Alec zaraz po przekroczeniu
progu Instytutu skierował swoje kroki w stronę kuchni. Chciało mu
się pić, a wiedział, że jak już pójdzie zameldować siostrze,
że wrócił, prędko nie wyjdzie z jej pokoju. Stanął więc przed
szafką i zastanawiał się, na co miałby ochotę, przeglądając
przy okazji etykiety wszystkich soków, kiedy usłyszał skrawek
rozmowy:
- To nie jest takie proste –
śmiech. - Chociaż nie mówię, że bym nie chciał. Po ostatnim
spotkaniu mam na ciebie jeszcze większą ochotę, ale skopię ci
dupę, jak znowu będą twoi starsi – następnie chwila ciszy, po
czym: - Nie obchodzi mnie to, ma go nie być.
Lightwood nie musiał się
dwa razy zastanawiać, czyj to głos, bo rozpoznał go niemal od
razu. Poza tym jego właściciel po chwili również pojawił się w
pomieszczeniu. Ucichł, kiedy zobaczył, że nie jest sam.
- Cześć – powiedział
Alec, zauważając telefon przy uchu chłopaka.
Pewnie dlatego nie słyszał
żadnych odpowiedzi. Nie to, żeby go to jakoś specjalnie
interesowało. Nie, wcale. No może odrobinę, bo kogo by nie
ciekawiło, z kim prowadzi taką rozmowę?
Aaron kiwnął mu jedynie
głową, ciszej odpowiadając swojemu rozmówcy. Złapał pierwszą
lepszą butelkę z wodą i ulotnił się tak szybko, jak się
pojawił. Alec widząc jego reakcję, wzruszył do siebie ramionami i
również wybrał odpowiedni sok, po czym wyszedł z pomieszczenia.
Zdążył jeszcze zauważyć, że Aaron nie poszedł na górę, a
ruszył przed siebie. Na zewnątrz Instytutu.
***
- Aaron, Aaron – usłyszał
blondyn po drugiej stronie. - Jak mam się pozbyć własnego brata?
Myślę, że nie zadziała tekst, że przychodzi do mnie na noc
kumpel. Poza tym do niego też przychodzą znajomi. Pewnie cały czas
będą siedzieć przed komputerem i nawet nie zauważą, że ktoś
przyszedł – mówił pewnym siebie głosem.
- Na noc? Uhuhu, Jason. Czy
ty mnie właśnie zachęcasz do tego, żebym jednak przyszedł? -
zapytał i rozsiadł się wygodnie na trawie za budynkiem. Nikogo nie
było w pobliżu i mógł swobodnie rozmawiać z chłopakiem, nie
martwiąc się tym, że ktoś podsłuchuje. - Nie wiedziałem, że
tak bardzo mnie chcesz – podpuszczał go.
Jason prychnął głośno,
początkowo zastanawiając się, czy w ogóle to skomentować. Bo i
jak?
- Sam chciałeś – rzucił
jedynie.
- Pewnie, że chciałem.
Chcę cię rozbierać, całować i pieprzyć do nieprzytomności –
wyznał szczerze. Nie wstydził się swoich słów, ani nic z tych
rzeczy. Lubił używać wulgarnego języka i wiedział, że Jason też
lubi, kiedy to robi. Chociaż nigdy by się do tego nie przyznał, to
Aaron doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że tak było. Tak samo
jak podejście chłopaka do jego osoby. Nocny Łowca był w stu
procentach pewny, że młodszy nie mógł mu się oprzeć. I mimo iż
jeszcze czasem się zapierał, to częściej przyłapywał go na tym,
że się do niego ślini. - I ty też tego chcesz. Lubisz, jak się w
ciebie wbijam.
- Jasne, pomarzyć zawsze
można – odparł i zaśmiał się głośno.
- Marzenia trzeba spełniać
– odbił piłeczkę. - A ty nie możesz mi tego uniemożliwiać,
Jason. Chyba chcesz mojego szczęścia, prawda? - zapytał i
przygryzł wargę.
Złapał też źdźbło
trawy i zaczął się nim od niechcenia bawić. Wiedział, że na
odpowiedź będzie musiał poczekać, bo chłopak prowadził teraz
pewnie walkę z własnymi myślami. Tak jak podejrzewał, jego głos
usłyszał dopiero po kilku dłuższych chwilach.
