środa, 27 lipca 2016

ROZDZIAŁ LXXIII

Magnus przetarł zaspane oczy i jeszcze mało przytomnie rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Początkowo uderzyło w niego zjawisko deja vu, ale po głębszym przyjrzeniu się wszystkiemu dookoła zaczynał zauważać pewne różnice między dzisiejszym porankiem a poprzednim popołudniem. Tym razem obudził się bez zbędnego bólu głowy i jakby bardziej wypoczęty, sala, w której miał okazję być, była bardziej wyposażona, a na łóżku nie leżał on a jego chłopak. To przez Aleca się tu znajdował, a nie ze swojego powodu. Po tej myśli jego wzrok niemal automatycznie przeniósł się na Nocnego Łowcę, który nadal smacznie spał. Magnus pogłaskał go delikatnie po nieco zarośniętym policzku i przy okazji rzucił kilka czarów, mających na celu sprawdzenie jego stanu. Odsunął się od niego dopiero wtedy, kiedy stwierdził, że nie było żadnych niepotrzebnych problemów, a rany goiły się prawidłowo. Przeszedł do sąsiedniego pomieszczenia i wziął stamtąd rzeczy, które wcześniej tam zostawił. Od razu zaczął też przygotowywać maść, którą po obudzeniu się chłopaka musiał wsmarować w jego tors. Mógł to co prawda zrobić wcześniej, ale nie miał już na to siły. Kiedy udało im się nareszcie poskładać Aleca w całość, był tak wyczerpany, że nie myślał o niczym innym jak o odpoczynku. Przegonił z sali Maryse, tłumacząc się tym, że ona też musi być wykończona. Brała przecież udział w bitwie, a to zawsze wypompowywało z każdego całą energię. Myślał, że kobieta będzie przeciwna temu pomysłowi, ale tak na szczęście nie było. Zostawiła go samego ze swoim synem, przy wyjściu rzucając im obu jeszcze pełne niepewności spojrzenie. Czarownik udał, że tego nie widział i po prostu przysiadł w fotelu, który sobie uprzednio wyczarował. Obiecał matce Aleca, że będzie czuwał przy jej synu i w razie jakichkolwiek komplikacji zainterweniuje. Wiedział, że takie zdarzenie było mało prawdopodobne, ale mimo to wolał zostać. Początkowo rzeczywiście czuwał, ale po jakimś czasie okazało się to jeszcze bardziej męczące niż wszystkie ostatnie wydarzenia razem wzięte. Cieszył się więc z fotela, w którym siedział, bo wiedział, że w nim mógł spędzić tę noc. Nie chciał spędzać jej na niewygodnym krześle, a ładować się Alecowi do łóżka też nie miał zamiaru. Chłopak musiał wypoczywać. Poza tym lepiej jakby teraz i przez kilka następnych dni nie wykonywał żadnych zbędnych ruchów. Wiadomym było, że nie mógł się całkowicie przestać ruszać, ale lepiej dla niego i dla jego zdrowia byłoby, gdyby przez jakiś czas poleżał sobie spokojnie. To nie było konieczne, ale też niczym nie zaszkodzi.
Zapatrzył się na łóżko swojego chłopaka, na moment zapominając o przygotowywaniu potrzebnego specyfiku. Mimowolnie się uśmiechnął, widząc, że z Aleciem było już znacznie lepiej. Jego twarz odzyskała swoje wcześniejsze kolory, skóra przestała się nadmiernie pocić, a on sam, mimo iż nadal spał, wydawał się być bardziej zrelaksowany i wypoczęty niż jeszcze kilka godzin temu. Po kilku chwilach Magnus potrząsnął głową, odwracając od niego wzrok. Wiedział, że mógłby się w niego wpatrywać o wiele dłużej, ale w tym momencie nie mógł sobie na to pozwolić. Miał do skończenia maść, która była przydatna i w dużym stopniu pomagała regenerować się ciału Nocnego Łowcy.
– Nie wstawaj – zapowiedział szybko, kiedy kątem oka zauważył, że Alec się poruszył. Spojrzał na niego zza swojego stolika i posłał mu ciepły uśmiech. – Za chwilę sam do ciebie podejdę – dodał.
Chłopak był jednak chyba na tyle zdezorientowany, że go nie słuchał. Ponownie zaczął się podnosić, rozglądając się przy tym po całej sali. Tym razem Magnus musiał coś zrobić, bo Alec najwyraźniej nie wiedział, co się działo i w jakim stanie było jego ciało. Podszedł więc do niego i położył mu dłoń na ramieniu, by przytrzymać go przy łóżku. Na stolik nocny położył maść, którą udało mu się przygotować. Pasy, którymi Alec był zapięty, zabrał stąd już wczoraj wieczorem. Nie było żadnego powodu, by chłopaka związywać. Nie był przecież jakimś szaleńcem ani groźnym zwierzęciem.
– Mówiłem, żebyś grzecznie leżał – powtórzył z lekkim uśmiechem oznaczającym jego rozbawienie.
Nocny Łowca zerknął na mężczyznę, który się przy nim pojawił i uśmiechnął się szeroko, jak to już miał w zwyczaju, kiedy patrzył na Magnusa. Chwilowe zdezorientowanie go opuściło, kiedy zauważył opanowany wyraz twarzy czarownika. Nie pamiętał jednak za wiele z poprzedniego wieczora, więc nie wiedział, dlaczego się tu znajdował i za czyją sprawą wciąż mógł chodzić po tym świecie.
