– Serio? – zapytał Jason i zaśmiał się pod nosem,
robiąc śmieszną minę i otwierając szeroko usta.
Widok ten może spowodowałby wybuch śmiechu u
większości ludzi, ale Aaronowi w tym momencie wcale nie było do śmiechu. Wręcz
przeciwnie, gdyby mógł to najchętniej wróciłby do Instytutu. Powód był jeden i
to bardzo prosty, a mianowicie bał się tego, co może nastąpić. Był Nocnym Łowcą
i mało co sprawiało, że czuł strach, ale w tym czasie nawet o tym nie myślał.
Gdyby mógł wybierać, nie zawahałby się przed wielką wojną z demonami. Ba!
Mógłby nawet walczyć z Podziemnymi w Wielkim Powstaniu. Wszystko byleby nie musieć
przeprowadzać tej rozmowy z Jasonem. Nie wiedział, jak zacząć, a co dopiero jak
to pociągnąć w taki sposób, by ten nie domyślił się niczego podejrzanego. Nie
zamierzał kłamać, bo nie po to tutaj przyszedł. Może ewentualnie zatai niektóre
informacje, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że Jason jest Przyziemnym i o
pewnym sprawach nie może mieć pojęcia.
– Co w tym takiego śmiesznego? – zapytał ostrożnie
Aaron, patrząc uważnie na swojego towarzysza.
Młodszy wzruszył ramionami i po raz kolejny
pogłaskał swojego pupila po grzbiecie. Pośmiał się jeszcze chwilę, po czym
pomasował się po brzuchu, jakby chciał mu dać do zrozumienia, że przez to
wszystko ten zaczął go boleć.
– Nawet sobie nie wyobrażasz, ile razy pragnąłem
tego, żebyś mi coś o sobie powiedział – wyznał szczerze Jason. – Starałem się
cię jakoś do tego nakłonić, ale nic nie działało, aż nagle ty przychodzisz jak
gdyby nigdy nic po kilku dniach nieodzywania się i sam mi proponujesz poważną
rozmowę – wyjaśnił i zrobił duże oczy. – Łał.
– Nie traktuj tak tego – skarcił go i zaplótł ręce
Nocny Łowca.
Odrobinę go irytowało nastawienie chłopaka, ale nie
mógł nic na to poradzić. Miał wrażenie, że mimo swoich słów Jason tak naprawdę
nie traktował tego poważnie.
– Czyli jak? – nie rozumiał młodszy.
– Z lekceważeniem. To wcale nie jest śmieszne –
odparł Aaron i uciekł od niego wzrokiem.
Chłopak niemal automatycznie zmienił swoje
nastawienie i zrobił poważną minę. Najwyraźniej zrozumiał, że dla starszego z
nich to było ważne.
– Nie wiem, co masz zamiar mi powiedzieć, ale to
chyba będzie długa rozmowa, prawda? – chciał wiedzieć.
– Nie wiem, czy rozmowa będzie długa – odpowiedział
szczerze Aaron. – Ale na pewno trochę u ciebie posiedzę – dodał z krzywym
uśmiechem.
– Jeśli mnie nie wkurzysz, to może pozwolę ci zostać
dłużej – zaśmiał się Jason, nie mając jednak na myśli nic sprośnego. – Jestem
ciekawy tego, co masz mi do powiedzenia. Ile można żyć w niewiedzy? –
zironizował na koniec.
– Nie przesadzaj – burknął Nocny Łowca. – Nie masz
ze mną najgorzej.
– No nie wiem – ponownie się zaśmiał i nareszcie
przeniósł na niego swoje spojrzenie. – Chodź – powiedział po chwili i wstał. –
Nie będziemy tutaj rozmawiać – wyjaśnił i skierował swoje kroki w stronę drzwi
wejściowych. – Moja mama i brat coś oglądają, także nie powinni nam
przeszkadzać – wyznał i obrócił na moment głowę, by sprawdzić, czy chłopak
idzie za nim.
Aaron był trochę zmieszany, ale od razu ruszył w
jego ślady. Nie miał zamiaru się wycofywać, a może rzeczywiście będzie lepiej,
kiedy będą w pokoju Jasona. Tam nikt nie będzie mógł ich zobaczyć ani usłyszeć,
a przynajmniej w taki sposób, by Nocny Łowca tego nie zauważył.
– Spoko – skinął głową blondyn.
Chciał jakoś ułożyć sobie chociaż wstęp rozmowy,
jaka ich czekała, ale na nic nie mógł wpaść. Postanowił, że będzie
improwizował. Tak naprawdę nigdy nie musiał się przed nikim tłumaczyć i nie
miał pojęcia, co powie Jasonowi.
– Chcesz coś do picia? – przerwał jego myśli
Przyziemny.
– Nie, dzięki – odparł Aaron.
– To masz pecha, bo ja chcę, więc i tak musimy iść
do kuchni – powiedział rozbawiony chłopak i skręcił w odpowiednią stronę.
Blondyn pokręcił głową i odetchnął głęboko, ale nic
nie powiedział. Wolał zostawić tę sprawę, bo dzięki temu nie będą musieli
tracić czasu na coś tak prozaicznego i szybciej będą mogli zająć się tym, po co
ten tutaj przyszedł.
Po drodze nie wpadli na szczęście na kogokolwiek z
rodziny Jasona, co bardzo zadowoliło Aarona. Nie chciał, by ci wiedzieli o jego
obecności.
– No więc co chciałeś mi powiedzieć? – zapytał
młodszy, kiedy już znaleźli się w jego pokoju.
Jason usiadł na krześle przy biurku. Specjalnie
odwrócił je wcześniej w stronę Aarona, który bezpardonowo ułożył się na jego
łóżku.
– Ja? – zdziwił się. – Nie wiem – odparł szczerze.
Na początku planował udawać, że nic nie chce
powiedzieć i wypomnieć mu, że to przecież on zawsze narzeka, iż o niczym mu nie
mówi, ale się powstrzymał. To byłoby bez sensu. Chyba najwyższy czas by
przestać udawać i chociaż raz być z kimkolwiek w pełni szczerym.
– Nie wiesz? – powtórzył jego słowa Jason. – To
znaczy, że... – zaczął, ale ten zaraz wszedł mu w słowo.
– Nie wiem, Jason – powiedział pewnym i twardym
głosem, po czym wzruszył ramionami. – Nie mam pojęcia od czego zacząć, ale się
postaram.
– Czyli serio gadamy szczerze? – chciał się upewnić
Jason i poprawił się nerwowo na krześle.
