poniedziałek, 1 czerwca 2015

ROZDZIAŁ XX

Alec wrócił do Instytutu, kiedy było już dobrze po północy. Do tego czasu biegał i robił wszystko, żeby tylko nie myśleć o tym, co się stało. Ale i tak go to dopadło, kiedy położył się do łóżka. Sam. Do pustego łóżka.
Zwinął się w kłębek i pozwolił myślom wypłynąć i ogarnąć go całego. Jak tak teraz o tym rozmyślał, to wydawało mu się, że zareagował zbyt impulsywnie. Nie wiedział, co się z nim działo, ale to nie było dobre. Od rana dziwnie się czuł, a potem całą swoją agresję wyładował na swoim chłopaku. Teraz czuł się pusty, bezużyteczny. Najlepiej byłoby pójść i przeprosić Magnusa, wyjaśnić wszystko na spokojnie, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafił tego zrobić. I to kolejna rzecz, która świadczyła o tym, że jest okropny. Nie umiał przyznać się do błędu. Przynajmniej nie teraz.
Długo przewracał się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Za dużo spraw kłębiło się w jego umyśle. Za dużo rzeczy czekało na wyjaśnienie i rozwiązanie, ale on nie nadawał się kompletnie do czegokolwiek. Z każdą kolejną minutą czuł się coraz bardziej niepewnie. Nienawidził tego uczucia i chciał, żeby po prostu zniknęło, rozpłynęło się i pozostało zapomniane. Ale tak się oczywiście nie stało. Dręczyły go wyrzuty sumienia. Nie wiedział, dlaczego postąpił tak okrutnie względem czarownika. Przecież nie chciał się z nim kłócić. Nie chciał krzyczeć. A mimo to to zrobił. I zupełnie nie miał pojęcia dlaczego. Dlaczego tak bardzo bolało go to, że został odepchnięty? Magnus cię nie chce, odbijało się echem od ścian jego umysłu. Od razu potrząsnął głową, żeby odsunąć tę myśl, jak najdalej od siebie. Bo przecież to niemożliwe, prawda?
Im dłużej to analizował, tym bardziej był zagubiony. Coś co wcześniej wydawało mu się stuprocentowo pewne, było teraz widziane przez niego zupełnie inaczej. Pojawiało się coraz więcej pytań, a on nie miał siły. Nie miał już siły na nic.
W końcu kiedy to wszystko zaczęło go przerastać, po prostu się poddał. I to właśnie dzięki temu udało mu się po kilkudziesięciu minutach zasnąć. Nie był to jednak spokojny sen. Co jakiś czas budził się i wiercił, dopóki nie przysypiał ponownie.
Nazajutrz rano nie czuł się wcale lepiej. I było już widać skutki zarwanej nocy. Poza tym mały trening w deszczu, jaki sobie wczoraj urządził, również nie wpłynął na niego pozytywnie. Wręcz przeciwnie. Bolała go lekko głowa i miał katar, a jego skóra wydawała się jeszcze bledsza niż była zazwyczaj. I inni chyba także to zauważyli, bo przyglądali mi się odrobinę dłużej niż zwykle, kiedy schodził na śniadanie. Peszyło go to niezmiernie, ale nic im nie mówił.
- Jejku, Alec! - zaczęła Izzy, kiedy go zobaczyła i zaraz kontynuowała. - Dobrze się czujesz?
- Ta, pewnie - odpowiedział bez entuzjazmu.
Sam się zdziwił, słysząc swój głos. Był niezwykle słaby i zachrypnięty, ale nie wiedział, czy to przez jego ponury humor, czy kolejny skutek wczorajszej wyprawy.
- Co się dzisiaj z wami dzieje? - zapytała.
Dopiero po tych słowach na nią spojrzał. Przyglądała mu się wyraźnie zatroskana. On jednak tego nie wytrzymał i ponownie spuścił wzrok.
- Z nami? - zmarszczył brwi.
- No tak - pokiwała głową i zaczęła tłumaczyć, bo dostrzegła, że jej brat nie wie, o co jej chodzi. - Magnus też jest chory - wyjaśniła. - Chociaż on wyglądał gorzej od ciebie - skrzywiła się, przypominając to sobie. - Mama dała mu kilka dni wolnego. Odesłała go do swojego domu, żeby się tam na spokojnie wychorował - wzruszyła ramionami.
