wtorek, 26 maja 2015

ROZDZIAŁ XIX

Alec przez całą sobotę szwendał się po Instytucie bez bliżej określonego celu. Czuł się dziwnie, jakby osamotniony. Nie było jego znajomych. Rodzeństwo też gdzieś wyszło. Wybrali się chyba na jakąś imprezę, ale nie był pewien. Proponowali mu co prawda, żeby poszedł z nimi, ale on nie miał ochoty. Chciał pobyć trochę z Magnusem. Mimo iż ostatnio spędzał z nim mnóstwo czasu, to i tak nie miał dość. Najchętniej w ogóle by się z nim nie rozstawał. Ale był mały problem.. Magnusa również nie było. Szukał go i szukał, ale nie mógł go nigdzie znaleźć. Zastanawiał się nawet, czy do niego nie napisać. Analizował wszystkie za i przeciw, i stwierdził, że tego nie zrobi. Byłoby to chyba za bardzo desperackim krokiem z jego strony. Po kilkunastu minutach, wiedziony jakimś dziwnym uczuciem rodzącym się w jego wnętrzu, nie wytrzymał i jednak wysłał wiadomość do czarownika.
Do: Magnus
Treść: Gdzie jesteś?
Niby nic konkretnego, ale Alec bardzo chciał się tego dowiedzieć. Na odpowiedź musiał trochę poczekać, bo przyszła dopiero po kilku minutach. Było to dziwne, zważając na to, że Magnus miał w zwyczaju odpisywać po kilku sekundach.
Od: Magnus
Treść: Wyszedłem jakiś czas temu.
Jakiś czas temu.. Nic więcej. Alec zmarszczył brwi i zaczął pisać kolejnego SMS-a.
Do: Magnus
Treść: Długo cię nie będzie?
Mijały kolejne minuty, a ten w dalszym ciągu nie odpisywał. Alec, czekając, zdążył już z pięć razy sprawdzić, czy wiadomość na pewno się wysłała i czy na sto procent do tej osoby, do której była kierowana. Przetarł czoło ręką i ruszył w stronę kuchni. Odpowiedź nadeszła, kiedy mijał drzwi biblioteki.
Od: Magnus
Treść: Nie wiem dokładnie, ile nam jeszcze zejdzie. Może ze trzy godzinki.
Trzy godziny? Westchnął i schował urządzenie do kieszeni. Magnus musiał być naprawdę zajęty, skoro nie miał nawet czasu, by wysłać mu jednego SMS-a. Wytrzymał już tyle czasu, więc wytrzyma i kolejne trzy godziny.
Przechodząc obok sali treningowej, kątem oka zauważył ruch przy ścianie naprzeciwko niego. Początkowo myślał, że mu się wydawało, ale to niemożliwe. Podszedł bliżej i zobaczył wyłaniającą się z cienia malutką kulkę. Przyglądał jej się przez chwilę i w końcu rozpoznał w niej kota. Prezes Miau! Jak to możliwe, że nie widział go od.. Właściwie od kiedy? Chyba aż od czasu, kiedy drapnął Jace'a!
Ostrożnie wyciągnął dłoń w jego stronę, kucając. Nie wiedział, czy kot go pamięta, czy nie, więc nie podchodził bliżej. Nie chciał go wystraszyć. Prezes Miau przyglądał mu się przez chwilę, a potem wykonał kilka kroczków w jego stronę. Alec uśmiechnął się i pogłaskał go po grzbiecie, kiedy ten już był przy nim. Kotek zamruczał głośno i wskoczył na wystawione ramiona, wtulając się w szyję chłopaka. Lightwood zaśmiał się wesoło i wstał, mówiąc do zwierzaka:
- Jesteś głodny? - ruszył do kuchni. - Pójdziemy coś zjeść, co?
Wszedł do pomieszczenia z Prezesem na rękach. Od razu otworzył szafkę z karmą dla kotów i nałożył dużą michę, podstawiając mu pod pyszczek.
- Wcinaj, smacznego – podrapał go za uchem.
Kiedy kot się już najadł, poszli razem do salonu. Alec usadowił się wygodnie na podłodze i zaczął bawić się ze zwierzęciem. Prezes Miau był bierny i sam chętnie odpowiadał na zaczepki chłopaka. Tarzali się jakiś czas, aż w końcu Lightwood wylądował rozłożony na dywanie, a kot na nim, drapiąc go lekko po klatce piersiowej. Odpoczywali, nie martwiąc się niczym. Nikogo nie było w pobliżu, więc Alec nawet nie kłopotał się tym, żeby wstać.
