środa, 26 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ XXXIII

Często zdarza się tak, że najpierw mówimy, a potem myślimy. Na domiar złego pewnych rzeczy i słów za nic w świecie nie da się cofnąć, nieważne jak bardzo byśmy chcieli. Po prostu nie da się tego zrobić. Ludzie są głupcami, egoistami. Przekładają swoje dobro nad dobro innych. Nie przejmują się, że kogoś ranią. Nie zdają sobie sprawy, że im zależy, dopóki czegoś nie stracą. Dopiero po tym dowiadują się, że popełnili błąd, że zrobili coś złego. Ale czy to coś zmienia? I tak są zbyt dumni, by przeprosić. By przyznać się do tego, że to oni zawinili, że to wszystko przez nich. Że wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ich głupie zachowanie. A ból? Poboli i przestanie. Gorzej jeżeli cierpi osoba, na której nam zależy. Cierpi i doskonale zdajesz sobie sprawę, że to przez ciebie. To ty sprawiłeś, że przez jakiś czas chodzi smutna, że jej uśmiech nie jest szczery i nie sięga oczu. I mimo iż udaje, że wszystko jest dobrze, ty wiesz, że wcale tak nie jest. Ale nic nie robisz, bo najbliżsi radzą ci, żebyś zostawił to, tak jak jest. Mówią, że tak będzie lepiej. Że to po prostu kolejny rozdział w twoim życiu, który kiedyś musi zostać zakończony. Że ta sprzeczka tylko umacnia cię w przekonaniu, że osoba, którą zraniłeś nie była ci pisana, bo przecież jak możesz ranić kogoś, na kim ci zależy? Ich zdaniem to wszystko było złudzeniem. Przekonują cię do tego i zapewniają, że w końcu znajdzie się ktoś, ciebie warty.
Mało kto jednak zwraca uwagę na to, że prawdziwy związek to nie tylko chwile dobre. Nie możemy zostawić kogoś dla nas ważnego przez jedną głupią kłótnię, bo przecież nie zawsze jest idealnie. Każdy ma czasem gorszy dzień i każdemu zdarza się popełniać błędy. Ludzie wolą unikać problemów i zastępować bliską osobę kimś innym. Bo tak będzie lepiej, bo tak radzi rodzina. Po co walczyć, skoro ktoś inny może dać ci to samo?
Tyle, że Magnus nie był człowiekiem, nie należał do rasy ludzkiej. Był czarownikiem. Znał wiele historii miłosnych wśród Przyziemnych i zastanawiał się, jak można być tak ślepym. Przyziemni byli głupcami, a ich nieudane związki, były tylko i wyłącznie ich winą. Nie dostrzegali czegoś, co mieli na wyciągnięcie ręki. Nie dopuszczali do siebie możliwości, że to oni wszystko zniszczyli, a Magnus tak. Wiedział doskonale, że gdyby nie jego słowa byłoby dobrze. Może i wina leżała po obu stronach, bo przecież obaj się kłócili, obaj krzyczeli, jednak Bane czuł, że mogliby dojść do porozumienia, gdyby nie jego ostatnie słowa. Sam się zastanawiał, dlaczego powiedział coś tak okrutnego. Mimo iż innym to, co powiedział mogłoby wydawać się niegroźne, to on wiedział, że nie powinien tego mówić. Przecież nawet tak nie myślał! Alec to najwspanialsza osoba, jaką znał. Wiedział, że może mu ufać, że zaczyna czuć do niego coś głębszego, że ich związek może przerodzić się w coś więcej, potrzeba tylko czasu. Dlaczego więc wyskoczył z czymś takim? Przecież chciał Aleca. Jego, nikogo innego. Nie chciał go wymieniać ani zostawiać. Chciał żeby było dobrze. Żeby się pogodzili.
I się pogodzą, był tego pewien. Zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby tak właśnie było. Nie podda się, o nie, co to to nie. Nie ma zamiaru zaprzepaścić tego, co razem stworzyli przez jedną głupią kłótnię. Da teraz trochę czasu Alecowi, na to by ochłonął. Sam również się uspokoi, a potem ruszy do działania. Nie zostawi tego, tak jak jest. Wie, że źle postąpił, ale postara się to naprawić. Ba! Postara się? Naprawi to, na pewno. Musi tylko się przełamać i przeprosić. Może i nie był człowiekiem, ale kilka cech miał wspólnych. Wiedział, że zawinił, ale nie był pewien, czy potrafi się do tego przyznać i powiedzieć to na głos. Musi przecież powiedzieć, że jest tego świadom, a to nigdy nie było łatwe. Ale da radę, przemyśli to na spokojnie i da radę. Musi.
Ale od początku.
