poniedziałek, 20 czerwca 2016

ROZDZIAŁ LXVIII

            Aaron już sam zaczynał wątpić w swoje zdrowie psychiczne. Co on tutaj robił? Jak mógł pozwolić sobie na to, by zamiast na trening iść pod dom Jasona? Co chciał tym osiągnąć? I najważniejsze: jaki był tego wszystkiego powód? Otóż powód był jeden i to bardzo prosty i łatwy do zgadnięcia. Poza tym szedł sobie właśnie ze znajomymi do swojego domu, nawet nie mając pojęcia o tym, że ktoś mógłby stać w pobliżu drzwi wejściowych. Powodem był Jason. Chłopak nie był świadomy obecności Aarona, bo ten nałożył na siebie runę niewidzialności. Dzięki temu mógł pozostać przez nikogo niezauważonym, za co teraz dziękował Razjelowi. Nie chciałby wpaść na Jasona, kiedy ten był ze swoimi znajomymi. Poprawka. Nie chciałby w ogóle na niego wpaść, co znowu sprowadzało się do pytania: po jaką cholerę tutaj przylazł? Skoro chłopak nie odpowiadał na jego telefony i nie odpisywał na wiadomości, jakie dostawał, to po co on się jeszcze przejmował? Nie był oczywiście na tyle zdesperowany, by cały czas siedzieć przy telefonie i próbować się z nim skontaktować, ale mimo wszystko wysłał mu kilka smsów. Chciał wiedzieć, na czym stoi. Chwila. Chciał wiedzieć, na czym stoi? Aż parsknął, kiedy uświadomił sobie, do czego zmierzały jego myśli. Przecież to śmieszne. Sam za każdym razem zapewniał Przyziemnego, że to tylko seks i nie powinien liczyć na coś więcej, a teraz co robił? Powinien być zadowolony z takiego obrotu sprawy. I tak za niedługo miał opuścić to miejsce i prędzej czy później musiał przestać spotykać się z Jasonem. Tylko, że w jego głowie wyglądało to zupełnie inaczej. To on miał to wszystko przerwać. To Jason miał się zastanawiać, co się dzieje i pod żadnym pozorem nie miał prawa go olewać!
       Już miał odchodzić, kiedy usłyszał skrawek rozmowy, jaką prowadził Jason z jakimś chłopakiem. Reszta towarzystwa już się rozeszła i pozostali jedynie oni dwaj. Stali na ganku i wymieniali poglądy na pewien temat.
- Co ty, stary – zaśmiał się cichutko nieznajomy. – Ostatnio cały czas smęcisz. Weź wyluzuj.
- Nie smęcę – odparł Jason, ale nawet Aaron był w stanie wychwycić to, że jego głos nie brzmiał tak żywo jak zawsze. – Wszystko w porządku.
- Kłamiesz – rzekł jego znajomy i klepnął go w ramię. – Pewnie chodzi o tą twoją nową laskę, co? – zapytał, a Jason jedynie przewrócił oczami. – Pokłóciliście się? – zagadnął go jeszcze, ale tym razem otrzymał odpowiedź.
- Coś w tym stylu, ale nie chcę o tym gadać. To strasznie pochrzanione – wyznał i zmienił temat na jakiś przyjemniejszy.
            Na tym Aaron już się nie skupiał, bo w głowie ciągle tłukła mu się myśl, że Jason umawia się z jakąś dziewczyną. Tak po prostu go sobie odpuścił? Po tym wszystkim stwierdził, że jednak woli dziewczyny?
- Dobra, ja będę leciał – powiedział nareszcie nieznajomy Aaronowi chłopak i ponownie klepnął Jasona w rękę. – Nie przejmuj się tak tą swoją zdobyczą. Spróbuj z nią porozmawiać – zaproponował – albo daj sobie spokój. Jak nie ta to inna – zaśmiał się jeszcze i ruszył do bramy, wcześniej mało co nie spadając ze schodków.
            Zadziało się tak za sprawą Aarona, który teraz uśmiechał się do niego wrednie. Przyziemny tylko obejrzał się na boki, ale stwierdziwszy, że nikogo w pobliżu nie było, a Jason był za daleko, pokręcił tylko głową i zaśmiał się pod nosem ze swojej nieuwagi.
- Uważaj, sieroto – rzucił za nim jego kumpel i przysiadł na jednym z krzeseł stojących na werandzie.
