- Alec, co..?
- Ktoś tam jest - szepnął i jakby
dla potwierdzenia jego słów usłyszeli przeraźliwy dźwięk. Taki,
jaki wydają paznokcie w zetknięciu z tablicą, tyle że z dziesięć
razy głośniejszy.
Oboje skrzywili się brzydko, kiedy
usłyszeli ten okropny odgłos. Magnus wysunął się naprzód, chcąc
wyprzedzić Aleca.
- Ani mi się waż - warknął,
zasłaniając go ręką.
Bane spojrzał na niego zdziwiony, ale
posłusznie odsunął się na bok. Wolał teraz nie zadzierać z
chłopakiem.
- Myślę, że powinieneś wracać do
Instytutu - powiedział łagodnie, co zupełnie zbiło czarnowłosego
z tropu.
- Zgłupiałeś?! Nie zostawię cię
teraz - szepnął, wściekły na to, że czarownik mógł w ogóle
coś takiego zaproponować.
Bane wzdrygnął się, słysząc ten
ton, ale w sumie niczego innego nie mógł się spodziewać. Byłby
głupcem, gdyby wierzył w to, że Alec od tak sobie nagle stanie się
potulny jak baranek, zgodzi się i wyjdzie. Nocni Łowcy sami z
siebie byli bardzo uparci, a Lightwood przebijał chyba w tej
kategorii wszystkich na głowę. No ale coś musiał zrobić, prawda?
Nie mógł pozwolić na to, by chłopak został teraz w jego
mieszkaniu.
- Dobrze słyszałeś, że coś tam
jest - odezwał się czarnowłosy w momencie, w którym miał coś
powiedzieć czarownik, wskazał dłonią na drzwi znajdujące się
obok nich. - Nie mogę cię zostawić samego - dodał pewnie.
Magnus podszedł do niego i położył
mu rękę na policzku. Zaczął go powoli i delikatnie głaskać,
patrząc mu prosto w oczy. Ludzie dziwnie reagowali, kiedy się w nie
wpatrywali. Kiedyś ktoś mu powiedział, że potrafią hipnotyzować.
Miał nadzieję, że się to sprawdzi.
- Poradzę sobie, nic mi nie będzie -
mówił cicho, a jego głos był kojący.
Chciał jakoś urobić Aleca, ale
widząc jego zacięty wyraz twarzy, wiedział, że nie pójdzie tak
łatwo. Nocny Łowca pokiwał przecząco głową, dając mu w ten
sposób znak, że nic z tego. Nie ruszy się z miejsca.
- Trzeba to sprawdzić - powiedział w
zamian, nie spoglądając nawet na czarownika.
Magnus otworzył szerzej oczy i
zacisnął wargi. Tym razem to on zaprzeczył ruchem głowy. Alec
przyjrzał mu się uważniej. Nie wiedział, dlaczego Bane nie chciał
tam wejść. W ogóle dziwnie się zachowywał. Jak nie on. Zupełnie
inaczej niż zwykle.
- Boisz się? - zapytał, patrząc mu w
twarz.
Mina Magnusa nie uległa zmianie, a
jego poza nadal pozostawała niewzruszona. I gdyby nie pokręcił
głową, Lightwood mógłby pomyśleć nawet, że ten go nie
usłyszał.
- Więc czemu tak się zachowujesz? -
zadał kolejne pytanie, cały czas zerkając w stronę drzwi. Od
dobrych kilku minut nie było nic słychać, ale to i tak nie miało
znaczenia. Uszy Aleca już zarejestrowały owe dźwięki i nie
zamierzał się teraz poddawać. Zdawał sobie sprawę z tego, że
coś tam było i mimo iż nie był pewien kto (lub co) wydaje takie
odgłosy, to podejrzewał, że może to być coś groźnego i
niebezpiecznego. Pytanie tylko dlaczego Magnus nie reaguje?
- Zachowuję się normalnie - odrzekł
Bane, przerywając natłok jego myśli. Myśli, które brnęły w
bardzo dziwnym kierunku. - To ty panikujesz, a ja nie mam pojęcia
dlaczego - odparł spokojnie, kładąc mu drugą dłoń na piersi i
zaczynając delikatnie masować.
Alec zmarszczył brwi.
- Bo chyba tylko ja zdaję sobie sprawę
z tego, że to coś może być niebezpieczne - po wypowiedzeniu tych
słów, oboje ponownie usłyszeli okropny odgłos, który odbił się
echem po całym mieszkaniu. Magnus spiął się, zaskoczony nagłym
atakiem na jego drzwi, co oczywiście nie umknęło czarnowłosemu,
który przyglądał mu się z narastającym zdziwieniem. - Jeśli się
boisz, wejdę sam - dodał po chwili.
