Magnus od kilkunastu minut okupował
łazienkę w swoim mieszkaniu. Wylegiwał się w wannie, starając
się czerpać z tego zajęcia jak najwięcej przyjemności. Nadal nie
uporał się z tą sprawą z Aleciem. Ba! Nawet nie zrobił nic w tym
kierunku. Dlaczego? Może był tchórzem, a może po prostu nie czuł
się jeszcze na siłach? Sam nie miał pojęcia, ale wiedział, że
to w niczym nie pomaga. Czas, który już minął od ich ostatniego
spotkania, dawał mu się we znaki.
Siedząc tak i dumając nad sytuacją
ze swoim chłopakiem, przypomniała mu się jedna ich wspólna
rozmowa. Przeprowadzili ją pewnego pochmurnego wieczoru, kiedy już
po wszystkich podstawowych czynnościach siedzieli na łóżku
Nocnego Łowcy.
- Taaak, z pewnością - zaśmiał
się Alec odrobinę ironicznie i mocniej zaciskając ramiona, którymi
obejmował Magnusa w pasie.
Ten automatycznie wtulił się
bardziej w jego tors. Naprawdę dobrze się z nim czuł i nie
wiedział, co by zrobił, gdyby nagle dostał wiadomość, że jest
komuś niezwykle potrzebny. Chyba po prostu by to zignorował i
został z chłopakiem. Wszystko byleby nie tracić tego wspaniałego
ciepła, które aż biło od Lightwood'a i ogrzewało jego całego.
- A z tobą jak było? - chciał
wiedzieć.
Szczerze mówiąc strasznie go to
ciekawiło, więc po prostu postanowił zapytać i liczył na to, że
skoro zaufał chłopakowi, opowiadając o sobie, ten mu się
odwdzięczy w ten sam sposób.
- Co ze mną? - odpowiedział
pytaniem Alec, patrząc na niego lekko zaskoczony.
Najwyraźniej się zamyślił,
przemknęło czarownikowi przez umysł i aż zaśmiał się z niego w
duchu. Czasami był naprawdę uroczy.
- No jak ty się dowiedziałeś? -
sprecyzował, zerkając do tyłu w jego stronę.
Alec zmarszczył na moment brwi, po
czym uśmiechnął się delikatnie i oparł brodę na jego barku.
Przejechał nosem po szyi Bane'a i cmoknął go w nią szybko.
- Że jestem gejem? - dopytał, a
Magnus kiwnął głową i przewrócił oczami. Przecież to o tym
rozmawiają od jakiegoś czasu, chciał powiedzieć, ale z drugiej
strony nie chciał przerywać czarnowłosemu, więc po prostu nic nie
dodał, przyglądając mu się jedynie z ciepłym uśmiechem.
Zastanawiał się, czy chłopak rzeczywiście będzie chciał się z
nim tym podzielić. W końcu to jego prywatna sprawa i Alec może po
prostu nie chcieć o tym mówić. To oczywiście nie zmieniało
faktu, że Magnus był ciekaw, mimo iż może nie towarzyszyło temu
jakieś przełomowe zdarzenie. - Ale ja nie wiem, co ci powiedzieć..
- wyznał po kilku minutach. - To nie było ani tak interesujące jak
u ciebie, ani nic z tych rzeczy - wspomagał się gestykulacją rąk.
- Nie było też nagłe.
- W jakim sensie nagłe? - dopytał
się czarownik, kiedy jego chłopak ponownie zamilkł.
Lightwood podrapał się po głowie
odrobinę nerwowo. Cała ta rozmowa wydawała mu się krępująca,
ale póki uwaga była skupiona na Magnusie i tym co mówił, było
dobrze.
- No wiesz.. To nie było jak grom z
jasnego nieba - przyznał cicho. - Nie obudziłem się któregoś
dnia i oo.. Jestem gejem! - zakpił. - To przychodziło chyba z
czasem - powiedział wymijająco.
