sobota, 6 czerwca 2015

ROZDZIAŁ XXI

Magnus położył się z powrotem na łóżku, wślizgując się pod kołdrę. Alec automatycznie się do niego przybliżył i wtulił w jego bok. Śpiąc, zaczął składać delikatne pocałunki na jego szczęce. Czarownik uśmiechnął się szeroko. Zastanawiał się, czy chłopak będzie to pamiętał rano. Pewnie nie.
Kiedy obudził się następnego dnia, Alec już nie spał. Leżał spokojnie z głową opartą o jego klatkę piersiową i kreślił różne wzory na jego brzuchu. Magnus uniósł dłoń i pogłaskał nią jego włosy. Lightwood zamruczał cichutko i podniósł na niego swój wzrok. Sięgnął do jego ust i przykrył je swoimi, ale to trwało tylko chwilę, bo zaraz się od nich oderwał i ułożył wygodnie na wyciągniętym ramieniu swojego chłopaka. Było mu tak przyjemnie, że nie chciał nawet wstawać.
- O czym tak rozmyślasz? - zapytał po jakimś czasie Bane.
Chwycił dłoń Aleca i splótł jego palce ze swoimi.
- O tym jak się czuję - odparł po prostu.
- A jak się czujesz? - zaciekawił się.
- Cudownie - wymruczał i pozwolił, by ich usta spotkały się na kolejny moment.
Magnus zaśmiał się melodyjnie. Wierzył mu, bo sam czuł się dokładnie tak samo. Alec mu zawtórował i podniósł ich złączone ręce, obracając je w powietrzu i przyglądając im się dokładnie, jakby rzeczywiście były tak godne uwagi. Magnus wpatrywał się w jego włosy, uśmiechając się czule.
- Alec.. - zaczął po chwili.
Lightwood spojrzał na niego, opuszczając jednocześnie ich dłonie, ale nie poluźnił uścisku.
- Nie, wiesz, nic takiego - wycofał się.
Chciał z nim porozmawiać o ich kłótni, o tym, o czym mieli porozmawiać, ale kiedy zobaczył wyraz twarzy chłopaka, pomyślał, że nie może mu popsuć teraz humoru. Pogadać mogą przecież zawsze, będą mieli jeszcze wiele okazji. Uniósł się na łokciu i westchnął, wpijając się chętnie w jego usta. To było bardzo uzależniające zajęcie i Magnus nie wiedział, ile dałby radę bez tego wytrzymać. Te kilka dni były okropne i czarownik nie chciałby tego powtarzać. Jak i sprawdzać swojej wytrzymałości. Jest dobrze tak, jak jest.
Alec usiadł, podpierając się ręką. Bane uśmiechnął się chytrze i również usiadł naprzeciwko niego. Zaraz jednak sięgnął kołdrę i opatulił się nią bardzo szczelnie. Alec parsknął śmiechem, widząc jego czyny. Ten wzruszył jedynie ramionami i nie przejął się całkowicie kpiącym wzrokiem jego chłopaka. Lightwood przewrócił oczami i przybliżył się do niego, a Magnus przerzucił materiał przez jego nogi, by i jemu nie było zimno.
- Co się działo pod moją nieobecność? - zagadnął czarownik, kiedy już znaleźli najdogodniejszą pozycję.
Alec usiadł po turecku, a Magnus pociągnął nogi pod klatkę piersiową, oplatając je ramionami. Obaj przykryci byli kołdrą, chociaż to ten drugi miał jej znacznie więcej.
- Nic ciekawego - odparł zgodnie z prawdą Alec.
Nie chciał opowiadać o tym, że przez prawie cały ten czas, kiedy się nie widzieli, unikał każdego, kto tylko chciał zamienić z nim słowo.
- Czyżby? - zerknął na niego powątpiewająco.
