewne, było teraz widziane przez niego zupełnie
inaczej. Pojawiało się coraz więcej pytań, a on nie miał siły.
Nie miał już siły na nic.
W końcu kiedy to wszystko zaczęło go
przerastać, po prostu się poddał. I to właśnie dzięki temu
udało mu się po kilkudziesięciu minutach zasnąć. Nie był to
jednak spokojny sen. Co jakiś czas budził się i wiercił, dopóki
nie przysypiał ponownie.
Nazajutrz rano nie czuł się wcale
lepiej. I było już widać skutki zarwanej nocy. Poza tym mały
trening w deszczu, jaki sobie wczoraj urządził, również nie
wpłynął na niego pozytywnie. Wręcz przeciwnie. Bolała go lekko
głowa i miał katar, a jego skóra wydawała się jeszcze bledsza
niż była zazwyczaj. I inni chyba także to zauważyli, bo
przyglądali mi się odrobinę dłużej niż zwykle, kiedy schodził
na śniadanie. Peszyło go to niezmiernie, ale nic im nie mówił.
- Jejku, Alec! - zaczęła Izzy, kiedy
go zobaczyła i zaraz kontynuowała. - Dobrze się czujesz?
- Ta, pewnie - odpowiedział bez
entuzjazmu.
Sam się zdziwił, słysząc swój
głos. Był niezwykle słaby i zachrypnięty, ale nie wiedział, czy
to przez jego ponury humor, czy kolejny skutek wczorajszej wyprawy.
- Co się dzisiaj z wami dzieje? -
zapytała.
Dopiero po tych słowach na nią
spojrzał. Przyglądała mu się wyraźnie zatroskana. On jednak tego
nie wytrzymał i ponownie spuścił wzrok.
- Z nami? - zmarszczył brwi.
- No tak - pokiwała głową i zaczęła
tłumaczyć, bo dostrzegła, że jej brat nie wie, o co jej chodzi. -
Magnus też jest chory - wyjaśniła. - Chociaż on wyglądał gorzej
od ciebie - skrzywiła się, przypominając to sobie. - Mama dała mu
kilka dni wolnego. Odesłała go do swojego domu, żeby się tam na
spokojnie wychorował - wzruszyła ramionami.
Alec zastanowił się chwilę. Owszem,
zauważył nieobecność Magnusa w jadalni, ale pomyślał, że ten
po prostu olał śniadanie. Jego jednak w ogóle nie było w
Instytucie.. Naprawdę tak źle wyglądał, że jego matka dała mu
wolne? Poczuł się jeszcze gorzej. To wszystko jego wina. Skrzywił
się nieznacznie i momentalnie odechciało mu się jeść.
- Czekaj - zaczął po chwili
wpatrywania się w swój kubek. - Jak to mama?
Isabelle już otworzyła usta, żeby mu
odpowiedzieć, ale uprzedził ją jej brat, który jak dotąd nie
zabierał głosu.
- Przyjechała dzisiaj rano. Chciała
sprawdzić jak sobie radzimy i jak postępy w pracy Magnusa -
wzruszył ramionami. - Poza tym przyjechał z nią ten nowy
nauczyciel. Siedzi z nimi przy stole - powiedział i Alec zaraz
obrócił się w odpowiednią stronę, żeby stwierdzić, czy chłopak
mówił prawdę.
Ten się jednak nie mylił.
Rzeczywiście przy stole nauczycieli siedziały dwie dodatkowe osoby,
jego matka i jakiś mężczyzna. Całkiem zadbany i młodszy od
pozostałych. Na oko mógł mieć ze dwadzieścia siedem lat. Alec
oderwał od niego wzrok i wypił swoją kawę, po czym wstał i
wyszedł z pomieszczenia bez słowa.
Następne kilka dni były dla niego
koszmarem. Pogoda doszczętnie się popsuła, co chwilę padał
deszcz. On sam nie mógł się na niczym skupić i przede wszystkim
nie mógł spać. Męczył go też katar, chociaż ten minął już
po trzech dniach. Chodził po Instytucie, poszukując jakiegoś
miejsca, gdzie mógłby pobyć sam. Chciał znaleźć swoją
samotnię, miejsce tylko dla niego. Znajomi nie dawali mu spokoju, to
samo rodzeństwo. Przychodzili, zagadywali. Ale nikomu nie
powiedział, że coś się stało. Udawał i świetnie mu to
wychodziło. Widział jedynie, że Izzy coś podejrzewa, ale za
każdym razem kiedy pytała, zaprzeczał i uśmiechał się kwaśno.