Otworzył szerzej oczy i przeturlał się na brzuch, kiedy usłyszał, że ktoś wchodzi do salonu. Westchnął i spojrzał w górę. Prezes Miau w tym czasie zeskoczył z niego i z niezadowolonym pomrukiem zajął miejsce naprzeciwko, zaraz przy jego twarzy.
- Hej - przywitał się Aaron, siadając na kanapie.
Alec kiwnął głową, odpowiadając mu tym samym. Zaraz jednak przeniósł wzrok na kota, który machał mu łapką przed twarzą, chcąc skupić całą jego uwagę na sobie. Zaśmiał się, widząc starania zwierzaka.
- Twój kot? - zagadnął go Nocny Łowca.
Alec pokręcił głową.
- Nie - odparł. - Mojego.. przyjaciela - dokończył, mając nadzieję, że chłopak nie usłyszał zawahania w jego głosie.
Aaron pokiwał głową na znak, że zrozumiał.
- Jakie ma imię?
- Prezes Miau - odpowiedział Alec, uśmiechając się lekko do blondyna.
Uznał, że skoro i tak nie ma z kim siedzieć, to równie dobrze może porozmawiać z chłopakiem. W ten sposób szybciej minie mu czas oczekiwania na Magnusa. Poza tym Aaron był tu nowy i nie znał jeszcze nikogo. Musiał czuć się dziwnie taki osamotniony. Alec szalał wewnętrznie już teraz, kiedy był sam zaledwie od kilku godzin, więc potrafił sobie wyobrazić, jak mógł czuć się chłopak, który z ludźmi przebywał jedynie na posiłkach i treningach. A przecież tam nie ma za wiele okazji do porozmawiania z kimś. Postanowił dać mu szansę na zapoznanie się, czystą kartę.
- Dostojne - zaśmiał się blondyn.
- O tak - Alec odchylił się do tyłu, w ostatniej chwili unikając spotkania z łapką zwierzaka. - Ej ej ej, ale pazurki chowaj - powiedział do niego słodko.
Kot zrobił przepraszającą minkę i zaczął przymilać się do Lightwood'a, wtulając się w jego twarz. Alec uśmiechnął się i podłożył ramiona pod głowę, a nogi skrzyżował w łydkach, wymachując nimi w powietrzu.
- Trochę męczący ten dzisiejszy trening - zaczął blondyn ponownie po kilku minutach, chcąc podtrzymać rozmowę.
- Przyzwyczaisz się po jakimś czasie - odpowiedział Alec, trącając palcem kota po brzuchu.
- Mam nadzieję - uśmiechnął się. - A ty się już przyzwyczaiłeś?
Brunet zamyślił się przez moment, zanim odpowiedział.
- W pewnym sensie tak - odwzajemnił uśmiech. - Chociaż przed waszym przyjazdem mieliśmy przez tydzień głównie zajęcia teoretyczne i nauczyciele nas straszyli, że dopiero, kiedy dołączycie, zaczną się prawdziwe ćwiczenia i że dadzą nam w kość - dodał. - Nie wiem, czy blefowali, czy mówili naprawdę – wzruszył ramionami.
- Okaże się - podsumował jego wypowiedź Aaron.
Alec, jakby dla potwierdzenia jego słów, kiwnął głową.
Rozmawiali jeszcze jakiś czas o różnych sprawach. Blondyn zadawał dużo pytań, a Alec z braku innego zajęcia siedział z nim i udzielał mu odpowiedzi.
W tym samym czasie Magnus szykował się już do wyjścia. Rano zadzwonił do niego przyjaciel, Ragnor, z prośbą o pomoc. Czarownik nie mógł się nie zgodzić. W końcu sam nieraz prosił go o podobną przysługę. Siedzieli i załatwiali jego sprawy przez bite kilka godzin. Nie wiedział, że mu to tak długo zejdzie, więc nikogo nie powiadamiał o tym, że wychodzi. Swoją drogą cieszył go fakt, że Alec zauważył jego nieobecność.