Nocny Łowca pokiwał głową, nic jednak nie dodając. Nie chciał psuć atmosfery, więc szukał jakiegoś tematu, który pozwoliłby im obu choć na chwilę oderwać się od tematów, które sprawiały im przykrość. W końcu bezradny postanowił skierować rozmowę na ich wczorajsze spotkanie.
- Dlaczego wczoraj wróciłeś tak późno?
- Wybraliśmy się z Cate na kolację. Pomagała mi przez cały czas, kiedy byłem chory i nie mogłem pewnych rzeczy zrobić całkowicie sam. Poza tym nie mogłem już tam wytrzymać. Dziwne, prawda? Czułem się nieswojo w swoim domu - zaśmiał się na to, jak absurdalnie to zdanie zabrzmiało. - No i może trochę tęskniłem - dodał ciszej. Alec skwintował jego wypowiedź chichotem. Zrobiło mu się lepiej, kiedy dowiedział się o tym, że ten tęsknił. Magnus jednak zrozumiał ten chichot inaczej. - A co? Ty może nie tęskniłeś? - spytał niedowierzająco.
- Ani odrobinę - odpowiedział, oczywiście kłamiąc. Zaraz jednak parsknął śmiechem, widząc zagubiony wzrok Bane'a.
Magnus pokazał mu język, ale po chwili również się zaśmiał.
- Trochę się bałem - wyznał po jakimś czasie, spuszczając wzrok.
- Czego? - zainteresował się Alec, kładąc mu dłoń na kolanie i jednocześnie rozprostowując jego prawą nogę. To na nią przeniósł swoje pieszczoty. Próbował go w ten sposób uspokoić.
- Nie odbierałeś telefonu. Myślałem, że nie chcesz ze mną gadać - wyjaśnił zbolałym głosem.
- Odebrałbym, gdybym mógł - zapewnił go. - Ale nawet kiedy nie odebrałem, postanowiłeś złożyć mi wizytę - zaśmiał się, rozluźniając atmosferę.
Magnus odważył się na niego spojrzeć i nie pożałował. Uśmiech, który posłał mu Alec, był piękny i szczery.
- Tak - zarumienił się. - Zobaczyłem twój telefon i pomyślałem, że może nawet nie wiesz, że dzwoniłem. Chciałem to sprawdzić i go odblokowałem. Przepraszam, nie chciałem ci w nim grzebać, po prostu wiesz.. - dodał natychmiast, słysząc jak to zabrzmiało. Alec tylko machnął ręką i prosił, by ten kontynuował. Naprawdę był tego ciekaw. - Ukazało mi się nasze zdjęcie - uśmiechnął się szeroko, patrząc na dłoń chłopaka, jeżdżącą po jego udzie i wspinającą się coraz wyżej. - No i wtedy usłyszałem, że jesteś w łazience.
Alec zamruczał wesoło i jeszcze bardziej zmniejszył dystans, jaki był pomiędzy nimi.
- I wtedy już było fajnie - powiedział szczerze, łapiąc go za podbródek.
- Podobało ci się? - uniósł brew, a jego wzrok zjechał na usta chłopaka.
- Taak - wymruczał i przygryzł wargę.
To podziałało na czarownika jak magnes. Zaraz znalazł się przy nim i już miał wpić się łapczywie w jego usta, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi. Nie doszło do pocałunku, ale obaj również nie odsunęli się od siebie. Wpatrywali się tylko, zastanawiając się co robić.
- Alec! Otwieraj, wiem, że tam jesteś! - krzyczała jego siostra, stojąc po drugiej stronie.
Magnus jęknął, a Alec wstał niechętnie i podszedł jej otworzyć. Dziewczyna bez wahania weszła do środka, nie myśląc nawet o tym, że ten może nie być sam.
- Pożycz mi ładowarkę do telefonu. Swoją gdzieś zgubiłam - powiedziała. - O! Cześć, Magnus! - przywitała się z nim wesoło, nie speszona wcale jego widokiem w łóżku jej brata. To, że miał na sobie tylko koszulkę i bokserki też jej nie zawstydziło. - Miło cię znowu widzieć.