Alec zastanowił się chwilę. Owszem, zauważył nieobecność Magnusa w jadalni, ale pomyślał, że ten po prostu olał śniadanie. Jego jednak w ogóle nie było w Instytucie.. Naprawdę tak źle wyglądał, że jego matka dała mu wolne? Poczuł się jeszcze gorzej. To wszystko jego wina. Skrzywił się nieznacznie i momentalnie odechciało mu się jeść.
- Czekaj - zaczął po chwili wpatrywania się w swój kubek. - Jak to mama?
Isabelle już otworzyła usta, żeby mu odpowiedzieć, ale uprzedził ją jej brat, który jak dotąd nie zabierał głosu.
- Przyjechała dzisiaj rano. Chciała sprawdzić jak sobie radzimy i jak postępy w pracy Magnusa - wzruszył ramionami. - Poza tym przyjechał z nią ten nowy nauczyciel. Siedzi z nimi przy stole - powiedział i Alec zaraz obrócił się w odpowiednią stronę, żeby stwierdzić, czy chłopak mówił prawdę.
Ten się jednak nie mylił. Rzeczywiście przy stole nauczycieli siedziały dwie dodatkowe osoby, jego matka i jakiś mężczyzna. Całkiem zadbany i młodszy od pozostałych. Na oko mógł mieć ze dwadzieścia siedem lat. Alec oderwał od niego wzrok i wypił swoją kawę, po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia bez słowa.
Następne kilka dni były dla niego koszmarem. Pogoda doszczętnie się popsuła, co chwilę padał deszcz. On sam nie mógł się na niczym skupić i przede wszystkim nie mógł spać. Męczył go też katar, chociaż ten minął już po trzech dniach. Chodził po Instytucie, poszukując jakiegoś miejsca, gdzie mógłby pobyć sam. Chciał znaleźć swoją samotnię, miejsce tylko dla niego. Znajomi nie dawali mu spokoju, to samo rodzeństwo. Przychodzili, zagadywali. Ale nikomu nie powiedział, że coś się stało. Udawał i świetnie mu to wychodziło. Widział jedynie, że Izzy coś podejrzewa, ale za każdym razem kiedy pytała, zaprzeczał i uśmiechał się kwaśno. Ona zaś nie dawała za wygraną i dociekała. Początkowo nie przynosiło to skutków, ale po jakimś czasie Alec zaczął się wahać. Może rozmowa z kimś, wyżalenie się, by mu pomogło? Po dłuższym zastanowieniu się stwierdził, że jednak nie. Nie będzie nikogo obarczał swoimi problemami. Nie chciał litości. Sam sobie poradzi.
Czwartek był okropny. Przez całą poprzednią noc nie zmrużył oka, przez co był jeszcze bardziej drażliwy niż dotychczas. Po treningu wyszedł na zewnątrz. Nie chciał nikogo spotkać, bo wiedział, że mógłby powiedzieć coś niemiłego. Co chwilę zerkał na telefon, ale za każdym razem wzdychał zmęczony. Żadnego połączenia, żadnej wiadomości. Sam oczywiście też nie kontaktował się z Magnusem. Bał się tego, co może usłyszeć coś, czego za nic w świecie usłyszeć nie chce.
Po raz kolejny poprawił się na krześle i spojrzał na urządzenie. Nic nowego. Zapatrzył się przed siebie i nawet nie zauważył, kiedy usiadła obok niego jakaś osoba. Kiedy się odezwała, Alec momentalnie zesztywniał.
- Cześć Alec - powiedziała to pogodnie, chociaż odrobinę niepewnie.
Kate. Lightwood odchrząknął i odpowiedział jej tym samym. Powstrzymywał się przed tym, żeby wstać i odejść. Byłoby to zbyt chamskie.