- A nie myślisz, że to
egoizm? - zapytał poważnie. - Mówisz, że ja nie mogę lekceważyć
twojego szczęścia, a ty o moim nawet nie myślisz.
- Oczywiście, że myślę –
odparł równie poważnym tonem. - Ale wiem, że uszczęśliwi nas
jedna i ta sama rzecz – dodał.
- Nie jestem taki jak ty –
rzucił chłopak.
- Ale chcesz tego samego,
skarbie. Nie oszukuj się.
Po tych słowach znowu
zapadła cisza i żaden z nich nie czuł się na siłach, by ją
przerywać. Nie myśleli również o tym, żeby się rozłączyć. Po
prostu potrzebowali pomilczeć.
- Nie wiem, Aaron –
powiedział w końcu Jason, po czym westchnął głośno. - I nie
wmawiaj mi czegoś, o czym nie masz pojęcia – poprosił.
- Jejku, Jason – mruknął
zdegustowany blondyn. - Nie zachowuj się tak – warknął. - Nie
lubię, kiedy próbujesz na mnie coś wywrzeć. Nie zmienisz mnie na
siłę i nie chcę, żebyś nadal to robił. Układ jest prosty, a ty
albo się zgadzasz, albo nie – postawił sprawę jasno.
- Jesteś idiotą – zganił
go z wyrzutem. - Totalnym debilem.
Nocny Łowca uśmiechnął
się szeroko i spojrzał przed siebie. Był w tym momencie bardzo z
siebie zadowolony i dumny ze swoich zagrań. Wygrał.
- Eeeech – jęknął
jeszcze Jason. - Mieszasz mi w głowie. Wypad.
- To ty do mnie zadzwoniłeś
– przypomniał mu wesoło blondyn.
- Bo chciałem z tobą
pogadać – przyznał. - Ale z tobą nie da się normalnie
porozmawiać.
- Taki mój urok – odparł
rozbawiony. Momentalnie poprawił mu się humor. - Nic nie zrobisz.
- Urok? - prychnął. -
Chyba wada wrodzona.
- Prawie śmieszne –
skomentował z przekąsem.
- Nie miało być śmieszne
– burknął.
- Dobra, dobra –
postanowił zakończyć temat. - Powiedz mi lepiej, o której mam się
u ciebie zjawić.
Jason zastanowił się przez
moment, kalkulując, o której mogą przyjść znajomi jego brata i o
której będzie miał od nich spokój. Po mniej skomplikowanej
matematyce odpowiedział z westchnieniem:
- Możesz już przyjść
koło dwudziestej pierwszej – zamyślił się. - Dwudziesta
pierwsza trzydzieści. Tak wiesz, żeby było bezpieczniej.
- Nie masz zamiaru mnie
przestawić rodzince? - zażartował Aaron, ale chłopakowi nie było
do śmiechu.
- Nie, nie zamierzam tego
robić – odparł sucho.
- No już, dobra, to był
żart. Nie musisz się od razu spinać, śliczny – powiedział i
uniósł brwi.
Rozejrzał się dokoła, ale
tak jak wcześniej w pobliżu nie było żywej duszy.
- Po prostu.. - zawahał
się. - Nie chcę, żeby się dowiedzieli, Aaron. Nikt nie może się
dowiedzieć – dodał niemal panicznie.
- Spoko, dla mnie nie ma
problemu. Szczerze mówiąc to nie chciałbym zostać zaproszony na
niedzielny obiadek w rodzinnym gronie – zaśmiał się, ale mówił
prawdę. Za wszelką cenę starał się omijać takie sytuacje i jak
do tej pory mu się udawało. Nie był osobą, która się
angażowała. Nie potrzebował dennych zapewnień i nic nie
znaczących słów, które nie sprawdzały się na dłuższą metę.
- Albo na ciekawy wypad za miasto z twoim ojcem.
- Uwierz mi, nic takiego nie
miałoby miejsca. Mama chyba by się popłakała, a ojciec zabrał za
miasto tylko po to, żeby cię zabić i zakopać gdzieś, gdzie nikt
by cię nie znalazł – wyznał, półżartem półserio.
- Będą dzisiaj? - zapytał,
nie przejmując się jego słowami. Nikt mu nic nie zrobi.
- Mówili coś, że
wybierają się do przyjaciół, więc raczej ich nie będzie.