Magnus skinął i usiadł tak, jak
siedział wcześniej. Zrozumiał, że jego spojrzenie może
przeszkadzać mu w wyznaniu tego wszystkiego, więc znowu wtulił się
w jego klatkę piersiową plecami i pozwalał na to, by chłopak
bawił się jego palcami splecionymi z tymi należącymi do chłopaka,
które spokojnie spoczywały na jego brzuchu. - Jak byłem młodszy
nawet nie zwracałem uwagi na to, że nie interesuję się
dziewczynami - zaczął nieco drżącym głosem i zaraz przerwał, by
złapać głębszy oddech. W duchu dziękował czarownikowi za to, że
się odwrócił, bo tak łatwiej mu było mu o tym mówić. - W
zasadzie to nawet tego nie zauważałem.
Bane podniósł ich splecione dłonie
i przełożył je na kolana mówiącego. Prawą ułożył na prawym,
a lewą na lewym. Udało mu się to tylko dlatego, że chłopak
rozsunął szeroko nogi i zgiął je w kolanach, podczas gdy on sam
siedział po turecku.
- Nigdy nie podobała ci się żadna
dziewczyna? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
- Nie to, że mi się nie podobała
- odparł. - Po prostu nie tak jak powinna. Jak zwykła dziewczyna
podoba się zwykłemu chłopakowi - wzruszył ramionami. - Zauważyłem
to dopiero jak byliśmy w Idrisie - powiedział ledwo słyszalnie. -
Z rodzeństwem - dodał szybko.
Czarownik głaskał go delikatnie po
nogach, starając się przenieść na niego swój pokoju.
- Co się wtedy stało?
- Byli tam też inni Nocni Łowcy,
bo to przecież nasze miasto. Mama przedstawiała nas swoim znajomym,
oni też mieli dzieci i jakoś tak zaczęliśmy razem z nimi trenować
- schował twarz w szyi swojego chłopaka i przymknął oczy. - Było
ciepło, a podczas ćwiczeń jeszcze bardziej. Wtedy zauważyłem
coś, czego w ogóle nie powinienem zauważyć - przerwał.
Magnus czuł, że ręce Nocnego
Łowcy robią się coraz bardziej wilgotne i słyszał, że jego głos
cichnie. Poczekał aż chłopak chwilę odetchnie i zapytał
spokojnym tonem:
- Co takiego zauważyłeś?
- Że bardziej zwracam uwagę na
chłopaków niż dziewczyny. Kątem oka widziałem Jace'a, który
wpatruje się w dziewczyny, bo trenowały w samych sportowych
stanikach. Mnie w ogóle ten widok nie kręcił wyszeptał. - Ja
patrzyłem na gołe klatki piersiowe chłopaków - niemal wypluł te
słowa, jakby były czymś najgorszym i chciał się ich jak
najszybciej pozbyć. - Podobało mi się to, jakie są umięśnione i
jak te mięśnie pracują podczas wysiłku. Miałem wtedy szesnaście
lat, a osoby, które nam towarzyszyły, były ode mnie przynajmniej
dwa, trzy lata starsze. To chyba przez to tak bardzo mnie to wszystko
kręciło. Zastanawiałem się potem długo dlaczego. Dlaczego się w
nich wpatrywałem, dlaczego mnie tak interesowali i dlaczego na
Razjela nie przyglądałem się dziewczynom jak wszyscy inni.. -
warknął. - Co było ze mną nie tak?
- Nic, Alec. Wszystko z tobą w
porządku - powiedział cicho Magnus.
Sam nawet nie wiedział, dlaczego
się wtrącił. Chyba po prostu nie podobało mu się to, jak chłopak
siebie postrzegał.
- Kiedy tak o tym myślałem i
przypominałem sobie wszystko, co widziałem - kontynuował, jakby
wcale nie usłyszał słów czarownika - penis zaczął mi rosnąć w
spodniach - wyszeptał, wyraźnie się tego wstydząc. Schował się
bardziej w jego szyi, rumieniąc się przeraźliwie. Po raz kolejny
dziękował w duchu za to, że Bane nie może go teraz zobaczyć. Już
samo to, że mu o tym mówił, było zawstydzające i niemożliwie
krępujące. Nie wiedział, jakby się zachował mając jego twarz
przed sobą. - Starałem się to zwalić na to, że przed chwilą
ćwiczyłem, że to przez trening, że dlatego jestem pobudzony, ale
po co się oszukiwać. Przez żaden trening mi nigdy nie stanął.
