Zbliżała
się dwudziesta, więc Aaron nareszcie zaczął szykować się do
wyjścia. Co prawda umówił się na tą właśnie godzinę, ale czy
stanie się coś złego, jeśli przyjdzie później? I tak wiedział,
że chłopak by go nie wygonił. Za bardzo mu zależało na tym
spotkaniu. Może się wykręcać i odpychać go ze wszystkich sił,
ale Nocny Łowca i tak wiedział swoje. Bo przecież gdyby tak nie
było, to by go dalej do siebie nie zapraszał, prawda?
Blondyn
zerknął w lustru i poprawił włosy. Uśmiechnął się też nieco
szyderczo i zrobił sam do siebie prowokującą minę. Uwielbiał
wywierać na ludziach takie wrażenie. Zdawał sobie sprawę z tego,
że był atrakcyjny i zawsze to wykorzystywał. Fakt ten działał na
jego korzyść, więc miał powód do dumy. Sam Jason też nie był
dla niego obojętny. Również był przystojny, chociaż nie podobny
do żadnego z jego wcześniejszych kochanków. Postura ciała mówiła
sama za siebie. Chłopak był szczupły, choć nie wychudzony. Mimo
to nie wywoływało to na Aaronie negatywnych opinii. Ot co, zawsze
jakaś zmiana.
Założył
białą koszulkę, do tego czarne wąskie spodnie i sportową bluzę
z napisem BADBOY. Aż sam się zaśmiał na to określenie. Aaach,
tak bardzo do niego nie pasowało. Przecież on był istnym
aniołkiem. Ponownie parsknął i dla odpowiedniego efektu popsikał
się jednym ze swoich lepszych perfum. Dobre wrażenie to podstawa.
Niby był typem osoby, która się niczym nie przejmowała i wszystko
miała gdzieś, ale z drugiej strony nie chciał wyjść na
niechluja. Kiedy nareszcie udało mu się odsunąć od lustra i
zaprzestać podziwiać własną osobę, postanowił zadzwonić do
Jasona. Po kilku momentach, w czasie których zdążył już zejść
na dół, chłopak raczył odebrać połączenie. Nocny Łowca
zdecydował, że nie będzie mu robił z tej okazji jakiś przytyków,
bo przecież nie ma nakazu siedzieć przy urządzeniu i czekać na
jego telefon z niecierpliwością. Chociaż z drugiej strony fajnie
by było, gdyby okazało się to prawdą. Szybko odgonił te myśli i
rzucił swoim naturalnym lekko wrednym tonem.
-
Witaj, księżniczko – zaczął. - Pragnę cię poinformować, że
ku twojemu domowi zmierza właśnie istna bomba hormonów. Bóg seksu
ściśle mówiąc, maszyna do rozmnażania – dodał, nie czekając
na żadne słowo z jego strony. - Dlatego więc jeśli pod twoją
chatką zbierają się już napalone laski albo jacyś przystojni
chłopcy, którzy mają ochotę na małe co nieco, to proszę cię o
to, byś ich przegonił, bo wyżej wymieniona osobistość ma dzisiaj
ochotę tylko na ciebie.
Chwilę
nie słyszał żadnej odpowiedzi. Zaskoczył swojego rozmówcę i
uśmiechnął się z zadowoleniem. Taki był cel. Już miał dodać
coś równie błyskotliwego, kiedy do jego uszu dotarło ciche
chrząknięcie, a po nim słowa chłopaka:
-
Więc ty nie musisz się wcale zjawiać – powiedział, po czym
dodał już pewniej: - chyba, że chcesz jedynie popatrzeć, bo skoro
to rzeczywiście jest bóg seksu to obawiam się, że nie zwrócę na
ciebie uwagi. Maszyna do rozmnażania zajmie się mną w odpowiedni
sposób, jestem tego pewien – dodał lekko zawstydzony.
Powiedział
to jednak dlatego, że rozmawiali przez telefon i zdawał sobie
sprawę z tego, że teraz nie poniesie żadnych konsekwencji. No i
nie musiał patrzeć mu w oczy.
Aaron
z kolei również na chwilę zaniemówił. Nie spodziewał się
takiej odpowiedzi. Myślał raczej, że chłopak zgani go za
słownictwo i powie, że za karę będą całą noc czytać książkę.
Nie chciał jednak, żeby pomyślał, że go zgasił, więc po kilku
sekundach rzucił:
-
No to wpadnę, żeby popatrzeć, jak prosisz, żebym zamienił się z
nim miejscem – zripostował. - Bo nikt nie zrobi ci lepiej niż ja.
-
Chcesz się porównywać z maszyną do rozmnażania? - zakpił,
celowo używając określenia, które wcześniej podał mu Aaron. -
No to powiem ci, że wysoko sobie postawiłeś poprzeczkę.
Blondyn
zaśmiał się głośno i rozejrzał wokoło, żeby sprawdzić, gdzie
jest. Stwierdziwszy, że ma jeszcze kawałek do domu chłopaka,
ruszył w dalszą drogę. W międzyczasie zastanawiał się nad
odpowiedzią.