- Nie boję się - zaprzeczył szybko.
Naprawdę się nie bał. Był w końcu Wysokim Czarownikiem
Brooklynu. Czarownikiem, który musi w jakiś sposób wyprosić z
mieszkania swojego upartego i nadopiekuńczego chłopaka. -
Zaskoczyło mnie tylko - powiedział w ramach wyjaśnienia. - Nie
powinno cię tu być - oparł czoło o jego ramię. - Idź do siebie
- poprosił cichutko.
- Przez tę twoją głupią gadkę
tracimy tylko czas - odparł stanowczo Alec. - Jeśli za chwilę się
nie zdecydujesz, wejdę tam bez ciebie - zapowiedział.
- Nikt nie będzie tam wchodził - tym
razem to głos Magnusa brzmiał twardo i stanowczo. To była jego
ostatnia deska ratunku. Jeśli to nie zadziała, to nie miał już
żadnych innych pomysłów. - Drzwi są zamknięte i takie zostaną.
- Dlaczego? - oparł buńczucznie Nocny
Łowca. - Dziwnie się zachowujesz - przyznał. Nagle jakby go
olśniło. Wpadł mu do głowy pewien pomysł, może i absurdalny,
ale nie mógł się powstrzymać od tego, by nie zapytać o to
Magnusa. - Wiesz co tam jest? W środku? - zadał pytania, a gdy nie
uzyskał odpowiedzi, już wiedział. Miał rację, a reakcja Magnusa,
a raczej jej brak, tylko to potwierdziła. - Dlaczego mi nie
powiedziałeś? - zapytał, nie dowierzając i odsuwając się od
niego kilka kroków. W końcu skończyła mu się przestrzeń, a on
sam wpadł plecami na ścianę, za co skarcił się duchu. Zero
możliwości ewentualnej ucieczki. - Od początku widziałeś.. I mi
nie powiedziałeś - rzucił oskarżycielskim tonem. - Dlaczego? Co
tam jest?! - rozległ się kolejny wysoki dźwięk, ale on się tym
nie przejmował. Patrzył Magnusowi prosto w oczy, próbując
wyczytać w nich cokolwiek. Na próżno, jak się okazało.
- Alec - zaczął łagodnie jak do
spłoszonego zwierzęcia.
Wyciągnął nawet w jego stronę dłoń
i zrobił krok, by być bliżej niego, ale Lightwood tylko pokręcił
głową, zaciskając mocno pięści.
- Chcę znać prawdę - powiedział
twardo, nie miał zamiaru odpuszczać.
- Powiem ci wszystko - zapewnił. - Ale
nie teraz. Idź do siebie, a ja zadzwonię jak będę mógł -
hipnotyzował go głosem. Czarnowłosy stał niewzruszony, patrząc
mu pewnie w oczy. - Alec, proszę cię. Obiecuję, że ci wszystko
wyjaśnię. Tylko trochę później, dobrze?
- Nie! Chcę wiedzieć teraz! -
zachowywał się jak rozpieszczone dziecko i zdawał sobie z tego
sprawę, ale miał to gdzieś.
Magnus pokonał dzielący ich dystans w
dwóch susach i stanął przed chłopakiem.
- Przepraszam - powiedział szczerze i
objął go niepewnie.
- Nie przepraszaj, tylko powiedz, co
się dzieje - warknął Alec, nie odwzajemniając gestu.
- Naprawdę przepraszam - odparł raz
jeszcze i cmoknął go w policzek, po czym ledwo zauważalnie
pstryknął palcem.
Mimo iż gest nie był zbyt widoczny to
jego skutki i owszem. Lightwood zamknął oczy i osunął się w jego
ramiona. Gdyby nie mocny uścisk czarownika, zapewne padłby jak
długi na ziemię.
***
Isabelle szła na kolację zupełnie
sama. Dziwnie się z tym czuła, bo zawsze ktoś jej towarzyszył.
Zignorowała jednak to uczucie i przyspieszyła kroku. Chciała jak
najszybciej znaleźć się w pomieszczeniu, w którym wiedziała, że
ktoś jest. Nie bała się chodzić sama po Instytucie, była
przecież Nocną Łowczynią, ale nie lubiła tego za bardzo. Żyjąc
w Nowym Jorku szybko przyzwyczaiła się do towarzystwa innych. No i
zawsze szła z Aleciem bądź z Jace'em, ale blondyn zniknął gdzieś
tuż po treningu, a drugiego brata wcale nie było w twierdzy.
