Alec od kilkunastu minut krążył jak
głupi po Instytucie i szukał Aarona. Koniecznie chciał z nim
porozmawiać o jego zachowaniu. Mógł go złapać po porannym
treningu, za co się teraz w duchu karcił. Nie zrobił tego jednak,
bo nie potrzebował świadków ani zbędnych plotek. Już mu starczy,
że Jeff, kiedy tylko go mijał, rzucał durne nasycone podtekstami
zdania. Nadal nie wiedział, jak to się stało, że żadnego z nich
nie słyszał jeszcze Magnus, ale nie był z tego powodu jakoś
szczególnie niezadowolony. Nawet mu to pasowało.
Ale wracając do tematu. Gdzie ten
wredny idiota się podziewał? Jak nie był potrzebny, to zawsze
pałętał mu się pod nogami, a jak tak to nagle nigdzie go nie ma.
Coraz bardziej zdenerwowany ruszył jeszcze raz na górę, by
ponownie sprawdzić, czy chłopaka nie ma w pokoju. I tym razem się
jednak zawiódł, bo pokój stał w dalszym ciągu pusty. Myślał o
tym, czy po prostu na niego tam nie poczekać, ale odrzucił tę
opcję, bo mogło to być tylko stratą czasu. Nie wiedział
przecież, o której godzinie blondyn ma zamiar łaskawie się w nim
pojawić.
Był zły. Chociaż to i tak za łagodne
słowo, jeżeli chodzi o jego stan. Dodatkowo nie pomagał fakt, że
od trzech dni nie widział swojego chłopaka i nie miał pojęcia,
ile jeszcze potrwa jego nieobecność. A właściwie to nie, bo jego
ponury humor był chyba właśnie tym spowodowany, a takie sprawy jak
zrzędzenie Jace'a czy niemożność odnalezienia Aarona tylko go
pogłębiały. Wszystko zaczęło się od telefonu, który
przedwczoraj odebrał Magnus. Dzwonił jego przyjaciel z informacją,
że dzieje się coś złego i potrzebuje jego pomocy. Bane oczywiście
nie mógł odmówić. Ba! Od razu, nie zważając na nic,
poinformował matkę Aleca, że musi wyjechać na kilka dni. Ta się
zgodziła, bo nie widziała żadnego racjonalnego powodu, by tego nie
zrobić. I w taki sposób czarownik go zostawił, a on nie mógł już
wytrzymać bez jego ciągłej obecności i poprawiania mu włosów.
Może i tego nie znosił, ale teraz mu tego brakowało. Jak cholera.
Gdzie jest Aaron?!
Usłyszał kroki na korytarzu i z
nadzieją spojrzał w stronę, z której dochodziły. Przeliczył
się, po raz kolejny zresztą. Tym razem postanowił jednak odsunąć
na bok swoją dumę i po prostu zapytać mijane dziewczyny, czy
czasem chłopaka nie widziały. Silił się na spokojny ton głosu i
przyjazną minę, co mu się chyba udało, bo nie zauważył u obu
żadnych oznak strachu, ciekawości czy zdziwienia. Cóż, ludzie
różnie reagowali na jego dzisiejszy widok.
- A powiem ci, że tak. Był z
chłopakami na mieście i przed chwilą wrócili. Widziałam go chyba
w ogrodzie, ale nie jestem pewna. Tam albo w salonie - odpowiedziała
jedna z nich.
- W ogrodzie, na pewno - dopowiedziała
druga.
Alec kiwnął głową i odszedł,
uprzednio dziękując im za pomoc. Udał się w kierunku, o którym
mówiły i ku jego zadowoleniu chłopak rzeczywiście tam był.
Siedział otoczony kolegami. Lightwood zmierzył ich wzrokiem i już
miał ruszać w ich stronę, kiedy zauważył Jeffa, swobodnie z nim
rozmawiającego. Na jego twarz wypłynął nie za ładny grymas, ale
nie może się przecież teraz poddać, prawda? Nie po to tracił
tyle czasu, by go znaleźć, żeby teraz po prostu odejść.
Podszedł więc do grupki i przywitał
się ze wszystkimi. Starał się nie patrzeć na Jeffa, bo wiedział,
że będąc w takim humorze, wystarczy tylko jedno jego słowo, a
może oberwać. I to nie raz.
- Mogę cię na chwilę prosić? -
zapytał, patrząc prosto na Aarona.
- Pewnie - wstał bez wahania. -
Dołączę do was przy obiedzie - powiedział do znajomych.
- Jestem pewien, że to nie potrwa tak
długo - zapewnił go nieco oschłym tonem.
