czwartek, 30 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ XVI

Magnus siedział w swoim gabinecie z nosem zanurzonym w papierach, kiedy usłyszał szczęk otwieranych drzwi. Nie musiał podnosić głowy, tylko jedna osoba mogła tu wejść od tak sobie.
- Coś się stało? - zapytał nadal patrząc jednak w dokumenty rozłożone przed nim.
- Nie - odburknął chłopak.
Magnus podniósł głowę zaalarmowany tonem jego głosu. Brzmiał na odrobinę smutnego i jednocześnie złego, rozwścieczonego wręcz. Podciągnął nogi do klatki piersiowej i oplótł je swoimi ramionami. Głowę oparł na kolanach i uparcie wpatrywał się w podłogę. Marszczył też czoło i nos, przez co wyglądał jeszcze bardziej słodko niż zazwyczaj. Bane widząc go takiego nie potrafił się nie uśmiechnąć.
Czekał cierpliwie, aż Lightwood zacznie mówić. Znał go już na tyle dobrze, że wiedział, iż niczego z niego nie można wyciągnąć. Jeśli będzie chciał to sam powie.
Wstał i nie spiesząc się, podszedł do regału z książkami. Odłożył jeden tom na miejsce i wziął dwa kolejne. Kartkował je chwilę, aż w końcu one także trafiły z powrotem na półkę. Po kilkunastu minutach udało mu się znaleźć to, czego szukał. Zadowolony wrócił do biurka i położył na nim swoją zdobycz. Alec w tym czasie złapał za swoje krzesło, obszedł biurko i postawił je obok tego, na którym był Magnus. Usiadł na nim po turecku, a łokcie oparł o mebel. Bane przyjrzał mu się z uśmiechem. Siedzieli bardzo blisko siebie, co go trochę dekoncentrowało. Starał się pracować tak jak zwykle, ale z Aleciem, którego oddech cały czas owijał jego szyję, było to naprawdę nie lada wyczynem.
Nocny Łowca nic sobie z tego nie robił, chociaż widział, jak sama jego obecność działa na Bane'a. Wiedział, jak ten się czuł, bo sam też tak miał i to nie raz.
- Co to w ogóle za język? - przerwał po dłuższej chwili ciszę Alec wpatrując się w tom.
Magnus obrócił twarz w jego stronę.
- To starodawny język - powiedział, jakby nawet dla kogoś takiego jak młody Lightwood powinno być to oczywiste. - Inni nazywają go językiem demonów - dodał obojętnie i ponownie się odwrócił.
Alec zwrócił uwagę na jeden szczegół w jego odpowiedzi.
- Inni? A ty nie? - uśmiechnął się zachęcająco.
Magnus pokiwał głową i odwzajemnił uśmiech.
- Nie. Ja tak nie uważam - zgodził się. - To nie jest język demonów.
Alec wyprostował się i rzucił:
- Nie możesz być tego pewien.. Przecież nikt nigdy nie słyszał demonów. Owszem, czasem mówią do nas, ale nikt nigdy nie słyszał jak zwracają się między sobą - zamyślił się, a potem dorzucił: - no chyba, że o czymś nie wiem.
Magnus zaśmiał się cichutko i pochylił w jego stronę.
- Nie słyszałem nigdy, jak rozmawiają demony, to prawda - przyznał, na co Alec kiwnął głową. - I może nie mam pewności, co do ich języka, ale wiem, że język, który tłumaczę nie pochodzi od nich - wyjaśnił.
- Skąd wiesz? - dopytywał Nocny Łowca.
Magnus westchnął przeciągle i zaczął tłumaczyć.
- Słoneczko, po prostu to wiem. Ten język nie jest językiem demonów, tylko starym, nieużywanym już, językiem Podziemnych. Ma już co prawda kilka tysięcy lat, ale zważając na to, że niektórzy z nas żyją naprawdę bardzo długo, on nie ginie. Nie jest już używany, ale jest wiele ksiąg pisanych w tym języku. Ciężko do nich dotrzeć, ale warto próbować. Tutaj są dwie - wskazał na półkę - i u mnie w domu też są ze trzy, tak mi się wydaje. Nie ma nigdzie spisanego konkretnego tłumaczenia. Wszystko przekazywane było ustnie, w opowiadaniach czy innych takich - wzruszył ramionami. - Mało kto to spisywał, a naprawdę teraz byłoby to przydatne - westchnął. - Stąd wiem - podsumował i uśmiechnął się widząc zdziwiony wyraz twarzy chłopaka.
