środa, 22 lipca 2015

ROZDZIAŁ XXVII

Następnego dnia Alec już od południa chodził jak podminowany. Lepiej się było do niego nie zbliżać. A najgorsze było to, że on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. W końcu by nikomu nic nie zrobić około czternastej zamknął się w swoim pokoju.
Wpatrywał się teraz, dwie godziny później, z kwaśną miną w swoje odbicie, po raz kolejny poprawiając kołnierz koszuli. Miał straszne problemy z wyborem stroju na dzisiejszy wieczór. Dodatkowo był zdenerwowany tym, że Magnus nie chciał mu podać żadnej wskazówki, gdzie dzisiaj wychodzą. Skaranie boskie z tym czarownikiem. Im dłużej Alec go wypytywał, tym bardziej on się z tego cieszył, chociaż nie mówił kompletnie nic. To ma być niespodzianka.
Stał więc teraz i ponownie zastanawiał się, czy dobrze się ubrał. Miał na sobie ciemne, wąskie spodnie, które bardzo dobrze na nim leżały i niebieską koszulę, która idealnie pasowała do jego oczu. Bardzo się starał. Chciał się przypodobać swojemu chłopakowi. Wziął gorącą, odświeżającą kąpiel, ułożył nawet starannie włosy, co wcześniej mu się rzadko zdarzało. Podskoczył jak oparzony, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Zerknął przerażony na zegarek, by upewnić się, że miał jeszcze trochę czasu. Zeszło z niego całe wstrzymywane powietrze, kiedy już to zrobił. Miał jeszcze niecałe pół godziny. Wydał więc komendę, by osoba, która pukała, weszła do środka. Tak się też stało i chwilę później w odbiciu ujrzał również swoją siostrę. Zagwizdała ona z podziwem i zaśmiała się melodyjnie.
- Masz randkę – bardziej stwierdziła, niż zapytała.
Alec z głośnym świstem usiadł na łóżku, odsuwając na bok wszystkie rzeczy, które wyciągnął wcześniej z szafy i tam położył. Oparł łokcie o kolana i podparł brodę na pięści. Dopiero wtedy pokiwał głową, potwierdzając jej słowa. Isabelle przysiadła obok niego i oparła głowę na jego ramieniu.
- Lubię patrzeć na ciebie i Magnusa. Ładnie razem wyglądacie – stwierdziła, na co jej brat zaśmiał się wesoło, choć nadal odrobinę nerwowo. - Naprawdę! I ma na ciebie dobry wpływ – dodała po chwili.
Obrócił zainteresowany głowę w jej stronę i przyjrzał jej się uważniej.
- Co znaczy, że ma na mnie dobry wpływ? - chciał wiedzieć.
Izzy pogłaskała go lekko po udzie, odwzajemniając spojrzenie.
- Zmieniłeś się, odkąd z nim jesteś – powiedziała, dokładnie przyglądając się twarzy swojego brata, by ewentualnie coś z niej wychwycić. - Jesteś bardziej spokojny i częściej się uśmiechasz. Nie patrz tak na mnie! Taka prawda – uśmiechnęła się szeroko.
Alec kiwnął tylko głową, postanawiając nie komentować jej słów. Automatycznie też zaczął się nad nimi zastanawiać. Naprawdę się zmienił? Dlaczego więc tego nie zauważył?
Siedzieli jeszcze jakiś czas, rozmawiając na różne tematy. Lightwood cieszył się z przyjścia siostry, bo poczuł się pewniej. Przy niej się rozluźnił i nabrał chęci na to spotkanie. Oczywiście wcześniej też je miał, ale teraz nie mógł się wręcz jej doczekać.
- Myślisz, że spinki do mankietów byłyby przesadą? - zapytał nagle.
- A gdzie idziecie? - odparła rzeczowo.
Alec wstał i znów podszedł do lustra.
- Ee - zawahał się. - Nie bardzo wiem - wzruszył ramionami.
Isabelle aż zachłysnęła się powietrzem.
- Naprawdę? - zapytała podekscytowana.
Alec spojrzał na nią zaskoczony. Dlaczego tak zareagowała pozostawało dla niego zagadką.
- Co w tym takiego niezwykłego? - zadał pytanie, bo bardzo chciał to wiedzieć.
- Bo to takie romantyczne - powiedziała zachwycona.
Alec zerknął na nią przez ramię.