– Co tu robię? – zapytał wprost, marszcząc brwi.
Przed oczami miał tylko przebłyski bitwy i tego, co wydarzyło się tuż po niej. Magnus z kolei przyjrzał mu się uważniej, chcąc w ten sposób stwierdzić, czy chłopak rzeczywiście nic nie pamięta, czy po prostu się zgrywa.
– Nie wiesz? – chciał wiedzieć. Alec pokręcił przecząco głową. – Aktualnie leżysz i się kurujesz. Wolałbym, żebyś przez kilka następnych godzin stąd nie wychodził – dodał.
– Pamiętam tylko fragmenty, ale nic poza tym. Tego, że tutaj się znalazłem nie pamiętam w ogóle – wyjaśnił czarnowłosy.
Magnus uśmiechnął się do niego w odpowiedzi i przeniósł wzrok na jego klatkę piersiową, której nie zakrywał żaden koc. Widać przez to było bandaże, jakimi była pozawijana.
– Mogę się założyć, że do wieczora ci wszystko powróci, ale nie jestem pewien, czy będziesz coś pamiętam z okresu, w którym z twoją matką cię łataliśmy – skrzywił się na samo wspomnienie. – Przez większość czasu byłeś nieprzytomny. – Po tych słowach zapadła chwila ciszy, którą postanowił przerwać czarownik. – Spróbuj usiąść – poprosił go. – Musimy zmienić opatrunki.
Alec pokiwał głową i posłusznie wykonał polecenie. Szczerze mówiąc, był bardzo ciekawy tego, jak wygląda jego klatka piersiowa.
– Ktoś jeszcze ucierpiał czy tylko ja byłem największą fajtłapą? – zapytał Alec, który był ciekawy tej kwestii.
Magnus zerknął mu w oczy i przysiadł na skraju łóżka, by być bliżej swojego chłopaka. Pomógł mu przy okazji usiąść, co okazało się nie być takim łatwym zadaniem.
– Nie jesteś fajtłapą – zaprzeczył szybko Bane, sięgając jego policzka. Uniósł jego twarz i odwrócił ku swojej w taki sposób, by chłopak również na niego patrzył. Nie podobało mu się podejście Aleca, ale raczej nie miał takiej władzy, by rządzić tym, co działo się w jego myślach. Mógł go tylko naprowadzić na właściwy tor. – Dużo osób ma mniejsze bądź większe obrażenia, a z tego, co słyszałem, jeden z twoich znajomych rozciął sobie głowę – tylko tyle udało mu się dowiedzieć, bo tak naprawdę się tym nie interesował. Nie pomyślał o tym, że Alec po obudzeniu się na pewno będzie pytać o stan innych osób, ale dla niego liczył się tylko on sam. Tylko na zdrowiu Lightwooda mu zależało. – Stanąłeś w obronie swojego przyjaciela – ostatnie słowo wymówił nieco ciszej. Najchętniej teraz wcale nie wspominałby o Aaronie, bo nie lubił poruszać jego tematu, ale musiał zrobić coś, żeby zetrzeć z ust Aleca ten nieprzyjemny grymas. – Jakoś nie zauważyłem, by ktoś inny zareagował na to, że demon niemal przypierał go do ściany. Następne zdarzenia były tylko niemiłą konsekwencją twoich czynów. Nie mogłeś przewidzieć tego, że na ciebie też się ktoś zaczai – wyjaśnił spokojnie.
Alec odetchnął głęboko i od razu zauważył różnicę między teraźniejszym a wcześniejszym oddychaniem. Teraz czuł większe rozciąganie, ale nie było to jakimś strasznym uczuciem. Bardziej niespotykanym i odrobinę specyficznym.
– To dlatego jestem tutaj sam? – zagadnął go jeszcze Nocny Łowca, kiedy czarownik już sięgał do jego bandaży. – Nikt inny nie musi wypoczywać? – dopytał, celowo używając określenia, którym wcześniej uraczył go jego chłopak.
Magnus uśmiechnął się kącikiem ust i przysunął się jeszcze bliżej, ale dosłownie na ułamek sekundy. Cmoknął go w policzek i powrócił do przerwanego zajęcia.
– Reszta jest w innej sali. Potrzebowałem miejsca – tłumaczył.
– Ty mnie łatałeś? – zapytał, mimo iż znał odpowiedź.
Mówił mu o tym Magnus, ale i sam co nieco pamiętał.
– Tak – odpowiedział prosto, odwijając bandaże.
Alec już się nie odezwał. Czekał cierpliwie, aż Magnus zakończy to, co zaczął. Nie wiedział jednak, co zrobić z rękoma. Trzymał je uniesione w górze, choć nie była to najwygodniejsza pozycja. Syknął cichutko, kiedy Bane przez przypadek dotknął jednej z jego odsłoniętych ran, za co ten automatycznie przeprosił. Nie widząc jednak urazy na twarzy Nocnego Łowcy pozwolił sobie kontynuować swoje działania.
– Przez następne kilkanaście dni ja bądź ktoś z twoich bliskim będzie smarował ci tors specjalną maścią – mówił Bane, sięgając po miseczkę zostawioną wcześniej na stoliku. – Dzięki temu unikniesz niepotrzebnych blizn. Tłumaczyłem ci to wczoraj – przypomniał mu – ale wątpię, byś był w stanie teraz to pamiętać. Powiedz mi, proszę, jeśli będzie piekło – dodał i wziął się za to, o czym do tej pory mówił.