Blondyn jedynie przewrócił oczami i
posłał mu uśmiech. Ten jednak go nie odwzajemnił. Odwrócił się
na pięcie i ruszył przed siebie. Chłopak szybko zrównał z nim
kroku i mimo iż widział jego obojętną minę, postanowił go
zagadać.
- To gdzie mnie tak właściwie
zabierasz?
Alec rzucił mu dziwne spojrzenie.
Aaron musiał walczyć z samym sobą, by nie spuścić wzroku.
- Chcę z tobą porozmawiać, a nie cię
gdzieś zabierać, jak się wyraziłeś - prychnął. - Poza tym nie
wiem, dlaczego miałbym to robić - wsadził dłonie do kieszeni
spodni, kontynuując zupełnie niewzruszony. - A szczególnie po tym,
co ostatnio powiedziałeś Jeffowi.
Doszli do górki, a Aaron zatrzymał
się nagle i bez wcześniejszych uprzedzeń usiadł na ławce.
Lightwood z westchnieniem przycupnął obok niego.
- Co powiedziałem Jeffowi? - zdziwił
się.
- Nie udawaj. Dobrze wiesz, o co mi
chodzi - wyznał. - Rzucałeś podtekstami, kiedy ostatnio zobaczył
nas razem - dodał, kiedy blondyn nadal siedział z miną sugerującą,
że nic nie rozumie. - Nie podoba mi się to. Tak dla twojej
informacji to nie była żadna randka - zakończył oschle.
Ku jego ogromnemu zdziwieniu Aaron
wcale nie przejął się jego słowami ani mało przyjaznym tonem.
Wręcz przeciwnie chłopak zaśmiał się, jakby ten rzeczywiście
powiedział coś śmiesznego.
- I naprawdę dlatego byłeś dla mnie
ostatnio taki nieprzyjemny? - zapytał i tym razem to Alec parsknął
śmiechem.
Lightwood nie wierzył, że można być
takim optymistą. Odrzuca go na każdym kroku, a on nadal łudzi się
nadzieją, że są dobrymi znajomymi. Dobre sobie. Spoważniał
jednak, kiedy poczuł ramię chłopaka na oparciu za jego szyją. Nie
spodobało mu się to.
- Zabierz rękę.
Aaron nie zrobił tego, mimo iż głos
Lightwood'a brzmiał surowo. Najwyżej może dostać w pysk, a to nie
robiło mu żadnej różnicy. Uśmiechał się do niego szeroko. Był
bardzo pewny siebie.
- Dobra. Powiem wprost - zaczął Alec
w miarę spokojnie. - Nie wiem, o co ci chodzi, ale nie podoba mi się
to, co robisz. Odpuść sobie - dodał już bardziej ostro.
Aarona zdziwił lekko surowy ton głosu
chłopaka, ale nie dał tego po sobie poznać i brnął dalej w tę
bezsensowną rozmowę. Sam zdał sobie już sprawę z tego, że im
bardziej Lightwood go odpycha, tym bardziej on się nakręca.
- Alec, Alec - pokiwał głową. -
Przecież ja nic od ciebie nie chcę - udawał niewiniątko.
Czarnowłosy tylko jeszcze bardziej się
zdenerwował, słysząc to zdanie wypowiedziane tak swobodnym tonem.
Wziął głęboki wdech i wstał. Och, musiał się natychmiast
uspokoić, bo inaczej wybuchnie. Gdzie jesteś, Magnus?
- Dobrze, więc niech tak zostanie. Ty
nie chcesz nic ode mnie, ja nie chcę nic od ciebie - wyjaśnił. -
Na tym stoimy i tego się trzymajmy, cześć - powiedział i obrócił
się z zamiarem odejścia.
- Nie idź jeszcze, poczekaj - wystawił
do niego rękę, jakby wierzył w to, że jest w stanie go zatrzymać.
Alec zerknął na niego wilkiem. Czy
ten koleś go nie rozumiał? I dlaczego się tak szczerzył?! Och,
wszystko dzisiaj go wnerwiało. Niech ten dzień się skończy.
- Niby po co? - warknął.
- Bo cię o to proszę? - odpowiedział
słodkim głosikiem i uśmiechnął się w jego mniemaniu
zniewalająco.
Alec przewrócił oczami, ale usiadł.
Prychnął jeszcze cichutko. Magnus uśmiecha się sto razy pięknej.
- Dlaczego jesteś dzisiaj taki
markotny? - zapytał, kiedy chłopak zajął miejsce.
Lightwood tylko wzruszył ramionami.
Ani myślał mu się z czegokolwiek żalić.