- Nie wiedziałem, że jesteś typem romantyczki - wyznał.
- Każdy chciałby kiedyś przeżyć coś romantycznego - podeszła do niego, szeroko się uśmiechając. - Załóż spinki - dodała i poprawiła mu włosy. - Naprawdę świetnie wyglądasz - powtórzyła swoje wcześniejsze słowa. - Masz szczęście, że trafiłeś na Magnusa, przynajmniej on dba o ciebie i twoje zachcianki - odpięła górny guzik jego koszuli. - Elegancko, ale z pazurkiem - skomentowała.
Alec odsunął się od niej, powoli mając dość jej zabiegów. Dziewczyna syknęła głośno, nie pozwalając mu na to.
- Zaraz skończę - zapowiedziała i raz jeszcze wygładziła przód jego koszuli. - Załóż jakiś ładny pasek.
Chłopak dziwnie na nią spojrzał.
- Po co? - zapytał głupio. - Przecież nie spadają mi spodnie.
Izzy wybuchnęła śmiechem.
- Będziesz wyglądał bardziej męsko, skarbie - pogładziła go po policzku.
Alec nadal jej nie rozumiał, ale zrobił to, co mu poradziła. Wybrał skórzany pasek, który dostał kiedyś od niej na święta. Poprawił jeszcze koszulę, by być pewnym, że nie wystaje z żadnej strony.
Zerknął na zegarek i wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. Zostały mu trzy minuty, a chciał być na dole wcześniej! Wziął telefon, schował go do kieszeni spodni i szybko złapał perfum, który wybrał wcześniej. Nie był duszący i czarnowłosy bardzo go lubił.
- Izzy, muszę już iść - powiedział.
Siostra złapała go jeszcze przed wyjściem i pocałowała w policzek.
- Tylko się zabezpieczajcie - zastrzegła, na co jej brat automatycznie się zarumienił. - Nareszcie trochę koloru - zaśmiała się. - Już myślałam, że zaraz zemdlejesz.
Alec uśmiechnął się nerwowo i wyszedł z pokoju. Zbiegł po schodach i z ulgą stwierdził, że Magnusa jeszcze nie było. Ostatnie kilka kroków przebył powoli, starając się uspokoić rozszalały oddech.
- Witaj - usłyszał kilka minut później przy swoim uchu.
Momentalnie się uśmiechnął, odwracając się, by stanąć do niego przodem.
- Cześć - przywitał się.
Zauważył, że Bane wygląda równie elegancko co on sam i to był kolejny powód do jego szerokiego uśmiechu. Zlustrował go od dołu do góry, zatrzymując wzrok na jego twarzy. Czarownik miał na sobie ciemne spodnie, białą koszulę, która lekko połyskiwała i mieniła się różnymi kolorami i granatową marynarkę, której rękawy podwinął, tak by sięgały mu mniej więcej do połowy przedramienia, włosy ładnie zaczesane i posypane odrobiną brokatu, a oczy lekko podkreślone kredką. Nie nałożył żadnego dodatkowego makijażu, bo wiedział, że Alec tego nie lubił.
- Co mi się tak przyglądasz? - zapytał uśmiechnięty Magnus.
Lightwood położył dłoń na jego biodrze i zbliżył się delikatnie. Nikogo nie było w pobliżu, więc mógł sobie na to pozwolić.
- Jestem oczarowany. Wyglądasz absolutnie perfekcyjnie - powiedział, po czym złożył czuły pocałunek na jego policzku.
Czarownik zachichotał totalnie wesoły. Przyjemne ciepło rozlało się po jego wnętrzu.
- Ty też pięknie wyglądasz - spojrzał na jego twarz i z zadowoleniem obserwował rumieniec wypływający na jego twarz.
Uwielbiał go zawstydzać. Alec jednak postanowił zignorować zarówno jego słowa jak i swoją reakcję i podał mu ramię, by ten mógł się złapać.
- Idziemy?
Magnusa ten gest całkowicie rozczulił i po prostu nie mógł zrobić nic innego, jak tylko je przyjąć i kiwnąć głową. Bardzo mu się podobał ten Alec. Taki męski i pewny siebie, do tego dżentelmen w każdym calu.
- Powiesz mi teraz, gdzie się wybieramy? - zagadnął go, kiedy już wyszli na zewnątrz.
- Pokieruję cię, to niedaleko - zapewnił.
