- Jesteś gejem? - powtórzył swoje
pytanie Sam, kiedy nie doczekał się odpowiedzi na poprzednie.
Wszyscy jak na komendę przerwali swoje
dotychczasowe rozmowy, by móc dokładnie usłyszeć, co ma do
powiedzenia Alec. W pokoju panowała zatem idealna cisza, bo
Lightwood nie miał pojęcia, co mógłby im powiedzieć. I skąd
niby Sam o tym wiedział? Spojrzenia osób zgromadzonych w
pomieszczeniu prześlizgiwały się od Sama, przez rodzeństwo
czarnowłosego, aż po niego samego.
- Dlaczego pytasz? - zapytała Izzy.
Przerwała w ten sposób ciszę, która
zaczęła już się robić odrobinę niezręczna. Sam jakby się
otrząsnął, kiedy usłyszał jej głos, bo wszedł do środka i
zamknął drzwi. Rozejrzał się dookoła.
- To znaczy.. - spojrzał na nią, a
ona z kolei wpatrywała się w niego.
Jej mina była niewzruszona, zupełnie
jakby rozmawiali o pogodzie. Był jednak w jej oczach jakiś taki
niebezpieczny błysk, który lekko go zaskoczył.
- Och, po prostu odpowiedz Alec, tak
czy nie? - ponownie przeniósł na niego swój wzrok.
Czarnowłosy zastanawiał się, czy
może im powiedzieć prawdę. Z jednej strony chciał to zrobić.
Męczyło go już to całe ukrywanie się. Chociaż z drugiej nie
miał pojęcia, jak zareagują. Poza tym i tak za kilka tygodni
wyjeżdżają i nie wiadomo, czy się jeszcze kiedyś z niektórymi
zobaczy. Ale znowu jakby patrzeć na to z tej strony, to może to być
plusem. Jeśli by mieli go nie zaakceptować, to lepiej, żeby się
więcej nie spotkali. Ech, miał straszny zamęt w głowie. W końcu
odetchnął głęboko i postanowił zabrać głos.
- Skąd wiesz? - zapytał neutralnie.
Zdecydował, że nie będzie przed nimi
tego ukrywał. Nie ukamienują go przecież za to, jakiej jest
orientacji. A odpowiedź jakiej udzielił, chyba była jednoznaczna.
Niby nie powiedział konkretnego tak, ale i tak wszyscy się
domyślili. Kilka osób wciągnęło nawet gwałtowniej powietrze, a
Sam z głośniejszym świstem usiadł na krześle.
- Czyli jednak.. - mruknął pod nosem.
Alec kiwnął głową.
- Tak - potwierdził, choć było to
zupełnie zbędne.
Po tym jednym słowie ponownie zapadła
cisza. Nikt się nie odzywał. Znajomi Aleca patrzyli po sobie,
zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć. W końcu ciszę przerwała
Suzie.
- Subtelny jesteś, Sam - zaśmiała
się. - Nie powiem, że nie.
Pokręciła głową, starając się
rozluźnić atmosferę. Po chwili dołączyło do niej kilka osób i
powietrze jakby się rozrzedziło. Puściła Lightwood'owi dyskretnie
oczko, a on podziękował jej skinieniem głowy. Ulżyło mu, kiedy
poczuł od niej wsparcie. Chociaż jedna osoba, uff.
- No co? - zdziwił się Sam. - Sami
byście nie zapytali.
Jego zagubiony ton głosu spowodował
kolejną salwę śmiechu.
- Czyli wszyscy wiedzieliście? -
zapytał zaskoczony Alec.
Cała ekipa spojrzała po sobie,
próbując ustalić, co mogą mu powiedzieć, a co nie. Lightwood'owi
się to nie spodobało. Wolał wiedzieć wszystko. Odchrząknął
delikatnie, dając im w ten sposób znak, że się niecierpliwi.
- Wszyscy - powiedziała po dłuższej
chwili Julie.
- To znaczy tak słyszeliśmy -
poprawiła ją szybko Meg. - Nie byliśmy pewni - dodała.