Ona zaś nie dawała za wygraną i dociekała. Początkowo nie
przynosiło to skutków, ale po jakimś czasie Alec zaczął się
wahać. Może rozmowa z kimś, wyżalenie się, by mu pomogło? Po
dłuższym zastanowieniu się stwierdził, że jednak nie. Nie będzie
nikogo obarczał swoimi problemami. Nie chciał litości. Sam sobie
poradzi.
Czwartek był okropny. Przez całą
poprzednią noc nie zmrużył oka, przez co był jeszcze bardziej
drażliwy niż dotychczas. Po treningu wyszedł na zewnątrz. Nie
chciał nikogo spotkać, bo wiedział, że mógłby powiedzieć coś
niemiłego. Co chwilę zerkał na telefon, ale za każdym razem
wzdychał zmęczony. Żadnego połączenia, żadnej wiadomości. Sam
oczywiście też nie kontaktował się z Magnusem. Bał się tego, co
może usłyszeć coś, czego za nic w świecie usłyszeć nie chce.
Po raz kolejny poprawił się na
krześle i spojrzał na urządzenie. Nic nowego. Zapatrzył się
przed siebie i nawet nie zauważył, kiedy usiadła obok niego jakaś
osoba. Kiedy się odezwała, Alec momentalnie zesztywniał.
- Cześć Alec - powiedziała to
pogodnie, chociaż odrobinę niepewnie.
Kate. Lightwood odchrząknął i
odpowiedział jej tym samym. Powstrzymywał się przed tym, żeby
wstać i odejść. Byłoby to zbyt chamskie.
Dziewczyna od razu rozpoczęła
rozmowę. A właściwie monolog, bo Alec odpowiadał jej jedynie
monosylabami. Ta się jednak tym nie przejmowała i kontynuowała
swój wywód. To działało na Nocnego Łowcę coraz gorzej. Chciał
być sam! Nie miał ochoty siedzieć z dziewczyną, która na każdym
kroku się do niego mizdrzyła i nie potrafiła zrozumieć, że nic z
tego nie będzie. Skoro nie zainteresował się nią na początku to
raczej przymilanie się i przesadne pokazywanie, że jej się podoba,
nie przyniesie żadnych rezultatów.
- Jestem gejem - wypalił chłopak,
przerywając jej w pół słowa, kiedy jeszcze bardziej się do niego
przybliżyła.
Dziewczyna spojrzała na niego szeroko
otwartymi oczyma.
- C-co? - wydukała.
- To co słyszałaś - powiedział
neutralnym głosem. - Jestem gejem. Nie masz się co starać, bo nic
z tego nie będzie - bardzo starał się, żeby jego głos brzmiał
normalnie. - Nie chodzi o ciebie. Znałem już swoją orientację,
zanim się tu znalazłaś. Odpuść sobie - dodał i wstał.
Odszedł pospiesznie, kiedy zobaczył
pierwsze łzy na jej policzkach. Nie chciał patrzeć, jak płacze.
Nie udał się do pokoju. Szwendał się
długo po mieście. Nawet nie wiedział, kiedy zawędrował pod
mieszkanie Magnusa. Chwilę bił się z myślami. Nie wiedział czy
zadzwonić, czy nie. Nareszcie się odważył, jednak zwątpił,
kiedy tylko usłyszał po drugiej stronie kobiecy głos. Bane miał
gości, a on chciał z nim porozmawiać na osobności. Zaczynał już
za nim tęsknić. Za wspólnymi rozmowami i za jego zwykłą
obecnością.
Oddalił się i z paskudnym wyrazem
twarzy postanowił wrócić do siebie. Trochę bał się tego, że
Kate mogła już powiedzieć wszystkim o jego wyznaniu, więc kiedy
tylko znalazł się w środku, poszedł do swojego pokoju, starając
nikogo nie spotkać na swojej drodze.