Dziewczyna od razu rozpoczęła rozmowę. A właściwie monolog, bo Alec odpowiadał jej jedynie monosylabami. Ta się jednak tym nie przejmowała i kontynuowała swój wywód. To działało na Nocnego Łowcę coraz gorzej. Chciał być sam! Nie miał ochoty siedzieć z dziewczyną, która na każdym kroku się do niego mizdrzyła i nie potrafiła zrozumieć, że nic z tego nie będzie. Skoro nie zainteresował się nią na początku to raczej przymilanie się i przesadne pokazywanie, że jej się podoba, nie przyniesie żadnych rezultatów.
- Jestem gejem - wypalił chłopak, przerywając jej w pół słowa, kiedy jeszcze bardziej się do niego przybliżyła.
Dziewczyna spojrzała na niego szeroko otwartymi oczyma.
- C-co? - wydukała.
- To co słyszałaś - powiedział neutralnym głosem. - Jestem gejem. Nie masz się co starać, bo nic z tego nie będzie - bardzo starał się, żeby jego głos brzmiał normalnie. - Nie chodzi o ciebie. Znałem już swoją orientację, zanim się tu znalazłaś. Odpuść sobie - dodał i wstał.
Odszedł pospiesznie, kiedy zobaczył pierwsze łzy na jej policzkach. Nie chciał patrzeć, jak płacze.
Nie udał się do pokoju. Szwendał się długo po mieście. Nawet nie wiedział, kiedy zawędrował pod mieszkanie Magnusa. Chwilę bił się z myślami. Nie wiedział czy zadzwonić, czy nie. Nareszcie się odważył, jednak zwątpił, kiedy tylko usłyszał po drugiej stronie kobiecy głos. Bane miał gości, a on chciał z nim porozmawiać na osobności. Zaczynał już za nim tęsknić. Za wspólnymi rozmowami i za jego zwykłą obecnością.
Oddalił się i z paskudnym wyrazem twarzy postanowił wrócić do siebie. Trochę bał się tego, że Kate mogła już powiedzieć wszystkim o jego wyznaniu, więc kiedy tylko znalazł się w środku, poszedł do swojego pokoju, starając nikogo nie spotkać na swojej drodze.
***
Magnus czuł się o wiele lepiej. Cate zaparzyła mu ziół i podała jakąś miksturę, po której przeziębienie zniknęło. Nie wracał jednak jeszcze do Instytutu, bo chciał odpocząć i wydobrzeć do końca. Cate oczywiście pozostała razem z nim. Bardzo się martwiła, bo kiedy Magnus zadzwonił do niej w niedzielę, brzmiał okropnie. A wyglądał jeszcze gorzej. I wiedziała, że to nie tylko przez chorobę. Pytała go, gdzie się tak załatwił, ale on cały czas unikał odpowiedzi.
Bane już nie raz zastanawiał się, czy zadzwonić do Aleca. Chciał z nim porozmawiać, usłyszeć jego głos, ale tego nie zrobił. Nie zadzwonił i sam się sobie dziwił. Dlaczego nie mógł po prostu zadzwonić? Czego się bał? Przecież to była zwykła kłótnia.. Dlaczego nie mogli o niej zapomnieć i zachowywać się tak jak wcześniej? Chociaż właściwie.. Chyba wolał to zrobić, kiedy już wróci do Instytutu, kiedy go zobaczy. Swoją drogą chciał go zobaczyć jak najszybciej. Westchnął i zerknął na ekran telefonu. Chyba czas wracać. Czuł się już całkowicie dobrze i nie widział powodu, dla którego miałby nadal ukrywać się w swoim mieszkaniu. Wziął rzeczy, które tu ze sobą przyniósł i wraz z przyjaciółką wyszedł na zewnątrz, wcześniej zamykając wszystkie drzwi.
- Emm.. Magnus? - zagadnęła go, kiedy szli chodnikiem.
- Hmm? - spojrzał na nią.
- Pójdziemy coś zjeść? - zapytała.
Bane zastanowił się chwilę. Zbliżała się pora kolacji i był już odrobinę głodny, więc kiwnął głową, zgadzając się. W końcu co mu szkodzi?
Udali się do ich ulubionej knajpki i zamówili jedzenie. Otrzymali je po kilku minutach i zaczęli w ciszy zajadać. Pierwsza odezwała się Cate.
- Co u ciebie?
Czarownik wzruszył ramionami i uśmiechnął się delikatnie.
- Nic nowego - odparł wymijająco.
Dziewczyna nie dała się jednak zwieść i rzuciła mu powątpiewające spojrzenie.