- Ma ich nie być –
zarządził i nie przyjmował odmowy.
- Aaron, kurde! Nie mam na
to wpływu. Nie mogę ich wygonić z ich własnego domu – warknął.
- Nie piekl się tak –
mruknął. - Cały czas wydaje mi się, że jesteś strasznie spięty,
a ja mogę coś na to zaradzić – zagryzł wargę. - Chcesz, żebym
przyszedł wcześniej?
- Nie, nie musisz –
odpowiedział. - Ale masaż by mi się przydał – dodał proszącym
głosem.
- Dostaniesz coś wiele
lepszego od zwykłego masażu – obiecał mu. - Bardzo ci się
spodoba.
Jason odetchnął ciężej i
zaśmiał się cichutko. Aaron przechodził od tematu do tematu,
ostatecznie kończąc jednak jak zwykle na tym samym. Chłopak nawet
czasem się zastanawiał, co się dzieje w głowie blondyna i czy
wszystko u niego kręci się wokół seksu. Nie zdziwiłby się,
gdyby tak właśnie było.
- Każdą nawet najmniejszą
rzecz kojarzysz z jednym – upomniał go. - Seks jest dla ciebie
najważniejszy?
Aaron chwilę się
zastanowił. Sam nie wiedział, nigdy nie myślał o tym w ten
sposób, ale skoro chłopak chciał odpowiedzi, to dlaczego ma jej
nie udzielić?
- Nie wiem czy
najważniejszy, ale na pewno najprzyjemniejszy – odparł zgodnie z
prawdą. - Nie zastanawiałem się nad tym, ale jak chcesz to możemy
o tym pogadać – zaproponował.
- Nie musimy – rzekł z
uśmiechem. Nie da się znowu wciągnąć w jego gierki. - Powiedz mi
za to, gdzie jesteś. W domu?
- Nooo – zawahał się. -
Można tak powiedzieć. A co? - znowu włączyła się u niego lampa
ostrzegawcza, która nie pozwalała mu ufać innym.
- Nic – odparł. - Bo
słyszałem, jak ktoś mówił ci cześć – dodał jednak po
chwili.
- A to – zaśmiał się. -
To ten... Znajomy.
- Twój znajomy? - dopytał.
- Nie – zironizował. -
Nie znam gościa, ale się z nim przywitałem. O co ci chodzi?
- O nic, wyluzuj. Tak pytam,
nie musisz od razu na mnie naskakiwać.
- To nie zadawaj głupich
pytań – powiedział, jak zwykle mając gdzieś, co chłopak sobie
pomyśli. - Chcesz normalnych odpowiedzi to zadawaj takie same
pytania. No chyba, że jesteś zazdrosny – zażartował, ale kiedy
po kilku sekundach nie dosłyszał się odzewu, postanowił pociągnąć
chłopaka za język. Coś było nie tak. - Jason?
- Co? - zapytał cicho.
Aaron przewrócił oczami,
wyrzucając z dłoni trawę. Przez całą rozmowę zrywał ją i
tworzył górkę, kładąc ją na swoim kolanie.
- Czemu się nie odzywasz? -
warknął.
- Nie wiem – burknął.
- Jesteś zazdrosny? -
dopytał z niedowierzaniem.
- A pieprzysz się z nim? -
odpowiedział pytaniem.
- A czy muszę się pieprzyć
z wszystkimi wokoło? Bądź poważny – upomniał go. - Poza tym on
mnie nie chce – dodał, sam nawet nie wiedząc dlaczego. Chłopak
nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak trafne było pytanie
dotyczące Lightwood'a. - Ma faceta i nie jest zainteresowany nikim
innym. Pytam, czy jesteś zazdrosny.
- Nie – odparł szczerze.
- Nawet jeśli bym był, to to nie miałoby sensu, prawda?
- Prawda. Nie możesz być
zazdrosny, bo przecież nie jesteśmy razem – stwierdził. - I
chcę, żebyś o tym wiedział – dodał dla zasady.
Naprawdę nie chciał mu
robić nadziei. I może i jego wkurzało to, że czasem gadali o
byłej dziewczynie chłopaka, ale kogo to obchodziło? Jemu przecież
nie chodziło o żadną zazdrość, prawda? Tylko o... Właśnie, tak
właściwie o co? Dlaczego denerwowała go jakakolwiek wzmianka o tej
dziewczynie?