- No dalej - ponaglał go. - Lepiej
jest wszystko z siebie wyrzucić.
- Mam komu się żalić i tą osobą z
pewnością nie jesteś ty - powiedział obojętnym tonem, nie
podnosząc nawet głowy.
Blondyn zerknął na jego twarz. Z
profilu wyglądał na bardziej opanowanego.
- Zabolało - przyznał.
- Po prostu stwierdzam fakty - wzruszył
ramionami.
Przez chwilę panowała między nimi
cisza.
- Powiesz mi dlaczego sugerowałeś
Jeffowi, że byliśmy na randce? - chciał wiedzieć czarnowłosy,
którego ta cisza zaczynała krępować.
Aaron nie odzywał się. Odpowiedział
dopiero, kiedy Alec na niego spojrzał.
- Nie sugerowałem nic takiego.
- Jak to nie?! - wściekł się
ponownie. - Nie jestem kretynem. Wiem, co słyszałem.
Aaron wzdrygnął się, kiedy ten
podniósł głos. Nigdy nie słyszał, żeby Alec krzyczał. Musiał
być naprawdę zły.
- Nie użyłem ani razu słowa randka -
bronił się.
- Nie zaprzeczyłeś, kiedy tak
powiedział. Na jedno wychodzi.
Zacisnął mocno zęby i pięści. Nie
chciał go uderzyć, więc po prostu odwrócił wzrok. Wpatrywał się
w drzewo, stojące przed nim. Dlaczego się tak zachowywał? Nigdy
nie był tak skory do jakichkolwiek bójek. Dlaczego miał wrażenie,
że zaraz wybuchnie?!
- Nie lubisz Jeffa, prawda?
- Nie, nie lubię - nie miał powodu,
żeby to ukrywać.
- Dlaczego?
- Jeff obrał sobie za cel wpieprzanie
się i niszczenie mi życia. Mogę się założyć, że to on
rozpowiedział wszystkim, że jestem gejem. Nie mam pojęcia, skąd
to wiedział i szczerze mnie to nie obchodzi, ale ten człowiek jest
strasznie denerwujący i wścibski. Jeśli mogę cię prosić, to nie
mów przy nim więcej nic na mój temat. Nie potrzebne mi plotki -
wydusił praktycznie na jednym wydechu. - A gadaniem o naszej
rzekomej randce tylko go nakręcasz. On lubi dodawać coś od siebie.
Żeby tego było mało, zaczęła go
jeszcze boleć głowa. No świetnie. Zaklął w duchu i schował
twarz w dłoniach.
- Nie wiedziałem, że sprawa tak
wygląda - próbował się tłumaczyć.
Nie dodał nic więcej. Siedzieli i
rozkoszowali się ciszą. Alec nie miał nawet siły wstać. Całe
zdenerwowanie powoli z niego wyparowywało. Czuł tylko pustkę. Po
co zaczynał tę rozmowę? Sam nie pamiętał. Chciał się chyba po
prostu na kimś wyładować.
Przetarł oczy i podniósł głowę.
Przez chwilę widział tylko czarne plamy, ale wraz z upływem czasu
jego wzrok zaczął się przyzwyczajać do światła słonecznego.
Widział wyraźniejsze kolory i.. twarz przed sobą? Nim zdążył
jednak zareagować, zobaczył coś jeszcze. A raczej poczuł.. Rękę
na swoim policzku i obce wargi na swoich ustach. Wargi?! O tak, nie
wydawało mu się. Aaron go pocałował! Dlaczego?
Najpierw siedział jak sparaliżowany.
Nie wiedział, co się dzieje, nie wiedział, jak zareagować. Za
moment jednak oprzytomniał i odepchnął go od siebie, a sam wstał.
Chciał, żeby to się nie zdarzyło. Nigdy.
- Co ty, do cholery, wyrabiasz?! -
wydarł się na niego.
Aaron również wstał i stanął przed
nim, wpatrując się w jego twarz. Był zarumieniony, więc i on się
zarumienił.
- Chciałem ci powiedzieć już
wcześniej - wystawił dłoń, jakby chciał przyciągnąć go
bliżej.
- Co mi niby chciałeś powiedzieć?! -
odsunął się.
Nie chciał, by ten go dotykał.
Starczy mu.
- Jesteś gejem - zaczął.
Alec prychnął złośliwie.
- Naprawdę? To mi chciałeś
powiedzieć? Wybacz, ale już o tym wiem. Spóźniłeś się -
warczał sarkastycznie.
Aaron ponownie podniósł dłoń. Tym
razem wyglądało to tak, jakby chciał go uspokoić.