Zrezygnowana udała się do jadalni, wzdychając ciężko. Kiedy
tylko się tam pojawiła, od razu zauważyła nieobecność
blondwłosego brata. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nigdzie
go nie było. Idąc w stronę swojego stałego miejsca, zauważyła,
że jedna z jej dobrych koleżanek macha do niej ręką. Zrobiła nią
ruch, jakby chciała, by ta do niej podeszła. Tak też się stało i
już po minucie Izzy stała krok przed nią.
- Zjesz dzisiaj z nami? - zapytała
wesoło, wskazując na miejsce przed nią.
Isabelle uśmiechnęła się do niej
szeroko, na co Julie również odpowiedziała uśmiechem.
- Jasne, dzięki - odparła, zajmując
miejsce.
Szybko zrobiła sobie kanapki i
nałożyła sałatkę, którą zawsze je na kolację.
- Zauważyliśmy - zerknęła na
swojego chłopaka, siedzącego przy niej - że nie ma ani Aleca, ani
Jace'a.
- Nie ma - zgodziła się, odpowiadając
szczerze i zaczynając jeść.
Chłopak uśmiechnął się szeroko i
również wrócił do jedzenia.
- Widziałem Jace'a jakieś dziesięć
minut temu - przyznał. - Mijałem się z nim na korytarzu, nie
wyglądał, jakby się gdzieś wybierał - wzruszył ramionami.
- Wiedziałabym, gdyby tak było -
odrzekła ze śmiechem. - Mamy taką niepisaną umowę - wyjaśniła.
- Informujemy się o wyjściach. Łatwiej wtedy się kryć, jeśli
jest taka ewentualność. Wiecie - wzruszyła ramionami - czasem
trzeba sobie pomagać - po tych słowach zarówno Julie jak i jej
chłopak zaśmiali się wesoło. - Także wiem, że Jace nigdzie nie
wychodził.
Po podsumowaniu cała trójka ponownie
się zaśmiała, a potem zaczęła swobodnie gawędzić o różnych
sprawach. Kiedy skończyli posiłek, Izzy ruszyła w stronę swojego
pokoju. Nie zdążyła tam jednak dotrzeć, bo na drodze stanęła
jej matka.
- Isabelle, mogę cię prosić na
chwilkę? - zapytała, a dziewczyna nie mogła się nie zgodzić,
skinęła głową.
Maryse powtórzyła jej gest i obróciła
się na pięcie. Ruszyła w tylko jej znanym kierunku, a Izzy nie
zostało nic innego, jak tylko iść za nią.
- Coś się stało? - chciała wiedzieć
dziewczyna.
- Nie - odpowiedziała jej matka. -
Chcę po prostu porozmawiać - odparła w miarę swobodnym tonem, co
nieco zdziwiło jej córkę.
Jej mama nigdy nie mówiła w taki
sposób, przynajmniej nie do niej. W milczeniu pokonały dalszą
część drogi, podczas której Izzy zrobiła obfity rachunek
sumienia, aby przypomnieć sobie, czy czasem nie zrobiła czegoś, z
czego jej rodzicielka byłaby niezadowolona. Nic takiego sobie nie
przypominała, ale kto wie. Oczywiście wolałaby, żeby tak nie
było. Z tym stwierdzeniem przekroczyła próg biblioteki, do której
weszła wraz z mamą. Kobieta od razu skierowała swoje kroki w
stronę regałów z książkami i odłożyła te, które przyniosła
ze sobą. Jej córka natychmiast powiodła za nią wzrokiem, nawet
się nie rozglądając.
- Co u ciebie słychać? - zapytała
starsza z nich.
- Wszystko w porządku - odpowiedziała
niemal odruchowo. Zdziwiło ją bowiem to pytanie, bo myślała, że
ta naprawdę czegoś od niej chce.
- A jak ci idą treningi? -
kontynuowała.
Isabelle zastanowiła się chwilę, po
czym odpowiedziała.
- Nie jest tak źle. Szczerze mówiąc,
myślałam, że będzie gorzej - przyznała. - Myślę, że dobrze
sobie radzę. Na początku ciężko było mi się przyzwyczaić do
ciągłego wysiłku, ale już jest lepiej.
Maryse wysłała jej przelotny uśmiech
i znowu odwróciła się twarzą do książek. Przeglądała je, ale
żadnej nie wyciągała.
Postronnemu obserwatorowi rozmowa ta i
sposób w jaki obie ją prowadzą, mogłyby wydać się dziwne, ale
dla nich było to zupełnie normalne. Izzy szanowała swoją matkę i
starała jej się to okazać nawet w codziennej pogawędce.
- A jak zajęcia z nowym trenerem? Nie
miałam jeszcze okazji zapytać..