Po wyjściu chłopaka, czarownik opadł bezsilnie na kanapę. Widząc jego zbolałą twarz, załamał się totalnie. Jak mógł być takim idiotą? Jak mógł powiedzieć takie okropne słowa? Już nawet ból głowy mu nie przeszkadzał, bo zdawał sobie sprawę, że było to niczym w porównaniu z tym, co musiał czuć jego chłopak. Wiedział, że wyraz jego twarzy, kiedy wychodził, na długo zostanie w jego pamięci. Okropny grymas, który zobaczył, tak mu się wrył w psychikę, że nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Wpatrywał się w ścianę i próbował sobie wszystko poukładać i znaleźć, jakieś wytłumaczenie na swoje zachowanie. Sam zdawał sobie sprawy z tego, ile czasu upłynęło, zanim się otrząsnął do tego stopnia, że zauważył wpatrujących się w niego przyjaciół. Kilka minut, a może godzin?
- Słyszeliście? - zapytał cicho, wypranym z emocji głosem.
Cate usiadła obok niego i położyła mu dłoń na udzie.
- Tylko końcówkę - odpowiedziała powoli, cały czas się w niego wpatrując.
Myśleli z Ragnorem chwilę, czy w ogóle się do tego przyznać, ale w końcu stwierdzili, że tak będzie lepiej. Tak będą mogli mu chociaż jakoś pomóc. Mężczyzna sam by się do tego nie przyznał, a nie mogli patrzeć na to, jak się bije z myślami.
- I co? Co myślicie? - zaśmiał się szyderczo. - Jestem dupkiem, prawda?
Cate szybko pokręciła głową, przecząc w ten sposób jego słowom. Nie chciała, żeby czarownik czuł się w pełni winny temu, że doszło do sprzeczki. Przecież wina leży po obu stronach. Ten cały Alec również mógł odpuścić.
- Nie jesteś dupkiem - powiedziała takim tonem, jakby tłumaczyła coś dziecku. - Nie możesz się za wszystko obwiniać. Zrzucasz to wszystko na siebie, chociaż wiesz, że nie powinieneś.
Głaskała go delikatnie po nodze, starając się dodać mu otuchy. Potrzebował słów wsparcia.
- Nic nie wiesz - podniósł głowę, którą do tej pory chował w dłoniach i na nią spojrzał. Cate trochę się zdziwiła widząc jego oczy. Były całe przekrwione, chociaż była pewna, że ten nie płakał. Dodatkowo ten wzrok.. Zupełnie bez wyrazu, jakby już tracił nadzieję. - Nie widziałaś jego twarzy.. Jego miny.. Nie powinienem był tego mówić!
- Nie powinieneś, ale powiedziałeś - odezwał się po raz pierwszy podczas tej rozmowy Ragnor. - Nie ma co się załamywać, przecież to tylko Nocny Łowca.
Cate otworzyła szerzej oczy i rzuciła mu mordercze spojrzenie. Nie mogła uwierzyć, że widząc takiego Magnusa, mógł powiedzieć te słowa. Dlaczego? Ich przyjaciel potrzebował otuchy, pocieszenia, a ten na pewno mu go nie dawał.
- Pogodzicie się, a tobie będzie głupio, że w to nie wierzyłeś i się tak zachowywałeś - powiedziała, odwracając się z powrotem do niego. - Mogę ci to obiecać. To pewnie nic takiego. Obaj to przemyślicie, porozmawiacie i wszystko wróci do normy - zapewniała.
Magnus potrząsnął głową. Chciałby, żeby tak było, ale teraz nie mógł nic zrobić. Poza tym rozsadzający ból głowy nie pozwalał mu rozsądnie myśleć.
- Mam nadzieję - przyznał i wstał. - Ale teraz pójdę do siebie, bo głowa mi zaraz pęknie, jeśli nie położę się chociaż na chwilę.
To co powiedział było zgodne z prawdą, ale nie było jedynym powodem, dla którego chciał zostać sam. Nie chciał się po prostu użalać nad sobą, a przynajmniej nie w towarzystwie najlepszych przyjaciół. Co by pomyśleli, gdyby zrobił coś głupiego?
Nie czekając na ich reakcję, skierował swoje kroki w stronę sypialni. Kiedy przechodził przez korytarz, zachwiał się lekko. Złapał się od razu za głowę i syknął cichutko. Stanął na moment i starał się uspokoić. Usłyszał wtedy pisk dochodzący zza drzwi, w których znajdowała się obca istota. Dźwięk, który wydała, podziałał drażniąco na jego czaszkę.
- Zamknij się! - ryknął w jej stronę, czemu towarzyszył deszcz niebieskich iskier.
Zaraz po tym zajściu w mieszkaniu zapadła cisza, a Magnus po raz kolejny dziękował niebiosom za to, że jest czarownikiem. W ciut lepszym nastroju udał się do sypialni i od razu rzucił się na łóżko.