Czarnowłosy już nic nie rozumiał.
Skąd wiedzieli? Gdzie usłyszeli?
- Już wiecie - rzucił sucho. - Coś
jeszcze?
Izzy rzuciła mu niepewne spojrzenie,
zdziwiona jego oziębłym tonem.
- Przecież to nic złego, że wiedzą
- powiedziała do niego cicho.
Alec przewrócił oczami. Pewnie, nic
złego. Ich kumpel jest pedałem.
- Naprawdę - poparł ją Noah. -
Jeżeli o mnie chodzi, to nic do ciebie nie mam. Ta wiadomość jakoś
nie zmienia nic między nami. Przecież nadal możemy się kumplować
- wzruszył ramionami.
Kilka osób zawtórowało mu w tej
deklaracji. Podniosło to go odrobinę na duchu. Nie chciał tracić
znajomych. Rozejrzał się dookoła.
- Naprawdę miło mi to słyszeć, ale
jeśli ktoś myśli inaczej, to lepiej niech powie. Nie chcę żadnych
niedomówień.
- Alec, to serio nic takiego. Przecież
jest wiele osób, które są innej orientacji - wtrącił się Ethan,
który jak dotąd nie zabierał głosu. - Po prostu byliśmy lekko
zdziwieni.
Lightwood prychnął pod nosem.
- Nie wątpię.
- Ale dlaczego nam nie powiedziałeś
wcześniej? - chciała wiedzieć Sophie.
Alec spojrzał na nią, jakby wyrosła
jej trzecia głowa.
- A w jaki niby sposób miałem to
zrobić? - podniósł lekko głos, choć wcale tego nie planował. -
Cześć, nazywam się Alec, mieszkam w tym Instytucie, jestem gejem i
możecie się do mnie zgłaszać z jakimikolwiek problemami -
parodiował ich pierwsze spotkanie. - Tak miałoby to wyglądać? -
dodał z sarkazmem.
- Nie bądź złośliwy - wytknęła mu
siostra. - Oni przecież chcą tylko się czegoś dowiedzieć. To
zupełnie normalne.
Alec wziął głęboki oddech.
- Dobra. Przepraszam. Ale chcę
wiedzieć, gdzie o mnie usłyszeliście - zastrzegł.
I rzeczywiście po chwili wiedział już
wszystko. Okazało się, że jest to temat numer jeden od samego
rana. Wydawało mu się przez cały dzień, że ktoś go obserwuje i
pewnie tak było. Z jednej strony to dobrze, bo już zaczynał
myśleć, że cierpi na jakąś głupią fobię. Emily powiedziała,
że usłyszała to dopiero przy obiedzie. Mówił o tym Jeff, kretyn,
który konkurował z Aleciem w każdej możliwej dziedzinie sportu.
Robił to bez żadnej wiedzy i ingerencji Lightwood'a. Zawsze
porównywał jego dokonania ze swoimi. Ethan powiedział, że nawet
by się nie zdziwił, gdyby to on był odpowiedzialny za cały ten
rozgłos. Głupi idiota, jak go nazwała Julie.
- Ech, dobra, nieważne - skwitował
Alec z jakąś taką ponurą miną.
Naprawdę, nie chciał mieć wrogów.
Nie byli mu do niczego potrzebni.
- To teraz my chcemy się czegoś
dowiedzieć.
Czarnowłosy momentalnie uniósł
wzrok. Jęknął w duchu, wiedząc, jakich pytań może się
spodziewać.
- Co chcecie, żebym wam powiedział? -
zapytał jednak, starając się zatuszować jakoś swoje odczucia.
I się zaczęło. Wypytywały go
głównie dziewczyny, chłopcy siedzieli i wpatrywali się w niego
uważnie, co chwila posyłając mu pocieszający uśmiech albo
wybuchając gromkim śmiechem, kiedy zauważali jego zagubienie lub
zawstydzenie. A trudno się było temu dziwić, bo zadawały mu
strasznie zagmatwane i osobiste pytania, na które w większości nie
odpowiadał. Po jakimś czasie chłopcom się chyba znudziło ich
wcześniejsze zajęcie, bo wrócili do przeglądania memów w
internecie. Dziewczyny jednak nie dawały za wygraną i nadal brnęły
w zaparte, wypytując Aleca niemal o wszystko.