Alec ani razu nie zabrał głosu, więc Magnus stwierdził, że nie mogło być tak źle. Martwiła go jedynie postawa i nagła zmiana zachowania chłopaka. Lightwood stał się bardziej cichy, a jego mina zdecydowanie nie była zadowolona tak jak wcześniej. Bane nie zamierzał jednak póki co o to pytać, bo był zdania, że jeżeli go coś dręczyło, to z pewnością sam zacznie ten temat.
– I po sprawie – oznajmił czarownik kilkanaście minut później, odkładając pojemnik tam, skąd go wziął. – Teraz możemy z powrotem cię obwiązać – zaśmiał się, biorąc do ręki opakowanie świeżych bandaży.
– Poczekaj z tym jeszcze chwilę – poprosił go Nocny Łowca, zerkając w dół na swoje ciało.
Magnus posłusznie kiwnął głową i zaprzestał swoich czynów. Usiadł wygodniej, pozwalając chłopakowi nareszcie opuścić ręce. Alec wykonał to z chęcią i z wielką ulgą. Już zaczynała go denerwować sytuacja, w jakiej się znalazł.
– Coś nie tak? – zapytał czarownik wbrew sobie. Miał o to nie pytać, ale nie miał już ochoty oglądać jego zbolałej miny. – Nie wydajesz się być szczęśliwy, a tak nie powinno być.
Lightwood spojrzał na niego, a w jego oczach można było zobaczyć nutkę zagubienia. Chłopak z pewnością nie czuł się teraz najlepiej, chociaż jak dotąd świetnie mu się udawało z tym kryć.
– To wszystko jest takie dziwne – przyznał szczerze, poprawiając kołdrę i nie patrząc przy tym na swojego mężczyznę. – Nie wiem, jak mam się teraz zachowywać.
– A jak masz się zachowywać? – zdziwił się Magnus, śmiejąc się cicho pod nosem. – Za jakieś dwa tygodnie na twoim ciele nie będzie już żadnego śladu – wyznał zgodnie z prawdą. – Rozumiem, że możesz czuć się teraz zagubiony, ale nie jesteś sam. Masz swoich rodziców, Jace’a, Izzy i mnie – dodał z uśmiechem.
– Nie wiem, czy powinieneś stawiać się na ostatnim miejscu – zażartował Nocny Łowca, również się uśmiechając. Milej mu się zrobiło, kiedy usłyszał to zapewnienie. – Ale to nie zmienia faktu, że nie pamiętam nawet ostatniej nocy, a wieczór tylko we fragmentach.
– To tylko tymczasowe. Przypomnisz sobie to, co powinieneś pamiętać – zapewnił go i czystą dłonią poprawił mu włosy. – A to, na którym miejscu się stawiam nie ma znaczenia. Przynajmniej dla mnie – dodał i pomasował jego szyję.
– Oby rzeczywiście tak było – stwierdził Alec, a Magnus nie miał pojęcia, czy tyczyło się to pierwszej części jego wypowiedzi, czy drugiej.
Teraz jednak nie miał czasu ani ochoty o tym myśleć, bo Alec przyciągnął go do siebie i pocałował mocno. Nie zwracał uwagi na lekko piekące rany, skupiając się tylko i wyłącznie na ustach czarownika, których tak bardzo chciał zasmakować. To było jak powrót do rzeczywistości. Coś, co bardzo mu pomagało.
– Alec – jęknął Magnus, jednocześnie śmiejąc się pod nosem. – Ja nie dam rady trzymać rąk przy sobie – pożalił się, zauważając, że obejmował go już za szyję obiema dłońmi, a przecież jedna nadal była umorusana maścią.
– To idź ją umyj i wróć – zaproponował, mając na myśli jego rękę.
Bane wykonał to, o co ten go prosił i już po chwili wrócił do swojego chłopaka z czyściutkimi dłońmi. Nie przysiadł jednak na łóżka, jak to zrobił wcześniej, a na krześle. Fotel już dawno usunął z pomieszczenia, by Alec nie pomyślał, że jest tak próżny, by nie móc spędzić nocy na czymś mniej wygodnym. Może i odrobinę taki był, ale Lightwood nie musiał o tym wiedzieć.
– Nie możesz się nadwyrężać, a ja jak już mówiłem nie potrafię trzymać rąk przy sobie, a przynajmniej nie wtedy, kiedy nie masz na sobie koszulki – wyjaśnił Magnus i zaśmiał się głośno.
Alec zupełnie inaczej zinterpretował jego zachowanie, ale póki co wolał o tym nie wspominać. Mina mu jednak nieco zrzedła.
– Dasz mi jakieś lustro? – zapytał Lightwood, ignorując jego wypowiedź.
Magnus zmarszczył brwi, początkowo nie bardzo rozumiejąc, do czego mu w tym momencie mogłoby być potrzebne lustro. Po chwili jednak zreflektował. No tak. Miał pocięty tors. Co innego mógł chcieć oglądać? Nie wiedział jednak, czy to był dobry pomysł, o czym też nie pozwolił sobie nie wspomnieć.
– Lepiej byłoby gdybyś na razie na to nie patrzył. Po co? – zapytał retorycznie. – Będziesz mógł się wgapiać, jak już się zagoi.
Alec posłał mu oburzone spojrzenie, odrobinę się denerwując. Co mu szkodziło podać mu jakieś lusterko?
– Chcę teraz zobaczyć – postanowił mocnym tonem.
