Magnus przewrócił się na drugi bok,
kiedy poczuł ruch na łóżku. Uchylił jedną powiekę i
stwierdziwszy, że musi być dosyć wcześnie, bo w pokoju panował
przyjemny półmrok, miał zamiar ponownie spróbować zasnąć.
Przypomniało mu się jednak, gdzie jest i, że nie zasypiał sam,
dlatego obrócił się z powrotem i lekko zamazaną sylwetkę
chłopaka. Alec siedział tyłem do niego pochylony do podłogi.
Wiązał buty i szykował się do wyjścia.
- Mam szansę na wspólny prysznic? –
zapytał czarownik zaspanym głosem.
- Raczej nie – odpowiedział
spokojnie Lightwood, nie patrząc na niego. - Dopiero spod niego
wyszedłem – wytłumaczył cicho.
Bane westchnął i podciągnął się
na łokciach, by się do niego zbliżyć. Kiedy tylko poczuł ciepło
od niego bijące, uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał w nim między
innymi to, że zawsze był taki cieplutki. Niezależnie od pory jego
ciało zawsze emanowało przyjemnym ciepłem. Aż się miało ochotę
do niego przytulić. I w zasadzie dokładnie to zrobił, bo po chwili
objął go w talii i wtulił twarz w jego umięśnione plecy.
- Szkoda – skomentował jego ostatnią
wypowiedź.
- Magnus – wymruczał cichutko jego
chłopak, próbując wyswobodzić się z jego ramion. - Naprawdę
chętnie bym z tobą został... - zaczął, ale nie miał okazji
skończyć, bo czarownik wszedł mu w słowo.
- To zostań – poprosił.
- Nie mogę – powiedział stanowczo,
odrywając na chwilę od siebie jego ręce, by móc na niego
spojrzeć. Było to błędem, bo gdy tylko się do niego odwrócił,
ten zaraz zaplótł ramiona wokół jego szyi i przyciągnął go
bliżej. Alec zaśmiał się cichutko z tego zachowania. Czarownik
najwyraźniej nie do końca się obudził, był jeszcze zaspany i
pewnie, gdyby tylko się położył, od razu zacząłby chrapać. -
Mam trening i jeśli teraz nie wyjdę, to się spóźnię. Nie
chciałem cię obudzić.
- Połóż się ze mną – zignorował
jego słowa, wtulając się w jego szyję. - Nie zrobi ci chyba
różnicy, jeśli ten jeden raz się nie pojawisz. Może nikt nie
zauważy – pocałował go leciutko.
- Zauważą – powiedział, głaszcząc
go po plecach. - Już zauważyli – mruknął pod nosem.
Bane uniósł głowę i na niego
spojrzał nic nierozumiejącym wzrokiem. Jego mózg chyba jeszcze
spał, bo naprawdę ciężko mu było zrozumieć, co Alec w ogóle do
niego mówił.
- Kto? - zapytał.
- Nikt – odpowiedział. Nie było
sensu mu teraz tego tłumaczyć, bo i tak pewnie nie będzie pamiętał
tej rozmowy. - Nieważne. Idź spać.
- To chodź ze mną – ponowił swoją
prośbę, ciągnąc go na łóżko.
Alec pokręcił głową, ale dał się
położyć. Objął go ramieniem i pozwolił na to, by ten chociaż
na chwilę się do niego poprzytulał. Zaspany Magnus to naprawdę
uroczy widok i niełatwo mu odmawiać. Oj, Alec – skarcił Nocny
Łowca sam siebie w myślach – robisz się coraz bardziej ckliwy.
- Zaraz wychodzę – zapowiedział od
razu.
- Tak, tak – odmruknął Bane, powoli
zasypiając. - Dobrze – zgodził się.
Lightwood uśmiechnął się pod nosem.
Kilka minut później Magnus już smacznie spał, a Alec wyszedł z
łóżka, by zaraz później opuścić jego sypialnię. W całym domu
panowała niczym niezmącona cisza, a on nie chcąc budzić nikogo
więcej, skierował swoje kroki od razu w stronę drzwi wyjściowych.