Dlaczego tym razem miało być inaczej? - zakpił. Magnus lekko się
zdziwił słysząc tak bądź co bądź wulgarne słownictwo u
swojego chłopaka. Nie skomentował jednak jego słów, czekając w
ciszy na ciąg dalszy. - Próbowałem wmówić sobie samemu, że ta
sytuacja nie miała miejsca, że to nie działo się naprawdę. Nie
znałem jeszcze wtedy żadnego homoseksualisty i postrzegałem to
jako najgorsze zło, jakie istnieje na świecie. Dalej chodziłem na
te durne treningi, ale już nie patrzyłem, na nikogo - dodał,
łamiącym się głosem. - I kiedy już minęło sporo czasu, a ja
myślałem, że wszystko jest okej i siedziałem jak gdyby nigdy nic
na ławce przed domem, w którym zatrzymaliśmy się razem z rodziną,
przyszedł do mnie pewien chłopak. Jakoś zaczęliśmy rozmawiać,
znałem go, bo razem ćwiczyliśmy - dodał szybko, jakby to było
najbardziej istotne - i.. Kurde.. Nie wiem czemu, ale mnie pocałował
- wyznał i odczekał chwilę, aby wziąć głębszy oddech.
- I co? - zapytał Bane cicho, po
czym lekko odchrząknął. Nie myślał nawet, że może mu się
zrobić aż tak sucho w ustach przez to, że nie odzywał się kilka
minut. A może nie tylko przez to? - Co było dalej? - powtórzył
już głośniej, choć i tak nie za bardzo.
- Nic - zaśmiał się cicho. -
Odskoczyłem od niego i zacząłem krzyczeć. Chciałem się
wyładować - powiedział pewniej. - Nie byłem na niego zły,
bardziej na siebie za to, że mi się podobało, ale przecież nie
mogłem mu o tym powiedzieć, nie? Udawałem więc, że było inaczej
i unikałem go przez cały nasz dalszy pobyt. Dopiero kiedy mieliśmy
wyjeżdżać, poszedłem go przeprosić - uśmiechnął się
delikatnie na to wspomnienie. - Dalej się upierałem, że to nie
tak, że wcale nie chciałem, żeby mnie pocałował, ale on wiedział
swoje. Śmiał się chwilę ze mnie, a potem zaczął opowiadać i
przekonywać, że to nie jest takie straszne. Długo jeszcze
rozmawialiśmy, ale to wszystko. Więcej go nie spotkałem i chyba
się z tego cieszę. Ciężko mi było przejść z tym wszystkim do
porządku dziennego, ale myślę, że trochę mi pomógł. No wiesz..
zaakceptować to i jakoś z tym żyć.
- A więc jednak był moment
przełomowy - zaśmiał się lekko, chcąc oczyścić atmosferę.
Alec mu cichutko zawtórował i
ponownie objął w pasie.
- Nie widzę tego jako jakiś
przełom. W końcu już wcześniej wiedziałem, że coś ze mną nie
tak. Przecież jaki normalny chłopak w wieku nastu lat nie
interesuje się dziewczynami? Po prostu nie zagłębiałem się za
bardzo w ten temat, bo chyba bałem się, co mogę odkryć. A ten
chłopak dał mi tylko jasno do zrozumienia coś, przed czym za
wszelką cenę chciałem się uchronić - wyjaśnił i pocałował go
w szyję, mrucząc przy tym jak jakiś kocur.
Czuł się o wiele lepiej teraz,
kiedy już się podzielił tym z kimkolwiek. Chociaż nie wiedział,
czy byłby w stanie opowiedzieć o tym komuś innemu niż Magnus.
- Chciałbyś się z nim teraz
spotkać? No wiesz.. kiedy to już nie jest dla ciebie takim
problemem? - zapytał czarownik.
- Nie wiem po co. Chyba straciłem w
jego oczach i zrobiłem z siebie kretyna. Nie wiem, o czym miałbym z
nim gadać - powiedział szczerze. - Poza tym nie pamiętam go już
nawet. Nie wiem też, jak miał na imię, chociaż to z nim się po
raz pierwszy całowałem - przyznał. - Chyba powinienem je znać,
prawda? - zaśmiał się swobodniej.