Aaron nie wiedział, skąd taka reakcja, ale skinął
głową.
– Taki był plan, a co? – wyraził swoje zaskoczenie.
– Nic – odparł chłopak. – Zastanawiam się, skąd ta
zmiana.
– Sam już kilka razy insynuowałeś, że przeszkadza ci
to, że nic ci o sobie nie mówię – przypomniał Nocny Łowca.
– No tak, bo to trochę wkurzające. Rozumiem, że
skoro łączy nas to, co nas łączy, to nie masz obowiązku mi się z niczego
tłumaczyć, ale nie możemy też w kółko gadać o mnie. Widzę, że czasem cię coś
dręczy, ale najwyraźniej nie jestem na tyle godny zaufania, byś mógł się przy
mnie wygadać – stwierdził odrobinę sarkastycznie Jason.
Aaron odetchnął głęboko, co nie uszło uwadze
młodszego. Ten nie zdążył jednak nic wtrącić, bo Nocny Łowca znowu podjął
przerwany temat.
– Nie chodzi o zaufanie ani o nic takiego. Widać, że
nie miałeś wcześniej nikogo takiego jak przyjaciel od seksu – mówił, patrząc na
niego z ukosa. Jason się trochę speszył, ale nie komentował. – W ogóle nie
powinniśmy zaczynać tego wszystkiego. Układ miał być prosty. Mieliśmy spotykać
się jedynie w jednym celu i nic poza tym.
– Sam przychodziłeś czasem, chociaż wyraźnie dawałem
ci znaki, że nie mam ochoty albo czasu na seks – wypomniał mu. – Nie kazałem ci
ze mną siedzieć.
– Mój błąd – zgodził się z nim blondyn. – To
zabrnęło za daleko i chyba nie ma sensu zarzekać się, że to nie przeze mnie.
Oboje się do tego przyczyniliśmy.
– Brzmisz tak, jakbyś się ze mną żegnał na zawsze –
zaśmiał się Jason. – Przecież nie umierasz – dodał i przesiadł się na łóżko.
Usiadł obok wciąż leżącego Nocnego Łowcy i spojrzał
na niego z góry. Aaron z kolei skupił się na suficie, jakby było w nim coś
ciekawego. Położył przy tym dłoń na kolanie młodszego w bardzo władczym geście.
– Za kilka dni mnie tu już nie będzie – wyznał
szczerze blondyn, przenosząc wzrok na Jasona.
Chłopak kiwnął ostrożnie głową, marszcząc brwi.
Czekał na ciąg dalszy, ale ten nie nastąpił. Musiał więc sam o coś zapytać, bo
najwyraźniej od starszego by się niczego nie dowiedział.
– Dlaczego? – spytał wprost.
Aaron chwilę milczał, ale w końcu udzielił mu
prostej i nic nie znaczącej odpowiedzi.
– Wyjeżdżam.
Jason uśmiechnął się delikatnie pod nosem, po czym
znowu zrobił poważną minę. Skoro go nie będzie, to chyba oczywiste, że gdzieś
wyjeżdża. Chłopak chciał znać jakieś szczegóły. W innym wypadku by przecież nie
pytał.
– No tak – odparł młodszy i zastanowił się. Skoro
wyjeżdżał to... – Wrócisz?
– To nie tak – pokręcił głową blondyn. To było
strasznie trudne, zważając na fakt, że po raz pierwszy próbuje coś komuś
powiedzieć. Nie podobała mu się ta zmiana w jego zachowaniu. Jeszcze dwa
miesiące temu spławiłby osobę, która zadawała mu jakieś pytania, a teraz sam dąży
do tego, by powiedzieć coś konkretnego. – Mówiłem ci już, że przyjechałem tu
na... – zaczął, ale zabrakło mu słowa.
Jak Jason to wtedy nazywał?
– Obóz treningowy – podpowiedział mu cicho chłopak,
jakby czytał mu w myślach.
– Właśnie. I wracam – zgodził się – ale do siebie.
Obóz – powiedział, robiąc przy tym zabawną minę – dobiega końca i nic tu po
mnie.
– Czyli już się nie zobaczymy? – mruknął Jason,
pocierając sobie ramiona, bo zrobiło mu się nagle zimniej.
– Raczej nie – wyznał szczerze. – To znaczy raczej
na pewno nie – poprawił się, celowo kładąc nacisk na wyrażenie "na
pewno".
– I przyszedłeś mi o tym powiedzieć?
Aaron nie odpowiedział od razu, bo tak naprawdę nie
znał powodów, dla których się tu teraz znajdował. Nie chciał się do tego
przyznawać nawet przed samym sobą, ale chciał jeszcze zobaczyć się z Jasonem
przed wyjazdem. Mimo wszystko to byłoby nie fair, gdyby wyjechał bez słowa.
Należało mu się kilka szczerych słów.
– Uznałem, że powinienem to zrobić.
Tym razem to Jason zamilkł, popadając w wir swoich
myśli. Nie miał pojęcia, co o tym wszystkim sądzić. Aaron był swoim własnym
przeciwieństwem. Im bardziej się zarzekał, że mu nie zależy, tym bardziej
pokazywał to swoimi czynami. Nie musiał tu przychodzić. Mógł potraktować go jak
plaster, oderwać i zapomnieć, bo gdyby rzeczywiście był takim złym człowiekiem,
to właśnie tak by postąpił.
– Miło, że mnie o tym poinformowałeś – przyznał
ironicznym tonem Przyziemny.
Aaron zerknął na niego zdziwiony tonem, jaki
usłyszał, ale uspokoił się, widząc, że to tylko gra. W oczach Jasona nie
dopatrzył się żadnych oznak tego, że chłopak ma mu to za złe.
– Wolałbyś, żebym tego nie zrobił? – zapytał jednak
mało przyjaznym tonem.
Jason ponownie się speszył i pokręcił przecząco
głową. Oczywiście, że by nie wolał.
– Cieszę się, że to zrobiłeś – zapewnił go i potarł
po ręce, chcąc go chociaż trochę uspokoić. Nie lubił rozmawiać ze wściekłym
Aaronem. – Ale nie będę z tego powodu skakać do góry – sprostował, żeby chłopak
sobie nie pomyślał niczego takiego. – I tak nie mogę nic zrobić. Przecież cię
tu nie zatrzymam – wzruszył ramionami.
