sobota, 21 lutego 2015

ROZDZIAŁ IX

Magnus właśnie zajmował swoje stałe miejsce w jadalni. Bez entuzjazmu przywitał się z Lightwood'ami, którzy przyszli kilka minut wcześniej. Jace i Izzy odpowiedzieli czarownikowi i wrócili do jedzenia, Alec natomiast przyjrzał mu się uważniej.
- Coś nie tak? - zapytał Magnus.
- To chyba ja powinienem zadać to pytanie - odparł Nocny Łowca. - Coś się stało?
- Dlaczego tak myślisz? - zdziwił się Bane i chwycił kanapkę.
Alec wzruszył ramionami.
- Zawsze jesteś taki pełen energii, a dzisiaj .. nie wiem - wyjaśnił.
Magnus ziewnął i zasłonił usta ręką.
- Przepraszam - powiedział cicho. - Nie wyspałem się - dodał po chwili.
Lightwood pokiwał smutno głową i nalał kawy do dwóch kubków. Jeden postawił obok siebie, a drugi podał czarownikowi.
- Dziękuję - wymruczał Bane cicho i uśmiechnął się ciepło.
Alec nieśmiało odwzajemnił uśmiech.
- Ej! A mi dlaczego nie nalejesz kawy? - zaprotestował Jace.
- Masz ręce, sam sobie nalej - odpowiedział jego brat.
Blondyn prychnął.
- A Magnus niby ich nie ma? - wskazał dłonią na czarownika.
Alec się zakłopotał. Nie widział, co powiedzieć, więc tylko wzruszył ramionami i posłał mu minę w stylu "no co zrobisz? nic nie zrobisz", Magnus zaś uśmiechnął się do niego z wywyższeniem.
- Ładne przywileje - burknął Jace i sam nalał sobie gorącego napoju.
Isabelle prychnęła, ale nie skomentowała wtrącenia brata. Posiłek skończyli w ciszy i rozeszli się tak jak codziennie rano.
Kilka minut przed dziewiątą Magnus usłyszał ciche pukanie. Odruchowo powiedział „proszę” i sekundę później zobaczył Aleca stojącego w drzwiach jego gabinetu.
- Em - uśmiechnął się niepewnie. - Mogę?
- Jasne, wejdź - odpowiedział i ręką wskazał krzesło przed biurkiem. - Siadaj.
Brunet zrobił, co mu kazano. Zapadła cisza.
- Nie masz treningu? - zapytał Bane, kiedy cisza zaczęła mu ciążyć.
- Mam jeszcze kilka minut - odparł Alec.
Czarownik pokiwał głową. Lightwood spuścił wzrok.
- Coś si..
- Potrzebujesz czegoś? Mogę ci jakoś pomóc? - wszedł mu w słowo Nocny Łowca.
Magnus przyjrzał mu się dokładnie.
- Dlaczego miałbyś mi w czymś pomagać? - zadał pytanie marszcząc czoło.
Alec wzruszył ramionami. Bane wstał z fotela, okrążył biurko i oparł się o mebel. Znajdował się teraz dokładnie naprzeciwko chłopaka, jakiś metr od niego.
- Alec? - zaczął. Liczył na to, że Nocny Łowca na niego spojrzy, ale się przeliczył. - Alexander? - powtórzył używając tym razem pełnego imienia chłopaka.
- Co? - zapytał cicho podnosząc wzrok. Magnus uśmiechnął się do niego ciepło.
- Co jest? - zapytał delikatnie.
- Nic - odpowiedział szybko.
- Ech, Alexander - jęknął. - Dlaczego w takim razie tu jesteś? - spytał przyjaznym tonem.
- Chciałem zobaczyć czy niczego ci nie brakuje - ponownie wzruszył ramionami. - Czy nie mógłbym cię w czymś wyręczyć.
Magnus w dalszym ciągu nie wiedział, o co mu chodzi.
- Dlaczego miałbyś mnie w czymś wyręczać?
Alec odwrócił wzrok.
- Nie wiem, chciałem ci jakoś wynagrodzić to, że przeze mnie się nie wyspałeś - powiedział cichutko.
- Co? - zapytał Magnus głupio.
Spróbował złapać z chłopakiem kontakt wzrokowy, ale Alec nadal na niego nie patrzył.
- Zupełnie niepotrzebnie - zaczął Bane. - Po pierwsze, to nie przez ciebie się nie wyspałem. Od jakiegoś czasu nie mogę spać. Nie pamiętam nawet, kiedy ostatni raz przespałem całą noc - wyznał. - A po drugie, nie narzekam na to, co miało miejsce wczoraj. Mówiłem ci przecież, że nie było tak źle - uśmiechnął się szeroko.
Wyciągnął rękę i złapał Aleca za nadgarstek. Pociągnął go lekko do góry, nakazując mu w ten sposób wstać. Chłopak niechętnie spełnił jego niemą prośbę i stali teraz bardzo blisko siebie. Alec nie miał jak uciec wzrokiem.