- Daj mi skończyć - poprosił.
Lightwood niechętnie bo niechętnie,
ale kiwnął głową. Wysłucha po prostu, co ten ma mu do
powiedzenia i stąd odejdzie. Załatwią to teraz i nie będą
musieli więcej ze sobą gadać.
- Wiedziałem o tym z plotek, o których
wspominałeś, ale dopiero teraz usłyszałem to prosto od ciebie -
wyznał.
- Do rzeczy - przerwał mu.
Blondyn przełknął ślinę i
kontynuował.
- Ja też jestem gejem - walnął
prosto z mostu.
Alec stał przed nim i był w stanie
się tylko w niego wpatrywać. Nie wiedział, co powiedzieć. A więc
jednak. Chłopak jest gejem. Magnus miał rację, od początku tak
mówił. Powiedział mu też, że Aaron go podrywa. Czemu go wtedy
nie słuchał? Uniknąłby tej niezręcznej sytuacji. Teraz wiedział
doskonale, że jego chłopak się nie mylił. Tylko czy to coś
zmienia? W jego życiu z pewnością nie.
- Po co mi to mówisz? - wyrzucił w
końcu z siebie.
Chciał go do siebie zniechęcić. A
skoro nie działały na niego żaden inne metody, trzeba było być
brutalnym.
Aaron chyba jednak miał nerwy ze
stali, bo tylko uśmiechnął się i zbliżył do niego. Podszedł
bardzo blisko i pogłaskał go po policzku. Lightwood odsunął się
szybko, wytrzeszczając szeroko oczy. Czy do niego nic nie
docierało?! Jeszcze czego, niech bierze te swoje ręce jak najdalej
od niego.
- Nie rób tego - ostrzegł.
Jego również zaczynały świerzbić
kończyny i na pewno by chłopaka zabolało, gdyby je poczuł. Jeśli
chce oberwać, to jest na dobrej drodze.
- Dlaczego? - zapytał spokojnie.
- Dlaczego?! Dlaczego?! - powtórzył z
niedowierzaniem. - Mam chłopaka!
- Chłopaka zawsze można zmienić -
powiedział jak gdyby nigdy nic. Alec aż prychnął z wrażenia.
Pewnie, zostawi Magnusa dla niego, bo ten ma taki kaprys. - Na dużo
lepszego.
- Nie bądź śmieszny. Nie dorastasz
mu do pięt - rzekł głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Aaron zamyślił się na chwilę, po
czym znowu zrobił krok w jego stronę. Lightwood zupełnie
automatycznie zrobił krok do tyłu. Aaron wykonał go ponownie i on
również. Z daleka musiało to zabawnie wyglądać, ale w
rzeczywistości Alecowi wcale nie było do śmiechu. Chciał jak
najszybciej zakończyć tę rozmowę, bo w jego mniemaniu i tak do
niczego nie prowadziła.
- Dlaczego się odsuwasz? - zapytał
łagodnym głosem, mówił tak, jakby stało przed nim nic nie
rozumiejące dziecko albo płochliwe zwierzę. - Boisz się, że nie
wytrzymasz i się na mnie rzucisz? Że mi ulegniesz?
- Widzę, że żarty się dzisiaj
ciebie trzymają - zaśmiał się odrobinę nerwowo.
Dlaczego nie mogli rozmawiać w jakimś
bardziej zatłoczonym miejscu? Czuł się dziwnie i niepewnie z tym,
że jest tu sam z chłopakiem.
- Mówiłem ci już, że kogoś mam -
przypomniał mu.
Blondyn kiwnął głową i zaśmiał
się w duchu. Już go miał. Alec z kolei zastanawiał się, jak z
tego wszystkiego wybrnąć. Musiał przecież to jakoś załatwić.
- Wiem - zgodził się. - Ja też
zresztą powiedziałem ci, co o tym myślę.
- Twój tok rozumowania jest
beznadziejny - wyznał mało przyjaźnie. - Skoro z kimś jestem, to
nie szukam nikogo innego. No chyba, że się mylę - zaśmiał się
krótko. - Wtedy mnie oświeć.
Aaronowi lekko zrzedła mina.
- A co jeśli spotkasz kogoś
ciekawszego? Z kim będziesz chciał być? Wtedy też powiesz, że
nie możesz, bo kogoś masz? - złapał się ostatniej deski ratunku.
Alec prychnął.
- Nie spotkałem jeszcze nikogo
takiego.