Na chwilę pozwolili na to, by ich spojrzenia się
stopiły. Mieli do tego prawo. W końcu to ich ostatnie spotkanie i mogli robić,
co chcieli. Nocny Łowca dodatkowo myślał o tym, co przed chwilą usłyszał. Jason
nie mógł go zatrzymać... Skłamałby, gdyby powiedział, że nawet mu to przez myśl
nie przeszło.
– Dokładnie – zgodził się z nim jednak Aaron, na
przekór swoim rozmyślaniom.
Jason jakby się ocknął, bo zamrugał kilkakrotnie i
odsunął od niego dyskretnie na malutką odległość, ale blondyn i tak zauważył
jego ruch. Dlaczego chłopak tak zareagował? Oczekiwał zaprzeczenia?
– To co? – zagadnął go wesoło, ale jego oczy
pozostawały niewzruszone. – Przyszedłeś wyrównać rachunki i wyjaśnić mi,
dlaczego twoje życie jest takie nudne, że nie chcesz się nim ze mną dzielić?
– Moje życie nie jest nudne – zaśmiał się Aaron pod
nosem. – Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz, mówiąc coś takiego.
– Więc mnie oświeć – rzucił młodszy, by go trochę
podpuścić.
W jednej chwili Aaron zrozumiał, że został zapędzony
w kozi róg. Cokolwiek by teraz nie powiedział, to i tak by się już nie mógł
wycofać. Sam dał się złapać w pułapkę.
– Dobra – zgodził się, wzdychając głęboko. – Ale nie
będziesz zadawał pytań, okej? Nie jestem w stanie ci opowiedzieć wszystkiego i
musisz to uszanować.
– Pasuje – przyznał Jason i poprawił się, by
siedzieć wygodniej.
Rękę nadal trzymał na ramieniu starszego z nich i
nie zamierzał jej stamtąd zabierać. Aaron nie skarżył się na to, żeby mu to
przeszkadzało. Poza tym sam cały czas macał go po kolanie, więc chłopak nie
chciał być gorszy.
Nocny Łowca ponownie nabrał dużo powietrza do płuc
tylko po to, żeby po chwili je wypuścić. Zakrył oczy ramieniem i zaczął mówić:
– Jeżeli coś ci się nie będzie zgadzać z twoim
życiem, nie zwracaj na to uwagi – powiedział twardo i przygryzł wargę. – Od
razu mówię, że nie wszystko możesz od tak połączyć ze swoją osobą, bo bardzo
się od siebie różnimy, rozumiesz?
– Niby czym? – zaśmiał się cicho Jason.
– Chociażby tym, co mamy w spodniach. Ja mam
giganta, a ty... – odparł odrobinę rozbawiony Nocny Łowca.
Odsunął też na chwilę ramię od twarzy, by rzucić mu
kpiące spojrzenie. Wiedział, że rozjuszy tym chłopaka, ale lubił go denerwować.
– Nie kończ albo ta dłoń wyląduje na twojej twarzy –
warknął Jason i uniósł dłoń, jakby rzeczywiście chciał go uderzyć.
– Śmiało – podpuścił go blondyn.
Miał świadomość tego, że nawet gdyby młodszy
zdecydował się na ten ruch, to nie miał by szans w starciu z wyszkolonym i
nigdy nietracącym czujności Nocny Łowcą. Jeśli Jason jeszcze tego nie wiedział,
to miał okazję się przekonać, bo rzeczywiście po kilku sekundach jego ręka
ruszyła w stronę klatki piersiowej blondyna. Ten jednak nie dał mu możliwości
wykazania się, bo w mgnieniu oka złapał jego pięść i patrząc mu przy tym
głęboko w oczy. Wyraźnie zaskoczył tym młodszego, który zapomniał o zamknięciu
ust.
– Boli – wydusił cichutko.
Aaron dopiero po tym jednym słowie zdał sobie sprawę
z tego, że ręka, którą trzymał, wygięta była pod dziwnym kątem, a w zestawieniu
z jego siłą mogła rzeczywiście sprawiać ból. Automatycznie ją puścił i
pogłaskał go po kolanie.
– Wybacz – rzucił głucho. – Ale mówiłem poważnie.
Naprawdę się różnimy.
– Dobra, już rozumiem – burknął obrażonym tonem, ale
zaraz się rozchmurzył, bo Aaron ponownie zakrył powieki ramieniem, co
oznaczało, że będzie kontynuował.
– Zacznę od tego, co już powiedziałem. Moje życie
nie jest nudne, chociaż może się wydawać monotonne – przyznał blondyn. –
Urodziłem się w mieście, którego nazwa tobie nic nie powie, a dla ludzi
podobnych mi znaczy bardzo wiele. To niemalże zaszczyt rozpocząć tam swoje
życie i moi rodzice doskonale o tym wiedzieli. Mieszkałem tam przez kilka lat,
a potem przeniosłem się na południe, gdzie mieszkali moi rodzice.
– Nie mieszkałeś z nimi? – zdziwił się Jason,
zapominając o tym, że miał nie zadawać pytań.
– Nie – odparł Aaron, postanawiając, że tym razem
nie zwróci mu uwagi za to wtrącenie. Dla niego to, że nie mieszkał z rodzicami,
kiedy był mały, było normą. Przyzwyczaił się do tego. – Wychowywałem się w
miejscu, w którym się urodziłem. Dzięki temu poznałem swoją historię i historię
moich przodków. Jako że moi rodzice byli
i nadal są szanowanymi ludźmi, kręciło się wokół mnie wiele osób, które były
przez nich zatrudniane bądź same zgłaszały się na ochotnika, by zdobyć sympatię
w ich oczach. Nie miały jednak pojęcia, że na nich nic nie robi wrażenia –
prychnął, jakby miał na myśli coś zupełnie innego niż opiekę nad dzieckiem. –
Oboje, zarówno moja matka, jak i ojciec, byli uczestnikami wojny, a ojciec
dostał order za specjalne zasługi. Są świetnymi wojownikami, bo oboje posiadają
umiejętność przywódcy. Są do siebie podobni pod wieloma względami. Oboje są
odważni, silni, niezależni i rządni władzy, którą tak naprawdę już posiadają.
Mają pod swoją opieką kilka ośrodków, które są jednymi z najlepszych na
świecie. Jakiś czas z nimi nawet mieszkałem, ale to nie miało sensu. Nigdy nie
zwracali na mnie uwagi. Zależało im tylko na tym, bym zdobył wykształcenie i
był wyszkolony. Żebym w odpowiednim momencie mógł sam stać się doskonałym
wojownikiem, który pójdzie w ich ślady. Nie miało znaczenia to, czy tego
chciałem, czy nie, bo taki się urodziłem i nie miałem wyjścia.