Kiedy był już przy Instytucie,
wyciągnął telefon z kieszeni i jeszcze raz przejrzał ostatnie
połączenia. Minął kilka od siostry, by w końcu dotrzeć do
numeru swojej matki. Nie wiedział, co od niego chciała, ale był
pewien, że nie jest zadowolona z tego, że nie odebrał. Poprawił
kurtkę i przyspieszył, by być u celu jeszcze szybciej. Teraz i tak
do niej nie pójdzie, bo na pewno spała, ale myślał, że będzie
czuł się pewniej w znajomej Twierdzy. Po chwili był już w środku
i odetchnął głęboko. Gdzieś w środku czuł, że źle zrobił,
zostając u czarownika na noc. Niby był już dorosły, ale wolał
nie narażać się swojej matce. Bał się? Nie, to nie był strach.
To raczej przekonanie, że może nie spodobać się jej to, co robi.
Znała Magnusa dłużej niż on sam i często korzystała z jego
pomocy, ale to nie znaczyło, że zaakceptowałaby to, co między
nimi było. Szanowała go i doceniała, ale fakt, że spotyka się z
jej synem, pewnie nie wywołałby u niej ataku radości.
Swoje kroki skierował w stronę pokoju
siostry. Wolał najpierw porozmawiać z nią i trochę wybadać
temat. Może akurat coś wiedziała? Wszedł do pomieszczenia niemal
bezszelestnie i usiadł na krześle obok jej łóżka. Przyglądał
się chwilę jak śpi, a potem sięgnął po pierwszą lepszą gazetę
i zaczął ja od niechcenia czytać. Stwierdził, że to jakieś
babskie pismo, więc odłożył je i wziął następną. Po kilku
nieudanych próbach w końcu udało mu się znaleźć coś
odpowiedniego i pogrążył się w lekturze. Do pobudki Izzy miał
jeszcze trochę czasu,a nie zamierzał bezczynnie siedzieć i się w
nią wgapiać.
- Co tu robisz? - zdziwiła się jego
siostra, kiedy po kilkunastu minutach uchyliła swoje powieki. Widok
brata siedzącego na jej krześle, od razu rzucił się jej w oczy. -
Ja ci wchodzę do pokoju bez pytania?
Alec uniósł brwi. O co jej chodziło?
- W zasadzie to tak – odpowiedział
szczerze. - Wszyscy to robicie – dodał i uśmiechnął się lekko.
- Ha ha – skomentowała. - Ale
śmieszne – mruknęła i wyszła z łóżka. Nie przejmowała się
tym, że była w krótkich spodenkach i bokserce, bo Alec był
przecież jej bratem. Nie raz już ją w tym stroju widział. - Zaraz
chyba pęknę.
Lightwood powiódł za nią wzrokiem,
aż nie zniknęła w łazience. Po kilku minutach wyszła odświeżona
i przebrana. Nawet na niego nie spojrzała, tylko zaczęła krzątać
się po pokoju.
- Co się stało? - zapytał ostrożnie,
ciągle się jej przyglądając.
- Wyobraź sobie, że wczoraj szukała
cię mama. Jakoś udało nam się ją zakręcić tak, że jakiś czas
nie dociekała, ale oczywiście nie zjawiłeś się w nocy w swoim
pokoju i ponownie się zaczęło – wyjaśniła, cedząc słowa. -
Nie raczyłeś nawet odebrać czy oddzwonić.
- Zobaczyłem dopiero rano, że
dzwoniłaś, a ja i tak miałem już zamiar wracać – powiedział.
- Poza tym o co się tak pieklisz? Ile razy to ja was kryłem i to mi
się obrywało? - wkurzył się. Burzy się, bo raz musiała się za
nim wstawić, a jak on krył ją co weekend, to było dobrze, tak? -
Wiesz co? Myślałem, że uda nam się normalnie porozmawiać, ale to
chyba niemożliwe. Wstałaś dzisiaj lewą nogą, a ja nie mam
zamiaru być twoją ofiarą – podszedł do drzwi. - Mam nadzieję,
ze później ci przejdzie. Cześć – dodał i wyszedł.
Ekstra, gdzie jego sojusznicy? Smętny
ruszył do swojego pokoju, tam postanawiając przeczekać zły humor
siostry. Nie chciał jej znowu sprowokować i tym samym zrobić z
siebie worek treningowy.
