środa, 11 lutego 2015

ROZDZIAŁ VIII

Alec wstał chwilę po szóstej. Nie było to dla niego niczym nowym, bo przecież zawsze rozpoczynał dzień tak wcześnie. Z przyzwyczajenia zaczął jeździć ręką po stoliku nocnym w poszukiwaniu telefonu. Nie znalazł go, dlatego usiadł zdziwiony. Rozejrzał się po pokoju i zobaczył, że leży na biurku. No tak, Izzy obiecała, że go podłączy. Westchnął i podniósł się z łóżka. Podszedł bliżej, odłączył ładowarkę i zabrał telefon. Z powrotem ułożył się na poduszkach. Palcem przejechał po ekranie telefonu, aby go odblokować. Nie liczył na żadne wiadomości, ale może jednak .. Nie, nie miał nic nowego. Wszedł w aplikacje i włączył sobie Candy Crush, ale nie grał zbyt długo, bo zaraz mu się to znudziło. Patrzenie w ścianę także nie było fascynującym zajęciem, dlatego poszedł pod prysznic. Po kilku minutach gorąca woda nieco rozluźniła jego spięte mięśnie. Niestety jego relaks nie trwał długo. Usłyszał, że ktoś otworzył drzwi od pokoju, więc kurkiem zakręcił płynącą wodę.
- Alec? - od razu rozpoznał ten głos.
- Jestem w łazience. Poczekaj chwilę, zaraz wyjdę - odpowiedział i zaczął osuszać się ręcznikiem. Założył na siebie ciemne bokserki i wyszedł z pomieszczenia pochylony, bo cały czas energicznie wycierał włosy. Odsłonił oczy i posłał siostrze uśmiech.
- Hej - przywitał się z nią ciepło. Był odrobinę zdziwiony, ale starał się tego nie okazać.
Odwzajemniła uśmiech i usiadła na jego łóżku. Alec nie spiesząc się za bardzo, zaczął szukać w szafie ubrań na dzisiaj. Po krótkiej chwili wyciągnął czarne skarpetki, wąskie spodnie w tym samym kolorze i ciemny sweter. Szybko założył na siebie przygotowane rzeczy. Rękawy podwinął do łokci i zajął miejsce obok siostry.
- Coś się stało? - zapytał.
- Pamiętasz, co ci mówiłam w sobotę? - odpowiedziała pytaniem.
Próbował sobie przypomnieć, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Uśmiechnął się przepraszająco i pokręcił przecząco.
- Zanim wyszedłeś do kuchni powiedziałam ci, że chciałabym porozmawiać - podpowiedziała.
- Och - zmieszał się. - Tak, przepraszam. Zapomniałem - przyznał skruszony. - No więc o czym chciałaś porozmawiać? - zapytał.
Izzy nie odpowiedziała od razu. Chwilę się zastanawiała, aż w końcu wypaliła:
- O tobie.
- O mnie? - zdziwił się.
Nie wiedział, o czym mogliby rozmawiać. Czego Isabelle chciała się o nim dowiedzieć? Przecież wszystko wiedziała. No dobra, prawie wszystko. Ale czy to jej nie wystarczało?
- Tak. Widzisz .. - zaczęła - zastanawiałam się czy .. no wiesz .. - nie mogła znaleźć odpowiednich słów. To było do niej niepodobne.
- Izzy? - zapytał, kiedy przerwała.
- Nie wiem, jak ci to przekazać.
- Co przekazać? - dziwił się. Ta rozmowa nie miała sensu.
- Och, nie, zapomnij - machnęła ręką. - Porozmawiajmy o czymś normalnym.
- Isabelle, mów, o co ci chodzi!
Potrząsnęła głową. Poddał się.
- Okej, nie chcesz to nie. Ale pogadamy kiedyś, o tym co cię trapi, co? - zapytał.