Magnus wyszczerzył się do niej radośnie.
- Ciebie również.
- Mam pytać, dlaczego jesteś w łóżku Aleca, a nie w swoim? - zaśmiała się.
- Jego łóżko jest wygodniejsze - odpowiedział.
Alec podszedł do biurka i tam zaczął szukać swojej ładowarki. Zrobił się cały czerwony, kiedy usłyszał, o czym jego chłopak rozmawia z jego siostrą.
- Myślę, że to nie twoja sprawa - rzucił jej karcące spojrzenie i powrócił do szukania urządzenia.
Isabelle pokazała mu język. Nie widział tego oczywiście, bo stał tyłem do niej. Spojrzała znacząco na Magnusa i na powrót na swojego brata, który stał przed nimi w luźniejszej koszulce bez rękawów i bokserkach. Poruszyła kilka razy sugestywnie brwiami, patrząc na Bane'a. On również na nią spojrzał i oblizał lubieżnie wargi. Na jego nieszczęście Alec w tym momencie się obrócił i to zobaczył. Podał siostrze znalezioną zgubę, a chłopaka rzucił pierwszą rzeczą, jaką miał pod ręką. Padło na poduszkę. Czarownik powinien się cieszyć, w końcu mógł dostać czymś cięższym i bardziej bolesnym, ale on tylko spojrzał na niego zbolałym wzrokiem i wygiął usta w podkówkę.
- Dlaczego to ja oberwałem? - oburzył się.
- Jesteście okropni - powiedział Alec, przechodząc obok Magnusa.
Ten złapał go w pasie i Lightwood zaraz został pociągnięty na łóżko, z głośnym piskiem lądując na swoim chłopaku. Szybko obrócił się twarzą do niego, a Izzy wybuchnęła śmiechem.
- Wynocha! - warknął na nią jej brat.
- Nie szalejcie chłopcy! Zaraz śniadanie! - krzyknęła jeszcze, zanim wyszła.
Magnus pożegnał ją skinieniem głowy i od razu skupił się na Alecu. Przerzucił go na plecy, a sam znalazł się nad nim, praktycznie nad nim wisząc.
- To na czym skończyliśmy? - zastanowił się i z przebiegłym uśmieszkiem pocałował Nocnego Łowcę mocno w usta.
Westchnął głęboko, bo marzył o tym już od jakiegoś czasu.
Po kilku minutach zeszli na posiłek. Kiedy byli na schodach, spotkali znajomych Aleca, z którymi ruszyli w dalszą drogę. Isabelle w pewnym momencie złapała Magnusa za nadgarstek i odciągnęła go od reszty.
- Pogodziliście się? - zapytała, kiedy byli w bezpiecznej odległości i nikt poza nimi nie mógł tego usłyszeć.
Magnus spojrzał na nią zdziwiony. Skąd wiedziała, że się pokłócili? Przecież go tu nie było! Argument, że zauważyła, że się do siebie nie odzywają, odpada.
- Alec ci powiedział? - zaryzykował, chociaż dobrze wiedział, że to niemożliwe.
Alec miałby się z kimś podzielić swoimi problemami? Dobry żart.
- Nie - odpowiedziała.
Nie było to dla niego zaskoczeniem, bo był prawie pewien, że tak będzie brzmiała odpowiedź.
- Więc skąd pomysł, że się w ogóle posprzeczaliśmy? - patrzył na nią z uniesioną brwią.
- Nie udawaj, że jest inaczej - zastrzegła i wycelowała w niego swój palec wskazujący. - Jestem perfekcyjnym obserwatorem, potrafię zauważyć pewne rzeczy. A już na pewno świetnie znam swojego brata i wiem, kiedy go coś dręczy.
Magnus uśmiechnął się do niej delikatnie i odsunął jej rękę.