            Blondyn podszedł bliżej niego i przyjrzał mu się dokładniej niż wcześniej. Nie chciał się do tego przyznawać, ale odrobinę tęsknił za tym konkretnym chłopakiem. Przerażało go to, ale im dłużej o tym myślał, tym częściej dochodził do wniosku, że nie brakowało mu Jasona jedynie w łóżku. To oczywiście jeszcze o niczym nie świadczyło, ale jednak budowało jakąś niepewność. Aaron za nic w świecie nie chciał, by bariera, jaką ustawiał przez całe życie, została teraz zburzona i to za sprawą jakiegoś tam Przyziemnego. Nie rozczulał się ani nic z tych rzeczy, ale nie mógł zrozumieć, dlaczego nie mógł zostawić tego raz na zawsze i teraz po prostu odejść. To z pewnością by im wszystko ułatwiło. Oboje mieliby tą dziwną relację z głowy.
Jednak mimo iż komuś mogłoby wydawać się to proste, w rzeczywistości wcale takie nie było. Nocny Łowca nie mógł zdobyć się na to, by tak po prostu opuścić tego chłopaka. Zmuszał się do tego, ale na nic się to zdawało. Nie potrafił. Najchętniej by mu teraz natłukł, bo uważał, że to wszystko było winą Jasona. To przez niego i jego głupie przekonania było to wszystko. Gdyby nie zachowywał się tamtego wieczoru jak ostatnia sierota, Aaron najprawdopodobniej tkwiłby teraz w Instytucie, nie myśląc nawet o jakimkolwiek Przyziemnym.
Walcząc z samym sobą, blondyn ukucnął obok chłopaka, zerkając mu przez ramię, by przekonać się o tym, co ten teraz robił. Jason odetchnął głęboko, szperając w swoim telefonie. Kiedy tylko jego przyjaciel zniknął mu z oczu, na jego twarz wrócił wcześniejszy grymas. Już nawet nie trudził się tym, by udawać, że wszystko jest w porządku. Nocny Łowca widział zmianę w jego zachowaniu, ale nie miał pojęcia, czym była spowodowana. Nie mógł też dokładnie dojrzeć tego, co Przyziemny robił ze swoim telefonem i nie był z tego zadowolony. Zerknął na jego twarz i nagle naszła go ochota, by go pocałować. To byłoby jednak bardzo głupie i nieodpowiedzialne z jego strony, biorąc pod uwagę fakt, że ten nawet nie był w stanie go zauważyć. Patrzył więc tylko dalej, stając tym razem za jego plecami. W ten sposób udało mu się dostrzec, że ten przewija spis kontaktów. Sekundę dłużej zatrzymał się przy skromnym „Aaron” i to właśnie tchnęło blondyna do tego, co zrobił. Pochylił się nad jego szyją i złożył na niej ledwo wyczuwalny pocałunek. Było to dosłownie muśnięcie, ale mimo to Jason je wyczuł. Machnął ręką za sobą i obrócił się automatycznie, spodziewając się prawdopodobnie jakiegoś owada, który upatrzył sobie jego szyję jako cel ataku. Przez jego nagłą reakcję Aaron musiał się odsunąć, jednak nie było to dla niego problemem, bo z racji tego, że był Nocnym Łowcą jego instynkt go nigdy nie zawodził i zwiększył dystans między nimi, zanim jeszcze nawet o tym pomyślał. Przez chwilę wydawało mu się, że chłopak go zobaczył, ale w porę uświadomił sobie, że to przecież niemożliwe. Jason może i zerkał w jego stronę, ale w jego oczach nie było tego, co blondyn zawsze widział, kiedy ten na niego patrzył. Brakowało tego błysku i odrobiny rozbawienia, które mu zawsze towarzyszyły. Teraz jego wzrok wyrażał tylko zagubienie i zdziwienie, co go całkowicie sprowadziło na ziemię. Ostatecznie chłopak tylko pokręcił głową, założył na nią kaptur i położył ją na zgiętych ramionach na stoliku, chowając się w ten sposób przed światem i Aaronem. Telefon cały czas trzymał w jednej z dłoni, ale już nic z nim nie robił. Nocny Łowca jeszcze chwilę mu się przyglądał, ale w końcu skapitulował i wyszedł z jego podwórka, od razu kierując swoje kroki w stronę Instytutu. Już nawet nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć.

