Alec już sam nie wiedział, ile razy w ciągu ostatnich
kilkunastu minut zerkał na zegarek. Przestał liczyć po dwudziestu, ale od
tamtej pory sytuacja powtarzała się wiele razy i to z większą częstotliwością.
Nie mógł się już doczekać, aż odwiedzi go jego chłopak, który miał przyjść
wieczorem, ale niestety nie uściślił bardziej tej pory. Mógł mu podać mniej
więcej godzinę, w jakiej czarnowłosy mógłby się go spodziewać, ale tego nie
zrobił. Alec zaczynał żałować, że sam o to nie spytał. Nie miał jednak pojęcia,
że to czekanie będzie dla niego aż tak wielką męczarnią. Policzył kilka razy do
stu, po czym obejrzał dokładnie pomieszczenie, bardzo dużą uwagę skupiając na
malutkich szczególikach. W chwili kryzysu sięgnął nawet po jedno z czasopism
leżących na stoliku nocnym, ale poddał się, stwierdzając, że byłaby to raczej męka
i nijak nie pomoże mu to w zabiciu czasu. Gdyby chociaż miał przy sobie swój
telefon… Wtedy mógłby zrobić coś bardziej kreatywnego albo po prostu zadzwonić
do Magnusa z prośbą, by się pospieszył, bo umiera z nudów i ze stresu
wywołanego tym, że tak naprawdę nie wie, jak wygląda sytuacja między nimi. Tego
ostatniego oczywiście nie powiedziałby na głos, ale tak było. Że też głupi
Aaron nie mógł się opanować i musiał rzucić czymś takim. Alec doskonale zdawał
sobie sprawę z tego, że to bardzo źle, iż Magnus już o wszystkim wie. Nie
chciał, żeby czarownik pomyślał, że celowo to przed nim zataił.
Minuty mijały, a Bane’a wciąż nie było. Lightwood już
naprawdę nie miał pojęcia, jak miał się zachowywać. Telefonu nie miał, ale na
szczęście nikt nie pozbawiło zegarka, który cały czas wisiał nad drzwiami i w
ten sposób pozwalał mu na znikomy kontakt z rzeczywistością. Jeśli miał mu
wierzyć, to było odrobinę po dwudziestej. Już miał ponownie zacząć swoje
odliczanie, kiedy do sali weszła pewna osoba. Alec zupełnie automatycznie i z
sercem kołaczącym mu w piersi zerknął w tamtą stronę, ale się zawiódł. Izzy
najwyraźniej zauważyła zmianę mimiki jego twarzy, bo zaśmiała się głośno i w
dwóch susach pokonała dzielącą ją od brata odległość.
– Jak możesz? – udała
oburzenie. – Przyniosłam ci jedzenie, a ty mi się odwdzięczasz taką kwaśną
miną? – zaśmiała się melodyjnie, pokazując jednocześnie na talerz kanapek,
który wylądował tuż obok magazynów sportowych.
– Wybacz – powiedział i
uśmiechnął się delikatnie, chcąc wynagrodzić jej to, że postanowiła go
odwiedzić i dodatkowo przyniosła mu pięknie wyglądające pieczywo. Znał jednak
swoją siostrę i jej talent kulinarny, więc musiał zapytać: – Sama je robiłaś? –
mruknął i wskazał na talerzyk.
– No wiesz! – tym razem
naprawdę się oburzyła. Prychnęła i odrzuciła włosy na drugie ramię, by pokazać
w ten sposób, jak bardzo ją zranił. – Jeśli ma cię to pocieszyć to nie. Nie
dotykałam ich nawet. Tylko je przyniosłam. Na pomysł wpadły Julia i Emma i to
one je przygotowały. Możesz być spokojny o swoje zdrowie.
– Izzy – westchnął Alec
i pokręcił głową. Mimo wszystko nie chciał sprawiać jej przykrości. – Przecież
wiesz, że nie o to mi chodziło.
Isabelle ponownie prychnęła, ale na razie dała sobie
spokój z odpowiedzią. Pomogła usiąść swojemu bratu i poprawiła mu poduszkę.