Na śniadanie planował zejść sam.
Wyszedł więc w tym celu z pokoju i ruszył do schodów. Nie zdążył
jednak nawet dojść do końca korytarza, kiedy poczuł na sobie
czyjś wzrok. Obrócił się na pięcie i zobaczył stojącą
nieopodal Izzy.
- Dlaczego po mnie nie przyszedłeś? -
zapytała od razu, podchodząc bliżej niego. - Zawsze chodzimy razem
– dodała z wyrzutem.
Alec skrzywił się pod nosem. A już
miał nadzieję, że jej przeszło...
- Co się stało, Izzy? - objął ją
ramieniem, a ona zaraz zaczęła się wyrywać. Nie pozwolił jej
jednak na to, tylko wzmacniając uścisk. - Kto ci tak podpadł, że
wyżywasz się teraz na mnie, co?
Dziewczyna odwróciła wzrok, a Alec
już wiedział, że dobrze trafił.
- Nikt – odparła prosto.
- Nie ściemniaj tylko szybko mi mów o
co chodzi.
Nocna Łowczyni westchnęła głęboko
i opowiedziała mu o wczorajszym spotkaniu z Simonem.
- Oglądaliśmy mecz, rozumiesz? -
gadała w kółko. - Czy ja jestem chłopakiem? Wyglądam tak? -
pytała. - Nie! Nie jestem nim i nie mam zamiaru oglądać meczy, bo
wcale mnie nie interesują. Naprawdę świetna randka – zakończyła
ponuro.
Jej brat przyjrzał się jej uważniej.
Znając Simona, nie wpadł pewnie na to, że to była randka, dlatego
nie zabrał jej w jakieś ciekawe miejsce. Nie to żeby go bronił!
Wcale tak nie jest... A przynajmniej nie powie tego na głos, bo Izzy
by mu chyba głowę urwała. W takich sytuacjach zawsze trzeba
trzymać jej stronę.
- I dlatego teraz zachowujesz się jak
jakaś bardzo wymagająca księżniczka? - zadrwił. - Proszę cię,
przestań się tak zachowywać. To ci w niczym nie pomaga, a mnie
denerwuje – wyznał. - Poza tym nie wiedziałem, ze tak ci zależy
na randkowaniu z Simonem – poruszył zabawnie brwiami, za co
zarobił kuksańca w bok.
- Nie zależy, ale czasem jest miło
poczuć się docenianym – odetchnęła. - I nie licz na to, że
przeproszę cię za poranną rozmowę – dodała szybko. - Dalej mam
ci za złe, że zostawiłeś nas na pastwę matki. Nie wiedzieliśmy
nawet, że cię tak długo nie będzie!
- Dobra, następnym razem wam powiem –
zaśmiał się, ale zaraz przestał, widząc jej mordercze
spojrzenie. - Pogadam z mamą zapewnił.
- Chyba nie masz wyboru – zakończyła
i nareszcie uwolniła się z objęć brata.
Po tych słowach oboje ruszyli na
śniadanie. Izzy była w odrobinę lepszym humorze, a Alec z kolei
przez całą drogę myślał, co może mu powiedzieć matka. Trochę
się tego obawiał.
***
Magnus obudził się i od razu wyczuł,
że jest sam w łóżku. Nie lubił się budzić bez Aleca. Do
niedawna sypiał sam i nie było to dla niego czymś dziwnym, ale
odkąd zaczął mu towarzyszyć Lightwood, jakoś nie był
przyzwyczajony do tego, że nie czuje jego ciepła. Przetarł oczy i
postanowił się wreszcie zwlec. Po szybkim prysznicu i odświeżeniu
się, poszedł do kuchni. Siedziała już tam naturalnie dwójka jego
przyjaciół.
- Dzień dobry – przywitał się z
nimi zaspanym głosem.
- Witaj – odparła Cate zza filiżanki
herbaty. - Nie wyspałeś się?
Magnus nie odpowiedział, tylko
wzruszył ramionami. Zmierzwił swoje włosy i otworzył lodówkę.