Alec otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz z powrotem je zamknął. Odkaszlnął.
- Trzeba było tak od razu mówić - uśmiechnął się i zarumienił lekko, po czym dodał: - słoneczko.
Magnus zaśmiał się melodyjnie. Alec zaraz do niego dołączył i już po chwili ich śmiech wypełniał całe pomieszczenie.
Kiedy już się uspokoili, Alec wziął z biurka jeden z papierów.
- Na czym tak właściwie polega twoja praca tutaj? - zapytał od niechcenia.
- W jakim sensie? - odpowiedział pytaniem.
Nie za bardzo wiedział, o co chodzi Lightwood'owi.
- No w sensie, co tutaj robisz dokładnie? - zapytał. - Siedzisz cały dzień i to tłumaczysz? Nie nudzi ci się to?
Magnus uśmiechnął się słodko.
- Mam pewne urozmaicenia - poruszył sugestywnie brwiami.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że to on jest tym urozmaiceniem. Zarumienił się i spuścił wzrok na swoje kolana.
Bane parsknął śmiechem i złapał go za brodę. Pociągnął ją do góry, by ten na niego spojrzał. Alec zrobił to lekko niechętnie. Magnus powoli zaczął się do niego zbliżać i już po chwili złapał jego górną wargę w swoje, całując go słodko. Alec westchnął i wplótł palce w jego włosy. Szybko się do niego dołączył i zaczęli się całować. Nie spieszyli się. Nocny Łowca owinął drugie ramię wokół jego szyi i przyciągnął go do siebie bliżej. Magnus położył swoje dłonie na biodrach chłopaka i jęknął prosto w jego usta.
Kiedy się od siebie odkleili, Alec otworzył oczy i napotkał spojrzenie czarownika.
- Uwielbiam to robić – Bane pochylił się i po raz kolejny cmoknął go w usta.
Alec roześmiał się i przeczesał mu włosy palcami.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - wypomniał mu.
Jego głos wydawał się być słaby, ale przez to był jeszcze bardziej pociągający. Magnusa bardzo kusiło, żeby..
Och, nie możesz! - skarcił sam siebie w myślach. Odsunął się, by móc normalnie myśleć.
- A o co konkretnie pytałeś? - uśmiechnął się szeroko. Alec rzucił mu pobłażliwe spojrzenie i to sprowadziło go na ziemię. Po kilku sekundach intensywnych starań przypomnienia sobie wcześniejszego pytania, w końcu mu się to udało. - Nie. Na początku musiałem zdjąć z tego zaklęcia ochronne – spojrzał na niego. - No wiesz, były nimi obłożone w razie, gdyby trafiły w niepowołane ręce – Alec kiwnął głową z uśmiechem.
- Na przykład w twoje ręce – wtrącił.
Magnus potwierdził.
- Mniej więcej – zgodził się i kontynuował. - Samo to zajęło mi trochę czasu. A teraz czytam, tłumaczę i próbuję zrozumieć, o co w tym wszystkich chodzi. Niektóre części – wskazał na papiery – mają swoje powiązanie z historią Nocnych Łowców, inne, co przyznam, że mnie lekko zdziwiło, z historią Podziemnych, a jeszcze inne dotyczą demonów. Swoją drogą zastanawiam się, skąd Valentine wie tyle o tym wszystkim. To wręcz niemożliwe, żeby zwykła osoba posiadała tak obszerne i zarazem świeże informacje – tłumaczył.
Alec słuchał jego słów ze skupieniem. On również nie miał pojęcia o tym, że Valentine włada tak potężną wiedzą. Trochę go to przerażało, ale tylko trochę. Był w końcu Nocnym Łowcą i wierzył w to, że prędzej czy później uda im się go pokonać.
- Nie możemy go lekceważyć – powiedział i zaczął wpatrywać się w Magnusa.
- Nie, nie możemy – uśmiechnął się pod nosem z powodu użytej przez chłopaka liczby mnogiej. Niby nie było to coś niezwykłego, ale zrobiło mu się cieplej.
Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas. Alec wypytywał czarownika o najróżniejsze rzeczy. Magnus starał się na nie wszystkie odpowiedzieć, jednak było to ciężkim wyzwaniem. Owszem, niektóre pytania zadane przez Lightwood'a były łatwe, możliwe do przewidzenia i Bane nie miał się, co zastanawiać, odpowiadał praktycznie od razu. Ale niektóre były tak skomplikowane i trudne do wytłumaczenia, że Magnus sam się gubił i musiał chwilę dłużej myśleć, żeby wyjaśnić mu to w jak najprostszy sposób.
Kręcili się na swoich miejscach, ciągle rozmawiając, aż nie wiadomo kiedy zupełnie zmienili swoje dotychczasowe ułożenie. Teraz Magnus częściowo opierał się o klatkę piersiową chłopaka i wodził palcami wzdłuż wewnętrznej strony jego uda, a Alec bawił się jego włosami wpatrując się ponad jego ramieniem w kartkę, którą trzymał w dłoni. Taka pozycja może i nie należała do najwygodniejszych, ale im to zupełnie nie przeszkadzało. Cieszyli się swoją obecnością, nie dając tego jednak po sobie poznać. Alec dostał lekkich wypieków, kiedy ręka Magnusa zaczęła piąć się coraz wyżej, ale nic nie mówił. Czarownik zaraz jednak na powrót wrócił do jego kolana i jeździł tak dłonią, aż do teraz.
Po półgodzinie Alec cmoknął go w szyję i oznajmił:
- Chyba będę się zbierał. Chciałem jeszcze pobiegać – dodał, jakby Bane rzeczywiście potrzebował jakiegokolwiek wyjaśnienia.
Czarownik jęknął wyraźnie niezadowolony, ale zaczął podnosić się z miejsca. Obrócił się przodem do chłopaka i uniósł dłoń. Dotknął nią jego policzka i pogłaskał delikatnie.
- Jak się czujesz? - zapytał.
Alec parsknął cichutko. Nie wiedział, dlaczego Magnus akurat teraz wypalił z takim pytaniem. Zmarszczył czoło i patrzył na niego, czekając na ciąg dalszy.
- Kiedy tutaj przyszedłeś, nie tryskałeś radością. Mogę nawet powiedzieć, ze byłeś trochę zły – dodał niepewnie i dostrzegł, że zmarszczka na czole chłopaka powoli się wygładza, aż w końcu zanika całkowicie.
Alec już go zrozumiał. I rzeczywiście, kiedy tu przychodził, nie był w najlepszym humorze, ale oczywiście sama obecność Magnusa działała na niego pokrzepiająco i jego humor uległ zmianie.
Odchrząknął nieśmiało i odpowiedział:
- Już jest okej – przez cały czas patrzył mu hardo w oczy.
- Już? - Magnus na chwilę odwrócił wzrok i uśmiechnął się szeroko. Był pewien, że Alec i tak to zauważył, ale co tam.
Lightwood kiwnął głową i zarumienił się delikatnie.
- A czy dobrze podejrzewam, że ja miałem coś z tym wspólnego? - przesunął rękę wzdłuż jego ramienia i zatrzymał ją na dłoni.
Alec obrócił głowę i splótł ich palce ze sobą. Pozostawił pytanie bez odpowiedzi i zaczął mówić o czymś zupełnie innym.
- Kilka osób pytało mnie o tą malinkę – wskazał właściwe miejsce na swojej szyi. - Nie wiedziałem, co odpowiadać – przyznał.
Magnus nic nie powiedział. Chciał dać chłopakowi szansę na powiedzenie tego, co leży mu na sercu.
- Wiedziałem, że jeśli przyznam się do tego, że to malinka, to nie dadzą mi spokoju. Zaraz zaczęłyby się pytania, kto mi ją zrobił – kontynuował. Magnus poczuł się trochę gorzej. O tym nie pomyślał, kiedy ją robił. Chciał po prostu zobaczyć reakcję chłopaka i chciał jakoś zaznaczyć, że.. Och, no po prostu, że chciałby, żeby Alec był jego, no. - I powiedziałem, że musiałem się gdzieś uderzyć – dodał. - Ale i tak nikt w to nie uwierzył – westchnął i na niego spojrzał.
Magnus przyglądał mu się przez cały czas, podczas gdy ten mówił. Kiedy Alec podniósł głowę i ich oczy się spotkały, uśmiechnął się do niego lekko skruszony. Nie wiedział, co powiedzieć. Odkaszlnął i zaczął:
- Nie powinienem jej robić, prawda? - wolną ręką podrapał się po głowie.