***

Alec pospiesznie zbiegł ze schodów. Musiał się jak najszybciej wydostać z tego miejsca, znaleźć się jak najdalej od mieszkania Bane'a. Nie dał rady odejść za daleko, bo zaraz na dole po wyjściu z klatki schodowej oparł się o drzwi wejściowe. Nadal nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Magnus naprawdę tak myślał? Skoro nie należał do jego życia, to po co w ogóle byli razem? Zasłonił twarz dłonią i przetarł oczy. Dlaczego to tak bolało? Dlaczego nie mógł tak po prostu odejść i wymazać z pamięci całej tej rozmowy? Albo wrócić i powiedzieć Magnusowi, że to nic, że nadal mogą być razem. Och, jaki był naiwny. Przecież gdyby czarownik chciał, na pewno zszedłby za nim. Już dawno by go przytulił i może przeprosił.
Zebrał się w sobie i odsunął od ściany. Nie będzie przecież stał tutaj cały czas. Było już późno, a on miał rano trening. Musi wziąć się w garść i wracać do siebie. Jeśli nie prześpi się chociaż chwilę, na ćwiczeniach będzie zupełnie nieprzytomny. Nie chciał pokazać innym, że słowa mężczyzny go zabolały. Nie da mu tej satysfakcji. Już w jego mieszkaniu się wygłupił, odkrywając swoje emocje. Ma jednak nadzieję, że Magnus tego nie zauważył. Będzie żył dalej i pozwoli na to, by los sam nim pokierował. Co ma być to będzie.
W Instytucie znalazł się już po kilkunastu minutach. Sprężył się i dotarł tam znacznie szybciej niż zwykle. Wziął prysznic i ułożył się w łóżku. Do śniadania zostało mu niecałe pięć godzin, więc postanowił się wyspać.
Jego umysł był jednak tak zawalony, że nie było mowy o jakimkolwiek śnie. Nie, dopóki nie poukłada pewnych rzeczy. A musiał to zrobić, bo w przeciwnym razie nici z wypoczynku.
Po godzinie intensywnych rozmyślań doszedł do wniosku, że to bez sensu. Analizował całą rozmowę, jaką przeprowadził ze swoim chłopakiem i cały czas dochodził do tego samego wniosku. Trochę go to bolało, ale był pewien, że jeśli Magnus przyjdzie i przeprosi, nie będzie w stanie zrobić nic innego, jak tylko mu wybaczyć.
Mimo iż jakotako ogarnął chaos panujący w jego głowie, sen i tak nie chciał nadejść. A nawet jeśli udało mu się zdrzemnąć, to i tak tylko na chwilę, a potem znowu się budził. Było to naprawdę wkurzające, bo wiedział, że jeśli się porządnie nie wyśpi, treningi będą dla niego jeszcze bardziej męczące.
Około szóstej nie wytrzymał i zwlekł się z łóżka. Nie mógł spać, więc nie było sensu leżeć i nic nie robić. Nie chciał, by zalała go kolejna fala niechcianych myśli. Nie wiedział, czy poradzi sobie z ich kolejną porcją, która wprowadzała do jego umysłu niepewność i masę wątpliwości. A każdy kto go znał, wiedział, że wręcz nienawidzi obu tych uczuć. Wolał się od nich odseparować, uciec. Chociaż na chwilę.
Na początku chciał pobiegać, ale wtedy miałby mnóstwo czasu na myślenie, a nie chciał już myśleć. Nie miał już siły, by kolejny raz zmierzyć się z tym samym. Długo zastanawiał się, co mogłoby mu pomóc, ale jak na złość nic nie przychodziło mu do głowy. Dopiero kiedy był już na dole w sali treningowej, wpadł na genialny pomysł. Że też wcześniej o tym nie pomyślał. Aż sam się za to zganił. Łucznictwo. No tak. Zawsze pomagało mu się uspokoić i oczyścić umysł. Do prawidłowego strzału trzeba odsunąć od siebie wszystkie myśli, a właśnie tego potrzebował.
Po półtorej godzinie solidnego treningu wrócił do siebie. Idealnie wyliczył czas, bo kiedy tylko wyszedł spod prysznica, nadszedł czas na śniadanie. Udał się więc do jadalni. Wśród ludzi poczuł się o wiele lepiej. Wszyscy wokoło śmiali się i rozmawiali. Wystarczyło tylko wtopić się w tłum, a to nie było już żadnym problemem.
- Alec! - przywitała się z nim wesoło siostra. - Miło cię widzieć.
Chłopak kiwnął jej głową i uśmiechnął się nieco wymuszenie. Miał nadzieję, że nie zauważy żadnej różnicy w jego zachowaniu. Nie chciał mówić nikomu o tym, co wydarzyło się podczas spotkania z czarownikiem.
- Już myśleliśmy, że nie wrócisz - zaśmiał się Jace. - Tak długo cię nie było, że zaczęliśmy się martwić. Izzy nawet chciała iść do Magnusa, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście nic się nie stało, ale ja oczywiście wytłumaczyłem jej, że nie należy wam przeszkadzać. Nie wiadomo przecież, co robiliście. Byliście sami, po kilku dniach, podczas których się nie widzieliście.. - poruszył sugestywnie brwiami.