- Nie gniewam się na ciebie, bo nie mam o co, rozumiesz? - zapytał Magnus łagodnie.
- Masz o co. Nie spałeś, bo ze mną wyszedłeś. Jestem kretynem i zasnąłem, a ty posłużyłeś mi za poduszkę - zaczerwienił się. - Nie mów, że nic się nie stało, bo się stało!
- Co się niby stało, co?
Alec spojrzał mu w oczy. Magnus był od niego kilka centymetrów wyższy, dlatego musiał lekko zadrzeć brodę, by mu się to udało.
- Słuchałeś mnie przed chwilą? Wiesz, co powiedziałem?
- Tak.
- Więc czemu nadal obstajesz przy swoim? - zapytał Magnus.
Alec wzruszył ramionami i spuścił głowę.
- Ech, Alec? - zaczął czarownik po chwili ciszy.
Alec spojrzał na niego pytająco.
- Pytałeś, czy mógłbyś coś dla mnie zrobić, prawda?
Chłopak potwierdził skinieniem głowy. Nie wiedział jednak, czego by chciał od niego Bane.
- Więc jest taka jedna rzecz .. - uśmiechnął się pod nosem, a Alec uniósł brew.
- O co chodzi? - zapytał rzeczowo.
- Uśmiechnij się - wypalił.
- Słucham? - Lightwood początkowo myślał, że się przesłyszał.
- Jeden, mały uśmiech - poprosił. - Dla mnie.
- Zapomnij - odparł.
- Oj, no proszę - zrobił smutną minkę. Alec widząc to uśmiechnął się lekko, zaraz jednak na jego twarz powrócił wcześniejszy grymas.
- Czekam - Magnus go ponaglał.
- No przecież się przed chwilą uśmiechnąłem - zaprotestował.
- Co? - udawał głupiego. - Nie widziałem, jeszcze raz - zażądał.
- Głupi jesteś - powiedział i widząc wyraz twarzy Magnusa szybko tego pożałował.
- Że co proszę? - zapytał niemal piskliwie. - Ja jestem głupi? - uniósł brew.
- Ee - zająknął się Alec i uśmiechnął delikatnie.
- Nawet nie zaprzeczysz? O ty mała szujo! - powiedział i połaskotał chłopaka po brzuchu.
Alec automatycznie zaczął się śmiać.
- Prze-przestań, proooszę - mówił przez śmiech.
- Co? Jeszcze? - pytał ironicznie i łaskotał dalej.
Alec po kilku chwilach zwijał się ze śmiechu. Magnus objął go drugą ręką w talii, żeby zapobiec upadkowi.
- Maagnus, p-proszę, prze .. ech - jęczał - przestań.
Bane posłuchał go dopiero wtedy, kiedy zobaczył, że chłopak naprawdę ma dość.
- Chcesz coś jeszcze dodać? - zapytał, kiedy skończył go torturować.
Alec dla utrzymania równowagi przytulił się do czarownika oplatając go ramionami. Magnus nie miał nic przeciwko temu, sam nadal obejmował go jedną ręką. Lightwood schował twarz w szyi Bane'a. Kiedy usłyszał jego pytanie, szybko potrząsnął głową. Magnus widząc jego reakcję zaśmiał się krótko. Dał mu kilka chwil, aby się uspokoił.
Zastanawiał się, jak naturalną wydawała mu się poza, w jakiej się znajdowali. Stali przytuleni i nie było w tym niczego sztywnego, czy dziwnego. Ramiona Lightwood'a obejmowały go pewnie i z własnej woli. Było mu ciepło i przyjemnie. Czuł słodki oddech Aleca, który powoli się uspokajał.
Jego rozmyślania przerwało ciche pukanie do drzwi. Nie zdążyli jednak odskoczyć od siebie, kiedy do gabinetu weszła siostra Alexandra, Izzy.
- Magnus .. - przerwała, kiedy zobaczyła, że nie jest sam.
Alec natychmiast odsunął się od czarownika i spłonął rumieńcem. Popatrzył na swoją siostrę przerażony i zaraz odwrócił wzrok. Magnus również nie został nieporuszony. Rzucił Isabelle gniewne spojrzenie.
- Ee - zaczęła dziewczyna. - Przepraszam, m-myślałam, że jesteś s-sam - wyjąkała.
- Mogłaś poczekać na "proszę" - warknął zły na to, że przerwała mu chwile bardzo dla niego przyjemne.
- Przepraszam - powtórzyła i zerknęła na Aleca.
Ten oblał się jeszcze większym rumieńcem i lekko zażenowany zwrócił się do Magnusa.
- Ee - zaciął się. - Pójdę już. Do zobaczenia później? - dodał niepewnie.
- Tak, do zobaczenia - zgodził się czarownik.
Lightwood kiwnął głową i poprawił koszulkę. Z rękoma w kieszeniach spodni ruszył w kierunku drzwi. Mijając siostrę posłał jej grymas i wyszedł. Obyło się bez trzaskania drzwiami.