To był strasznie głupi pomysł.
Odpowiedź Aleca go zaskoczyła.
- Po prostu.. No wiesz.. - jąkał się calutki zaczerwieniony. - Następnym razem postaraj się ją zrobić w mniej widocznym dla innych miejscu – wypalił na jednym wydechu.
Mówił to bardzo cicho i początkowo Magnus myślał, że się przesłyszał, że źle zrozumiał, ale wystarczyło spojrzeć na twarz chłopaka i było wiadome, że to się nie stało. Alec rzeczywiście to powiedział.
Czarownik postanowił się z nim trochę podrażnić.
- Nie dałeś mi zbyt wielkiego pola do popisu – wymruczał i położył dłoń na jego kolanie.
Zaczął ja przesuwać w górę i w dół uparcie się w nią wpatrując. Lightwood'a przeszył przyjemny dreszcz.
- Nie miałem na sobie koszulki, miałeś wielkie pole do popisu – wypomniał mu.
- Oj, taak – powiedział głębokim głosem. - Nie miałeś – zamruczał i zaśmiał się krótko. Przypomniał sobie chłopaka nagiego od pasa w górę i na jego usta mimowolnie zaczął wypełzać lubieżny uśmiech. Wyjrzał na niego spod wachlarza swoich cudownie czarnych rzęs i uśmiechnął anielsko. - Ale może.. - pochylił się i cmoknął go w czoło - ..chciałbym.. - potem w policzek - ..zrobić to.. - wyszeptał mu do ucha i je również pocałował - ..gdzieś indziej – zakończył i przejechał dłonią od jego kolana aż do biodra, gdzie już została, niby przypadkiem zahaczając po drodze o krocze chłopaka.
Pochylił się i rozchylił usta, wymieniając z Lightwood'em głęboki i nieco niezdarny pocałunek.
Alec jęknął, kiedy poczuł na szyi rozgrzane usta czarownika. Zadrżał, kiedy zaczęły one tworzyć wilgotną ścieżkę schodząc coraz bardziej w dół, wywołując u niego drobne dreszcze przyjemności, które sprawiły, że oddychał z trudem i nieświadomie zbliżył się do niego jeszcze bardziej. Bane całował i lizał jego skórę, zostawiając na niej palące ślady i gęsią skórkę. Nocny Łowca przełknął głośno ślinę. Patrzył na Magnusa i patrzył, aż w końcu zacisnął mocno wargi, wdychając nosem dużo powietrza. Już nie mógł wytrzymać. Miał ochotę rzucić się na Magnusa tu i teraz i zdawał sobie sprawę z tego, że na całowaniu by się nie skończyło.
Kiedy tylko o tym pomyślał, jego podbrzusze zapłonęło. Nigdy się tak nie czuł i wiedział, że nie poczułby się tak z nikim innym. Bane odsunął się odrobinę i zapatrzył w niego wzrokiem pełnym pożądania. Starał się zignorować to, że jego serce biło szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, całe ciało go mrowiło i czuł się tak bardzo, bardzo pobudzony.. Przygryzł wargę i Alec nie wytrzymał. Wpił się w jego usta, całując go zachłannie. Sam siebie nie poznawał. Jeśli ktokolwiek by mu powiedział, że jest w stanie się tak zachowywać, zapewne by nie uwierzył, ale teraz liczył się tylko czarownik. Nic innego nie miało znaczenia. Zaczął się pogrążać w stanie, w którym nie istniało nic poza pieszczącymi się nawzajem wargami i dłońmi, wjeżdżającymi powoli pod jego koszulkę.
Tak drobne ruchy wywoływały tak intensywne reakcje. Magnus gwałtownie pochylił się do przodu, przez co chłopak mało nie spadł na podłogę. W ostatniej chwili objął go jedną ręką za szyję, a drugą położył na jego piersi, zaraz jednak ściskając mocno fragment jego koszulki i zgniatając ją w dłoni. Położył się na krześle, ale i tak miał dziwne wrażenie, że może spaść, dlatego oplótł czarownika nogami w pasie, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Magnus również chciał temu zapobiec i owinął ramię wokół jego pleców. Przywarli do siebie górną połową ciała, pierś Magnusa oparła się o jego pierś, tak niewiarygodnie gorąca przez materiał ich koszulek.