- Dobrze, więc tak. Pogodziliśmy się.
Dziewczyna zrobiła zadowoloną minę i postanowiła pociągnąć go za język.
- Lubisz go?
- Lubię - potwierdził bez zająknięcia.
- A jak bardzo go lubisz? - zapytała od tak sobie.
Magnus uśmiechnął się pod nosem. Już się domyślał, o co może dziewczynie chodzić.
- Nie będę z tobą o tym rozmawiał - odparł krótko.
- Oj, no proszę cię. Jak pytam Aleca, to cały czas unika odpowiedzi. Mówi, że to nie moja sprawa - zrobiła smutną minkę.
- Nie weźmiesz mnie na litość - był twardy.
- Magnus - westchnęła.
- Alec tu idzie - powiedział szybko Magnus, bo chłopak rzeczywiście wycofał się lekko i próbował zrównać z nimi kroku.
- Czemu go zaczepiasz? - rzucił do swojej siostry.
- To już nie mogę z nim porozmawiać? - udała niewiniątko.
Alec pokiwał śmiesznie głową, ale nie skomentował tego, posłał jedynie Magnusowi przepraszające spojrzenie, za co zarobił kuksańca od swojej siostry. Resztę drogi przebyli w ciszy.
Kiedy tylko weszli do jadalni, wzrok Magnusa od razu zawędrował w stronę Aarona. Chłopak rozmawiał z kimś, nie przejmując się zupełnie tym, że weszli. I dobrze, może już dobrodusznie postanowił odwalić się od JEGO chłopaka. I nie! Wcale nie był zazdrosny! Tu chodziło o coś kompletnie innego! Przysunął się półkroku do Aleca. I nawet jeśli ktoś mógłby pomyśleć, że jest przewrażliwiony, to nie. To był odruch. Naprawdę!
Usiedli na swoich miejscach i od razu zaczęli jeść. Alec zwyczajowo nalał kawy do kubka i podsunął go Magnusowi pod nos. Czarownik uśmiechnął się na ten gest, który dla Nocnego Łowcy był już niemalże odruchowy.
- A to nowość! - zdziwił się Jace, patrząc gdzieś w tył.
Pozostała trójka automatycznie spojrzała w tę samą stronę.
- O co ci chodzi? - zapytał Magnus, nie zauważając nic ciekawego i obracając się z powrotem.
- No patrz na Kate! - wyjaśnił. - Gada z jakimś gościem, nawet nie zerkając na Aleca.
Rzeczywiście, kiedy teraz na nią spojrzał, to zauważył to natychmiast. Kate, która nigdy nie odrywała od Lightwood'a oczu, teraz nawet na niego nie spojrzała.
- Straciłeś wielbicielkę? - zapytał blondyn odrobinę złośliwie swojego brata.
Czarnowłosy wzruszył ramionami.
- Powiedziałem jej, że jestem gejem - mówił to, jak gdyby rozprawiał z nimi o pogodzie.
Spojrzeli na niego zaskoczeni, szeroko otwierając oczy. Zupełnie jakby wyrosła mu druga głowa.
- No co się tak patrzycie? - zapytał normalnym głosem, chociaż ich reakcja lekko go rozbawiła. - Chyba nim jestem, prawda?
Rodzeństwo skrzyżowało ze sobą spojrzenia i wymieniło się szerokimi uśmiechami. Alec nie mógł tego zauważyć, bo zajęty był wpatrywaniem się w swojego chłopaka. Magnus uśmiechnął się do niego czule i przysunął swoją nogę, tak, że stykały się pod stołem. Lightwood zarumienił się na ten gest i spuścił wzrok. Reszta śniadania minęła im bez zbędnych przeszkód. Nie wracali już do tematu dziewczyny.