- Niekoniecznie - stwierdził szybko
Bane. - Nic o nim nie wiesz, więc nie możesz go teraz odnaleźć -
dodał i odchylił się, żeby pocałować go w usta. Krótko, ale
jednak. Jakoś czuł, że musi to zrobić. Przecież teraz te usta
należały tylko do niego. - Więc podobają ci się umięśnieni
faceci, tak? - zapytał, zgrabnie zmieniając temat. Nie chciał już
dłużej rozmawiać o tym chłopaku, któremu notabene zawdzięczał
to, że Alec z nim teraz siedział. Nie wiadomo jak teraz toczyłoby
się jego życie, gdyby nie ta sytuacja.
- Zazdrośnik - mruknął mu
Lightwood do ucha, niwecząc jego plany. - A co do twojego pytania,
to sam nie wiem - przyznał. - Przecież ty nie masz takich mięśni
jak oni, a podobasz mi się sto razy bardziej - powiedział i ugryzł
go w kark. Magnus pisnął cichutko i obrócił w jego stronę.
Zarzucił mu ręce na szyję i objął go nogami w talii, patrząc mu
w oczy. Alec uśmiechnął się szeroko i zarumienił delikatnie. -
Nikomu wcześniej o tym nie mówiłem - dodał cichutko i popchnął
go na plecy, a że ten go nie puścił, poleciał za nim i zasłonił
go całym ciałem. Podniósł się na łokciach i zawisł nad nim,
jednak nie na długo, bo czarownik szybko przyciągnął go do
siebie, całując mocno i pewnie.
Magnus otrząsnął się, zauważając,
że woda zrobiła się całkowicie zimna. Nie dostrzegł nawet, kiedy
wystygła. Był tak pochłonięty myślami, że nie widział, co się
wokół niego dzieje. Wyszedł szybko z wanny i zaczął się
osuszać.
Alec mu zaufał. Jemu, nikomu innemu.
To przecież coś znaczy, prawda? Nie może tego zaprzepaścić.
Ubrał się pospiesznie i podjął decyzję. Czas zacząć działać.
***
Lightwood grzebał w swoim talerzu, nie
wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie był głodny, ale miał świadomość
tego, że musi się regularnie odżywiać, jeśli tak często
trenuje. Chciał już wyjść i położyć się w łóżku, żeby
choć trochę odpocząć.
- Pamiętacie o dzisiejszym spotkaniu?
- odezwała się w pewnym momencie Izzy.
O tak, spotkanie. Alec zupełnie o nic
zapomniał, ale wolał jej o tym nie mówić.
- A tak, o dwudziestej? - powiedział w
zamian.
- Tak - potwierdziła. - I lepiej się
nie spóźniać - obróciła się do Jace'a i spojrzała mu w oczy.
Blondyn uniósł obie brwi i również
na nią zerknął.
- Przecież ostatnio się nie spóźniłem
- zaoponował, ale na nic się to zdało.
Rodzeństwo zaczęło rozprawiać na
ten temat, wymieniając się swoimi uwagami i nawet nie zauważyło,
kiedy ich brat odsunął krzesło i po prostu odszedł.
Nie dane mu jednak było długo cieszyć
się samotnością, bo zaraz usłyszał pukanie do drzwi. Z
westchnieniem podniósł się z łóżka i poszedł otworzyć. Widząc
swojego gościa, uśmiechnął się oszczędnie, ale nie wpuścił go
do środka, a wyszedł, by porozmawiać z nim na korytarzu.
***
Magnus siedział na kanapie, lekko już
zdenerwowany. Chciał już wyjść, a jak na złość Ragnor się
spóźniał. W zasadzie mógłby to zrobić i zostawić mieszkanie
otwarte, ale obawiał się, że dziewczyna, która nadal była w jego
mieszkaniu, mogłaby wyczuć, że nie jest pilnowana i zrobić coś
głupiego. Wydostać się oczywiście nie mogła, ale kto wie, jakie
jej pomysły chodzą po głowie.
- No nareszcie - westchnął, kiedy
usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i ruszył w ich kierunku. -
Wychodzę - rzucił do mijanego w korytarzu przyjaciela.