Trochę jej było go żal, bo z większością czynności nie mógł sobie póki co sam
poradzić, jak chociażby z prostym dla wszystkich siadaniem. Musiał uważać na swoje
ciało, bo każdy nawet najmniejszy ruch mógł ponownie otworzyć rany. Tak
przynajmniej mówił Magnus, ale że znał się na wszystkim, to nikt nawet nie
próbował tego podważać. Nie miało to na szczęście długo trwać i być może za dwa–trzy
dni Nocny Łowca będzie już mógł wykonywać samodzielnie wszystkie czynności, o
czym tak bardzo marzył. Nie lubił tego, że wszyscy musieli mu pomagać, a on sam
najlepiej jakby w ogóle się nie ruszał. Nie do tego był przyzwyczajony i nigdy
nawet nie podejrzewał, że kiedykolwiek będzie przykuty do łóżka i w tak wielkim
stopniu zależny od innych. Może i było to tymczasowe, ale i tak bardzo dla
niego niewygodne.
– Nie wierzę ci, ale
nie będę ciągnęła tematu – wyznała nareszcie dziewczyna, wyrywając tym samym
brata z zamyślenia. – Jak się czujesz? – zapytała, siadając bardzo blisko
niego.
– Być może cię to
zaskoczy, ale bywało lepiej – powiedział i byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie
to, że jego mina wcale nie sugerowała, że jest mu do śmiechu.
Isabelle spojrzała na niego wymownie i pokręciła głową.
– Nie próbuj być jak
Jace, Alec – ostrzegła go. – Ironia nie jest dla ciebie.
Alec zerknął na swoją siostrę i zrobiło mu się odrobinę
smutno. Nie powinien jej tak traktować. Mogła być w każdym miejscu w mieście, a
wolała spędzać ten wieczór z nim i powinien to docenić, a nie zachowywać się
jak dupek.
– Wiem i przepraszam –
powiedział, sięgając po jej dłoń. Ścisnął ją delikatnie, sprawiając tym samym,
że na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. – To chyba wpływ tego miejsca.
Mam dość tego, że nie mogę się stąd ruszyć – wyznał szczerze.
– Nie dziwię ci się – przyznała.
Wiedziała, że sama by się zachowywała tak samo. – Ale pytałam serio. Wszystko w
porządku?
Alec uśmiechnął się oszczędnie i kiwnął głową.
– Chyba tak. Żadnych
zbędnych utrudnień, więc powinienem dojść do siebie – odparł, poprawiając się
na poduszkach. Zdecydowanie lepiej mu się rozmawiało, kiedy był w pozycji
siedzącej i był bardzo wdzięczny swojej siostrze, że pomyślała o tym, by pomóc
i mu to zapewnić. – Wspomnienia też już wróciły. Nie mam już na szczęście tych
dziwnych luk w głowie. Przyznam szczerze, że to było straszne uczucie. Nie
lubię nie wiedzieć, co się ze mną działo.
– To dobrze. Wszyscy
się o ciebie baliśmy, a Magnus to już w ogóle. Niewiele brakowało, a zacząłby
chodzić po ścianach – zaśmiała się.
– Naprawdę? – zapytał
Alec z nutką niedowierzania.
Nie mógł sobie wyobrazić swojego chłopaka w takim stanie.
Co prawda widział go już zatroskanego i przejmującego się, ale z tego, co
mówiła Izzy, tym razem było to poważniejsze i na wyższym poziomie. Chociaż może
to i dobrze, że tego nie widział? Magnus nie powinien się denerwować, a już na
pewno nie o niego. Alec powinien dawać mu szczęście, a nie powody do zmartwień.
– Tak – przyznała
Isabelle, nieświadoma myśli brata. – Strasznie się przejmował. Chodził w kółko
pod drzwiami, bo początkowo nie pozwalali mu do ciebie wejść. Taki kochany –
wyznała dziewczyna, uśmiechając się pięknie.
Alec przez chwilę zastanawiał się nad jej słowami i uśmiechnął
się pod nosem, nie będąc nawet tego świadom. Kiedy zdał sobie z tego sprawę,
zarumienił się wściekle, odrobinę się denerwując. Jego siostra nie skomentowała
jednak jego reakcji, nie chcąc go wprowadzać w jeszcze większe zakłopotanie.
Sama nie ukrywała by niczego, gdyby miała takiego troskliwego faceta, jakim był
Magnus.
– I kto po niego
poszedł? – zapytał chłopak, wcześniej odchrząkując.
Nie chciał, by jego głos brzmiał inaczej niż dotychczas.
– Mama – odparła jego
siostra. – Nie chcę cię dołować Alec, ale myślę, że ona już coś podejrzewa –
wyznała po chwili. Całe popołudnie o tym rozmyślała, bo nie chciało jej to dać
spokoju i musiała się tym podzielić z bratem. – Głupi nie zauważyłby tego, jak
Magnus na ciebie patrzy, a już tym bardziej tego, jak się o ciebie martwił i
troszczył, kiedy byłeś jeszcze nieprzytomny. Słyszałam też, że zbył ją, kiedy
chciała z nim porozmawiać o zapłacie za jego usługi dotyczące twojego leczenia.