Alec skrzywił się nieco, słysząc imię swojego chłopaka, ale nie dał po sobie tego poznać. Spuścił głowę, wykorzystując okazję, że właśnie zajmował miejsce przy stole.
- Jace! - oburzyła się jego siostra, kiedy usłyszała, co ten powiedział. Uderzyła go w klatkę piersiową i zrobiła groźną minę. - Już ci mówiłam, że to nie twoja sprawa, co robią, kiedy są sami. Jesteś okropny, jeśli cię to tak obchodzi, to sam znajdź sobie chłopaka - powiedziała. - I na Razjela, to on to mówił, nie ja! - zwróciła się tym razem do starszego z braci.
Alec skinął głową i uśmiechnął się delikatnie. Nie wiedział, że jego rodzeństwo tak się interesuje jego życiem.
- Nie wiem, o co ci chodzi! - burknął Jace, obrażonym tonem. - Jak możesz być taką kłamczuchą, co? Teraz zganiasz wszystko na mnie? - pomachał zabawnie dłonią.
Izzy zaśmiała się niedowierzająco. Zachowanie Jace'a bardzo ją śmieszyło. Ponadto wiedziała doskonale, że Alec mu nie wierzy. Przecież z całej ich trójki, to blondyn miał zawsze najbrudniejsze myśli.
- To ty kłamiesz! - roześmiała się. - Ty się zastanawiałeś, co robią!
- Ja? - zapytał Jace, udając zaskoczenie. - Przecież ja doskonale wiem, co robili. Tacy grzeczni chłopcy! - zachwycił się jak babcia wychwalająca swoje wnuki. - To pewne, że siedzieli cały wieczór i grali w szachy.
Dziewczyna ponownie wybuchnęła śmiechem, tym razem nie komentując słów swojego brata. Szkoda wysiłku na takiego kretyna, jak stwierdziła.
- O której wróciłeś? - zapytała w zamian Aleca, który do tej pory nie miał nawet możliwości się odezwać.
- Późno, dobrze po trzeciej - odpowiedział krótko.
- Huhuhu - zaśmiał się blondyn. - Ktoś tu kłamie! Nie tak cię rodzice wychowali - pogroził mu palcem. - Żeby całą noc siedzieć poza domem, nie poznaję cię, Alexander!
Alec zmarszczył brwi. Nie rozumiał, skąd te przypuszczenia jego brata. Przecież mówił prawdę!
- Naprawdę wróciłem po trzeciej, nie kłamię - nie miał siły się kłócić.
Izzy zdawała się już coś zauważać, więc chwycił kromkę chleba i zaczął ją smarować masłem, poświęcając temu zajęciu wiele więcej uwagi niż to warte. Po prostu nie chciał na nią patrzeć, bo wiedział, że zaraz wywęszyłaby zmianę w jego nastroju.
- Byliśmy u ciebie rano - wyjaśniła Isabelle. - Nie było cię - wzruszyła ramionami i nie spuszczała wzroku z brata.
Czarnowłosy również wzruszył ramionami.
- Byłem postrzelać z łuku. Nie mogłem spać - wytłumaczył.
Ta odpowiedź wydawała się jego siostrze inna niż zazwyczaj udzielał. Dziwnie krótka i jakaś taka nieswoja.
- Coś się stało? - zapytała wprost.
Wiedziała jednak, jakiej odpowiedzi może się spodziewać. Znała go i doskonale zdawała sobie sprawę, że jeśli go coś dręczy, to nie wyciągnie tego z niego tak łatwo. A może po prostu jej się wydawało?
- Nie, dlaczego? - chciał wiedzieć.
Uniósł nawet na chwilę wzrok, żeby posłać jej słaby uśmiech, który w jego mniemaniu wyglądał tak jak zawsze. Przynajmniej miał taką nadzieję.
- A gdzie Magnus? - wtrącił się Jace, nieświadomy podejrzeń swojej siostry.
- U siebie, nie wraca na razie. Ma coś do załatwienia - powiedział i wrócił do szykowania posiłku.
Isabelle i młodszy z towarzyszących jej braci rozmawiali jeszcze chwilę, ale Alec się nie odzywał. Stwierdził, że i tak nie był nigdy rozgadany, więc nie będzie podejrzane, jeśli i tym razem zamilknie.
- A właśnie! Mama zauważyła twoją nieobecność! - wypalił nagle blondyn.
Lightwood natychmiast podniósł głowę i na niego spojrzał. Przełknął głośno ślinę, zanim odpowiedział.
- Co jej powiedzieliście?
Jace zerknął na swoją siostrę, a Alec już wiedział, że coś poszło nie tak.
- Trochę lipa - stwierdził blondyn.
- Powiedzieliście jej, gdzie byłem? - zapytał czarnowłosy wprost.
- Nie! - zaprzeczył od razu jego brat. - No coś ty. Ale skumała, że cię kryjemy - wyznał. - Ostrzegła, że to ma być ostatni raz.
Alec odetchnął z ulgą.
- Dobra, dzięki - kiwnął im głową i wstał od stołu z zamiarem wyjścia.
Rodzeństwo uśmiechnęło się do niego i ku jego zadowoleniu pozwoliło mu odejść samemu. Miał już dość udawania, że jest w świetnym humorze, a to dopiero ranek. Co będzie dalej?