-
Nie wiem, czy to zniszczy twój światopogląd, ale jestem zmuszony
wyprowadzić cię z błędu – zaczął. - Otóż to nie ja się
porównuję z bogiem seksu, a on ze mną. I w zasadzie to nie musimy
rozmawiać o żadnym porównywaniu, bo jestem od niego tysiąc razy
lepszy, przez co ten tytuł spada na mnie. A żeby cię udobruchać,
bo pewnie jesteś teraz smutny, że sam na to nie wpadłeś, co tak
naprawdę jest dla mnie zupełnym nonsensem, odrobinę się pospieszę
i będę u ciebie w... - rozejrzał się ponownie, żeby mniej więcej
oszacować czas, w jakim byłoby możliwe dojście do upatrzonego
celu, po czym powiedział: - piętnaście minut. Wtedy będziemy
mogli się pobawić, a ty przekonasz się, że to co przed chwilą
powiedziałem, jest prawdą.
Nocny
Łowca zerknął na zegarek i zdał sobie sprawę z tego, że jest
już dobrze po dwudziestej. Liczył na to, że Jason nie zwróci na
to uwagi, jednak jak to zawsze bywa, jeśli się czegoś nie chce to
to właśnie się staje.
-
Od początku wiedziałem, że mówisz o sobie, narcyzie –
skomentował i pokręcił głową z politowaniem. - Gdzie jesteś?
-
Stoję na czerwonym przy pasach na drugim rondzie – odpowiedział
zgodnie z prawdą.
-
No to się pospiesz – odparł. - Masz być w dziesięć minut, bo
jak nie to pobawisz się dzisiaj jedynie z własną rączką –
obiecał.
-
Mmmm – zanucił cichutko, szeroko się uśmiechając. - Czy to
szantaż?
Tym
razem to Jason się zaśmiał. Zabrzmiało to bardziej sarkastycznie
niż wesoło, więc Aaron miał się na baczności.
-
Niee – odpowiedział słodko. - To nagroda za twoją punktualność.
Aaron
uniósł wysoko brew, ale przyspieszył kroku. Nie to, żeby chłopak
miał na niego jakiś wpływ. O nie, co to to nie. Po prostu tak
automatycznie zaczął szybciej iść. To normalne, prawda?
-
O proszę, czyli jednak za mną zatęskniłeś – zagadnął go. -
Nie wiedziałem, że beze mnie nie wytrzymasz, ale skoro tak to się
sprężę. Wszystko dla ciebie, najdroższy – zakończył z
prowokującym uśmieszkiem.
Tak
jak się spodziewał, odpowiedź usłyszał niemal natychmiast.
-
Nie jestem twoim najdroższym – zaprzeczył. - I nie zapominaj, że
jestem chłopakiem. To dziwne, że się tak do mnie zwracasz –
burknął.
Aaron
już miał coś powiedzieć, ale musiał uciekać przed jadącym
prosto na niego rowerzystą, który wjechał właśnie na chodnik.
Nie rozumiał, dlaczego to zrobił, skoro obok była ścieżka
rowerowa i jak to oczywiście on, musiał mu przekazać co o tym
myśli. Obrócił się więc i wycelował w jego stronę środkowy
palec, posyłając mu jeszcze mordercze spojrzenie. Dopiero potem
wrócił do przerwanej rozmowy.
-
Jesteś chłopakiem, pamiętam – powiedział. - Gdyby było inaczej
to nie marnowałbym na ciebie czasu – przyznał szczerze.
-
Ooooo – zaśmiał się Jason. - Miło mi to słyszeć – dodał z
kpiną. - Ale niestety muszę ci powiedzieć, że nie tęsknię za
tobą, jak to wcześniej stwierdziłeś – wzruszył ramionami,
chociaż Aaron nie mógł tego zobaczyć. - Po prostu muszę siedzieć
z bratem i jego durnymi znajomymi. Teraz wymknąłem się do kuchni,
ale zaraz pewnie będą darli mordy, żebym przyszedł.
-
Mhm, taki jesteś rozchwytywany? - zażartował.
-
Haha, bardzo śmieszne – zironizował. - Oni mnie nawet nie lubią,
ale mój kochany braciszek dostał karę na kompa i myśli, że jak
łaskawie pozwoli mi posiedzieć z jego „ziomkami” to jako
podziękowanie udostępnię mu swojego – zaczął wyjaśniać. -
Przymila się, bo myśli, że coś na tym ugra.
-
Dobra, jestem już na twojej ulicy, także zaraz się tobą zajmę –
obiecał, kierując się w stronę jego domu. - I zdążę w dziesięć
minut – powiedział dumny z siebie.
-
Okej, czekam – burknął. - Do zobaczenia – dodał i rozłączył
się.
Aaron
schował telefon do kieszeni i poprawił bluzę, przeczesując przy
okazji włosy palcami. Ostatnie metry pokonywał z wielkim uśmiechem
na ustach.
***
Jason
niemal podskoczył, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Popełnił
błąd, bo mógł od razu iść stanąć w przedpokoju, kiedy Aaron
mu powiedział, że za moment będzie. Nie zrobił tego jednak i mimo
iż krzyczał, że otworzy, to nie był pierwszą osobą, która to
uczyniła. Nocnemu Łowcy, który stał po drugiej stronie, ukazał
się wysoki chłopak z krótkim i zadbanym zarostem. Był
zdecydowanie starszy od Jasona, chociaż Aaron nie miał pojęcia,
ile może mieć lat. No i był całkiem przystojny, ale to nie do
niego tutaj przyszedł, prawda?