- Wiem o tym – stwierdził
i nastała chwila ciszy, którą zaraz przerwał. - Chyba muszę już
kończyć. Na razie.
- Do zobaczenia –
powiedział Nocny Łowca i już miał się rozłączać, kiedy
usłyszał ciche:
- Aaron..?
- Co? - zapytał mało
przyjaźnie.
- Przyjdź o dwudziestej,
dobra? - dodał i przerwał połączenie, nie czekając nawet na
odpowiedź z jego strony.
Aaron uśmiechnął się do
siebie pod nosem i odłożył telefon na trawę. Odchylił głowę do
tyłu i pozwolił sobie na chwilę odpoczynku. Nie wiedział, co się
z nim działo, ale to było dziwne. Tak samo jak końcówka rozmowy,
którą przeprowadzili. No ale chyba powinien się cieszyć. Przecież
o to mu chodziło.
***
Lightwood szedł żwawym
krokiem w stronę swojego pokoju. Już nawet nie myślał o siostrze
ani o niczym innym, bo dostał wiadomość od Magnusa i to on w pełni
zajął jego myśli. Napisał, że jest bardzo zmęczony i marzy
tylko o tym, by się w niego wtulić. Alec stwierdził, że to bardzo
słodkie, ale kiedy miał odpisywać, poczuł, że ktoś szarpie go
za ramię. Spojrzał w dół i ujrzał uczepioną jego ręki siostrę.
Patrzyła na niego uważnie, ale nic nie mówiła.
- Co? - zapytał.
- Mało nie wszedłeś w
ścianę – zaśmiała się, widząc zdziwienie malujące się na
jego twarzy. - Mógłbyś czasem zwracać uwagę na to, co się
dzieje wokół ciebie – dodała.
- Zwracam, tylko... -
wskazał na telefon i uśmiechnął się ciepło. - Sama rozumiesz.
Izzy też się zaśmiała i
kiwnęła głową, po czym chwyciła go za dłoń i zaciągnęła do
swojego pokoju. Alec przewrócił oczami, bo już wiedział, co to
oznacza. Nie wypuści go pewnie prędko.
- Mam rozumieć, że pod tym
„tylko” kryje się Magnus? - zapytała, na co on jedynie wzruszył
ramionami i zmodyfikował wiadomość, którą wcześniej napisał.
Teraz wyglądała mniej więcej tak: „ja też najchętniej bym się
położył, ale niestety dorwała mnie Izzy. Pomocy”. - Och, patrz
na mnie! - usiadła na łóżku i wyrzuciła ręce w górę, bo
zauważyła, że jej brat nadal jest bardziej zainteresowany
telefonem niż jej skromną osobą.
- Patrzę przecież –
odparł i również usiadł, zajmując miejsce naprzeciwko niej. -
Masz do mnie jakąś sprawę?
Izzy rozłożyła się
wygodniej, wyciągając przed siebie nogi i kładąc je na udach
brata, co skomentował głośnym jękiem. Ona jednak pokazała mu
tylko język. Wcale nie były ciężkie.
- A czy nie możemy po
prostu porozmawiać? Zawsze muszę mieć jakąś sprawę?
- Eeeeech, Isabelle! Znowu
to robisz! - położył telefon na jej nogach. - Za każdym razem
kiedy wracam od Magnusa, wyciągasz mnie, bo musisz ze mną
porozmawiać – przyznał.
Izzy spuściła głowę,
zastanawiając się przez chwilę, po czym zapytała prosto z mostu:
- Naprawdę za każdym
razem?
Alec uśmiechnął się
szeroko i potwierdził skinieniem głowy. Nie miał zamiaru jej tego
wypominać ani nie był też o to przesadnie zły, ale taka była
prawda i nie ma co się oszukiwać. Poza tym nie mógł się teraz na
nią gniewać, bo chyba sama dopiero zdała sobie sprawę z tego, że
rzeczywiście tak było. Albo była świetną aktorką.
- A ty co robiłaś? -
zapytał, żeby mimo wszystko odciągnąć temat rozmowy od siebie i
swojego chłopaka.
- Byłam rano z dziewczynami
na zakupach i spotkałyśmy w galerii Clary – zaczęła odpowiadać,
a Alec od niechcenia spojrzał na ekran telefonu. Zobaczył
nieprzeczytanego sms-a, więc szybko go otworzył i przeczytał.
