- Na pewno wszystko pamiętacie? – Magnus już po raz
któryś zadał to pytanie rodzicom swojego chłopaka. Chciał mieć pewność, że
każdy szczegół jest jak najlepiej dopracowany i że wszystko pójdzie jak z
płatka. Znajdowali się w specjalnie przygotowanym na tę okazję skrzydle z dala
od innych mieszkańców Instytutu i dosłownie ostatnie drobnostki dzieliły ich od
uzyskania chcianego efektu. – Wiecie co i kiedy robić? – dopytał i jeszcze raz
przeszedł się w kierunku poustawianych świec, by przesunąć je o milimetr.
W
swojej pracy zawsze był bardzo dokładny. Nie lubił niechlujstwa i cenił sobie
porządek. Wiedział, że poprawnie przygotowane pomieszczenie i brak bałaganu w
papierach to połowa sukcesu. Kiedy rozpoczynał tłumaczenie tekstów od Maryse,
nawet mu się nie śniło, że kiedykolwiek będzie musiał wzywać demona, by ten
pomógł im rozwikłać zagadkę, która w międzyczasie się pojawiła. Nie było innego
wyjścia, mimo iż zadanie to było bardzo niebezpieczne. Istota, z jaką miał mieć
do czynienia, była bardzo potężna i zdawał sobie sprawę z tego, że jego moc
może okazać się za słaba, by utrzymać go w pełni sił do końca rytuału. Nie było
to jednak najważniejsze, bo na szczęście nie było to konieczne. Wystarczyło
tylko, że go wezwie, a cała reszta sama się zrobi.
- Oczywiście że tak – przyznał Robert Lightwood,
patrząc na swoją żonę.
Mężczyzna
denerwował się tym wszystkim i wiedział, że Maryse również nie pozostawała
obojętna. Oboje mieli świadomość konsekwencji całej akcji, ale i zdawali sobie
sprawę, że to jedyna możliwa opcja. Dzięki temu mogli raz na zawsze zakończyć
to, co rozpoczął Magnus. Praca, jaką wykonał, nie należała do najłatwiejszych i
zajęła mu stosunkowo dużo czasu, który jest przecież bardzo cenny. Gdyby się
teraz poddali, całe starania i wysiłek czarownika poszedłby na marne.
- Dobrze –
przyznał Bane, ale mimo odpowiedzi Nocnego Łowcy ponownie zaczął wygłaszać
swoje rady. – Jest wysoce prawdopodobne, że nie będę w stanie zakończyć
połączenia z demonem, więc to wy będziecie musieli to zrobić – zwrócił się do
Lightwood’ów. – Na kartce zapisałem słowa, które są do tego konieczne.
Wystarczy je tylko przeczytać, obsypać pentagram sproszkowanym zielem, które
znajduje się tutaj – wskazał na odpowiednią miseczkę, ustawioną na stoliku – i
to powinno załatwić sprawę. Demon sam uda się do swojego wymiaru – wyjaśnił
pokrótce i kiwnął głową. – Rzuciłem też dodatkowy czar, aby wasze czujniki nie
zarejestrowały jego obecności i nie wzbudziły tym samym niepotrzebnego
harmidru.
- Wiemy, Magnusie – przyznała Maryse. – Już to mówiłeś
– przypomniała mu.
- Ale nie zaszkodzi powtórzyć – burknął czarownik,
rzucając jej karcące spojrzenie. – Nie możecie niczego zniszczyć. Wasze zadanie
jest bardzo ważne. Demon musi udać się z powrotem do swojego świata, bo inaczej
może nie być tak kolorowo. Nawet zgraja Nocnych Łowców by sobie z nim nie
poradziła – dodał i o dziwo mówił szczerze.