***

         Izzy zapukała do pokoju swojego brata i od razu weszła, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony. Zawsze tak robiła i nie zapowiadało się na to, by to zmieniła. Już raz weszła, kiedy jej brat i Magnus całowali się namiętnie, ale to jej do niczego nie zniechęcało, a tylko nauczyło dwóch panów, że jeżeli chcą się ze sobą zabawić, a nie marzą o widowni, to powinni wcześniej zamykać drzwi.
- Cześć – przywitała się z czarownikiem, którego zobaczyła w środku. Wcale się nie zdziwiła na jego widok, bo wiedziała, że ten właśnie w tym pomieszczeniu w Instytucie spędzał najwięcej czasu. Oczywiście nie biorąc pod uwagę gabinetu, w którym pracował. – Gdzie Alec? – zagadnęła go, siadając obok niego na łóżku.
             Bane kiwnął jej głową, nie odrywając wzroku od czasopisma, które czytał. Izzy ze swojego miejsca mogła zauważyć, że było kolorowe i pełne przeróżnych ubrań oraz artykułów, co Magnus tak bardzo uwielbiał.
- W łazience – odpowiedział na jej pytanie i zagłębił się w swojej lekturze, poprawiając wcześniej swoją nieułożoną fryzurę.
            Izzy uśmiechnęła się pod nosem, kiedy dostrzegła jego ruch. Na myśl jej przyszło, że to Alec musiał mu ją zniszczyć, bo Bane sam z siebie nie chodziłby po Instytucie z roztrzepanymi na każdą stronę świata włosami. Nie chciała jednak wnikać w ten temat, bo wiedziała, że to była tylko i wyłącznie ich sprawa, co robili, kiedy byli sami.
- Sam? – nie mogła się jednak powstrzymać, żeby o to zapytać.
W odpowiedzi otrzymała jedynie pełne politowania spojrzenie Magnusa i jego kpiący uśmiech. Czarownik przewrócił jeszcze oczami i odłożył gazetę na bok, wpatrując się w drzwi łazienki, bo woda, którą do tej pory było słychać, nagle przestała ich zagłuszać. To był znak, że za chwilę miał zobaczyć swojego chłopaka.
- Ktoś…? – zaczął Alec, wychodząc z pomieszczenia w samych obcisłych czarnych bokserkach i z ręcznikiem w ręku. Chciał pewnie zapytać, czy ktoś tu był, bo słyszał, jak drzwi się otwierały, ale nie skończył, bo sam zobaczył, że tak było. Ponadto osoba, która go odwiedziła, nie wyszła, a półleżała sobie swobodnie na łóżku obok jego chłopaka. – Izzy – odpowiedział sam sobie i zaczął osuszać włosy, zakrywając w ten sposób twarz i siadając na pościeli obok czarownika. Z racji tego, że robił to po omacku, wylądował na jednej z jego nóg. Bane nie oponował i nawet zaśmiał się cicho, przeciągając Nocnego Łowcę przez swoje uda i sprawiając, że ten siedział teraz pomiędzy jego nogami. Sam Magnus poprawił się za to, by siedzieć prosto, a nie leżeć jak jeszcze chwilę temu. Tak było wygodniej. Swoimi ruchami wywołał również na twarzy czarnowłosego delikatne rumieńce, co było tylko przyjemnym dodatkiem. Uwielbiał to, jak chłopak reagował na jego bliskość i to, że mimo iż byli już jakiś czas razem, to się nie zmieniało. Chociaż może tym razem było to spowodowane tym, że obok nich siedziała siostra Aleca? – Chcesz coś konkretnego? – zapytał, odkładając mokry ręcznik na bok i przenosząc na dziewczynę swoje spojrzenie.
            Za wszelką cenę starał się ignorować fakt, że siedział w samych bokserkach między szeroko rozstawionymi nogami swojego mężczyzny. Wolał skupić się na swojej siostrze, która, jak podejrzewał, nie przyszła bez powodu.
- Długo wieczorem myślałam o tym, co ci pokazałam i mi się to nie podoba – wyznała szczerze, przechodząc do rzeczy.
           Nie komentowała ani zachowania Magnusa, ani Aleca, bo jej to nie przeszkadzało. Istotniejsze były teraz dla niej sprawy ważne, czyli sprawy Instytutu i te dotyczące demonów. Jako Nocna Łowczyni to właśnie te dwie rzeczy musiała stawiać wysoko w hierarchii. Najważniejsza była oczywiście rodzina, ale była pewna, że niektórzy z jej gatunku by się z tym kłócili.
 - Mi również – odparł jej brat i pokiwał głową – ale nie sądzę, byśmy mogli coś zdziałać. Matka nas od tego odsunęła, więc nie ma powodu, byś dalej zawracała sobie tym głowę. Zajmij się czymś pozytywniejszym – zaproponował i uśmiechnął się do niej delikatnie, czując palec sunący po jego brzuchu.
