Kiedy Izzy wyszła z łazienki, w jej
pokoju ulokował się już niezapowiedziany gość. Usiadła obok
niego na łóżku i odrzuciła do tyłu włosy, które nadal były
mokre po prysznicu. Czyniąc ten gest, niechcący pomoczyła również
Jace'a, który odsunął się delikatnie, robiąc zgorszoną minę i
ścierając wyimaginowane kropelki ze swojej twarzy.
- Oj, nie przesadzaj. Z cukru nie
jesteś, nie roztopisz się – stwierdziła z przekąsem jego
siostra.
Chłopak jedynie wzruszył ramionami i
poprawił włosy bardzo wprawionym ruchem. Isabelle westchnęła i
oparła brodę na dłoni, wpatrując się w niego z wyczekiwaniem.
Nieczęsto zdarzało się, żeby od tak do niej przychodził. Dużo
lepszy kontakt miała z Aleciem i doskonale zdawała sobie sprawę,
że Jace również. Byli w końcu parabatai i wiedzieli o sobie
niemal wszystko. Jeśli rozmawiali o czymś poważnym to zawsze w
trójkę.
- Dzwoniłaś do Aleca? - zapytał, a
dziewczyna kiwnęła głową, dając mu w ten sposób znak, że tak.
- Odebrał? - kolejne pytanie, ale tym razem odpowiedź przecząca. -
I pewnie też nie oddzwaniał, co? - uraczył ją swoim spojrzeniem.
- Nie, on też nie dzwonił –
przyznała.
- Wiesz chociaż, gdzie jest?
Izzy zerknęła na niego i zmarszczyła
brwi.
- A ty nie? - odpowiedziała pytaniem
na pytanie. Jace wyprostował się i pokręcił głową. - U Magnusa
– dodała ostrożnie.
Dziwiło ją to, że blondyn o tym nie
wiedział. Alec zazwyczaj informował ich oboje o swoich wyjściach.
- Magnus wrócił? Czemu ja o tym nie
wiem? - wyrzucał z siebie, coraz bardziej się złoszcząc. - Czemu
mi nie powiedział?
- Nie wiem – wzruszyła ramionami i
patrzyła, jak ten wyciąga telefon i szuka w nim czegoś nerwowo.
Znalazł numer brata i wybrał zieloną
słuchawkę. Jak się okazało, chłopak i tym razem nie odebrał. Po
kilkunastu sygnałach włączyła się poczta głosowa, ale blondyn
ją zignorował, wściekle okładając urządzenie.
- Czemu się tak denerwujesz? - chciała
wiedzieć dziewczyna, którą jego zachowanie zaczynało dziwić
znacznie bardziej niż to, że chłopak nie został poinformowany o
niczym przez swojego parabatai.
- Bo ten kretyn nie raczył nawet
powiadomić kogokolwiek o tym, o której łaskawie zjawi się z
powrotem – odburknął.
Izzy zaśmiała się cicho.
- Ty nigdy tego nie robisz, więc nie
powinieneś się wypowiadać na ten temat – wypomniała mu.
- Ale on zawsze nam mówił –
warknął.
- Jace, bo pomyślę, że masz uczucia
i że się... Och Razjelu – teatralnie przyłożyła sobie dłoń
do serca – o niego martwisz – dodała konspiracyjnym szeptem.
Blondyn skwitował jej słowa krzywą
miną.
- Naprawdę, bardzo śmieszne –
powiedział i pokazał jej język. - Po prostu to on zawsze jest
określany jako wzór do naśladowania, a dzisiejszym zachowaniem
pokazuje, że na to nie zasługuje.
Dziewczyna uśmiechała się do niego
przez cały czas, kiedy mówił.
- Raz mu się zdarzyło, a ty się od
razu bulwersujesz – wytknęła mu. - Wrócił jego chłopak, to
chyba normalne, że chce spędzić z nim trochę czasu –
powiedziała jak gdyby nigdy nic.
- A myślisz, że co robią? - zapytał
prowokująco. - Jest późno, a jego nadal nie ma – udał, ze się
zastanawia.
Izzy otworzyła szerzej oczy.
- Jace, zboczeńcu! - oburzyła się i
walnęła go poduszką. - Nie chcę nawet o tym myśleć! To ich
sprawa co robią, nie powinno cię to w ogóle interesować - dalej
go okładała.