Zanim jednak ten zdążył jakkolwiek
zareagować, zatrzasnął mu drzwi przed nosem.
Bane nie bardzo przejął się tym, jak
go potraktował i żwawym krokiem ruszył w stronę Instytutu.
Dopiero kiedy był w pobliżu, odrobinę zwolnił i wysłał mu SMS-a
z przeprosinami i informacją, że za niedługo wróci. Po tym wszedł
do twierdzy Nocnych Łowców i odetchnął głęboko. Z domu
praktycznie wybiegł, chcąc być jak najszybciej, a teraz nawet nie
wiedział, co zrobić. Powoli udał się w kierunku pokoju chłopaka,
postanawiając, że jeśli go tam nie będzie, po prostu zaczeka.
Byłoby to w sumie dobrym rozwiązaniem, bo mógłby przy okazji
pomyśleć, co mu w ogóle powie. Kiedy jednak znalazł się na
odpowiednim piętrze, dostrzegł Aleca stojącego na końcu
korytarza. Widząc go, wiedział już, że nie będzie miał czasu na
obmyślenie czegokolwiek. Chłopak chyba go nie zauważył, bo bez
nawet zerknięcia w jego stronę wszedł do swojego pokoju, a osoba,
z którą rozmawiał, ruszyła w jego kierunku. Początkowo myślał,
że źle widzi, ale kiedy Nocny Łowca był bliżej, nie mógł się
mylić. Aaron uśmiechnął się do niego szeroko i zniknął za
zakrętem prowadzącym do schodów. Kiedy tylko Magnus zobaczył ten
jego kpiący uśmieszek, spokój, nad którym tyle pracował, diabli
wzięli. Wszedł szybko do pokoju Aleca, nie kłopocząc się
pukaniem do drzwi. Chłopak odwrócił się, ale jednak zanim zdążył
coś powiedzieć, Magnus pierwszy zabrał głos.
- Czego on znowu od ciebie chce?! -
wrzasnął.
Lightwood patrzył na niego i nawet dwa
razy otworzył usta, by się odezwać, ale zaraz je zamknął.
Odetchnął kilka razy i odparł cicho:
- Kto?
- Aaron, a kto? Znowu tu przylazł, a
ty z nim rozmawiałeś! - zbliżył się na krok.
Alec przeczesał włosy i zastanowił
się chwilę. Nie tak sobie wyobrażał ich spotkanie. Naprawdę
myślał, że się pogodzą.
- No i co z tego, że z nim
rozmawiałem? - zapytał, siląc się na spokój. Szczerze mówiąc
chciał go wykopać ze swojego pokoju. Nie miał ochoty na kolejną
kłótnię, a na to się zapowiadało. - Jeśli to wszystko, co
chciałeś powiedzieć, to możesz już iść - wskazał mu dłonią
drzwi.
Tym razem to Magnus nie wiedział, co
powiedzieć. Po słowach chłopaka wyparował z niego cały gniew i
wszelkie myśli o blondynie.
- Wyganiasz mnie?
- Jeżeli tylko to sprawi, że
przestaniesz na mnie naskakiwać to tak - zgodził się. - Nie
pogarszajmy sytuacji - poprosił.
Magnus zrobił jeszcze kilka kroków w
jego stronę, chcąc podejść jak najbliżej, ale w końcu stanął
jakieś dwa metry przed nim i po prostu wyciągnął do niego rękę.
- Nie przyszedłem po to.
- Więc po co?! - warknął Alec. -
Najpierw wypominasz mi to, że jestem Nocnym Łowcą, teraz złościsz
się za to, że przyszedł do mnie Aaron i zamieniłem z nim kilka
zdań! Zrozum, że nie mam na to wpływu - powiedział trochę na
wyrost, bo przecież jakiś tam wpływ na zachowanie Aarona miał,
ale skoro Magnus się tak zachowywał, to on też miał prawo. -
Jeśli chcesz ze mną zerwać to po prostu powiedz - zakończył
wypranym z emocji się głosem.
Sam oczywiście tego nie chciał, ale
nie wiedział już, jak interpretować postępowanie Bane'a.