            Automatycznie zerknął na Magnusa i zbeształ go wzrokiem, odrobinę go przy tym karcąc. Bane jednak nic z tym nie zrobił, dalej bawiąc się reakcjami swojego chłopaka i uśmiechając się do niego lubieżnie.
- Czym na przykład? – zapytała Izzy, nie zauważając ich spojrzeń i ruchów. – Łatwo ci mówić, bo ty w razie czego zostaniesz wezwany na misję, a my będziemy siedzieć w Instytucie i zastanawiać się, co tam się wyprawia. To beznadziejne – pożaliła się i sięgnęła po gazetę, którą wcześniej odłożył czarownik.
- Wątpię w to, czy by mnie wezwali, skoro teraz w twierdzy jest tak dużo innych doświadczonych Nocnych łowców. Pewnie będą kazali mi zostać z wami i pilnować, żebyście się nie wymknęli – wyznał, cały czas patrząc w oczy swojemu mężczyźnie.
Nie mógł uwierzyć w to, że Magnus robił takie rzeczy, podczas gdy obok nich siedziała trzecia osoba. Czuł coraz większe wypieki na policzkach i chciało mu się śmiać, bo Bane swoimi palcami badał właśnie jego boki, które były bardzo wrażliwe na jakiekolwiek łaskotanie. Na szczęście nie działało to podniecająco, chociaż było bardzo przyjemne.
- Tak myślisz? – zapytała Isabelle, bo chciała mieć pewność. – A nawet jeśli, to naprawdę byś nas nie wypuścił? Przecież wiesz, że moglibyśmy pomóc – zapewniała go żarliwie i przeglądała coraz wymyślniejsze stroje z czasopisma, którego nazwy nie kojarzyła.
         Alec przygryzł wargę, początkowo nie odpowiadając. Nie mógł już dłużej wytrzymać i wiedział, że jeśli Magnus nie zaprzestanie swoich ruchów, jego penis również nie pozostanie obojętny. Problem tkwił w tym, że miał na sobie obcisłe bokserki i nic co mogłoby zakryć jego ewentualny wzwód oraz w tym, że czarownik chyba nawet nie myślał o tym, by się poddać. Nie działały na niego nawet proszące spojrzenia. Wydawał się być rozbawiony całą sytuacją, podczas gdy Alecowi wcale nie było do śmiechu.
- Może i tak – przyznał nareszcie, stwierdzając, że jeśli dalej by milczał, jego siostra mogłaby wreszcie skupić na nich swoją uwagę, a nie był pewien, czy tego teraz chciał. – Ale jeśli dostałbym takie zadanie, to zrobiłbym wszystko, by zatrzymać was w środku i nie dopuścić do tego, by ktokolwiek opuścił Instytut – dodał, starając się, by jego głos brzmiał swobodnie i naturalnie.
            Chyba mu się to udało, bo dziewczyna ani na moment nie przerwała swojej lektury. Magnus natomiast uśmiechnął się do niego szeroko i łobuzersko. Przybliżył się nawet zaledwie na kilka milimetrów, przez co jego ruch nie mógł zostać wyłapany przez czujną Nocną Łowczynię. Miał ochotę pocałować swojego chłopaka za to, że był taki dzielny i starał się nie pokazywać po sobie, że jego pieszczoty na niego działają. Bane jednak wiedział swoje. Widział jego wzrok i miał świadomość tego, co kryło się pod tą jego pokerową maską.
- Ech, jesteś okropny, Alec – wyznała jego siostra, przerywając tym samym mężczyznom zatapianie się w swoich oczach i sprawiając, że Alec skupił na niej swoje spojrzenie. Zmarszczył nawet brwi i korzystając z tego, że przerwał kontakt z Magnusem, chwycił wcześniej przygotowaną dla siebie koszulkę, nakładając ją od razu na swoje ciało. Miał nadzieję, że w ten sposób mógł się uchronić przed jego palącym dotykiem. – Nie ma z tobą żadnej zabawy – dodała i jak gdyby nigdy nic rzuciła mu pełne politowania spojrzenie.
         Magnus burknął pod nosem z niezadowolenia, ale zaraz uśmiechnął się delikatnie, kiedy usłyszał drugą część wypowiedzi Nocnej Łowczyni. W tym momencie zgadzał się z nią w stu procentach, o czym Alec mógł się dowiedzieć, przyglądając się jego twarzy. Nocny Łowca zignorował jednak ten kpiący i odrobinę wredny uśmieszek Bane’a, odsuwając się od niego na znaczną odległość. To była jego kara za ostatnie półgodziny. Nie spodobało to się czarownikowi, który zdecydowanie bardziej wolał mieć chłopaka przy sobie. Jęknął nawet cierpiętniczo, wyciągając przed siebie dłoń, ale niestety nie był w stanie przyciągnąć go z powrotem do siebie. Izzy zaśmiała się wesoło, widząc zbolałą minę Magnusa.