***
Magnus czuł się o wiele lepiej. Cate
zaparzyła mu ziół i podała jakąś miksturę, po której
przeziębienie zniknęło. Nie wracał jednak jeszcze do Instytutu,
bo chciał odpocząć i wydobrzeć do końca. Cate oczywiście
pozostała razem z nim. Bardzo się martwiła, bo kiedy Magnus
zadzwonił do niej w niedzielę, brzmiał okropnie. A wyglądał
jeszcze gorzej. I wiedziała, że to nie tylko przez chorobę. Pytała
go, gdzie się tak załatwił, ale on cały czas unikał odpowiedzi.
Bane już nie raz zastanawiał się,
czy zadzwonić do Aleca. Chciał z nim porozmawiać, usłyszeć jego
głos, ale tego nie zrobił. Nie zadzwonił i sam się sobie dziwił.
Dlaczego nie mógł po prostu zadzwonić? Czego się bał? Przecież
to była zwykła kłótnia.. Dlaczego nie mogli o niej zapomnieć i
zachowywać się tak jak wcześniej? Chociaż właściwie.. Chyba
wolał to zrobić, kiedy już wróci do Instytutu, kiedy go zobaczy.
Swoją drogą chciał go zobaczyć jak najszybciej. Westchnął i
zerknął na ekran telefonu. Chyba czas wracać. Czuł się już
całkowicie dobrze i nie widział powodu, dla którego miałby nadal
ukrywać się w swoim mieszkaniu. Wziął rzeczy, które tu ze sobą
przyniósł i wraz z przyjaciółką wyszedł na zewnątrz, wcześniej
zamykając wszystkie drzwi.
- Emm.. Magnus? - zagadnęła go, kiedy
szli chodnikiem.
- Hmm? - spojrzał na nią.
- Pójdziemy coś zjeść? - zapytała.
Bane zastanowił się chwilę. Zbliżała
się pora kolacji i był już odrobinę głodny, więc kiwnął
głową, zgadzając się. W końcu co mu szkodzi?
Udali się do ich ulubionej knajpki i
zamówili jedzenie. Otrzymali je po kilku minutach i zaczęli w ciszy
zajadać. Pierwsza odezwała się Cate.
- Co u ciebie?
Czarownik wzruszył ramionami i
uśmiechnął się delikatnie.
- Nic nowego - odparł wymijająco.
Dziewczyna nie dała się jednak zwieść
i rzuciła mu powątpiewające spojrzenie.
- Czyżby? - dociekała, na co jej
przyjaciel tylko kiwnął potakująco głową. - A co z Aleciem?
- Okej - starał się nie okazywać
żadnych zbędnych reakcji i powstrzymać drżenie rąk.
- Mags - westchnęła, a on skrzywił
się nieznacznie. Nie lubił tego zdrobnienia i już jej to mówił,
ale ona mimo to i tak go nazywała czasem w ten sposób. - Przecież
widzę, że coś jest nie tak. Jesteś jakiś małomówny i nie
uśmiechasz się tak często jak zawsze - wyjaśniła.
- To kwestia zmęczenia, jeszcze po
chorobie - wymyślił szybko. - Przejdzie mi.
Cate rozważała przez moment jego
słowa. Musiała przyznać, że ten argument mógłby do niej
przemówić. Ale nie przemówił.
- Okeeej - przekrzywiła głowę,
patrząc mu w oczy. - A dlaczego przez cały czas, kiedy byłam z
tobą, ani razu nie zadzwoniłeś do Aleca? - zapytała prosto z
mostu. - Siedziałeś jedynie i wgapiałeś się w telefon, ale nie
robiłeś nic poza tym.
Magnus westchnął ciężko. Nie
wiedział, jak mógłby teraz wymigać się od odpowiedzi, dlatego z
wielkim bólem serca postanowił powiedzieć prawdę.
- Posprzeczaliśmy się trochę -
spuścił wzrok na swój talerz i zaczął grzebać widelcem w
jedzeniu.
- Kiedy? - zapytała rzeczowo.
- W sobotę wieczorem, jak wróciłem
od Ragnora - wyznał smętnie.