– Będę musiał z nią
porozmawiać – stwierdził Alec, przymykając na moment oczy. Wiedział, że prędzej
czy później będzie musiał jej o wszystkim powiedzieć, ale nie zdawał sobie
sprawy z tego, że będzie to takie trudne. Nawet nie wiedział, jak mógłby
zacząć. Miał wypalić prosto z mostu? Chociaż z drugiej strony, gdyby to było
łatwe, to miałby to dawno za sobą. – Już chyba bardziej wolałbym znowu zostać
zaatakowany – zaśmiał się ochryple.
– Nawet tak nie mów –
zagroziła mu siostra, machając palcem. – Nawet nie wiesz, jak bardzo to nas
wszystkich dotknęło. Ani mi się waż ponownie mieszać się w coś takiego.
– Wiesz już w takim
razie, dlaczego tak bardzo nie chciałem, żebyście byli tam z nami – przyznał
Alec, zmieniając temat. Spojrzał na nią wymownie z chęcią mordu w oczach. – To
nie sielanka i sama to widziałaś.
– Tak, tak. Wiem –
zbyła go jego siostra, nie chcąc w tym momencie o tym rozmawiać. – Mama już ze
mną gadała. Ty nie musisz dawać mi wykładów – powiedziała i pokazała mu język,
po czym westchnęła głęboko, czym ściągnęła na siebie jego uwagę.
– Co jest? – zapytał,
kiedy dziewczyna się nie odzywała.
– Chyba nie tylko mi i
Jace’owi postanowiła zrobić wykład – oznajmiła smutnym tonem.
– Kto? – nie rozumiał
Alec.
– Mama, a kto? Maryse
Lightwood – odpowiedziała Isabelle, mając ochotę trzasnąć go w głowę.
Powstrzymała się jednak, widząc jego stan. – A o kim niby rozmawiamy? Jak szłam
po kolacji do swojego pokoju, widziałam, jak wchodziła z Magnusem do
biblioteki. Wcześniej mówiła nam o tym, że chce z nim porozmawiać, bo możemy
mieć kłopoty za to, że pojawiliśmy się na placu bitwy – wyznała, nieco się
przejmując.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że naprawdę źle
zrobili, prosząc czarownika o coś tak poważnego. Niestety nie mogła cofnąć
czasu i musiała czekać na to, co postanowi rada. Miała tylko nadzieję, że
przynajmniej Bane’a zostawią w spokoju.
– Więc nie przyszłaś po
to, by przynieść mi kanapki? – chciał wiedzieć Lightwood, robiąc krzywą minę.
Nie bardzo mu się to wszystko podobało. Nie dość, że jego
rodzeństwo poniesie konsekwencje swoich czynów, to jeszcze Magnus będzie
oskarżony o to, że im pomagał i mimo iż z całej trójki czarownik zrobił
najmniej, to może dostać najsurowszą karę za to, że jest Podziemnym. Jeżeli
Clave się dowie, może mieć przechlapane. Alec wiedział, że było to
niesprawiedliwe, ale niestety Podziemni zawsze byli stawiani niżej niż Nocni
Łowcy i posiadali mniej praw.
– Musiałam ci
powiedzieć – wyznała z przepraszającym uśmiechem.
– Mam nadzieję, że go
za to nie zamorduje. Wolałbym mieć swojego faceta całego i zdrowego. Wystarczy
jedna kaleka w tym związku – przyznał rozbawiony.
– Myślę, że gdyby
chciała to zrobić, to zrobiłaby to już dawno. Miała całą noc i dzisiejszy dzień
i jak widać, Magnus jeszcze żyje i ma się dobrze – odparła, zarażona
rozbawieniem brata. Lubiła z nim pożartować i pośmiać się z najdziwniejszych
rzeczy. Wiedziała, że nie powinni podśmiewywać się z własnej matki, ale nie
mieli na myśli niczego złego. Nadal ją szanowali i uważali za wspaniałą Nocną
Łowczynię. – A przecież wystarczyłoby, żeby na niego spojrzała. Jej wzrok
naprawdę mógłby czasem zabijać – dodała i roześmiała się głośno, czemu
automatycznie zawtórował jej brat.