- Czyżby? - dociekała, na co jej przyjaciel tylko kiwnął potakująco głową. - A co z Aleciem?
- Okej - starał się nie okazywać żadnych zbędnych reakcji i powstrzymać drżenie rąk.
- Mags - westchnęła, a on skrzywił się nieznacznie. Nie lubił tego zdrobnienia i już jej to mówił, ale ona mimo to i tak go nazywała czasem w ten sposób. - Przecież widzę, że coś jest nie tak. Jesteś jakiś małomówny i nie uśmiechasz się tak często jak zawsze - wyjaśniła.
- To kwestia zmęczenia, jeszcze po chorobie - wymyślił szybko. - Przejdzie mi.
Cate rozważała przez moment jego słowa. Musiała przyznać, że ten argument mógłby do niej przemówić. Ale nie przemówił.
- Okeeej - przekrzywiła głowę, patrząc mu w oczy. - A dlaczego przez cały czas, kiedy byłam z tobą, ani razu nie zadzwoniłeś do Aleca? - zapytała prosto z mostu. - Siedziałeś jedynie i wgapiałeś się w telefon, ale nie robiłeś nic poza tym.
Magnus westchnął ciężko. Nie wiedział, jak mógłby teraz wymigać się od odpowiedzi, dlatego z wielkim bólem serca postanowił powiedzieć prawdę.
- Posprzeczaliśmy się trochę - spuścił wzrok na swój talerz i zaczął grzebać widelcem w jedzeniu.
- Kiedy? - zapytała rzeczowo.
- W sobotę wieczorem, jak wróciłem od Ragnora - wyznał smętnie.
- Rozmawialiście potem jeszcze? - chciała wiedzieć.
- Nie mieliśmy okazji. W niedzielę rano przyjechała jego matka i odesłała mnie do domu. Stwierdziła, że źle wyglądam i muszę wyzdrowieć, bo po co mam się męczyć - uśmiechnął się krzywo. - Nie widziałem go od tamtej pory - westchnął, odgarniając włosy z czoła.
- A o co poszło?
- Sam nie wiem - powiedział zgodnie z prawdą. - To nie miało sensu. Cała ta nasza rozmowa - wzruszył ramionami. - Najpierw ja się wściekłem, bo wkurzył mnie taki jeden, Aaron czy jak mu tam - machnął ręką. - No, ale nie ważne. Potem z kolei Alec się zdenerwował i zaczęliśmy na siebie warczeć, następnie krzyczeć.. A na koniec on wyszedł i już nie wrócił. Powiedział tylko, że będzie spał u siebie - dokończył niemrawo.
- Ale nie zerwaliście, co? - przestraszyła się.
Magnus gwałtownie podniósł na nią wzrok, lekko przerażony tą wizją.
- Nie, nie - zaprzeczył szybko. - Nic z tych rzeczy.
- Więc dlaczego do niego nie dzwoniłeś? - oburzyła się.
- Bo chcę się z nim porozmawiać w cztery oczy.
- Aż tak źle? - zmartwiła się, a Magnus ponownie wzruszył ramionami.
- Chyba nie, przynajmniej mam nadzieję - dodał, marszcząc brwi. - Po prostu to nasza pierwsza taka kłótnia i.. Sama rozumiesz.
Cate patrzyła na niego zatroskanym wzrokiem. Nigdy jeszcze nie widziała, żeby aż tak przejmował się jakimkolwiek wcześniejszym związkiem. To było na swój sposób urocze i patrząc tak na niego, modliła się w duchu, by ten cały Alec go nie skrzywdził. Może i nie byli razem specjalnie długo, ale widziała, że ten już się dosyć mocno zaangażował. I choćby zaprzeczał, ona wiedziała swoje. Znała go już na tyle dobrze, że potrafiła dostrzec pewne rzeczy.
- Chcesz już wracać? - zapytała, a on w odpowiedzi uśmiechnął się niepewnie i skinął głową.
Zapłacił za nią i za siebie, mimo jej oczywistych protestów, i wyszli. Wybrali się jeszcze na krótki spacer, podczas którego rozmawiali o mniej drażniących sprawach. Magnus odprowadził przyjaciółkę pod dom i uściskał ją mocno, dziękując za opiekę i rozmowę, która lekko podniosła go na duchu. Cate ostrzegła go, że zaraz po powrocie ma iść do swojego chłopaka, bo w przeciwnym razie sama złoży im wizytę, po czym zniknęła za drzwiami swojego mieszkania.