***

- Wszędzie wchodzisz jak do siebie? - naskoczył na siostrę Alec kilka minut później.
Zaczekał na nią po drugiej stronie wejścia do gabinetu czarownika.
- Przecież przeprosiłam - powiedziała i ruszyła do sali, w której mieli dzisiaj zajęcia. - Poza tym nie wiem, o co się tak obaj wściekacie.
- Nie wiesz? - zapytał z niedowierzaniem. - Nie wiesz?! - powtórzył głośniej. - Mogłaś chociaż poczekać na to cholerne "proszę"!
- Ale nie poczekałam - stwierdziła. - Nie krzycz na mnie - dodała spokojnie.
- Nie krzyczę - odburknął.
Szli kawałek w ciszy.
- Jesteś na mnie zły? - zapytała łagodnie.
- Tak - powiedział krótko.
- Nie rozumiem dlaczego - wzruszyła ramionami. - To chyba ja powinnam być zła.
Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami.
- Co? Niby dlaczego?! - zaczął ponownie iść i po kilku krokach ją dogonił.
- Nie powiedziałeś mi nawet, że jesteście razem - traciła cierpliwość. - Pytałam, Alec! Pytałam cię i to nie raz! Pytałam, czy masz kogoś! Pytałam nawet konkretnie o Magnusa! I zawsze zaprzeczałeś! - mówiła głośniej.
- Oczywiście, że zaprzeczałem! - przyznał zły.
- Nie ufasz mi?! - wymachiwała gniewnie rękoma.
- Co?!
- Słyszałeś! Dlaczego mi nie powiedziałeś?! - wściekła się.
- Bo nie ma o czym mówić! - wydarł się. Nie widział żadnych podstaw, dla których jego siostra mogła twierdzić, że kogoś miał.
- Nie ma o czym mówić?! - prychnęła. - Proszę cię! Nawet teraz mógłbyś przestać udawać!
- Niczego nie udaję!
Weszli do sali zwracając na siebie uwagę większości ludzi. Nauczycieli na szczęście jeszcze nie było w środku. Szybko znaleźli się przy swoich znajomych.
- Łoo, co się stało? - zapytał Jace łagodnie.
- NIC! - krzyknęli zgodnie i stanęli jak najdalej od siebie.
- Okej - uniósł ręce w poddańczym geście. - Jak chcecie - wzruszył ramionami i odwrócił się do Davida. Postanowił nie ciągnąć tematu. Znał swoje rodzeństwo i wiedział, że prędzej czy później by oberwał.
Chwilę po nich weszli nauczyciele i rozpoczęli zajęcia. Od razu nakazali usiąść w grupach przez nich ustalonych. Alec niechętnie odszedł do miejsca, w którym zaczęła się już zbierać jego "ekipa". Przywitał się z nimi i usiadł obok Lucy.
- Wszystko okej? - zapytała cicho.
- Tak - odpowiedział natychmiast.
Nie czuł potrzeby zwierzania się. A w szczególności dziewczynie, z którą zdołał zamienić kilka słów. Lucy nie naciskała, za co Alec był jej w duchu wdzięczny.
Po kilku minutach trenerzy rozdali każdej drużynie teczki, w których znajdowały się tematy ich prac i namiastki materiałów, które mogą wykorzystać w prezentacji. Podali im również zagadnienia, które mogą okazać się pomocne w ich projektach. Grupy miały także wybrać kapitana i podać jego imię na koniec zajęć. Po tych małych ogłoszeniach nauczyciele usiedli przy swoim stole, dając im w ten sposób znak na rozpoczęcie pracy.
- Alec - powiedziała dziewczyna z Anglii, Hannah.
- Co ja? - zapytał zaskoczony.
- Będziesz liderem - stwierdziła z uśmiechem.
- O tak - podchwyciła Kate. - Alec będzie z nas wszystkich najlepszy.
- Alec nie chce - powiedział Lightwood. - Znajdźcie sobie kogoś innego. Ja się nie nadaję.
Wzruszył ramionami.
- Oczywiście, że się nadajesz - zaoponowała szybko dziewczyna. Mówiła bardzo przesłodzonym głosem.
- Nie chcę - odparł twardo i odsunął się od Kate. Nie wiedział nawet, kiedy się do niego przybliżyła.
- Alec, myślę, że Kate ma rację - dodał pewnie Noah. - Przecież nie będziesz miał jakiś dodatkowych zadań. Tak mi się przynajmniej wydaje - stwierdził, a wszyscy się zaśmiali. - Po prostu będziesz wpisany na listę.
- Więc czemu ty się nie zgłosisz? - zapytał z uśmiechem.
- Mnie nikt nie chce - machnął ręką i zanim Alec zdążył zareagować dodał: - Kto jest za tym, żeby Alec był kapitanem?
Cała grupa podniosła ręce. Wybuchli śmiechem widząc skrzywioną minę chłopaka.
- Odwalcie się – warknął.
- Zgodził się! - wykrzyknął radośnie Louis, mieszkaniec wiedeńskiego Instytutu.
Alec pokiwał głową i zaśmiał się cicho. Reszta zaraz do niego dołączyła, a potem zajęli się tym, co zostało im zadane. Przeglądali informacje z teczki, dopisywali to, co wiedzieli i planowali, jakich książek będą szukać w bibliotece.