Przez to, że byli skupieni na sobie, nie zauważyli nawet,
że do sali weszła jeszcze jedna osoba. Na szczęście nie był to ktoś, kto mógłby
im zaszkodzić i powiedzieć komukolwiek o tym, czego dotyczyła ich prywatna
rozmowa.
– Czyj wzrok? – zapytał
zaciekawiony Magnus, podchodząc do łóżka swojego chłopaka. Alec przeniósł na
niego swoje zdziwione spojrzenie, na co ten uśmiechnął się uspokajająco. –
Dobry wieczór – przywitał się z nim, całując go w policzek i chwilowo ignorując
jego siostrę.
Dopiero po tym zerknął na Izzy, siadając tuż obok niej i
czekając na odpowiedź. Złapał też przy tym dłoń Lightwooda, którą wcześniej
trzymała dziewczyna.
– Maryse Lightwood –
odpowiedziała Nocna Łowczyni, kładąc głowę na ramieniu czarownika.
– Waszej matki? –
zdziwił się Bane, śmiejąc się pod nosem.
– A znasz inną? –
zagadnął go Alec, siląc się na swobodny ton głosu.
Miał
nadzieję na szczerą rozmowę z czarownikiem, ale nie chciał jej zaczynać przy
siostrze. Teraz Magnus wydawał się być dużo bardziej spokojny niż wtedy, kiedy
wpadł do niego podczas odwiedzin Aarona i gdyby nie to, co mu powiedział
blondyn, nigdy nie doszedłby do tego, że Bane już wie o ich pocałunku.
Zachowywał się normalnie i był równie uroczy co zawsze, a jego uśmiech był jak
zwykle najszczerszy i najpiękniejszy na świecie.
– Nie, nie znam –
odpowiedział czarownik, wolną dłonią trącając podbródek swojego chłopaka.
Alec zarumienił się na ten gest i spuścił na chwilę
głowę, przysłuchując się jedynie, jak jego siostra i Magnus wdają się w
rozmowę. Po chwili sam się do nich dołączył, bo pomyślał, że taka
niezobowiązująca wymiana zdań pomoże mu ogarnąć myśli i na moment zapomnieć o
tym wszystkim. Nie dane im było jednak rozmawiać godzinami, bo Magnus już po
kilkunastu minutach odchrząknął i zwrócił się bezpośrednio do Isabelle.
– Izzy, skarbie?
– Hmm? – zaciekawiła
się dziewczyna, podnosząc głowę do góry i patrząc na niego z uśmiechem.
– Zostawiłabyś nas na
chwilkę samych? – zapytał, również się uśmiechając. Nie chciał, by brzmiało to
tak, jakby ją wyganiał, więc specjalnie wcześniej pozwolił jej całkowicie
wyczerpać temat, jaki poruszyli. – Chciałbym porozmawiać z twoim bratem –
dodał.
Dziewczyna pokiwała głową, nie czując się w żaden sposób
odrzucona. Podejrzewała, że Magnus chciał zdać mu relację z wizyty u ich matki,
a ten przecież nie mógł wiedzieć, że Izzy również zdawała sobie z niej sprawę.
Wstała więc i pożegnała się z Aleciem, całując go w czoło i obiecując, że jutro
też go odwiedzi. Chłopak uśmiechnął się do niej ciepło i życzył dobrej nocy, po
czym dziewczyna wyszła z pomieszczenia, zostawiając ich samych sobie.
– Dlaczego nie zjadłeś?
– chciał wiedzieć Bane, widząc nieruszony jak dotąd talerzyk z kanapkami.
– Zagadałem się z Izzy
i chyba o tym zapomniałem – wyznał szczerze, zerkając w tym samym kierunku. –
Podasz? – zapytał, ale zanim skończył wypowiadać to jedno słowo, talerz już
wylądował na jego kolanach. – Dziękuję – powiedział, uśmiechając się niepewnie
i spuszczając wzrok w stronę jedzenia.
– Proszę. Jedz i kładź
się z powrotem – poinstruował Magnus i sam poprawił się na łóżku, tak, by mu
nie przeszkadzać.
– Nie chcę cały czas
leżeć – jęknął Alec i sięgnął po jedną z kanapek, od razu się w nią wgryzając.
Jadł już co prawda kolację, ale do regeneracji potrzebował dużo siły, a ta
pochodziła z jedzenia. – Tak się nawet nie da z kimś rozmawiać – pożalił się
jeszcze, pochłaniając kolejną kanapeczkę.