- Rozmawialiście potem jeszcze? -
chciała wiedzieć.
- Nie mieliśmy okazji. W niedzielę
rano przyjechała jego matka i odesłała mnie do domu. Stwierdziła,
że źle wyglądam i muszę wyzdrowieć, bo po co mam się męczyć -
uśmiechnął się krzywo. - Nie widziałem go od tamtej pory -
westchnął, odgarniając włosy z czoła.
- A o co poszło?
- Sam nie wiem - powiedział zgodnie z
prawdą. - To nie miało sensu. Cała ta nasza rozmowa - wzruszył
ramionami. - Najpierw ja się wściekłem, bo wkurzył mnie taki
jeden, Aaron czy jak mu tam - machnął ręką. - No, ale nie ważne.
Potem z kolei Alec się zdenerwował i zaczęliśmy na siebie
warczeć, następnie krzyczeć.. A na koniec on wyszedł i już nie
wrócił. Powiedział tylko, że będzie spał u siebie - dokończył
niemrawo.
- Ale nie zerwaliście, co? -
przestraszyła się.
Magnus gwałtownie podniósł na nią
wzrok, lekko przerażony tą wizją.
- Nie, nie - zaprzeczył szybko. - Nic
z tych rzeczy.
- Więc dlaczego do niego nie
dzwoniłeś? - oburzyła się.
- Bo chcę się z nim porozmawiać w
cztery oczy.
- Aż tak źle? - zmartwiła się, a
Magnus ponownie wzruszył ramionami.
- Chyba nie, przynajmniej mam nadzieję
- dodał, marszcząc brwi. - Po prostu to nasza pierwsza taka kłótnia
i.. Sama rozumiesz.
Cate patrzyła na niego zatroskanym
wzrokiem. Nigdy jeszcze nie widziała, żeby aż tak przejmował się
jakimkolwiek wcześniejszym związkiem. To było na swój sposób
urocze i patrząc tak na niego, modliła się w duchu, by ten cały
Alec go nie skrzywdził. Może i nie byli razem specjalnie długo,
ale widziała, że ten już się dosyć mocno zaangażował. I choćby
zaprzeczał, ona wiedziała swoje. Znała go już na tyle dobrze, że
potrafiła dostrzec pewne rzeczy.
- Chcesz już wracać? - zapytała, a
on w odpowiedzi uśmiechnął się niepewnie i skinął głową.
Zapłacił za nią i za siebie, mimo
jej oczywistych protestów, i wyszli. Wybrali się jeszcze na krótki
spacer, podczas którego rozmawiali o mniej drażniących sprawach.
Magnus odprowadził przyjaciółkę pod dom i uściskał ją mocno,
dziękując za opiekę i rozmowę, która lekko podniosła go na
duchu. Cate ostrzegła go, że zaraz po powrocie ma iść do swojego
chłopaka, bo w przeciwnym razie sama złoży im wizytę, po czym
zniknęła za drzwiami swojego mieszkania.
Bane odetchnął kilka razy i udał się
w drogę powrotną do Instytutu. Cieszył się z tego, że miał
Cate. Zawsze go słuchała i nie oceniała ani nie krytykowała.
Dobrze, że jej o wszystkim powiedział, bo czuł się teraz inaczej.
Zazwyczaj dobrze jest się komuś po prostu wygadać.
Kiedy był już blisko swojego celu,
wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił do Aleca. Chłopak nie
odebrał, przez co Magnusowi trochę zrzedła mina. A co jeśli
Lightwood nie chce z nim gadać? Aż go ciarki przeszły na samą
myśl o tym. Spróbował ponownie, ale bez większego rezultatu. To
niemożliwe, żeby chłopak już spał, było stanowczo za wcześnie.
Wchodząc po schodach, prowadzących na ich piętro, spróbował
trzeci raz. Zaczął się lekko trząść, bo chłopak i tym razem
nie odebrał. Podszedł pod drzwi pokoju należącego do Lightwood'a
i zapukał. Wszedł po chwili, nie doczekawszy się odpowiedzi. Nie
zobaczył tam jednak swojego chłopaka, chociaż jego telefon leżał
na łóżku. Magnus, nie wiedząc dlaczego to robi, podszedł bliżej
i wziął go do ręki razem ze słuchawkami, które były do niego
podłączone. Alec nawet nie wyłączył muzyki, która teraz
spokojnie z nich płynęła. Bane uśmiechnął się momentalnie,
kiedy przejechał palcem po ekranie. Ukazało mu się zdjęcie.