Alec uśmiechnął się do niego, kiwając głową. Na dworze było przyjemnie ciepło, wiał lekki wiaterek.
- Nie miałem jeszcze okazji zapytać cię o Aarona. Jak było? - chciał wiedzieć czarownik.
Lightwood skrzywił się nieznacznie, kiedy usłyszał imię tego konkretnego chłopaka. Nie porozmawiał z nim jeszcze o jego zachowaniu.
- Naprawdę chcesz o nim teraz rozmawiać? - zapytał Nocny Łowca, bo wiedział, jak jego chłopak na niego reagował.
Bane wzruszył ramionami, zerkając na niego wyczekująco.
- Oprowadziłem go i się rozstaliśmy, nic się nie stało, nie masz się czym martwić - było to trochę naciągane, ale przecież w końcu do niczego nie doszło, prawda? Nie było więc sensu denerwować teraz Magnusa.
- Rozmawialiście? - rzucił jak gdyby nigdy nic.
Alec przewrócił oczami.
- Tak, słoneczko, rozmawialiśmy - zaśmiał się i Bane również to zrobił, kiedy tylko usłyszał to zdrobnienie.
To on tak zawsze do niego mówił!
Dalsza część trasy minęła im na rozmowie na przyjemniejsze tematy. Bane nie wspominał już o Aaronie, z czego Lightwood był bardzo zadowolony. Nie chciał psuć im obu wieczoru. W pewnym momencie czarownik poprosił, by trochę przyspieszyli. Jak się okazało ich cel rzeczywiście nie był tak daleko od Instytutu, bo po chwili już wchodzili do środka. Ale tak właściwie gdzie? Nocny Łowca rozglądał się dookoła, ale szczerze mówiąc, nie miał żadnego pomysłu. Stali właśnie w holu, w którym przechadzało się już kilka osób, wyglądających równie elegancko co oni sami. Pomieszczenie było dość drogo wyposażone, a z sufitu zwisał potężny żyrandol. Nigdy nie był w tym budynku. Ba! Nigdy nie był nawet w tej części Nowego Jorku.
- Teatr? - strzelił, zerkając na swojego chłopaka.
Magnus zaśmiał się cicho, ale postanowił ulżyć czarnowłosemu w cierpieniach i zdradzić, gdzie się znajdują. Pociągnął go w stronę drzwi, przy których stał baner opisujący dzisiejsze wydarzenie. Lightwood szybko zabrał się za czytanie. Jeśli wierzyć zegarkowi na ścianie, zostało im około pięć minut.
- Koncert? - spojrzał na Magnusa, który cały czas stał za nim i cierpliwie czekał, aż ten skończy czytać.
Czarownik kiwnął głową, oczekując teraz jego reakcji.
- Na pewno jesteśmy dobrze ubrani? - dociekał Alec z uśmiechem.
- Rozejrzyj się - podpowiedział Bane, szepcząc mu do ucha. - Wszyscy są ubrani jak my, więc chyba wyglądamy odpowiednio.
Alec zrobił, jak mu nakazał czarownik i po raz kolejny zauważył ludzi stojących wokół nich. Kobiety miały na sobie piękne suknie, a mężczyźni garnitury.
- A co to za zespół? Jakoś nie kojarzę - oparł się plecami o jego klatkę piersiową. - Jaką muzykę grają?
Magnus bez skrępowania owinął ramię wokół jego talii. Ludzie ich otaczający nie byli jakoś specjalnie tym faktem przejęci, więc uznał, że nie mają nic przeciwko i, że może to zrobić. Alec też nie protestował, więc dlaczego nie?
- Już dawno zauważyłem, że lubisz czasem posłuchać spokojniejszej muzyki. Szczerze mówiąc, ja także nie gustuję w muzyce klubowej, w której liczą się tylko basy i natężenie głośności - skrzywił się na samą myśl. - Dlatego postanowiłem cię tutaj zabrać. Zespół, który rozpocznie za chwilę swój koncert, gra muzykę.. Hmm.. Trochę klasyczną, trochę jazzową, a trochę współczesną. W każdym bądź razie mam nadzieję, że ci się spodoba.