Przyzwyczaił się do tego, że kiedy mieszkał w Instytucie, to tam
właśnie znajdowało się całe jedzenie. Ta należąca do niego
świeciła pustkami. Można w niej było znaleźć tylko przysmaki
dla Prezesa, ale jakoś nie zachęcały do tego, by je zjeść.
- Powinieneś zrobić zakupy –
odezwała się ponownie, zgadując, o czym ten myśli.
Bane pokręcił głową i jednym ruchem
ręki sprawił, że na jego talerzu pojawiło się to, na co miał
akurat ochotę. Świeże bułeczki z warzywami i gorąca kawa.
- To zupełnie zbędne – powiedział
i zaczął zajadać. Przy okazji „wyczarował” również coś dla
swoich gości. - Smacznego.
- I myślisz, że ile zajęłoby ci
pójście do sklepu i kupienie tego? – wskazała dłonią na
rogaliki.
- Na pewno więcej niż teraz –
wtrącił się Ragnor i sięgnął po jedzenie. Był głodny i miał
gdzieś to, skąd Magnus je miał. - Nie marudź i jedz.
Cate już miała zaprotestować i
powiedzieć, że przecież wcale nie marudzi, ale w ostatniej chwili
postanowiła zrezygnować. Nic by to nie zmieniło, a do zachowania
czarownika trzeba było po prostu przywyknąć.
- Nie ma Aleca? - zapytała, kiedy się
już najadła. Zerknęła przy tym na dwójkę przyjaciół i
uśmiechnęła sama do siebie. Wyglądali tak... inaczej niż zwykle.
- Czy jeszcze śpi?
Magnus również uśmiechnął się na
wspomnienie swojego chłopaka. Myślał, że nikt tego nie zauważył,
ale tak nie było, bo Cate cały czas mu się przyglądała i to
widziała.
- Alec wstaje bardzo wcześnie i
zdziwiłbym się, gdyby jeszcze spał – przyznał szczerze. -
Wyszedł wcześniej, nie wiem kiedy, pewnie spałem – wzruszył
ramionami, nie mogąc sobie tego przypomnieć.
- A kiedy znów zaszczyci nas swoją
obecnością? - prychnął Ragnor, sięgając po kolejny przysmak.
Bane rzucił mu powątpiewające
spojrzenie, ale odpowiedział.
- Nie wiem. Pewnie nie prędko, bo cały
czas trenuje – westchnął.
Cate tylko pokiwała głową, dając
znak, ze rozumie. Szczerze mówiąc, polubiła chłopaka. Nie znała
go za dobrze, ale to jak wyglądał jej przyjaciel, gdy tylko go
widział, sprawiał, że nie można go było nie lubić. Poczekała,
aż mężczyźni skończą jeść, a kiedy do tego doszło, wstała i
kiwnęła na nich ręką.
- Odpocznijcie chwilę i bierzemy się
do roboty – zarządziła. - Przed nami długi dzień.
***
- Alec! - usłyszał Lightwood, kiedy
miał już wracać do swojego pokoju. Trening bardzo go wymęczył i
jedyne o czym teraz marzył, to gorący prysznic, który pomoże mu
rozluźnić mięśnie. - Czekaj, Alec!
Nocny Łowca westchnął głęboko i
niechętnie się odwrócił. Jego oczom ukazała się Julie, biegnąca
w jego kierunku.
- Co takiego? - zapytał zmęczonym
głosem.
- Twoja mama cię prosi – powiedziała
od razu. - Kazała mi cię poszukać i ci to przekazać.
Alec spiął się delikatnie, ale
uśmiechnął się, żeby to zatuszować.
- A gdzie jest? - chciał wiedzieć.
- Mówiła, żebyś przyszedł do
biblioteki – odpowiedziała na uśmiech i kiwając głową, odeszła
w swoją stronę.
Lightwood jeszcze chwilę patrzył, jak
odchodzi, by w końcu obrócić się ponownie i ruszyć w kierunku,
który podała mu dziewczyna. Nie mógł przecież tego dłużej
odwlekać.
Zapukał w drzwi i czekał na
odpowiedź, odrobinę się denerwując. Nie widział matki od rana i
nie wiedział w jakim była humorze.
- Otwarte – usłyszał i uchylił je,
wchodząc powoli do środka.