Magnus przewrócił oczami. Gest ten wydał się Nocnemu Łowcy zbyt lekceważący i już myślał, że ten znowu mu odmówi, ale tak się nie stało. Czarownik pstryknął palcami i po chwili w jego rękach znalazło się średniej wielkości lustro, które było idealne do obejrzenia chorego torsu. Nie podał mu go jednak od razu, a po prostu stanął z nim przy łóżku, patrząc na Aleca z niegasnącym niepokojem. Działo się coś niedobrego.
– Jesteś pewien? – zapytał go Bane, zanim się zbliżył.
Alec w odpowiedzi prychnął cichutko i pokiwał głową, wyciągając dłoń po przedmiot. Magnus ostrożnie postawił go na łóżku, opierając o ramę, a samemu stając naprzeciwko tuż obok chłopaka. Zapatrzył się w jego odbicie i automatycznie pożałował tego, że spełnił jego prośbę. Mina Lightwooda nie wyrażała zadowolenia, a raczej obrzydzenie. Jego tors rzeczywiście nie prezentował się najlepiej, ale bez przesady! Przecież za jakiś czas nie będzie śladu. Magnus już miał zacząć go o tym zapewniać, kiedy ten pierwszy zabrał głos.
– Jak to wygląda? – zapytał cicho i syknął pod nosem.
– Widzisz – mruknął Bane, jakoś nie mając odwagi mówić głośniej.
Alec otworzył usta, ale zaraz je z powrotem zamknął. Chciał coś powiedzieć, ale najwyraźniej nie wiedział, jak to ubrać w słowa. Nie patrzył przy tym na mężczyznę a na swoje odbicie. Nie mógł więc wiedzieć, że Magnus również miał nietęgą minę.
– Jak to wygląda w twoich oczach? – sprecyzował Lightwood i zaraz zobaczył, że Magnus kładzie mu dłoń na ramieniu.
Spojrzał na niego w lustrze i skrzywił się, widząc jego pocieszający uśmiech.
– Przestań, Alec – poprosił szeptem.
– Nie podoba ci się – odpowiedział sam sobie Nocny Łowca i odwrócił wzrok. – Zabierz lustro.
Magnus usiadł na łóżku naprzeciwko chłopaka w taki sposób, by zasłonić mu widok na swoje odbicie.
– Mało komu by się ten widok podobał – przyznał szczerze, próbując złapać z nim kontakt wzrokowy.
Alec jeszcze bardziej się speszył, nie wiedząc jak zareagować.
– Zabierz, Magnus – poprosił ponownie, tym razem spokojniejszym tonem. Magnus miał rację. Nikomu by się to nie spodobało. – I załóż mi już bandaże – dodał, automatycznie zasłaniając się ręką.
            Nie chciał, żeby Bane na to patrzył.
– Jak chcesz – westchnął czarownik i sprawił, że lustro rozpłynęło się w powietrzu. Od razu zaczął też obwiązywać jego ciało bandażem. – Ale wiedz, że bardziej nie podoba mi się to, że się zasłaniasz niż że tak teraz wyglądasz. Masz przecież świadomość tego, że to tylko tymczasowe. Za jakiś czas nie będziemy nawet o tym pamiętać – powiedział, całując go w odkryte ramię.
            Alec pokiwał głową, ale się nie odezwał. Kiedy Bane skończył go opatrywać, poprosił go o to, by zostawił go samego. Wykręcił się tym, że jest zmęczony i chciałby jeszcze trochę odpocząć, ale Magnus wiedział swoje. Zdawał sobie sprawę z tego, że Lightwood będzie teraz o tym wszystkim myślał, ale może i lepiej jakby doszedł do jakichkolwiek wniosków samodzielnie. Potrzebował ciszy, żeby poukładać sobie niektóre kwestie, więc po prostu go zostawił, całując jeszcze wcześniej w czoło.
– Przyjdź wieczorem, co? – usłyszał czarownik, zanim przekroczył próg.
            Obrócił się i kiwnął na znak, że się zgadza. Chociaż tyle. Na korytarzu wpadł na rodzeństwo Aleca, które siedziało tuż przed salą. Dokładnie w tym samym miejscu się wczoraj z nimi rozstał, więc był zdziwiony ich widokiem.
– Siedzieliście tutaj całą noc? – zapytał wprost, przystając na moment.
– Nie, przyszliśmy przed chwilą. Jest przytomny? – chciała wiedzieć Izzy.
            Magnus pokiwał głową, tłumacząc jednak, że wolałby, żeby zostawili go jeszcze na chwilę. Polecił im również, by przyszli za godzinę i wtedy z nim posiedzieli. Przyda mu się towarzystwo. Dowiedział się przy okazji, że Maryse mu co nieco wyjaśniła i to pewnie dlatego nie zalała go fala pytań.
– Dobra – przyznała dziewczyna i kiwnęła na brata. – To chodź do mamy. Nie możemy przecież w kółko odwlekać rozmowy z nią. Przyjmiesz na klatę wszystkie zarzuty – zaśmiała się i uderzyła go w bok. – Na razie, Magnus – rzuciła do czarownika i przytuliła go szybko.
            Była mu bardzo wdzięczna za to, że uratował jej brata, ale nie podobała mu się jego mina. Miała świadomość tego, że był wykończony zarówno przez ostatnią noc, jak i przez stres wywołany stanem Aleca. Widziała, jak się o niego martwił i naprawdę to doceniała.