- A Magnus?
- Co Magnus? - zdziwił się
czarnowłosy.
- No wiesz.. Jesteście razem?
- To chyba nie wasz interes - odburknął
Lightwood, który był już zmęczony całym tym wywiadem. Miał tego
dość. - To było ostatnie pytanie!
- Och, nawet na nie nie odpowiedziałeś!
- oburzyła się Meg.
- Nie odpowiedział też na sporo
pozostałych - wypomniał jej Peter. - To chyba znaczy, że nie chce
się z wami dzielić swoim życiem prywatnym i wcale mu się nie
dziwię - dodał. - Nic tylko byście plotkowały. Zostawcie go już
w spokoju.
Kilku chłopców kiwnęło głowami na
znak, że mają takie samo zdanie. Co jak co, ale solidarność
plemników musi być!
- Poza tym to chyba pewne, że jest z
tym czarownikiem - dodał z uśmiechem Jake. - Wystarczy spojrzeć na
jego reakcję! - powiedział, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Alec pokręcił głową z bezsilności.
I co on miał zrobić? Jego znajomi właśnie sobie z niego
żartowali. Ech, życie jest okrutne. Chociaż, gdyby patrzeć na to
z innej strony, to cieszył się, że to wszystko wyszło na jaw i że
to z nimi wyjaśnił. Miał już dość tego, że jedynym miejscem,
gdzie mógł być swobodnie ze swoim chłopakiem były ich własne
pokoje i gabinet tego drugiego. Wiedział również, że to tylko i
wyłącznie jego wina, bo jeżeli chodzi o Magnusa, to nie miałby
nic przeciwko powiedzeniu kilku osobom. Musiał się z nim męczyć,
ale oczywiście nie okazywał tego w żaden sposób. Nie chciał go
popędzać ani nic z tych rzeczy. No ale problem z głowy, bo wszyscy
już wiedzą. Trochę nawet Alecowi ulżyło po tej szczerej rozmowie
ze znajomymi. Tak naprawdę to tylko ich zdania się obawiał. No ale
skoro nie mieli nic przeciwko, to czym się przejmować?
Och, chciał już, żeby przyszedł
Bane. Tak bardzo chciał mu powiedzieć o tym całym zdarzeniu.
Chociaż nadal dręczyło go pytanie, kto i w jaki sposób się
dowiedział. Mógł się zgodzić z tym, że rozpowiedział to Jeff,
ale na Raziela! On po treningach nie opuszczał nawet na krok tej
swojej plastikowej panienki. Jak to więc możliwe żeby dwie
najgłupsze osoby (nie ubliżając nikomu, no dobra, może trochę)
same wpadły na ten pomysł, skoro była to jedna z najlepiej
strzeżonych tajemnic w całym Instytucie?!
Alec jeszcze długo nad tym myślał,
zastanawiając się, w jaki sposób się to wszystko wydało. Byli
przecież ostrożni, starali się zachowywać normalnie w większym
gronie.. Przez chwilę pomyślał, że ktoś kto o tym wiedział,
mógł po prostu przez przypadek coś wygadać. Zaraz jednak odrzucił
tę opcję. To niemożliwe. Świadomymi tego faktu byli jedynie Izzy
i Jace. Znali Aleca bardzo dobrze i nigdy nie zrobiliby mu takiego
świństwa. Mieli pojęcie, jakie ważne było dla niego trzymanie
całej tej sprawy w sekrecie. Zaraz, zaraz.. O tym, że Lightwood
jest gejem wiedziała jeszcze jedna osoba. Kate. Czarnowłosy aż
otworzył szerzej oczy, kiedy sobie uświadomił, że sam jej o tym
powiedział. Było to jednak wręcz nieprawdopodobne, żeby mogła
puścić to w obieg. Rozmawiał z nią kiedyś na treningu po całej
tej niezręcznej sytuacji i nie sprawiała wrażenia, żeby chciała
się zemścić. Przeciwnie, nawet się chyba z tym pogodziła.