Bane odetchnął kilka razy i udał się w drogę powrotną do Instytutu. Cieszył się z tego, że miał Cate. Zawsze go słuchała i nie oceniała ani nie krytykowała. Dobrze, że jej o wszystkim powiedział, bo czuł się teraz inaczej. Zazwyczaj dobrze jest się komuś po prostu wygadać.
Kiedy był już blisko swojego celu, wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił do Aleca. Chłopak nie odebrał, przez co Magnusowi trochę zrzedła mina. A co jeśli Lightwood nie chce z nim gadać? Aż go ciarki przeszły na samą myśl o tym. Spróbował ponownie, ale bez większego rezultatu. To niemożliwe, żeby chłopak już spał, było stanowczo za wcześnie. Wchodząc po schodach, prowadzących na ich piętro, spróbował trzeci raz. Zaczął się lekko trząść, bo chłopak i tym razem nie odebrał. Podszedł pod drzwi pokoju należącego do Lightwood'a i zapukał. Wszedł po chwili, nie doczekawszy się odpowiedzi. Nie zobaczył tam jednak swojego chłopaka, chociaż jego telefon leżał na łóżku. Magnus, nie wiedząc dlaczego to robi, podszedł bliżej i wziął go do ręki razem ze słuchawkami, które były do niego podłączone. Alec nawet nie wyłączył muzyki, która teraz spokojnie z nich płynęła. Bane uśmiechnął się momentalnie, kiedy przejechał palcem po ekranie. Ukazało mu się zdjęcie. Zdjęcie, które przedstawiało ich samym, kiedy byli w ogrodzie za Instytutem. Obaj uśmiechali się szeroko, Magnus patrząc na Aleca, a on sam prosto w kamerkę. Czarownik obejmował go w pasie, a Lightwood opierał się wygodnie o jego klatkę piersiową. Zrobiło mu się cieplej na sercu. Uwielbiał to zdjęcie.
Dopiero wtedy usłyszał dźwięk dochodzący z łazienki. Lightwood najwyraźniej brał prysznic. Odłożył telefon z powrotem na łóżko i spojrzał w tamtą stronę. Nie myśląc za wiele, wszedł jak najciszej do pomieszczenia. Ścianki kabiny prysznicowej skutecznie uniemożliwiały Magnusowi dojrzenie czegokolwiek, ale to oznaczało, że Alec również nie mógł go zobaczyć. Uśmiechnął się przebiegle i przystanął na moment. Szybko przemyślał to, co chciał zrobić. Analiza argumentów za i przeciw zajęła mu zaledwie kilka sekund, po których zaczął się rozbierać. Powoli ściągał kolejne części garderoby, dalej niepewny jak chłopak to odbierze. Miał tylko nadzieję, że nie pogorszy sprawy.
Uchylił drzwiczki, wślizgując się cicho do środka. Na szczęście woda zagłuszył ten dźwięk, a on mógł przyjrzeć się Lightwood'owi, który stał tyłem do niego i niczego się nie spodziewał. Odetchnął głęboko i przytulił go, wtulając twarz w miejsce, gdzie bark chłopaka łączy się z szyją i całując go tam niepewnie. Alec aż podskoczył zaskoczony, wydając z siebie cichy, niemal przerażony krzyk. Poślizgnął się i zakończyłoby się to bolesnym upadkiem, gdyby nie ręce Magnusa, przytrzymujące go w bezpiecznej pozycji i oplatające jego talię.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię - zapewnił go czarownik, szepcząc mu do ucha.
Alec zamarł na moment słysząc tak dobrze znany mu głos.
- Magnus - stwierdził bardzo bystrze.
Jego głos brzmiał jakoś inaczej. Słabiej i jakby niedowierzająco.
- We własnej osobie - odpowiedział mu poważnie czarownik. - Spodziewałeś się kogoś innego? - zapytał i uśmiechnął się delikatnie, choć trochę niepewnie.