Kobieta
już nic nie odpowiedziała, po prostu się w niego wpatrując. Wiedziała, że
Magnus miał rację i trochę ją to bolało. Jak na Nocnego Łowcę przystało, nie
lubiła być bezradna, a to właśnie próbował jej przekazać czarownik. Była mu
bardzo wdzięczna za to, do czego doszedł. Wiedziała, że bez jego pomocy sami by
sobie nie poradzili. W zasadzie podziwiała go też za to, w jakim czasie udało
mu się tego wszystkiego dokonać. Bane nie dość, że był bardzo dobrym
czarownikiem, to jeszcze pracował szybko i wydajnie. Nawet teraz kiedy cały
czas coś poprawiał i dopinał na ostatni guzik, jego precyzja nie malała.
- Dobrze, wydaje mi się, że już wszystko gotowe –
przyznał szczerze czarownik. – Możemy zaczynać – zapowiedział. – Ustawcie się w
odpowiednich miejscach i wykonujcie tylko i wyłącznie moje polecenia – poradził
i rozpoczął proces.
***
Jason
już po raz kolejny zastanawiał się, co ma zrobić. Może i telefon teraz milczał,
ale był pewien, że wieczorem będzie dzwonić. Już od jakiegoś czasu o tej samej
porze Aaron próbował się z nim skontaktować, ale on nie odbierał. Nie chciał z
nim rozmawiać. Za dużo czasu mu poświęcił i chciał się raz na zawsze od niego
odciąć. Chyba dopiero teraz doszło do niego, w co tak naprawdę się wmieszał.
Całe życie podobały mu się dziewczyny, a teraz przez jedną głupią akcję i swoją
nieuwagę wplątał się w jakąś dziwną relację z innym chłopakiem. To było dla
niego niepojęte. Nie chciał tego, ale mimo to czuł, że zaczyna się
przyzwyczajać do obecności Aarona, a teraz, kiedy się niewidywani, podświadomie
czekał na kolejny telefon. Czekał, aż ten zadzwoni, ale nic nie robił, kiedy
tak się działo. Wiedział, że to było nie fair, ale trudno mu byłoby wyjaśnić,
dlaczego tak z dnia na dzień przestał się odzywać. Co miał powiedzieć? No
dobra, najlepiej prawdę, ale nie wierzył w to, że byłby w stanie powiedzieć
Aaronowi szczerze, że ma dość tego, jak ten go traktuje. Jak śmiecia. Nie
chciał być kumplem, którego ten mógł sobie zaliczać, kiedy tylko chciał. Bolało
go to, że Aaron przychodził do niego w jednym celu i ten nie mógł mu się
sprzeciwiać. Zawsze było tak, jak ten tego chciał. Ponadto irytował go fakt, że
blondyn nic o sobie nie mówił, podczas gdy Jason zwykł mu już opowiadać o tym,
jak minął mu dzień, czy jak było w szkole. Czasem też zaczynał temat swoich
przyjaciół, których przecież on nigdy nie pozna, a blondyn zawsze wtedy
milczał. Na pytania odpowiadał zdawkowo, jakby chciał go zbyć. Jason się źle z
tym czuł, chociaż jeszcze gorsze było to, że w ogóle zwracał na takie rzeczy
uwagę. Nie powinien chcieć nic o nim wiedzieć, nie powinien w ogóle go
poznawać. Wtedy byłoby łatwiej, a teraz? Teraz kiedy już się w to wmieszał, nie
potrafił się wyplątać. Nie potrafił odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego się
tak bardzo tym wszystkim przejmuje. Dlaczego nie może zostawić tego w spokoju i
żyć dalej tak, jakby epizod z tym konkretnym chłopakiem nigdy się nie wydarzył.
Gdyby umiał tak postąpić i gdyby miał w sobie tyle siły, by zacząć coś nowego z
dala od Aarona, całowałby ziemię, na której stąpa. Na razie potrafił jedynie
się tego wszystkiego wypierać, co nie służyło mu dobrze. Nawet jego znajomi
zauważyli już zmianę w jego zachowaniu, za co już nie raz karcił się w duchu.