- Całkiem całkiem. Prowadzi zajęcia
z łucznictwa - powiedziała. - Chociaż wiesz dobrze, że to Alec
był zawsze najlepszym łucznikiem. Jego umiejętności biją nas na
głowę - zaśmiała się.
Maryse obróciła się i na nią
spojrzała, a dziewczyna już wiedziała, że powiedziała za dużo.
Tylko czego? Co tak zaciekawiło jej matkę?
- Alec.. Hmm.. Masz rację - przyznała.
- A gdzie jest Alec? - zagadnęła jak gdyby nigdy nic, jakby dopiero
zauważyła jego nieobecność.
Izzy jednak nareszcie zrozumiała. O to
jej chodziło od samego początku.
- Wyszedł na chwilę, miał coś do
załatwienia na mieście - skłamała płynnie.
- Zabawne - powiedziała, chociaż jej
postawa wcale nie świadczyła o tym, że jest jej do śmiechu. -
Jace twierdzi, że poszedł pobiegać - wyznała i wskazała na kogoś
za nią.
Izzy obróciła się i zobaczyła
swojego brata, który siedział i wpatrywał się w nią ze skwaszoną
miną. Wpadli.
- Mam nadzieję, że taka sytuacja się
więcej nie powtórzy i że chociaż jest jakiś poważny powód, dla
którego kryjecie Aleca - powiedziała, a jej głos brzmiał
normalnie. Ani surowo, ani chytrze. Może odrobinę karcąco, ale
normalnie. Wiedzieli już, że nie jest aż taka zła i im odpuści.
- Nie chcę go znać, ale i tak mi się to nie podoba. Przekażcie
bratu, że ma nie wracać późno. To wszystko - zakończyła i
wskazała im ręką, żeby wyszli.
Oboje szybko opuścili pomieszczenie i
odetchnęli z ulgą.
- Upiekło nam się - przyznał Jace.
- Tym razem - odpowiedziała jego
siostra, po czym wymienili znaczące spojrzenia.
***
Powoli odzyskiwał przytomność, choć
nadal czuł się tak, jakby przez jego ciało przebiegło stado jakiś
dzikich zwierząt. Powieki wydawały mu się dziesięć razy cięższe
niż zazwyczaj, więc na razie postanowił się nie kłopotać ich
otwieraniem. Poza tym leżał na kanapie, która wydawała mu się
tak miękka, że nawet nie myślał o tym, że mógłby z niej zejść.
Jego ciało miało jednak inne plany, bo powoli wracały wszystkie
jego zmysły, co świadczyło o tym, że odzyskuje świadomość. Nie
cieszył się z tego specjalnie, bo już zaczynał odczuwać ssanie w
brzuchu i słyszał strzępki rozmowy, co doprowadzało go do szału.
Słyszał słowa, ale nie potrafił złożyć ich w całość, przez
co zaczynała już go boleć głowa. No świetnie, jeszcze tego
brakowało.
- Nie rozumiem, dlaczego go po prostu
gdzieś nie wyniosłeś - usłyszał głos, który z pewnością nie
należał do kogoś, kogo znał.
- Niby gdzie? - prychnęła druga
osoba, której głos był mu doskonale znany, Magnus. - Poza tym nie
mógłbym, przecież to Alec.
Po tych słowach Nocny Łowca poczuł,
że czyjaś dłoń odgarnia mu włosy z czoła, za co był jej
wdzięczny.
- No to trzeba było go odnieść do
Instytutu - warknął nieznajomy.
- Nie wiedziałem, ile czasu będzie w
tym stanie. Co gdyby obudził się w połowie drogi?
Nieznajomy zaśmiał się, odrobinę
gburowato jak na Aleca gust.
- A co cię to interesuje? Przecież to
Nocny Łowca! W ogóle nie powinieneś się nim przejmować.
- Ragnor - zaczął Magnus, a Alec bez
otwierania oczu wiedział, że dodatkowo przewrócił oczami, znał
ten ton. - Nie mów tak. A gdyby mu się coś stało? Nie mógłbym
go zostawić samego.
- Nie rozumiem również, dlaczego
postanowiłeś się z nim spotkać.
- I nie musisz.
- Ale chcę. Co w nim takiego jest, że
nie potrafisz wytrzymać kilku dni z dala od niego?
- Do tej pory widzieliśmy się prawie
przez całą dobę, a jeśli nie, to i tak wiedziałem, że jest
kilkadziesiąt metrów ode mnie i w każdej chwili mogę do niego
iść. Nawet taki gbur bez serca jak ty by się przyzwyczaił -
powiedział lekko.
- Jasne, żeby chodziło tylko o
przyzwyczajenie - zaśmiał się Ragnor, jak go wcześniej nazwał
Bane.