Magnus przez chorobę był kilka dni do tyłu ze swoją pracą. Niby pracował sam i nikt nie sterczał nad nim, ponaglając go, ale i tak czuł się z tym niezręcznie. W końcu za coś mu płacili, prawda? Siedział więc w gabinecie przez cały dzień z jedną przerwą na obiad. Było już koło godziny osiemnastej, a on czuł się całkowicie wyczerpany. Mimo wszystko nie był przyzwyczajony do całodniowej pracy za biurkiem. Wstał więc i udał się do kuchni. Musiał rozruszać nogi i napić się kawy. Przechodząc przez salon, czuł na sobie wzrok Nocnych Łowców, ale nie przejął się tym. Można powiedzieć, że nawet do tego przywykł.
Alec schodził ze schodów, kiedy zobaczył zmierzającego w jakimś kierunku czarownika. Niewiele myśląc udał się w ślad za nim. Oczywiście jak to na Nocnego Łowcę przystało, został niezauważony. Uśmiechnął się pod nosem, wchodząc do tego samego pomieszczenia, w którym przed chwilą zniknął Magnus. Oparł się nonszalancko o futrynę, krzyżując ręce na piersi. Przyglądał się chwilę Bane'owi. Stał obrócony do niego tyłem i przecierał sobie raz po raz skronie palcami. Alec poszedł do niego najciszej jak umiał i zasłonił mu dłońmi oczy.
- Zgadnij kto - zaśmiał mu się do ucha.
Magnus uśmiechnął się natychmiast.
- David.. Noah.. - wymieniał jego znajomych. - A nie! Już wiem! - pstryknął palcami i nadal udawał. - To pewnie Jace!
Zaśmiał się i obrócił do Aleca. Ich twarze dzieliło kilkanaście centymetrów. Magnus zrobił zawiedzioną minę i wydął wargi.
- Aaa.. - powiedział smętnie. - To ty.
- Ale jesteś zabawny - skomentował jego zachowanie z sarkazmem. - Normalnie nie mogę przestać się śmiać.
Magnus tylko pogłaskał go po ramieniu i uśmiechnął do niego ciepło. Zaraz jednak słysząc dźwięk oznaczający zagotowanie się wody, odchylił się, ponownie stając do niego plecami. Alec pocałował go między łopatkami i odsunął się, opierając o blat obok. Kiedy czarownik skończył przygotowywać napój, oparł się obok niego, patrząc przed siebie.
- Co to w ogóle za sprawa z Kate? - zapytał i upił łyk gorącej jeszcze kawy, przez co skrzywił się nieznacznie.
- Nie rozumiem.. - zmarszczył brwi, patrząc w tę samą stronę.
Magnus zastanowił się chwilę. Nie wiedział, jak określić to, o co chciał go zapytać.
- Dlaczego postanowiłeś jej powiedzieć o swojej orientacji? - wyjaśnił. - Myślałem, że nie chcesz by inni wiedzieli.
Alec spuścił wzrok na swoje stopy.
- Bo ja.. Nie chciałem jej robić zbędnych nadziei. Nie chciałem, żeby wierzyła w coś, co nigdy miało nie nastąpić. Poza tym byłem zły, a jej obecność jeszcze bardziej mnie rozjuszała. Nie mogłem wytrzymać, kiedy tak na mnie patrzyła i robiła maślane oczka - skrzywił się. - Nie chciałem, żeby cierpiała, bo przecież jeśli by się bardziej zaangażowała, to byłoby gorzej jej potem odpuścić. Nigdy nie dawałem jej żadnego znaku, by mogła twierdzić, że mi się podoba. Jest naprawdę ładną dziewczyną, ale mnie przecież dziewczyny nie kręcą - wzruszył ramionami, przypominając sobie, że już kiedyś coś takiego miało miejsce. - Dlatego chciałem ją ostrzec zawczasu. Nawet tego nie przemyślałem. Tak po prostu.. Byłem zły i nie myślałem o konsekwencjach. W ogóle o niczym nie myślałem. To było.. - nie dokończył. - A potem ona zaczęła płakać, a ja odszedłem, bo co miałem zrobić? Przytulić? - prychnął. - To bez sensu.