Zdjęcie, które przedstawiało ich samym, kiedy byli w ogrodzie za
Instytutem. Obaj uśmiechali się szeroko, Magnus patrząc na Aleca,
a on sam prosto w kamerkę. Czarownik obejmował go w pasie, a
Lightwood opierał się wygodnie o jego klatkę piersiową. Zrobiło
mu się cieplej na sercu. Uwielbiał to zdjęcie.
Dopiero wtedy usłyszał dźwięk
dochodzący z łazienki. Lightwood najwyraźniej brał prysznic.
Odłożył telefon z powrotem na łóżko i spojrzał w tamtą
stronę. Nie myśląc za wiele, wszedł jak najciszej do
pomieszczenia. Ścianki kabiny prysznicowej skutecznie uniemożliwiały
Magnusowi dojrzenie czegokolwiek, ale to oznaczało, że Alec również
nie mógł go zobaczyć. Uśmiechnął się przebiegle i przystanął
na moment. Szybko przemyślał to, co chciał zrobić. Analiza
argumentów za i przeciw zajęła mu zaledwie kilka sekund, po
których zaczął się rozbierać. Powoli ściągał kolejne części
garderoby, dalej niepewny jak chłopak to odbierze. Miał tylko
nadzieję, że nie pogorszy sprawy.
Uchylił drzwiczki, wślizgując się
cicho do środka. Na szczęście woda zagłuszył ten dźwięk, a on
mógł przyjrzeć się Lightwood'owi, który stał tyłem do niego i
niczego się nie spodziewał. Odetchnął głęboko i przytulił go,
wtulając twarz w miejsce, gdzie bark chłopaka łączy się z szyją
i całując go tam niepewnie. Alec aż podskoczył zaskoczony,
wydając z siebie cichy, niemal przerażony krzyk. Poślizgnął się
i zakończyłoby się to bolesnym upadkiem, gdyby nie ręce Magnusa,
przytrzymujące go w bezpiecznej pozycji i oplatające jego talię.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię -
zapewnił go czarownik, szepcząc mu do ucha.
Alec zamarł na moment słysząc tak
dobrze znany mu głos.
- Magnus - stwierdził bardzo bystrze.
Jego głos brzmiał jakoś inaczej.
Słabiej i jakby niedowierzająco.
- We własnej osobie - odpowiedział mu
poważnie czarownik. - Spodziewałeś się kogoś innego? - zapytał
i uśmiechnął się delikatnie, choć trochę niepewnie.
Jego ręce zaczęły krążyć po
torsie Aleca, tworząc ścieżkę od jego pępka aż do sutków i z
powrotem. Nocny Łowca sapnął, kiedy Bane delikatnie ugryzł go w
kark. Odwrócił się do niego powoli, stając z nim twarzą w twarz.
Policzki miał odrobinę zaróżowione, a usta rozchylone
zachęcająco. Magnus nadal obejmował go w pasie, absolutnie nie
przejmując się tym, że obaj byli całkowicie nadzy. Alec patrzył
mu prosto w oczy i oparł dłonie na jego klatce piersiowej.
- Magnus - powtórzył pewniej.
Pogłaskał go po policzku. Bane nie
odzywał się, chcąc dać mu czas. Kiwnął jedynie głową,
przyglądając się jak po ciele chłopaka spływają strumienie
wody. Lightwood w końcu uśmiechnął się delikatnie i przyciągnął
go bliżej, jednocześnie wplatając mu palce w mokre włosy. Obaj
sapnęli, kiedy nareszcie ich usta się spotkały. Alec niemal
łapczywie polizał wargi swojego chłopaka. Magnus zrozumiał ten
gest i chętnie je rozchylił, wpuszczając go do środka. Nocny
Łowca odsunął się po chwili i pozwolił sobie przyjrzeć się
dokładnie czarownikowi, stojącemu przed nim w całej swojej
okazałości. Oblizał wargi i uśmiechnął się lubieżnie, błądząc
dłonią po jego brzuchu. Drapał leciutko jego mięśnie, słysząc
przyjemny głos przy uchu.