***

Magnus wstał z łóżka cały obolały. Nie mógł spać i po prostu leżał przez cały czas. Przekręcał się z boku na bok, nie mogąc znaleźć żadnej wygodnej pozycji i tak prawie aż do samego południa. W końcu zmęczony nic nie robieniem i okropnym natłokiem myśli postanowił zwlec się z mebla, który i tak nie dawał mu jakiegokolwiek ukojenia. Tak dawno w nim nie spał, że wydawało mu się, jakby nie należało do niego. Nie było tak wygodne jak łóżko Aleca. Ale może na to wpływała sama obecność chłopaka? Bardzo możliwe.
Po odświeżeniu się w jego ukochanej łazience poszedł do kuchni, w której ku jego niezadowoleniu siedziała dwójka jego przyjaciół. Miał nadzieję, że po wcześniejszym chamskim potraktowaniu poszli do siebie, ale ci oczywiście zawsze robili mu na przekór. Nie chciał ich wyganiać, ale naprawdę nie miał ochoty na jakiekolwiek towarzystwo.
- Cześć - przywitała się Cate. - Jak się spało?
Bane kiwnął jej głową i usiadł na krześle.
- Dobrze - odpowiedział.
- Ile spałeś? - zapytał Ragnor rzeczowo.
Magnus uśmiechnął się krzywo. Miał nadzieję, że nie usłyszy tego pytania, ale cóż.
- Wcale.
Nie było sensu kłamać.
- Magnus - zaczęła kobieta karcąco.
- Wiem.
Nie chciał wiedzieć, co miała na myśli, więc szybko jej przerwał. Machnął ręką i przed jego nosem pojawił się duży kubek z kawą. Kolejnym machnięciem pozbył się naczyń, które walały się po stole jeszcze od wczorajszego wieczoru. Dwa zestawy, jego i Aleca.
- Jak twoja głowa? - chciała wiedzieć Cate, skutecznie ucinając myśli, które znowu biegły ku wczorajszym wydarzeniom.
- Chyba dobrze - stwierdził, wzruszając ramionami.
Szczerze mówiąc mało go teraz obchodziła boląca głowa. Już nawet nie odczuwał tego tępego bólu. A może zniknął zupełnie? Nie miał siły, żeby w ogóle o tym myśleć. Nie pamiętał, od kiedy go nie czuje, ale go nie czuł. Chociaż tyle.
- Zrobić ci coś do jedzenia? - dopytywała.
Czarownik posłał jej karcące spojrzenie.
- Nie - odpowiedział. - Jak będę chciał to sam sobie zrobię. Potrafię - wyznał chłodno. - Nie musisz mnie traktować jak dziecko.
- Nie traktuję cię tak.. - zapewniła go szybko.
- Traktujesz - odpowiedzieli jej obaj mężczyźni znajdujący się w pomieszczeniu. - Zawsze nas tak traktujesz, jeśli któryś ma jakiś problem - dodał Ragnor, stając po stronie przyjaciela.
- Bo się o was troszczę - wyjaśniła. - Ale wy oczywiście macie to gdzieś.
Magnus wstał i powoli do niej podszedł.
- Nie mam tego gdzieś - powiedział szczerze. - I nie jestem dzieckiem. Jeśli zgłodnieję, zrobię sobie coś do jedzenia - zapewnił. - Teraz po prostu i tak nic nie przełknę. Nie przejmuj się mną, skarbie - cmoknął ją w policzek. - Dam radę - dodał i wyszedł z kuchni.