- Ciekawe kto jest na górze - mówił
do siebie cicho, marszcząc brwi, jakby rzeczywiście go to
zastanawiało.
- Jesteś okropny! Nie mam zamiaru
prowadzić z tobą takich dyskusji.
Blondyn wybuchnął niepohamowanym
śmiechem, nieudolnie próbując ukryć się rękoma przed poduszką,
kiedy zobaczył jej minę. Nocna Łowczyni nie wiedziała, co o tym
myśleć. W końcu stwierdziła, że Jace w dzieciństwie dostał
pewnie w głowę jakimś ciężkim narzędziem.
- Dobra, dobra - wyjęczał, poddając
się. - Już, koniec. Przecież żartuję! Mnie też nie interesują
ich łóżkowe przeżycia - przyznał.
Dziewczyna odłożyła narzędzie
tortur i spojrzała na brata. Ten z kolei wstał z łóżka i
przeciągnął się, ziewając.
- Będę się zwijał. Spróbuj jeszcze
raz zadzwonić do Aleca - ruszył w stronę drzwi. - Jeśli nie wróci
do północy, złożymy im wizytę. Będzie śmiesznie - potarł
zabawnie dłonie, jak osoba, która obmyśliła właśnie jakiś
niecny plan.
- Zapomnij!
Jace zaśmiał się i w ostatniej
chwili uchylił się przed lecącą w jego stronę poduszką. Posłał
siostrze buziaka i życząc jej dobrej nocy, szybko opuścił jej
pokój.
***
- Mało słychać – stwierdził
Ragnor, stojąc tak blisko drzwi jak tylko się dało.
- To są ich prywatne sprawy, nie wiem
w ogóle dlaczego podsłuchujesz – skarciła go jego przyjaciółka,
Cate.
Oboje stali w kuchni Magnusa i starali
się wybadać, kiedy trzeba będzie wkroczyć do akcji i wspomóc
przyjaciela. Jak na razie nic nie wskazywało na to, by miała polać
się krew, więc było dobrze. Chociaż czy dobrze to słowo, którym
można było opisać ich zachowanie? Póki co była to jedynie
kłótnia, ale słowa, które padały, były coraz ostrzejsze. I
wydobywały się głównie z ust młodszego.
- Muszę przyznać, że chłopak ma
gadane – skomentowała argumentację Aleca Cate.
- I charakterek – zgodził się z nią
przyjaciel.
- Jak myślisz, ile to jeszcze potrwa?
- wskazała głową salon.
- Nie mam pojęcia – wzruszył
ramionami. - Ale liczę na to, że niedługo, bo mam już dość tego
miejsca – wskazał na kuchnię Magnusa. - Za dużo kolorów –
stwierdził z niesmakiem, a Cate nie mogła tego inaczej skomentować,
jak tylko się zaśmiać.
***
Magnus chodził po salonie w kółko,
wciąż wydeptując tę samą trasę. Nie miał już siły na
jakiekolwiek kłótnie. To wszystko było bez sensu. Nie wiedział
już co mówić ani co myśleć. W głowie miał jeden wielki mętlik,
a żeby tego było mało, doskonale zdawał sobie sprawę, że gdyby
tylko od początku powiedział swojemu chłopakowi całą prawdę,
uniknęliby tej niezręcznej rozmowy, która wymykała im się spod
kontroli. Naprawdę nie chciał okłamywać Aleca, ale łudził się
nadzieją, że przebrnie przez to sam bez mieszania go w jakiekolwiek
sprawy, które go z pewnością nie dotyczyły. W ogóle nie powinien
wiedzieć o żadnych zamieszkach, a już na pewno o tym, że w swoim
mieszkaniu przetrzymuje prawdopodobną sprawczynię tego wszystkiego.
I co on sobie o nim teraz pomyśli? To nie pomaga im w utrzymywaniu
dobrych stosunków, o prawidłowo funkcjonującym związku już nie
mówiąc.
A Alec? Wpatrywał się w czarownika i
liczył jego kroki, bo pomagało mu się to uspokoić. Wydawało mu
się, że ten zaraz udepcze sobie w dywanie dobrze widoczną ścieżkę
i dziwił się odrobinę, że to jeszcze nie nastąpiło. Bane
chodził i chodził, zerkając na niego co jakiś czas ze smutkiem w
oczach. Lightwood miał pojęcie o tym, że mężczyźnie było
przykro, bo wypisane to było w jego oczach. Sam chciał chciał
zakończyć te beznadziejną wymianę zdań, ale z drugiej strony
zdawał sobie sprawę z tego, że nie może pozwolić na to, by ten
go oszukiwał. Dlaczego od razu nie powiedział mu o tym wszystkim?