-
To do mnie – usłyszał cichy warkot i jego oczom ukazał się
Jason, niższy od pierwszego chłopaka przynajmniej o głowę. -
Mówiłem, że otworzę – dodał i przepchnął się do przodu. -
Wchodź – odezwał się do Aarona, patrząc mu w oczy. - To mój
brat – rzucił jeszcze i obrócił się na pięcie, żeby ruszyć
do swojego pokoju.
Miał
nadzieję, że blondyn pójdzie za nim, ale po chwili zorientował
się, że tak nie było. Nocny Łowca mierzył się wzrokiem z
chłopakiem, który posłużył mu za odźwiernego. Po chwili jednak
ten się lekko uśmiechnął i podał mu dłoń.
-
Victor – przedstawił się.
W
duchu stwierdził, że znajomy jego brata nie jest lamusem. Nikt z
taką posturą nie mógł być lamusem. Teraz tylko pytanie: skąd
się znają?
-
Nie przez próg – odpowiedział mu Aaron, po czym wszedł do środka
i dopiero wtedy podał mu dłoń, rzucając przy okazji swoje imię.
Wymienił
z nim jeszcze kilka zdań, niedotyczących niczego konkretnego, kiedy
odezwał się Jason. Był lekko zniecierpliwiony i poddenerwowany
tym, że jego brat próbuje się podlizać Aaronowi. Miał już
ochotę powiedzieć mu, co myśli na ten temat, ale ostatecznie tego
nie zrobił, a rzucił jedynie:
-
Idziesz?
Victor
spojrzał na niego, ale zaraz potem znowu przeniósł wzrok na
blondyna. To do niego skierował swoje następne pytanie.
-
Co będziecie robić?
Aaron
nie miał pojęcia, co odpowiedzieć, więc rzucił pytające
spojrzenie Jasonowi. Ten z kolei powiedział nieskrępowany i w pełni
przekonany:
-
Grać na konsoli.
-
Łeee... - zaśmiał się najstarszy z trójki. - Gra może poczekać.
Starsi nie wracają na noc, więc będziecie mogli sobie pograć
później, jak my się już zwiniemy do klubu. Teraz możecie iść z
nami obejrzeć mecz – zaproponował.
-
Nie, dzięki – odpowiedział zirytowany Jason, ale na jego
nieszczęście Aaron w tym samym czasie powiedział:
-
Pewnie, chętnie.
-
To ekstra – ucieszył się Victor i zaprowadził go do salonu,
gdzie siedzieli już jego znajomi.
Przedstawił
każdego po kolei, na koniec podając imię nowo przybyłego. Aaron
szybko wkręcił się w rozmowę, siadając w wolnym fotelu. Jason
powlókł się za nim i również zajął wolne miejsce dokładnie
naprzeciwko niego. Nocny Łowca nie zwracał na niego uwagi, więc po
prostu zajął się tym, co robił zanim go nie było. Odchylił
głowę do tyłu i zaczął wpatrywać się w sufit. Był on
zdecydowanie bardziej interesujący od osób znajdujących się w
pomieszczeniu. Co jakiś czas docierało do niego coś co mówił
jego gość albo jego cichy śmiech. Najwyraźniej pasowało mu to
towarzystwo, czego młodszy zupełnie nie rozumiał. Sam uważał ich
za idiotów i nigdy sobie nie wyobrażał, że Aaron mógłby z nimi
siedzieć i prowadzić jakąś durną pogawędkę.
-
Nooo – powiedział w pewnym czasie jeden z kumpli Victora. - Zaraz
się zacznie – zapowiedział.
Jason
od niechcenia spojrzał na telewizor i zauważył, że rzeczywiście
na ekranie pojawiały się już reklamy ze sponsorami wydarzenia.
-
No to ja lecę po prowiant – powiedział starszy z gospodarzy i
wyszedł do kuchni.
Aaron
powiódł za nim wzrokiem, w dalszym ciągu nie patrząc na Jasona.
Widział jednak jego minę i wiedział, że nie bardzo mu się podoba
ta sytuacja. Pochwalił się za to w duchu i kontynuował swoją
szopkę, chcąc jeszcze bardziej go rozzłościć.
Po
chwili do salonu wrócił Victor, trzymając w ręku dwie miski z
popcornem, a pod pachą dzierżąc czteropaki piwa. Jedzenie postawił
na stole, a piwo rozdał od razu czekającym, omijając jedynie
swojego brata. Skomentował to tym, że Jason nie ma jeszcze lat, co
wywołało wśród zebranych salwę śmiechu. Chłopak się tym nie
przejął i wbił wzrok w telewizor. Miał gdzieś ich zdanie, tak
samo jak ich towarzystwo.
Mecz
skończył się po dwudziestej trzeciej. Aaron przez cały czas jego
trwania nie miał pojęcia, co się dzieje na boisku. Nie zna się na
sportach Przyziemnych, więc powtarzał to, co mówili wszyscy inni.