Miał nadzieję, że zakończy tym
zdaniem całą tę głupią rozmowę. Jednak jak to zawsze w życiu
bywa, im bardziej czegoś chcemy, tym bardziej nie możemy tego
dostać. Tak było i tym razem. Chłopak chyba nadal wierzył w to,
że jego gadanie może coś wskórać i, że Lightwood zmieni zdanie
na temat, który sam poruszył.
- Może dlatego, że nie rozglądasz
się dokładnie - zaproponował.
- Albo dlatego, że zwyczajnie nie ma
osoby, która by odpowiadała twojemu opisowi - odburknął. - Bo nie
ma osoby lepszej od mojego Magnusa - wzruszył ramionami.
Aaron spojrzał mu w oczy.
- Nawet nie dopuszczasz do siebie
takiej możliwości - powiedział. - Poza tym skoro jest taki
wspaniały, to dlaczego nie ma go teraz z tobą? - zapytał, zanim
Alec zdążył zareagować na poprzednie stwierdzenie. A zareagowałby
z pewnością, bo już otwierał usta, żeby coś powiedzieć. - Bo
nie ma, prawda? - rozejrzał się i spojrzał na niego prowokacyjnie.
- Nie widzę go nigdzie.
Alec zmrużył oczy, przez co wyglądał
jeszcze groźniej. Łypał na niego, rzucając mu ostrzegawcze
spojrzenie. Lepiej go nie drażnić.
- Nie ma - zgodził się. - Wyjechał
na kilka dni - przyznał. - Nie musi być ze mną przecież
dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zresztą wcześniej też nie
spędzaliśmy ze sobą każdej minuty - powiedział w miarę
spokojnie, co absolutnie kłóciło się z tym, jak się czuł.
- Ale przynajmniej trochę czasu ze
sobą spędzaliście - przypomniał mu. - A teraz go nie ma.
Alec go nie rozumiał. Przecież
wiedział o tym doskonale, nie musiał mu tego powtarzać.
- Wróci - powiedział jedynie.
Aaron uśmiechnął się szeroko.
- Może i wróci - z tym musiał się
zgodzić, chłopak miał rację. - Ale teraz go nie ma - powtórzył
raz jeszcze, na co Lightwood się skrzywił. - Ty się złościsz -
powiedział - a ja wiem, czym to jest spowodowane.
Czarnowłosy posłał mu nic
nierozumiejące spojrzenie, więc ten kontynuował.
- Swój zły humor tłumaczysz tym, że
go nie ma. Że chciałbyś przy nim teraz być - powiedział jak
gdyby nigdy nic. - A to nieprawda. Wiem, co powoduje, że się
wściekasz..
- Twoje durne gadanie i wścibstwo? -
przerwał mu.
- Nie - nie przejął się jego
słowami. Chłopak był dzisiaj cięty na wszystko i wszystkich. -
Brak bliskości drugiej osoby.
Alec aż zaniemówił po tej
wypowiedzi. Musiał kilka razy odetchnąć i powtórzyć w myślach
jego słowa. Brak bliskości drugiej osoby? Niemożliwe. Magnusa nie
było zaledwie od trzech dni. Poza tym w Instytucie pozostali wszyscy
inni członkowie treningów. Jak to możliwe, żeby przy czterdziestu
innych osobach brakowało mu bliskości kogokolwiek?
Aaron widząc jego minę, postanowił
przybliżyć mu odrobinę jego rozumowanie. Chłopak był zupełnie
zdezorientowany.
- Nie chodzi mi tu o zwyczajną
bliskość - dorzucił szybko - ale o tę bardziej.. - przybliżył
się na krok i przejechał palcem po klatce piersiowej Aleca - hmm..
intymną - zakończył cichutko i dał chłopakowi czas na
przetrawienie tego.
Cały czas stali blisko siebie w
odległości nie większej niż pół metra.
- To niemożliwe - przyznał w końcu
Lightwood.
- Dlaczego? - zapytał Aaron, nadal
jeżdżąc palcem po jego ciele. Dziwiło go odrobinę, że
czarnowłosy jeszcze się nie odsunął i nie zaczął krzyczeć.
- Związek mój i Magnusa nie opiera
się jedynie na łóżku i tym, co tam robimy - wyznał.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego,
co chłopak robi. Próbował odwrócić jego uwagę od racjonalnego
myślenia. Złapał więc jego dłoń i delikatnie przyłożył do
jego boku.
Aaron skrzywił się niezadowolony. Już
myślał, że mu się udało. Że jego argumenty trafiły do
chłopaka. No ale nic. Nie może się przecież poddać, prawda?
- Ale brakuje ci tego - bardziej
stwierdził niż zapytał, a Alec ku jego uciesze nie odezwał się
słowem. - A ja mogę ci pomóc.