Dlaczego, na Razjela, rzucił na niego jakieś zaklęcie?! To już
był szczyt! Nie ufał mu? Przecież nie dalej jak kilka godzin temu
zapewniał go, że jest zupełnie inaczej.
- Dlaczego nie mogę tam wejść?! -
zapytał po raz kolejny Nocny Łowca, nerwowo tupiąc nogą i
wskazując dłonią na pokój, o którym cały czas rozmawiali.
Magnus odetchnął kilka razy, zanim
odpowiedział. Nie mógł zacząć krzyczeć, bo to tylko
pogorszyłoby sprawę. Nie mógł, chociaż najchętniej właśnie to
by zrobił. Albo ewentualnie rzucił się na chłopaka, niekoniecznie
po to by go uderzyć.
- Ile razy mam ci powtarzać, ze to
niebezpieczne? - nie chciał w kółko tłuc tego samego tematu.
- A ile razy ja mam ci powtarzać, że
się nie boję? - odpyskował mu chłopak niemal automatycznie.
- Wiem, że się nie boisz! - podniósł
odrobinę głos, ale zaraz się opamiętał i kontynuował już
spokojniej. - Ale ja się boję. O ciebie – spojrzał mu w oczy. -
Usiądźmy, porozmawiajmy na spokojnie – zaproponował.
Lightwood pokręcił głową.
- Nie wiem, czy to w czymś pomoże.
Nie widzę żadnej różnicy między tym czy stoję, czy siedzę,
naprawdę – wzruszył ramionami.
Drugiej propozycji nie skomentował, bo
wiedział, że ten ma rację. Powinien się uspokoić.
- Jak chcesz – wyznał Magnus i
zrezygnowany spojrzał tęsknym wzrokiem na kanapę. - Ja usiądę,
mam już dość chodzenia. Poza tym zaczynają mnie już boleć nogi
– pożalił się.
- Jasne, nie krępuj się.
Bane zignorował jego lekko kpiący ton
i opadł na mebel, wzdychając cichutko. Och, przydałby mu się
masaż.
- To Ragnor ją pierwszy zobaczył i
było to zupełnie przypadkowe spotkanie. Na początku nie
wiedzieliśmy nawet, że nie jest jednym z nas, Podziemnych. Nie
wiem, jak to zrobiła, ale idealnie wtapiała się w tłum. Podczas
kiedy my zajmowaliśmy się harmidrem, który powstał, ona gdzieś
zniknęła, przepadła – tłumaczył spokojnie. - Staraliśmy się
wybadać, kto zapoczątkował to całe zamieszanie i wszystko
wskazywało właśnie na jej osobę. Popełniliśmy błąd, że nie
złapaliśmy jej, kiedy pierwszy raz ją spotkaliśmy, ale naprawdę
nie wydawała się być sprawczynią buntu. Jej ponowne poszukiwania
zajęły nam naprawdę dużo czasu. Znaleźliśmy ją w jakimś
opuszczonym budynku. Zdradził ją przeraźliwy odór, który unosił
się w całej okolicy. Była ranna i to stąd ten zapach. Ten jeden
fakt umocnił nas w przekonaniu, że ta dziwna istota z pewnością
nie należy do naszego świata – westchnął i oparł łokcie na
kolanach, pochylając się delikatnie do przodu.
Alec zainteresowany jego monologiem
mimowolnie podszedł bliżej.
- Rozumiem, ale co to ma do rzeczy? -
zapytał.
Magnus obrócił się zdziwiony i na
niego spojrzał. Uśmiechnął się ledwo zauważalnie, kiedy zdał
sobie sprawę, że chłopak stał tuż za nim, przyglądając mu się
z zaciekawieniem. Zawsze to lepsze niż złość.