Magnus westchnął i pokręcił głową. No tak. Czego innego
mógł się po nim spodziewać? Przecież to było oczywiste, że Alec nie będzie
chciał leżeć. Był Nocnym Łowcą, a oni z natury byli bardzo żywiołowi i
ruchliwi. Ciężko im ustać w miejscu, a co dopiero uleżeć w łóżku.
– Musisz, Alec – przyznał
niechętnie Bane, głaszcząc go przez ułamek sekundy po policzku. Zaraz jednak
zabrał rękę, pozwalając mu dokończyć posiłek. Miał świadomość tego, jak
Lightwood musiał się nudzić i mu tego współczuł, ale niestety nie mógł nic
zrobić. Żeby rany się zagoiły, chłopak musiał postępować według jego zaleceń, a
jednym z nich był ograniczony ruch. – To dla twojego dobra. Chcesz wyzdrowieć,
prawda? – zapytał, na co ten od razu kiwnął głową.
Powodem
tego, dlaczego Alecowi tak bardzo zależało na powrocie do poprzedniej kondycji
i wyglądu, był między innymi czarownik, ale Nocny Łowca wolał mu o ty nie
mówić.
– Chcę, ale i tak
dziwnie się czuję – oznajmił czarnowłosy, podając Magnusowi talerz.
Były na nim co prawda jeszcze dwie kanapki, ale ich już
nie mógł zjeść. Może później się na nie skusi. Bane bez zbędnych pytań odłożył
naczynie na stolik i ponownie przysunął się do swojego chłopaka. Zmarszczył
brwi, zastanawiając się nad jego słowami.
– Coś nie tak? –
przejął się czarownik. – Jeszcze nie tak dawno temu sprawdzałem twoje wyniki i
mógłbym przysiąc, że wszystko było w porządku. Coś cię boli? – dodał, unosząc
już rękę, by po raz kolejny wykonać badania kontrolne.
Alec mu jednak to uniemożliwił, chwytając jego dłoń w
swoją. Splótł z nim palce i oparł je obie na swoim udzie, patrząc Magnusowi w
oczy. Uśmiechnął się kącikiem ust i pospieszył z wyjaśnieniami.
– Nie, nic mnie nie
boli – stwierdził, rzeczywiście dobrze się czując. – Chodziło mi raczej o to,
że wszyscy nade mną skaczą. To dziwne, bo nigdy wcześniej nic takiego nie miało
miejsca. Przynajmniej nie względem mnie – sprostował, przypominając sobie pewną
sytuację z przeszłości.
– Alec – odetchnął
uspokojony Bane i uśmiechnął się ciepło. – To normalne, że wszyscy chcą ci
pomóc, bo wiedzą, że nie poradzisz sobie póki co z niektórymi czynnościami.
– Wiem i dlatego nie
podoba mi się to jeszcze bardziej – odpowiedział mu Lightwood. Chwilę mierzyli
się wzrokiem, po czym Magnus kiwnął głową na znak, że rozumie, co ten ma na
myśli. Zapadła cisza, ale nie na długo, bo zaraz przerwał ją Alec, nie mając
już zamiaru odwlekać tematu. – Nie wydajesz się być na mnie zły – przyznał
szczerze, bo już wcześniej to zauważył. – A już na pewno nie w tym momencie.
Magnus zmrużył oczy, patrząc na swojego chłopaka
przenikliwym wzrokiem. Czy był na niego zły? Nie. To na pewno nie była złość.
– Bo nie jestem zły –
wypowiedział na głos swoje myśli. – Raczej zawiedziony.
– Zawiedziony? – spytał
Alec.
– Tak – przyznał mu
rację Bane, kręcąc głową. – Nie rób takiej miny – poprosił, widząc, że Nocny
Łowca posmutniał. – To chyba lepiej, że jestem zawiedziony a nie zły. Gdybym
był zły, to nie rozmawialibyśmy w ten sposób. Pewnie byśmy na siebie krzyczeli
i nic by z tego nie wyszło.
– Ale to i tak nie
dobrze, że jesteś zawiedziony – stwierdził Lightwood. – Posłuchaj mnie, Magnus
– zaczął, poprawiając się i siadając bliżej niego. Poczuł przy tym lekki ból w
okolicach klatki piersiowej, ale na szczęście był on do zniesienia. Nocny Łowca
nawet się nie skrzywił. – Wiem o twojej rozmowie z Aaronem. Przyszedł i
powiedział mi o wszystkim. Rozumiem, że ci się to nie spodobało, ale chciałbym
o tym porozmawiać – przyznał szczerze. – Nie chcę, żebyś udawał, że nie jesteś
na mnie zły, bo na pewno jesteś – powiedział i spojrzał mu w oczy. – I ci się
nie dziwię. Nie codziennie słyszy się takie słowa na temat swojego chłopaka,
ale chciałbym, żebyś wiedział, że ja nigdy bym ci tego nie zrobił – obiecał mu.