Czarownik mu zawtórował i kiwnął
głową, dając mu w ten sposób znak, że rzeczywiście nie chodzi
tylko o to. Alec jednak nie mógł tego zauważyć, bo nadal miał
opuszczone powieki.
- A z nią co? - nieznajomy zmienił
temat, a Alec momentalnie zaczął się zastanawiać o kogo chodzi.
- Nie wiem. Nie wiem też, dlaczego już
odzyskała przytomność. Powinno się to stać za kilka dni - zdawał
mu relację. - Myślałem, że będziemy mieli więcej czasu.
- Ale go nie mamy - zgodził się. - I
musimy pomyśleć co dalej.
- Wiem, ale nie teraz. Zaraz obudzi się
Alexander. Idź, proszę, do kuchni.
- Będziesz musiał z nim porozmawiać.
- Wiem - westchnął. - Zostaw nas
samych.
- Ta rozmowa nie będzie należała do
najprzyjemniejszych, prawda? - zapytał nieznajomy, na co czarownik
kiwnął głową. - Ile mu powiesz?
- Jeszcze nie wiem - kolejne
westchnięcie, a potem stukot butów i dźwięk zamykanych drzwi.
Magnus odetchnął głęboko i Alec
poczuł uginanie kanapy, na której leżał. Bane przysiadł na jej
końcu, w miejscu, w którym znajdowały się jego nogi. Z jego
kończyn powoli ulatywało odczucie nadmiernej ciężkości, a on sam
szykował się do tego, by otworzyć oczy. Poruszył ręką, by dać
mężczyźnie znać, że odzyskał przytomność.
- Alec? - usłyszał głos czarownika.
Uniósł jedną powiekę, ale światło
było zbyt jasne i zaraz musiał ją z powrotem opuścić.
Towarzyszyło temu ciche syknięcie, a jego ręka szybko powędrowała
na twarz, chcąc się jakoś uchronić przed okropnych złudzeniem
przypalania. Magnus, widząc to, zareagował natychmiastowo.
Skinieniem dłoni sprawił, że w całym pomieszczeniu światła
delikatnie przygasły. Drugą położył na czole Lightwood'a.
- Już możesz otworzyć oczy -
powiedział.
Nocny Łowca tak zrobił i już po
chwili wpatrywał się w jasny sufit w salonie czarownika.
- Jak się czujesz? - chciał wiedzieć
Bane.
Mówił łagodnym tonem, by jeszcze
bardziej nie denerwować chłopaka. Zdawał sobie sprawę z tego, że
zaraz przypomni sobie zdarzenie, które miało miejsce nie tak dawno
temu. Nie wiedział jednak, że to już nastąpiło.
- Boli mnie głowa - odparł
czarnowłosy.
- Ale nic poza tym, tak? - kontynuował.
- Trzymaj, poczujesz się lepiej - podał mu kubek.
Lightwood go przyjął, ale zerknął
na niego z niechęcią.
- Nie chcę pić - wybrzydzał. - Co to
jest?
Bane wiedział, że to zły znak. Był
nieufny, a to nie świadczyło o niczym dobrym.
- Czekolada, naprawdę - odpowiedział
spokojnie. - Musisz odzyskać siły.
Alec przyglądał mu się przez chwilę,
aż w końcu posłusznie zrobił to, o co prosił go jego partner.
Kiedy tylko skończył, położył się ponownie, odchylając głowę
do tyłu. Chciałby, żeby już minął ten tępo pulsujący ból.
- Co się stało? - zapytał, bo chciał
wiedzieć, czy ten będzie z nim szczery.
Nie pamiętał dokładnie, dlaczego
zemdlał, ale pamiętał, co się przed tym stało. I zastanawiał
się, czy mężczyzna powie mu to samo.
- Straciłeś przytomność - zaczął.
- Nie wiem dlaczego. Byliśmy w przedpokoju i nagle się
przewróciłeś. Musiałeś być przemęczony, bo zdążyliśmy wejść
tylko do mieszkania - zaśmiał się odrobinę nerwowo.
Alec prychnął, bo wiedział, że ten
kłamie i od niechcenia sięgnął do kieszeni. Po drodze poczuł coś
dziwnego i zerknął w dół. Tak jak myślał, nie było jego paska.
Paska, w którym zawsze trzymał nóż seraficki. Automatycznie
zmysły Nocnego Łowcy się wyostrzyły.
- Gdzie mój pasek? - zapytał
rzeczowo.
- Odpiąłem, bo by ci przeszkadzał.