***

Magnus właśnie wyszedł z gabinetu. Chciał już znaleźć się w środku, bo nie widział się z Aleciem od momentu, w którym przerwała im jego siostra. Nie miał w zasadzie wcześniej czasu, żeby przeanalizować wcześniejszy incydent. Nie wiedział, co Lightwood o tym myślał i jak odebrał jego .. ich .. właściwie jak to nazwać? W końcu przecież tylko się przytulili.
Na szczęście nie musiał już o tym myśleć, bo wchodził do jadalni.
- Serio będziecie tak siedzieć i się nie odzywać? - usłyszał irytujący głos blondyna. - Magnus! - wykrzyknął radośnie, kiedy czarownik siadał przy stole.
Bane posłał mu obojętne spojrzenie.
- Tak? - zapytał.
- Jak dobrze, że jesteś - powiedział.
Magnus prychnął i uniósł brew w geście mówiącym: "wszystko okej?".
- Gdybym wiedział, że tak bardzo za mną tęsknisz, przyszedłbym wcześniej - odpowiedział z kpiącym uśmiechem.
- Ty chociaż mówisz - skomentował Jace.
Magnus spojrzał na Aleca pytająco. Ten nic nie powiedział i pod wpływem wzroku sąsiada poprawił się na krześle. W ten sposób zupełnie nieświadomie się do niego przysunął. Bane uśmiechnął się w duchu.
- Dlaczego? - ponownie zwrócił się do blondyna.
- Co dlaczego? - nie wiedział, o co mu chodzi.
- Dlaczego Isabelle i Alexander się nie odzywają? - wyjaśnił.
Po kręgosłupie Aleca przebiegł przyjemny dreszcz, kiedy usłyszał swoje imię z ust czarownika. Tak idealnie wypowiedziane. Wypływające z tak idealnych ust .. mmm .. "Przestań!" - zbeształ sam siebie w myślach.
Jace wzruszył ramionami. Chciał coś powiedzieć, ale uprzedziła go jego siostra.
- Bo Alec to kretyn, który boi się przyznać do czegoś bardzo oczywistego i zaprzecza wszystkiemu, co zauważają inni - powiedziała na jednym wydechu.
- Zauważają coś, czego nie ma - dodał cicho jej brat.
- Nawet teraz musisz udawać? - gorzko się zaśmiała.
- Niby co? - zapytał automatycznie.
- Wiesz co.
- Nie wiem - odpowiedział. - Nie mam pojęcia, o co ci chodzi. I chyba nie chcę wiedzieć. Ubzdurałaś coś sobie i próbujesz mnie do tego przekonać. Nie możesz przeżyć tego, że nie masz racji.
- Nie mam racji?! - mówiła coraz głośniej.
- Izzy, ciszej - poprosił Jace.
Zignorowała go.
- Nie mam racji? - powtórzyła. - Mam oczy, nie jestem ślepa, Alec! - już niemal krzyczała.
- Isabelle, zwracasz uwagę większości osób znajdujących się w tej sali - powiedział Magnus.
Wzruszyła ramionami. Była zła. Zła na Aleca za to, że próbuje coś przed nią ukryć, zła na Magnusa za to, że jej przerywa i zwraca uwagę i przede wszystkim zła na siebie za to, że nie porozmawiała z bratem o tym wcześniej i że teraz muszą się kłócić.
- Isabelle, pogadamy o tym później - powiedział Alec. Wstał i zasunął za sobą krzesło. Drżały mu ręce, co świadczyło o tym, że również jest rozdrażniony. - Teraz nie mam ochoty, a poza tym nie panujesz nad sobą. Przyjdź, jak ochłoniesz - syknął i wyszedł z sali.
Magnus spojrzał na jego rodzeństwo i także wstał.
- Nie idź do niego - warknęła Izzy.
- Skąd pomysł, że chciałem to zrobić? - zapytał. Isabelle otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła. - Właśnie. Jakoś nie jestem głodny - dodał i wyszedł z pomieszczenia odprowadzany szeptami innych Nocnych Łowców.
Powiedział siostrze Aleca, że do niego nie idzie. Skłamał. Pierwsze, co zrobił po wyjściu z jadalni, to rozejrzał się po korytarzu. Myślał, że może jeszcze złapie chłopaka, ale tak się nie stało. Ruszył w stronę jego pokoju.

***

Alec wyszedł wściekły z sali. Sam nie wiedział, dlaczego był w takim stanie. Do tej pory żadna kłótnia z siostrą nie wyprowadziła go aż tak z równowagi. Zły skierował kroki do swojego pokoju. Wiedział, że nikt nie będzie mu tam przeszkadzał. Powiedział siostrze, żeby ochłonęła i sam również tego potrzebował. Wystarczyłaby chwila, a sam całkowicie straciłby cierpliwość.