Nie było to trudne, bo chłopaki w większości po prostu się darli
i było to podzielone na dwie grupy. Albo pełne euforii: „TAAAK,
DALEJ PANOWIE! DOBRZE, TAK TRZYMAĆ”, albo złości: „CO ZA
CIOTA! NIC NIE POTRAFI! JA BYM ZAGRAŁ LEPIEJ”. Szybko się w to
wciągnął i musiał stwierdzić, że nie było tak źle. Co prawda
on spożytkowałby ten czas zupełnie inaczej, ale kto rezygnuje z
darmowego piwka? A raczej trzech, bo tyle udało mu się wypić. Czuł
się jednak tak, jakby nie wypił nic, chociaż patrząc na innych i
widząc ich zarumienione policzki, lekko się uśmiechnął.
-
No to my się będziemy zwijać – powiedział Victor, kiedy już
skończyli komentować to, co właśnie obejrzeli. Zajęło im to
kilkanaście minut, ale nareszcie ktoś postanowił to zakończyć. -
Idziesz z nami? - zapytał Aarona.
Jason,
który ignorował wszystkie wcześniejsze rozmowy, teraz, kiedy
usłyszał to jedno zdanie, uniósł wzrok na swojego brata. Co za
debil!
-
A gdzie idziecie? - zapytał, chociaż mało go to obchodziło.
Powiedział
to tylko dlatego, że zauważył reakcję Jasona i to, jaki był już
zniecierpliwiony. Nie miał zamiaru nigdzie z nimi wychodzić, bo
rzeczywiście byli idiotami, jak to mówił wcześniej chłopak.
Chciał tylko zobaczyć wyraz twarzy najmłodszego. Oooch, było
warto, bo spojrzenie jakie mu posłał, na dobre zostanie w jego
pamięci.
-
Zrobimy obchód po klubach, a potem pewnie przywleczemy się do domu,
któregoś z nas – odpowiedział Victor, ale Aaron już go nie
słuchał.
Kiwnął
tylko głową i dodał, że jednak zostanie w domu. Nie obyło się
oczywiście bez namawiania, ale twardo odmawiał, tłumacząc, że
przyszedł tu do Jasona. Czekał cierpliwie aż wyjdą i wstał
nawet, kiedy Victor po raz ostatni wszedł do salonu, ubrany już do
wyjścia. Uścisnął jego dłoń, a brat Jasona pochylił się do
niego i wyszeptał:
-
Jesteś okej, nie to co reszta znajomych młodego – wyznał. - No
to panowie – dodał już głośniej, zwracając się również do
brata. - Miłej nocy życzę.
Aaron
zaśmiał się głośno, dziękując i życząc mu tego samego. Och,
Victor nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co teraz powiedział. W
odniesieniu do tego, do czego szykował się Aaron, zabrzmiało to
odrobinę śmiesznie. Niewiedza chłopaka też go trochę
rozśmieszała.
Nareszcie
kiedy zostali sami, blondyn podszedł do chłopaka i się nad nim
pochylił.
-
No to jesteśmy sami – wymruczał i spojrzał mu w oczy.
-
Bylibyśmy wcześniej, gdybyś nie próbował zakumplować się z
moim debilnym bratem – odpowiedział, również się w niego
wpatrując.
Wyciągnął
się odrobinę, by sięgnąć jego ust, ale Nocny Łowca w ostatniej
chwili się odsunął.
-
Wtedy i tak byś narzekał, że są na dole, a tak przynajmniej
spędziliśmy czas w miłym towarzystwie – odparł, siadając na
stoliku. - Nie wiem, o co ci chodzi. Ja tam polubiłem twojego brata
i jego kolegów – kontynuował. Kłamał oczywiście, ale chciał
wiedzieć, czy chłopak się połapie. W sumie to było trochę
śmieszne. - Nie są tacy źli, jak ich opisywałeś.
Jason
zmierzył go wzrokiem i wstał z fotela. Przeciągnął się i
pomachał nogami, które zdążyły mu już zdrętwieć i ruszył do
kuchni. Blondyn naturalnie ruszył w ślad za nim i usiadł na blacie
przy lodówce, o którą oparł głowę. Jason z kolei nalał sobie
soku i w ciszy zaczął go popijać. Kiedy odezwał się następnym
razem jego głos nie brzmiał już tak pewnie jak wcześniej.
-
Kłamiesz – rzucił jedynie.
Nocny
Łowca przyglądał mu się przez kilka sekund z poważną miną, po
czym parsknął śmiechem. Nie mógł już wytrzymać.
-
Myślałem, że już nigdy do tego nie dojdziesz – powiedział,
szeroko się uśmiechając. - I że rzeczywiście myślisz, że
mógłbym ich polubić. Zwątpiłem w twoje myślenie racjonalne –
przyznał wesoło.
-
Czemu więc kazałeś mi z nimi siedzieć? - zapytał, bo naprawdę
go to interesowało.
Aaron
wzruszył ramionami, po czym zeskoczył ze swojego dotychczasowego
siedzenia, tylko po to by stanąć obok chłopaka. Złapał go w
pasie i zmusił do obrócenia się w jego stronę. Szybko przycisnął
go do szafki i zablokował swoim ciałem. Wyciągnął z jego ręki
szklankę i odstawił obok pojemników z jakimiś ziołami.