***

            Aaron czuł się bardzo dziwnie. Nie próbował do tej pory kontaktować się z Jasonem, bo za bardzo był przejęty Aleciem Lightwoodem. Sam nie mógł w to uwierzyć, ale chyba rzeczywiście tak było. Wciąż nie mógł przyzwyczaić się do tego uczucia, ale wiedział, że chłopak nie był mu obojętny. Mimo wszystko lubił z nim gadać i był on jedyną osobą, jaka znała jego sekret. Może i daleko mu było do Jasona, ale z nim też się w jakiś sposób związał. Nie nazwałby go przyjacielem, bo on nie miał przyjaciół, chociaż chyba zaczynał go lubić. Z dużym naciskiem na chyba! Nie mógł jednak pójść do sali, w której ten był i po prostu zapytać o jego stan. Jeszcze mu brakowało, by ktokolwiek się dowiedział, że go to obchodziło. Chciał wyprzeć z pamięci to, że wczoraj się złamał i zaraz po powrocie do Instytutu ruszył w stronę skrzydła szpitalnego. Zauważył tam rodzeństwo chłopaka i sobie odpuścił. Nie mógłby przecież usiąść obok nich jak gdyby nigdy nic i czekać na jakieś wiadomości. Nie szalał co prawda jak Bane, którego aż nosiło. U niego wszystko przejawiało się zupełnie inaczej. Był jedynie bardziej rozdrażniony niż zwykle, ale nic poza tym. W zasadzie nie dziwił się temu, że między jego zachowaniem a zachowaniem czarownika czy siostry i brata Lightwooda była taka przepaść, bo on nie był z nim tak blisko. Chciał po prostu wiedzieć, czy wszystko już było w porządku. Dodatkowo nie pomagał mu fakt, że Nocny Łowca stanął w jego obronie i poniekąd to przez to został zaatakowany. Nie wiedział jednak, co wyprowadziło go na tyle z równowagi, że przestał walczyć. Przecież całkiem dobrze mu szło.
            Postanowił jednak nie zaprzątać sobie teraz tym głowy, bo zauważył czarownika idącego tym samym korytarzem co on sam. Przełamał się i postanowił, że po prostu zapyta, nie przejmując się tym, jak to może zostać odebrane. Nie był przecież jedyną osobą, która interesowała się stanem Aleca, prawda? Tak to przynajmniej sobie tłumaczył.
– Magnus – zatrzymał go, od razu tego żałując.
Dlaczego użył jego imienia, skoro nigdy wcześniej tego nie robił? Mógł być jednak zadowolony, bo podziałało na tyle, że skupił uwagę Bane’a na sobie. Magnus przyjrzał mu się uważniej, ale się zatrzymał. Nie wiedział jednak, czego chłopak od niego chciał. Dotąd nie zdarzało im się gawędzić.
– Aaron – przywitał się skinieniem głowy. Kierował się właśnie do pokoju Aleca, by tam się położyć, bo mimo wszystko spanie w fotelu nie było tym, o czym marzył całe życie. – Mogę ci w czymś pomóc? – dopytał, kiedy blondyn się nie odzywał.
            Nocny Łowca miał już rzucić jakimś nieprzyjemnym komentarzem, ale się powstrzymał. Nic nie mógł poradzić na to, że miał wrażenie, iż czarownik uważa się za niebo lepszego od niego samego i od całego jego gatunku. Zawsze go to w nim irytowało. Ugryzł się w język, modląc się w myślach do Razjela o cierpliwość i zadał pytanie, na które chciał znać odpowiedź.
– Co z Aleciem?
            Magnus uniósł jedną brew do góry i odpowiedział automatycznie.
– Dobrze.
– Dobrze? – zdziwił się Aaron. Serio tylko tyle? – Jakie miał obrażenia? – rzucił, chcąc wyciągnąć z niego coś więcej.
– Tak, dobrze. Już dobrze – odparł Magnus, nie mając ochoty z nim rozmawiać. Cały czas miał w głowie słowa Aleca i jego zbolałą minę i naprawdę nie marzyło mu się marnowanie czasu na tego blondyna. Ponadto wiedział, że Aaron też nie pałał do niego sympatią, więc przynajmniej nie musiał udawać, że zależało mu na rozmowie. – Pozbyliśmy się jadu i go połataliśmy, ale wątpię w to, czy będzie mógł kontynuować szkolenie, w którym uczestniczycie – dodał, nie chcąc mimo wszystko wyjść na gbura.