- Aaron, proszę cię - przewrócił
oczami.
Blondyn wyprostował się i spojrzał
mu z uwagą w oczy.
- Nie dowie się o niczym - obiecał.
- Oczywiście, że się nie dowie -
zapewnił go Lightwood. - Bo do niczego nie dojdzie.
Aaron odwrócił się od niego,
odchodząc kilka kroków i patrzył teraz wprost przed siebie.
- Jak chcesz - zaczął. - Wiedz po
prostu, że oferta jest nadal aktualna, ale nie będzie przez
wieczność. Nie jesteś jedynym znanym mi gejem, więc nie będę
cały czas na ciebie czekał - powiedział. - Przemyśl moje słowa.
Jestem w stanie zaoferować ci dużo więcej niż ten twój Magnus. I
zastanów się jeszcze, dlaczego jesteś teraz ze mną a nie
kimkolwiek innym. Bo przecież nie chodziło tylko o to, by opieprzyć
mnie za to, co mówiłem przy Jeffie, prawda? Jeśli by tak było,
już dawno byśmy skończyli tę rozmowę - spojrzał na niego. -
Wiedziałeś, że chciałem cię pocałować już wtedy, kiedy
przeszkodził nam ten idiota Jeff, a mimo to ponownie zdecydowałeś
się zostać ze mną sam na sam. I to gdzie? - rozejrzał się. - Z
dala od wścibskich oczu, w miejscu, w którym nikt nas nie zobaczy
i, w którym jesteśmy tylko my. Możemy zrobić wszystko, dlaczego
więc nie skorzystać? Ale nie, ty wolisz prowadzić jakąś
beznadziejną kłótnię. Lubisz, kiedy ktoś się o ciebie stara,
prawda? - znów na niego spojrzał. - Powiem ci coś jeszcze -
podszedł do niego i pochylił się, by wyszeptać mu do ucha: - Nikt
nie obciąga tak dobrze jak ja i nikt jeszcze nie narzekał na mnie w
łóżku. Magnus nie musi wiedzieć, nie przeszkadza mi to, póki mi
będzie dobrze. Niezobowiązujący seks, co ty na to, skarbie? -
wyszeptał i cmoknął go w policzek. Zaraz jednak odsunął się na
znaczną odległość i powiedział już głośniej, chociaż i tak
takim tonem, jakby robił z kimś interesy. - Tak jak mówiłem,
oferta nadal aktualna. Twoja sprawa, czy z niej skorzystasz.
- Nie skorzystam - odpowiedział
pewnie, stojąc dumnie wyprostowany.
- To się okaże - rzekł i odszedł
pewnym siebie krokiem.
Alec jeszcze przez długi czas
wpatrywał się w miejsce, w którym stał chłopak. Nie spodziewałby
się po nim czegoś takiego. Naprawdę.
Usiadł na ławce i wyciągnął
telefon. Musiał zadzwonić do Magnusa. Musiał z nim porozmawiać.
Musiał usłyszeć jego głos. Jeden sygnał, drugi, trzeci. Nic.
Zadzwonił raz jeszcze, ale z tym samym skutkiem. Schował go z
powrotem i zaczął myśleć, co było w jego mniemaniu nieuniknione.
Na początku ich rozmowy miał dużą przewagę nad chłopakiem, ale
na sam koniec coś się stało (nie bardzo wiedział co) i to Aaron
ją zdobył. To co powiedział.. To nie była prawda. Oczywiście, że
nie. Chciał z nim tylko porozmawiać. Nie miał żadnego konkretnego
celu, a już na pewno nie takiego, o którym mówił blondyn.
Dlaczego więc nie odszedł, kiedy miał okazję? Miał Magnusa, po
co mu Aaron? Nie wiedział i nie dawało mu to spokoju. Chłopak
namieszał mu w głowie i zostawił z całym tym rozgardiaszem. Ale
nic co mówił, nie było prawdą! Nie mogło być, prawda?
______________________________________
Kolejna środa i kolejny post :)
Dziękuję za komentarze i wejścia. Doceniam to, że jesteście!
Rozdział.. hmm. Magnusa nie ma, Alec jest sfrustrowany, a Aaron to wykorzystuje. Jak się na to zapatrujecie? Mam nadzieję, że zostawicie swoje opinie w komentarzach :)
Buziaki :*
Jejciu, miał być Aaron i jest, ale niezobowiązujący seks? To trochę takie hmmm... nie w jego typie? Dziwne.