- Tu nie chodzi o zabawę, Isabelle – Lightwood ponownie podjął przerwany wątek i nie zwracał już uwagi na swojego mężczyznę, starając się prowadzić normalną rozmowę. Zgiął nogi w kolanach i oparł na nich łokcie, sprawiając tym samym, że Magnus całkowicie stracił możliwość ewentualnego dotknięcia jego ciała. – Jestem z was najstarszy i to ja zawsze musiałem się wami opiekować, kiedy nie było z nami rodziców. Wiele razy nie zgadzałem się z ich decyzjami, ale miałem obowiązek się im podporządkowywać. Jednak jeśli chodzi o to, że nie powinniście uczestniczyć w masowych i niebezpiecznych akcjach, jestem po ich stronie. Trenujemy od małego i jesteśmy przygotowani na naprawdę wiele, ale nie skończyliście jeszcze nawet osiemnastu lat. Nigdy nie uczestniczyliście w większych misjach i nie wiecie, na czym polegają. Jace jest zbyt porywczy i to mogłoby go zgubić. Jeszcze zdążycie się w życiu nawalczyć – powiedział pewnie i spuścił wzrok na swoje dłonie.
            Magnus przez chwilę zapatrzył się na swojego chłopaka i siedział po prostu z rozchylonymi wargami. To, co powiedział Alec, naprawdę zrobiło na nim wrażenie. Wiedział, że Nocny Łowca był ze swojego rodzeństwa najbardziej odpowiedzialny i że był bardzo mądry, ale taką postawą go mile zaskoczył.
- Nie zgadzam się z tobą – przyznała jego siostra, co wywołało u czarownika mieszane uczucia. Zerknął na nią, marszcząc brwi i oczekując jej dalszej wypowiedzi. Podobnie zareagował jej brat, chociaż ten był prawie pewny tego, że siostra się z nim nie zgodzi. Znał jej zdanie na ten temat. – Kiedy zbierzemy doświadczenie jeśli nie teraz?
- W przyszłości. Żadne młodziaki nie mogą iść na poważną misję, walcząc wcześniej jedynie z mniejszymi demonami – powiedział stanowczo, nie mając zamiaru odpuszczać. – Wrócimy do tej rozmowy, kiedy skończysz osiemnaście lat. Wtedy będziesz mogła walczyć jak prawdziwy Nocny Łowca. Ja tak zaczynałem i wy również tak zaczniecie – przysiągł jej. – Nie słyszałem, żeby ktoś się skarżył na to, że nie jestem dostatecznie dobrym wojownikiem. Poza tym gdyby tak było to nikt by mnie więcej ze sobą nie wziął na walkę, a przecież już w kilku uczestniczyłem – przypomniał jej, a jego głos brzmiał odrobinę surowo.
            Nie chciał sprzeciwów i w ten sposób udało mu się to osiągnąć. Jego siostra już więcej nie oponowała, a jego mężczyzna wpatrywał się w niego jak w obrazek. Uwielbiał takiego Aleca – władczego i wiedzącego, co chce. Najchętniej by tu z nim teraz został i przegonił dokądś Izzy, by mogli zostać sami, ale czas go gonił i niestety już musiał wychodzić. Z wielkim bólem serca wstał więc z łóżka, sprowadzając tym samym na siebie uwagę pozostałej dwójki.
- Muszę już iść – przyznał cicho, patrząc wprost w oczy Lightwood’a.
Czarownik nie miał ochoty spędzać kolejnego wieczoru w gabinecie, ale chyba nie mógł liczyć na nic lepszego. Schylił się i pocałował chłopaka, przygryzając na moment jego wargę. Zapominając o obecności Izzy, wpił się w jego usta i rozchylił je językiem, ale to jemu dał tym razem prowadzić. Lubił kiedy jego Alec był taki stanowczy i uwielbiał, kiedy ten przejmował inicjatywę. Nocnemu Łowcy nie trzeba było dwa razy powtarzać. Nie zdążyli się jednak się rozkręcić, bo usłyszeli z boku ciche chrząknięcie.
- Nie wiem, czy wam przeszkadzam, ale… - zaśmiała się Izzy, rozbawiona całą tą sytuacją.
          Alec również się zaśmiał, drapiąc się nerwowo po głowie i zabrał swoją dłoń z biodra Magnusa równie szybko, jak ta się tam znalazła. Odkaszlnął i odepchnął od siebie Bane’a, który nie wydawał się być ani odrobinę zawstydzony tym, co się wydarzyło.