- Szukałaś mnie? - zapytał, bo nie
miał pojęcia, co innego mógłby powiedzieć.
Maryse odwróciła się do niego i
kiwnęła głową.
- Tak – przyznała. - Ale nie tylko
dzisiaj – dodała. - Usiądź, proszę – wskazała na miejsce
przed nią.
Alec zacisnął na chwilę powieki, tak
by matka tego nie widziała i spełnił jej prośbę. Uniósł wzrok
i na nią spojrzał.
- Jesteś dorosły i doskonale zdaję
sobie z tego sprawę – zaczęła, a on się nie odzywał. - Ale
jeśli masz zamiar znikać na całą noc, chciałabym o tym wiedzieć.
Alec oparł łokcie na kolanach,
pochylając się w ten sposób do przodu. Nie odrywał jednak oczu od
matki, by móc wybadać, czy nie powiedział za dużo.
- Wiem mamo, ale nie jestem już
dzieckiem, które trzeba na każdym kroku pilnować – odparł. -
Nigdy nie zrobiłem nic, byś straciła moje zaufanie.
- Ufam ci, Alexander – odpowiedziała,
odrobinę zdziwiona jego odpowiedzią. - I dlatego nie mówię, że
nie możesz wychodzić, a po prostu, że chcę o tym wiedzieć. Nie
odbierałeś telefonów i nie mieliśmy pojęcia, co się z tobą
działo. Twoje rodzeństwo oczywiście pewnie wiedziało, ale zgodnie
twierdzili, że tak nie jest – przyznała, krzywiąc się
delikatnie. - Dlaczego coś przede mną ukrywacie?
- Nie ukrywamy – spuścił na chwilę
wzrok. - Ale po co mamy do ciebie z wszystkim przychodzić?
- Bo chcę wiedzieć, co się dzieje z
moimi dziećmi – odpowiedziała prosto.
Alec westchnął.
- Zawsze powtarzasz, że masz dużo na
głowie, a nasze sprawy nie są aż tak ważne, żeby zawracać ci
nimi głowę – spróbował inaczej. - Jeśli nie będziemy
potrafili sobie poradzić, przyjdziemy do ciebie, zapewniam. Teraz po
prostu dajemy dobie radę.
- Oczywiście, że dajecie – zgodziła
się. - Nie jesteście głupcami. Nie chcę tylko, żeby jeszcze
kiedyś doszło do takiej sytuacji – dodała po chwili. Zdawała
sobie sprawę z tego, że Alec mówił to wszystko tylko po to, żeby
jakoś ją udobruchać i odsunąć temat o siebie i tego co wczoraj
robił, ale nie miała mu tego za złe. Przynajmniej na razie. Nie
działo się nic strasznego, więc było dobrze. Poza tym Alec
rzeczywiście nigdy nie zrobił nic, przez co mogłaby przestać mu
ufać. - Mogę chociaż wiedzieć, gdzie byłeś? - jedyną
odpowiedzią było skrzywienie się się jej syna. - Spotykasz się z
kimś, Alexander?
Alec odwrócił wzrok odrobinę
speszony. Nie spodziewał się takiego pytania z ust matki i naprawdę
dziwnie to brzmiało.
- Nie – odpowiedział mało
przekonująco i do tego za szybko.
Maryse przyjrzała mu się uważniej,
ale nic nie mówiła. Czy to możliwe, że tego nie zauważyła?
Zawsze wiedziała, czy Izzy albo Jace kogoś mieli, a do Aleca zawsze
trudno jej było dojść. Poza tym ten nigdy jakoś specjalnie nikogo
nie szukał.
- Mogę już iść? - spytał, patrząc
na swoje buty.
Zdawał sobie sprawę z tego, że był
pewnie cały czerwony. Po tym pytaniu chciał jak najszybciej się
stąd wydostać. Maryse zmarszczyła brwi, ale kiwnęła głową.
- Dobrze, ale pamiętaj, że jeżeli
znikasz na noc, mam o tym wiedzieć – powiedziała.
Ty razem to jej syn kiwnął głową,
dając znak, ze się zgadza. Wszystko, byle nigdy więcej takich
przesłuchiwań! Nie mógł jej przecież powiedzieć: „Tak, mamo.