- To, że mimo iż była ranna, ciężko
nam było ją obezwładnić. A działaliśmy we trójkę, Cate,
Ragnor i ja – wyjaśnił. - Poza tym kiedy przenosiliśmy ją do
mojego mieszkania, odzyskiwała już siły. Nie wiem jak, ale jej
rana się zabliźniała. Naprawdę nie mam pojęcia, w jakim jest
teraz stanie, dlatego wolę nie ryzykować, wpuszczając cię do
środka – zmarszczył czoło, wpatrując się w swoje splecione
dłonie.
Alec podszedł do okna i patrzył na
widok za nim. Splótł ręce na piersi i nie odzywał się przez
chwilę. Myślał nad odpowiedzią. Wiedział, że jeśli chodziłoby
o Magnusa, postąpiłby tak samo, ale na Razjela! Sam potrafi o
siebie zadbać, nie potrzebuje niańki.
- Magnus – zwrócił się
bezpośrednio do niego, choć nadal na niego nie patrzył. - Jestem
Nocnym Łowcą – przypomniał mu. - Od urodzenia jestem szkolony do
walki wręcz i z użyciem broni. Poluję na demony i je zabijam –
powiedział jak gdyby nigdy nic. - To dla mnie żadna nowość.
Zawsze staram się być przygotowany na atak, bo tak mi wpajano odkąd
zacząłem chodzić. Potrafię o siebie zadbać, wierz mi, nic mi się
nie stanie – dokończył, zerkając na niego.
Magnus schował twarz w dłoniach i
myślał intensywnie. Od tego wszystkiego rozbolała go głowa.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że
jesteś Nocnym Łowcą, ale nie myślisz racjonalnie. Nie widziałeś
jej i nie wiesz, do czego jest zdolna. Najpierw musimy zdobyć jej
zaufanie, żeby pozwolić ci zostać z nią sam na sam. Musimy się o
niej dowiedzieć jak najwięcej. Jeśli okaże się, ze nam nie
zagraża, wrócimy do tej rozmowy – powiedział.
- Nie chcę do niej wracać! Chcę po
prostu zobaczyć tę dziewczynę! Co mi może zrobić?!
- Dużo, Alec, dużo ci może zrobić!
- obrócił się w jego stronę i wymierzył w niego palcem. - Nawet
nie wiesz co! I tak, ja również nie wiem – dodał, kiedy chłopak
otworzył usta, by coś powiedzieć. - Ale ja mam chociaż trochę
rozumu, by normalnie myśleć! W głowie mam już masę scenariuszy i
nie wiem nawet, czy któryś z nich jest prawdziwy! Chciałbym, żeby
ta dziewczyna okazała się zupełnie inna, chciałbym się co do
niej mylić, ale póki co nic o niej nie wiemy! Nie wiemy nawet, z
którego pochodzi wymiaru.
Lightwood słuchał jego wypowiedzi w
skupieniu, co jakiś czas kiwając głową. Może i miał trochę
racji, ale przecież nie można ciągnąć tego w nieskończoność!
- Dlaczego jesteś tak pesymistycznie
wobec niej nastawiony? Sam cały czas powtarzasz, że nic o niej nie
wiesz! - przypomniał mu surowo.
Magnus złapał się za głowę,
palcami delikatnie i w miarę dyskretnie masując skronie. Ból z
każdą mijaną minutą i padającym słowem przybierał na sile.
- A jak mam być nastawiony?! Jeśli to
ona była prowodyrem całego tego zamieszania, to jak myślisz, jest
do nas pozytywnie nastawiona? Przybyła w pokojowych zamiarach? A
może po prostu chciała wypić kawę w miłym towarzystwie? -
dorzucił sarkastycznie. - Ja myślę, że nie, ale oświeć mnie,
jeśli się mylę! Może masz jakieś inne wytłumaczenie na jej
zachowanie? No, słucham! - patrzył na zagubienie w pięknych oczach
chłopaka, który nie wiedział, co powiedzieć. - Tak też myślałem
– dodał, kiedy nie usłyszał żadnej odpowiedzi.
Podobno najlepszą obroną jest atak.
- Dalej jednak nie pojmuję, dlaczego
tak wyolbrzymiasz jej zdolności – powiedział cicho Alec,
opierając się o ścianę i odwracając w stronę mężczyzny.