Alec jęknął, kiedy poczuł, że jego spodnie robią się za ciasne. Pewnie byłoby mu głupio, gdyby nie fakt, że doskonale czuł erekcję Bane'a i wiedział, że ten również jest podniecony w tym stopniu co on sam.
Czarownik przeniósł usta na szyję chłopaka. Lightwood skorzystał z okazji, by coś powiedzieć:
- Nie jestem pewien, czy powinniśmy.. - wydusił z siebie, ale nie dane było mu skończyć wypowiedzi, bo Magnus zaczął kąsać jego szyję i jedyne co Alec mógł robić, to jęczeć i wiercić się niecierpliwie.
Po chwili jednak odsunął go bardziej stanowczo.
- Magnus, naprawdę powinniśmy przestać – wychrypiał głosem pełnym pożądania.
Nie chciał tego przerywać, ale wiedział, jakby się to skończyło, a obiecał sobie, że zanim między nimi do czegoś dojdzie, musi być pewien tego, co ich łączy. Teraz nie wiedział nic, nawet tego, czy są parą.
Czarownik już miał zaprotestować, kiedy oboje usłyszeli wibrujący telefon Aleca, który zaczął odbijać się od kubka, obok którego leżał na biurku. Magnus niechętnie się wyprostował, pociągając za sobą owiniętego wokół niego Lightwood'a.
Złapał jego telefon i odblokował, odczytując na głos to, co wyskoczyło w okienku na ekranie:
- Sześć nieodebranych połączeń i cztery SMS.
Zerknął na Aleca zdziwiony i podał mu urządzenie.
- Jak to możliwe, że nie słyszeliśmy go wcześniej? - zapytał jeszcze.
- Byliśmy zajęci – odparł tylko Alec i pewnie zaczerwieniłby się, gdyby nie to, że jego policzki były już całe czerwone.
Sapał jeszcze delikatnie, ale stopniowo jego oddech się uspokajał. Przejrzał nieodebrane połączenia. Wszystkie od jego siostry, Izzy. Otworzył ostatniego SMS:
Alec, do cholery, gdzie jesteś?! Szukam cię po całym Instytucie!! Trenerzy kazali każdemu przekazać, że za 15 minut zbiórka. Przebierz się w dresy i jakieś wygodne buty, bo będziemy biegać! I odbieraj ten zasrany telefon, w końcu po coś go masz, prawda?! Nie odpuszczę ci! Porozmawiamy później!
Podniósł się z kolan Magnusa.
- Muszę iść – powiedział to zupełnie niepotrzebnie, bo Bane też przeczytał tę wiadomość, zerkając mu przez ramię. Alec zdawał sobie z tego sprawę, ale nie chciał wychodzić bez słowa.
- Też chciałbym z tobą później porozmawiać – również wstał i ruszył za nim do wyjścia.
Alec kiwnął głową i odwrócił się do niego, kiedy byli przed drzwiami.
- Tak myślałem. Porozmawiamy – potwierdził.
Magnus pochylił się z zamiarem pocałowania go, ale Alec powstrzymał go dłonią.
- Mam tylko piętnaście minut – przypomniał mu i oboje się zaśmiali, po czym Nocny Łowca wyszedł, zostawiając go samego.
Szybko poszedł do swojego pokoju. Wziął baaardzo zimny prysznic, bo przecież nie mógł się pokazać na treningu z nabrzmiałą erekcją. Byłoby to równie zawstydzające jak i niekomfortowe, bo członek zaczynał się już boleśnie domagać spełnienia. Musiał się tym zająć.
Prawie spóźnił się na zbiórkę. Dołączył do niej jako ostatni. Po zliczeniu osób, zaczęli biec. Trenerzy zaplanowali dla nich pięć kilometrów. Nie było to dla Aleca czymś trudnym. Nie raz już biegał takie dystanse.
Zwolnił nieco, tak, żeby biec z tyłu. Usilnie starał się ignorować wściekłe spojrzenia, które posyłała mu jego siostra. Chciał odpocząć i taki bieg mu w tym pomagał. Mógł odetchnąć świeżym powietrzem i pomyśleć na spokojnie. Cieszył go fakt, że biegli w zwartej grupie, bo Isabelle nie miała możliwości go o nic wypytać. Chyba, że chciałaby, żeby inni również słyszeli ich rozmowę. Chociaż z drugiej strony wolałby biec sam. Wtedy mógłby się bardziej skupić na przemyśleniach.
A miał o czym myśleć.