Po tych słowach otworzone zostały główne drzwi wejściowe, a przy nich stanął kontroler, który sprawdzał, czy każdy z wchodzących gości ma bilet. Alec zdążył posłać jeszcze Magnusowi ciepły uśmiech i weszli do środka. Pomieszczenie, w którym się znaleźli, było jeszcze bardziej imponujące niż wcześniejsze. Bane złapał Lightwood'a pod ramię, prowadząc go na ich miejsca. Kiedy już usiedli, Alec miał trochę czasu by rozejrzeć się dookoła. Drogie dywany, około tysiąca miękkich foteli i ogromna scena, idealnie widoczna z każdego miejsca. Sądząc po tym widoku, jak i innych osobach zajmujących odpowiednie miejsca, ten koncert był bardzo drogim przedsięwzięciem i Magnus musiał się na niego sporo wykosztować. Zerknął na swojego współtowarzysza, który również na niego patrzył.
- Podoba ci się? - zapytał, kładąc dłoń na jego udzie.
Alec jedynie kiwnął potakująco głową, bo na scenie właśnie pojawił się zespół. Chwilę zajęły im sprawy organizacyjne, ale po kilku minutach już można było usłyszeć pierwsze dźwięki.
Występ trwał prawie cztery godziny. Rzeczywiście, tak jak wcześniej mówił Magnus, Alecowi bardzo spodobała się muzyka, którą grali. Była bardzo przyjemna dla ucha i pozwalała się odprężyć. Kolejnym przyjemnym doznaniem było to, że Bane przez cały czas jego trwania, gładził go delikatnie po nodze. Przebierał palcami, wywołując miłe dreszcze na jego ciele. Już po rozpoczęciu światła zostały przygaszone, nadając w ten sposób atmosferze charakteru i w pewien sposób intymności. Dodatkowo Magnus raz po raz szeptał Lightwood'owi coś na ucho, a jego szyję w tym momencie oplatał ciepły oddech i piękny zapach czarownika, połączony z jakimiś perfumami, które miał na sobie.
Kiedy ludzie zaczęli bić brawa, a koncert dobiegł końca, Alec nie miał ochoty, żeby wstać. Czuł się tak dobrze, że z chęcią zostałby trochę dłużej. Wszyscy zebrani zaczęli się jednak kierować ku wyjściu, więc i na niego przyszła kolej. Bądź co bądź miał jeszcze nadzieję na miły spacer w towarzystwie swojego chłopaka.
Wyszli z budynku, niespecjalnie się spiesząc. Na zewnątrz się już ściemniło, ale nie było zimno, wręcz przeciwnie. Wieczór był ciepły, a Alec za nic w świecie nie chciał teraz wracać do Instytutu.
- I jak wrażenia? - zapytał Magnus, przyjmując wyciągnięte przez niego ramię.
- Bardzo mi się podobało - stwierdził Lightwood z westchnieniem. - Naprawdę, dziękuję ci.
Bane uśmiechnął się, kierując się naprzód.
- Przejdziemy się?
Alec spojrzał na niego i kiwnął głową. Spacerowali już dobre pół godziny, ciesząc się ładną pogodą i swoim towarzystwem, kiedy Magnus na chwilę przystanął. Lightwood zerknął na niego, nieco zdziwiony. Tak był pochłonięty rozmową z mężczyzną, że nie zauważył nawet, w jakiej znajdowali się okolicy. Jeden nerwowy uśmiech Magnusa wystarczył, by to pojął.
- Tak sobie pomyślałem, że skoro i tak tu już jesteśmy, to może byśmy weszli i coś zjedli? Mogę coś przygotować - zaproponował, drapiąc się w tył głowy.
Nadal nie miał pojęcia, jak chłopak na to zareaguje.
- Tak właściwie.. - zawahał się, a Magnus wpatrywał się w niego wyczekująco. - Bardzo chętnie.
Uśmiechnął się, a Bane złapał go za rękę, ciągnąc do swojego mieszkania. Kiedy już znaleźli się w środku, powiedział po prostu:
- Rozgość się, ja zrobię nam coś dobrego do jedzenia.
Alec z chęcią przystał na tę propozycję, bo prawdę mówiąc nie jadł nic od obiadu, więc był głodny. Magnus zaprowadził go do salonu, a sam skierował swoje kroki do kuchni.
- Mogę się rozejrzeć? - zdążył go jeszcze zapytać Nocny Łowca.
Czarownik odwrócił się na pięcie i rozłożył ręce.
- Zapraszam - powiedział i zniknął w pomieszczeniu obok.