– Czekaj – przerwał mu Jason. – Bo czegoś nie
rozumiem...
– Mówiłem, że nie będziesz rozumiał – westchnął
blondyn.
– No tak – nie przejął się tym młodszy. – Ale
powiedz mi – poprosił. – Twoi rodzice są jakimiś żołnierzami? I w ogóle jak
możesz mówić o tym wszystkim z takim spokojem? To jacyś tyrani.
– Myślę, że można by ich tak nazwać – przyznał
szczerze Nocny Łowca. – Ale dla nich nie byłoby to niczym obraźliwym. Zrozum,
że w świecie, z którego się wywodzę, tak już jest. Nikt nie przejmuje się
niczym oprócz swojej pozycji. To ona jest najważniejsza, bo im jesteś wyżej w
hierarchii tym bardziej jesteś kimś. Dzieci nie rodzi się z chęci powiększenia
rodziny, a potem nie wychowuje się ich z powodu bezgranicznej miłości, jaką się
do nich czuje. W każdym, nawet małym niemowlaku, od zawsze widzi się człowieka,
który w przyszłości będzie stał z bronią w ręku i im szybciej to nastąpi tym
lepiej – dodał, sięgając dłonią wyżej, aż do uda chłopaka.
To, że miał z nim cały czas kontakt cielesny, bardzo
mu pomagało. Czuł się lepiej, wiedząc, że Jason cały czas przy nim jest.
Młodszy z kolei miał mieszane uczucia. Źle mu się słuchało tego, co Aaron mu
mówił. To wszystko było okropne i wywoływało u niego gęsią skórkę.
– To dlaczego rodzi się dzieci? – zapytał wbrew
sobie.
Już bał się odpowiedzi, która za chwilę nastąpi.
– Po to, by przedłużyć rasę – odparł blondyn wprost.
Słyszał wyraźne zawahanie w głosie Jasona, ale nie
mógł skłamać. Obiecał mu, że będzie z nim szczery i tak pozostanie. Zrobi
wszystko, co w jego mocy, żeby tej obietnicy dotrzymać.
– Jaką rasę do licha? – skrzywił się chłopak, nie
wierząc w to, co słyszał.
Zabrzmiało bardzo źle.
– Prosiłem cię, żebyś nie zadawał pytań. Jak coś
będzie niejasne, zapytasz na koniec, dobra? – warknął, mając już dość tego, że
Jason wchodził mu w słowo. – Mówiłem ci, że niektórych rzeczy ci nie powiem.
Nie dopytuj się, bo nie chcesz znać odpowiedzi, uwierz mi – wyjaśnił. Jason
chwilę nic nie mówił, ale w końcu skinął głową. Nie miał pojęcia, co o tym
wszystkim myśleć, ale postanowił, że chociaż wysłucha do końca, co ten ma mu do
powiedzenia. – Moje życie było zaplanowane i mogę się założyć, że już przed
narodzinami byłem zapisany do specjalnej szkółki. Dzięki pieniądzom i wpływom
moich rodziców miałem zapewniony dobry start. Uczyłem się, szkoliłem i robiłem
wszystko inne, co mi kazano. Po jakimś czasie przestało mi się to jednak
podobać. Widziałem inne dzieciaki i ich rodziców, którzy stali przy nich i puchli
z dumy, podczas gdy moi starzy mieli mnie gdzieś. Zacząłem się buntować,
chociaż nawet nie wiem po co. I tak nie zwróciliby na mnie uwagi. Nie miałem
prawa do posiadania własnego zdania, co niejednokrotnie było przyczyną naszych
sporów. Kiedy zacząłem dorastać, ojciec zażądał, bym przeniósł się do jednej z
ich posiadłości. Nie miałem wyboru i musiałem to zrobić. Od razu na wejściu
dostałem plan swoich zajęć, treningów i listę osób, z którymi mogę się zadawać,
a wszystko po to bym nie przyniósł im wstydu. Myślisz, że robiło na nich
wrażenie to, że nie byłem posłuszny? – zaśmiał się z kpiną. – Nie. Wiedzieli,
że prędzej czy później i tak im się podporządkuję. Nie mogłem inaczej – dodał i
wzruszył ramionami.
– A próbowałeś różnych metod? Może miałeś jakąś inną
rodzinę, której nie byłoby to obojętne?
– Myślisz, że jestem głupi, Jason? Słuchasz mnie w
ogóle? – warknął. – To nie ma znaczenia – powtórzył dobitnie. – Większość z
osób, które znam, powiedziałoby mi jedynie, że to mi wyjdzie na dobre. Ba!
Większość osób by mi zazdrościła tego, że mam tyle możliwości. W moim świecie
to normalne. Poza tym szczerze wątpię w to, czy ktokolwiek miałby odwagę
przeciwstawić się moim starym. Nikt nie chciałby się tak narażać. Zajmują
najwyższe miejsca w Radzie i jednym skinieniem palca mogliby sprawić, że ktoś
przestałby istnieć, stałby się nikim. Do osiemnastego roku życia za mnie
odpowiadali i nie mogłem podjąć samodzielnie żadnej decyzji. Teraz zyskałem
własne prawa, ale nie wiem, czy to coś zmieniło. Wydaje mi się, że zawsze będę
na ich łasce. Zachowują się tak, jakbym miał paść przed nimi na kolana i
całować ich po stopach za to, że pozwalają mi nosić swoje nazwisko. Myślę, że
nigdy nie planowali mieć dzieci, a ja pojawiłem się na świecie wbrew temu, co
sobie wyobrażali.
– To, co mówisz, jest straszne – stwierdził Jason. –
Może po prostu źle to odbierasz – spróbował. – Nie może być tak, że w ogóle ich
nie obchodzi to, co robisz prywatnie.
– Serio? – zaśmiał się gardłowo. – Jak zareagowałaby
twoja mama, gdyby zobaczyła cię, kiedy się ze mną całujesz?
– Nie wiem – odparł zaskoczony tym pytaniem. Nie
miał pojęcia, co to miało wspólnego z ich rozmową. – Najpierw by się speszyła,
a po jakimś czasie chciałaby pewnie ze mną o tym porozmawiać, a co?