Ragnor po raz kolejny zapytał, czy ten nie chce zostać na noc. Było już stosunkowo późno, a do Instytutu miał kawał drogi, ale Magnus grzecznie odmówił. Pożegnał się jeszcze i wyszedł na zewnątrz. Na dworze zrobiło się chłodniej. Zaczęło też padać, chociaż Magnus nawet nie wiedział kiedy. Gdyby wiedział o tym wcześniej, wziąłby od przyjaciela parasol, ale był tak zajęty, że nie przejmował się pogodą za oknem. A tak.. pozostawiony był na pastwę deszczu. Nie mógł nawet rzucić na siebie jakiegoś zaklęcia, bo mijało go wielu ludzi i zapewne dziwiliby się jak to możliwe, że on jeden jest całkowicie suchy podczas, gdy wokół nich panowała przeraźliwa ulewa. Westchnął więc rozżalony ze swojej bezsilności, zarzucił kaptur na głowę i ruszył przed siebie.
Do celu dotarł po niecałej półgodzinie. Deszcz tak go zmobilizował, że znalazł się w Instytucie w dwa razy krótszym czasie. Wszedł do środka i od razu skierował swoje kroki do pokoju, który tymczasowo należał do niego. Kiedy przechodził przez salon nieco się zdziwił. To co tam zobaczył tak go zdziwiło, że aż przystanął na moment. Otóż Alec siedział na podłodze, oparty o kanapę z jego kotem na kolanach, a miejsce obok niego zajmował TEN blondyn. Był tak niebezpiecznie blisko Aleca, że Magnus miał ochotę cisnąć w niego jakimś zaklęciem. Żeby tego było mało, śmiali się z czegoś głośno i wyglądali, jakby się świetnie bawili. Jedynie Prezes Miau wydawał się być niezadowolony, bo łypał groźnie na blond chłopaka. Bane wszedł do pomieszczenia, tupiąc nogami głośniej niż by to zrobił w normalnej sytuacji, ale się tym nie przejmował. Wręcz przeciwnie, chciał, żeby oboje zdali sobie sprawę, że też znajduje się w salonie i żeby zwrócili na niego uwagę.
Alec podniósł głowę i uśmiechnął szeroko, kiedy zobaczył swojego chłopaka. Mina mu jednak lekko zrzedła, kiedy zobaczył, w jakim ten jest stanie. Wstał szybko, chyba dopiero zdając sobie sprawę z tego, jak blisko niego siedział Aaron. Zignorował to jednak i podszedł do Bane'a.
- Jesteś cały mokry! - zaśmiał się głośno, a Aaron mu zawtórował.
Magnus spojrzał na niego spode łba i kichnął.
- Na zdrowie! - powiedział do niego blondyn.
- Dzięki - mruknął jedynie i odwrócił na pięcie, chcąc wyjść z pomieszczenia.
Spojrzał jeszcze ostatni raz w stronę blondyna i się w nim zagotowało. Chłopak uśmiechał się do niego kpiąco, a w jego oczach czaiło się coś.. Jakby wyzwanie. Co ten koleś sobie myśli, co?! Prychnął pod nosem i zniknął na korytarzu.
Alec posłał Aaronowi przepraszające spojrzenie i wyszedł za czarownikiem. Nie zdawał sobie sprawy z tego, co miało miejsce przed chwilą. Blondyn kiwnął mu tylko głową, a na jego twarz powrócił szeroki uśmiech. Prezes Miau podniósł się z dywanu i również ruszył za swoim panem. On jednak szedł z wysoko podniesioną głową, nie zaszczycając Aarona nawet spojrzeniem.
Kiedy Lightwood otworzył drzwi pokoju Bane'a, ten już zdążył rozebrać się do koszulki i bokserek.
- Magnus - zaczął chłopak i podszedł bliżej.
Czarownik nic sobie z tego nie zrobił i jak gdyby nigdy nic zaczął wyciągać z szafki rzeczy do spania. Kichnął.
- Na zdrowie - mruknął Alec pod nosem, zasmucony lekko jego zachowaniem. - Coś się stało?
- Nie, dlaczego?
Lightwood zignorował pytanie i przyłożył mu dłoń do czoła. Nie wydawało się rozpalone, ale mimo to powiedział:
- Przeziębiłeś się.
Magnus pokręcił głową i odpowiedział szybko:
- Nic mi nie jest.
Alec przybliżył się, żeby go pocałować, ale czarownik sprawnie się przed tym uchylił.