Nie chciał pytań ani zapewnień, że im może powiedzieć o wszystkim, bo przecież
to nie była prawda. Nie mógł im o tym powiedzieć. Im mniej osób wiedziało, tym
łatwiej było mu to wypierać z umysłu. Wolał żyć z chorym złudzeniem, że Aaron to
tylko głupi wytwór jego wyobraźni i tak naprawdę nie istnieje, a już na pewno
nie sprawia, że skóra go mrowi, a ręce zaczynają drżeć. To nie było normalne.
Liczył
na to, że Aaron mu pomoże. To on w końcu zarzekał się, że ich znajomość nigdy
nie będzie czymś długotrwałym. To on powtarzał mu, że łączy ich tylko seks. To
on nie chciał niczego więcej. Dlaczego więc, kiedy Jason chciał się wycofać,
ten mu na to nie pozwalał? Dlaczego nie chciał zostawić go w spokoju i zezwolić
na powrót do wcześniejszego życia? Dlaczego codziennie dzwonił, skoro sam tego
nie chciał? Jason naprawdę miał nadzieję na to, że to wszystko się zakończy. Że
znowu zacznie spędzać czas z przyjaciółmi, a nie tylko z Aaronem, którego oni
nawet nie znali.
Jeszcze
tylko kilka minut. Kilka minut dzieliło go wybicia równej godziny. Od godziny,
w czasie której rozdzwaniał się jego telefon, a on tylko się w niego wpatrywał,
oczekując momentu, aż przestanie brzęczeć. Zawsze się tylko w niego wgapiał,
nie chcąc nawet sprawdzać, kto dzwoni. Wiedział. Bił się z myślami i z samym
sobą, bo tak naprawdę chciał odebrać, a to go przerażało. Nie powinien chcieć.
Chwycił
telefon i włączył przeglądarkę internetową, by jakoś zająć sobie czas. Nie miał
zamiaru być głupim chłopakiem, który jak debil czeka na sygnał, którego i tak
nie odbierze. I tak by go zignorował, więc po co w ogóle o tym myśleć. Był
pewien, że Aaron w końcu się znudzi i przestanie dzwonić. Ile można? Wszedł
więc na jakąś stronkę, na której inni ludzie umieszczali śmieszne filmiki. Tak
się w nich zatracił, że nawet nie zauważył, która godzina już wybiła.
Automatycznie chciał przełączyć na kolejnego mema, więc przesunął palcem po
ekranie, co było błędem, bo dosłownie ułamek sekundy przed jego ruchem
wyświetlacz wskazał próbę połączenia się z nim, które ten przez przypadek
odebrał. Serce mu zabiło dwa razy mocniej i czuł, że zabrakło mu powietrza.
Tyle czasu olewał Aarona i nie miał zamiaru przestawać tego robić, a teraz co?
Zamarł, nie wiedząc jak się zachować. Drżącą ręką przyłożył telefon do ucha,
nie mając pojęcia, czego miał się spodziewać. Jego zachowanie mogło być dla
innych śmieszne, bo przecież nic nie mogło mu się stać, ale jemu zdecydowanie
nie było do śmiechu. Przez myśl przeszło mu nawet, żeby się rozłączyć, ale
wtedy pokazałby, że jest tchórzem, a wcale nim nie był. Chyba.
- Słucham – powiedział słabym głosem, marszcząc
brwi.
Nie
powinien pierwszy się odzywać. Mógł po prostu poczekać na to, co Aaron ma mu do
powiedzenia i zwyczajnie przerwać połączenie. Nie był świadomy tego, że jego
głos może zadrżeć i że zabrzmi to tak dziwnie.
- Jason – usłyszał po drugiej stronie, po czym
nastąpiło głośne westchnienie starszego chłopaka.