- O tak, kiedy indziej - uśmiechnęła się.
Alec przyjrzał jej się uważnie. Znał ją doskonale, tak jak ona jego. Należała do nielicznych osób, które darzył zaufaniem. Złapał ją za rękę.
- Wszystko w porządku? - zapytał, bo się o nią martwił.
- Jeśli jeszcze raz zadasz mi pytanie w stylu: wszystko w porządku albo czy coś się stało, to obiecuję, że ci coś zrobię - odparła.
Uśmiechnął się w odpowiedzi. Wróciła Izzy, jaką znał i cenił.
- A więc wszystko okej - pokiwał głową.
Zapadła cisza, którą po kilku sekundach przerwała dziewczyna. Oparła się o bok brata i zaczęła opowiadać, jak świetnie bawiła się ostatnio z Simonem. Nie wiedział nawet, że gdzieś razem wyszli. Nieźle ją zaniedbał.
Simon zabrał ją na koncert. Ze sposobu w jaki wszystko opisywała, wnioskował, że naprawdę jej się podobało. A to nie lada wyzwanie zadowolić Isabelle Lightwood, już on o tym coś wiedział. Zaśmiał się w duchu i słuchał dalej, co siostra miała mu do powiedzenia. Po koncercie udali się do domu Przyziemnego. Obejrzeli jakiś film, a później dziewczyna musiała wracać do Instytutu.
- Fajnie było - podsumowała i uśmiechnęła się szeroko.
- Cieszę się, że jest ktoś, kto potrafi oderwać cię od rzeczywistości - przyznał jej brat całkiem szczerze.
Pokiwała wesoło głową.
- A u ciebie? - zapytała po chwili.
- Co u mnie?
- No co u ciebie, głupku? - szturchnęła go łokciem i przewróciła oczami.
Wzruszył ramionami.
- U mnie po staremu. Nic nowego. Przecież wiesz.
- No właśnie nie wiem - powiedziała i odwróciła się do brata. Przyjrzała mu się uważnie.
- Dlaczego? - uniósł brew i uśmiechnął się.
- Nie rozmawiasz już ze mną tak często. Każdą wolną chwilę spędzasz z Magnusem - wyjaśniła.
- Nie każdą – zaprotestował. - Po prostu jest tu nowy. Tylko my go wcześniej znaliśmy. To zupełnie normalne. Ma się czuć w Instytucie dobrze, a to trudne zważając na to, że jest czarownikiem - powiedział szybko.
- Nie musisz się tłumaczyć - oznajmiła.
- Nie tłumaczę się - spuścił głowę.
Zapadła chwila ciszy. Isabelle chciała powiedzieć bratu, że wie. Widzi, jak patrzy na Bane'a. I widzi, że Magnus patrzy na niego w ten sam sposób. Bardzo chciała mu to wyznać, ale nie miała odwagi.
- Lubisz go? - zapytała.
- Tak, jest całkiem w porządku. Też byś go polubiła, gdybyś go bliżej poznała. Naprawdę. Magnus to bardzo ciekawa osoba, dużo wie i można z nim porozmawiać na różne tematy.
- Podoba ci się? - zadała pytanie, kiedy zamilkł.
Alec zamarł przerażony.
- Co? - starał się nie okazać tego, jak się czuje. - Ee, nie - zaprzeczył szybko. - To nie tak .. - zaczął się tłumaczyć.
Isabelle pokiwała głową i uśmiechnęła się pod nosem. Zauważyła reakcję brata, ale postanowiła, że będzie udawać, że niczego nie widziała.
- Magnus .. Ee, no wiesz .. - zaczerwienił się i zaczął przeszukiwać wzrokiem pokój. Zerknął na zegarek na stoliku nocnym. - Śniadanie za chwilę, chodźmy już na dół - powiedział.
Izzy uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Policzki jej brata płonęły i ona wiedziała, o co chodzi. "Bingo" - pomyślała i zeszła z bratem do jadalni.