„Zawsze możesz się wykręcić i jednak do mnie wrócić.
Zapraszam”, głosiła. Włączył opcję szybkiego odpisywania i
wystukał: „Bardzo kuszące”. Spojrzał na siostrę, ale chyba
nawet nie zauważyła, co robił, więc było okej. Starał się
słuchać tego, co mówiła, ale nie bardzo mu wychodziło. Nie mógł
nadążyć za tymi wszystkimi podawanymi przez nią informacjami. Do
tego czekał na odzew ze strony Magnusa, który po kilku minutach
napisał: „Czyli mam ciebie oczekiwać?”. „Nie, nie wiem nawet
czy wyjdę stąd żywy, a co dopiero kiedy to nastąpi”,
odpowiedział. - I wtedy postanowiłyśmy pójść na wspólny obiad,
ale Clary była umówiona z Jace'em – mówiła dalej Izzy, a Alec w
dalszym ciągu był skupiony nie na tym co trzeba. „Aż tak źle?
Mam interweniować?”, aż się zaśmiał, kiedy to przeczytał.
„Jasne, bo ty byś się teraz ruszył z wyrka. Dobra, wypoczywaj, a
ja dam sobie radę”, odpisał i już chciał chować telefon do
kieszeni, żeby go już nie dekoncentrował, kiedy poczuł na sobie
przeszywający wzrok siostry. - Ooooooch, czy ja naprawdę jestem tak
mało interesująca?
- Nie, Izzy – chciał ją
udobruchać, ale mu przerwała.
- Nie, wcale –
zironizowała. - A jak do ciebie mówię to mnie nie słuchasz.
Widać było, że nie
podobało jej się to zachowanie i ignorowanie własnej osoby. Żadna
dziewczyna nie lubi być olewana, a już na pewno nie przez swojego
brata.
- Isabelle, dobrze wiesz, że
nienawidzę zakupów – przypomniał. - A rozmawianie o tym to już
w ogóle okropieństwo – przyznał szczerze.
- I nie mogłeś powiedzieć
wcześniej? - chciała wiedzieć.
- Miałem ci przerywać? -
nie dowierzał. Dopiero by była awantura. - No przestań, poza tym
nie do końca cię nie słuchałem. Coś tam udało mi się wyłapać
– zaśmiał się.
Izzy zrobiła rozbawioną
minę i uderzyła go nogą w bok.
- Idiota – skomentowała.
- Co tam pisze? - zagadnęła go, wskazując na telefon.
- Magnus? - dopytał.
- A kto niby inny?
Alec wzruszył ramionami.
- Nic szczególnego –
odpowiedział. - Jak zwykle narzeka, jakie to ma okropne życie i
pisze, że musi odpocząć – zażartował. - Biedny –
skomentował, głośno się śmiejąc.
Izzy mu zawtórowała. Po
tych słowach zaczęli temat czarownika. O tak, na jego temat Alec
mógłby rozmawiać wiecznie. Wiedział, że zachowywał się teraz
jak jakaś nastolatka, rozmawiająca ze swoją najlepszą psiapsiółą
o swoim chłopaku, ale mało go to obchodziło.
Później rozmawiali jeszcze
o wszystkim innym, aż w końcu temat zszedł na Aarona.
- Słyszałem, jak dzisiaj
gadał z kimś przez telefon. Jak tylko mnie zobaczył, przestał
mówić i zaraz wyszedł z kuchni – powiedział szczerze.
- Myślisz, że z kim
rozmawiał? - zapytała jego siostra.
- Nie wiem, naprawdę –
odparł. - Ale nie chcę o tym gadać. To nie nasza sprawa. W ogóle
już powinniśmy chyba zakończyć te obrady okrągłego stołu, bo
zaczynam zamieniać się w ciebie. Nie chcę być dziewczyną! -
zawołał panicznie.
Izzy ponownie go uderzyła,
ale zgodziła się i razem wyszli z pokoju. Udali się na dół,
mając zamiar zjeść wcześniejszą kolację. I mimo iż Alec czuł
się z siostrą bardzo dobrze, to i tak nie mógł się powstrzymać
i wyciągnął telefon, bo czekała na niego kolejna wiadomość od
jego chłopaka.