Zastanawiał się nad tym przez cały
czas trwania kolacji. Myśl ta nie dawała mu spokoju. Dodatkowo
fakt, że wszyscy w jadalni wiedzą i obserwują go, zupełnie
przekonani o tym, że on nie wie, drażnił go jeszcze bardziej.
Szybko skończył swój posiłek i wyszedł z pomieszczenia,
posyłając uśmiech dziewczynie, która pomachała mu ciepło. Czuł
się dziwnie z tym, że był teraz głównym tematem plotek i
wszelkich rozmyślań. Ciągle odnosił wrażenie, że wszyscy na
niego patrzą. Czuł tą masę spojrzeń przewiercających go na
wylot. Ludzie zachowywali się tak, jakby przez cały czas szukali
dowodu na słuszność tego, że Lightwood jest homoseksualistą. Ale
kurde! Co to kogo interesuje? Alec nie mieszał się w życie żadnego
z nich, więc dlaczego oni włażą z buciorami do jego własnego?
Stawiał wielkie kroki, byleby tylko
znaleźć się jak najszybciej w swoim azylu. Nie musiał długo
czekać, aż drzwi ponownie się otworzą i wejdzie Magnus. Bez
zbędnych ceregieli usiadł obok niego na łóżku, a Alec, nie
zwlekając, zaczął mu o wszystkim mówić. Oparł się o jego ramię
i wyrzucił z siebie to, co go dręczyło. Kiedy skończył, poczuł
się kilka kilogramów lżejszy. Musiał się wygadać i Bane był do
tego doskonałą osobą. Siedział i słuchał cierpliwie. Nie
przerywał, bo nie było po temu żadnego powodu. Chciał się
wszystkiego dowiedzieć i jednocześnie sprawić, że jego chłopak
poczuje się lepiej. Alec spojrzał na niego w końcu, oczekując
nieuniknionych pytań.
- To koniec? - chciał się upewnić
czarownik.
Nocny Łowca pokiwał głową,
wzdychając ociężale.
- No to dlaczego masz taką ponurą
minę? Jak dla mnie to nawet lepiej, że twoi znajomi się
dowiedzieli.
- Tak, wiem - zgodził się.
Magnus zmarszczył brwi.
- Sam powiedziałeś, że dobrze to
przyjęli i nie mają nic przeciwko. Skoro tak jest, to dlaczego się
nie cieszysz?
- No z tego mogę się cieszyć, ale
nie tylko oni się dowiedzieli, ale i cała reszta. Jeżeli ktoś był
tak wredny, żeby to rozpowiedzieć, to chyba sam ma do tego jakieś
spostrzeżenia - odrzekł smętnie.
Magnus spojrzał mu w oczy.
- Ale dlaczego cię to interesuje? To
tylko i wyłącznie ich zdanie i nie ma żadnego wpływu na twoje
życie. Poza tym to tylko gdybanie. Nic poważnego się przecież nie
stało. Rozumiem, że przejmujesz się tym, że jesteś na językach
większości osób w twierdzy, ale to minie. Zaraz im się ten temat
znudzi i znajdą sobie następny. No i za miesiąc wyjeżdżają. Po
co się więc tym zamartwiać? - uśmiechnął się do niego
pokrzepiająco.
Alec odwzajemnił uśmiech, analizując
swoje zachowanie.
- Masz rację, bez sensu to wszystko
roztrząsać.
Magnus się z nim zgodził i pociągnął
go do łazienki na wspólną kąpiel, argumentując to tym, że jest
późno i niemoralnym byłoby tracenie czasu na dwie osobne. Alec
zaśmiał się, czując się o wiele lepiej i swobodniej.