Jego ręce zaczęły krążyć po torsie Aleca, tworząc ścieżkę od jego pępka aż do sutków i z powrotem. Nocny Łowca sapnął, kiedy Bane delikatnie ugryzł go w kark. Odwrócił się do niego powoli, stając z nim twarzą w twarz. Policzki miał odrobinę zaróżowione, a usta rozchylone zachęcająco. Magnus nadal obejmował go w pasie, absolutnie nie przejmując się tym, że obaj byli całkowicie nadzy. Alec patrzył mu prosto w oczy i oparł dłonie na jego klatce piersiowej.
- Magnus - powtórzył pewniej.
Pogłaskał go po policzku. Bane nie odzywał się, chcąc dać mu czas. Kiwnął jedynie głową, przyglądając się jak po ciele chłopaka spływają strumienie wody. Lightwood w końcu uśmiechnął się delikatnie i przyciągnął go bliżej, jednocześnie wplatając mu palce w mokre włosy. Obaj sapnęli, kiedy nareszcie ich usta się spotkały. Alec niemal łapczywie polizał wargi swojego chłopaka. Magnus zrozumiał ten gest i chętnie je rozchylił, wpuszczając go do środka. Nocny Łowca odsunął się po chwili i pozwolił sobie przyjrzeć się dokładnie czarownikowi, stojącemu przed nim w całej swojej okazałości. Oblizał wargi i uśmiechnął się lubieżnie, błądząc dłonią po jego brzuchu. Drapał leciutko jego mięśnie, słysząc przyjemny głos przy uchu.
- Alexander - mruczał cichutko Bane i powrócił do składania pocałunków na jego szyi.
Alec przechylił ją lekko w prawo, by dać mu większe pole do popisu. Zagryzł wargę, by nie krzyknąć, kiedy Magnus uszczypnął jeden z jego sutków, w dalszym ciągu całując jego szyję i stopniowo schodząc coraz niżej. Drugą dłonią pieścił jego plecy, palcami wędrując wzdłuż jego kręgosłupa i zatrzymując się tuż nad pośladkami.
Ciepła woda rozgrzewała ich już i tak rozgrzane ciała. Spływała po nich, zostawiając po sobie mokre ślady. Magnus sięgnął ręką trochę bardziej w tył, biorąc żel pod prysznic. Wylał sobie sporo na dłoń, od razu zaczynając namydlać skórę chłopaka. Alec powtórzył jego czyn i już po chwili również jeździł po jego ciele, poznając je jednocześnie. To zajęcie było w równym stopniu przyjemne co pobudzające. Członek Magnusa coraz bardziej dawał o sobie znać i mógłby się tego wstydzić, gdyby nie fakt, że doskonale czuł penis Aleca, który również zaczął twardnieć. Lightwood chcąc jakoś odwrócić jego uwagę, przyciągnął go do siebie, co jednak okazało się kolejnej pasji doznaniem. Pocałunek, jaki zainicjował Lightwood, szybko stał się bardziej głębszy i chaotyczny. Całowali się namiętnie, coraz chętniej jeżdżąc dłońmi po ciele drugiego i coraz częściej jęcząc z tego powodu.
W pewnym momencie Magnus zjechał dłonią niżej, w mniej znane przez niego rejony. Alec uśmiechnął się, a jego oddech był coraz bardziej urywany, tak jak oddech czarownika. Lightwood przysunął się do niego jeszcze bardziej tak, że od pasa w dół byli ze sobą całkowicie złączeni. Obaj jęknęli w swoje usta, kiedy ich członki otarły się o siebie. Alec szybko zjechał dłonią w dół, pewnie zaciskając ją wokół sztywnego już penisa Magnusa.
- Taak - sapnął czarownik, sam ściskając mocniej męskość chłopaka.