- Odrobinę nam przeszkadzasz – wyznał szczerze czarownik, pokazując jej język i marszcząc zabawnie nos. Stanął za Nocnym Łowcą i objął go od tyłu za szyję, składając na niej drobny pocałunek. – Mhmm – zamruczał i uśmiechnął się szeroko, kiedy chłopak chciał się wyrwać z jego uścisku.
- A to za co? – zapytał Alec, kiedy poczuł cmoknięcie na policzku.
- Za to, że jesteś taki mądry – odpowiedział na tyle cicho, by tylko jego chłopak był w stanie to usłyszeć.
            Czarnowłosy uśmiechnął się czule i pozwolił na to, by ten jeszcze raz pocałował jego szyję, tylko po to by zaraz po tym wyjść z pomieszczenia. Lightwood patrzył, jak jego mężczyzna opuszcza jego pokój i mógł przysiąc, że zrobiło mu się trochę chłodniej.
            Magnus skierował swoje kroki od razu do gabinetu, jaki był mu przeznaczony w Instytucie. Przyzwyczaił się do tego miejsca i nie chciał go opuszczać, bo tym samym musiałby opuścić swojego chłopaka. Wiedział, że po jakimś czasie przyzwyczai się do tego, że nie zawsze będzie miał go przy sobie i co najważniejsze będzie mu brakować jego ciepełka w nocy. Mówił Alecowi, że to już niedługo nastąpi, ale nie był z nim do końca szczery. Tak naprawdę już dzisiaj wieczorem miał wezwać pewną osobę, która pomogłaby im raz na zawsze zakończyć to, co tutaj tak właściwie robił. Nie chciał na razie się z nim dzielić tą informacją, bo w duchu liczył na to, że jeżeli będzie to przeciągał, jego wyprowadzka stąd też się w ten sposób przeciągnie.
- Gdzie byłeś, Magnusie? – zapytała Maryse, kiedy ten pojawił się w swoim gabinecie. – Czekam na ciebie już od ponad piętnastu minut.
- Mogłaś do mnie zadzwonić – odparł niewzruszony, nie bardzo przejmując się tym, że kobieta musiała na niego czekać. Może i to on był jej pracownikiem, ale zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby teraz ją zostawił, z niczym by sobie sama nie poradziła. Był jej niezbędny, więc mógł trochę pogwiazdorzyć. – Nie mam w umowie zapisane, że nie mogę wychodzić z tego miejsca.
- Mimo to wolałabym, żebyś teraz tu był – odparła kobieta niezrażona tonem jego głosu.
- Jestem, więc w czym problem? – zapytał, sprowadzając ją tym samym w ślepy zaułek. Lubił takie sytuacje i mimo iż jego twarz pozostawała poważna, to tak naprawdę w duchu się śmiał z jej bezradności. Maryse najwyraźniej nie wiedziała, co odpowiedzieć, bo najpierw otworzyła usta tylko po to, by je zaraz zamknąć. Postanowił więc dobrodusznie zabrać głos, by oszczędzić jej upokorzeń i nerwów. – Wszystko przygotowane?
- Tak – odrzekła matka Aleca i pokiwała żywo głową. – Wszystko już gotowe. Będziemy mogli zaczynać, kiedy tylko zbierzesz potrzebne informacje.
- Nie powinno mi to zająć więcej niż półgodziny – zapewnił ją, sięgając po teczkę leżącą na biurku i przechodząc się z nią w stronę regału.
- Dobrze. W takim razie czekam na ciebie za półgodziny we wschodnim skrzydle – stwierdziła i ruszyła do drzwi.
            Magnus kiwnął głową, nie mając już więcej pytań. Nie obawiał się tego, co go czeka, bo był pewien, że sobie poradzi. Nie mogło być inaczej. Poza tym w razie gdyby jego moc nie była wystarczająco potężna, wyszkolił już rodziców swojego chłopaka, by wiedzieli, co robić. To przypomniało mu o czymś istotnym i musiał jeszcze na chwilę zatrzymać Maryse, by uśpić swoją ciekawość.
- Kto będzie przy tym obecny?
            Kobieta obróciła się w jego stronę i spojrzała na niego zaskoczona tym, że czarownik zapytał o coś tak błahego. Myślała, że już o tym rozmawiali.
- Ja, Robert, Hodge i któryś z przedstawicieli Clave – odpowiedziała bez zająknięcia i wyszła z pokoju.
            Magnus ponownie pokiwał głową, ale ta nie była już w stanie tego zauważyć. Zrobiło mu się lżej, kiedy usłyszał, że Maryse postanowiła nie mieszać w to swoich dzieci. Mimo iż zagrożenie było niewielkie, to wolał, żeby Alec był w tym czasie w jakimś bezpieczniejszym miejscu z dala od wschodniego skrzydła. Nigdy nie było stuprocentowej pewności na to, by wszystko poszło według planu.