Nie był niemiły nawet względem niego. Był po prostu wyczerpany i dopiero teraz to do niego docierało. Przydałoby mu się jeszcze kilka godzin porządnego snu, ale wiedział, że odbije to sobie dopiero wtedy, gdy Alec wróci do swojego pokoju i kiedy będzie mógł się w niego wtulić.
– Aż tak z nim źle? – spytał zaskoczony Nocny Łowca.
– Bywał w lepszej formie, ale nie umiera – rzucił Bane. – Wyjdzie z tego – niemal warknął, nie chcąc już słyszeć o tym, że stan Aleca nie jest najlepszy, ale wszystko przecież zmierzało ku dobremu.
            Aaron uniósł obie brwi, słysząc jego ton. Nie prosił się o to, by się kłócili. Zdawał sobie sprawę z tego, że Magnus mógł być rozdrażniony, bo widział jego minę i nie było to związane tylko z tym, że go zatrzymał. Już wcześniej szedł, nie zwracając na nic uwagi. Jakby był myślami gdzieś zupełnie indziej. Najwyraźniej dopiero teraz wszystkie wydarzenia z przeciągu ostatnich kilku godzin w niego uderzyły, a on miał to szczęście być tego świadkiem.
– Wiem, że wyjdzie. Wyluzuj – dodał mimo, że starał się być grzeczny. I bez tego atmosfera była tak gęsta, że można było ciąć ją nożem. – Nie musisz się od razu rzucać. Zachowujesz się jak debil. Sam mówiłeś, że wszystko z nim w porządku.
– Wiem, co mówiłem – przyznał Magnus, podnosząc wyżej głowę. Miał gdzieś, jak to mogło być przez blondyna odebrane. – I byłbym wdzięczny, gdybyś przestał mnie obrażać.
– Nie obrażałbym cię, gdybyś się nie wywyższał – warknął odważnie. – Obudził się?
– Tak, ale musi wypoczywać. Chciał zostać sam. Nawet jego rodzeństwo jeszcze u niego nie było – odpowiedział, siląc się na spokój. Jak ten blondyn mógł mówić mu takie rzeczy, podczas gdy sam zachowywał się jak książę tego świata? – I niby kiedy się wywyższam? Gdybym to robił, to nawet bym się nie zatrzymywał, a ty nie wiedziałbyś, jak się czuje Alec.
– Nie bądź śmieszny. Nie jestem ślepy – zaśmiał się pod nosem, wkładając ręce do kieszeni. – Możesz sobie mówić, co chcesz, ale ja wiem swoje. Wiem, że mnie nie lubisz i że już nie raz pokłóciłeś się o to z Aleciem.
            Magnus odetchnął głęboko. Musiał odreagować cały stres, jaki był związany z jego chłopakiem i wcześniejszymi wydarzeniami, ale nie uważał, by to był dobry sposób.
– Nie będę marnował na to czasu – powiedział w miarę spokojnym tonem. – Chcesz coś jeszcze wiedzieć? – zapytał.
– Nie będziesz marnował czasu? – zaśmiał się nieco szyderczo, na co czarownik przewrócił oczami, po czym odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić. – Idziesz sobie? Mało kulturalnie, wiesz? Alec chyba nie byłby zadowolony z tego, że tak mnie traktujesz, co? – mówił do jego oddalających się pleców.
– Chyba by to po nim spłynęło – mruknął Bane, nie do końca w to wierząc. Miał świadomość tego, że Alec by się na niego za to gniewał, ale jednocześnie wiedział, że byłby bardziej zły, gdyby coś zrobił temu blondynowi, a jeśliby został, to z pewnością by się to gorzej skończyło. – Nie mam pojęcia, dlaczego miałby się tym przejąć – stwierdził lekceważąco.
– Ja mam – zachichotał. – Może dlatego, że mnie lubi?
– I na jakiej podstawie tak sądzisz? – zaśmiał się pod nosem Bane, idąc przed siebie.
– Na takiej, że się ze mną całował? – niby od niechcenia burknął Aaron.
       W środku aż się gotował. Naprawdę nie chciał go prowokować, ale nie wytrzymał. Skoro Bane mógł sobie pozwolić na takie zachowanie, to dlaczego on miał sobie odmówić?
       Magnus przystanął automatycznie, początkowo myśląc, że się przesłyszał. Nie mogło jednak do tego dojść, bo kiedy spojrzał na Aarona, ten głupio zasłonił sobie usta dłonią, udając, że mu się wymsknęło. Czarownik nagle odczuł przemożoną ochotę uderzenia go czymś ciężkim, ale mimo tego rzucił swobodnym tonem:
– Co z tobą robił?