-
Wystarczyło powiedzieć – zamruczał mu do ucha i cmoknął w
skroń. - Jedno słowo, a byśmy stamtąd poszli – dodał,
przechodząc z pocałunkami na jego szyję.
-
Miałem wymięknąć? - zaśmiał się, odchylając głowę do tyłu,
by dać mu większe pole do popisu. - Nigdy w życiu.
Aaron
również parsknął śmiechem i złapał go pod tyłkiem tylko po
to, by unieść go na kilkanaście centymetrów i posadzić na
szafce. Zaraz po tym pocałował go mocno w usta. Ręce ułożył na
jego udach, ale nie dane im było długo leżeć tam bez ruchu.
Głaskał chłopaka i coraz bardziej zbliżał się w kierunku jego
krocza.
-
No nieźle – powiedział między pocałunkami. - Rzeczywiście nie
jesteś miękki – nawiązał do jego wcześniejszej wypowiedzi,
macając jego półtwardą już męskość i patrząc mu bezwstydnie
w oczy.
Jason
odpowiedział mu gorącym spojrzeniem, powoli kiwając głową.
Jęknął cichutko, kiedy dłoń Nocnego Łowcy mocniej się na nim
zacisnęła. Nie chcąc być dłużny, sięgnął go jego koszulki i
pociągnął w górę. Długo na jego reakcję czekać nie musiał,
bo ten zaraz uniósł ręce, by mu pomóc w rozbieraniu. Blondyn
uśmiechnął się szeroko i pozwolił mu na chwilę zawiesić oko na
swoim ciele. Zaraz potem sam pozbył się jego górnego odzienia,
szybko przechodząc też ze swoimi sprawnymi palcami na rozporek
chłopaka. Ponownie go uniósł i prędko ściągnął z niego
spodnie wraz z bielizną. Tak całkowicie nagiego przeniósł go na
stół kuchenny.
-
Chyba jesteś niepoważny, że my tutaj... - zaczął przerażony
Jason, cały czas trzymając się mocno jego szyi.
Nie
mógł się przyzwyczaić do tego, że ktoś go nosił. Ponadto Aaron
nigdy nie uprzedzał go, kiedy ma ochotę to zrobić, więc nie
wiedział też, kiedy może upaść. Teraz jednak nie bardzo chciał
o tym myśleć, bo wszystko co zajmowało jego myśli, to usta
blondyna krążące po jego ciele.
-
A właśnie, że tak – odpowiedział mu i pochylił się, jego
popychając na plecy.
Rozpiął
swoje spodnie i zsunął je z nogawek. Uprzednio wyjął z kieszeni
potrzebne prezerwatywy i żel nawilżający. Położył wszystko na
stole. Bokserek też się szybko pozbył, bo wiedział, że chłopak
może się dziwnie czuć taki roznegliżowany, kiedy on sam był w
połowie ubrany. Zmierzył wzrokiem całe jego ciało i zastanawiał
się, jak to możliwe, że taki chuderlaczek może go podniecać, bo
przecież różnili się pod względem budowy ciała niemalże
wszystkim. A było tak bez dwóch zdań, bo jego maszt stał już
niemalże w pełnej gotowości. Oblizał lubieżnie usta i ponownie
wbił się w usta chłopaka. Z zadowoleniem zarejestrował, że
chłopak nie tylko oddaje pocałunek, ale też zawija nogi wokół
jego bioder. Dzięki temu mógł idealnie wyczuć, że w brzuch
wbijało mu się coś twardego.
-
Co robisz? - zapytał mało przytomnie Jason, czując, że blondyn
łapie za jego uda i chce je od siebie odsunąć.
-
Spokojnie, muszę cię przygotować – odpowiedział cicho Aaron,
gryząc go w sutek. Nie był z tego powodu uradowany, bo najchętniej
nie odrywałby się od niego wcale, ale nie mógł też zrobić tego
bez wcześniejszego rozciągania. Ból, jakie wtedy wyczuwałby
chłopak, byłby nie do opisania. Poza tym musiałby być wtedy
delikatny, a on nie ma ochoty na delikatności.
Podczas
kiedy skierował swoje palce, na które wylał uprzednio sporą ilość
lubrykantu, na szparkę Jasona, zauważył, że chłopak sięga
dłonią do swojego penisa i zaczyna się niespiesznie pieścić.
Aaron aż sapnął głucho, bo nie spodziewał się, że ten widok
może być aż tak interesujący. Sam zadrżał, ale w końcu
powrócił do przerwanej czynności i zaczął go rozciągać. Drugą
dłonią głaskał go po boku i klatce piersiowej. Obserwował także
jego twarz, ale poza małym skrzywieniem na samym początku nie mógł
dopatrzyć się niczego innego poza malującą się na niej
przyjemnością.