W pomieszczeniu znajdowało się już kilka osób. Rodzeństwo zajęło swoje miejsca i czekało na resztę towarzystwa. Po kilku minutach dołączył do nich Jace, a zaraz po nim Magnus.
- Hej - przywitał się czarownik. - Jak się spało? - zapytał.
Nie spojrzał na żadne z nich, ale i tak cała trójka wiedziała, że pytanie było skierowane do Aleca.
- Cześć - odpowiedział z szerokim uśmiechem. - Całkiem dobrze - przyznał.
Magnus sięgnął po dzbanek z kawą i nalał sobie napoju do kubka.
- To dobrze - stwierdził czarownik z równie szerokim uśmiechem.
Izzy widząc jak obaj szczerzą się do siebie parsknęła cicho. Zaraz poczuła na sobie wzrok Bane'a. Jej brat z kolei znowu oblał się rumieńcem. Czarownik spojrzał na niego i zdziwił się lekko, gdy zobaczył wypieki na jego twarzy. Poczuł, że nie jest o czymś poinformowany, że czegoś nie wie. Nie przejmował się tym jednak. Przecież byli rodzeństwem i mieli prawo mieć swoje tajemnice, a poza tym Alexander wyglądał tak słodko .. Potrząsnął głową, żeby odgonić myśli i przygotował dla siebie śniadanie.
Po zjedzeniu posiłku udał się do swojego pokoju po potrzebne mu rzeczy do pracy, a potem do gabinetu, natomiast Nocni Łowcy poszli prosto do sali treningowej. Dzisiaj co prawda nie mieli ćwiczeń tylko zajęcia pokazowe, ale woleli być wcześniej. Jace wziął jeden materac i przesunął go w miejsce, w którym zawsze siedzieli. Do pomieszczenia zaczęło stopniowo wchodzić coraz więcej osób, aż w końcu znaleźli się wśród nich nauczyciele i zaczęli zajęcia.
Część pokazowa była o niebo lepsza od teoretycznej, przynajmniej według Aleca. Wszystko mu się podobało. Siedział i z zafascynowaniem patrzył na rozgrywającą się przed nim walkę. Trenerzy pokazali im kilka naprawdę dobrych taktyk. Czas płynął im bardzo szybko i nim się obejrzeli, był koniec porannych zajęć.
Isabelle wybrała się do matki, by powiadomić ją o tym, co wymyślili odnośnie ogrodu. Maryse zgodziła się na ich pomysły i obiecała pomóc w realizacji. Stwierdziła, że im szybciej się tym zajmą tym lepiej. Poza tym musieli to skończyć przed czwartkiem, ponieważ tego dnia kobieta wracała do Idrisu. Przy ustawianiu ławek i krzeseł pomogli Jake, Ethan, Alec i David. Dziewczęta zajęły się częścią dekoracyjną, uprzątnęły ogród, ożywiły kwiatki i takie tam. Sam i Noah podcięli krzewy i mniejsze drzewka, a Jace skosił trawę. Zostało jeszcze sporo pracy, ale najważniejsze czynności były zrobione.
Po obiedzie mieli kolejną część pokazów. Skończyli je koło godziny siedemnastej i od razu udali się na tyły Instytutu, by skończyć to, co zaczęli tam robić. Po godzinie wszyscy byli wymęczeni i Maryse musiała pogonić ich do pokoi. Tak się zawzięli, że nie chcieli wracać. Odwalili kawał dobrej roboty. Matka Lightwood'ów przypuszczała, że jeszcze przed jutrzejszym obiadem ogród będzie przygotowany i inni Nocni Łowcy także skorzystają ze świeżego powietrza.