Spotykam się z Magnusem. Wiesz, to ten czarownik. Nie należy do
naszej rasy, ale co z tego, prawda”. To wszystko było takie
głupie.
Kiedy był już przy drzwiach,
uśmiechnął się oszczędnie i odwrócił w jej stronę. Pochylała
się nad papierami, zupełnie już pewnie zapominając o jego
obecności. Odchrząknął i powiedział, mając nadzieję, że w ten
sposób trochę ją uspokoi:
- A i jeszcze jedno – zaczął. -
Możliwe, że w sobotę nie będę spał w Instytucie. To problem?
Kobieta aż zaniemówiła, przez chwilę
nie wiedząc, co odpowiedzieć. Zdziwiło ją to, że chłopak był
taki bezpośredni. Nie spodziewała się, że w ogóle kiedyś coś
takiego od niego usłyszy.
- Nie, na chwilę obecną to nie
problem – odparła w końcu, a on uśmiechnął się szerzej i
szybko opuścił pomieszczenie.
Kiedy tylko znalazł się w swoim
pokoju, opadł zmęczony na łóżko. Nie miał pojęcia, co miałby
teraz robić. Nawet na prysznic nie miał już ochoty. Odpoczywał
długi czas, aż w końcu zaczął wyczuwać skutki treningu i
nareszcie zdecydował iść się odświeżyć. Kiedy wrócił z
powrotem, zerknął na wyświetlacz telefonu. Nie zdawał sobie nawet
sprawy z tego, że było już tak późno. Ile czasu tak leżał i
nic nie robił?
Stwierdziwszy, że nie zdąży już nic
zjeść, bo kolacja dawno się skończyła, ponownie ułożył się
na łóżku. Bawił się telefonem, aż w końcu wybrał numer
swojego chłopaka. Miał nadzieję, że ten jeszcze nie spał i
rzeczywiście tak było, bo po kilku sygnałach usłyszał jego cichy
głos:
- Cześć – przywitał się z nim i
Alec mógłby przysiąc, że się przy tym uśmiechał. - Dzwonisz,
bo już za mną tęsknisz?
Lightwood również uśmiechnął się
szeroko. Włączył funkcję głośnomówiącą i położył
urządzenie na klatce piersiowej, wgapiając się w sufit i splatając
ręce za głową.
- Sam nie wiem, dlaczego dzwonię –
powiedział. - Ale chyba po prostu chciałem z tobą chwilę pogadać.
Usłyszał cichy śmiech czarownika, a
zaraz potem jego odpowiedź.
- O czymś konkretnym? - zapytał, a
kiedy Nocny Łowca nic nie mówił, dodał: - Jak tam dzisiejszy
trening?
- Męczący jak zawsze – przyznał. -
Ale nieszczególnie różnił się od innych. Zaczynam już tęsknić
za łucznictwem, bo dawno go nie mieliśmy – westchnął.
- Zawsze się zastanawiałem, dlaczego
je lubisz – zagadnął go Magnus. - Ale przyjemnie się na ciebie
patrzy, kiedy strzelasz – wyznał.
- Naprawdę? - zdziwił się Lightwood.
- A kiedy niby mnie widziałeś z łukiem?
- Kiedyś przyglądałem się waszemu
treningowi – powiedział szczerze. - A raczej tobie, bo inni mnie
mało interesowali. Poza tym chyba każdy nie mógł oderwać od
ciebie wzroku, bo taki skupiony i wyprężony wyglądałeś bardzo
seksownie – wymruczał.
- Nie przesadzaj, Magnus – zaśmiał
się, automatycznie czerwieniejąc.
- Nie przesadzam – powiedział, a w
tle słychać było szelest kartek.
- Przeszkadzam ci w czymś? - zapytał
od razu Alec. - Mogę zadzwonić jutro...
- Nie, spokojnie, nie jest aż tak źle
– stwierdził czarownik, ale Lightwood i tak wiedział, że było
inaczej.
- Dobra – zgodził się. - Ale i tak
już kończę. Chciałem ci jeszcze tylko powiedzieć, że
przeprowadziłem dzisiaj bardzo ciekawą rozmowę z matką.