27 komentarzy:

  1. Na rany Razjela! Co tu sie wyprawia?! Co to za tajemnicza sprawa?
    Magnus i Alec są tacy awwwww <3 szkoda, że Izzy im troszeczkę przeszkodziła, bo pewnie byłyby seksy jakieś ;p
    Ha! Wiedziałam, że Aaron pójdzie do niego! No poprostu ! Jestem prorokiem! Xd
    Nie mogę już się doczekać kolejnego rozdziału!
    Ps. Boję się o Magnusa! Jakie informacje? Kogo on bedzie wzywal?! Co miałoby się nie udać?!
    Dziewczyno! Skazujesz mnie na katusze!
    Buśka ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magnus i Alec zawsze byli aww :))))
      Niestety za dużo pytań, na które nie mogę ci udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wybacz. Ale już niedługo się tego dowiesz!
      Dziękuję. Buziole po czole :*

      Usuń
  2. Rozdział wspaniały jak zawsze :-) Aż nie mogę się doczekać wyjaśnienia tej całej sprawy! Scena w sypialni naprawdę zabawna :) Ashaida

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku ja juz chce wiedziec co ten Magnus wyprawia. Czy to bedzie mialo jakis zwiazek z Helissa? Przekonamy sie :3 Kocham twojego bloga �� Bedziesz pisala jeszcze jakies inne opowiadania o Malecu?
    ❤❤
    ~Airy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekonamy się :)
      Dziękuję bardzo :*
      PS jeszcze nie wiem. Na razie kontynuuję to opowiadanie + w międzyczasie piszę osobne opowiadanie o zupełnie innych postaciach. Myślę, że zacznę je publikować po zakończeniu Maleca, ale to się jeszcze okaże :))

      Usuń
    2. To znaczy ,ze nidlugo te cudne opowiadanie o Malecu sie zakonczy?;(
      ~Airy

      Usuń
    3. Kiedyś wszystko musi się zakończyć, ale póki co nie zawracaj sobie tym głowy :*

      Usuń
  4. Za mało Aarona i Jasona;;;;; Stęskniłam się za nimi i czekałam aż znów się pojawią^^ Rozdział cudowny! Czekam na kolejny^^ i na więcej Aarona i Jasona♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i pozdrawiam gorąco. Jestem pewna, że panowie również nie chcą zakończyć udziału w tym opowiadaniu i jeszcze się pojawią. W najmniej oczekiwanym momencie :))) :*

      Usuń
  5. Malec<3 Mam nadzieję, że Magnusowi się nic nie stanie, ale coś czuję, że Alec pojawi się tam. A co Aarona - proszę zrób o nich cały rozdział. On i Jason muszą się pogodzić. Poza tym świetny rozdział. Potrafisz budować napięcie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko może się wydarzyć :)
      Dziękuję bardzo i całuję w czółko :*

      Usuń
  6. Hej. Jestem tu nowa. Trafiłam na tego bloga z polecenia koleżanki. Powiedziała mi: "fajny blog o Malecu, ale BARDZO zboczony":)Nie powiem że mnie to zachęciło, ale z racji że kocham Maleca to w końcu się przemogłam. Zacząłam czytać. Pierwszy rozdział, drugi, trzeci... i tak zaleciało. W efekcie przeczytałam 68 rozdziałów w około TRZY TYGODNIE!!! Sama nie wiem jak do tego doszło! Chyba po prostu zakochałam się... w tym siódmym cudzie świata!!!:) Mam nadzieję że teraz znajdę cierpliwość na czekanie na kolejne rozdziały!
    Koniec wychwalania Lily (choć BARDZO na to zasługujesz) Teraz coś o komentarzach... pozderki dla Kaczorka i Gadzinki!!! Uwielbiam w jaki sposób wyrażacie swoje opinie (zazwyczaj jak je czytam to płacze ze śmiechu :)). Mam nadzieje że zostanę miło przyjęta do grona "Obsesyjnie Zakochanych w Malecu i Jaronie" (w skrócie OZMJ) i stanę się prawdziwą OZMJ'ką. KONIEC!!:) DO przeczytania kolejnego rozdziału <3
    OZMJ'ka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy w gronie OZMJ ;)
      Swoją drogą - podoba mi się ten skrót ;)

      Usuń
    2. Bardzo zboczony? Nie wiem, czy to dobrze, czy źle... Ale bardzo się cieszę, że tu trafiłaś. Lubię witać nowych czytelników :)) Masz rację, cierpliwość ci się przyda.
      Ja uwielbiam każdą osobę, która kiedykolwiek skomentowała jakikolwiek rozdział i szczerze mówiąc, nie potrafiłabym wybrać najśmieszniejszych wypowiedzi, ale oczywiście pamiętam o każdym człowieczku :D
      Do następnego. Buziaki :*