Na te słowa Alec nie mógł zrobić
nic innego, jak tylko się zezłościć. Niewiele myśląc, wstał
szybko i rzucił się na swojego chłopaka, przyszpilając go do
kanapy. Od razu tego pożałował, bo ból głowy tylko się
wzmocnił. Czując to, skrzywił się brzydko i syknął głośno.
Bane otworzył szerzej oczy, zupełnie zaskoczony jego zachowaniem.
- Alec, co rob..? - zaczął, ale nie
dane mu było skończyć.
- Nie kłam! - warknął mu Lightwood
prosto w twarz, przerywając mu brutalnie. Czarownik zaczął się
wiercić, zapewne po to, by się uwolnić. Nocny Łowca nie miał
jednak zamiaru mu na to pozwolić i usiadł mu na biodrach,
skutecznie go unieruchamiając. - Wiem, co się stało. Nie weszliśmy
dopiero do domu. Słyszałem to co ty, nie oszukasz mnie!
- Co słyszałeś, skarbie?
- Nie rób ze mnie głupka! Powiedz mi
prawdę! Co jest w pokoju przy wejściu?!
Magnus się nie odzywał, czym tylko
podsycał złość chłopaka. Alec zastanawiał się chwilę
intensywnie, a przez jego głowę co i rusz przelatywały fragmenty
rozmowy, którą niedawno słyszał.
- To ty mi coś zrobiłeś? - zapytał,
choć sam temu nie dowierzał. - To przez ciebie zemdlałem?!
Kolejne pytanie bez odpowiedzi
utwierdziło go w tym, że ma rację. Skrzywił się i zszedł szybko
z czarownika. Nie mógł uwierzyć, że ten był w stanie mu coś
zrobić. Stanął na równe nogi i w mgnieniu oka znalazł się w
drugim kącie pokoju.
- Alec, posłuchaj mnie - poprosił, na
co ten tylko pokręcił głową.
- Powiedz mi, co tam jest - zażądał.
- Nic tam..
- Nie kłam! Wiem, że coś albo ktoś
tam jest. Ona! - przypomniało mu się. - Rozmawiałeś z kimś!
Mówiliście o jakiejś dziewczynie! Powiedz mi Magnus! Kto to jest?!
Czarownik patrzył wprost na niego i
powoli zdawał sobie sprawę z tego, że nawalił.
- Jeśli ty mi nie powiesz, pójdę do
mężczyzny, z którym rozmawiałeś i on mi powie - ostrzegł.
Bane zastanowił się przez chwilę, po
czym niechętnie skinął głową. Chyba nie miał innego wyjścia.
- Dobrze, powiem ci - zaczął
zrezygnowany. - Ale usiądź i się uspokój - poprosił.
- Postoję, dziękuję - warknął z
przekąsem.
Czarownik wpatrywał się w swoje
splecione dłonie, myśląc, jak ma mu to wyjaśnić. Nie wiedział,
jak dobrać słowa, by chłopak opacznie czegoś nie zrozumiał. Był
wobec niego nieufny i wiedział, że nie odbuduje nadszarpniętego
zdania o sobie, jeśli znowu spróbuje go okłamać.
- Mówiłem ci o zamieszkach -
przypomniał, na co czarnowłosy kiwnął głową. - Nie powiedziałem
ci jednak wszystkiego. Nie wracam na razie do Instytutu, bo mam do
zrobienia pewną sprawę - mówił, a Alec słuchał go dokładnie,
mimo iż mężczyzna się powtarzał. - I tu zaczynają się schody -
westchnął. - Miałem ci o tym nie mówić, ale nie dasz mi pewnie
już nic przed sobą zataić - zaśmiał się nerwowo. - Spotkaliśmy
pewną dziewczynę, istotę - poprawił się. - Nie wiem, kim jest
ani skąd pochodzi. Właściwie nic o niej nie wiem. Ragnor
podejrzewa, że to istota z innego wymiaru i że to ona stoi za
zamieszkami wśród Podziemnych. Musimy się jej przyjrzeć i wybadać
całą tę sprawę - spojrzał na niego. - Nie miałem pojęcia, że
obudzi się właśnie dzisiaj. Miałem nadzieję, że jeszcze trochę
będzie nieprzytomna. Podaliśmy jej sporą mieszankę różnych
mikstur, ale to najwyraźniej na nią nie działa. Naszym celem jest
dowiedzenie się o niej jak najwięcej i odesłanie jej z powrotem
tam, skąd przybyła - Alec wpatrywał się w niego bez wyrazu, a
jego chłopak nie wiedział nawet, czy ten mu wierzy. Wstał więc i
zaczął powoli do niego podchodzić. - Nikt nie może się o tym
dowiedzieć. Gdyby Clave o niej wiedziało, na pewno pozbawiliby ją
już życia, a przecież informacje o niej i jej wymiarze mogą być
przydatne, prawda? - zapytał, a Lightwood nie mógł zrobić nic
innego jak tylko się z nim zgodzić. - Alec, naprawdę cię
przepraszam za to, co zrobiłem - stanął przed nim i ostrożnie,
jakby się bał, że go wystraszy, położył mu dłoń na policzku.