OdpowiedzUsuńJako, że jestem za Magnusem a wścibskim dziwkiem gardzę, mam nadzieję, że Alec się nie da. Cały czas myślałam, że za chwilę wkroczy Izzy, i skopie dziwkowi tyłek...
MP:*
Od początku miałam wizję na takiego Aarona. Wolny strzelec. Bad boy. Mówi prosto z mostu i jest pewny siebie. Tak miał wyglądać, na początku trochę zboczył z tej ścieżki, ale myślę, że nadciągnęłam to w tym rozdziale :)
UsuńŚmieszy mnie trochę twoje określenie odnośnie Aarona - dziwek :D
Buziole :*
Dostałaś maila z pomysłem? Nie wiem czy ci się podoba i czy pisać dalej...
UsuńMP:3
Dostałam i odpowiedziałam. Czekam na ciąg dalszy :*
UsuńTaaaaak ^^
OdpowiedzUsuńPierwsze myśli po rozpoczęciu rozdziału to: Uhu Magsa nie ma w domu, będzie impreza xd
Liczyłam na coś więcej, ale mężuś idzie w dobrym kierunku xd Chociaż myślałam, że uda mu się i złamać Aleca jeszcze w tym rozdziale xd
(Aaron to taki trochę pan lekkich obyczajów się wydaje xd)
Pięknie napisane ^^
Weny ^^
Cherry~
Alec jest twardy (bez podtekstów) i nie da się tak łatwo.
UsuńDziękuję :*
Aaron to ostatni idiota, ale jednak... mam wrażenie, ż troszkę pociąga Aleca ;) Jestem ciekawa, jak potoczy sie ten wątek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Cathy
http://i-came-back-bitches.blogspot.com/
Haha, nie jesteś jedyną osobą, która uważa, że Aaron to idiota, a co do Aleca.. hmm.. może i go pociąga, nie wiem :) To się okaże.
UsuńDziękuję. chętnie wpadnę do ciebie :*
Wow....
OdpowiedzUsuńCóż....
Napisze, że dosyć ciekawie przedstawiłaś sprawę... :)
A Aaron to dupek ale fajny...
Tak se myśle... że za każdym razem kiedy wchodzę na tego bloga i patrze że brak nowych rozdziałów.. i powiem że to prawdziwa tortura. Czekanie na te rozdziały to największa tortura na świecie. Więc wiesz że już jest sierpień i wcześnie napisałaś że postarasz się dwa rozdziały w tygodniu pisać...:D ulżyła byś mi wiesz... :)
A tak na marginesie to zajebisty rozdział i WENY DZIEWCZYNO, WENY, WENY !!!!!!
Kaczor*
Nie torturuję was celowo, naprawdę! Ale dobry rozdział wymaga czasu. Wiem, co napisałam o sierpniu i ilości rozdziałów, ale tak jak już pisałam, postaram się. Nic nie obiecuję :)
UsuńDziękuję ci bardzo :*
Okay, powiem tak: Jakieś 3-4 dni temu zaczęłam czytać i było przeecudownie! Kilka rozdziałów dziennie i wgl *-* Ale wszystko co dobre kiedyś sie kończy i niestety dołączam sie do tortur oczekiwania ;-; To mój pierwszy komentarz tutaj i skoro jestem już na bieżąco na pewno nie ostatni ;) To najlepszy fanfic jaki czytałam. Jesteś wielka dziewczyno! Akcja niesamowicie wciąga. Osobiście trzymam kciuki za Aleca żeby sie nie złamał i dołączam się do szanownej MP i również "wścibskim dziwkiem gardzę" XD (Uwielbiam Cie za to stwierdzenie)
OdpowiedzUsuń~NocnyMarek
PS. Wybaczcie ilość moich wypocin. Będe sie ograniczać. Dużo ograniczać ~.~
Hurra! Ktoś mnie uwielbia!!!
UsuńMile połechtałaś moje ego;D Nie ograniczaj się...(i tu chodzi nie tylko o wielkość komentarzy;))
MP
PS: Buziole dla wszystkich, którzy gardzą dziwkiem i dla żony dziwka- Cherry:)
PS2: Widzisz, jedna osoba podbudowała moje ego i już uśmiech mi z buzi nie schodzi:D
Wiem, że nie chodzi o wielkość komentarzy ale ja jestem osobą roztrzepaną do takiego stopnia, że nie potrafie dobrze wyrazić podziwu jakim darze autorkę tych dzieł *-* i w związku z tym czasem powstają nikomu niezrozumiałe 'masło maślane' wywody XD
Usuń~NocnyMarek
PS. Mam nadzieję że Magnus(chociaż mój <3) szybko wróci i zajmie sie Alexandrem i dziwkiem :D
Właśnie! Choć ja liczę, że to Izzy się nim zajmie( i może pewna tajemnicza dziewczyna z przyszłości:D- Lily wie o co chodzi). Masło maślane nie jest takie złe, mi na przykład najlepsze komentarze przychodzi pisać jak jestem pijana ze szczęścia:D Wtedy słowa jakoś same się układają, pozdrawiam:)
UsuńMP
PS: Kiedy następny rozdział?!