- Nie chcę z tobą zrywać - odparł
szybko czarownik i pokonał dzielący ich dystans. - Przyszedłem się
z tobą pogodzić.
Alec spojrzał mu w oczy.
- Jakoś nie idzie ci za dobrze -
burknął.
- Wiem, wiem. Przepraszam - objął go
w pasie. Słowa chłopaka podziałały na niego jak kubeł zimnej
wody. Przecież to nie miało tak wyglądać. - Za swoje słowa,
zachowanie i.. za wszystko. Naprawdę, szczerze cię przepraszam. Nie
chcę się z tobą rozstawać, chcę, żeby było jak dawniej -
szeptał mu w szyję.
Alec tak jak to przewidział, kiedy
tylko padły przeprosiny, automatycznie się w niego wtulił,
zapominając całkowicie o ich kłótni. Wystarczyło, jedynie by
mężczyzna do niego przyszedł. Może i zachowywał się teraz jak
głupi dzieciak, który nigdy nie nauczy się życia, ale nie
potrafił inaczej. W ramionach czarownika czuł się tak dobrze, że
nie chciał się z nich wyplątywać.
- Ja też przepraszam - wyszeptał. -
To też była moja wina, ta kłótnia..
- Nie rozmawiajmy już o niej -
poprosił Bane, całując go w ramię. - Po prostu już się nie
kłóćmy.
Lightwood zadrżał, czując usta
swojego faceta na szyi i zaraz na szczęce. Tak za nimi tęsknił..
Naprawdę. Sam również zaczął obcałowywać twarz czarownika,
składając pocałunki, gdzie popadnie. Chciał go. Teraz, zaraz.
- Musisz mi ufać - wydyszał Alec,
spychając mu z ramion kurtkę.
- Oczywiście - zgodził się ten
natychmiastowo, pomagając mu i samemu ją ściągając.
Lightwood na chwilę przywarł do jego
warg, całując je niemal łapczywie, po czym odsunął się na
moment, by warknąć:
- Mówię poważnie, Magnus.
Bane spragniony jego pocałunków
pokiwał żarliwie głową.
- Wiem, ufam ci przecież - wyrzucił z
siebie.
Po tych słowach przyciągnął go do
siebie i niemal od razu wpił się w jego usta. Jęknął głośno,
kiedy poczuł zimne dłonie chłopaka pod swoją koszulką. Sam nie
pozostał mu dłuży i również zaczął jeździć rękoma po jego
ciele. Posunął się jednak krok dalej i zaraz T-shirt chłopaka
leżał na ziemi obok jego kurtki. Alec zupełnie nie przejął się
tym, że jest nagi od pasa w górę i dalej kąsał szyję partnera,
ssąc w niektórych, bardziej wrażliwych, miejscach. Magnus
zamruczał zadowolony i wplótł palce we włosy Nocnego Łowcy.
- Zdejmij - jęknął, kiedy język
Aleca natrafił na fragment jego koszulki.
Ten szybko wykonał jego polecenie i
dosłownie po sekundzie obaj stykali się nagimi klatkami
piersiowymi. Młodszy popchnął Bane'a na łóżko i zaraz zawisł
nad nim. Widząc jego rozpalone spojrzenie, nie mógł się nie
uśmiechnąć. Pochylił się i pozwolił, by ich usta zetknęły się
ze sobą na ułamek sekundy. Potem zsunął się niżej i już
śmielej zaczął go obcałowywać. W ramach podziękowania usłyszał
serię jęków, które bardzo mu się spodobały. Kolejną nagrodę
otrzymał, kiedy przygryzł jego prawy sutek, po czym polizał go i
dmuchnął, wywołując na jego ciele dreszcze i gęsią skórkę.
Zaśmiał się melodyjnie, widząc, że ten zaciska zęby, by tylko
znowu nie jęczeć. Patrzył mu prowokująco w oczy, a kiedy i Magnus
przeniósł na niego swój zamglony wzrok, uśmiechnął się
lubieżnie i oblizał kusząco wargi. Bane najchętniej zgniótłby
je w mocnym uścisku, ale chłopak był za nisko, więc po prostu
uniósł biodra i otarł się nimi o krocze młodszego. Tym razem to
z jego ust wydobyło się ciche syknięcie, a czarownik zadowolony z
tego powtórzył gest jeszcze kilka razy, czemu towarzyszyły ciężkie
sapnięcia.