- Teraz nie to jest ważne - powiedział
chłodno i strącił jego rękę, znacznie się odsuwając.
- A co jest ważne? - zapytał Bane,
odwracając wzrok.
Nie chciał mu pokazać, że poczuł
się odrzucony przez ten gest.
- Chcę ją zobaczyć - odpowiedział
mu pewnie chłopak.
__________________________________________
Sama w to nie wierzę, ale tak. Jest 16 i jest rozdział! Mam nadzieję, że docenicie to, że się spięłam i go napisałam tak szybko :)
Dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze i witam nowych obserwatorów. Swoją drogą trochę ich ostatnio przybyło, co mnie niezmiernie cieszy.
Liczę na to, że po przeczytaniu zostawicie pod postem swoje opinie, jak zwykliście to robić, moi kochani! :)
I to by było chyba na tyle, buuuziaki :*
Wow, drama xd Ale super! :D. Aaron, kochanie, gdzie jesteś? Rozdział super i fajnie, że wplotlas taki pomysł do opowiadania. Życzę ci dużo weny i czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńHej hej hej *^* Aaron to mój chłop *^*
UsuńDziękuję ci bardzo i obiecuję, że Aaron się jeszcze pojawi :) :*
UsuńOch jejku... znowu...
OdpowiedzUsuńAle rozdział supeeeeeer. no to kolejny 20 sierpnia, prawda? Mam nadzieje, Ze tak. tylko czm taki krótki???? Hęęęe??!!!
Dostaje laga za każdym razem kiedy skończę czytać jakikolwiek z twoich rozdziałów. Ale tak się dzieje tylko po twoim blogu, więc BŁAGAM napisz ten rozdział jak najszybciej
Ps. Życzę weny i wgl zajebistych pomysłów
Ps.2. Pierwsza <3
Buzioleeee :***
Kaczor*
A tak z innej beczki to..
UsuńO taką magię mi chodziło. No może nie konkretnie o TAKĄ ale na początek jest ok ;)
Ech.. i znowu strona mi się nie odświeżyła i jestem druga :( Ale to i tak dobrze ;)
Dziewczyno dzięki tobie mordka mi się wyszczerza w ogromny uśmiech :D
Kaczor*
Postaram się napisać kolejny rozdział jak najszybciej, ale jak zwykle nic nie obiecuję :) I krótki?! Jak to?
UsuńCieszę się oczywiście, że ten ci się podoba i dziękuję za życzonka :**
Trzecia!
OdpowiedzUsuńTak, za dużo TVN się ogląda co? Naprawdę bardzo lubisz przerywać w takich momentach xd
Ta laska zza drzwi taka trochę wredna mi się wydaje xd
A co to ma być, że Alec się wkurzył i ooo Magnus go okłamał...?
I czy mi coś uciekło? Dlaczego Maryse nie chce znać Aleca?
Weny! Supi pomysłów i wgl :*
Cherry~
Nah, zrobimy z Kaczorkiem strajk pod twoimi drzwiami, żeby rozdział był 20 xd No ewentualnie 21 :b
UsuńAha i takie pytanko, przemyślałaś sprawę tego pomysłu co ci podsunęłam?
Cherry~
Ej EJ EJ... Chwila,... Przeczytałam czwarty raz ten rozdział i faktycznie coś mi tu nie pasi. Dlaczego Maryse powiedziała, że nie chce znać Aleca????????!!!!
UsuńChociaż chwila...
AAaaaaaaaaaa już kumam. Ona nie chce znać POWODU dla którego kryją Aleca!!!!!!!!! No tak . Teraz to ma sens
Ps. To poprzednie to ja...
UsuńKaczor*
Taaak, zdecydowanie za dużo TVN haha :D
UsuńDlaczego ci się wydaje wredna?