Alec zaczął więc zwiedzanie mieszkania. Już tutaj kiedyś był, ale wtedy nie miał nawet możliwości obejrzeć go całego. Teraz miał po temu sposobność i postanowił ją wykorzystać. Jedynym pomieszczeniem, które wyróżniało się spośród innych była sypialnia. W całym mieszkaniu dominowały kolory, cała ich gama, podczas gdy w sypialni wszystkie barwy były bardziej stonowane. Bardzo mu się podobał ten pokój i nie tylko dlatego, że była to sypialnia i liczył na to, że ją jeszcze dzisiaj odwiedzi. O nie! Pomieszczenie to, mimo iż na pierwszy rzut oka w ogóle nie pasowało do czarownika, to po głębszym zastanowieniu oddawało jego całego. Bo Magnus miał temperament i lekko zadziorny charakter, ale ktoś kto go znał bliżej wiedział, że posiada on też inne cechy.
Swoją wycieczkę zakończył w kuchni, gdzie spotkał swojego chłopaka. Objął go od tyłu i pocałował w kark.
- Pomóc ci w czymś?
Czarownik pogłaskał go po dłoni i odpowiedział:
- Zaraz skończę, możesz nakryć do stołu - wskazał mu szafkę, w której znajdowały się potrzebne do jego zadania rzeczy.
Lightwood szybko przeniósł wszystko do pomieszczenia obok, w którym znajdował się stół. Zaraz za nim wszedł Magnus, niosąc parujące półmiski.
Po skończonym posiłku gospodarz wziął kieliszki i butelkę i zaproponował chłopakowi, by przenieśli się na kanapę. Kiedy już tam usiedli, nalał im obu wina. Oparł się wygodnie o oparcie kanapy i zaraz poczuł, że Alec opiera się o niego.
- Nie wiedziałem, że potrafisz gotować - zaczął Lightwood, przekładając nogi przez jego udo i kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
Bane objął go ramieniem i pocałował we włosy.
- Smakowało? - zapytał i zaraz dostał potwierdzenie. - Cieszę się w takim razie.
Magnus położył swoją dłoń na dłoni należącej do jego chłopaka. Zaczął ją delikatnie głaskać palcem wskazującym. Alec bardzo to lubił i potrzebował tego. Jego dotyk go uspokajał i rozluźniał. Nocny Łowca postawił kieliszek na jego kolanie i zaczął prowokująco przesuwać palcem po całej jego nóżce. Czarownik odchrząknął znacząco, a czarnowłosy od razu podniósł na niego swój wzrok. Patrzyli na siebie przez moment. Czarownik spojrzał mu głęboko w oczy i delikatnie go pocałował. Alec chętnie odwzajemnił pocałunek. Czekał na to, odkąd tylko go dzisiaj zobaczył. Położył rękę na jego torsie i zaczął go głaskać. Czuł, że od tej atmosfery i wypitego wina robi mu się gorąco. A może nie tylko od tego? Magnus jednym ruchem zmienił ich pozycję, zadziwiając zarówno Lightwood'a jak i samego siebie. Teraz to Nocny Łowca był oparty o kanapę, a on siedział na jego kolanach. Odstawił ich kieliszki na stolik, a sam zajął się jego ustami. Pocałunek szybko przerodził się w bardziej namiętny i intymny. Alec zamruczał w szyję Magnusa, kiedy tylko ten się od niego odsunął. Czarownik zaśmiał się cichutko, lekko zaskoczony swoim własnym zachowaniem.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z moim Magnusem? - zapytał Alec szeptem.
- Działasz na mnie pobudzająco – wyznał. - Nie mogłem już dłużej wytrzymać.
Ponownie powrócił do jego ust, zanurzając dłoń w jego włosach. Alec z szerokim uśmiechem przeniósł swoje ręce na jego pośladki. Ścisnął je delikatnie, na co Bane odpowiedział mu cichym jękiem. Obaj przesuwali dłońmi po swoich ciałach, ucząc się ich po raz kolejny, mimo iż znali je już doskonale.
- Podczas zwiedzania ominąłem jedno miejsce – wymruczał Alec.
- Jakie? - Magnus spojrzał na niego zamglonym wzrokiem pełnym pożądania.
- Sypialnię – skłamał.
- Chodźmy tam teraz – zaproponował Bane, myśląc tylko o jednym.