34 komentarze:

  1. No co za dupek!!! Jak on mógł?! Biedny Magnus :( Nie dość, że Alec ranny to jeszcze Aaron go dobija. Jak on mógł mu to powiedzieć? No nie wierze, a zaczynałam go lubić. Rozdział świetny, mam nadzieję, że z Alusiem wszystko będzie ok. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alec musi sobie wszystko przemyśleć na spokojnie. To zupełnie normalne, że był zszokowany i dodatkowo nie pomagał mu fakt, że ma jedynie przebłyski pamięci.
      A Aaron to Aaron. Zawsze starał się być dupkiem i nareszcie mu to wyszło. Miejmy tylko nadzieję, że Magnus mimo wszystko zachowa zimną krew i nie da się ponieść emocjom.
      Dziękuję. Buziaki :*

      Usuń
  2. Co do komentarza wyżej, miejmy nadzieję, miejmy nadzieję. Aarona nigdy nie lubiłam, a teraz to już w ogóle przegiął. I na co Ci to, chłopie?
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    kot-z-maslem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki charakter. Nie zmienimy go na siłę :))
      Dziękuję :*

      Usuń
  3. Wiem co zrobił Aaron, ale i tak go lubię i tak zależy mu na Jasonie xd
    Czekam aż znowu włączysz Jarona to opowiadania.
    Jak zawsze świetny rozdział
    I dobrze, że Alec jest cały <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierny fan Jarona. I dobrze! Podejrzewałam, że większość czytelników będzie wieszała na nim psy, ale miło wiedzieć, że pozostali tacy, którzy przyzwyczaili się do jego zachowania i nie robi im różnicy mały incydent :) Trzeba wierzyć w jego dobre serducho i w to, że jeszcze to odkręci. Albo pozwoli Alecowi to zrobić i się już nie będzie mieszał.
      Dziękuję :*

      Usuń
    2. Zgłasza się kolejny wierny fan Jarona! :D Aaron jest kochany :D Nie wiem jak można go nie lubić :D Przecież to anioł *lekki sarkazm* :D I też czekam na rozwój akcji z Jaronem^^

      Usuń
    3. Dobrze, że jest nas więcej xD

      Usuń
  4. Naprawdę Aaron naprawdę?! Widział jaki Magnus jest wykończony to jeszcze zaczął się z nim wykłucać ..I jeszcze wspomnienie o tym pocałunku 😭 Dlaczego? Aluś wyzdrowiej chłopcze 💘 Mam nadzieję ,że w relacji Aleca i Magnusa nic się nie zmieni przez jedno małe głupie wydarzenie ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alec i Magnus mają jedną sprawę do wyjaśnienia, ale nic nie zdradzę. A Aaron to Aaron. Co zrobisz? Nic nie zrobisz. Tutaj jedynie mógłby coś zdziałać Jason, ale jego niestety w Instytucie nie ma.

      Usuń
  5. Jeju,Aaron ty dupku,jak mogłeś?!
    Rozdział jak zwykle świetny.Skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły?Mam nadzieję,że rozdział dodasz jak najszybciej(musimy wiedzieć co dalej)
    Weny ❤!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiecie się, dowiecie. A skąd biorę pomysły? Same przychodzą do mojej głowy. Nie ma na to sposobu :))
      Dziękuję :*

      Usuń
  6. Powiem jeszcze raz: Aaron to dupek! Jak ja nie trawię gościa takie coś Magnusowi robić i to w takim momencie -.- grrr. Biedny Alec :( przecież jest piękny a takie rany to cześć życia Nocnego Łowcy. A Magnus i tak będzie go kochał. Chciałam napisać coś miłego a znowu myślę o Panie Dupku ;) czekam aż Maryse się dowie^^ powiem Ci, że od wczoraj co pół godziny sprawdzałam czy jest kolejny rozdział ;) no i się doczekałam :D oczywiście rozdział wspaniały i czekam na kolejny :) Twoja historia jest naprawdę wciągająca ;)
    ~Ms.Skywalker

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że tak często wpadasz na bloga, by sprawdzać, czy są rozdziały. Wiem, że to trochę nie fair, że ostatnio nie zdarza mi się ich dodawać równo tydzień po sobie, ale chyba większość już się przyzwyczaiła i mam nadzieję, że nie jest zła za dzień opóźnienia. Chociaż chyba nie jest tak źle, skoro nadal mniej więcej się mieszczę w tym tygodniowym przedziale i posty wciąż są dodawane :))
      Oczywiście, że Alec wciąż jest piękny, ale za dużo myśli.
      Dziękuję bardzo :*

      Usuń
  7. Rany Razjela! Jeszcze mi tego brakuje, żeby Malec się skłócił! Aaron - ty parszywy #$%&#$%&! Magnusiku kochany, to Aaron go pocałował! To wina tego dupka! Nie bojaj! Alec Cię kocha!
    Och noł! Czekam na next! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha najlepiej wszystko zgonić na Aarona! Przecież to aniołek :))) Żartuję oczywiście. A co zrobi Magnusik? Kto wie?
      Do następnego! :*

      Usuń
  8. AARON TY ZDRAJCO! Mała szuja :') ufałam Ci. Ciekawe jak Magnus zareaguje :o
    Cieszę się, że z Aleciem jest wszystko dobrze 💕 Rozdział jak zwykle powalający! Życzę dużo weny! Czekamy na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ładnie, no ładnie.
      Alec nadal jest piękny i cudowny, mimo iż z kilkoma dodatkowymi szramami. Jemu to raczej nie robi różnicy, bo oczywiście najważniejsza jest opinia Magnusa :))
      Dziękuję :*

      Usuń
  9. Serio... Aaron serio musiałeś to powiedzieć...
    A tak ogólnie naprawdę uwielbiam twojego bloga! Zawsze z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały. Doszło nawet do tego za na obozie harcerskim włączyłam internet żeby przeczytać następne.;) czekam na moment gdy maryse otwarcie dowie się co łączy magnusa z aleciem. No i mam nadzieję że jak Alec wyzdrowieje to pojawia się jakieś ostrzejsze sceny z nim.. Dawno nie było
    Życzę duuuuzo weny i czasu na pisanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej musiał :))
      Może i nie było jakiś ostrzejszych scen z Maleciem, ale nic nie obiecuję. Na razie nie biorę tego pod uwagę, ale może się to zmieni :)
      Dziękuję bardzo. Miło mi :*
      PS zawsze chciałam być harcerką. Nie wiem dlaczego.