- Zarażę cię - uprzedził.
- Przecież twierdziłeś, że nic ci nie jest - wypomniał mu i zaśmiał się cichutko.
Przybliżył się ponownie i tym razem Magnus pozwolił mu się pocałować. Ba! Sam chętnie się dołączył, ale kiedy chłopak chciał zaplątać ramiona wokół jego szyi w celu przyciągnięcia go bliżej, odsunął się delikatnie.
- Muszę wziąć prysznic - powiedział łagodniejszym tonem.
Alec dopiero teraz zauważył, że ten trząsł się delikatnie.
- Zrobię ci coś ciepłego do picia, co? - zaproponował.
Magnus kiwnął głową i zniknął za drzwiami swojej łazienki. Kiedy wrócił z powrotem, Alec już siedział na jego łóżku po turecku, a pomiędzy jego nogami łasił się Prezes Miau. Był przebrany w koszulkę i spodenki, które zastępowały mu piżamę. Obok niego leżały dwa grube koce złożone w idealne kostki, a na stoliku stały dwa kubki z jakąś parującą cieczą.
Magnus nie spiesząc się szczególnie, odkładał wszystkie rzeczy na swoje miejsce. Potem podszedł do biurka i tam również zaczął sprzątać.
- Och - westchnął Alec i przewrócił oczami. - Chodź tu nareszcie.
Wyciągnął do niego rękę i kiedy tylko ten się zbliżył, chwycił go mocno i przyciągnął do siebie. Magnus z cienkim piskiem wylądował na jego kolanach. Prezes Miau szybko umknął przed zderzeniem, a Alec wyprostował nogi, tak, żeby jego chłopak mógł usiąść między nimi.
- Jesteś strasznie niecierpliwy - zganił go i usiadł wygodniej opierając swoje nogi o jego uda i oplatając go nimi w pasie.
- Nie widziałem cię przez cały dzień - powiedział, jakby miało go to usprawiedliwiać i przybliżył się do niego, cmokając jego klatkę piersiową.
Magnus parsknął cichutko, podczas gdy Alec piął się coraz wyżej. Składał pocałunki na jego szyi, wzdłuż szczęki, przy uchu. Obcałowywał jego twarz i pewnie robiłby to nadal, gdyby Bane nie oparł dłoni na jego piersiach i nie naparł na nie delikatnie, odpychając go subtelnie.
Alec odsunął się, opierając na poduszkach i uśmiechał się nieśmiało cały zarumieniony. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie, a to zupełnie przeczyło temu, co przed chwilą robił. A to co robił.. Uch, bardzo działało na Magnusa.
Prezes Miau wykorzystał okazję i mruczał głośno, chcąc zwrócić uwagę Aleca. Lightwood pogłaskał go po grzbiecie i podrapał za uszkami, biorąc go na ręce.
- Widzisz, chociaż ty nie masz mnie dość - zaczął słodkim głosem; uniósł kota do swojej twarzy, tak, że niemal stykali się nosami. - Twój pan już mnie nie chce - dodał i udał, że łka cichutko.
Magnus zaśmiał się i przygryzł wargę z bezsilności. W końcu by się nie poddać, opadł na łóżko, zakrywając twarz ramieniem.
- Chociaż... - wymruczał i odłożył kota na szafkę, a sam pochylił się nad Magnusem i położył na nim, dotykając go całą długością ciała.
Czarownik natychmiast zabrał dłoń z oczu, kiedy poczuł na sobie ciężar. Od Aleca biło przyjemne ciepło i najchętniej by się w nim zatracił, jednak nie mógł tego zrobić.
- Alec - powiedział cichutko. Nie zdążył dodać jednak nic więcej, bo chłopak szybko zakrył mu usta swoimi, całując delikatnie. - Nie, nie.. - próbował go odsunąć. - Jestem chory, ty też będziesz - przekonywał go i wiercił, cały czas leżąc pod nim.
- Nie boję się.