***

- O czym wszyscy tak rozmawiają? - zapytał Magnus.
Siadał właśnie na swoim miejscu w jadalni. Byli już tam także Jace i jego siostra. W pomieszczeniu zawsze było dosyć głośno od rozmów, jakie podczas posiłków prowadzili Nocni Łowcy, ale dzisiaj było inaczej. Ludzie wychylali się do siebie i podawali jakieś informacje. Jedni byli zadowoleni, inni mniej, ale każdy coś mówił.
Rodzeństwo zignorowało pytanie Magnusa, bo do stołu usiadł ich starszy brat.
- Widziałeś te listy? - zagadnął go od razu oburzony Jace. - Bez sensu nas rozdzielili.
- Och, przestań. Będziemy pracować w tych grupach tylko kilka dni - uprzedziła go Izzy. - Poza tym ty nie masz znowu tak strasznie, Jace. Masz przecież Davida, Meg i Suzie - dodała wzruszając ramionami.
- Jejku, dowiem się o co chodzi? - niecierpliwił się czarownik.
- Mamy do przygotowania pewien projekt - zaczął tłumaczyć Alec. - Zostaliśmy podzieleni na grupy, tak po sześć/osiem osób. Będziemy pracować razem do końca tego tygodnia. Każda drużyna dostanie inny temat i jako podsumowanie będziemy musieli je przedstawić przed wszystkimi. I jak widzisz, jedni nie mają nic przeciwko decyzji, jaką podjęli nauczyciele - wskazał na swoją siostrę, która uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi. - A innym jak zwykle nic nie pasuje - machnął ręką w kierunku blondyna.
- A ty z kim jesteś? - zapytał brata Jace.
- Z dwójką z Wiednia, jedną dziewczyną z Londynu - zaczął wyliczać. - Jest jeszcze Noah, Lucy i Kate - ostatnie imię wypowiedział z wyraźną niechęcią w głosie.
Jego rodzeństwo zaraz zrozumiało, o co mu chodzi. Kate, dziewczyna, która na każdych zajęciach wpatrywała się w Aleca jak w obrazek.
- Uuuu, Kate? Ta Kate? - Jace zabawnie uniósł kilka razy brwi.
- Zamknij się - warknął brunet.
- Może nie będzie tak źle - powiedziała Izzy, ale z tonu jej głosu dało się wyczytać, że sama w to nie wierzy.
Przez kilka minut jedli w ciszy, aż w końcu przerwał ją Magnus.
- Kim jest Kate?
- Serio musisz wszystko wiedzieć? - burknął Jace.
- Tak - odpowiedział po prostu i odwrócił się do Aleca.
Wiedział, że on mu odpowie, a naprawdę go to ciekawiło.
- Taka jedna - odparł tylko i ponownie zajął się jedzeniem swojej kanapki.
To go zaskoczyło. Był pewny, że chłopak powie coś więcej. Teraz już musiał się dowiedzieć. Rozejrzał się po sali.
- To ta blondynka ze stołu naprzeciwko. Na pewno się patrzy, więc szybko ogarniesz, która to - powiedziała Isabelle.
- Czemu się tak tutaj wpatruje? - zadał pytanie czarownik.
- Nie patrz na nią - syknął Alec.
Magnus obrócił się ponownie do chłopaka, w chwili kiedy Kate na niego spojrzała.
- A co? Zazdrosny? - zaśmiał się Jace.
- To nie jest śmieszne - jego brat lekko się zarumienił, ale nie podniósł głowy.
Magnus czekał aż ktoś powie mu coś więcej o tej dziewczynie. Uparcie wpatrywał się w bruneta.
- Ty też musisz tak patrzeć? - Alec spojrzał mu w oczy.
- Jak? - zdziwił się Magnus.
- Jakbyś przeświecał mnie wzrokiem - burknął.
- Albo rozbierał - dodał blondyn i kaszlnął w jednym momencie, ale słowa i tak były wyraźne.
Alec oblał się jeszcze większym rumieńcem. Obrócił się bokiem i rozejrzał po sali. To był błąd. W chwili kiedy oczy jego i Kate się spotkały, dziewczyna wesoło do niego pomachała. Nie była zrażona tym, że przyłapał ją na wpatrywaniu się w siebie. Sam osobiście nie wiedział, co w nim takiego ciekawego. Już kilka razy chciał powiedzieć dziewczynie, żeby przestała to robić, ale on nie potrafi być subtelny i pewnie walnąłby po prostu "co się tak patrzysz?".
Jęknął cicho i uśmiechnął do niej krzywo. Szybko spuścił wzrok i obrócił tak, żeby było go jak najmniej widać z jej miejsca. Przysunął się do Magnusa i się za nim schował. Siedzieli teraz tak blisko siebie, że delikatnie stykali się ramionami. Żadnemu to nie przeszkadzało. Bane spojrzał na chłopaka pytająco, ale ten tylko pokręcił głową. Dopił herbatę, dojadł kanapkę i zaczął szykować się do wyjścia.
- Poczekaj na mnie - poprosił Bane tak cicho, że tylko Alec to usłyszał.
Ledwo zauważalnie kiwnął głową. Westchnął. Miał naprawdę dość tej dziewczyny. Zagadywała go, kiedy zostawał sam i pożerała go wzrokiem, kiedy tylko znajdował się w pobliżu. Spuścił głowę i zaczął wpatrywać się w swoje splecione dłonie. Nagle naszła go ochota, aby oprzeć głowę o ramię sąsiada. Tak bardzo chciał, by ten go przytulił. Zaskoczył tym samego siebie. Jeszcze nigdy nie czuł czegoś podobnego.
Na szczęście Magnus skończył jeść i także zaczął zbierać się do wyjścia.