– Mój ojciec wparował kiedyś do mojego pokoju, kiedy
byłem tam z innych chłopakiem. W łóżku. Nago. Chyba ci nie muszę mówić, co
robiliśmy – prychnął pod nosem. – Spojrzał na nas i jak gdyby nigdy nic wszedł
do środka, żeby położyć na biurku książki, które przyniósł ze sobą. Powiedział,
żebym je później przeczytał i wyszedł. Byłem trochę zdziwiony, ale potem do
mnie dotarło, że przecież on ma mnie w dupie i nie obchodzi go, co robię.
Szkoda tylko, że koleś, z którym wtedy byłem, wyszedł zaraz po nim i musiałem
skończyć sam – dodał rozbawionym tonem i zrobił śmieszną minę.
Jason nie wiedział, co ma powiedzieć. Przez myśl mu
nawet nie przeszło, że chłopak może kłamać. Skoro mu obiecał, że nie będzie
tego robić, to mu wierzył. Trudno mu było jednak to sobie wyobrazić. Zachowanie
ojca Aarona i jego ignorancja względem życia jego syna była niemożliwa. Jak
można być tak obojętnym? Starał się też wyprzeć z umysłu to dziwne uczucie,
które ogarnęło go zaraz po tym, kiedy ten powiedział o innym chłopaku w jego
łóżku.
– Powiedział ci to kiedyś wprost? W sensie twój tata
– sprostował Jason. – Upokarzał cię w jakiś sposób?
Aaron uśmiechnął się wrednie.
– Jason – westchnął. – Mój mały, naiwny i głupiutki
Jason – mruknął karcąco. – Nie. Nie upokarzał mnie i uprzedzę twoje kolejne
pytanie, nie bił mnie, ale czy to o czymś świadczy? – zapytał. – Wystarczy, że
spojrzy na ciebie tym swoim pogardliwym wzrokiem, a czujesz się jak najgorszy
śmieć – tłumaczył. Jason spuścił wzrok, kiedy usłyszał pierwszą część. Nie
wiedział, dlaczego, ale bardzo mu się spodobało to, jak ten go nazwał. No bo
przecież gdyby wyrzucić te wszystkie przymiotniki, zostałoby "mój
Jason". Zaraz się jednak speszył, zdając sobie sprawę z tego, o czym
myślał. Dobrze, że Aaron miał zasłonięte oczy, bo w przeciwnym razie mógłby się
czegoś domyślić. – Kilka miesięcy temu dowiedziałem się o szkoleniu w Nowym
Jorku. Stary mnie zapisał, ale ja bez jego zgody wycofałem swoje zgłoszenie.
Wkurzył mnie i stwierdziłem, że i tak mi nie może nic zrobić, bo jestem
pełnoletni. I bez tego dałbym sobie radę – mówił dalej, nie zwracając uwagi na
słuchającego go chłopaka. – Mieli być w Europie i się nawet o tym nie
dowiedzieć, ale matka nagle wróciła do domu. Ojciec miał przyjechać zaraz po
niej, więc stwierdziłem, że nic tam po mnie. Jakoś na ostatnią chwilę udało mi
się wszystko załatwić, namówiłem kuzyna i jednak tu jestem. Ominęło nas kilka
dni treningów, ale nie żałuję, że tu przyjechałem – wyznał. Jason słuchał
każdego jego słowa i miał nadzieję, że ten chociaż raz o nim wspomni, ale tak
się nie stało. – Nikt mnie tu nie znał, nikt nie oceniał za nazwisko i przede
wszystkim miałem spokój od starych. Takie przedwczesne wakacje – zaśmiał się.
Jason mu zawtórował, jednak z odrobinę spóźnionym
zapłonem i mniejszym entuzjazmem.
– A teraz tam wracasz? – zapytał.
Wcześniej musiał odchrząknąć, bo po tak długich
wypowiedziach Aarona miał wrażenie, jakby sam się nie odzywał przez wieki.
Nocny Łowca z kolei odsunął ramię od twarzy i zapatrzył się w sufit, po czym
bez żadnych zapowiedzi usiadł i niemal zderzył się z Jasonem czołem. Chłopak
szybko się odsunął, dziwiąc się temu, że siedział tak blisko i niemalże się nad
nim pochylał.
– Muszę – wzruszył ramionami.
– Nie musisz... – zaczął młodszy, ale ten mu
przerwał.
Roześmiał się i spojrzał mu w oczy.
– Zostałem wychowany do tego, by być wojownikiem i
to mnie nie ominie. Nie mogę od tak się tego wyrzec. Tak się nie da – wyznał
szczerze Nocny Łowca. – Jestem z tego dumny, bo to jest naprawdę zaszczyt.
– Co ty gadasz?! – nie wytrzymał Jason. Nic nie
rozumiał, ale mu się to nie podobało. – O czym ty mówisz? – powtórzył. – To
nienormalne! Cały czas mówisz o tym, że jesteś wojownikiem, że twoi rodzice to
tyrani, ale w twoim świecie to nic złego, że od małego jesteś szkolony i
trenujesz sztuki walki. Twoi rodzice są w Radzie i nikt im nie podskoczy –
wymieniał i nagle zrobił wielkie oczy, bo coś do niego dotarło. Odsunął się od
niego aż do samej krawędzi łóżka. – Jesteś w jakimś gangu, prawda? – zapytał. –
To dlatego nic mi o sobie wcześniej nie mówiłeś? Bo należysz do mafii?
– Jason... weź się nie wygłupiaj – poprosił, kiedy
chłopak nie ruszył się ani o milimetr. – Nie jestem w żadnym gangu.
– Sam mówiłeś, że tak cię wychowano i że jesteś
wojownikiem. Zrobili ci pranie mózgu!
– Nikt mi nie zrobił prania mózgu – zapewnił go
blondyn.
– To jak wyjaśnisz fakt, że z taką łatwością
przychodzi ci mówienie o tym, że w przyszłości będziesz mordercą, co? – chciał
wiedzieć. – Jak w ogóle możesz myśleć o tym, że kogoś zabijesz? To chore –
skrzywił się. – I jeszcze to, co było ostatnio! – przypomniał sobie i
powiedział na jednym wydechu. – Byliśmy w parku i nagle zaczęło się coś dziać.
Tylko ty wiedziałeś co! I mówiłeś mi wcześniej, że jesteś niebezpieczny!
Pamiętasz? – spytał. – Jak byliśmy u ciebie. Powtarzałeś mi, że nie powinienem
się z tobą spotykać...
– To nie tak – spróbował ponownie Aaron. – To, co
wtedy mówiłem, to nieprawda i o tym wiesz. Chciałem dla ciebie dobrze i
chciałem cię spławić. Nie powinieneś być z takim kimś jak ja.