Magnus przyglądał mu się uważnie przez cały czas, kiedy chłopak mówił. Już gdzieś w połowie wypowiedzi zauważył, że jego głos stał się cichszy. To była jedna z tych rozmów, których Alec nie poprowadziłby z nikim innym niż z Magnusem. I mimo, że nie powiedział tego głośno, to czarownik wiedział, że tak właśnie było.
- Nie powinienem jej tego mówić - dodał jeszcze żałośnie.
Magnus sięgnął po jego dłoń i uścisnął ją lekko. Alec splótł jego palce ze swoimi.
- Wręcz przeciwnie, dobrze, że jej powiedziałeś - zapewnił go.
Alec westchnął głęboko i oparł głowę o jego ramię. Nie chciał by ktoś teraz wszedł i zniszczył im tę chwilę, chociaż z drugiej strony miał gdzieś, czy ktoś ich razem zobaczy.
- A dlaczego byłeś zły? - chciał wiedzieć czarownik.
Alec wtulił się w niego mocniej i odpowiedział. Stwierdził, że skoro i tak rozmawiają szczerze to i tą kwestię należy wyjaśnić.
- Nie było cię - odparł, choć w tej wypowiedzi nie było ani krztyny wyrzutu. - Tak bardzo chciałem do ciebie zadzwonić, porozmawiać z tobą, ale się bałem. Nie widziałem, jak potraktowałeś naszą sprzeczkę i jak ona wpłynęła na relację między nami - dokończył i spojrzał na Magnusa.
Przygryzł dolną wargę, czekając na jego odpowiedź. A Magnus kompletnie nie wiedział, co odpowiedzieć. Zrobiło mu się milej, kiedy usłyszał te słowa, chociaż tak nie powinno być. Chłopak opowiadał o tym, jak się czuł podczas tych kilku dni, a jemu się poprawił przez to humor? Niejedna osoba pomyślałaby, że jest okropnym chłopakiem. W końcu jak może go cieszyć coś takiego, prawda? Ale powodem tego była inna rzecz. A mianowicie to, że niecodzienne może usłyszeć takie słowa, które tak naprawdę tylko budują ten związek, wzmacniają jego fundamenty. A usłyszeć takie słowa z ust Aleca to prawdziwa rzadkość. Chłopak nigdy nie był wylewny i nie obarczał nikogo swoimi problemami. Był raczej mało ufną i skrytą osobą. I to że przyznał się do tego, jak źle się czuł pod nieobecność Bane'a i jak niepewnie się czuł po jednej kłótni, naprawdę odjęło Magnusowi mowę.
- Nie chcę się więcej kłócić - dodał niemrawo Alec, kiedy czarownik długo nie odpowiadał.
Zaczynał już żałować, że w ogóle rozpoczął tę rozmowę. Mógł siedzieć cicho. Pewnie się po prostu wygłupił i tyle. Po co on się otwiera przed innymi? Magnus będzie go miał teraz za kretyna. Bane jednak pogłaskał go po twarzy, pochylając się i delikatnym pocałunkiem rozdmuchując jego absurdalne myśli i powątpiewania.
- Ja też tego nie chcę - powiedział i przytulił go do siebie, chowając twarz w jego szyi.
- I chyba muszę ci powiedzieć o czymś jeszcze - dodał, kiedy wrócili na swoje poprzednie miejsca, stając bardzo blisko siebie, oparci o blat kuchenny. Nie puścili jedynie swoich splecionych rąk.
- Zamieniam się w słuch - odparł, popijając ostygniętą już kawę.