___________________________________________________

Hejo, jestem! (:
Dziękuję za komentarze, wejścia i wasze opinie :)
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i będziecie chcieli czytać więcej!
Przy tym poście również oczekuję komentarzy, które mnie mega motywują! :)
Długi weekend, majówka. Będę miała więcej czasu, więc postaram się coś napisać i dodać wcześniej niż mi się ostatnio zdarza.
No, ale co? Kończę!
Życzę miłego czytania i udanego weekendu!
Buuuuuuuuziole! :*

10 komentarzy:

  1. Omo jestem pierwsza xd
    Więc zacznę od rozdziału ;) Nwm jak cię mam chwalić xd (ograniczony zasób słów xd Chyba będę musiała poszukać w guglach "jak chwalić ff" xd) Tak jak ostatnio - CUDNE :) Nic dodać nic ująć xd
    Następne. Gdzieś w środku tekstu (nwm konkretnie gdzie, ale chyba gdzieś w okolicach Valentina (?)) rzucił mi się w oczy błąd. (Potem przeczytam jeszcze raz i ci dam znać ;))
    Weny i wgl warunków do pisania życzę ;) Czekam na kolejny rozdział :3
    Cherry~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie to, ale jednak jest błąd xd "Alec brzmiał na odrobinę smutnego i jednocześnie złego, rozwścieczonego wręcz." To "Alec brzmiał na" to chyba błąd językowy xd
      Cherry~

      Usuń
    2. Czekaj w sumie teraz jak to parę razy przeczytałam to nwm czy to nie jest dobrze xd Zastanów się nad tym xd
      Cherry~

      Usuń
    3. Jejciu :( Przepraszam, że tak cały czas pisze pod tym postem :( To ten błąd o którym wcześniej wspomniałam "Jeśli ktokolwiek by mu powiedzieć, że jest w stanie się tak zachowywać, zapewne by nie uwierzył, ale teraz liczył się tylko czarownik." Powiedział ;)
      Oke, już tu nie wracam. Czekam na następny rozdział xd
      Cherry~

      Usuń
    4. Może i masz rację z tym "Alec brzmiał na" (sama się zgubiłam xd), dlatego coś tam zmieniłam :)
      I tę literówkę też poprawiłam, dziękuję za wskazanie błędów :)

      No i dziękuję ci bardzo za ten pierwszy komentarz. To bardzo miłe. I oczywiście motywuje do dalszego pisania! :D

      buuuziaki :*

      Usuń
  2. Kocham,kocham,kocham. Po prostu brak mi słów co do tego rozdziału! Magnus i Alec *o* To jest przecudowne i czekam oczywiście, na ciąg dalszy! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przecudownie to się czyta ten komentarz :*
      dziękuję bardzo (:

      Usuń
  3. W takich scenach, jakie są opisałaś w tym rozdziale, ważne jest, aby nie przekroczyć granicy dobrego smaku. Udało ci się, a nie jest to proste, więc kłaniam się i całuję stopki, bo po prostu... Jesteś genialna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, no weź, bo się zawstydzę. Już i tak szczerzę się jak głupia (:
      Dziękuję ci baaaardzo :*

      Usuń
  4. Genialne. Dziekuje. Czytam juz dwie godziny zamiast spac hihi

    OdpowiedzUsuń