- Mówiłem ci już o jej ranie. Sama
na naszych oczach zaczęła się zrastać i to w zastraszającym
tempie – przymknął oczy i odchylił głowę do tyłu. - Ale to
nie wszystko. Razem z Ragnorem opracowaliśmy miksturę, składającą
się z różnych ziół i preparatów. Zmieszaliśmy naprawdę dużo
rzeczy, po których ty, jako Nocny Łowca, który jak doskonale
zdajesz sobie sprawę, jest odporny na różne specyfiki, spałbyś
dobre dwa tygodnie. Ona obudziła się po dwóch dniach! Rozumiesz?
Przez te dwa dni wchodziliśmy tam i sprawdzaliśmy pewne odruchy czy
cechy, ale to na nic się zdało.
Alec, który patrzył do tej pory na
czubki swoich butów, podniósł teraz wzrok na Bane'a. Wierzył w
to, co mówił czarownik i nie miał zamiaru tego w jakikolwiek
sposób podważyć. Jego uwaga skupiła się jednak na innym, ważnym
dla niego szczególe.
- Znaleźliście ją i
przyprowadziliście do ciebie? - zapytał.
Magnus zmarszczył brwi. Dlaczego
chłopak o to pyta? Przecież już mu mówił, że tak było.
- No tak – zgodził się.
- Dopiero potem podaliście jej tę
miksturę? - kontynuował tonem, który nie zdradzał żadnych
emocji.
- Tak – ponownie przytaknął. - Do
czego zmierzasz? - chciał wiedzieć.
Alec myślał przez chwilę.
- Dlaczego więc nie zadzwoniłeś do
mnie wcześniej? Skoro byłeś w mieście, dlaczego odezwałeś się
dopiero po dwóch dniach?! - podniósł głos. - Nie wiedziałem, co
się z tobą działo!
- Alec, zrozum, ze nie mogłem tego
zrobić! Ile razy mam ci to jeszcze mówić? Nie chciałem cię w to
mieszać!
- Teraz już jestem w to zamieszany –
przyznał Alec, kiwając głową.
Magnus z kolei pokręcił swoją
przecząco.
- Nie – stwierdził. - Teraz po
prostu o tym wiesz. Zamieszany w to nie jesteś, nie musisz czuć się
za nic odpowiedzialny.
- Chcę ci pomóc! - wyprostował się
momentalnie, słysząc jego słowa. - Nie możesz mnie teraz od tak
sobie od wszystkiego odsunąć!
- Czy ty mnie w ogóle słuchałeś?
Wiesz, co do ciebie mówiłem? To niebezpieczne!
- Aha, czyli ja nie mogę zbliżyć się
do tej istoty, bo ty mi zabraniasz, tłumacząc to tym, że to
niebezpieczne i się o mnie boisz? To teraz ty mnie posłuchaj! Ja
również nie pozwalam ci badać tej sprawy.
- Niby dlaczego?! - rzucił mu wrogie
spojrzenie, czego chłopak nawet nie zauważył, bo z zaciętą miną
wpatrywał się w swoje paznokcie.
- Bo to niebezpieczne – wzruszył
ramionami. - Nie pozwolę, by ci się coś stało - uniósł głowę
i spojrzał mu hardo w oczy.
- Nie bądź śmieszny!
- Dlaczego? Nie widzę w tym nic
śmiesznego. Martwię się o ciebie i chcę dla ciebie jak najlepiej
- powiedział, na co czarownik prychnął. - Wątpisz w to?! -
zapytał z niedowierzaniem.
- Jakże bym śmiał - zaśmiał się
cichutko.
Alec podszedł bliżej niego z poważną
miną.
- Naprawdę mi na tobie zależy i nie
chciałbym kończyć tego związku, ale musisz mi ufać - powiedział.
- Też się o ciebie boję, ale nie panikuję tak jak ty. Daję ci
szansę wyboru - mówił tonem negocjatora - albo zajmiemy się tym
oboje, albo żaden. Wybór należy do ciebie, moje zdanie znasz -
wyznał. - Chcę wam pomóc.
Magnus nie wiedział, co powiedzieć.
Nawet nie myślał o tym, że chłopak mógłby postawić mu
ultimatum.
- Alec..
- Decyzja należy do ciebie - przerwał
mu.
Lightwood wiedział, że stawianie go w
takiej sytuacji jest nie fair, ale nie widział innego wyjścia.