_____________________________________________
Krótko. Rozdział niesprawdzany, możliwe błędy i powtórzenia.
Przepraszam i obiecuję poprawę.
Amen.
YYYyyyyyyy!!!!!!!!!???????
OdpowiedzUsuńUchodźcy Cię gonili!!!?????
DLACZEMU????!!!!!?!?!?!?!?!?!!?
Bez komentarza.....
Czm tak krótko?
Czm nie ma akcji?!!
Czekałam na ten rozdział tydzień, a nawet więcej, a ty taki ZDUPPING!!!????? :( Smuteczeg )
Załamany Kaczor*
PS. Co do uchodźców...nie pomyśl przez to że jestem rasistką czy kimś takim, po prostu jete załamana, a ty mnie dobiłaś...
Kaczor, bierz pòł, albo zmień dilera.
UsuńZałoże się, że nikt nie wie o co Ci chodzi. Co dziwne nawet ją. Tylko ty potrafisz napisać "bez komentarza" w komentarzu...
Jeszcze bardziej załamana *Gadzina*
Nie e, nikt mnie nie gonił. I tak jakoś wyszło. Nic nie zrobię.
UsuńPrzykro mi, że cię zawiodłam Kaczorku :(
Do Gadzinki: taak, "bez komentarza", też mnie to zaintrygowało ;)
UsuńPozwól, że odpowiem na ostatni komentarz tutaj. Tak więc gratuluję zajęcia drugiego miejsca. Srebro też jest fajne, no nie?
"Dziewczynę z tatuażem" oglądałam, więc wiem, o co chodzi. I skoro ty uważasz go za kretyna, a jest on przyjacielem twojej przyjaciółki (jeśli dobrze zrozumiałam) to jak ty to wytrzymujesz?
Jeśli nadal leżysz chora to przyjmij moje życzenia powrotu do zdrowia. Kuruj się i wgl ;)
Dzięki i buziaki :*
Kto jest przyjacielem przyjaciółki? Dylan czy ten Trener, który był też moim trenerem?
UsuńCo ona wytrzymuje? Nie kumam tych komów. :( A ogólnie to ten trener to totalny narcyz. Mówię Ci. On chodzi w koszulce ze swoim nadrukiem. ROHED!!! A co do Dylana, to owszem jest z Kazachstanu i jest fajny XD :3 Przestałam chodzić na treningi bo raz chodziła, a potem jak on doszedł to już trochę rzadziej, a potem już przestałam. i w sumie to...głupio mi trochę tak naglę wbić na trening bo on wie, że ja coś do niego ale nie całkiem I to boli :) Ale na razie dobrze jest, jak jest tera.
A co do rozdziału to... uważam jak zawsze,że jest super. Tylko liczyłam na trochę dłuższą fabułę :) i nie smutaj albo nie bądź zła na mnie, że tak napisałam na początku... Po prostu tak wyszło... :) XD
Ach te hejty pod rozdziałem. To chyba trochę ci ni pykło, co nie Lily? XD
Ze swojej strony dorzucę, że wieloryby Cię lubią . Może tym się nie załamiesz :) XD
Trochę szczęśliwszy Kaczorek* :****
Chodziło mi o Dylana :)
UsuńCzekaj, bo ja się też już chyba gubię. Dylan wie?
Nie jestem zła, a odpowiadam dopiero teraz, bo nie mogłam wcześniej znaleźć ani chwilki czasu wolnego :(
W dalszym ciągu nie wiem, o co wam chodzi z tymi wielorybami haha
Buuuziaki :*
Co się stało , że taki krótki ? Mam nadzieje , że ten sms od Magnusa to początek jakieś akcji bo wyczekuje walki nocnych łowców z demonami , albo chociaż żeby Alec spędził trochę czasu ze swoim zapomnianym parabati :D Tęsknie za ripostami i żartami Jace'a
OdpowiedzUsuńSama nie wiem. Nie chciałam, żebyście czekali, więc po prostu dodałam rozdział, który nie został skończony. Tak naprawdę głównym wątkiem miało być coś innego, co wcale się nie pojawiło, ale cóż. Jest jak jest.
UsuńJace się jeszcze pojawi ;)
Dzięki i buziole :*
Uuu Aaron xd Jak gadał z Jasonem to w mym mózgu pojawił się obraz tego jak oni razem siedzą na tej trawie i potem takie łot?! oni przez telefon :") Poważna rozmowa. Ja to jednak myślę że między nimi jest coś więcej niż ten seks...