Wrócił do swojej sypialni z kubkiem kawy w ręku. Odstawił ją na stolik nocny i usiadł w fotelu, odchylając głowę do tyłu i wpatrując się w sufit. Siedział tak jakiś czas i myślał. To właśnie w ten sposób doszedł do wniosku, że nie może się poddać. Nie zostawi tak tego. Zrobi wszystko co w jego mocy, żeby naprawić relacje ze swoim chłopakiem. Da mu czas na przemyślenia, a potem pójdzie i go przeprosi. I nie wyjdzie, dopóki wszystko nie wróci do normy. Pogodzą się! Tego był pewien. Bał się, że może dojść do kolejnej konfrontacji, ale musi coś zrobić. Da radę.
Bo przecież zawsze po burzy wychodzi słońce.

_______________________________________________

Kolejny rozdział!
Dziękuję za wejścia i komentarze. 20 000 odsłon! Wow! Witam oczywiście nowych czytelników!
Jestem zmęczona, więc się nie rozpisuję. Będę bardzo zadowolona, jeśli zostawicie na dole swoje opinie :)
Buuuziole :*

24 komentarze:

  1. Super rozdział nie mogę się doczekać co dalej :) Pisze z koleżanką bloga dopiero zaczynamy wpadajcie mam nadzieje ze się spodoba
    http://whiteswar.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Naaah... Nareszcie jest rozdział :) Lubię czytać tego bloga jest taki 'spokojny' xd W porównaniu do innych akcja skupia się na nich, a nie na walkach i różnych, innych, dziwnych rzeczach. Jeśli pisze do wujka Google: "Malec opowiadania" to oczekuję opowiadań o ich miłości (oh, jak słodko xD), a nie o tym jak walczą z demonami co robili w książce (kocham ją, więc to nie hejt). Po za tym moim zdaniem w książce jest tak 'ubogo' o nich napisane. Pani Cassandra pewnie wzięła pod uwagę, że może mieć czytelników homofobów, co jest smutne. Więc tak trzymaj i Magnus do cholery, leć i go przeproś! ~T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że ubogo! W pełni się z tobą zgadzam, jeśli o to chodzi. A pani Cassandra nawet nie wie, ilu czytelników ściągnęła, umieszczając w historii tę konkretną parę :)
      Niektórym brak walk i "różnych, innych dziwnych rzeczy" może okazać się problemem, jeżeli chodzi o związek Nocnego Łowcy z kimkolwiek, bo przecież są one jakby jego częścią. Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie potrafię inaczej. Sama lubię poczytać czasem takie opowiadania. Cieszę się, że mimo to podoba ci się to, co tworzę i sam piszesz bardzo miłe rzeczy.
      Dziękuję ci bardzo i tak, Magnus, leć i go przeproś! :*

      Usuń
  3. W końcu rozdział!