- Alexander - mruczał cichutko Bane i
powrócił do składania pocałunków na jego szyi.
Alec przechylił ją lekko w prawo, by
dać mu większe pole do popisu. Zagryzł wargę, by nie krzyknąć,
kiedy Magnus uszczypnął jeden z jego sutków, w dalszym ciągu
całując jego szyję i stopniowo schodząc coraz niżej. Drugą
dłonią pieścił jego plecy, palcami wędrując wzdłuż jego
kręgosłupa i zatrzymując się tuż nad pośladkami.
Ciepła woda rozgrzewała ich już i
tak rozgrzane ciała. Spływała po nich, zostawiając po sobie mokre
ślady. Magnus sięgnął ręką trochę bardziej w tył, biorąc żel
pod prysznic. Wylał sobie sporo na dłoń, od razu zaczynając
namydlać skórę chłopaka. Alec powtórzył jego czyn i już po
chwili również jeździł po jego ciele, poznając je jednocześnie.
To zajęcie było w równym stopniu przyjemne co pobudzające.
Członek Magnusa coraz bardziej dawał o sobie znać i mógłby się
tego wstydzić, gdyby nie fakt, że doskonale czuł penis Aleca,
który również zaczął twardnieć. Lightwood chcąc jakoś
odwrócić jego uwagę, przyciągnął go do siebie, co jednak
okazało się kolejnej pasji doznaniem. Pocałunek, jaki zainicjował
Lightwood, szybko stał się bardziej głębszy i chaotyczny.
Całowali się namiętnie, coraz chętniej jeżdżąc dłońmi po
ciele drugiego i coraz częściej jęcząc z tego powodu.
W pewnym momencie Magnus zjechał
dłonią niżej, w mniej znane przez niego rejony. Alec uśmiechnął
się, a jego oddech był coraz bardziej urywany, tak jak oddech
czarownika. Lightwood przysunął się do niego jeszcze bardziej tak,
że od pasa w dół byli ze sobą całkowicie złączeni. Obaj
jęknęli w swoje usta, kiedy ich członki otarły się o siebie.
Alec szybko zjechał dłonią w dół, pewnie zaciskając ją wokół
sztywnego już penisa Magnusa.
- Taak - sapnął czarownik, sam
ściskając mocniej męskość chłopaka.
Dwa gorące i spragnione siebie ciała
raz po raz ocierały się o siebie. Obaj zaczęli powoli poruszać
dłońmi. Zaraz jednak ruchy te stały się coraz szybsze i nierówne,
bo zarówno Alec jak i Magnus uparcie pragnęli spełnienia.
Przywarli do siebie jeszcze bardziej, całując się i jęcząc sobie
do ust. Lightwood naparł bardziej na rękę czarownika, skomląc i
marszcząc brwi. Bane wgryzł się w jego wargę, kiedy czuł, że
zaraz dojdzie. Wystarczyło kilka mocniejszych ruchów, by targnął
nim obezwładniający orgazm i trysnął prosto w rękę Nocnego
Łowcy, jęcząc. Ten szybko do niego dołączył, krzycząc w jego
usta i obejmowali się teraz kurczowo, uspokajając powoli swoje
oszalałe serca. Woda obmyła ich całkowicie z piany i resztek
spermy, podczas gdy ich oddechy stawały się bardziej miarowe.
Alec na chwilę jeszcze powrócił do
ust czarownika, całując go bardzo wolno i leniwie. Po kilku
chwilach odsunął się od niego i spojrzał mu w oczy. Magnus
uśmiechnął się niczym zwycięzca i zakręcił wodę, która
zaczynała się już robić chłodniejsza. Chłopak odwzajemnił
uśmiech, cały zaczerwieniony. Może powodem tego była kabina cała
wypełniona parą, a może były to jeszcze skutki tego, co się
pomiędzy nimi wydarzyło? Nie znał odpowiedzi. Wiedział po prostu,
że czuł się dobrze. Dobrze? Ba! Wspaniale!