Aarona
nie bardzo wiedział, jak się teraz zachować. Niby układał sobie w głowie słowa,
które powiedziałby Jasonowi, kiedy ten w końcu raczy odebrać ten głupi telefon,
ale teraz wszystko bez wyjątku wyleciało mu z głowy. Zdawał sobie sprawę z
tego, że miał się na niego wydrzeć, ale teraz nie mógł sobie przypomnieć, z
jakiego powodu miał to zrobić. Już powoli tracił nadzieję na to, że chłopak w
ogóle jakoś zareaguje na jego sygnał i szczerze mówiąc, dzisiaj dzwonił już
bardziej z przyzwyczajenia niż z chęci porozmawiania z młodszym. Myślał, że
będzie tak jak wcześniej. Że spędzi chwilkę przy telefonie, a później po prostu
będzie robił to, co robił co wieczór. Przez myśl mu nawet nie przeszło, że tym
razem jego połączenie nie zostanie zignorowane, a on dostanie szansę na
usłyszenie głosu Jasona. To było głupie, ale teraz nawet nie wiedział, jak się
zachować. Mógłby powiedzieć mu naprawdę wiele, ale w głowie miał pustkę. Nie
wiedział nawet, czego chciał. To było strasznie trudne do rozszyfrowania.
- Zadzwoniłeś po to, żeby sobie pomilczeć? – to
Jason pierwszy przerwał ciszę, a jego głos brzmiał teraz pewniej i mocniej. – W
zasadzie to nie powinno mi to przeszkadzać, bo to przecież ty dzwonisz i na
twój rachunek lecą minuty – zaśmiał się krótko, ale w tym śmiechu nie było
nawet cienia wesołości. – Mimo to nie chce mi się jednak tracić czasu. Mam
jutro ważny sprawdzian, do którego muszę się przygotować – skłamał gładko.
Ostatnio
szło mu to coraz lepiej. Coraz łatwiej było wykręcać się z propozycji spotkań,
które dostawał od swoich znajomych i coraz łatwiej było przekonywać swoją
matkę, że wszystko jest okej. Aarona jednak najwyraźniej nie tak łatwo było
zwieźć.
- Jasne. Nie wierzę ci – przyznał szczerze Nocny
Łowca, uśmiechając się pod nosem. Już dawno nie słyszał, żeby chłopak do niego
pyskował, a działo się to tylko wtedy, kiedy nie mógł sobie z czymś poradzić i
wściekał się na wszystkich i wszystko dookoła. Nie wiedział, co teraz było
powodem jego zachowania, ale miał pewność, że jego osoba była w to zamieszana.
– Nie myślałem, że odbierzesz – dodał, licząc na to, że szczerość będzie teraz
dobrym rozegraniem.
- Fajnie wiedzieć – odburknął. – Mogę się rozłączyć,
jak chcesz – zaproponował szybko.
- Nie chcę i ty też nie – zapewnił go. – Gdybyś
chciał, już dawno byś to zrobił – wypomniał i oblizał odruchowo usta,
wyobrażając sobie go w tym momencie. Chciałby go widzieć naprawdę, ale i tak
wielkim postępem było to, że miał szansę z nim porozmawiać. – Nie ściemniaj
więc, że nic cię to nie obchodzi.
- Tylko ty możesz to robić? – odwarknął mu, nagle
rozzłoszczony tym, że Aaron śmiał się tak do niego odzywać.
Właśnie
tego w nim nie lubił. Aaron czasem potrafił być prawdziwym dupkiem, a przez
resztę czasu po prostu go udawał, zarzekając się, że ma gdzieś wszystkich
dookoła i że nie obchodzi go nic poza nim samym.
- O co ci chodzi? – zapytał blondyn nieco zbity z
tropu.
Nie
spodziewał się takiej odpowiedzi i szczerze mówiąc, odrobinę go zamurowało. Po
tym uśmiechnął się drapieżnie, rozsiadając wygodniej. Nic nie mógł poradzić na
to, że Jason zawsze mu się podobał, kiedy pokazywał pazurki. Nie powinno mu być
do śmiechu, zważając na kruchą sytuację, w jakiej się znajdował. Jeden
niekorzystny ruch, a chłopak mógł się rozłączyć i znowu zacząć go ignorować,
ale tym razem wraz z imieniem chłopaka widniejącym na jego wyświetlaczu i
oznaczającym nawiązanie połączenia mogła też zniknąć szansa na ponowną rozmowę.