- Pamiętasz pierwszy dzień, kiedy przyjechał Aaron? - zapytał, a Magnus niechętnie kiwnął głową; nie podobała mu się wzmianka o tym chłopaku, ale chciał wysłuchać tego, co Lightwood miał mu do powiedzenia, więc nie robił zbędnych problemów i gestem ręki poprosił go, żeby kontynuował. - Złapał mnie wtedy i zapytał, czy nie mógłbym go oprowadzić po Instytucie, bo jest nowy i nadal nie bardzo wie, co gdzie jest i takie tam. Zgodziłem się - patrzył uważnie na Magnusa, próbując dostrzec jakiejś zmiany w jego zachowaniu, ale nic nie znajdując, mówił dalej. - I przez te ostatnie dni się nie odzywał, więc pomyślałem, że zrezygnował. Może już mu pomógł ktoś inny albo coś? - wzruszył ramionami. - No i sam do niego nie podchodziłem, no bo po co? No ale dzisiaj na ćwiczeniach trener przydzielił mnie z nim do pary i Aaron znowu zaczął ten temat.
Magnus skrzywił się nieznacznie.
- Jest tu już prawie tydzień. Naprawdę potrzebuje by go ktoś odprowadzał? Sam już dawno zdążyłby się wyuczyć wszystkich korytarzy - powiedział, bo nie podobał mu się ten pomysł.
- Hej, nie bądź złośliwy - poprosił go Alec, gładząc kciukiem wierzch jego dłoni.
Magnus westchnął głęboko, przewracając oczami. Jakoś nie potrafił nie być złośliwy, jeśli chodziło o tego kretyna.
- Nie pytam cię o zgodę - zastrzegł po chwili. - Po prostu chcę, żebyś o tym wiedział i nie wściekał się, kiedy zobaczysz nas razem - wyjaśnił.
Magnus odstawił pusty już kubek na bok i spojrzał na Aleca.
- Ooooch - odrzucił głowę do tyłu. Nie potrafił mu się sprzeciwić, kiedy tak na niego patrzył. - Dobra, niech ci będzie - Alec wyszczerzył się do niego radośnie. - Ale nie myśl, że go polubię. Po moim trupie! - dodał.
Lightwood uniósł brew i złapał jego ramię, owijając je sobie wokół pasa.
- Nie każę ci się z nim przyjaźnić. Po prostu nie wiesz, jak to wszystko się potoczy. Może okazać się naprawdę fajnym chłopakiem, a ty będziesz żałował, że skreśliłeś go, zanim zdążyłeś go poznać - mówił czysto teoretycznie.
- Oj, wątpię - prychnął. - Ale właśnie w tym rzecz, nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy, bo nikt nie zna przyszłości. Można tylko spekulować na jej temat, ale to przecież nie jest nic warte. Nie wiesz, co będziesz robić za kilka godzin, a co dopiero za jakieś kilka tygodni. Ja wolę nie ryzykować - przytulił go, poprawiając swoje ramię.
Alec zaśmiał się melodyjnie.
- Ale ja wiem, co będę robił za kilka godzin - przysunął się bliżej i zaczął składać niewinne pocałunki na jego szyi, opierając dłoń na jego barku, a drugą na brzuchu.
- Taak? - zapytał, mile zaskoczony tymi czułościami.
- Yhmm - wymruczał mu do ucha, całując jego szczękę i drapiąc leciutko przez koszulkę po brzuchu. - Będę sobie leżał w łóżku z moim wspaniałym chłopakiem. I będzie wspaniale i miło - zamruczał cichutko. - Bo będziemy robić baaardzo miłe rzeczy - powiedział niskim seksownym głosem.
Oblizał wargi i Magnus nie mógł się powstrzymać. Pocałował go mocno i Alec pewnie rozsunął jego usta językiem, od razu wkraczając do środka. Bane uśmiechnął się szeroko, ale zaczął wyswobadzać się z jego objęć, sam rozluźniając swój uścisk.