Magnus otworzył drzwi i obaj wyszli z
kabiny, od razu odczuwając różnicę temperatur. Alec szybko złapał
za ręcznik, drugi podając czarownikowi, i zaczął się osuszać.
Obaj nałożyli na siebie bokserki. Co prawda nie krępowała ich
nagość, nie po tym co się przed chwilą wydarzyło, ale
stwierdzili, że trzeba zachować choć odrobinę przyzwoitości.
Kiedy Magnus wycierał ręcznikiem
włosy i miał zakryte oczy, Alec bezwstydnie się w niego wpatrywał,
uśmiechając przy tym szeroko. Musiał przyznać, że trochę go
zaskoczył ten widok. Nie wiedział, że jego chłopak ma aż tak
świetne ciało. Widział go już jedynie w bokserkach, i wiedział,
że jest dobrze zbudowany, ale teraz kiedy ma porównanie i kiedy
widział, jak pracują.. To zupełnie inna sprawa. Jego wzrok zjechał
niżej, na biodra. Tutaj uśmiechnął się, oblizując wargi.
Wystające kości biodrowe aż zachęcały do tego, żeby zjechać
niżej.
- Mało ci, co? - zaśmiał się Bane,
nie odkrywając oczu.
- Nie wiem, o co ci chodzi - odparł
niewinnie.
- Cały czas mierzysz mnie wzrokiem -
wyjaśnił po prostu.
- Skąd możesz to wiedzieć? -
zapytał.
- Nie zaprzeczysz? - zauważył chytrze
i odłożył ręcznik na bok, krzyżując z nim spojrzenie.
Alec uśmiechnął się szeroko, ale
nie odpowiedział. Obrócił się jedynie na pięcie i wyszedł z
łazienki, ziewając przeciągle. Magnus ruszył za nim, zatrzymując
się przy łóżku. Przypomniało mu się, że nie miał żadnych
ubrań do spania, a nie miał już siły, żeby iść po nie do
swojego pokoju. Alec jakby czytając mu w myślach, zapytał:
- Chcesz jakąś koszulkę?
Magnus kiwnął głową i chwilę
później leżał już pod kołdrą w koszulce, którą dał mu
chłopak. Po kilku sekundach Alec także położył się obok niego i
wtulił w jego ramię, sięgając telefon.
- Dzwoniłeś do mnie? - zdziwił się,
widząc trzy nieodebrane połączenia i odłączając słuchawki.
- Tak - potwierdził. - Ale nie
odbierałeś.
- Byłem pod prysznicem - powiedział w
ramach wyjaśnienia.
Magnus zaśmiał się melodyjnie,
zmęczony.
- Wiem, też tam byłem.
Alec zawtórował mu śmiechem.
- Chcesz pogadać? - zapytał po kilku
minutach.
Bane już prawie spał, więc pokręcił
głową.
- Jutro, co? - uśmiechnął się do
niego delikatnie.
Alec szybko się na to zgodził i
mocniej wtulił w jego ciało. Czuł się bardzo dobrze z Magnusem u
boku. I do tego mile wyczerpany. Mmm.. Czarownik cmoknął go we
włosy i zasnął, życząc mu jeszcze wcześniej dobrej nocy.