- Chcesz o czymś pogadać? - zapytał cicho czarownik, kiedy byli już na zewnątrz.
Wyszli do ogrodu i usiedli w miejscu, które pokazał mu dzisiaj rano Alec. Powiedział, że zawsze kiedy chciał być sam, to tu przychodził. Znajdowali się z dala od wszystkiego, przesłaniały ich krzaki, także nikt nie miał prawa ich zobaczyć, nawet z okien Instytutu. Obok rosło sporych rozmiarów drzewo, o które można było się wygodnie oprzeć. Wspaniałe miejsce, jeśli ktoś nie pragnął towarzystwa.
- Nie - odparł chłopak jeszcze ciszej i przyciągnął kolana pod brodę. Objął je rękoma, a zaraz potem spoczęła na nich również jego broda.
Magnus przysunął się bliżej Aleca. Brunet nie wyraził protestu. Co więcej, pasowało mu to. Bane siedział po turecku, ręce położył na ziemi i wpatrywał się w przestrzeń.
Nic nie mówili, ciszę zakłócały jedynie oddechy ich obu. Po prostu siedzieli i cieszyli się swoim towarzystwem, ale żaden z nich nie miał odwagi powiedzieć tego na głos. Po około godzinie zaczęło się ściemniać. Oddech Aleca się wyrównał, aż w końcu chłopak zamknął oczy. Magnus zauważył to dopiero, kiedy jego głowa opadła mu na ramię. Spojrzał na niego zaskoczony. Chłopak spał. Bane uśmiechnął się czule. Twarz Aleca całkowicie się zmieniła. Nie musiał się niczym martwić. Nie musiał niczego udawać.
Kilka kosmyków spadło mu na oczy. Magnus podniósł dłoń i najdelikatniej jak umiał, przeczesał mu włosy palcami. To był zwykły gest, ale Bane już dawno chciał to zrobić.
Wstrzymał oddech, kiedy Alec zaczął się ruszać. Myślał, że obudził go tym, co zrobił, ale Lightwood tylko poprawił się i bardziej wtulił w ramię sąsiada. Magnus odetchnął z ulgą. Nie wiedział, jak ten by zareagował. Zignorowałby? Udawał, że nic się nie stało? Czy może przeciwnie? Wkurzyłby się i przestał do niego odzywać? Zastanawiał się nad tym trochę. Podczas jego rozmyślań niebo zrobiło się całkowicie ciemne. Wyciągnął telefon i przeraził się tym, jaką godzinę zobaczył. Zostało dziesięć minut do północy! Naprawdę? To jak długo tu siedzieli? Przecież przyszli zaraz po kolacji! I ile czasu spał Alec?
Magnus zdecydował, że czas wracać. Robiło się coraz zimniej. Spojrzał na chłopaka. Żal było przerywać mu sen, ale przecież nie mógł go zostawić w ogrodzie. Uśmiechnął się do śpiącego Aleca po raz ostatni i lekko szturchnął go łokciem. Chłopak nie obudził się. Magnus spróbował jeszcze raz, ale znowu nic.
- Alec - szepnął mu do ucha. Chłopak zamruczał w odpowiedzi i uśmiechnął się przez sen. Bane zachichotał, kiedy to zobaczył. - Alexander - powtórzył.
Brunet obrócił się lekko i otworzył jedno oko. Szybko je zamknął i ponownie wtulił w czarownika. Magnus nie zrobił nic więcej, bo chciał dać mu czas na przebudzenie się. Lightwood po kilku chwilach wymamrotał coś niezrozumiałego. Z początku nie wiedział, gdzie jest i co się dzieje, jednak z czasem wszystko zaczęło do niego docierać. Przypomniał sobie, że jest w ogrodzie. Że poszedł tam po kolacji. Ale nie chciał się budzić .. Było mu tak ciepło i wygodnie. Objął ręką swoją "poduszkę" i zrozumiał, że to tak naprawdę nie poduszka. Drugą rękę wyciągnął do przodu i przejechał nią po czyjejś klatce piersiowej. Ktoś chrząknął.
- Byłbym ci wdzięczny, gdybyś przestał mnie macać - usłyszał cichą prośbę swojego towarzysza.
No tak, nie przyszedł sam. Teraz to sobie przypomniał. Otworzył oczy i poczerwieniał na twarzy. Szybko się zerwał i odsunął kawałek. Kiedy już jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności go otaczającej, ujrzał siedzącego obok Magnusa.
- Przepraszam – bardziej wymruczał niż powiedział. Jego głos był jeszcze senny, ale lekko drżał. Był strasznie zawstydzony.
Magnus kiwnął głową.
- Która godzina?
- Chwila po północy - odpowiedział Bane pokazując mu telefon.
- Co? - chłopak wstał gwałtownie. - Magnus, mogłeś mnie obudzić. Jejku, naprawdę przepraszam - dodał skruszony.
Czarownik nie mógł stwierdzić, co podobało mu się bardziej. Reakcja chłopaka czy to, że zwrócił się do niego po imieniu. Wzruszył ramionami.
- Nie było tak źle - wyznał, na co Alec oblał się jeszcze większym rumieńcem. Nie wierzył w to, że zasnął. I że przytulał się do Magnusa!
- Chodź, może i ja się trochę przespałem, ale ty również potrzebujesz snu - powiedział Alec, żeby ukryć swoje zażenowanie i wyciągnął do niego dłoń. Pomógł mu wstać z ziemi i ziewnął. Drugą dłonią zasłonił usta. Wrócili do Instytutu i pożegnali przy drzwiach swoich pokoi życząc sobie nawzajem dobrej nocy.