Lightwood'owi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wstał z kanapy, mocno ściskając pośladki mężczyzny, by nie spadł i skierował swoje kroki do wspomnianego wcześniej pokoju. Magnus pisnął głośno, kiedy znalazł się w górze.
- Zadziwiające, że nie byłeś tutaj, a znasz dokładnie drogę, kłamczuchu – zaśmiał się, kiedy Lightwood położył go na łóżku.
Alec również się zaśmiał, odrobinę nerwowo, przyłapany na kłamstwie. Magnus był już podniecony dotykiem i ich pocałunkami. Lightwood otarł się o jego biodra, dociskając swój wzwód do jego. Nie mógł powstrzymać jęku, choćby chciał.
- Pragnę cię – powiedział, choć sam nie wiedział dlaczego. Czuł, że powinien, a lekkie westchnienie i całus na szczęce tylko potwierdził jego przypuszczenia.
Magnus usiadł bardzo blisko niego i zaczął rozpinać guziki jego koszuli, patrząc mu cały czas w oczy. Był już mocno podniecony i chciał już go poczuć. Gdy tylko pozbył się jego ubioru od pasa w górę, przejechał swoim wilgotnym językiem po jego sutku. Następnie dmuchnął na niego lekko i usłyszał jęk, który tylko potwierdził to, że chłopakowi się podobało.
Alec jednak chciał dzisiaj dominować, dlatego lekko się pochylił, by ucałować kuszące wargi czarownika. Były teraz krwistoczerwone, a oczy jego kochanka przysłonięte powiekami. Chwycił go pod pośladkami, a on oplótł go swymi nogami. Chciał go mieć w łóżku, teraz, zaraz. Nie mógł czekać dłużej. Wstał jeszcze, by najpierw ściągnąć ze stóp buty i skarpetki, a zaraz potem odpiąć guzik dżinsów. Magnus oblizał się na ten widok, jednak nie ruszył w jego stronę. Alec zaraz zajął miejsce obok niego (a szczególniej nad nim). Był w samych bokserkach, które i tak boleśnie go uciskały. Wsunął się na jego ciało, muskając je lekkim dotykiem warg. Gdy zaczął obcałowywać jego szyję i podgryzać ją lekko, Magnus jęknął gardłowo i pchnął biodra do góry.
Nie mógł już tego wytrzymać. Alec całował powoli całe jego ciało. Sęk w tym, że robił to stanowczo za wolno. Chciał poczuć cały jego ciężar na sobie. Chciał móc go dotykać, drapać paznokciami po jego ciele, by jęczał z przyjemności. Przesunął jego dłonie na swoje biodra, przygryzając kusząco wargę. Tak bardzo chciał, by chłopak w końcu ściągnął z niego ubrania. I mógł być z siebie dumny, bo już po chwili miał na sobie jedynie spodnie. Lightwood rozpiął mu rozporek zębami, a Magnus wprost nie mógł na to patrzeć, bo twarz jego kochanka znajdująca się tak blisko jego krocza, sprawiała, że chciał momentalnie dojść. A wiedział, ze to nie koniec zabawy. Spodnie, które jeszcze chwilę temu miał na sobie szybko podzieliły los jego koszuli. Od razu poczuł się lepiej, gdy poczuł jego ciało na swoim. Pocałował go głęboko i bardzo namiętnie, z dużą ilością języka. Uwielbiał czuł, jak Alec bada jego podniebienie. Wzbudzało to w nim jeszcze większą pasję i pragnienie. Kurde, czemu nie mógł powstrzymać jęczenia? Nigdy nie umiał powstrzymać owej reakcji. Lepiej by mu było, gdyby wyłączył myślenie, ale sam chciał wiedzieć, na co reaguje jego organizm.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa – powiedział, na co usłyszał w uchu cichy śmiech partnera.
Kiedy zamknął oczy? Pewnie wtedy, gdy ten wiecznie niewyżyty chłopak ugryzł lekko jego ucho. Lizał i podgryzał ciało czarownika, ten jednak nie pozostawał mu dłużny masując delikatnie jego plecy, czy też drażniąc je paznokciami. Zsunął się w stronę sutka i polizał lekko. Chłopak znów wypchnął biodra, ocierając się o niego.
- Chciałbym dzisiaj to zrobić – wycharczał Alec.
- O taak – wysapał Magnus, doskonale zgadując, o co mu chodziło. - Ja też, proszę.