- O nic. I tak dla twojej wiadomości nie zamierzałem
odebrać. Zadziało się tak przez przypadek i ciesz się z tego, póki możesz. Masz
sześćdziesiąt sekund. Po minucie się rozłączam. Start – wyjaśnił i zerknął na
godzinę, by sprawdzić, o której ma odłożyć telefon.
- Jak to możliwe, że odebrałeś przez przypadek? –
zaśmiał się blondyn, nie wierząc temu, że chłopak rzeczywiście mógłby sprawić,
że jego zapewnienia staną się prawdą.
- Normalnie. Miałem telefon w ręku i odebrałem,
zanim się zorientowałem, co tak właściwie zrobiłem. Czy to tak trudno
zrozumieć?
- Odrobinę tak – przyznał szczerze, marszcząc
zabawnie brwi. – Przecież wiedziałeś, że będę dzwonił – przypomniał mu Aaron.
- No i co z tego? – oburzył się Jason, chcąc
skończyć ten temat. Nie chciał się w to wgłębiać, bo obawiał się, że powie za
dużo. – To nie oznacza, że czekałem na to z niecierpliwością. Nawet nie
zauważyłem, że to ta czarna godzina, w czasie której masz zwyczaj mnie nękać –
starał się, żeby jego głos brzmiał zlewczo i pewnie.
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, ale dobra –
stwierdził Aaron, ponownie zbity z tropu. Zaczął się nawet zastanawiać, co
takiego zrobił, że chłopak zaczął go tak traktować. Przecież wcześniej było
dobrze. Co mu teraz odbijało? – Masz okres? – zapytał, mając nadzieję na to, że
ten odbierze to jako żart.
- Nie jestem jakąś głupią panienką! – wydarł się
młodszy, którego wkurzyła ta sugestia. Zawsze się denerwował, kiedy słyszał
takie słowa z ust blondyna. Już na początku ich znajomości Aaron często nazywał
go księżniczką, co mu się wybitnie nie podobało. Co z tego, że może
rzeczywiście odrobinę zachowywał się tak jak dziewczyna, która właśnie
przechodzi ten straszny czas, ale co z tego?! Nie był dziewczyną, do cholery i
kto jak kto, ale on powinien o tym wiedzieć. – Lepiej gadaj, co masz gadać, bo
czas nieubłaganie leci. Zostało ci dokładnie dwadzieścia jeden sekund – wyznał,
trochę naciągając.
Tak
naprawdę nie miał pojęcia, ile mu zostało, bo zapomniał zerkać na zegarek, ale
się tym nie przejmował.
- Nie wiedziałem, że wciąż liczysz – przyznał
ostrożnie Aaron odrobinę przestraszony jego wybuchem.
Jason
nigdy aż tak nie krzyczał. Chyba rzeczywiście przesadził, porównując go do
dziewczyny. Nie wiedział jednak, że może go to aż tak rozdrażnić.
- Liczę – skłamał, robiąc groźną minę.
Co
z tego, że blondyn nie mógł jej zobaczyć? Nie interesowało go to. Był
zirytowany jego odzywkami, jak i swoim własnym zachowaniem. Nie powinien tak
reagować. Nie powinien w ogóle się odzywać. Miał wysłuchać po prostu tego, co
ten miał mu do powiedzenia i się rozłączyć, wymazując przy okazji to wydarzenie
z pamięci. Niepotrzebnie wdawał się z nim w jakiekolwiek dyskusje.
- Nie wiedziałem. Nie wiem, co teraz zrobić – wyznał
po jakiejś chwili blondyn i zmarszczył brwi.
W
tym momencie mówił poważnie i można to było wyłapać z tonu jego głosu. Czuł się
dziwnie zagubiony, choć to zwykle Jason był jak małe przestraszone zwierzątko.
Nic mu się już nie zgadzało.
„Przeprosić,
do cholery. I przestać być dupkiem!”, pomyślał Jason, ale nie miał zamiaru mówić
tego na głos.
- Powiedz, po co dzwonisz – zaproponował na przekór
swoim myślom.