Oboje zasnęli dosyć szybko po
zabawie, jaką sobie urządzili. Lightwood jednak obudził się przed
pierwszą w nocy, czując straszną suchość w gardle, ale
postanowił to zignorować i spróbować zasnąć ponownie. Nic to
jednak nie dawało, a tylko stawało się coraz bardziej męczące.
Jedynym rozwiązaniem, jakie mu pozostało, było zejście do kuchni
po coś do picia. Z ciężkim westchnieniem zwlekł się z łóżka i
udał w obranym przez siebie wcześniej kierunku. Wyciągnął sok
pomidorowy i usiadł na jednym z kuchennych krzeseł. Sączył powoli
napój, kiedy do pomieszczenia weszła jeszcze jedna osoba.
Początkowo jej nie widział, bo siedział tyłem do drzwi, lecz
Aaron rozpoznał go od razu. Uśmiechnął się szeroko na to
niespodziewane spotkanie. Szybko poprawił włosy, mierzwiąc je
odrobinę i ściągnął koszulkę, przerzucając ją sobie przez
ramię. Po tych przygotowaniach wszedł głębiej do pomieszczenia,
udając, że dopiero chłopaka zauważył.
- Alec? - udał zdziwienie.
Lightwood podskoczył autentycznie
zaskoczony. Nie myślał, że spotka kogoś o tej porze i się trochę
zapomniał. Odwrócił się lekko i zerknął na swojego towarzysza.
- Cześć - obrócił się ponownie, a
blondyn zaczął szperać w lodówce.
Po chwili wyciągnął z niej butelkę
wody i oparł wygodnie o blat obok niej dokładnie naprzeciwko Aleca.
- Widzę, że ciebie też sprowadza
tutaj pragnienie - zaśmiał się, wskazując na sok, który trzymał
w dłoni.
Lightwood potwierdził jego wypowiedź
i przez chwilę, dosłownie ułamek sekundy, wgapiał się w jego
umięśniony tors. Chłopak był dobrze zbudowany, to trzeba było mu
przyznać. Aaron zauważył jego wzrok i podrapał się po brzuchu,
jeszcze bardziej zachęcając tym gestem Aleca do kontemplacji
swojego ciała. Czarnowłosy jednak to zlekceważył i powrócił do
popijania swojego ulubionego soku.
- Co ty jakiś taki nie w sosie? -
zagadnął go blondyn.
Był trochę niezadowolony z tego, że
Lightwood odwrócił wzrok. Przecież to zawsze działało wabiąco.
ZAWSZE!
Alec z kolei wzruszył ramionami, nie
zastanawiając się nawet nad odpowiedzią.
- Normalny - odparł sucho.
- Nie - wydął usta, przyglądając mu
się uważnie. - Jakiś jakby przygaszony? - myślał na głos.
Alec prychnął pod nosem, uśmiechając
się delikatnie.
- Przymulony chyba.
- Może.. - rzekł, jakby wcale nie
usłyszał sarkazmu w jego głosie. - No więc opowiadaj - skrzyżował
ręce na piersi, oczekując odzewu chłopaka.
Lightwood tylko podniósł na niego
zdziwiony wzrok, rzucając mu powątpiewające spojrzenie. Naprawdę
myślał, że ten mu coś powie? Jeśli tak to chyba oszalał. Nie
widziało mu się siedzenie z jakimś półnagim chłopakiem przez
pół nocy i dyskutowanie o jego prywatnych sprawach. Poza tym po
wczorajszej rozmowie z Magnusem zmienił całkowicie swoje
nastawienie względem spraw, które zajmowały jego myśli.
- Jest pierwsza w nocy, to pewnie
dlatego taki ci się wydaję. Nie spałem dobrze - skłamał
swobodnie.
- Ej, serio. Ja na twoim miejscu bym
korzystał - powiedział. - Następnym razem psycholog Aaron może
sobie nieźle policzyć.
Alec zaśmiał się krótko, dodając,
że kiedyś może skorzysta, ale póki co nie ma powodu. Blondyn się
na to niechętnie zgodził, ale w dalszym ciągu go zagadywał.