      Usuń
  7. Hej, kochanie! Nowy rozdział jak zawsze genialy! Trzyma poziom a Malec jako to Malec: mraśny, słodziaszny i w ogóle fluff! I Aaron, Jejku, liczyłam na coś w stylu, że Jason go zobaczy mimo runy i np jak ten go pocalowal w szyję to że wtedy Jason właśnie go ujzy i np też pocałuje i się pogodza i będzie miłość ale tak jak napisałeś też jest cudownie :* Czekam na kolejny rozdział i mam pytanie: Bo kiedyś rozdziały były przewaznie w soboty lub niedzielę a teraz często są w poniedzialki, wtorki dlatego chciałam zapytać czy to mi się coś miesza czy zmieniłam dzień dodawania rozdziałów? Pozdrawiam i życzę tyle weny ile miłości ma Magnus do Aleca!!! Czyli nieskończenie wiele!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapominajmy o tym, że Jason jest Przyziemnym. Nie wiem, czy nawet przyszłe wydarzenia mogłyby obudzić jego Wzrok. Chociaż... Nie, nic nie powiem.
      Bardzo często rozdziały dodawane były w poniedziałki i do tego chciałam wrócić po tej mojej dłuższej przerwie. Oczywiście czasem występują jakieś problemy, przez co wszystko zostaje przesunięte, ale staram się to wyrównać. Przepraszam za to utrudnienie. Poniedziałek, wtorek - to w te dni można spodziewać się nowych wpisów.
      Dziękuję bardzo, buziaki :*

      Usuń
  8. Rozdział wspaniały choć... ZA MAŁO JASONA I AARONA. Przepraszam, że marudzę, ale stęskniłam się za nimi strasznie ;).
    Marys mnie denerwuje. Niech zostawi w spokoju Magnusa, ma prawo poprzytulać się ze swoim chłopakiem...
    Jestem bardzo ciekawa o co chodzi z tą "tajemnicą". Podejrzewam, że wróci Helissa.
    I niech Aaron wreszcie powie Jasonowi prawdę o sobie i swoich uczuciach, bo go znajdę i skopie mu jego wojowniczy tyłek.

    Chciałabym jeszcze zapytać, bo Jason i Aaron to bardzo urocza para i mam pomysł na napisanie o nich zupełnie innego opowiadania(właściwie kilku), ale potrzebuję Twojej zgody, bo bohaterowie są Twoi i Twojego pomysłu, więc bez pozwolenia ani rusz. Nie chcę być uznana za chamską złodziejkę bohaterów, czy coś, dlatego pytam. (Chociaż i tak pewnie już jestem za taką uznana.) Czekam na odpowiedz (której szczerze się boję).
    Gorąco pozdrawiam <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, co odpowiedzieć na twoją prośbę. Każdy ma prawo stworzyć własnych bohaterów i nigdy nie zostałam proszona o udostępnienie swoich postaci komukolwiek. Nie wiem, czy jestem do tego sceptycznie nastawiona, czy nie, ale naprawdę nie wiem, co napisać. Nie wiem również, czy przedstawisz ich tak samo jak ja. Też miałam chęć coś o nich napisać, ale na razie brakuje mi czasu. Być może uda mi się to kiedyś zrobić.
      Dobra. Nie chcę żałować, ale się zgadzam. Dodaj może tylko gdzieś adnotację o moim blogu i będzie git :) Czekam na twoje opowiadanie. Myślę, że będę jedną z twoich pierwszych czytelniczek :)
      Co do pierwszej części: nie ty jedna tęsknisz za Jaronem, a o tym, co się wkrótce wydarzy, dowiesz się niedługo. Dziękuję bardzo :**

      Usuń
  9. Ojejku, miejmy nadzieję, ze Magnusowi nic nie będzie! :// Ale przecież nie byłoby to podobne do Ciebie gdyby wszystko poszło jak powinno :D Niecierpliwie się bardzo! I oczywiście czekam też na Aarona i Jasona! Troszkę się za nimi jednak stęskniłam :( ♥
    Weny!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha no ładnie mnie podsumowujesz :*
      Jeszcze trochę... :)
      Dziękuję bardzo i przesyłam buziaki :* ♥

      Usuń
  10. Super !!! Świetny rozdział :D, ogólnie to mimo, że mi się tak podoba nie wiem co napisać, nie mam weny dzisiaj do komentarzy (za gorąco !! 33 stopnie litości), więc napiszę po prostu, że super, i żeby tak dalej, bo to jest świetne. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosto i treściwie (y) :D Mega gorąco, ale to dobrze. W końcu mamy lato haha
      Dziękuję bardzo, kochany człowieczku :*

      Usuń
  11. Super!
    Kurde uwielbiam Jarona i Maleca
    Cały czas śledzę tylko kiedy nowy rozdział! :*
    Gratuluję pomysłów naprawdę
    Mam pytanie czy dodasz zdjęcia Aarona i Jasona do bohaterów ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział już wkrótce, a co do zdjęć to cały czas nad tym pracuję. Chyba czas się wziąć ostro do roboty :))
      Dziękuję :*

      Usuń
  12. Gratulacje! Zostałaś nominowana do LBA! Więcej na: http://historienadeser.blogspot.com/2016/07/malec-szklany-pantofelek-rozdzia-9.html

    OdpowiedzUsuń