- Ale ja nie wiem, po co dzwonię – odrzekł Nocny
Łowca i podrapał się nerwowo po głowie. – Mówiłem ci już, że nie myślałem, że
odbierzesz. Dzwoniłem już chyba z przyzwyczajenia – dodał i przerwał na moment,
po czym kontynuował już pewniejszym siebie głosem, znów przybierając na swoją
twarz maskę. Nie chciał, by ktokolwiek go teraz zobaczył. – Denerwowało mnie
to, że nie odbierałeś i z dnia na dzień przestałeś się do mnie odzywać. Nikt
nigdy wcześniej mnie nie olewał, a już na pewno nie po tylu wspólnych
przygodach – sprostował, przypominając sobie pewnego Nocnego Łowcę, który kilka
tygodni temu powiedział mu „nie”, bo wolał zacząć spotykać się z innym. Na
szczęście miał już ten epizod dawno za sobą. – Przyznaję, że ugodziło to
odrobinę w moje ego i moją męskość.
- Znowu się kompromitujesz i udajesz dupka, ale
robisz z siebie tylko i wyłącznie kretyna i idiotę – stwierdził Jason,
komentując jego zachowanie.
- Trochę się obawiałem, że kiedyś w końcu to od
ciebie usłyszę. Posłuchaj, Jason... – poprosił, ale tak właściwie znowu nie
wiedział, co powiedzieć. – Możemy się spotkać
– zaproponował w zamian i zaraz ugryzł się w język.
Przez
dłuższą chwilę żaden z nich się nie odzywał. Aaron czekał na reakcję Jasona, a
Jason zastanawiał się, co odpowiedzieć. Nie chciał się z nim spotykać. Miał
nadzieję na to, że to będzie ich ostatnia rozmowa.
- Za półgodziny w parku. Wiesz gdzie. Pasuje ci? –
zapytał, licząc na to, że ten odpowie, że nie, a wtedy on będzie mógł się
wymigać tym, że kiedy indziej nie ma czasu.
- Tak – odparł Aaron, dziwnie uradowany tym, że będą
mogli się zobaczyć.
- Nie mam zamiaru czekać – powiedział Jason i
rozłączył się, zanim ten zdążył coś dodać. – Szmaciarz – warknął do słuchawki,
ale blondyn nie był go już w stanie usłyszeć. – Po co się zgadzałeś? Masz za
nudne życie? – burknął pod nosem sam do siebie i jęknął głośno, rzucając
telefon na podłogę, a samemu uwalając się bezsilnie na łóżku.
Już
nawet siebie nie poznawał. Naprawdę miał za mało atrakcji? Przecież to nie tak
miało wyglądać!
***
- Włamałaś się tu, Izzy? – skarcił dziewczynę brat,
zauważając, że znowu przesiadywała przed ekranem wykrywającym obecność demonów.
– Uzgodniliśmy przecież, że nie my się tym zajmujemy – wyjaśnił Alec i jęknął,
siadając na krześle obok niej.
- Nie mogłam tego pominąć. Widzisz, że inni mają to
gdzieś. Nikogo nie było, więc weszłam – wyjaśniła, wzruszając ramionami. –
Spójrz – wskazała na skupisko kropek. – To dziwne. Teraz sygnał jest jeszcze
silniejszy. Jeszcze trochę i włączy się alarm. Nie wiem, co się tam dzieje – dodała
przygaszonym głosem, próbując znaleźć jakieś informacje w bazie danych.
- Gdzie to jest? – zapytał, przypatrując się
znikającym i pojawiającym się punkcikom. W określonych odstępach czasu dawały o
sobie znać, ale teraz działo się to z większą częstotliwością niż dotychczas. –
Nie poznaję tego miejsca – zamyślił się, przejmując od siostry klawiaturę i
zaczynając wstukiwać jakieś dane.
Ta
sytuacja przestawała mu się podobać podobnie jak to, że została zignorowana
przez starszym i bardziej doświadczonych Nocnych Łowców. Ktoś przecież powinien
to patrolować!