Magnus jęknął w jego usta i dał się na chwilę zatracić, namiętnie oddając pocałunek. Było mu tak przyjemnie. Alec widząc chwilowy brak sprzeciwu przeniósł ręce na jego boki, głaszcząc go delikatnie. Zaraz jednak wjechał nimi pod koszulkę czarownika i tam kontynuował swoją wędrówkę. Bane zaśmiał się, a jego wargi wygięły się w szerokim uśmiechu, który Alec mógł wyczuć, bo przez cały ten czas całował go zachłannie.
Magnus wykonał bliżej nieokreślony ruch i przeturlał się tak, że teraz to on górował nad chłopakiem. Złapał jeszcze jego ręce i złączył je nad jego głową, po czym usiadł mu na biodrach. Alec był teraz całkowicie unieruchomiony i zależny od Magnusa. I o dziwo podobało mu się to.
- Masz mnie - powiedział niskim, seksownym i podnieconym głosem.
Bane pokiwał głową.
- Jesteś mój - odpowiedział i pochylił się, żeby znowu na moment złączyć ich usta.
Po minucie się jednak odsunął i przyjrzał chłopakowi uważniej. Alec miał urocze wypieki na polikach i zamglone oczy. Przygryzał też zachęcająco dolną wargę. Magnusa aż kusiło, żeby się poddać i dać chłopakowi to, czego chciał. A wiedział, czego ten pragnie, bo sam też czuł to samo. Ale mimo to nie mógł tego zrobić.
- Alec - wymruczał, kiedy chłopak uwolnił swoje dłonie i przejechał palcami po jego biodrze.
- Hmm? - zapytał, cały czas patrząc mu prosto w oczy.
- Nie możemy - zawahał się i nie zabrzmiało to tak mocno, jak powinno. Cholera! Nie może, musi być stanowczy! Dlaczego go znowu pocałował?! Uch!
- Możemy - kontynuował Alec i już sięgał do jego rozporka, już miał go rozpinać, kiedy Magnus zerwał się na równe nogi.
- Co do.. - zaczął Alec zaskoczony, jednak nie dane mu było skończyć, bo czarownik wszedł mu w słowo.
- Nie możemy, naprawdę - powiedział przepraszającym tonem.
- Dlaczego? - nie rozumiał Alec.
Zaczął się już wściekać o to całe "nie możemy". Mogli i chcieli, w czym problem?!
- Bo za ścianą są twoi znajomi i twoje rodzeństwo - wyjaśnił po prostu.
- I to wszystko? - zapytał z niedowierzaniem.
Magnus wyciągnął w jego stronę dłoń.
- Posłuchaj.. - zaczął, ale mu brutalnie przerwano.
- Nie! Nie, to ty posłuchaj! - krzyknął Alec rozwścieczony, zrywając się jak ten uprzednio i stając krok przed nim. - Przez cały dzień siedziałem sam, nie było nikogo, z kim mógłbym chociaż porozmawiać. Ty się zmyłeś i nie raczyłeś mnie nawet o tym poinformować! Tak, wiem, że nie musiałeś, ale wyobraź sobie, że chciałbym czasem wiedzieć, co dzieje się z moim chłopakiem - dodał, bo Magnus już chciał się wtrącić; położył nacisk na dwa ostatnie słowa. - Czekałem na ciebie i czekałem.. I wtedy przyszedł Aaron. Nie patrz tak na mnie! - oburzył się, bo Magnus automatycznie się skrzywił, kiedy usłyszał imię chłopaka. - Początkowo chciałem go spławić, ale musiałbym wówczas znowu zostać sam, a naprawdę już mnie to nudziło. Jedynym o czym myślałem po męczącym treningu to o tym, żeby odpocząć chociaż na chwilę od tego wszystkiego, żeby się z czegoś pośmiać, o czymś pogadać, ale jak na złość nikogo nie było. A Aaron.. On tu nikogo nie zna. Musiał czuć się strasznie.
- I ty oczywiście musiałeś być osobą, która go wesprze i przygarnie, co? - zakpił.
- A kto niby miał to zrobić? Jakoś nie widziałem, żeby ludzie pchali się i tworzyli kolejki po to, żeby go poznać - wymachiwał rękoma, jak oszalały. - Poza tym TYLKO rozmawialiśmy. Nie rozumiem, dlaczego cały się spinasz, kiedy tylko o nim słyszysz!
- Nie lubię go, rozumiesz?! - dźgnął go palcem w klatkę piersiową.
- Nie znasz go!