- Chyba na za dużo sobie pozwalasz -
warknął czarnowłosy i ku niezadowoleniu mężczyzny unieruchomił
mu dolne partie ciała swoimi nogami.
Widząc w jego oczach chęć buntu,
pochylił się szybko i pocałował go, od razu wsuwając język w
jego uchylone wargi. Jednocześnie złapał jego nadgarstki i
umieścił je nad jego głową, trzymając swoją dłonią.
- Teraz dobrze - zaśmiał się i cały
czas patrząc mu w oczy, tworzył językiem mokrą ścieżkę, zaczynając od jego szyi i jadąc coraz bardziej w dół.
- Chyba tobie - odpyskował mu zaraz
Magnus, przymykając oczy z przyjemności, przecząc w ten sposób
sam sobie.
Alec zaśmiał się gardłowo.
- Chcesz powiedzieć, że nie jest ci
dobrze?
Mruknął i przesunął nosem po
wybrzuszeniu w jego spodniach, nadal się śmiejąc.
- Śmiejesz się ze mnie, a sam jesteś
nie lepszy - burknął.
Lightwood wybuchnął śmiechem,
słysząc jego ponury ton. Wyprostował się i usiadł mu na
biodrach. Nie przemyślał tego jednak, bo musiał puścić jego
dłonie, co czarownik od razu wykorzystał, kładąc je na jego
udach.
- Ale ja się tego nie wypieram -
powiedział, nadal się uśmiechając.
- To skoro się nie wypierasz, to może
mi go pokażesz - zaproponował czarownik seksownym tonem.
Nie czekał nawet na jego odpowiedź,
tylko przy akompaniamencie chichotu Aleca sięgnął do jego
rozporka, szybko go rozpinając. Wsunął nawet palce za pasek jego
bokserek, kiedy nagle rozdzwonił się telefon chłopaka. Obaj
podskoczyli jak oparzeni, a Alec chwycił go wściekły, ze ktoś im
przeszkadza. Zaraz jednak uśmiechnął się delikatnie i cmoknął
czarownika w usta, po czym zszedł z jego kolan, sięgając swoją
koszulkę.
- Co ty robisz?! - oburzył się Bane.
- Mam spotkanie, muszę iść –
odparł spokojnie, gorączkowo myśląc, jak mógłby zakryć nie
taki mały znowu wzwód.
- Teraz? - podniósł się na łokciach
i spojrzał na niego niedowierzająco.
- Wrócę jak najszybciej się da –
obiecał i znowu się nad nim pochylił, całując w usta. - Nie
ubieraj się – szepnął mu do ucha i wyszedł, nie zwracając
uwagi na pełne niezadowolenia prychnięcie partnera.
Na zebraniu rzeczywiście nie siedział
długo. Kiedy tylko trenerzy pozwolili się rozejść, nie czekając
na nikogo, opuścił salę. Przez prawie półgodziny, które spędził
poza swoim pokojem, zdążył się uspokoić i odprężyć, na tyle
na ile pozwalała mu lekko pulsująca erekcja.
Otwierając drzwi do swojej sypialni,
myślał o tym, co będzie robić ze swoim chłopakiem. Kiedy tylko
na niego spojrzał, zaśmiał się głośno i szybko je zamknął,
opierając się o futrynę. Magnus półleżał na jego łóżku w
samych bokserkach i z szeroko rozłożonymi nogami. Uśmiechał się
przy tym lubieżnie i masował po kroczu. Alec potarł twarz dłonią
i powoli do niego podszedł, rozbierając się po drodze. Oj, tak.
Raczej nie pośpi sobie tej nocy.
_________________________________________
Kolejny rozdział, tak na końcówkę wakacji :)
Nie mam niestety czasu, żeby go teraz sprawdzić i mogą zdarzyć się jakieś błędy, ale obiecuję, że przeczytam go jutro jeszcze raz i ewentualnie poprawię.
Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia oraz witam nowych czytelników.
Buziaki i do następnego :*