– Bo jesteś niebezpieczny – prychnął Jason.
– Bo możesz być w niebezpieczeństwie, jeśli ktoś
dowiedziałby się, że o mnie wiesz – sprostował, chociaż chłopak i tak nie
wiedział, o co mu dokładnie chodziło.
"Bo wiem, że jesteś w gangu?", chciał
powiedzieć, ale się powstrzymał. Przeszło mu też przez myśl, że skoro byli
tylko kumplami, którzy spotykali się w sypialni, to dlaczego ten chciał z nim
zerwać "dla jego dobra"? To było nielogiczne.
– No dobra – zgodził się ostrożnie. – A co z tym, że
będziesz wojownikiem? Naprawdę ci to nie przeszkadza?
Aaron miał nadzieję, że Jason już nie będzie do tego
wracał, ale najwyraźniej się przeliczył. To było najgorsze, bo Nocny Łowca nie
miał pojęcia, jak z tego wybrnąć. Każda odpowiedź wywoła falę kolejnych pytań i
miał tego świadomość.
– Nie możesz się mnie bać – zaczął i westchnął, po
czym wstał i podszedł do okna. Jason nie spuszczał z niego wzroku, jakby
myślał, że ten mu może coś zrobić. – Spędziliśmy już razem tyle czasu i miałem
tyle okazji, żeby zrobić ci krzywdę, a mimo to wciąż tu siedzisz – przyznał i
obrócił się w jego stronę. Zrobił jeden mały kroczek i się zatrzymał. – To już
i tak zabrnęło za daleko – powiedział bardziej do siebie niż do Jasona – i
chyba teraz już nie ucieknę od odpowiedzi. Obiecaj mi tylko, że nikomu o mnie
nigdy nie powiesz, dobra? – zapytał. – Ani o tym, co ci już powiedziałem, ani o
tym, co dopiero usłyszysz, okej? I nie bój się – dodał rozbawiony, widząc jego
szeroko otwarte oczy.
– Nie boję się – odparł automatycznie, wpatrując się
w niego jak w obrazek.
Kłamał. Bał się, ale chciał usłyszeć to, co ten miał
mu do powiedzenia.
– I zachowasz to dla siebie?
– Tak – odrzekł.
Aaron uśmiechnął się smutno i podszedł bliżej niego
tylko po to, by przyklęknąć przed jego nogami. Jason musiał przez to patrzeć na
niego z góry.
– Nie obiecuję ci, że mi uwierzysz – zaczął
ostrożnie. – Ale możesz być pewien, że nie będę zabijał ludzi. Nie jestem
mordercą – powiedział i zaśmiał się z tylko sobie znanych powodów. Jasonowi nie
było do śmiechu. Coraz bardziej miał wrażenie, że Aaron to jakiś psychopata po
praniu mózgu. Nie widział innego wytłumaczenia na to wszystko. – Przynajmniej
nie w tym sensie. Eh, Przyziemni nie powinni wiedzieć nic o Świecie Cienia –
mruknął pod nosem.
– O czym ty znowu gadasz? Jaki Świat Cienia? –
zapytał cicho Jason. Nie wiedział, co ma na ten temat sądzić. – Jacy
Przyziemni? Tak siebie nazywacie? Zwariowałeś, Aaron – stwierdził i pokręcił
głową z niedowierzaniem.
– Nie, nie zwariowałem – zapewnił go blondyn. –
Wywodzę się z innego świata niż ty, Jason. I nie nazywam Przyziemnym siebie
tylko ciebie – dodał i spojrzał na niego takim wzrokiem, jakby chciał
powiedzieć, że nawet on powinien o tym wiedzieć. – Ja jestem Nocnym Łowcą.
– Nie, Aaron. Nie jesteś Nocnym Łowcą – pokręcił
głową, nie zrywając z nim kontaktu wzrokowego. Najgorsze było to, że Aaron
wyglądał tak, jakby rzeczywiście wierzył w to, co mówił. – Jesteś człowiekiem,
Aaron.
– Nie, jestem Nocnym Łowcą – powtórzył twardo
blondyn. – Zostałem stworzony do tego, żeby zabijać demony – dodał i wziął go
za rękę.
– Demony? – powtórzył po nim chłopak i zrobił krzywą
minę. – Aaron – zaczął i przeczesał włosy wolną dłonią. – To niemożliwe.
Nocny Łowca westchnął głęboko, nie wiedząc, co
zrobić. Nie wierzył w to, że Jason od razu mu uwierzy, ale nie myślał też, że
weźmie go za osobę niezrównoważoną.
– Jak ci to udowodnić? – zapytał sam siebie. –
Pamiętasz, jak ostatnio byliśmy w parku? Był atak demonów. To stąd moje
zachowanie i to wszystko, co widziałeś.
– Nic nie widziałem. Widziałem tylko jak...
– Jak co? – wszedł mu w słowo. – Jak spadają drzewa
i niebo nagle ciemnieje? To wszystko było spowodowane ich obecnością –
wyjaśnił. – Mówię prawdę. Nie masz Wzroku, więc ich nie widzisz. Ale istnieją –
dodał i położył głowę na jego kolanie.
Przez chwilę myślał, co mógłby jeszcze powiedzieć
bądź zrobić, ale na nic nie mógł wpaść. Ponadto źle czuł się z tym, że Jason
nawet nie próbował go zrozumieć. Nie miał pojęcia, co chłopak teraz o nim
myślał i chyba nie chciał o to pytać. Starczyło mu to, że wplótł mu palce we
włosy i drapał go po głowie.
– Nie brzmi bardzo wiarygodnie – stwierdził chłopak.
– Wiem – odparł Aaron i nagle go olśniło.
Może i nie mógł sprawić, że Jason nagle zobaczy
jakiegoś demona, ale przecież mógł mu pokazać, że rzeczywiście jest inny.
Sięgnął do kieszeni i położył na jego kolanie jej zawartość. Czuł się tak,
jakby odzyskał całą energię.
– Co to? – zaśmiał się Jason. – Różdżka?
– Różdżkę masz między nogami – odparował blondyn i
sięgnął po przedmiot. – To jest stela. Niezbędne narzędzie każdego Nocnego
Łowcy.
– I co robisz tą stelą? – zapytał od niechcenia.
– Mogę zrobić wszystko – zapewnił go. – Mogę
sprawić, że będę szybszy, silniejszy. Mogę poprawić swoją koordynację ruchową –
wymieniał, patrząc na niego z dołu.