– Wiem, Alec – zaczął
Bane, głaszcząc jego dłoń.
– Nie, nie wiesz –
przerwał mu Lightwood, wchodząc mu w słowo. – Powinienem ci o tym już wcześniej
powiedzieć, ale jakoś nigdy nie było odpowiedniego momentu. To, co Aaron
wygadywał, to brednie. To on mnie pocałował, a nie ja jego. To było, jak
dopiero się poznawaliśmy, kilka dni po jego przyjeździe do Instytutu.
Pamiętasz, jak nalegał, żebym go oprowadził, a ty mi tak tego odradzałeś? –
przypomniał mu, uśmiechając się krzywo. – Chyba miałeś rację – odpowiedział sam
sobie, kręcąc głową. – Kocham cię, Magnus i nigdy nie pocałowałbym nikogo
innego, bo ty tak świetnie całujesz – zakończył, ściszając odrobinę swój głos.
Zmarszczył nos, czekając na jego odpowiedź. Nie miał
pojęcia, czego mógł się spodziewać. Magnus mógł zrobić teraz wszystko. Mógł mu
uwierzyć i powiedzieć, że to nic takiego, mógł go zapewnić, że odwzajemnia jego
uczucia, ale mógł też uciec z krzykiem, stwierdzając, że Alec go okłamuje.
Cisza, jaka między nimi zapadła po ostatnich słowach Lightwooda była nie do
zniesienia. W pewnym momencie Nocny Łowca zaczął nawet żałować tego, co
powiedział, podejrzewając, że po prostu się wygłupił. Może nie powinien mu tego
już teraz mówić? Przecież Magnus był nieśmiertelny, a czas to było dla niego
pojęcie względne. Może rzeczywiście było za wcześnie. Alec gorączkowo o tym
myślał i aż się zarumienił z tego stresu, ale Bane w końcu westchnął głęboko,
uśmiechając się do swojego chłopaka. Co innego mógł zrobić po takich pięknych
słowach?
– Kochasz mnie? –
zapytał spokojnym głosem, na co ten pokiwał żywo głową. Chyba nie było teraz
sensu się od tego wymigiwać. – Chyba teraz ja muszę ci o czymś powiedzieć –
wyznał Bane, a Alec zmarszczył brwi, nie wiedząc, o co mu chodzi. Czarownik
więc bez zbędnego przedłużania przeszedł do wyjaśnień. – Słyszałem dzisiaj
kawałek twojej rozmowy z Aaronem. Naprawdę nie chciałem podsłuchiwać, ale
usłyszałem, o czym rozmawiacie i samo tak jakoś wyszło. Rzeczywiście chciałem
przygotować dla ciebie maść i nie miałem pojęcia, że ktoś w tym samym czasie
chce złożyć ci wizytę. Słyszałem, że rozmawialiście o tym, jak to dokładnie
było i dowiedziałem się w ten sposób, jaka była prawda. Nie jestem na ciebie
zły, bo wiem, że nic nie zrobiłeś – dodał, uśmiechając się ciepło.
– Naprawdę? – zapytał
Alec, dziwnie uspokojony. Dzięki temu miał pewność, że Magnus rzeczywiście mu
wierzył i niczego nie udawał. Pozostawała jednak jeszcze jedna kwestia. – Skoro
tak, to dlaczego jesteś zawiedziony?
– Bo miałeś tyle
okazji, żeby mi o tym powiedzieć, a tego nie zrobiłeś. Mimo iż to on cię
pocałował i nie można mówić o jakiejkolwiek zdradzie, to i tak chciałbym o tym
wiedzieć od ciebie, a nie od niego. Rozumiesz?
– Chyba tak – przyznał
szczerze Alec, przyciągając go bliżej siebie. – Ale uznałem to za zbędne. I tak
od początku byłeś do niego negatywnie nastawiony i nie chciałem, by wasze
stosunki jeszcze bardziej się pogorszyły. Poznałem was obu i jestem pewien, że
z waszymi temperamentami mogłoby się to źle skończyć.