Zachowywał się jak dziecko, ale przecież nie mógł pozwolić na
to, by Bane'owi się coś stało. Nie zostawi go z tym samego, a już
na pewno nie po tym, jak ten gorączkowo opowiadał o tym, jakie to
niebezpieczne. Przysiadł na fotelu i czekał, aż czarownik zabierze
głos. Tyle że Magnus nie wiedział, co powiedzieć. Wstał i zaczął
krążyć po pokoju, usilnie starając się z tego jakoś wybrnąć.
Przeszukiwał umysł w celu znalezienia jakiegokolwiek pomysłu. Nic
mu jednak nie przychodziło do głowy. Musiał przyznać, że chłopak
postawił go w kłopotliwej sytuacji, ale na jego miejscu nie wpadłby
pewnie na nic lepszego. Nocny Łowca dobrze wiedział, co robi.
Jeszcze przed chwilą skakali sobie do
gardeł, a teraz nie mówili nic. Cisza, jaka nastała, działała
kojąco na obolałą głowę czarownika. Zerknął ukradkiem na
chłopaka. No tak, siedział potulnie jak baranek.
- Stawiasz mnie w trudnej sytuacji -
zaczął, siadając.
- To się nazywa kompromis - stwierdził
Nocny Łowca. - Musisz jedynie zdecydować.
- Jedynie? - prychnął. - To jest
najtrudniejsze.
- Dlaczego? - zapytał. - Albo razem,
albo wcale.
- Jesteś w błędzie! To nie jest
łatwe! Nie mogę zostawić przyjaciół z tym samych, choć z
drugiej strony jeśli się zgodzę, ty również będziesz musiał w
tym uczestniczyć!
- Dlaczego się tak zapierasz przed
tym, żebym wam pomógł? Przecież chcę dobrze! - również zaczął
krzyczeć. - I nic nikomu nie powiem, wiesz o tym.
- To nie o to chodzi! I dobrze wiesz,
dlaczego nie chcę byś był w to zamieszany!
- Nie traktuj mnie jak dziecko!
- To się tak nie zachowuj!
Obaj byli bardzo rozdrażnieni, kłótnia
dawała im się we znaki. Magnus myślał intensywnie. Podjęcie
decyzji naprawdę nie było proste. Musiał przemyśleć wszystkie za
i przeciw. Dodatkowo fakt, że Lightwood cały czas się w niego
uważnie wpatrywał, wcale mu nie pomagał.
- Zrobimy tak - zaczął bezsilnie. -
Wrócisz tu za dwa dni, w sobotę po treningu. W niedzielę ich nie
masz, więc będziesz mógł zostać w sobotę na noc i cały
następny dzień. Musisz mi obiecać, że nikt się o tym nie dowie.
Możesz powiedzieć, że będziesz u mnie, ale nie wspominaj, co
będziemy robić, jasne? - zapytał, a ten potaknął. - Wymyślisz
coś - machnął ręką. - Proszę cię tylko o jedno, przemyśl to
jeszcze, naprawdę. W każdej chwili będziesz mógł przestać nam
pomagać, wolałbym jednak, żebyś wcale tego nie robił, ale
przecież nie pozwolisz mi czegoś sobie zakazać, prawda? - dodał z
kpiną.
Rozsadzający ból głowy był
nieporównywalny z czymkolwiek innym. Magnus nie dawał już rady,
potrzebował jakiejś tabletki, natychmiast. Przez to że jej jeszcze
nie wziął stawał się bardziej drażliwy i nieprzyjemny. Obawiał
się, że pod wpływem chwili coś powie, a potem będzie tego
żałował.
- Rodzeństwu też nie mogę
powiedzieć? Wiesz, że również mogliby się przydać..
- Jasne, brakuje mi tu tylko
wszechwiedzącego Jace'a! - wstał i podszedł gniewnie do okna. -
Powiedziałem, że masz nie mówić nikomu!
- Zrozumiałem! Nie musisz krzyczeć.
Trzeba było powiedzieć, ze ich nie lubisz! Nie proponowałbym..
- Jejku, przecież to nie o to chodzi!
- wybuchnął, znów mu przerywając. - Nie wiem po prostu, jak
mogliby pomóc! Nie są Podziemnymi, nie należą do świata, do
którego ja należę!
Alec siedział z rozdziawionymi ustami,
wpatrując się w swojego chłopaka. Nie widział go nigdy tak
wściekłego. I to co powiedział..
- Magnus - zaczął niepewnie
Lightwood. - Ja też nie jestem Podziemnym.. Też nie należę do
twojego świata? - zapytał z bólem w głosie.