Dwa gorące i spragnione siebie ciała raz po raz ocierały się o siebie. Obaj zaczęli powoli poruszać dłońmi. Zaraz jednak ruchy te stały się coraz szybsze i nierówne, bo zarówno Alec jak i Magnus uparcie pragnęli spełnienia. Przywarli do siebie jeszcze bardziej, całując się i jęcząc sobie do ust. Lightwood naparł bardziej na rękę czarownika, skomląc i marszcząc brwi. Bane wgryzł się w jego wargę, kiedy czuł, że zaraz dojdzie. Wystarczyło kilka mocniejszych ruchów, by targnął nim obezwładniający orgazm i trysnął prosto w rękę Nocnego Łowcy, jęcząc. Ten szybko do niego dołączył, krzycząc w jego usta i obejmowali się teraz kurczowo, uspokajając powoli swoje oszalałe serca. Woda obmyła ich całkowicie z piany i resztek spermy, podczas gdy ich oddechy stawały się bardziej miarowe.
Alec na chwilę jeszcze powrócił do ust czarownika, całując go bardzo wolno i leniwie. Po kilku chwilach odsunął się od niego i spojrzał mu w oczy. Magnus uśmiechnął się niczym zwycięzca i zakręcił wodę, która zaczynała się już robić chłodniejsza. Chłopak odwzajemnił uśmiech, cały zaczerwieniony. Może powodem tego była kabina cała wypełniona parą, a może były to jeszcze skutki tego, co się pomiędzy nimi wydarzyło? Nie znał odpowiedzi. Wiedział po prostu, że czuł się dobrze. Dobrze? Ba! Wspaniale!
Magnus otworzył drzwi i obaj wyszli z kabiny, od razu odczuwając różnicę temperatur. Alec szybko złapał za ręcznik, drugi podając czarownikowi, i zaczął się osuszać. Obaj nałożyli na siebie bokserki. Co prawda nie krępowała ich nagość, nie po tym co się przed chwilą wydarzyło, ale stwierdzili, że trzeba zachować choć odrobinę przyzwoitości.
Kiedy Magnus wycierał ręcznikiem włosy i miał zakryte oczy, Alec bezwstydnie się w niego wpatrywał, uśmiechając przy tym szeroko. Musiał przyznać, że trochę go zaskoczył ten widok. Nie wiedział, że jego chłopak ma aż tak świetne ciało. Widział go już jedynie w bokserkach, i wiedział, że jest dobrze zbudowany, ale teraz kiedy ma porównanie i kiedy widział, jak pracują.. To zupełnie inna sprawa. Jego wzrok zjechał niżej, na biodra. Tutaj uśmiechnął się, oblizując wargi. Wystające kości biodrowe aż zachęcały do tego, żeby zjechać niżej.
- Mało ci, co? - zaśmiał się Bane, nie odkrywając oczu.
- Nie wiem, o co ci chodzi - odparł niewinnie.
- Cały czas mierzysz mnie wzrokiem - wyjaśnił po prostu.
- Skąd możesz to wiedzieć? - zapytał.
- Nie zaprzeczysz? - zauważył chytrze i odłożył ręcznik na bok, krzyżując z nim spojrzenie.
Alec uśmiechnął się szeroko, ale nie odpowiedział. Obrócił się jedynie na pięcie i wyszedł z łazienki, ziewając przeciągle. Magnus ruszył za nim, zatrzymując się przy łóżku. Przypomniało mu się, że nie miał żadnych ubrań do spania, a nie miał już siły, żeby iść po nie do swojego pokoju. Alec jakby czytając mu w myślach, zapytał:
- Chcesz jakąś koszulkę?
Magnus kiwnął głową i chwilę później leżał już pod kołdrą w koszulce, którą dał mu chłopak. Po kilku sekundach Alec także położył się obok niego i wtulił w jego ramię, sięgając telefon.
- Dzwoniłeś do mnie? - zdziwił się, widząc trzy nieodebrane połączenia i odłączając słuchawki.
- Tak - potwierdził. - Ale nie odbierałeś.
- Byłem pod prysznicem - powiedział w ramach wyjaśnienia.
Magnus zaśmiał się melodyjnie, zmęczony.
- Wiem, też tam byłem.
Alec zawtórował mu śmiechem.
- Chcesz pogadać? - zapytał po kilku minutach.
Bane już prawie spał, więc pokręcił głową.
- Jutro, co? - uśmiechnął się do niego delikatnie.
Alec szybko się na to zgodził i mocniej wtulił w jego ciało. Czuł się bardzo dobrze z Magnusem u boku. I do tego mile wyczerpany. Mmm.. Czarownik cmoknął go we włosy i zasnął, życząc mu jeszcze wcześniej dobrej nocy.