Machnął ręką w stronę szafki, a Alec szybko ją otworzył. Jego oczom ukazał się żel nawilżający i kilka prezerwatyw. Wziął tubkę, ale nic poza tym. Nie lubił gumek, a ufał Magnusowi w tym stopniu, że wierzył iż niczym go nie zarazi.
Wylał odrobinę zimnej mazi na palce, gdzie trochę ją roztarł i pomasował opuszkiem palca wejście Magnusa. Jego ciało się lekko spięło, ale sam Bane wydawał się być rozluźniony. By mu jeszcze bardziej pomóc, obniżył się i polizał główkę penisa czarownika. Instynktownie na to zachowanie ze strony Nocnego Łowcy, wypchnął biodra do przodu. W tym czasie Alec wsunął w niego kolejny palec, a nie czując sprzeciwu jeszcze jeden. Dał mu chwilę na przyzwyczajenie się do tego uczucia i powoli zgiął palce i zaczął je krzyżować. Z ust Magnusa wyrwał się pojedynczy jęk i seria sapnięć. To tylko dało Alecowi powód do tego, by odszukać w jego ciele ten jeden charakterystyczny splocik nerwów. Gdy w końcu mu się to udało, uderzył w niego lekko. Był bardzo zadowolony z reakcji Bane'a, bo ten krzyknął z rozkoszy i przygryzł wargi w bardzo kuszący sposób. Alec nie mógł się powstrzymać i pozwolił by złączyły się one na moment z jego własnymi.
- Jezu, co ty ze mną robisz? - wymruczał Magnus, kiedy tylko chłopak się od niego odsunął.
Lightwood jedną dłonią pieścił jego odbyt, a drugą penisa. To było zbyt dobre.
- To samo co ty ze mną, jęcząc i wijąc się. Nawet nie wiesz, jak przyjemnie na to patrzeć – odpowiedział mu cicho, z ledwością łapiąc oddech. - Obróć się – poprosił, kiedy wyczuł, że jego partner jest już gotowy.
- Nie, chcę cię widzieć.
Alec zawahał się chwilę, ale w końcu przystał na jego słowa. Wylał sporo lubrykantu na swoją męskość, by odpowiednio go nawilżyć i złapał pewnie biodra czarownika. Po kilku głębszych wdechach pchnął lekko do przodu. Magnus szybko nakrył jego wargi swoimi i wsunął w jego słodkie usta język. Potrzebował chwili na to, by jego ciało przyzwyczaiło się do tego, że jest rozciągane i coś powoli w nie wchodzi. W czasie, gdy pogłębiał ich pocałunek, ręka Lightwood'a ponownie wylądowała na jego penisie. Głaskał go delikatnie i tarł w górę i w dół. Kiedy poczuł, że mężczyzna się rozluźnił, ponownie pchnął biodrami, tym razem mocniej i szybciej. Za trzecim ruchem udało mu się wejść całemu. Czuł gorące i wilgotne mięśnie, zaciskające się na nim. Pchnął biodrami, jednak nie znalazł jeszcze tego, czego szukał. Zmienił lekko kąt uderzeń, a krzyk Magnusa był najlepszą nagrodą.
- Jesteś cudowny – drżał, jęcząc i krzycząc raz po raz.
Alec również nie mógł powstrzymywać jęków. Dobrze, że byli w mieszkaniu Magnusa, bo w innym razie byłby pewnie strasznie zawstydzony. Starał się uderzać w wybrane przez siebie miejsce. Jego dłonie błądziły po ciele czarownika, masując je. Penis Bane'a ocierał się o jego brzuch, sącząc na niego preelakujat. Było mu tak dobrze, że nie mógł wytrzymać już dłużej. Jego ruchy stały się bardziej chaotyczne, płytkie i szybsze. Ciało Magnusa mówiło mu, że ten jest już bliski orgazmu. Jego mięśnie drgały mocno, ciało było mokre od potu, a stopy znajdujące się na jego tyłku, dociskały go mocniej do jego ciała. Magnus jednak zakończył pierwszy, mocniej zaciskając się na jego penisie. To uczucie sprawiło, że i Alec doszedł z głośnym jękiem. Nie zdążył wyjść z jego ciała i w ten sposób eksplodował w nim. Z cichym sykiem na niego opadł. Po chwili jednak uświadomił sobie, że może mu być za ciężko. Wysunął więc z niego swojego mięknącego penisa z głośnym mlaskiem i położył się obok niego.