***

Magnus zapukał do drzwi pokoju Aleca. Nie usłyszał odpowiedzi, dlatego ponowił pukanie. Chłopak się nie odzywał, ale czarownik wiedział, że ten jest w środku, słyszał jego kroki.
Chciał zapukać po raz kolejny, ale usłyszał ciche:
- Idź stąd.
Uśmiechnął się lekko i nic nie robiąc sobie z nakazu bruneta wszedł do środka.
- Nie - powiedział i stanął przy biurku.
Alec spojrzał wściekle na osobę, która zlekceważyła jego prośbę. Przez jedną sekundę w jego oczach można było zobaczyć radość. Radość z faktu, że Magnus do niego przyszedł. Zaraz jednak jego oczy zrobiły się zimne, a twarz przybrała obojętną maskę. Odwrócił wzrok i ponownie zaczął wpatrywać się w okno.
- Co się dzieje? - zapytał Magnus spokojnym głosem.
Odpowiedziała mu cisza. Alec stał odwrócony do niego tyłem.
- Alec?
- Co? - zapytał tonem wypranym z emocji.
- Zadałem ci pytanie - wyjaśnił. - Czekam na odpowiedź.
Lightwood prychnął i pokręcił głową.
- To nie twój interes - odpowiedział.
Magnus zrobił dwa kroki w jego stronę.
- A ja myślę, że to jednak ma związek ze mną - wzruszył ramionami.
- Mylisz się - skomentował.
Czarownik jeszcze bardziej zmniejszył dystans między nimi. Stał teraz zaledwie cztery kroki od Aleca.
- Nie wydaje mi się. Widziałem, że Isabelle na mnie zerkała - cały czas mówił spokojnym głosem terapeuty. - Powiedz mi - zbliżył się jeszcze bardziej.
- Gówno widziałeś - Alec zdawał sobie sprawę z tego, że Magnus był coraz bliżej.
- Alec - stanął za nim. - O co chodzi?
Chłopak poczuł oddech Bane'a na karku i zadrżał delikatnie.
- O nic - odpowiedział cicho.
Magnus przejechał palcem wzdłuż jego kręgosłupa.
- Przestań - odparł. - Przecież widzę, że coś się stało.
- Nic się nie stało - wyszeptał Lightwood. Odsunął się od palca jeżdżącego po jego plecach. - I przestań to robić - dodał.
- Co? - zapytał głupio Bane i przysunął się ponownie.
Zastanawiało go to, jak chłopak reagował na jego dotyk. Postanowił coś wypróbować, dlatego wyciągnął rękę do przodu i pogłaskał go po ramieniu.
- Magnus - jęknął Lightwood.
- Hmm? - wymruczał mu do ucha.
- Przestań - poprosił.
- Dlaczego? - zapytał i objął go w pasie. - Przeszkadza ci to?
- N.. Tak - poprawił się.
- Nie wierzę - zaśmiał się Bane.
Rękoma błądził po brzuchu Nocnego Łowcy. Badał jego idealnie wyrzeźbione mięśnie. Oddech Aleca zaczął się urywać. Biło od niego również więcej ciepła. Magnus odetchnął głęboko, wciągając piękny zapach chłopaka.
- Magnus, proszę - wyszeptał. - Zostaw mnie.
Zaczął odsuwać się od czarownika.
- Puść - powiedział niemal błagalnie.
Bane spełnił jego prośbę. Zabrał ręce z jego brzucha i zrobił krok do tyłu.