- Muszę jeszcze popracować - wytłumaczył się i pocałował go ponownie, jednak tym razem nie pozwolił mu owego pocałunku pogłębić. - No już! Uciekaj, mały zboczeńcu! - zaśmiał się. - Zobaczymy się później - zapewnił i klepnął go w tyłek.
Patrzył, jak jego twarz oblewa się rumieńcem. Chłopak ze smętnym wyrazem twarzy ruszył w stronę drzwi. Kiedy przekraczał próg, rzucił mu jeszcze spojrzenie pełne nadziei. Magnus uśmiechnął się do niego, a Lightwood natychmiast posłał mu swój najpiękniejszy uśmiech.
Czarownik odwrócił się, kiedy tylko ten zniknął z pola widzenia i odetchnął głęboko. Jeju, jak ten chłopak na niego działał!

_______________________________________________

Kolejny rozdział, już 21 kurczę!
Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia, których z każdym nowym postem jest coraz więcej :)
Mam nadzieję, że i ta notka przypadnie wam do gustu i oczywiście, że wyrazicie swoją opinię na jej temat.
Miłego dnia i miłego czytania :)
Buuuziaki :*

10 komentarzy:

  1. Wspaniale. Taki miły, Malecowy rozdział. ^^
    Ja tam myślę, że Aaron będzie się przystawiac do Aleca, hihihi. Ciekawa jest, co z tego wyjdzie. Weny, Aniele. ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Ach, myślisz, że Aaron namiesza?

      Usuń
  2. Tak, jak zawsze super :) Też myślę, że Aaron jeszcze coś namiesza. Ale Magnus nie odda mu swojego "małego zboczeńca" jestem tego pewna. Pozdrawiam i życzę weny na kolejne rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. małego zboczeńca uhuhuhu :D
      dziękuję ci bardzo :*

      Usuń
  3. No więc mimo, że kocham Maleca to teraz nie mogę przestać myśleć o zboczonym Arku. Mam taką malutką nadzieję, że jednak gostek jakoś rozkocha w sb Aleca i COŚ tam z nim porobi *if you know what I mean*, a nasze kochane Magnusiątko ich przyłapie i potem będą wielkie kłótnie i wgl :D O, a potem się okaże, że Arek jest od Valentina (o ile w twojej historii chłop istnieje xd) i miał omamić Aleca i taaaa.... dziwne xd Głupio by było gdyby się pokłócili tak strasznie poważnie :(
    No dobra koniec xd Rozdział cudowny, Alec ma problemy i powinien iść na terapię dla anonimowych seksocholików xd Magnusiątko cudne <3 Rozdział też (powtarzam się xd)
    [ciupeczki błąd przy wzmiance o Aaronie. Magnus mówi odprowadzał zamiast oprowadzał]
    Standardzik z weną i wgl xd
    Cherry~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mam taką malutką nadzieję, że jednak gostek jakoś rozkocha w sb Aleca i COŚ tam z nim porobi" CO?!
      dziękuję ci bardzo za te pomysły :*
      i dziękuję za życzenia
      i wgl fajnie, ze ci się podobał :D
      (OK, już zmieniam)
      dzięki dzięki
      buuuziaki :*

      Usuń
  4. Wspaniały rozdział! Kocham Magnusa i Aleca- moich małych zboczuszków! Są cudowni.
    Mam małą prośbę czy raczej pytanko, w następnym rozdziale zamieścisz ich wspólny wieczór? :D Tak narobiłaś napięcia, że moja niepokorna główka będzie rozmyślać do następnego rozdziału co oni tam będą wyprawiać...
    MP
    PS: Życzę dużo wolnego czasu i mnóstwo weny. Niech Malec będzie z Wami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :*
      mam nadzieję, że kolejny rozdział ci się spodoba i choć trochę cię zadowoli zboczuchu :*

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, że najlepszym :D
      dziękuję
      i chętnie wejdę na twojego bloga, dzięki za link :*

      Usuń