- Z matką? O czym? - zaciekawił się.
Alec westchnął głęboko. Nie miał
ochoty mu teraz tego wszystkiego tłumaczyć, dlatego odpowiedział
jedynie:
- Powiem ci, jak się następnym razem
zobaczymy – obiecał. - Ale wszystko zaczęło się od tego, że
nie odebrałem, jak wczoraj dzwoniła.
- A dzwoniła?
- Tak, ale zauważyłem to dopiero
rano, kiedy od ciebie wychodziłem – mówił i drapał się po
głowie.
- A kiedy wychodziłeś?
- Nie pamiętasz? - zaśmiał się
Nocny Łowca. - Obudziłeś się przecież.
- Nieprawda – odpowiedział ze
śmiechem – na pewno zmyślasz – powiedział, bo nie chciał
nawet sobie wyobrażać, jak mógł się zachowywać.
- Nie zmyślam – zaprzeczył. - I
chyba będę już kończył, już ci nie przerywam. Pogadamy, jak się
zobaczymy, okej?
- A kiedy się zobaczymy? Bo jeżeli o
mnie chodzi, to mogłoby to być nawet teraz.
Alec zacmokał i odpowiedział:
- Nie, teraz nie – zamyślił się. -
Ale w sobotę zostanę na noc – powiedział niskim i bardzo
seksownym głosem.
- Ooooooch! Chcę już sobotę! -
zaśmiał się głośno czarownik, nie mając ochoty się rozłączać.
- To jeszcze nic pewnego – dodał
szybko – ale myślę, że nic mi nie wypadnie. I serio już kończę,
do zobaczenia – powiedział i po usłyszeniu pożegnania od
mężczyzny rozłączył się.
Dopiero po tej odprężającej rozmowie
poczuł, że jest śpiący. Odłożył telefon na stolik nocny i
pozwolił, by zmęczenie wzięło nad nim górę. Ziewnął i po
chwili dał się wciągnąć w objęcia Morfeusza.
__________________________________________
Witajcie, jestem z kolejnym rozdziałem. Nie wiem, jakoś nie jestem do niego przekonana i szczerze mówiąc, nie był sprawdzany, także mogą pojawić się drobne błędy czy powtórzenia. Obiecuję, że jak tylko znajdę chwilkę czasu, przeczytam go ponownie i poprawię, jeśli coś będzie nie tak. Przykro mi, że znowu trochę czekaliście, ale po tej przerwie ciężko mi znowu wdrążyć się w ten tryb "pracy" :D
Dziękuję za komentarze, wejścia i obserwacje. Zauważyłam, że pojawili się nowi czytelnicy i ich serdecznie witam. Liczę oczywiście na to, że pozostawicie i po tym rozdziale swoją opinię.
Kończę i całuję, buuuziaki :*
PS: Oglądacie Top Model i macie swoich faworytów? Wiem, takie pytanie nie na temat, ale dzisiaj leci i tak mi się jakoś skojarzyło :D I jeszcze jedno: są fani siatkówki?
Natalia i ten blondynek co w ostatnim odcinku miał najlepsze zdjęcie *niepamiętamjaksienazywaXD*
OdpowiedzUsuńA rozdział cudowny! Bezsprzecznie! Dużo weny, wolnego czasu i wszystkiego! ;*
~NocnyMarek
Ps. Dawno tu nie komentowałam ;o
OMATKO. PIERWSZA XD
Usuń~NocnyMarek
Radziu? Jeśli tak to powiem ci, że to mój faworyt :D
UsuńI dziękuję ci bardzo :*
TAK, PIERWSZA! XD
Jej! Muszę przyznać, że to był bardzo przyjemny rozdział. Nie mogę się doczekać kiedy Maryse się dowie o wszystkim. Ogółem super i oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńWeny, internetów i co tam jeszcze chcesz. Buziaki :*
*Gadzinka*
PS: Niestety nie oglądam i nie, nie interesuje się.:( Sory, że tak krótko, ale nie umiem pisać długich komów.
Nic się nie stało, krótki czy długi? Ważne, żeby był treściwy :)
UsuńDziękuję bardzo za komentarza. Tak, Maryse... W końcu będzie musiała się dowiedzieć, prawda?