Jason
oblizał się kusząco i wypuścił powietrze nosem. Wolną dłonią
dotknął ramienia Aarona i pociągnął go nieco do góry, by dać
mu znak, że chce go bliżej. Gdy tylko chłopak spełnił jego niemą
prośbę, wbił się mocno w jego usta. Jego szczupłe ciało
drgnęło, a z ust wydobyło mu się głuche westchnienie, gdy palce
Aarona natrafiły na ten wrażliwy punkcik w tego wnętrzu.
Automatycznie na jego policzkach pojawiły się obfite rumieńce.
-
Dobrze? - chciał wiedzieć blondyn, patrząc mu cały czas w oczy.
-
Och, taak – sapnął w jego szyję. - Tak, dobrze.
Aaron
pokręcił głową i zaśmiał się głośno. Przybliżył się
jeszcze bardziej, niemal wtulając w jego ciało i wyszeptał tuż
przy jego uchu:
- Lubię, kiedy tak jęczysz – zamruczał seksownie i ponownie potarł opuszkiem w to samo miejsce.
- Lubię, kiedy tak jęczysz – zamruczał seksownie i ponownie potarł opuszkiem w to samo miejsce.
Jason
niemal krzyknął, kiedy to poczuł, a jego oddech stał się jeszcze
bardziej urywany. Aaron poczuł również, jak ręka chłopaka
mocniej zaciska się na jego ramieniu, a jego nogi ponownie obejmują
go w biodrach. Tym razem nie oponował i mu na to pozwolił. Poczuł
też jakiś taki przypływ żądzy, przez co przestawał myśleć
racjonalnie i najchętniej już by w niego wszedł. Ku jego
zadowoleniu Jason już po chwili sam zaczął mu to proponować.
Uśmiechnął się więc szeroko i z chęcią przystał na jego
sugestię.
-
Załóż mi – rozkazał, podając mu gumkę. Jason popatrzył na
nią przez chwilę, po czym chwycił ją w dłoń, rozpakował i
szybko naciągnął na prężącą się męskość Aarona. - A teraz
rozsuń nóżki, księżniczko – dodał z szerokim uśmiechem i
przesunął kilka razy dłonią po swoim penisie.
Jason przytaknął i rozłożył na boki swoje szczupłe nogi. Czuł się odrobinę niepewnie w tej sytuacji i chciał już przestać o tym myśleć. Z drugiej jednak strony kręciło go to, że ten znowu go przeleci i wiedział, że Aaron też musiał być tego świadom.
Blondyn pocałował go w usta i skierował swoją erekcję na tyłek chłopaka. Pochylił się nad nim maksymalnie, przez co niemal się na nim położył. Jason z kolei maksymalnie rozszerzył swoje nogi i odchylił głowę do tyłu, oddychając powoli i próbując się uspokoić. Za pierwszym razem był zalany, więc nie mógł wyłapać wszystkich szczegółów i teraz miał lekkiego pietra. Nie potrafił jednak pozbyć się tego uczucia, które go ogarniało. Miał ochotę na to, co teraz robili i nic nie mógł na to poradzić. A raczej nie próbował nic z tym zrobić. Aaron go podniecał i chciał go więcej, bliżej i mocniej.
Jason przytaknął i rozłożył na boki swoje szczupłe nogi. Czuł się odrobinę niepewnie w tej sytuacji i chciał już przestać o tym myśleć. Z drugiej jednak strony kręciło go to, że ten znowu go przeleci i wiedział, że Aaron też musiał być tego świadom.
Blondyn pocałował go w usta i skierował swoją erekcję na tyłek chłopaka. Pochylił się nad nim maksymalnie, przez co niemal się na nim położył. Jason z kolei maksymalnie rozszerzył swoje nogi i odchylił głowę do tyłu, oddychając powoli i próbując się uspokoić. Za pierwszym razem był zalany, więc nie mógł wyłapać wszystkich szczegółów i teraz miał lekkiego pietra. Nie potrafił jednak pozbyć się tego uczucia, które go ogarniało. Miał ochotę na to, co teraz robili i nic nie mógł na to poradzić. A raczej nie próbował nic z tym zrobić. Aaron go podniecał i chciał go więcej, bliżej i mocniej.
-
Nie baw się, Aaron – warknął, kiedy nadal nic nie czuł. - Po
prostu we mnie wejdź.
-
Nie bądź taki wyuzdany – zaśmiał się i spełnił jego prośbę.
Od razu zanurzył się w nim cały, bo nie miał ochoty na płytkie
ruchy i nie chciał mu na takie robić nadziei. - Albo nie – dodał,
kiedy chłopak się na nim zacisnął. - Bądź. Lubię, kiedy taki
jesteś.
Roześmiał
się głośno i bez żadnych uprzedzeń zaczął się w nim poruszać.
Początkowo powoli, ale zaraz znalazł równomierny rytm i już go
utrzymywał. Podobało mu się to, jak Jason jęczał i wił się pod
nim.
-
Jesteś dzisiaj strasznie niecierpliwy – wyznał, kiedy chłopak
znowu zaczął go do siebie przyciągać.
-
Długo kazałeś mi czekać – wyjaśnił cicho i ledwo
słyszalnie.
- Co ty mówisz - wychrypiał Aaron z lekkim uśmieszkiem i wyciągnął szyję, by sięgnąć do jego ucha. - Tak dobrze? - zapytał między kolejnymi pchnięciami.