Do Bane'a dopiero teraz dotarło, co
przed chwilą wyszło z jego ust. Nie wierzył, jak mógł powiedzieć
coś takiego?!
- Ja.. Alec, ja .. - wyciągnął w
jego stronę dłoń, a drugą zgiął w pięść i przycisnął do
ust.
Do oczu napłynęły mu łzy, kiedy
zobaczył minę Aleca.
- Ja.. Rozumiem - wstał i rozejrzał
się po pokoju, nie wiedział co zrobić, ani jak się zachować. -
Już pójdę - głos mu się załamywał.
Jego twarz nie wyrażała żadnych
emocji, a szeroko otwarte oczy błądziły po całym pomieszczeniu.
Nie wiedział, co zrobić z rękoma, więc po prostu włożył je do
kieszeni. Dopiero kiedy był przy drzwiach nie wytrzymał i skrzywił
się. Dosłownie na sekundę jego twarz wykrzywił brzydki grymas,
który wyrażał cały jego ból. Dla Magnusa był to nóż prosto w
serce.
______________________________________________
Witam wszystkich, groszki :*
Rozdział miał się pojawić już wczoraj i zapewniam was, że był napisany. Miałam jednak pewne problemy z internetem, dlatego publikuję go dzisiaj. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia i liczę na to samo również pod tym postem! :)
Buuuziaki :*
PS Może ktoś zauważył, ale post dodał się trzy razy. Z powodu problemów z internetem nie mogłam usunąć dwóch pozostałych, ale w końcu się udało. W tym miejscu chciałam serdecznie przeprosić mojego kochanego Kaczorka, bo usunęłam wersję, którą zdążyła już skomentować. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :*
PS Może ktoś zauważył, ale post dodał się trzy razy. Z powodu problemów z internetem nie mogłam usunąć dwóch pozostałych, ale w końcu się udało. W tym miejscu chciałam serdecznie przeprosić mojego kochanego Kaczorka, bo usunęłam wersję, którą zdążyła już skomentować. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTu Vakme z http://ask.fm/vakme. Proszę, przestań mnie informować o nowych rozdziałach, bo nie czytam twojego opowiadania i robisz mi tylko spam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jasne, żaden problem. Dziękuję, że mnie poinformowałaś i przepraszam za spam :)
UsuńUhu widzę, że jest przedsmak tego o czym gadałyśmy WIĘCEJ! CHCĘ WIĘCEJ! Xd
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle *jakże by inaczej* MEGA xd
Weny :*
Cherry~
P.S Sorry, że taki krótki komentarz ale jestem MEGA *nadużywam tego słowa xd* podjarana xd
Oczywiście, że chcesz więcej, a mi to schlebia! :)
UsuńDziękuję ci bardzo :*
Wow...
OdpowiedzUsuńZajebisty blog. I ten rozdział taki smutny... Aż się łza kręci w oku.
Ale powiem, że już dawno szukałem czegoś o nas - homoseksualistach- i nareszcie znalazłem. A tak wgl to skąd ty tyle wiesz. W sensie co robimy i JAK to robimy???
Aż jestem ciekaw odpowiedzi na to pytanie.
Czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam
Max#
Hmm.. Dużo czytam. Miałam też kontakt z homoseksualistą, dzięki któremu zresztą zmienił się mój stosunek. Nie piszę oczywiście, że nie byłam tolerancyjna, co to to nie, ale wiesz.. Niestety kontakt się urwał, ale nic nie zrobię. Chłopak był naprawdę fajny i z pewnością każdy by go polubił :)
UsuńDziękuję ci bardzo i do następnego!
W sumie to byłem ciekaw czy ktoś spróbuje napisać coś bardziej szczegółowo. I w sumie na razie tylko twój blog to "obrazuje''. Siostra poleciła mi tą ksąażkę o darach Anioła. i Z początku ociągałem się, ale jak mnie oświeciła, że jest homoseksualista to od razu zacząłem to czytać i przeczytałem to. Zacząłem szukać blogów bo chciałem się dowiedzieć więcej o wątku akurat tej konkretnej pary. Jednym słowem. Uwielbiam wiedzieć co się dzieje między wierszami XD. i twój blo jest NAJLEPSZY!!! A i weź ten rozdział napisz jak najszybciej bo uważam, że to totalna masakra CZEKAĆ na te rozdziały. A co do tego chłopaka to z prawie każdym z nas, że się tak wyrażę. jest bardzo dobry kontakt, nwm czm ale tak jest. jeżeli chodzi o dziewczyny, rzecz jasna. ;) bo mam inne zdanie jeżeli chodzi o chłopaków :)
UsuńPozderki :D
Max#
Rozumiem i bardzo mnie cieszy, że podoba ci się to, co piszę. A rozdział będzie dzisiaj!