_______________________________________________

Cześć! Jestem z kolejnym postem :)
Bardzo bardzo bardzo przepraszam za opóźnienie. Miałam ostatnio sporo spraw i nie miałam kiedy opublikować tego, co napisałam. Mam nadzieję, że nie znudziliście się czekaniem i nie stracę przez to czytelników.
Dziękuję za komentarze i wejścia oraz zachęcam do robienia tego samego również pod tą notką.
Teraz już spadam. Mam jeszcze sporo nauki :(
Miłego czytania, buziaki i do następnego!

12 komentarzy:

  1. Jak słodko *.*
    Rozdział świetny
    Dla takich rozdziałów warto czekać
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś świetna! Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak:rozdział genialny i bardzo mi się spodobał, a momenty z Jace'm były zarąbiste i czytając je śmiałam się jak nakręcona :D
    Pozdrawiam i życzę weny
    Dominika z aska- @karmelek2256

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, to bardzo motywujące :)
      dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Oby tak dalej albo i jeszcze lepiej xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy wyobrażam sobie zaspanego Aleca w piżamce, grającego w Candy Crush, zaczynam się śmiać i spadam z krzesła XDDDD
    Świetny rozdział, pisanie coraz lepiej ci idzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, Alec, piżamka i Candy Crush :D
      dziękuję ci, to miłe :)

      Usuń
  6. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :)
    Szczegóły tutaj:
    http://w-swiecie-magii-zagubiona.blogspot.com/2015/02/lba-rozdzia-8.html

    OdpowiedzUsuń