– To znacznie lepsze
niż zapewnienia, że następnym razem mi o wszystkim powiesz – powiedział
rozbawiony Magnus, cmokając go w usta.
– Nie będzie następnego
razu – obiecał mu Alec, odwzajemniając pocałunek.
– I dobrze – zaśmiał
się Bane w jego usta, po czym zbliżył się do jego ucha. – Skoro wszystko już
sobie wyjaśniliśmy, to mógłbyś się już położyć? Skręca mnie na samą myśl, że
mogłoby ci się pogorszyć – wytłumaczył.
– Ale nie na płasko tak
jak wcześniej, co? – zapytał Lightwood z nadzieją w głosie.
– Dam ci więcej
poduszek – zapewnił go czarownik i rzeczywiście to uczynił. Dzięki temu Nocnemu
Łowcy było znacznie wygodniej i nie czuł się tak, jakby był przygotowywany na
śmierć. Magnus poprawił też miejsce obok niego i po chwili przysiadł tuż przy
nim, pochylając się w jego stronę. – Lepiej mi, kiedy widzę, że nie nadwyrężasz
swoich mięśni – wyznał szczerze, uśmiechając się szeroko.
– I udało nam się dojść
do kompromisu – dodał Alec, kładąc dłoń na udzie mężczyzny i głaszcząc go
delikatnie po całej długości, do której miał dostęp.
Magnus kiwnął głową, przypatrując się poczynaniom Nocnego
Łowcy. Musiał mu jeszcze o czymś powiedzieć i miał nadzieję, że nie zepsuje tym
jego humoru.
– Rozmawiałem z twoją
matką – zaczął po chwili, przenosząc wzrok na jego twarz.
– O czym? – zaciekawił
się chłopak.
– O różnych sprawach – odparł Bane wymijająco.
– Powiedziała mi, że rada nie zamierza wnosić wobec mnie żadnej skargi z racji
tego, co dla ciebie zrobiłem – powiedział, spuszczając na chwilę wzrok. – I
pytała o nasze relacje – wyznał wreszcie, zerkając mu w oczy.
Alec na chwilę się zasępił. Wiedział, że matka coś
podejrzewała, ale nie myślał, że będzie o to wypytywać Magnusa. Był raczej
pewny, że to z nim przeprowadzi wywiad, bo nie lubiła dowiadywać się
czegokolwiek od osób trzecich.
– Co jej powiedziałeś?
– chciał wiedzieć, odchrząkując wcześniej.
– Że nie jesteś mi
obojętny – odparł automatycznie czarownik – i że mi na tobie zależy – dodał
zgodnie z prawdą, dając mu chwilę czasu, by ten to sobie przetrawił. – Wiesz,
że będziesz musiał z nią o tym pogadać?
– Wiem – przyznał Alec.
– Chyba czas, żeby się o wszystkim dowiedziała.
– Może lepiej nie o
wszystkim – zażartował Magnus, chcąc w ten sposób rozluźnić atmosferę i pokazać
mu, że to nie musi być wcale takie straszne. – Nie chcę, żeby zabroniła mi
wchodzić do twojego pokoju ani zostawać z tobą sam na sam. Poza tym im mniej
wie, tym lepiej śpi – dodał, na co ten zaśmiał się cicho. Zaraz jednak oboje na
powrót spoważnieli. – Też cię kocham – wyznał nagle Bane, uśmiechając się
pokrzepiająco.
Alecowi po tych słowach zaświeciły się oczy, a usta same
ułożyły się w szerokim uśmiechu. Nigdy nie słyszał takich zapewnień od innego
mężczyzny i zrobiło mu się cieplej na sercu, wiedząc, że Magnus go również
kocha. Podniosło go to na duchu i przez myśl mu przeszło, że z takim wsparciem
poradzi sobie nawet z Maryse Lightwood. Nie mógł się powstrzymać i wpił się w
usta swojego mężczyzny, który tylko na to czekał.
Tak! Jest malec 💖 Jeju jak ja się cieszę ,że Magnus niebył zły na Aleca.Mam ogromną nadzieję ,że ich relacje się nie zmienią. Jeszcze tylko ta sprawa z Maryse . Czekam na następny 😍
OdpowiedzUsuńJakże on by mógł być na niego zły :)) Magnus to szpieg.