UsuńI mam jeszcze pytanko: jakie masz zdanie, jeżeli chodzi o chłopaków? Jakoś mnie to tak zaciekawiło. Jeśli nie chcesz, nie musisz o tym pisać, ale chętnie poznam odpowiedź :)
Buziaki :*
Sry, że tu się tak wpycham w tą jakże porywającą rozmowę *bez kappa tak?* ale takie słówko do Maxa, wiesz jest mega dużo blogów gdzie ludzie opisują to rly szczegółowo xd
UsuńCherry~
Właśnie, raz na jeden taki trafiłam i przez tydzień miałam koszmary... Cóż dziewczyna może i pisała ładnie ale zdecydowanie za szczegółowo. Ble...
UsuńMP
wtf!!!!!
Usuńjak się nazywa??? tak z czystej ciekawości się spytam
Max#
Ale ekstra!!!!!
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z Maxem. Aż się łeska kręci.
Jak mogłaś to zrobić! ;) Kiedy się pogodzą?? Aż nie mogę się doczekać.
To co następny 25 sierpnia??? XDD
A ty Cherry nie pszestawaj ''MEGOWAĆ'' i słowo MEGA jest MEGA zajebiste XDD
Czekam na jakąś dirty scenkę ;)
Życzę weny, weny i mnóstwa czasu
Buzioleeeee :**
Kaczor*
Nie mogę ci powiedzieć, kiedy się pogodzą, ale obiecuję, że to zrobią! :)
Usuń25? Naprawdę? :D
Dziękuję dziękuję, buziaki :*
Bardzo podoba mi się urozmaicenie w postaci kłótni, bo ciągle była rutyna, chociaż trochę smuteczek, że mają "kryzys" ;-; :'). A prosos roli w łóżku, czemu Magnus jest na dole x'D ? ~T
OdpowiedzUsuńRutyna? Uch, to muszę się wziąć za akcję! :)
UsuńDlaczego to Magnus jest na dole? Hmm.. Jakoś nie widzę go w roli dominatora. Jeśli chodzi o jakieś sprzeczki czy przekomarzania to jak najbardziej, ale jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, to nie mogłabym przedstawić Aleca jako pasywa. Jakoś mi się to gryzie z wyobrażeniem go sobie jako odważnego, pewnego siebie Nocnego Łowcy. I chyba właśnie w ten oto może odrobinę niezrozumiały dla niektórych sposób, to Magnus "wylądował" na dole :)
Dziękuję i pozdrawiam :*
Ok, te argumenty do mnie trafiają :') ~T
UsuńNo ale mimo wszystko Mags jest taki no jakby to ująć bardziej męski :× A Alec xd Spróbuj na to spojrzeć od strony jego charakteru. Jest taki potulny no :×
UsuńMoże po tym wyląduje na dole xd
Cherry~
Cherry, jakby Alec to zobaczył to ucierpiało by jego męskie ego x"D ~T
UsuńMasz rację! i to my musimy o nie dbać, nie możemy pozwolić na to, by jego męskie ego zostało choć odrobinę nadszarpnięte. Ale zobaczymy jeszcze :)
UsuńEj a Magnusiątko? On nie ma męskiego ega? ;---;
UsuńCherry~
Ech, no też ma .. :)
UsuńNie dawno znalazłam tego bloga i muszę przyznać że bardzo mi się podoba! Jest naprawdę mega hiper super fajny! Ale nie mogę się doczekac następnego rozdziału. Chyba że o czymś nie wiem i powstał inny blog z kontynuacją. ~ Ava
OdpowiedzUsuńNie, nie! Mam nadzieję, że nikt nie bawi się w kontynuację tego bloga poza mną oczywiście! :)
UsuńI dziękuję ci bardzo za miłe słowa. Rozdziały pojawiają się w odstępach co najmniej kilku dni, a kolejny już dzisiaj.
Buziaki :*