- A ty go znasz?! - zdziwił się, ale nie czekał na odpowiedź. - Ten koleś aż się do ciebie pcha! Denerwuje mnie! Patrzy na ciebie, jakbyś był czymś do zjedzenia! Łapy go pewnie korcą, żeby cię wymacać! - wypalił.
Alec spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami. Na chwilę go zamurowało, ale zaraz jednak kontynuował.
- Skąd to niby możesz wiedzieć?
- Przecież to widać - przewrócił oczami.
Alec prychnął gniewnie.
- Pewnie. Tylko, że nikt oprócz ciebie tego nie widzi - warknął. - A tak właściwie to nie powinieneś się o to wściekać!
- NIBY DLACZEGO?!
- Bo ty możesz to robić, a z tego nie korzystasz! Dlatego! - miał ochotę tupnąć nogą.
Magnus zaczerwienił się nieco, ale nie dawał za wygraną.
- Przestań!
- Nie, nie przestanę! I wiesz co ci jeszcze powiem?! - zapytał. - Naprawdę się ucieszyłem, kiedy wróciłeś!
- Więc dlaczego się teraz kłócimy?! I właściwie o co?! - krzyczał Magnus.
Dziękował w duchu za to, że nałożył na swój pokój czar i nikt z zewnątrz nie mógł ich usłyszeć.
- Nie wiem! NIE MAM POJĘCIA! - Alec zaczął się wycofywać.
- Gdzie idziesz?!
- Wychodzę, nie mam ochoty tego kontynuować - powiedział już spokojniej, ale jego głos brzmiał przez to groźniej.
- Po prostu wychodzisz?! - Magnus zaśmiał się gorzko. - No tak, bo przecież najlepiej wyjść!
Alec zatrzymał się w półkroku i spojrzał mu w oczy.
- Magnus, proszę cię, przestań! Naprawdę nie mam już ochoty na kłótnie! Chciałem spędzić z tobą miły wieczór, tak jak zawsze - powiedział i westchnął głęboko. - I było miło.. Ale przerwałeś w najlepszym momencie i jestem teraz kurewsko twardy, co doprowadza mnie do szaleństwa, bo nie mogę się tym zająć - wplótł palce w swoje włosy i wykonał ruch, jakby chciał się ich pozbyć jednym pociągnięciem. - I mam szczerze gdzieś, że za ścianą ktoś jest, bo to, co ma dla mnie teraz znaczenie to to, co dzieje się w moich spodniach i oczywiście ty sam - wskazał na niego ręką. - Bo jesteś jedyną osobą spoza mojej rodziny, którą uwielbiam i z którą chcę być, a nie tylko przebywać - przy ostatnich zdaniach głos mu się łamał. - Dlatego jeśli pozwolisz, pójdę już - obrócił się i ruszył w stronę drzwi.
- Alec - powiedział Magnus i wyciągnął do niego rękę, jakby chciał go złapać i zatrzymać przy sobie, ale ten był spory kawałek od niego, więc czarownik nie miał szans tego zrobić.
- Nie czekaj na mnie. Nie wiem, o której wrócę - powiedział głosem wypranym z emocji. - Poza tym położę się dzisiaj u siebie - zakończył i wyszedł nawet nie zerkając na swojego chłopaka.
Oczywiście nie szczędził sobie również trzaskania drzwiami. Magnus się jednak tym nie przejmował. Miał to gdzieś. Miał wszystko gdzieś. Tak kłótnia nie miała sensu. Podobnie jak ich rozmowa. Co się właściwie stało? Było dobrze i nagle..
Złapał sweter, który zupełnie nie pasował mu do stroju, ale nie miał teraz głowy na wybór garderoby, i wyszedł na zewnątrz. Nie przejmował się tym, że szalał przeraźliwy wiatr i może się jeszcze bardziej przeziębić. Nie miało to dla niego znaczenia. Szedł. Musiał to wszystko przemyśleć. Usiadł na ławce w parku. Patrzył przed siebie, chociaż nic nie widział. I to nie przez to, że było już całkowicie ciemno i jedynym źródłem światła w pobliżu był księżyc, a dlatego, że nie potrafił się na niczym skupić. I choćby tysiąc razy analizował sytuację, która miała niedawno miejsce, to i tak dochodził do jednego wniosku. Był kretynem.