Po jakimś czasie Alec wstał z
krzesła, przeciągając się przy tym szeroko. Skończył swój sok
i wyrzucił butelkę do kosza.
- To ja już będę leciał -
powiedział do Aarona.
- Czekaj - zeskoczył z blatu, na
którym usiadł nie wiadomo kiedy. - Też idę.
Czarnowłosy przystał na tę
propozycję i zaraz razem ruszyli w stronę wyjścia.
- Obiecałeś mi kiedyś, że mnie
oprowadzisz po Instytucie - przypomniał ni stąd ni zowąd blondyn.
Alec skrzywił się niezauważalnie.
Miał nadzieję, że chłopak nie poruszy tego tematu.
- Tak, sorki, zapomniałem - rzucił.
- To może jutro? - nie dawał za
wygraną.
- Może być jutro - zgodził się z
rezerwą. - Ale nie obiecuję.
Aaron uśmiechnął się szeroko,
ochoczo kiwając głową. Rozstali się przy schodach, bo blondyn
mieszkał na piętrze wyżej.
Lightwood wszedł do pokoju i wskoczył
pod kołdrę. Od razu przytulił się do pleców swojego chłopaka.
- Alec? - zapytał Magnus zaspanym
głosem.
Nocny Łowca zaśmiał się, cmokając
go wesoło w szyję.
- A któż by inny?
Bane uśmiechnął się pod nosem,
pocierając tyłkiem o jego krocze. Czując to, Alec zaśmiał się
jeszcze głośniej.
- A co cię tak śmieszy? - mruknął
czarownik wesołym tonem.
- Twoje zachowanie - odpowiedział
Lightwood po prostu, przyciągając go jeszcze bliżej siebie.
- Ja tylko się poprawiałem, nie wiem
skąd u ciebie od razu podteksty seksualne - uniósł brew. - Tylko
jedno w głowie.
- A skąd ty wiesz, co się czai u mnie
w głowie, co? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Tobie zawsze tylko jedno w głowie -
zaśmiał się, opierając wygodnie na jego piersi.
Alec zaczął składać czułe
pocałunki na jego karku i ramionach.
- Nieprawda! - ciągnął dyskusję.
Magnus wzruszył ramionami, pozwalając
na kontynuowanie pieszczot. Ręce Aleca przeniosły się na brzuch
czarownika, a on sam mruczał mu do ucha.
- Co mnie zdradziło? - wyszeptał,
kąsając go w ucho.
- Twój łóżkowy ton głosu -
powiedział równie cicho.
- Łóżkowy? - zdziwił się, wsuwając
jeden palec pod gumkę jego bokserek.
- Tak - odpowiedział już na wpół
podniecony.
Usta Aleca wyczyniały z nim cuda.
Dodatkowo jeszcze ręce jeżdżące po jego ciele. Och, i ten głos.
Aż przymknął powieki, rozkoszując się tym doznaniem.
- A jak brzmi mój łóżkowy głos? -
zapytał.
Bardzo go ciekawiła ta odpowiedź.
- Mmm.. Jest taki niski i pobudzający
- zaczął wymieniać. - Męski i dominujący.
Już prawie charczał, bo dłoń Aleca
pieściła przez materiał majtek jego członek.
- I jaki jeszcze? - pochylił się nad
nim, całując w usta, nie odrywając jednak ręki.
- Pewny siebie - odpowiedział z
trudem, kiedy Nocny Łowca zaczął opuszczać jego bieliznę.
Zadrżał, kiedy jego gorący członek
zetknął się z powietrzem, wypełniającym pokój. Alec zamruczał,
składając ostatni pocałunek na jego wargach. Szybko zjechał w dół
i wgapiał się z lubieżnym uśmiechem w widok przed sobą.
- Podniecający - kontynuował. - I
twardy.
Parsknął śmiechem, zauważając, że
i na niego zaczyna to wszystko działać. Wiedział, że ma całe
czerwone policzki, jak zawsze w takich chwilach.
- Twardy głos czy coś innego? -
zerknął na niego prowokująco.
- Świntuszysz - mruknął i zamrugał
swoimi zamglonymi przez podniecenie oczami.