    Cudowne!
    Magnus, czemu za nim nie pobiegłeś? ;-;

    Czekam na next i weny zycze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, dlaczego tego nie zrobił?
      Dziękuję ci i do następnego! :*

      Usuń
  4. Super rozdział:)
    K.M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej to ja:)
    A więc jest kochany kolejny rozdział. Szczerze mówiąc nie lubię ich kłótni, nikt nie lubi- więc proszę niech się szybko i spektakularnie(bzyk-bzyk) pogodzą:D
    Szkoda mi ich więc niech wena się zbierze i da ci solidnego wenowego kopa żeby następny rozdział był jeszcze dłuższy i żeby było w nim to co lubię(wiesz o co mi chodzi, niunia:D)...
    Więc weny, dużo, dużo czasu i turbo-silniczka w palcach:)
    MP
    PS:Jak nic Cherry będzie się upominać o dziwka Aarona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej, witam :*
      Pewnie, że nikt nie lubi ich kłótni i trzeba mieć nadzieję, że się pogodzą, ale bzyk-bzyk? Osz ty!
      Dziękuję ci bardzo i oczywiście wiem. A przynajmniej się domyślam, o co ci chodzi zboczuchu!
      Buuuziaki :*

      PS: jakoś nikt się ostatnio o niego nie dopytuje :)

      Usuń
  6. Jak zawsze świetnie! Chociaż miałam nadzieję że już się pogodzą :c Czekam na scenkę pełną miłości i pojednania XDD
    ~NocnyMarek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuu.. Wyczuwam podtekst, jeśli chodzi o scenkę pełną miłości i pojednania, i zastanawiam się, czy rzeczywiście miałaś na myśli coś niedobrego, czy to ze mną już jest coś nie tak i wszędzie widzę podtekst.
      Dziękuję :*

      Usuń
    2. Pozostawiam to do rozstrzygnięcia Twojej wyobraźni 8))
      ~NocnyMarek

      Usuń
  7. Domagam się więcej! Muszą się pogodzić :) świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to skoro się domagasz, to muszą się pogodzić! Dziękuję :)

      Usuń
  8. Cudowny rozdzialik! Muszą się pogodzić! Nie ma opcji żeby było inaczej! Czekam na next ~ Ava

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny już niedługo, mam nadzieję, że również ci się spodoba :)
      Dziękuję ci bardzo :*

      Usuń
  9. pora na mój kom..
    Sory że tak późno, miałam lagi na kompie i net się wlekł :(
    Czemuuuu się pytam, czemu!!!!?????
    Mam nadzieję, że w tym następnym rozdziale ( jutro, bądź pojutrze :D ) pogodzOM się i będzie dirty scenka XD
    W sumie ta kłótnia to takie urozmaicenie ale z drugiej strony to totalny koszmar... Oni mają być wieczni. A i mam nadzieję, że nie uśmiercisz na koniec tego bloga ( który będzie miał jeszcze 500 rozdziałów ;) ) Aleca albo Magnusa... Bo te niektóre blogi rozpierniczyły system. Jeden umiera i drugi się zabija by być z tym pierwszym co się zabił. No romantyczne ale.. przeginka...
    Ale wracając do tematu.. rozdział zajebissssty ( jak zawsze ) Mam nadzieje, że następny będzie dłuższy i będzie więcej dialogów. XD Hejtuje opisowe rozdziały XDDD Ale i tak twoich rozdziałów nie da się hejtować XDDD
    Weny, wenyy, mnóstwa czasu i wgl zajebistych pomysłów.
    Buzioleeee :***
    Kaczor*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mnie pociesza, że nie jako jedyna mam lagi na kompie:)
      I ty, kochana masz pełną rację w całym swoim komentarzu, bo dirty scenki są dobre o każdej porze a jeśli nasza kochana Lily zamorduje Aleca albo moje Magnusiątko to ja będę mordować:D
      MP
      PS: Lily, nie odpisałaś czy podoba Ci się mój pomysł... smutno mi.