______________________________________________

Uff, kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję za komentarze i wejścia i liczę, że pod tym postem również coś znajdę :)
Miłego dnia i miłego czytania! :*

PS Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Dziecka (tak, wszyscy jesteśmy dziećmi!) :*

17 komentarzy:

  1. Kocham. ten rozdział! Jest po prostu cudoowny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że wena dopisuje ^^
    Przyszłam do domu i już zabierałam się za obiad kiedy zorientowałam się, że jest już nowy rozdział. Nie musiałam się długo zastanawiać co jest ważniejsze XD
    Super blogi zawsze na pierwszym miejscu :P
    Cieszę się, że Magnus i Alec tak szybko się pogodzili :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopisuje, nie powiem, że nie :)
      Dziękuję ci bardzo, nawet jeśli przeze mnie zaniedbujesz obiad :*

      Usuń
  3. Taka pilna xd Zawsze komentuje xd
    Rozdział cudny, nareszcie się doczekałam tego na co czekałam xdddd No ale nadal nie wiem dlaczego Magnus nie brał wcześniej :/ (heh teraz jak to pisze pomyślałam sb, że nie chciał pościeli pobudzić xd) Przygotuj się na następną falę pytań *^*
    Wspomnę jeszcze o scenie z rozbierającym się Magnusem. Jak miał zamiar wejść to przyznam, że pojawiła się myśl odnośnie zboczonego Arka xd Tak xd Myślałam, że będzie w środku z Aleciem xd
    No więc standardzik z weną, czasu na pisanie, dodawanie w mniejszych odstępach czasowych rozdziałów i bycia bardziej ugiętą (chociaż to ostatnie to mi na dobre wyjdzie, a nie tobie xd)
    Cherry~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka kochana :*
      "Przygotuj się na następną falę pytań" - zawsze przygotowana XD
      Alec i Aaron pod prysznicem? uhuhuhuhu
      Dziękuję ci baardzo bardzo :* i nie ugnę się, nie ma mowy :D

      Usuń
  4. Rozdział jest przewspaniały, a ty dziewczyno jesteś ósmym cudem świata.
    Podsumowując, pomysł z prysznicem i tym co się pod nim działo był genialny. Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać, nigdy. Mam teraz lekcje(historia) , ale walić Andygawenów- Malec ważniejszy!! Cieszę się, że są takie osoby, które stworzą bloga o Malec(albo jakiegokolwiek innego) i nie porzucają go po napisaniu kilku opowiadań. Jestem uzależniona on Magnusa i Aleca (zapewne nie jedyna) i cieszę się, że są tacy ludzie jak ty, którzy karmią moje uzależnienie.

    MP
    PS: Mam takie małe pytanko- masz konto na lubimyczytać? Z góry dzięki za odpowiedź :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze coś dopiszę. Jak Magnus wszedł pod prysznic do Aleca i ten o mało co się nie przewrócił i Magnus go chwycił i powiedział, uwaga cytuję "Spokojnie, nic ci nie zrobię". Już mówię czemu wyszczególniam to zdarzonko, otóż tego co Magnus mu potem zrobił raczej nie nazwałabym NICZYM. To było jak najbardziej COŚ... Ale nie zmieniaj, tak jest bosko.

      MP
      PS: Ach ta moja nadgorliwość i dbałość do zboczonych szczegółów ;D

      Usuń
    2. Weź weź, bo mi ego rośnie, jak mnie tak wychwalasz (: Poza tym jakie "walić Andygawenów", co? Uczyć mi się, a nie! :* i muszę przyznać, że też jestem uzależniona on Magnusa i Aleca.
      Hahaha, rzeczywiście nie było to NIC, ale cóż..

      PS: Nie mam tam konta. Czemu pytasz? :)

      Usuń
    3. Ja mam i uważam, że strona jest całkiem całkiem. Wywiady z pisarzami, konkursy i masa ciekawych książkowych propozycji. Polecam :)

      MP

      Usuń
    4. Hmm.. Naprawdę? Pomyślę nad założeniem tam konta, dziękuję :)

      Usuń
  5. Cudowne. Uwielbiam ich razem. I to pod prysznicem... Awwwww <3 Kocham to. Wiesz, przez Ciebie zastanawiam się, czy nie założyć bloga o Malecu XDD
    daj znać, co o tym myślisz. Całuję mocno J czekam na kolejny ♡
    Cath

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podoba ten pomysł, popieram gorąco. Jeśli już to zrobisz, to koniecznie podaj link ;)
      Dziękuję ci bardzo :*

      Usuń
  6. Aaaaaa..., TO JEST BOOOOOSKIE!!!! Więcej, proszę Cię o więcej :* :* rozdział jak zawsze boooski <3 ~ Aris :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O! O! Znalazłam <3 byłam w trakcie Twojego bloga, ale zepsułam telefon i go zgubiłam i dzięki Twojemu komowi na Szklanym Pantofelku znowu mam link :3 i już przeczytałam to, co mi zostało i jestem zachwycona :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsze skojarzenia ze słowem "prysznic" już nigdy nie będą takie same -.-

    OdpowiedzUsuń