OdpowiedzUsuńA co do Aleca i Izzy to ooo xd Też bym chciała mieć takie dobre relacje z bratem, no ale to chyba nigdy nie nastąpi :') W sumie lubię czytać jak oni sobie tak gadają :D
Cherrs~
PS Kaczorku tego rozdziału nie ma, ale ja się go domagam od Lily i wierzę w to, że mi się uda xd A wy mi w tym pomożecie xd
Jaron się rozwija. Zobaczymy jeszcze, co z tego wyniknie. I serio Jason w Instytucie? ;)
UsuńJuż ci pisałam, że cieszę się, że ci się podobało, ale zrobię to jeszcze raz. A co!
PS nie wiem nie wiem
DZIĘKI JESTEŚ EKSTRA BUZIAKI :*
1. Owszem wydawało mi się to z deka dziwne xd
Usuń2. Ja tam lubię jak jesteś wesoła więc mogę pisać tak cały czas xd
3. Wiesz wiesz i to zrobisz bo tak mnie lubisz, że zaspokoisz moje Ragnorowe potrzeby xd
4. Wiem o tym xd
Cherrs~
No ba! Pewnie, że ci pomożemy !! <3
UsuńA niech Jason przyjdzie do Instytutu, będzie śmiesznie jak zapozna Aleca XDDDDD
Co ci się spodobało? Czy tylko ja nie kumam waszych komów? Lol
O co chodziło z tą deklaracją w poprzednim rozdziale??
Bo tam było że Alec nie chce słyszeć niczego puki nie będzie pewien swoich uczuć.... jakoś tak XD To ktoś mi wytłumaczy o co chodzi? Bo tak ogółem to główkowałam z Gadziną i ogarnęłyśmy, że może chodzi o to, żeby ogłosili to oficjalnie...w sensie to, że są parą... tak nam się wydaje. Ale jeżeli jesteśmy w błędzie to niech ktoś nas nakieruje na właściwą ścieżkę....proszę... :) :D XD :3
Kaczor*
W sumie to może przyjść xd
UsuńRozdział mi się podobał xd
Nie mam pojęcia czy tylko ty xd
Ja osobiście to odebrałam to jakoś tak:
Mags: Wyjdź za mnie! *^*
Alec: Nie chce nic słyszeć dopóki nie będę pewny!
No ok, ale to moja głowa tak xd Proszę się nie śmiać xd
Cherrs~
Dobra! Co to jest!? Ja tu przez cały tydzień czekałam a ty piszesz mi o takich zapchajdziurach??!! (oczywiście bez obrazy). Liczyłam na jakąś ostrą notę :-/. No cóż... Droga autorko mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się: +Akcja w kuchni +Przyłapano prze ojca albo matkę Aleca +Jaron . No i mam nadzieję że nie zajęcie mnie za to co napisze ale... Mam coraz większą ochotę na Aaron x Aleca. BŁAGAM NIE BIJCIE!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPozderki i duuuuuzo weny
Zapchajdziury? #no_nieźle
UsuńDroga czytelniczko, mam nadzieję, że uda mi się zaspokoić twoje zapotrzebowania, aczkolwiek nie mam pojęcia, w jaki sposób mam to zrobić.
I dlaczego Aaron x Alec? Nie lubisz Maleca? Albo chociaż Jarona? ;)
Dziękuję, buziaki :*
Och! Wybacz jeśli Cię urazilam. Ja po prostu już sama niewiem czego do końca chce więc wątpię, że ktoś, kto nie znajduje się w mojej głowie będzie wiedział o co chodzi :-/. A jeśli chodzi o Maleca - to ja ich normalnie wielbie! Ale... Chyba po prostu brakuje mi jakiejś zdrady. Nie pytaj czemu. Może po prostu wydaje mi się, że tak by pasowało? Nie wiem. No cóż... To był tylko taki (nie)winny pomysł.
OdpowiedzUsuńHaha ładny mi niewinny pomysł :D
UsuńI nie uraziłaś mnie. Chyba cię rozumiem :)
Powiem ci, że z momentem kiedy Aaron poznał Jasona to go polubiłam ������
OdpowiedzUsuń