      Usuń
    2. Jasne, jasne, żaden problem.
      Nie zabiję żadnego z nich, obiecuję. Nie jestem aż taką romantyczką. Zarówno Alec jak i Magnus będą żyć :D
      I bardzo się cieszę, że nie hejtujesz moich rozdziałów "opisowych", naprawdę. Czasem po prostu trzeba odpocząć od dialogów.
      Dziękuję ci baaardzo :*

      Usuń
    3. A co do ciebie MP: tak, jak wyżej. Sama nie mogłabym ich uśmiercić.
      I o jaką wiadomość ci chodzi? Bo mi teraz smutno, bo nie wiem, o co chodzi. I nie chcę, żebyś myślała, że cię olewam, dlatego pytam.
      Buuziaki :*

      Usuń
  10. Joł, Maxsio się wita!!!
    Supeeer rozdział, ryl tylko szkoda, że tak mało... ;(
    Mam jednak szczerą nadzieję, że pogodzą się w następnym i będzie cacy xD
    A co do cb Cherry to chodziło mi konkretnie o wątek Aleca i Magnusa . ( Tak na marginesie wyjaśniam, bo chyba faktycznie napisałem trochę nie zrozumiale ). i odpowiadając na twoje pytanie, Lily:
    ogólnie moje zdanie na temat chłopców jest dosyć skomplikowane do wytłumaczenia... Ale spróbuje
    Jeżeli mam chłopaka to znaczy, że nie szukam innego i nie daje też innym jakichś sygnałów. I np dobijające jest to, że niektóre wytapetowane dziewczyny kręcą się koło Michała i to mnie wkurza bo on daje im do zrozumienia ( ja też, jeżeli taka sytuacja się zdarza )że nie o one ciągle swoje. i np Niektórzy chłopcy to wybitnie hetero. i na tym też się można przejechać... niestety... bo próbujesz go poderwać i oni reagują na to, jakby byli bi ( ale nie są ) i w ten sposób dają nadzieję, i to jest mega chamskie. Bo jak przychodzi co do czego to w ostatniej chwili wyznaje ci, że ma dziewczynę :( i takich typków nie cierpię. Ale doceniam tych szczerych, którzy ogarniają kim jestem i mówią, że wiedzą i że nikomu nie powiedzą i to faktycznie jest szczere i prawdziwe. A swoją drogą to jak ktoś odgaduje kim jestem to mega się dziwie, bo ja naprawdę nie mam tego wypisanego na czole.
    I jest jeszcze kilka innych moich zdań na temat chłopców, ale je zostawię dla siebie ... jeżeli oczywiście nie masz mi tego za złe.
    A i swoją drogą. możecie się dziwić z jaką lekkością to wszystko opisuje ale tak naprawdę chodzi mi o to, żeby niektórzy na przyszłość ogarnęli takich ludzi. bo nigdy nie wiadomo z czym możemy się spotkać Jak coś możecie pytać. Tylko radzę szybko. bo za kilka dni ( dwa dni ) wyjeżdżam i nie będę miał neta przez całe 7 dni ;( I niech nie wydaję się wam dziwny ten kom. Serio.
    A i tak wgl to weny i mnóstwa czasu na kolejne zaczepiste rozdziały Pozderki :D
    Max#

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Cię...

      Usuń
    2. Na początek tak: jakie mało, ja się pytam?!
      I co do twojej odpowiedzi: naprawdę podziwiam cię za to, że jesteś taki otwarty. Niby jesteśmy w Internecie anonimowi, bo posługujemy się nickami i nie podajemy prawdziwych danych, ale mimo to.. Tak szczerze opowiadasz o sobie i swoim chłopaku (bo Michał to twój chłopak, tak? :) ). Wiele osób mogłoby brać z ciebie przykład. I oczywiście nie mam ci za złe tego, że nie mówisz o wszystkim. To twoja prywatna sprawa i nie mogę się za to gniewać. A twój komentarz nie wydaje mi się dziwny, wręcz przeciwnie. Jest taki fajny. Aż miło się go czyta. Piszesz tak.. lekko, a mnie bardzo ciekawią twoje odpowiedzi, naprawdę.
      Zapraszam do czytania następnego rozdziału i dziękuję za odpowiedź :)
      Buziaki Maxsio :*

      PS: Masz już fankę bądź fana, jak można zauważyć. Ktoś napisał, że cię uwielbia, a ja się do tego dołączam :D

      Usuń