- Co się dzieje? - zapytał łagodnie.
- Nic - odpowiedział Alec i się obrócił. Stanął przodem do niego ze spuszczoną głową.
- Hej - złapał go za podbródek i lekko go uniósł. Spojrzał mu w oczy. Ujrzał w nich ból. - Czy to co cię dręczy ma coś wspólnego ze mną?
Alec ponownie zaprzeczył, a ból w jego oczach przybrał na sile.
Potrząsnął głową, żeby odczepić się od ręki Magnusa. Kiedy już mu się to udało, odsunął się i usiadł na biurku. Bane szybko do niego podszedł i stanął pomiędzy jego nogami.
- Alec, proszę cię - powiedział ledwo słyszalnie.
- Dlaczego tak ci na tym zależy? - zapytał lekko zachrypnięty Lightwood.
Magnus wzruszył ramionami.
- Chcę wiedzieć, co cię dręczy. W inny sposób nie będę w stanie ci pomóc.
- Nie możesz mi pomóc - powiedział.
- Zobaczymy.
- To ci się nie spodoba.
- Przekonajmy się.
Rozmawiali szeptem.
Alec pokręcił głową.
- Alec - wymruczał i złapał go za rękę. Pociągnął go lekko i nakazał wstać.
Chłopak niechętnie spełnił jego polecenie. Spojrzał mu w oczy.
- Alec - powtórzył. - Alexander.
- Hmm?
- Powiedz mi, o co chodzi - poprosił.
- Nie - odparł.
- Proszę.
Pokręcił głową.
- To coś ma związek ze mną. Chcę wiedzieć - powiedział stanowczo.
- Obiecaj mi coś - poprosił.
Magnus zaskoczony skinął głową.
- Obiecaj, że nie powiesz nikomu i, że nie znienawidzisz mnie do końca - powiedział łamiącym się głosem.
Magnus chciał zapytać, dlaczego, ale zobaczył wyraz twarzy chłopaka. Zrobiło mu się smutno, strasznie smutno. Nie mógł patrzeć na cierpiącego Aleca, dlatego tylko ponownie kiwnął głową.
- Ja .. - zaczął Lightwood. - Nie wiem, jak wyrazić to słowami.
- W takim razie pokaż - zaproponował i dla dodania otuchy ścisnął jego dłoń. Żeby nie krępować go wzrokiem, spuścił głowę.
Alec odetchnął głęboko i pochylił się w stronę Magnusa. Ten zdziwiony tak nagłą bliskością ponownie podniósł głowę i spojrzał w oczy chłopaka. Szalała w nich burza emocji. Niezdecydowanie. Ból. Rozterka. Ale widoczne były też iskierki radości. Nikłe bo nikłe, ale jednak.
Następnym, co zdążył zauważyć to przymykające się oczy Aleca i zmniejszający się dystans. W końcu poczuł ciepły oddech na swoich wargach, a później zastąpiły je usta chłopaka. Tak miękkie, tak delikatne i tak niepewne. Chciał się poruszyć, pogłębić pocałunek, ale bał się, że przestraszy chłopaka. Chciał dać mu jakiś znak, żeby nie przestawał. Alec jednak szybko się odsunął. Stanął do niego tyłem i odkaszlnął.
- Przepraszam – wyszeptał. Nie dał czarownikowi czasu na pytania, sam również niczego nie wyjaśnił. Wyszedł zostawiając go samego w swoim pokoju.