A i jeszcze, w pierwszym zdaniu chodziło mi, że Izzy wkurzy się na swojego brata i dziwka. Marzę żeby strzeliła Alecowi wykład a dziwka... hmmm to już zostawiam waszej fantazji:)
UsuńMP:****
Jeej, witam serdecznie nowego czytelnika. Mam nadzieję, że to nie pierwszy i ostatni komentarz tutaj, bo osobiście uwielbiam czytać, co inni sądzą o tej historii :) Bardzo mi się miło robi, kiedy mnie tak wychwalasz, naprawdę. I nie ograniczaj się, to rozkaz! Pisz dokładnie to, co masz na myśli, na pewno cię zrozumiem :D
UsuńA co do ciebie, moja kochana MP, piszesz, że mordka ci się cieszy, bo ktoś cię pochwalił, to wyobraź sobie, co ja czuję, kiedy czytam te wasze wszystkie komentarze! :)
UsuńA i jeszcze jedno. Pytasz, kiedy rozdział.. Hmm.. W środę na pewno, ale nie wiem, czy wcześniej się wyrobię. Jest tak ciepło, że naprawdę ciężko mi wysiedzieć w domu. Aż się prosi, żeby odejść od komputera. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. W każdym bądź razie nie później niż środa! :)
UsuńWspaniale, ale ma być ostro;) i ciekawie. Jak zwykle, niunia
UsuńMP
PS:Do zobaczenia w środę:****
Jak tak będe z niecierpliwością czekała na środy to mi za szybko wakacje zlecą XD Ale inaczej sie nie da :D
Usuń~NocnyMarek
Już wiem!!!!
OdpowiedzUsuńDodaj do tych rozdziałów trochę magii Magnusa i będzie git. No i tak jak napisała MP, ma byś ostro. Morze nawet coś w rodzaju tego co było w rozdziale 9 przed ich kłótnią. Mrrrr.
No i czm dopiero w środę?!?!?! Dziewczyno...!!! Nie należę do cierpliwych... Plyzzzz. Nie umiem tyle czekać :* :)
Kaczor*.
Trochę magii? To dobry pomysł, ale nie jestem pewna, czy uda mi się to odpowiednio przekazać. Nie mniej jednak myślę, że spróbuję :)
UsuńDasz radę, bo to już dzisiaj.
Buziaki :*
OBOGOWIEOBOGOWIEOBOGOWIERATUJCIEEEEEEE!!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! Wiedziałam! Wiedziałam, że Aaron to dupa wołowa! Wiedziałam!!! Biedny Alec, zaczepiają go dupy wołowe. Wiem co to znaczy, jak taka dupa wołowa się do ciebie przyczepi (tia. Znam 3 dupy wołowe) więc pomyślałam że... może... Aaron będzie sobie w spokoju szedł, zastanawiając się jakby tu tego Aleca zaczepić, kiedy nagle zza rogu wyskakuje zamaskowana postać, wciąga w ciemną uliczkę, a potem zadaje dużo ran by ten umierał powoli i boleśnie... Tak, wiem, że to jest psychiczne. Za dużo Happy Tree Friends. Kiedy kolejny rozdział? Niech bogowie Olimpu mają Ciebie, Lily, i Malec w opiece.
OdpowiedzUsuńLuna
BARDZO PODOBA MI SIĘ TWÓJ POMYSŁ ŚMIERCI AARONA HAHA! Myślę jednak, że nie możemy go teraz uśmiercić, bo Cherry, Nico i inne jego wielbicielki (tudzież żony XD) byłyby z tego powodu bardzo niepocieszone i złamałabym im tym serce :(
UsuńA rozdział już dzisiaj, tylko odrobinkę później :)
Dziękuję ci bardzo, buuziole :*
Odrobinkę później???
UsuńBłagam wyrób się do 22 bo niektórzy mają limit na kompa ;D :/
Męska dziwka :)))
OdpowiedzUsuńJak Coś między nimi będzie... 😭 Alec groszku! Nie daj się w ch*j :((
czytaj dalej, z niecierpliwością czekam na twoją opinię!
Usuń