– Czyli nic co bym zauważył? – prychnął niepewnie
młodszy.
– Jeszcze się zdziwisz – powiedział Nocny Łowca i
wstał z ziemi, by przysiąść obok niego na łóżku. – Spójrz – poprosił i
narysował runę, dzięki której światła w całym pokoju ściemniały.
Jason doskonale wiedział, że nie było to możliwe, bo
posiadał zwykły włącznik. Poza tym znajdował się on na drugim końcu
pomieszczenia. To jednak nic nie znaczyło. Może po prostu był to zbieg
okoliczności i żarówki się przepaliły? Tylko że wtedy nie świeciłyby wcale...
– To oznacza tylko tyle, że popsułeś mi światło –
mruknął pod nosem Jason.
– Nieprawda – zaprzeczył blondyn i wziął do ręki
magiczny kamień, który również trzymał wcześniej w kieszeni. – A na to co
powiesz? – zapytał, kiedy przedmiot rozbłysł w jego dłoni.
– Kupisz coś takiego w każdym sklepie z zabawkami – burknął,
po raz kolejny odrzucając jego próbę udowodnienia swojej racji.
– Niemożliwe. Nie coś takiego – rzekł pewnym siebie
głosem. – Ty spróbuj – zaproponował i wcisnął mu kamień w dłoń, a ten od razu
zgasł. – Widzisz? Świeci tylko w rękach Łowcy.
– Na pewno gdzieś jest jakiś włącznik – pokręcił
głową Jason.
– Niby gdzie? – zapytał Aaron, opuszczając bezradnie
ręce. – Przyjrzyj się dokładnie – poprosił go, a ten od razu to zrobił.
Rzeczywiście nie było żadnego włącznika... – I co? – chciał znać jego zdanie,
kiedy po raz kolejny dotknął kamienia i oddał go chłopakowi.
Efekt był ten sam. Kiedy Aaron go trzymał, kamień
świecił, a kiedy oddawał go Przyziemnemu, gasnął.
– Dziwne – przyznał nareszcie Jason, kiedy kamień
rozbłysnął w jego dłoniach z powodu tego, że Nocny Łowca dotknął go jedynie
palcem. Kiedy go zabrał, przedmiot ponownie stał się zwykłym kamieniem. –
Dziwne – powtórzył Przyziemny. – Ale nie sprawia, że zaczynam wierzyć w demony
i jakiś inny świat. Przykro mi – oznajmił smutno.
– To nic, bo to nie wszystko – powiedział Aaron i
przyłożył sobie stelę do przedramienia. – Zaraz zobaczysz coś, przez co od razu
mi uwierzysz – zapewnił go i zaczął rysować runę na swoim ciele.
– Co ty robisz? – przeraził się Jason i sięgnął do
przodu, by zabrać mu przedmiot. – Zrobisz sobie krzywdę!
– Nic mi nie będzie – odparł i odsunął się, by ten
nie był w stanie go dosięgnąć.
Zaraz też dokończył rysowanie znaku i... zniknął.
Przepadł. Rozpłynął się w powietrzu. Jason nie wiedział, jak to nazwać, ale był
pewny tego, że Aarona nie było. A przed chwilą był. A teraz nie było.
– Aaron? – zapytał młodszy i rozejrzał się po
pokoju. – Aaron, nie wygłupiaj się – poprosił przerażony. – Wychodź – dodał,
chociaż był pewny tego, że chłopak się nigdzie nie schował. Nie miał szans,
żeby to zrobić. Siedział przed nim i w ułamku sekundy zniknął mu z oczu. Jason
nie miał pojęcia, jak to wytłumaczyć. – Aaron – spróbował jeszcze raz i tym
razem doczekał się reakcji. Usłyszał cichy śmiech chłopaka i pocałunek na szyi.
Wyciągnął w tamtą stronę dłoń i ta rzeczywiście natrafiła na przeszkodę. Na
miękką przeszkodę, która była prawdopodobnie włosami Nocnego Łowcy. – Aaron –
powtórzył Jason z ulgą.
Po chwili jego oczom znowu ukazał się Aaron w pełnej
swojej okazałości. Uśmiechał się do niego szeroko, a Jason, kiedy go
zobaczył... mocno się w niego wtulił. Cały się trząsł.
– Nie bój się – zaśmiał się blondyn i objął go
ramieniem.
– Jak ty... jak ty to zrobiłeś? – zapytał niepewnie.
– To prawda? Jesteś... – zawahał się na moment i w końcu się od niego odsunął.
Najwyraźniej się uspokoił, bo zachowywał się już dużo normalniej. – Jesteś
Nocnym Łowcą? Aaron nie odpowiedział, a po prostu skinął głową. – Wow –
stwierdził młodszy i również się uśmiechnął. Pierwszy szok minął i teraz był
zachwycony tym, co Aaron potrafił zrobić. – Możesz jeszcze raz tak... zniknąć? –
zapytał, uśmiechając się słodko.
Nocny Łowca zaśmiał się głośno, kiedy usłyszał to
pytanie.
– Jara cię całowanie się z powietrzem?
– Być może – odpowiedział i również się zaśmiał,
łapiąc go za koszulkę i przyciągając do głębokiego pocałunku.
Teraz, kiedy wszystko wiedział, czuł się znacznie
lepiej. Aaron nie kłamał i posiadał niesamowite zdolności, którymi się z nim
podzielił. Szkoda mu było tylko tego, że chłopak za kilka dni wyjeżdżał i być
może już nigdy więcej się nie zobaczą, ale tym postanowił się póki co nie
martwić. Na tą jedną noc mógł o tym zapomnieć.
Juhu nowy rozdzial <3 Pora przeczytac! :D
OdpowiedzUsuń~Airy
Fajny rozdział tęskniłam za blogiem :D naprawdę szkoda ze niedługo koniec czekam na kolejny :( ❤
OdpowiedzUsuńA miałam kłaść się spać a tu nowy rozdział! Omg! Aaron jest jednak kochany na swój pomylony sposób! Cieszę się, że Jason dowiedział się o Nocnych łowcach^^ ale przykro, że Aaron musi wyjechać :(
OdpowiedzUsuńOch, a ja czekałam na Maleca. :(
OdpowiedzUsuńNo w końcu Jaron!!! Mam niedosyt, rozdział zdecydowanie za krótki. Dobrze, że mu w końcu powiedział, bo ile można było to ciągnąć? I nawet niech nie próbuje gdziekolwiek wyjeżdżać, niech znajdzie jakąś lukę i z nim zostanie. Może nawet dostać przydział jako najmłodszy dowódca NY, wtedy i rodzina nie będzie się przypierniczać, a i on nie będzie musiał nigdzie jechać! Zabawne, ale zacząłem czytać opowiadanie ze względu na Maleca, ale w szybkim tempie to właśnie Jaron bardziej mi przypadł do gustu. Są znacznie ciekawsi. Aaron i Jason powinni mieć swój spin off i kolejne 200 rozdziałów :) Czekam na dalsze losy.
OdpowiedzUsuńMiałam tak samo :D Zaczełam dla Maleca ale jak pojawił sie Jaron to się w nich zakochałam :D I popieram! Zrób dalsze losy Jarona^^
UsuńJaron jest nudny. W ogóle nie czytam fragmentów z nimi.
UsuńJa na początku uważałam go za strasznego dupka i bolało mnie kiedy tylko się pojawiał, ale teraz go polubiłam i szczerze nie mogę sie doczekać kolejnych rozdziałów z nim i Jasonem ^^
UsuńO niech nie wyjeżdża :c. Jak czytałam to miałam takie "ej ej Aron to Alec jest najlepszym NŁ nie ty, możesz być drugim" heheh #sexyAlecforever <3 Do nexta bay love xoxo i.t.p :*
OdpowiedzUsuńPo długich oczekiwaniach w końcu jest! Uroczy rozdział. Cieszę się, że Jason dowiedział się prawdy. A teraz czekam na Maleca.
OdpowiedzUsuńTak w końcu Jaron!
OdpowiedzUsuńRozdział jest super jak każda wzmianka o nich!
Może jakaś kontynuacja? Tym razem o Jasonie i Aaronie z Maleciem w tyle? ;P taka zamiana ról? :)
OdpowiedzUsuńNieeeeeee. Maleca, Maleca. Dla Jarona najlepiej nowy blog, bo niektórzy nie lubią obu tych par... jak ja.
Usuń...to po jasną chole... się odzywasz? Jak ci coś nie pasuje, to nie czytaj, a nie zaśmiecasz swoimi wypocinami bloga, że coś ci się nie podoba! Napisz sama coś lepszego - Nie? Ano tak, zero talentu i dużo jadu w gębie, prawda? Niektórzy czytają bloga tylko i wyłącznie ze względu na Jarona więc twoje zdanie jest totalnie nieistotne. Jak jest o Malecu to czytaj i się ciesz, a jak o Jaronie nie czytaj proste i nie zaśmiecaj sobą internetu trolu jeden! Nie znoszę ludzi, którzy sami nic nie potrafią, ale krytykują wszystko co im nie pasuje.
UsuńNie krytykuję, wyrażam opinię. Blog powstał z myślą o Malecu. Od nieco wszystko się zaczęło, więc nie lepiej dla obu par założyć osobne blogi? Tak to tylko jedni: o nie, znowu Malec, a inni: o nie, znowu Jaron.
UsuńTylko, że fani Jarona nie krytykują fanów Maleca ale w drugą strone jak idzie to tak. To było do przewidzenia, że prędzej czy póżniej powstanie kłótnia Team Jaron vs Team Malec :D i jak dla mnie to bezsensu zakładać osobny blog dla Jarona skoro ich historia splata się z Maleciem :)
UsuńKochana autorko bloga! Pisz dalej tego cudownego ff i nie przejmuj się co ludzie mówią! Oba paringi są wspaniałe~ Jaron ma to coś, lubię wrednego Aarona, bo przecież przez cały czas nie można czytać słodkości :D Oba paringi sie uzupełniaja i komentarze w stylu "onie znowu Jaron" są niepotrzebne... Szanujmy się.
Asia~
Brawa dla koleżanki wyżej :))
UsuńCudny rozdzial! Szczerze troche mi szkoda , ze Jason i Aron juz sie nie zobacza :(. Kiedy nastepny rodzial? Czekam na Malca <3
OdpowiedzUsuń~Airy
Kiedy nowy rodzial ?:c
OdpowiedzUsuń~Airy
Czekamy,czekamy i sie chyba nie doczekamy :c
UsuńUwielbiam cię poprostu najlepszy blog o malecu jaki w życiu czytałam to zmieniło sęs mego życia zniecierpliwością czekam na kolejny wpis buziaki kochana
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię poprostu najlepszy blog o malecu jaki w życiu czytałam to zmieniło sęs mego życia zniecierpliwością czekam na kolejny wpis buziaki kochana
OdpowiedzUsuńOMG dlaczego tak długo muszę czekać :(((( ja tu umieram, codziennie sprawdzam czy jest coś nowego a tu nic:( halo <3 tęsknimy
OdpowiedzUsuńcoś się stało że nie ma nowego rozdziału?
OdpowiedzUsuńHej...
OdpowiedzUsuńStraciłam już nadzieję...
OdpowiedzUsuńStraciłam już nadzieję...
OdpowiedzUsuńNie no, bez przesady. Miesiąc bez rozdziału to nic. W porównaniu do innych blogów to tu rozdziały były dosyć często i nie panikujcie, że nie ma rozdziału, bo może autorka ma swoje sprawy do załatwienia. Trzeba myśleć pozytywnie 😊
Usuńnie no. trza myśleć positve, nie? W końcu rok szkolny i takie tam. ja też się martwię... Próbuję to jakoś wytłumaczyć, ale to jest bez sensu. nic nie umiem :(, nawet obrać kartofli... beznadzieja... :(
OdpowiedzUsuńJuz ponad miesiąc :'( czekamy z niecierpliwością na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńHej, co się stało że tak długo nie ma nowego rozdziału ?
OdpowiedzUsuńCzekamy i tęsknimy, wróć do nas :)
-A
Halo ktoś wie co z nowym rozdziałem? Zaczynam się martwic ;/ bardzo mocno i z nadzieja czekam na kolejny rozdział ❤
OdpowiedzUsuńTo juz koniec...?
OdpowiedzUsuńHehe wróciłam xd
OdpowiedzUsuńNie traćcie nadzieji! Rozdział będzie, a ja tego dopilnuję :b
Cherrs~
Tylko kiedy :(
UsuńPostara się jak najszybciej, ale musi napisać go jeszcze raz.
UsuńCherrs~
😭😭 może chociaż jakiś oneshot?
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscią na kolejny rozdział! Genialnie piszesz szkoda tylko ze taka spora przerwę zrobiłaś :/ Magnus i Alex najlepsi 😍
OdpowiedzUsuń