Perspektywa was obu stojących pod moim domem bardzo mi się podoba. Nie wiem, czy to znaczy, że jestem masochistką, ale zapraszam :D
Dziękuję ci bardzo :*
AAA i oczywiście pamiętam o tym, co mi podsunęłaś, cały czas. Dalej jednak myślę, jak można by to wpleść w historię. Jakoś spróbuję :)
UsuńI tak jak już zdążyła napisać Kaczor, Maryse nie chce znać powodu, dla którego nie ma Aleca, a nie samego chłopaka. Rzeczywiście, jakoś dziwnie to ujęłam, ale mam nadzieję, że już wszystko wyjaśnione :D
Ha ha jestem mało kumata xd
UsuńCheery~
Ooo sie dzieje! *.* Jak zawsze pozytywnie zaskakujesz! No to co? Kolejny rozdział 20? Duuużo weny życzę! ;*
OdpowiedzUsuń~NocnyMarek
Ps. Może to tak trochę nie halo że narzucamy Ci terminy rozdziałów ;/ Ale to dlatego że są takie genialne! Nie karz nam długo czekać ;-;
Naprawdę nie wiem, kiedy kolejny rozdział, ale postaram się go szybko napisać. Oczywiście nie mam wam tego za złe, że narzucacie terminy. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że historia się komuś podoba i czyta ją na bieżąco, wyrażając przy okazji opinię :)
UsuńDziękuję bardzo :*
Cześć! Jestem i ja:D
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, trafiłaś genialnie w to o czym myślałam:)
I co, Prezes Miał? Ha, ha!!
Zrób z niej Mega laskę:)
Niech Alec pogodzi się z Mags'em... plis. Chcę ostrą scenkę:D
MP:****
PS: Tak, szybko następny rozdział!! Wada zakończeń polsatowych, kotku... Trzymaj się, weny, dużo czasu i ... wszystkiego:)
och to byłoby genialne!!!!!!
UsuńTaka ostra scenka przy Ragnorze. hahahahaha. Ciekawe jakby zareagował hahaha A to by było coś !! :) I tak jak pisze MP Zrób z dziewczyny niezłą laskę. I kto wie może ta laska zakocha się w zielono-skórym Ragnorze <3 <3 :)
A co do tej ostrej scenki to nie mam na myśli tamtego tylko, no nwm, n. samo takie ostre całowanko i będzie git. Ale inna ostra scenka też nie będzie nam przeszkadzać ;) Wiem, że za wiele wymagam, ale co poradzić. ;)
I zgadzam się z Nocnym/Markiem. Nie miej za złe wyznaczania dat ;)
Buzioleeeeee :***
Kaczor*
Bardzo się cieszę, że ci się podoba.
UsuńMalec. hmm.. pewnie, że się pogodzą, nie wiadomo tylko kiedy. I dziękuję ci bardzo za życzenia groszku :*
PS: Prezes Miau? Nie :D hahaha
A co do ciebie Kaczorku widzę, że pojawienie się Ragnora działa pobudzająco na twoją wyobraźnię :)
UsuńBuuuziaki :*
Ej Lily możemy się umówić, że co 4 dni ( albo mniej :) ) będziesz dodawać nowe rozdziały ???
OdpowiedzUsuńPlyzz zgódź się. Co masz do stracenia???
Kaczor*
4 dni? Naprawdę nie mam pojęcia, czy to dobry pomysł. Są wakacje i raz mam masę czasu, a raz nie mam go wcale. Nie chcę więc nic obiecywać. Zobaczymy jak to będzie :)
UsuńCudowne opowiadania i blog :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://aikodie.blogspot.com/ :D
Dziękuję i chętnie do ciebie zajrzę :*
UsuńMam pytanko
OdpowiedzUsuń1. Dasz link do tej strony, gdzie możemy podsuwać Ci pomysły ?
2. Tak wrócę do tej pamiętnej nocy Magnusa i Aleca. Dlaczego tam jest napisane, że Alec wyjął tylko krem bo nie lubił gumek??? A przecież to był jego pierwszy raz, więc skąd mógł wiedzieć, że nie lubi skoro nie używał???
Sory, że dopiero teraz ale ciągle zapominałam
I sorki za szczegóły, ale wydaje mi się to trochę nie logiczne
Buziole :****
Kaczor*
malecmagnusalec@wp.pl
UsuńJasne, nie ma sprawy :) A co do odpowiedzi.. hmm.. ja nie jadłam nigdy brokułów, a też zarzekam się, że ich nie lubię :) Trzeba to po prostu przyjąć do wiadomości. Buziaki :*
OMATKO! Właśnie całkiem przypadkiem zwróciłam uwagę na Twoje zdjęcie profilowe i czy ja tam dobrze widzę LEVIEGO I ERENA z SnK? *O* Bo jeśli tak, to z chęcią przybiłabym z Tobą soczystą piąteczke! ✋
OdpowiedzUsuń~NocnyMarek
Tak, to z pewnością Levi i Eren :*
UsuńWow! Kolejny świetny rozdział. Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńLuna
Dziękuję ci bardzo! :*
Usuń