- To ten mały park niedaleko stąd. Nigdy nie było z
tamtej okolicy żadnego zgłoszenia. Jedyne co zakłóca tam porządek to
Przyziemni, którzy myślą, że im wszystko wolno. Kręcą się tam jacyś bandyci i
zabierają pieniądze – zaśmiała się z prostoty ich przestępstw.
To
było nic w porównaniu z polowaniem na demony.
- Dobra – powiedział w pewnym momencie Alec, kiedy
sytuacja na ekranie nie ulegała zmianom, a jego starania na nic się zdawały. –
Trzeba kogoś powiadomić – przyznał i wstał ze swojego siedzenia, ale zanim
zdążył wyjść z pomieszczenia, rozległ się alarm, na który tak wszyscy czekali i
każdy wiedział, co to oznacza. – Zaczęło się – mruknął Alec i wybiegł z pokoju.
Izzy
wybiegła zaraz za nim, ale po czarnowłosym nie było już śladu. Zupełnie jakby
rozpłynął się w powietrzu.
***
- Dalej, Maryse! – ponaglił kobietę Magnus. – Dłużej
nie wytrzymam. Mamy wszystko, czego
potrzebowaliśmy?
- Tak, Magnusie – odezwała się kobieta i chwyciła za
karteczkę, którą ten wcześniej przygotował. – Poradzimy sobie – zapewniła go,
kiwając głową.
- Do dzieła – mruknął Bane i opuścił ręce.
Nie
zdążył powiedzieć już nic więcej, bo ogarnęło go ogromne zmęczenie, a ostatnim,
co zdążył zarejestrować, był przeraźliwy krzyk istoty znajdującej się wewnątrz
pentagramu. Potem zobaczył już tylko ciemność i osunął się na posadzkę.
_________________________
Znowu dzień zwłoki i może trochę krótszy, ale mimo to trochę się zadziało, prawda?
Rozdział trzyma od początku do końca w napięciu, ciekawe co się stanie z Magnusem
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie co się dzieje ,że w parku pojawiło się tak dużo demonów
Przesyłam dużo weny
Mroczny Anioł
Taki był zamiar. Miało być trochę tajemniczo i chyba tak było, prawda? Odpowiedzi na twoje pytania w następnych rozdziałach.
UsuńDziękuję bardzo :*
Czy jest taka mozliwosc zeby kolejny rozdzial pojawil sie szybciej? Te napiecie i co bedzie z Magnusem sprawia ,ze chce jeszcze wiecej! :D
OdpowiedzUsuń~Airy
Niestety nie ma na to szans. Trzeba uzbroić się w cierpliwość :))
UsuńAaron i Jason!
OdpowiedzUsuńPrzeciez maja sie spotkac w parku!! O.o
Coś Ty narobiła, sie pytam?:)
MAGNUS! Co się dzieje?! ;/
Jaaaa. Następny rozdział to będzie petarda, jeśli stanie się to o czym myślę!
Tak, tak... ja za dużo myślę xd
Ale na Litość Razjela! Umieram z ciekawości ;)
Pozdrawiam Cię, o Ty, utalentowana Istoto ;*
Za dużo myślisz, ale chyba wiem, w jakim kierunku te twoje myśli biegną. Pytanie tylko: czy masz rację? Na szczęście do kolejnego rozdziału już tylko kilka dni :))
UsuńNie odpowiadam za wyrządzone szkody, ale nie umieraj, proszę :(
Dziękuję bardzo :*
Hej ;) jeszcze żyję ;D
UsuńCzy mam rację? Zobaczymy ;D
Buśka;*
super!! nie moge się doczekać nastepnego!!szkoda, że przeczytam go zapewne dopiero po wyjeździe..