      Usuń
  10. Aaronie... mój drogi Aaronie... Nienawidzę Cię! Ty yghh! Spokojnie, zachowam spokój, ale jakbym była tam koło Magusa, mojego biednego, wyczerpanego Magnusa, to w stronę Aarona leciałby już jakiś ciężki przedmiot! Jak on śmiał powiedzieć coś takiego w takim momencie?! I że niby Magnus się wywyższa?!?!?! P.H.I. Alec, groszku, nie masz się czym przejmować, Magnus będzie Cię kochał nawet z niewiemiloma bliznami i każda będzie dla niego najpiękniejsza ^_^ także nic się nie martw, tylko zdrowiej i wytłumacz swojemu ukochanemu to nieporozumienie z Aaronem.. (niesamowicie się cieszę, że Alec czuje się już lepiej ^_^ ) Nie mogę się doczekać jak zareaguje Magnus ;D rozdział jak zwykle perfecto ^^ życzę Ci tyyyyle weny, że nikt nie umie do tylu liczyć XD Czekam na kolejną dawkę Maleca, która jest mi niezbędna do życia ;*** ~JokerFan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się tak, jakbym sama napisała ten komentarz. Moja siostra zawsze mi powtarza, że wszystko za bardzo przeżywam. Nie czytała Darów Anioła ani tym bardziej nie wie o istnieniu tego bloga, ale ogląda ze mną wszystkie seriale, w tym też Shadowhunters. Zawsze mówiłam o Magnusie i Alecu tak, jak to napisałaś. Mój biedny, kochany Magnus był taki smutny, kiedy Alec powiedział mu o swoim ślubie i bardzo chciałam wtedy przy nim być. A Alec i te jego rozterki sprawiały, że był w moich oczach jak taki mały, zagubiony robaczek, a przy tym był silny i taki odważny, a Magnus taki pewny siebie i cudowny, ale wiedziałam, że i tak będą razem. Moja kochana parka <3
      Ups, chyba za bardzo się rozkręcam, ale to dlatego, że naprawdę ich lubię.
      Dziękuję bardzo :*

      Usuń
    2. Miło mi to słyszeć ^^ Ja też cały czas słyszę, że "to tylko książka/serial, nie przeżywaj tak" XD Ale co ja zrobię, że mogę chodzić w depresji jak coś się im nie układa, albo skakać ze szczęścia i cieszyć twarz jak głupia, kiedy wszystko idzie dobrze ;D A Shadowhunters to już cała gama emocji, Magnus i Alec powalają (tak jak w Twoim blogu) <3

      PS Przy pocałunku Maleca w serialu zrobiłam screeny chyba co sekundę, wysłałam wszystkie koleżance i spamowałam jej jak bardzo się cieszę XD I nadal wydaje mi się, że przeżywanie losów bohaterów to nic złego XDD

      PS2 Czytając Twoją odpowiedź cieszę jak głupia tak jak wcześniej to określiłam ;D ~JokerFan

      Usuń
    3. No właśnie! Nie da się siedzieć cicho i niczego nie komentować :)))
      PS Czuję, że byśmy się dogadały w wielu kwestiach.

      Usuń
  11. O mój Boże! Aaron ty dupku i idioto! On zawsze musi coś zepsuć uh.. A już go zaczynałam lubić xd Z Aleciem wszystko ok i to najważniejsze, tylko teraz będzie jakaś drama o nie:( Biedny Magnus. Normalnie zabić nie tłumaczyć! Czekam na nextt :3 ♥
    WENY!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego od razu drama? Nie wierzysz w szczęśliwe zakończenia? :)))
      Dziękuję :*

      Usuń
  12. Oż ty Polsacie, dobrze, że niedługo następny. Mam nadzieję, że następny rozdział przeczytam w dzień jego dodania, ale tak to jest, gdy na promie internet jest 2 piętra niżej a lenistwo twierdzi, że to za daleko. Na szczęście jestem w domu i mogę już na bieżąco chwalić to zacne opowiadanie, które mam nadzieje, że będzie dłuższe od mody na sukces (ale bez schodzenia po schodach przez 3 odcinki :D) do Nexta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy będzie takie długie, bo szczerze mówiąc, to zbliżamy się już powoli do końca, ale obiecuję, że nie będziesz zawiedziona. I masz rację! Następny już niedługo :))
      Dziękuję i do kolejnego :*

      Usuń
  13. Teraz zasnac nie moge T^T
    ~Airy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odbijesz sobie dzisiejszej nocy. Śpij i śnij o uroczym Malecu :*

      Usuń
    2. Snie o nich zawsze <3 :D
      ~Airy

      Usuń
  14. Jeny haha Kocham Aarona
    Jest dupkiem, ale w tym wszystkim jest doskonały.
    Kolejny trzymający w napięciu rozdział.
    Gratuluję :*

    OdpowiedzUsuń