______________________________________________
Uff, kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję za komentarze i wejścia i liczę, że pod tym postem również coś znajdę :)
Miłego dnia i miłego czytania! :*
PS Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Dziecka (tak, wszyscy jesteśmy dziećmi!) :*
Kocham. ten rozdział! Jest po prostu cudoowny <3
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
UsuńWidzę, że wena dopisuje ^^
OdpowiedzUsuńPrzyszłam do domu i już zabierałam się za obiad kiedy zorientowałam się, że jest już nowy rozdział. Nie musiałam się długo zastanawiać co jest ważniejsze XD
Super blogi zawsze na pierwszym miejscu :P
Cieszę się, że Magnus i Alec tak szybko się pogodzili :3
Dopisuje, nie powiem, że nie :)
UsuńDziękuję ci bardzo, nawet jeśli przeze mnie zaniedbujesz obiad :*
Taka pilna xd Zawsze komentuje xd
OdpowiedzUsuńRozdział cudny, nareszcie się doczekałam tego na co czekałam xdddd No ale nadal nie wiem dlaczego Magnus nie brał wcześniej :/ (heh teraz jak to pisze pomyślałam sb, że nie chciał pościeli pobudzić xd) Przygotuj się na następną falę pytań *^*
Wspomnę jeszcze o scenie z rozbierającym się Magnusem. Jak miał zamiar wejść to przyznam, że pojawiła się myśl odnośnie zboczonego Arka xd Tak xd Myślałam, że będzie w środku z Aleciem xd
No więc standardzik z weną, czasu na pisanie, dodawanie w mniejszych odstępach czasowych rozdziałów i bycia bardziej ugiętą (chociaż to ostatnie to mi na dobre wyjdzie, a nie tobie xd)
Cherry~
Taka kochana :*
Usuń"Przygotuj się na następną falę pytań" - zawsze przygotowana XD
Alec i Aaron pod prysznicem? uhuhuhuhu
Dziękuję ci baardzo bardzo :* i nie ugnę się, nie ma mowy :D
Rozdział jest przewspaniały, a ty dziewczyno jesteś ósmym cudem świata.
OdpowiedzUsuńPodsumowując, pomysł z prysznicem i tym co się pod nim działo był genialny. Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać, nigdy. Mam teraz lekcje(historia) , ale walić Andygawenów- Malec ważniejszy!! Cieszę się, że są takie osoby, które stworzą bloga o Malec(albo jakiegokolwiek innego) i nie porzucają go po napisaniu kilku opowiadań. Jestem uzależniona on Magnusa i Aleca (zapewne nie jedyna) i cieszę się, że są tacy ludzie jak ty, którzy karmią moje uzależnienie.
MP
PS: Mam takie małe pytanko- masz konto na lubimyczytać? Z góry dzięki za odpowiedź :D
A i jeszcze coś dopiszę. Jak Magnus wszedł pod prysznic do Aleca i ten o mało co się nie przewrócił i Magnus go chwycił i powiedział, uwaga cytuję "Spokojnie, nic ci nie zrobię". Już mówię czemu wyszczególniam to zdarzonko, otóż tego co Magnus mu potem zrobił raczej nie nazwałabym NICZYM. To było jak najbardziej COŚ... Ale nie zmieniaj, tak jest bosko.
UsuńMP
PS: Ach ta moja nadgorliwość i dbałość do zboczonych szczegółów ;D
Weź weź, bo mi ego rośnie, jak mnie tak wychwalasz (: Poza tym jakie "walić Andygawenów", co? Uczyć mi się, a nie! :* i muszę przyznać, że też jestem uzależniona on Magnusa i Aleca.
UsuńHahaha, rzeczywiście nie było to NIC, ale cóż..
PS: Nie mam tam konta. Czemu pytasz? :)
Ja mam i uważam, że strona jest całkiem całkiem. Wywiady z pisarzami, konkursy i masa ciekawych książkowych propozycji. Polecam :)
UsuńMP
Hmm.. Naprawdę? Pomyślę nad założeniem tam konta, dziękuję :)
UsuńCudowne. Uwielbiam ich razem. I to pod prysznicem... Awwwww <3 Kocham to. Wiesz, przez Ciebie zastanawiam się, czy nie założyć bloga o Malecu XDD
OdpowiedzUsuńdaj znać, co o tym myślisz. Całuję mocno J czekam na kolejny ♡
Cath
Bardzo mi się podoba ten pomysł, popieram gorąco. Jeśli już to zrobisz, to koniecznie podaj link ;)
UsuńDziękuję ci bardzo :*
Aaaaaa..., TO JEST BOOOOOSKIE!!!! Więcej, proszę Cię o więcej :* :* rozdział jak zawsze boooski <3 ~ Aris :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńRozdział kolejny wkrótce :D
O! O! Znalazłam <3 byłam w trakcie Twojego bloga, ale zepsułam telefon i go zgubiłam i dzięki Twojemu komowi na Szklanym Pantofelku znowu mam link :3 i już przeczytałam to, co mi zostało i jestem zachwycona :D
OdpowiedzUsuńPierwsze skojarzenia ze słowem "prysznic" już nigdy nie będą takie same -.-
OdpowiedzUsuń