UsuńDziękuję i do następnego! :*
Awwww, ta końcówka. Przesłodko. Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśnili. Już nie umiem się doczekać rozmowy Aleca z matką. To będzie ciekawe. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPanowie nareszcie się przełamali i sobie wyznali uczucia. Lepiej późno niż później :))
UsuńDziękuję :*
Jej Magnus nie byl zly na Alusia <3 Mama nadzieje, ze jak Maryse sie dowie o ich zwiazku to ich zaakceptuje i nie odwroci sie od syna. Rozdzial cudowny i czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuń~Airy
Nie mogę nic zdradzić, ale trzeba w to wierzyć. Jeśli wiara czyni cuda, trzeba wierzyć, że się uda :))
UsuńDziękuję i do następnego :*
Dzień dobry. :)
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że chłopcy sobie wszystko wyjaśnili. Kamień serca. Bez zbędnych nieporozumień.
Ach, nareszcie Maryse się, tak jakby, o wszystkim dowiedziała. Nie mogę doczekać się jej rozmowy z Alekiem i mam nadzieję, że będzie w następnym rozdziale.
Oj, i to piękne wyznanie miłości.
Ciasteczka Izzy, wyznanie, Maryse... jeden z najlepszych rozdziałów. Tak trzymać.
Spokojnej nocy. :)
.............
kot-z-maslem.blogspot.com
Maryse nie należy do najgłupszych osób i to było pewne, że w końcu się zacznie domyślać.
UsuńWspaniałe podsumowanie rozdziału. Cieszę się, że się podobało i dziękuję. Do następnego! :))
Razjel jednak ma serce! 😍😍😍 moje robaczki ❤❤❤ Dżizas ale się ciesze, ze wszystko się dobrze skończyło! Dalej jednak męczy mnie jedno... Ta tajemnica Magnusa. Co on robił i czemu zamieszana jest w to Krolowa Lodu? (czyt. Maryse xd) no i jeszcze Jason i Aaron... Aaaa. No to czekam na więcej ❤❤
OdpowiedzUsuńCała praca Magnusa była tajemnicą. Tłumaczył raporty i dokumenty, do których tylko on i rodzice Aleca mieli dostęp. Niestety Bane będzie się musiał niedługo wynosić, ale to jeszcze sobie o tym poczytasz :))
UsuńJeszcze trochę i będzie poważna rozmowa Jarona, a potem... Kurczę, coraz bliżej końca :(
Ale, ale! Malec jak zwykle uroczy, kochany i wszystko ok :D
Czekaj na więcej. Dziękuję :*
*-* Jeszcze trochę i Maryse się dowie jej !!! Dobrze, że Magnus nie jest zły, chociaż jak można być złym na taką cudną istotę ;3 Bay Bay do nexta ;*
OdpowiedzUsuńOczywiście, że na taką cudowną istotkę jak Alec nie można być złym. Poza tym nawet nie mogę sobie wyobrazić go z nikim innym jak z Magnusem.
UsuńDzięki i do następnego :*
Przeczytałam WSZYSTKIE rozdziały tego opowiadania w niecały miesiąc... (Dokładnie w 18 dni) I cholera teraz jestem na bieżąco. Ujawniam się po tym czasie, żeby napisać, że odwalasz kawał dobrej roboty. Opowiadanie jest świetne. Pewnie masz 193833829028 takich komentarzy, ale dla mnie jest on wyjątkowy, gdyż to mój pierwszy w życiu XD
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i serdecznie Cię pozdrawiam <3
Jesteś wspaniała <3
Bardzo się cieszę, że ci się podoba. Z pewnością nie mam aż 193833829028 podobnych komentarzy, ale dla mnie każdy jest wyjątkowy :)) Tym bardziej cieszę się z tego, że zdecydowałaś się coś napisać, skoro wcześniej tego nie robiłaś. Zaszczyt :))
UsuńDziękuję bardzo i do następnego! :*
Przeczytałam całe opowiadanie w 2 dni i 2 noce dodawalam komentarz raz o 4 nad ranem ale chyba cos nie pyklo :/ ubostwiam opowiadanie i czekam na kolejne rozdzialy mega sie wciagnelam <3
OdpowiedzUsuńSzybciutko :)
UsuńDziękuję bardzo i mega cieszę się z tego, że ci się podobało. Następny właśnie wrzuciłam, więc zapraszam do czytania :*
Już przeczytany i skomentowany ❤
UsuńO jeny jaka ulga :D Nareszcie sobie to wytłumaczyli. Oni to są uroczy no �� W końcu Maryse się dowie jej! Rozdział świetny jejku, WENY❤!
OdpowiedzUsuńPewnie, że są uroczy :))
UsuńDziękuję :*