- Co ty mówisz - wychrypiał Aaron z lekkim uśmieszkiem i wyciągnął szyję, by sięgnąć do jego ucha. - Tak dobrze? - zapytał między kolejnymi pchnięciami.
Tak,
jak to wcześniej planował, nie był delikatny. Nie hamował się,
bo wiedział, że nie musi. Chłopak był dobrze przygotowany, więc
nie mógł odczuwać nic poza przyjemnością, jaka wypełniała jego
ciało. A wiedział, że mu się to podobało, bo drżał i wzdychał
co jakiś czas.
Jason kiwnął głową i odchylił ją do tyłu, przymykając oczy. Aaron uśmiechnął się i ugryzł go w wyeksponowane miejsce. Przy okazji szukał w jego ciele tego wrażliwego miejsca, w które mógłby uderzać. Szybko mu się to udało, a w nagrodę otrzymał przeciągły jęk z ust Jasona.
Jason kiwnął głową i odchylił ją do tyłu, przymykając oczy. Aaron uśmiechnął się i ugryzł go w wyeksponowane miejsce. Przy okazji szukał w jego ciele tego wrażliwego miejsca, w które mógłby uderzać. Szybko mu się to udało, a w nagrodę otrzymał przeciągły jęk z ust Jasona.
-
Mocniej – krzyknął chłopak i zmarszczył brwi, ocierając się
kroczem o brzuch Aarona.
Dreszcze,
które ogarniały jego ciało, kiedy kochanek pieścił go w środku
tak dobrze, sprawiały, że jego szczupłe ciało samo się
unosiło.
Aaron również przymknął oczy i skupił się na wsuwaniu się w Jasona. Robił to płynie i mocno. W pewnym momencie pochylił się do twarzy młodszego, pogłaskał go po boku i biodrze i pocałował go w mostek.
Jason uśmiechnął się słabo i wplótł palce w jego włosy. Aaron jeszcze kilka razy wbił się w niego mocniej, patrząc mu przy tym intensywnie w oczy. Był zaróżowiony na twarzy, a jego spojrzenie było dużo bardziej miękkie niż dotychczas. Myśli też bardziej ulotne i chaotyczne. Czuł zbliżający się orgazm i nie chciał już go hamować. Zadrżał i wbił się jeszcze dwa razy w chłopaka, dochodząc.
Jason stęknął i szybko poruszył dłonią po swoim penisie. Jeszcze moment potrwało, nim spuścił się na swój brzuch. Oddychał płytko i nierówno, ale i tak sięgnął do policzka Aarona i przyciągnął go do pocałunku. Potem odchylił się do tyłu i rozłożył na stole, nadal trzymając nogi szeroko rozszerzone. Nie miał sił się ruszyć.
Aaron również przymknął oczy i skupił się na wsuwaniu się w Jasona. Robił to płynie i mocno. W pewnym momencie pochylił się do twarzy młodszego, pogłaskał go po boku i biodrze i pocałował go w mostek.
Jason uśmiechnął się słabo i wplótł palce w jego włosy. Aaron jeszcze kilka razy wbił się w niego mocniej, patrząc mu przy tym intensywnie w oczy. Był zaróżowiony na twarzy, a jego spojrzenie było dużo bardziej miękkie niż dotychczas. Myśli też bardziej ulotne i chaotyczne. Czuł zbliżający się orgazm i nie chciał już go hamować. Zadrżał i wbił się jeszcze dwa razy w chłopaka, dochodząc.
Jason stęknął i szybko poruszył dłonią po swoim penisie. Jeszcze moment potrwało, nim spuścił się na swój brzuch. Oddychał płytko i nierówno, ale i tak sięgnął do policzka Aarona i przyciągnął go do pocałunku. Potem odchylił się do tyłu i rozłożył na stole, nadal trzymając nogi szeroko rozszerzone. Nie miał sił się ruszyć.
-
Ohyda – stwierdził po chwili. - My tu jemy, Aaron – zganił go.
- Nie mogłeś wybrać jakiegoś bardziej normalnego miejsca.
-
Nie – odpowiedział mu Nocny Łowca, uśmiechając się szeroko.
Wysunął się z jego wnętrza i ściągnął prezerwatywę,
wrzucając ją od razu do śmietnika. - Teraz jak będziesz jadł
grzecznie śniadanko ze swoją kochaną rodzinką, to ci się
przypomni, jak się ze mną bawiłeś – dopowiedział z uśmiechem.
-
Właśnie tego się obawiam – odpowiedział Jason, odgarniając do
tyłu przepocone włosy.
Zaraz
jednak spojrzał przerażony na Aarona, bo niebezpiecznie się nad
nim pochylił, owijając ramiona wokół jego ciała.
-
Co robisz? - zapytał nieufnie.
-
Jak to co? - udawał zaskoczenie i bez żadnych problemów podniósł
go do góry. - Zanoszę cię do pokoju.
Jason
mocno się go złapał, ale się nie sprzeciwiał. Nie chciał tu
dłużej zostawać, bo miał wrażenie, że zaraz ktoś wejdzie.
-
Jaki ty się dobry zrobiłeś – zaśmiał się do jego ucha, mocno
się w niego wtulając.