- Jesteś niesamowity – pierwszy przerwał ciszę czarownik i podciągnął się na łokciu, żeby się do niego przytulić. Jego odbyt nadal lekko pulsował, ale było to bardzo przyjemne uczucie. Złożył słodki pocałunek na jego ustach, a Alec z chęcią go odwzajemnił.
Obaj byli cali spoceni, ale w równym stopniu zadowoleni, a może nawet i bardziej?
- Ty bardziej – zaśmiał się.
Magnus kiwnął głową i zaciągnął na nich kołdrę. Pocałował go ponownie leniwie w usta.
- Wycisnąłeś ze mnie wszystkie siły – powiedział, ale nie było w tym żadnego wyrzutu.
- I nie tylko siły – zaznaczył Lightwood.
Bane uderzył go lekko w bok.
- Sprośnik.
Obaj wybuchnęli śmiechem, ale żaden już nic nie dodał. Nie minęły nawet trzy minuty, a już znajdowali się w objęciach Morfeusza.

__________________________________________________

Hejo hejo!
Dziękuję za komentarze i wejścia. Witam także nowych czytelników, liczę na to, że wam się podoba ta historia :)
Rozdział.. hmm. sami oceńcie.
Czekam na wasze opinie, buziaki :*

9 komentarzy:

  1. Wow...
    Cóż muszę powiedzieć, zaszalałaś. Rozdział jak zwykle wspaniały, tym bardziej, że jego połowa to świntuszenie:3. Na początku romantycznie potem ostrzej- idealnie. Choć mówiąc szczerze myślałam, że już na koncercie się skonsumują :D Czarujesz słowami dziewczyno, oby tak dalej:)
    MP:*
    PS: Standardowo życzenia: weny, mnóstwa czasu(może będziesz dodawać po dwa rozdziały na tydzień z okazji wakacji:* Byłoby super) i pomysłów, abyś dalej mnie zaskakiwała... Pa pa całusy wszystkim i chwała wam nowi czytelnicy, mnóżmy się, my fani Malec:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, zaszalałam. Cieszę się, że ci się podoba :) Czaruję słowami? Ojejku, jak to świetnie brzmi :D
      Dziękuję za życzenia, buuziole :*

      Usuń
    2. A i jeszcze jedno. Dwa rozdziały na tydzień? Na razie nie mam takiej możliwości, bo od rana pracuję (dorabiam), potem śpię i ogólne mam mało czasu, bo też trochę korzystam z wakacji. Ale już niedługo. Cały sierpień wolny, więc pomyślę nad tym :)

      Usuń
  2. Dzięki tobie mam poprawiony dzień :) Nigdy jeszcze nie pisałam u cb komentarzy... a to był mój największy błąd. Świetna opowieść. Shipując Maleca jest to idealny blog dla mnie! Życze tobie mnóstwo weny, nowych widzów i oczywiście więcej rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To twój pierwszy komentarz tutaj i mam nadzieję, że nie ostatni. I cieszę się, że jestem w stanie jednym rozdziałem poprawić komuś humor. A tak w ogóle to to co napisałaś, jest bardzo miłe :)
      Dziękuję ci bardzo za życzonka, buziaki i do następnego :*

      Usuń
  3. Kurcze ja ci powiem, że mówiąc dirty randka miałam na myśli jakiś "zły" klub czy coś...
    Jak doczytałam do koncertu to kicha..
    ALE!
    Czytam dalej, bo może coś ciekawego i nie zawiodłam się! Na cb zawsze można liczyć!
    A kawałek z drogą do sypialni zupełnie rozwalił system!
    Zgodzę się z koleżanką MP. Czarujesz słowami dziewczyno! Cudo :3
    No i z koleżanką Karolą też się zgodzę. Jestem po naprawdę dużej kłótni, a rozdział uratował "dzień" (tak "dzień" bo jest noc xd)
    Weny kochana! A pomysł dwóch rozdziałów tygodniowo nie jest wcale taki zły ;)
    Cherry~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi dwoma rozdziałami jeszcze pomyślę :)
      Czytam twój komentarz już po raz któryś i dalej się uśmiecham. Bardzo bardzo ci dziękuję :*

      PS lubię zaskakiwać ludzi XD

      Usuń
  4. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu :D
    http://slowasazapomnieniem.blogspot.com/
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń