Magnus wstał wcześnie rano. Nie mógł
spać. To przez te imprezy, strasznie go męczą. Czasami zastanawia
się, dlaczego je jeszcze organizuje. Wczorajsza nie była taka zła,
dopóki goście nie zaczęli wariować. Za dużo alkoholu. Wygonił
wszystkich koło pierwszej. Zaklęciem wszystko sprzątnął, umył
się, przebrał w piżamę i położył spać. Zasnął jednak
dopiero po drugiej. Myślał dużo o gościach, którzy go
odwiedzili. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem widział u siebie
Nocnych Łowców. Nigdy ich nie zapraszał, nie wiedział skąd ta
mała miała zaproszenie. Swoją drogą może to nie był taki zły
pomysł, że przyszli. Nie sądził, że jeszcze kiedyś spotka
chłopaka z baru, a tu proszę. Udało mu się zamienić z nim kilka
słów. Dosłownie kilka, bo ten zaraz musiał iść. Hmm, Alexander.
Piękne imię. On sam też był niczego sobie. Był całkiem
przystojny. Miał piękne kruczoczarne włosy, których ułożenie
idealnie pasowało do kształtu jego twarzy. I oczy, uch, te oczy.
Mógłby w nich utonąć. Miały niebieską barwę, ale ukazywały
wszystkie jego uczucia. Gdy był zły robiły się ciemniejsze i
przypominały kolorem morze podczas sztormu, jak wtedy, kiedy
zobaczył go po raz pierwszy. Obserwował go dokładnie tamtego
wieczoru. Podszedł do niego jakiś Przyziemny. Na początku myślał,
że się znają. Przecież ten koleś się tak do niego przybliżał,
ale kiedy położył mu rękę na nodze, wiedział już, że jest
inaczej. Alec odskoczył, jakby ktoś go oparzył. I właśnie to
świadczyło o tym, że nie miał u niego szans. Nieważne, jak
bardzo mu się podobał.. Alexander nie mógł być gejem. Do tego
wniosku Magnus dochodził za każdym razem, gdy o nim myślał.
Westchnął głęboko i uświadomił
sobie, że już nie zaśnie. Zerknął na ekran telefonu, dochodziła
szósta. Wstał i poszedł do łazienki. Wrócił umyty, uczesany,
ubrany, gotowy by zacząć dzień. Dzisiaj założył żółte rurki
i kolorową koszulkę. Postanowić odpuścić sobie makijaż i
dodatki. Wiedział, że ma dużo pracy, więc od razu poszedł do
swojego gabineciku, by się nią zająć. Po jakimś czasie zdał
sobie sprawę, że nie może się skupić, nie w tym domu. Włożył
wszystkie papiery do torby, dorzucił jeszcze kilka rzeczy, które
mogą mu się przydać i wyszedł z mieszkania. Przerzucił torbę
przez ramię i udał się do kawiarni. „O siódmej rano powinno być
tam spokojnie” – pomyślał. I nie pomylił się. W środku było
zaledwie kilka osób. Większość była ubrana elegancko, zapewnie
wpadli na szybkie śniadanie przed pracą.
Usiadł przy stoliku w kącie
pomieszczenia i zamówił kawę. Kiedy kelnerka mu ją przyniosła,
oczywiście szeroko się uśmiechając i trzepocząc rzęsami,
rozłożył wszystkie papiery na stole. Odpowiedział jej uśmiechem
i grzecznie podziękował. Żył już tyle lat, że zdążył się
przyzwyczaić do tego, w jaki sposób kobiety próbują zwrócić na
siebie uwagę. Nie miał nic przeciwko temu, nawet mu to odrobinę
schlebiało, ale dzisiaj miał tyle do zrobienia, że nawet nie
próbował podtrzymać rozmowy z nią. Po wymienieniu kilku uwag na
temat pogody Magnus znowu zatopił nos w dokumentach. Dziewczyna
najwyraźniej dała sobie spokój, bo kiedy przyniosła mu drugą
kawę, postawiła ją w ciszy i odeszła zanim zdążył powiedzieć
dziękuję. Praca tak go pochłonęła, że nie zwracał uwagi na
otoczenie.
Przed ósmą kawiarnia zaczęła się
wypełniać ludźmi. Jedni jedli, inni pili, jeszcze inni po prostu
siedzieli i rozmawiali. Większość stolików było zajętych, więc
Alec usiadł przy barze. Zamówił kawę i czekał na nią, kiedy z
kuchni wyszły dwie głośno śmiejące się kelnerki.
- Ale patrz, jaki jest przystojny –
powiedziała pierwsza.
- O tak, mm – przyznała jej rację
druga. Obie spojrzały w stronę chłopaka, o którym rozmawiały.
Alec, który słyszał tę wymianę zdań od niechcenia również
spojrzał w tamtą stronę i ujrzał pochylającego się nad
papierami Magnusa Bane’a.
- Zamówił już trzecią kawę –
powiedziała pierwsza. – Właśnie idę mu ją zanieść.
- Ja zaniosę – zaproponował Alec z
uśmiechem, kiedy przechodziły obok niego.
- Jest pan klientem – zaprotestowała.
- Jestem z nim umówiony – skłamał,
sam właściwie nie wiedział dlaczego. Kelnerka przejechała po nim
wzrokiem i po chwili niechętnie oddała mu filiżankę, podając
jednocześnie jego zamówienie. – Dzięki – uśmiechnął się do
niej pięknie. Odwzajemniła uśmiech. „Chyba już jej przeszło”
– pomyślał Alec i odszedł w stronę Magnusa.
- To już twoja trzecia kawa –
powiedział stawiając ją przed nim, spojrzał na zegarek – a jest
dopiero ósma – uśmiechnął się widząc jego zdziwioną minę –
cześć – usiadł naprzeciwko, oparł łokcie o oparcia krzesła,
nogi zgiął w kostkach.
- Cześć – odpowiedział Bane
automatycznie, zaraz jednak dodał z uśmiechem – kofeina już na
mnie nie działa.
- Czyżby? – zapytał Alec z
uśmiechem, ale postanowił nie drążyć tematu. – Nad czym tak
pracujesz? – spojrzał na stos dokumentów.
- Ech – westchnął – i tak byś
nie zrozumiał, więc nie mam, po co tłumaczyć – Alec uniósł
brwi. – Papiery dla Cichych Braci – wzruszył ramionami. – A
ciebie co tu sprowadza o tak wczesnej porze? – zapytał szczerze
zainteresowany Bane.
- Lubię tę kawiarnię –
odpowiedział – zawsze tu rano piję.
- I zawsze w takim stroju? – Magnus
przyjrzał mu się dokładnie. Miał na sobie dopasowane szare dresy,
czarne AirMaxy, białą koszulkę i czarny, teraz rozpięty,
bezrękawnik. Na głowie miał wcześniej czapkę. Teraz leży ona na
stoliku obok kawy, którą przyniósł ze sobą i telefonu, do
którego nadal dołączone są słuchawki.
- Zwykle tak – przyznał. – Zawsze
rano biegam – tłumaczył – dla utrzymania formy. – Telefon mu
zawibrował, najwyraźniej dostał wiadomość. Alec szybko ją
przeczytał i zaczął odpisywać. Magnus wykorzystał tę chwilę,
by przyjrzeć się chłopakowi. Włosy miał zmierzwione od wiatru, a
twarz zarumienioną od zimna, przez co wyglądał jeszcze lepiej niż
zwykle. Oczy skierował prosto na telefon, więc Magnus ich nie
widział, ale widział usta. Chłopak właśnie przygryzał dolną
wargę. Po chwili ją puścił, widoczne jeszcze były ślady zębów.
„Och, ile bym dał, żeby móc..”
- Przepraszam, to moja siostra –
powiedział Alec odkładając telefon, spojrzał na Bane’a. – Coś
nie tak?
- Nie, nie – Magnus sam był
zdziwiony kierunkiem, w jakim zabrnęły jego myśli. – Wszystko w
porządku.
- To dobrze – Alec wstał – zaraz
wracam – powiedział i odszedł w stronę łazienki. Kiedy wrócił
Magnus przeczesywał zirytowany swoje włosy palcami. – Widzę, że
jesteś zajęty – wziął ze stolika swoją czapkę i telefon.
- Nie, to znaczy tak, ale zostań –
odpowiedział, zaraz jednak dodał – jeśli chcesz.
- Nie chcę ci przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz – ciągnął
czarownik – poza tym i tak muszę zrobić sobie od tego – pokazał
na stolik – przerwę. – Machnął do kelnerki ręką, szybko
podeszła. – Poproszę dwie kawy, dla mnie i dla pana – wskazał
ręką Aleca.
- Herbaty – poprawił go chłopak.
- To co w końcu? – zapytała
kelnerka uprzejmie.
- Herbaty – odpowiedział Alec i
usiadł na krześle, które wcześniej zajmował.
- Się robi – kelnerka uśmiechnęła
się słodko i odeszła. Po kilku chwilach przyniosła zamówienie i
talerz ciasteczek. – To na koszt firmy – wyszczerzyła zęby i
odeszła do chichoczącej koleżanki.
- Rozmawiały wcześniej o tobie –
zaczął Alec sięgając po ciasteczko zbożowe.
- Serio? – Magnus zdziwiony uniósł
brew. Odłożył papiery na bok i postawił przed sobą swoją
herbatę. Wsypał łyżeczkę cukru i zamieszał.
- Tak – Alec wziął od niego cukier
i zrobił to samo. – Nie było miejsc, więc usiadłem przy barze.
Wszystko słyszałem.
- Co dokładnie? – dopytywał się
czarownik.
- Jesteś strasznie ciekawski – śmiał
się Alec.
- Och, daj spokój. Nie chciałbyś
wiedzieć, co mówią o tobie inni?
- Niekoniecznie.
- Ściemniasz.
- Może – znowu się zaśmiał.
Magnus pomyślał, że chłopak ma dzisiaj dobry humor. Był taki
wesoły, rozmawiał z nim swobodnie, no i sam do niego podszedł. Ale
przecież się nie znali. Musiał się o nim czegoś dowiedzieć. –
Jak tam twoja impreza?
- Doszło do bójki – wyznał
niechętnie. – Wygoniłem wszystkich koło pierwszej. Nie było
sensu ich trzymać, wszyscy nawaleni w trupa.
- Miałeś trochę sprzątania, co? –
Alec uśmiechnął się.
- Jedno zaklęcie i po sprawie.
- Och, no tak – lekko się
zarumienił. Wyglądał tak beztrosko, że Magnus musiał się
uśmiechnąć. Chłopak odwzajemnił uśmiech.
- Dlaczego tak szybko uciekliście? –
zapytał.
- Nie byłoby nas tam wcale, gdyby nie
Clary. Moja siostra uznała, że ta impreza to jedyna okazja, żeby
się do ciebie zbliżyć – wzruszył przepraszająco ramionami. –
A Clary musiała z tobą porozmawiać.
- Ta druga to twoja siostra?
- Tak – przytaknął. – Isabelle.
- Miała zaproszenie – dodał Magnus.
- Tak, szczerze mówiąc to nie mam
pojęcia, skąd je miała.
- Ja też – zaśmiał się czarownik.
„To taki przyjemny dźwięk” – pomyślał Alec. – Więc jest
Isabelle – Alec kiwnął głową, nie bardzo wiedział jednak, o co
chodzi. – Masz jeszcze jakieś rodzeństwo?
- Och. Tak, jest jeszcze .. – nie
skończył, bo w tym momencie zadzwonił telefon Magnusa.
- Przepraszam na moment – powiedział
do chłopaka i odszedł. Alec usłyszał jeszcze tylko „co się
dzieje, Cate?”. Po kilku minutach Magnus wrócił mierzwiąc
gniewnie włosy. – Przepraszam cię bardzo, ale muszę iść –
zaczął pakować swoje rzeczy do torby.
- Coś nie tak? – zapytał Alec
zmartwiony.
- Skończymy innym razem, co? -
odpowiedział, położył pieniądze za kawy i herbatę na stolik i
wyszedł, rzucając w drzwiach Alecowi przepraszające spojrzenie.
Chłopak uregulował swój rachunek i
wyszedł na zewnątrz. Zastanawiał się dlaczego Magnus musiał
wyjść i kim była Cate. Wszedł do Instytutu później niż zwykle.
Nigdy nie spędzał tyle czasu w kawiarni. Oczywiście nie uszło to
uwadze jego rodzeństwa.
- Gdzie byłeś, co? – wypytywała
Isabelle. – Ile można biegać?
- Później go przesłuchasz, mama nas
prosi – przerwał jej Jace.
- Mama? – Alec się zdziwił. Rodzice
mieszkali już kilka tygodni w Idrisie. Kiedy z nimi rozmawiał
ostatnim razem, nie wspominali, że wracają. Nie to, żeby się nie
cieszył, niemniej było to zaskoczeniem. Zawsze mówili mu o
wszystkim wcześniej.
- Tak, przyjechała z samego rana, nie
było cię – tłumaczyła Izzy. – Potem gdzieś poszła i
właśnie..
- Alexandrze, jak dobrze, że cię
widzę – Maryse pojawiła się w drzwiach pokoju i weszła w słowo
swojej córce.
- Coś się stało?
- Chodźcie wszyscy do biblioteki,
musicie mi pomóc.
Powiedziała i wyszła nie oglądając
się za siebie. Po chwili wszyscy znaleźli się w miejscu, o którym
mówiła.
- Więc? – dopytywała się Isabelle.
– Co się stało? Dlaczego wcześniej wróciłaś? I w czym mamy ci
pomóc?
- Spokojnie, Isabelle. – mówiła jej
matka. – Nie wszystko na raz. Byliśmy na konferencji w Idrisie.
Walczymy o porozumienie z Podziemnymi – zaczęła tłumaczyć. –
Jest tego tak wiele, że wasz ojciec musiał tam zostać. Co więcej,
pojutrze zaczyna się trening.
- Jaki trening? – wtrącił Jace.
- Nie przerywaj mi Jace, bo nic wam nie
powiem – oznajmiła.
- Przepraszam – kiwnęła głową na
znak, że się nie gniewa.
- Tak, trening. Około dwa tygodnie
temu powiedziano nam, że odbędzie się trening młodych Nocnych
Łowców. Będziecie ćwiczyć pod okiem profesjonalnych nauczycieli
i trenerów. Powinno to potrwać nie więcej niż dwa miesiące.
Przez ten czas wszyscy będziecie mieszkać w jednym Instytucie.
Mówiąc wy mam na myśli młodzież z Nowego Jorku – wskazała na
nich ręką – Paryża, Londynu, Wiednia, Chicago, Madrytu –
wymieniała – i jeszcze czterech innych miejsc. Z trenerami łącznie
około czterdziestu osób. Będą to osoby wybrane przez zarząd.
Nowy Jork będziecie reprezentować wy.
- No dobrze, ale w czym mamy ci pomóc?
– zapytał Alec, gdy Maryse zamilkła.
- Clave długo rozprawiało o tym,
gdzie to będzie miało miejsce. Nie zgadzali się ze sobą, więc
postanowili zrobić losowanie. Odbyło się wczoraj i wylosowano –
zrobiła krótką przerwę – Nowy Jork.
- Co? – Ale jak? – I dopiero teraz
o tym mówią? – przekrzykiwali siebie nawzajem.
- Spokój – powiedziała matka
stanowczo. – Tak, odbędzie się u nas i musimy przygotować
Instytut na przyjazd tylu gości. Trening zaczyna się pojutrze, ale
wszyscy uczestnicy powinni się zjawić tutaj jutro koło południa.
- Ile dokładnie osób? – dopytywała
Isabelle.
- Nie wiem dokładnie, tak jak mówiłam
około czterdziestu. Jeszcze nie wszyscy potwierdzili swoje
zgłoszenia – przejechała po nich wzrokiem. – Zostanę tutaj z
wami przez jakiś czas. Jak na razie trzeba zająć się sypialniami,
salonem i salami do treningów. Mam nadzieję, że pomożecie mi w
tych przygotowaniach.
- Tak – odrzekli jednogłośnie.
- Dobrze. Alec, sprawdź proszę, ile
mamy zapasowych pościeli i czy wszystkie się nadają do użytku. W
razie potrzeby przyjdź do mnie dam ci pieniądze na nowe – Maryse
zaczęła rozdzielać zadania. – Jak już to zrobisz, idź razem z
Jace’em uporządkować broń. Wyczyśćcie ją porządnie, ma
błyszczeć. – Kiwnęli głowami. – Ty, Isabelle – zwróciła
się do niej – pójdziesz ze mną. Musimy wszystko wysprzątać.
- A co z runami czystości? –
dopytywała się. – Nie możemy ich zastosować?
- Nakłada się je po skończonym
sprzątaniu – Maryse uśmiechnęła się do niej pogodnie. – Aa,
jeszcze jedno. Jace – odwróciła się do niego – idź, proszę,
powiedz Hogde’owi, że przekazałam wiadomość i czekam na
odpowiedź – widząc jego zdziwioną minę dodała – po prostu
idź i mu to przekaż, on zrozumie. No dobrze, bierzmy się za
porządki. – I wszyscy wyszli z biblioteki. Każdy miał wyznaczone
zadanie i nim się zajął. Było jeszcze wiele do zrobienia, więc
nikt się nie nudził.
***
- Co takiego nie może poczekać, Cate?
– zapytał rozzłoszczony Magnus, kiedy tylko zobaczył
przyjaciółkę.
- Och, Mags. Czemu się od razu
wściekasz? – podeszła do niego i pocałowała w policzek.
- Dobrze wiesz, że nie lubię tego
zdrobnienia – warknął. – Właśnie przerwałaś mi bardzo
ciekawe spotkanie, lepiej żebyś miała dobry powód.
- Nie mówiłeś, że jesteś dzisiaj z
kimś umówiony – wypomniała mu z uniesioną brwią – poza tym
jest jeszcze wcześnie.
- Ech – westchnął – bo nie byłem.
O co chodzi? – dodał spokojniej.
-Szukała cię Maryse Lightwood. Nie
mogła cię znaleźć, więc przyszła do mnie – zaczęła.
- Czego ode mnie chce? – zdziwił się
Bane.
- Nic mi nie powiedziała – Cate
wzruszyła ramionami. – Mówiła tylko, żebyś do niej zadzwonił.
- Cate! – jęknął.
- No co? Tak mówiła.
- Mogłaś mi o tym powiedzieć przez
telefon – narzekał.
- Dobrze, już dobrze, skarbie.
Następnym razem tak zrobię. A teraz mów.
- Co mam ci powiedzieć? – spytał
zaskoczony.
- Z kim miałeś takie wspaniałe
spotkanie oczywiście – odrzuciła włosy na plecy.
- Z bardzo wspaniałym młodzieńcem.
Nie patrz tak, nie powiem ci nic więcej. A teraz wybacz, wrócę już
do siebie. Muszę zadzwonić do Maryse i dowiedzieć się o co
chodzi, a potem położę się na kanapie i poużalam się nad
żałością mojego życia – teatralnym gestem przyłożył sobie
dłoń do czoła i udawał, że cierpi.
- Ten chłopak chyba naprawdę ci się
podoba. Nie wiem, co się z tobą dzieje, jesteś taki wesoły. Chyba
muszę go poznać i mu za to podziękować – rzucił w nią
poduszką.
- Możesz sobie pomarzyć – zaśmiał
się i wyszedł.
_________________________________________
Hejka, ROZDZIAŁ DRUGI!
Korzystam z czasu wolnego i piszę. Mam
nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję za ciepłe słowa.
Jesteście ekstra :D Jeśli prowadzicie swoje blogi to podawajcie
adresy, chętnie poczytam.
Miłego czytania :) I liczę na wasze
komentarze, buziole :*
„Nieważne, jak bardzo mu się podobał.. Alexander nie mógł być gejem.” Kij z tym, że Magnus widział go (i rozmawiał z nim) tylko dwa razy, tak, zakochaj się w nim Magnusie, to je przecie logiczne xD .
OdpowiedzUsuńJak można być gotowym do życia o szóstej, jak?
„Włosy miał zmierzwione od wiatru, a twarz zarumienioną od zimna,” Z zimna, no przecie, z zimna…
Woah. Ogólnie rozdział zaczepisty /)*3*(\
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział ^^
I zapraszam do mnie, ofc xD
wypociny-nyksiatka.blogspot.com :')
Magnus jest zauroczony Aleciem. To póki co nie jest miłość :)
UsuńDziękuję, dziękuję :D
Buziole po czole :*
Oj ciiiiii XD . Załużmy że go kocha :')
UsuńUwielbiam ten blog *-*
OdpowiedzUsuńMoże nie czytałam wielu fików o Malecu, ale wydaje mi się, że twój pomysł jest dość oryginalny. W większości tych, które czytałam, nie było mowy o Świecie Cieni, lub cała akcja była skupiona na Magnusie i Alecu. Podoba mi się to, że u ciebie są wątki poboczne, a Malec nie ''realizuje się od razu'', że tak to ujmę, lecz potrzeba im więcej czasu.
Życzę weny i wszystkiego dobrego na 2015 rok! ;*
Kurczę, dziękuję :)
UsuńNaprawdę, to bardzo miłe :)
I dziękuję za życzenia :*
Ze swojej strony również życzę (może późno, ale jednak) wszystkiego dobrego i spełnienia marzeń :*
Bardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuńwww.wiktoriandwiczi.blogspot.com
SuperAŚNY xD Wkscytujący i fajny :3 Bardzo mi się podobał :) Lekki w czytaniu i świetny w fabule, to jest to, co lubie ;DDD Znowu te rymowanki Lily xD | Kama | , czyli Rose Granger ( Weasley )
OdpowiedzUsuńHahahahaha, ta co rymuje :D
Usuńdzięki ziomek :*