_________________________________________________

Hej :)
Dziękuję za komentarze, wejścia i takie tam. I dziękuję, że ze mną jesteście <3
Jakoś nie jestem przekonana co do tego rozdziału, chyba mi nie wyszedł :( Ale wy to oceńcie.
Przepraszam i postanawiam się poprawić :)
Przepraszam również za mogące wystąpić literówki lub inne błędy.
Biorę się za kolejny rozdział i postaram się, aby był lepszy od tego :)
Miłego czytania i miłego wieczoru :* Buuuuziole :)

10 komentarzy:

  1. " SCENA " JAK MAGNUS ŁASKOTAŁ ALEC'A I JAK KAZAŁ MU SIĘ UŚMIECHNĄĆ UDAJĄC GŁUPKA I ŚLEPEGO NAJLEPIEJ CI CHYBA WYSZŁA . AŻ SIĘ ŚMIAŁEM DO MONITORA XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha :)
      cieszę się, że się podobało :)

      Usuń
  2. Boski
    Mi się ten rozdział bardzo podoba
    No ale jak mogłaś skończyć w takim momencie? Jak?!
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo :)
      a tak jakoś, chciałam was trochę pomęczyć hihihi
      nie no, żartuję oczywiście :D
      buziaki :*
      a następny rozdział już wkrótce

      Usuń
  3. Omomomomomo, czekałam na ten moment <333 . Jesteś zarąbista <3 . Pisaj dalej! Weny życzę i pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję dziękuję dziękuję <3
      Uwielbiam cię! :D
      WIELKIE BUUUZIAKI :*

      ps piszę piszę

      Usuń
  4. Scena złaskotkami kompletnie mnie rozczuliła :) a później jak stali tacy przytuleni... :) boskie <3 I ten pocałunek :D
    Czekam na więcej :)
    Pozdrawiam, życzę duuużo weny :*
    /Annabeth

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      dużo weny? oj, przyda się :*
      to miłe, że komuś się podoba to, co piszę :)
      dziękuję jeszcze raz i informuję, że na dniach pojawi się kolejny post :D

      Usuń
  5. Alec ty idioto kochany :')
    Chyba się zakochałam w tym blogu. Proszę, nawet nie próbuj przestawać xD Czekam ze zniecierpliwieniem! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha :)
      zakochałaś? o jacie, ale ekstra *skacze po pokoju ze szczęścia*
      na razie nie mam w planach zakończenia opowiadania, także nie masz się, o co martwić :*
      będę pisać, dopóki znajdzie się ktoś, kto zechce TO czytać :)

      Usuń