Dzięki za życzenia i buuuziole :*
Jak dla mnie zajebissty, tylko że. ...kurcze. . Za mało akcji. Nie ze ten ale to było trochę nudnawe. . Ale z jednej strony fajowe ze Maryję juz coś zaczyna coś podejrzewać :D Liczę na jakąś pikantne scenkę w kuchni XD w następnym rozdziale *poruszam sugestywnie brwiami* XD Ale ogólnie zajebiście piszesz i nie mogę się doczekać neta ; P
OdpowiedzUsuńI standardowo: czasu weny, neta, zdrowia i wgl
Buzioooooole
Kaczor*
Za mało akcji? Masz rację. Maryse podejrzewa, ale na razie nie wnika :) A pikantna scena? Chyba naprawdę muszę o niej pomyśleć, bo wszyscy się domagają :D
UsuńDziękuję ci bardzo i do następnego :*
Ps. Sry za błędy, bo trochę się zdarzyło XD
OdpowiedzUsuńI do Gadzinki.... pamiętaj książkach XDDD
e tam :D
Usuńiiii o proszę, jakich książkach? :)
też jestem ciekawa...
Usuń*Gadzina*
Nie mogłam doczekać się nowego rozdziału , jak zwykle świetny , wydaje mi się trochę krótki, poza tym super <3. Ps. Czytam od niedawna , ale to najlepsze opowiadanie Malec jakie czytałam.
OdpowiedzUsuń#Kara
Tak, może ci się wydawać, bo poprzedni był wiele dłuższy :)
UsuńI witam nowego czytelnika! Bardzo się ciszę, że ci się podoba. Dziękuję i buuuziaki :*
Witam wszystkich:D
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, cudowny:)
Czekam na scenkę w kuchni... mam nadzieję odbędzie się ona w sobotę. Rozpaliłaś nasze umysły zmianą scenerii z łóżka i prysznica na kuchnię więc masz za swoje:D
M.P.
PS: Top model oglądam czasami, ale szczególnych faworytów nie mam a co do siatki to też raczej nie. Za mało czasu:(
Taak! Mam za swoje haha :D No ale myślę, że w sobotę coś się wydarzy! Nie obiecuję, ale może...
UsuńNo i dziękuję ci bardzo. To miłe.
PS piszę o siatkówce, bo są teraz ME, a moja siostra wyjechała na studia i nie mam z kim oglądać :(
Buziaki :*
Tak no eee... zgodzę się tutaj z NocnymMarkiem tak trochę monotonnie...
OdpowiedzUsuńTa akcja jak Alec wychodził była fajna xd Nwm dlaczego xd Może takie "rodzinne ciepełko" , lol xd
Weny, weny :D
Cherry~
PS. Radek jest boski ♡ No i szkoda że Sebastian odpadł :(
Wiem, wiem... "Rodzinne ciepełko"? uuhuhu
UsuńDziękuję bardzo :*
I, jak już wiesz, też uwielbiam Radzia! RADZIU WYGRA :D
Dobra, obejrzałam sobie ostatni odcinek i też jestem za Radziem:D
UsuńM.P.
OOO! I prawidłowo :)
UsuńCU-DO-WNY! Ja chce już rozdział i żeby u nich była sobota, i żeby Alecowi nic nie wypadło xD
OdpowiedzUsuńSądzę, że powinien powiedzieć matce o swoim związku. Utrzymują że sobą dobre stosunki, więc myślę, że spk to przyjmie.
Ps. Mam nadzieję, że następnym razem Simon wykaże się większą kreatywnością :)
Ps2. Przepraszam, że kom dopiero teraz, ale szkoła...
Pozderki i weny :*
Jest rozdział, jest sobota i Alecowi nic nie wypadło :)
UsuńMyślę, że masz rację. Alec i Maryse się dogadują, więc nie powinien tego ukrywać, ale cóż...
Dziękuję ci bardzo i absolutnie nie ma za co. Sama późno na niego odpisuję :( Buziole :*
Kiedy next, słonko? Smutno mi bez naszego Maleca:(
OdpowiedzUsuńM.P.
Już dzisiaj, zapraszam aniołku :)
Usuń