OdpowiedzUsuńA gdzie wyjeżdżasz? :)
UsuńNastępny już niedługo. Dziękuję bardzo :*
O mamuniu przegięłaś haha. Całe opowiadaniw trzyma każdego mocno w napięciu, jeszcze te demony w parku, w którym ma spotkać się Jason z Aaronem. Ojoj tam napewno stanie się coś złego. A Magnus? Miejmy nadzieję, że nic mu nie będzie! Weny!!! Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńWcale nie przegięłam haha
UsuńRozdział miał przygotować na to, co nastąpi. A co nastąpi, to już niestety nie powiem.
Dziękuję i do następnego :*
No w końcu wątek Aaron/Jason zaczyna ruszać, bo ostatnie tygodnie były jakby bez nich... A szczerze powiem, że teraz bardziej kibicuje tej parze aniżeli Magnusowi i Alecowi :) Niech się chłopaki doprowadzają do białej gorączki, a potem... a potem niech będzie gorąco ;)
OdpowiedzUsuńNo tak. W końcu Jaron rusza, ale mimo wszystko to Malec jest główną parą w opowiadaniu :))
UsuńPS Hahaha bardzo podoba mi się ostatnie zdanie :D
Kurde nie mogę się doczekać następnego rozdziału , ten jest bardzo ciekawy, nic się nie stało , to tylko jeden dzień , o ile to nie będzie miesiąc zwłoki to nie myślę o kamieniowaniu ;). Jestem ciekawa czy Aron przeprosi Jasona, bo powinien !! Hahaha jak czytałam to o tym Nocnym Łowcy, co dał mu kosza to takie HA ! Bo Alec się nie puścił,on woli Magnusa <3, nie wiem czemu, ale tak pomyślałam , Weny !! Do nexta papa :*
OdpowiedzUsuńMiesiąca przerwy już na szczęście nie planuję :)
UsuńPomyślałaś tak pewnie dlatego, że rzeczywiście chodziło o Aleca. Nasz kochany wybrał Magnusa, z czego wszyscy mogą się tylko cieszyć <3 :)))
Dziękuję bardzo i do następnego :*
Cudo!
OdpowiedzUsuńCiekawe jak rozwiniesz to dalej.
Jason jaki twardy haha
Mam nadzieje, że w końcu się pogodzą i Aaron w końcu ogarnie co czuje do Jasona. Mimo, że ich kłótnie są świetne haha
Czekam z niecierpliwością!
I będzie wielki powrót Jarona? :))
UsuńDziękuję bardzo i do następnego :*
Aaron i Jason awww<3
OdpowiedzUsuńOby Magnusowi nic nie było :( Ciekawe jak Alec zareaguje ^^ Czekam na więcej. Weny !
Rozdział już jest. Zapraszam do czytania :*
UsuńDzięki ♡
Twoje opowiadanie jest niesamowite! Dopiero niedawno przeczytałam Dary Anioła i wszystkie inne książki tego typu i postanowiłam wziąć się za ff. Przejrzałam mnóstwo różnych historii o Malecu (aaawwwww kocham ich<3) ale tylko przy Twojej zostałam na dłużej. Wystarczyło mi zacząć, a po kilku dniach przeczytałam całość. Piszesz naprawdę super. Widac że masz pomysł na opowiadanie, na fabułę, ale uwzględniasz też prośby czytelników. Wielki plus :D Twoje rozdziały są niezwykle interesujące i nie mogę doczekać się kiedy pojawi się kolejny. Moimi skromnym zdaniem najlepsze ff o Malecu :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, duuużo weny i wracaj szybko z kolejnym rozdziałem :)
~Ms.Skywalker
Następny rozdział już jest :))
UsuńSzczerze powiem, że też uwielbiam Maleca :) Zakochałam się w tej parze, kiedy tylko pierwszy raz spotkałam się z Darami Anioła. Bardzo się cieszę, że ci się podoba.
Dziękuję za milutie słowa i zapraszam do czytania ♡
Stilletto Titanium Hammer: A Novel Review - iTanium-arts
OdpowiedzUsuńThis is a novel book review of Stilletto Steel and the St. titanium white acrylic paint Sledgehammer, titanium trimmer and titanium oxide formula a very microtouch titanium good properties of titanium review. If you're into fine craftsmanship