_____________________________________________

Rozdział dziewiętnasty! :)
Wystąpiły pewne problemy, ale nareszcie jest :)
Dziękuję za komentarze i wejścia, liczę na to samo również pod tym postem.
Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Życzę miłego wieczorku i miłego czytania, buuuuziole :*

15 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaa to jest boskie laska pisz książkę <3 <3 kurcze ja Ci chyba nie dorównam ( co z tego , że mój blog jest o czym innym xD ) , ale masz talent i to jest pewne ~Aris :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Lol to wszystko przez Aarona!
    A ten Magnus to nwm miał na wyciągnięcie ręki to mógł brać! (Ja bym brała xd takie dwu znaczne xd chociaż i tak prowadzi do jednego xd) A no i właśnie dlaczego nie chciał bo na pewno to, że by usłyszeli to przyczyną nie jest :/
    A Alec też... no co kurna? Się napalił chłopak... ech szkoda gadać...
    Btw weź coś zrób z tym zaocznym Arkiem (tak go będę nazywać xd) bo tak nie może być żeby Aleca podrywał *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A podpisać się zapomniałam xd
      Cherry~

      Usuń
    2. Tak głupia jestem xd Jeszcze z pisiąt komentarzy będzie bo o czymś zapomnę xd
      * zboczonym Arkiem xd
      I standardzik z weną xd
      Cherry~

      Usuń
    3. ja wiem, że ty byś brała :*
      pisiąt hahaha XD
      dziękuję ci bardzo i idź już czytać kolejny, no!

      Usuń
  3. OMG.
    omgomgomgomgomgomgomgomgomgomgomgomgomgomg.
    Weny Ci życzę.
    I czasu.
    H.
    PS. To był bardzo konstruktywny komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. konstruktywny, masz racę :)
      dziękuję ci baardzo :*

      Usuń
  4. Aaron jest fajny :3 Magnus... Alec... Dlaczego? Dlaczego nam to zrobiłaś? :o Mógł już go brać, walić ludzi za ścianą XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba ci się Aaron? mm, to nowość :D
      oj, no nie wiem no!
      zboczeńcy wszędzie! hahaha XD

      Usuń
  5. Dziewczyno jestes cudowna!! Swiat potrzebuje ludzi takich jak ty!

    MP
    PS: Sorry za ortogragie, niunia klawiatura mi sie laguje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ci baaaardzo :*
      to takie miłe, aż mi ego rośnie :D
      to nic :)

      Usuń
  6. Super blog. Przeczytałam na raz wszystkie wpisy :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział MB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już teraz możesz go przeczytać :)
      dziękuję! :*

      Usuń
  7. A ja sobie pomyslalam sobie ze moze aaraona tak ciagnie do aleca bo jest tym.chlopakiem co sie pierwszy raz pocalowal??czy to za mlody jest??

    OdpowiedzUsuń