-
Dobry? - zaśmiał się Aaron. To określenie do niego nie pasowało,
a już na pewno nie teraz. - Skoro to miejsce ci się nie spodobało,
to chcę zobaczyć, co powiesz, jak zrobimy to w twoim łóżeczku –
dodał wesoło.
Jason
spojrzał na niego i przesunął jego twarz, tak by patrzeć mu w
oczy.
-
Co będziemy robić? - zapytał z nieskrywanym zaciekawieniem.
-
Zgaduj – odpowiedział jedynie Nocny Łowca, oblizując lubieżnie
wargi.
W
tym samym momencie dotarli do pokoju Jasona i chłopak wylądował na
miękkiej pościeli. Zaraz po tym poczuł na sobie ciężkie ciało
Aarona. Blondyn śmiał się głośno i wbił się w jego usta. Miał
ochotę na kolejną rundę.
_____________________________________
Hejka, tydzień minął, więc jest rozdział. Mam nadzieję, że podoba się bardziej niż poprzedni, chociaż cały jest pełen Jarona.
Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia. No i oczywiście za obserwacje :)
Co do rozdziału... Podoba się? Na koniec szybka akcja na kuchennym stole. Co myślicie?
Buziaki :*
PS dzisiaj finał Top Model. Oglądacie? Ja mam taki zamiar! :D
No chyba se robisz jaja...
OdpowiedzUsuńAle od początku XD
Hej :3
Ogólnie rozdział zajebisty. Poważnie. Zaczynam przekonywać się do Aarona :) Chodź to nadal dupek XD Jason.... Łał. Ogólnie to nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy XD No, może trochę.
A jeżeli chodzi o te jaja na początku to chodzi mi o: CO TY DZIEWCZYNO ZROBIŁAŚ???! Scenka na stole była dla kogoś innego zarezerwowana. Tak czy nie? XD Ale ogólnie to super :)
(odpowiedź na poprzedni kom ->) Też się w tym gubię. Dylan trochę wie ale jest spoko. i spoko nie gniewamy się że nie mogłaś odpowiedzieć wcześniej. Prawda ludzie? A jeżeli chodzi o wieloryby to... chodzi o to ze jak mi odbija *tzn bardziej niż zwykle* to wtedy gadam o wielorybach. Nwm czm akurat one. Nikt nie wie, nawet ja i sam Raziel XDDDDD i chyba nigdy się nie dowiemy :( XDD
Życzę weny, POZYTYWNYCH komów, internetów, MNÓSTWA CZASU * bo chyba ci go brakuje :( *, miłych sąsiadów i ogólnie czego tam chcesz XDDD
Buzioleeeeee i do nexta :**********
Kaczorek*
Pierwsza XDDDDD
UsuńKaczorek*
Nie, nie robię sobie jaj :) Tak miało być.
UsuńCieszę się, że przekonujesz się do Aarona, bo myślę, że jeszcze się pojawi.
Co do Dylana to fajnie, że mimo tego, że wie to wszystko jest okej :) A te wieloryby... no nieźle XD
Króciutko, bo nie mam za wiele czasu. Dziękuję ci bardzo i do następnego! :*
PS tak, pierwsza XD
Nie nawadze świata.
OdpowiedzUsuń*Gadzia*
Dwa razy pisałam koma wielkości koma Kaczora. I usunęło mi się... Krótko- Zaczepiasty rozdział.
Usuń*Gadzina*
Ja też czasem go nienawidzę.
UsuńDziękuję :*
Łoł ja już nie mam co pisać♥
OdpowiedzUsuńJaron rządzi!
Mi tam nie przeszkadza, że cały o nich ;)
Supi i wgl :*
Weny na dalsze Jarony, Malecki i *wiesz co*
Cherrs~
P.s Przepraszam, że taki krótki, ale ta geografia :/
Haha największa fanka Aarona, więc chyba nie ma co się dziwić :D
UsuńDziękuję ci bardzo i buziaki :*
PD geografia to zło, tak jak wszystkie przedmioty, których już nie mam XD
Och! Cudowny rozdział. Myślę, że nikomu przeszkadza to, że jest o Jaronie :). Po za tym lubie Jasna. No proszę was jak można go nie lubić?
OdpowiedzUsuńCieszę się i podpisuję się pod twoim pytaniem. Jak można nie lubić Jasona? :)
UsuńDziękuję :*
Jak mogłaś scena w kuchni bez Maleca :o hehe a tak na serio :p na początku byłam sceptyczna co do Jarona , przyznam było zabawne gdy Aron podrywał Aleca :D ale teraz zaczynam lubić jego z Jasonem są bardzo zabawni. Wenyyy !!! :* :D
OdpowiedzUsuńO, proszę. Coraz więcej osób lubi naszego drogiego Jasona :) Myślisz, że zmieni Aarona na lepsze?
UsuńDziękuję, buziole :*
Mam nadzieje , że będą razem i jako jedne z stałych postaci pojawią się w zakładce Bohaterzy ;3
UsuńNo tak...wszystko fajnie tylko....gdzie rozdział??
OdpowiedzUsuńZmartwiony Kaczorek*
Dzisiaj będzie :)
Usuń