- Lubisz to, co? - zapytał totalnie
podniecającym głosem.
Magnus jednak zignorował ostatnie
pytanie, bo chłopak właśnie zaczął składać pocałunki na jego
podbrzuszu.
- Wracając do mojego głosu..
- Hmm? - wydusił z siebie czarownik,
wplątując palce w jego włosy.
- Podnieca cię?
- Mówiłem, że tak - wypomniał
słabo.
- Czyli jest seksowny, tak? - zapytał
jak gdyby nigdy nic.
- O taak - wysapał. - Tak, absolu..
Och! - aż krzyknął, kiedy Lightwood w końcu wziął go do ust. -
Alec, jest druga w nocy!
- Więc się pospieszmy – wymamrotał
Lightwood, który ani myślał teraz przerywać.
Ponownie zanurzył członek w swoich
ustach, nie słysząc tym razem żadnych sprzeciwów. Dojście nie
zajęło czarownikowi długo, bo już był całkowicie twardy.
Odpoczął chwilę i zajął się swoim chłopakiem. Po skończeniu
obaj opadli ciężko na łóżko.
- Odwzajemnianie, dobra rzecz - zaśmiał
się Alec, dysząc jeszcze leciutko.
Uwielbiał robić to z Magnusem. Szybki
seks, ale jaki satysfakcjonujący.
- Dobra, masz rację - oblizał wargi,
na których były jeszcze resztki spermy czarnowłosego. - Ale nie
zaskakuj mnie tak więcej.
- Dlaczego? - zapytał z chytrym
uśmiechem, na co Magnus pokiwał tylko głową z politowaniem.
Leżeli jeszcze jakiś czas, wracając
do siebie i starając się uspokoić.
- Alec? - zapytał Bane, kiedy ten już
przysypiał.
- Tak? - zamruczał zmęczony, ale w
równym, a może i większym, zadowolony.
- Wyjdziemy gdzieś w sobotę? Tak
wiesz, razem? Tylko my?
- Jasne, możemy - zgodził się od
razu, nawet tego nie przemyślając. - Ale pogadamy o tym jutro, co?
- przyciągnął go do siebie, obejmując ramieniem. - Idziemy spać?
Magnus pokiwał głową, układając
się wygodnie na jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się szeroko,
w myślach formułując już plan na przyszły weekend. Czarnowłosy
nawet nie mógł podejrzewać, co czarownik dla niego szykuje. Och!
Będzie cudownie.
___________________________________________
Cześć, kolejny rozdział!
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Dziękuję za komentarze i wejścia! Łoooo! Piąta kratka przy wyświetleniach! Nawet nie wiecie, jak mnie to cieszy :)
Zachęcam do zostawiania swoich opinii i życzę miłego dnia!
Buuuuziole :*
Wspaniałe! Ale muszę przyznać, że Aaron jest dupkiem i go nie lubię, choć nadaje opowiadaniom charakterek. Pisz tak dalej, jest wspaniale. Najlepsze były: rozmowa Mags'a z Alec' em w sypialni, solidarność plemników i jak Izzy broniła Aleca :) słodkie
OdpowiedzUsuńMP
PS: Widzę wreszcie dałam radę pierwsza dodać komentarz, nareszcie :D Szczęścia, czasu, weny i wiele książek :*
Oj to wszystko dla tego, że muszę czytać nocą ;)
UsuńCherry~
Dziękuję ci bardzo :)
UsuńNaprawdę tak ważne jest dodanie pierwszego komentarza? Cieszy mnie to :*
Tak, Cherry, wiem, że musisz czytać nocą :*
Usuńczemu?
UsuńMP
Bo musze się wczuć xd Poza tym jest tak ciemno i cicho xd
UsuńCherry~ Tak zapomniałam xd
UsuńOke, to czas na mój komentarz xd
OdpowiedzUsuńPowiem tylko WOW
Chyba kocham Aarona ♥_♥ (zaraz mnie tu napadną inne fanki Maleca xd Proszę mnie źle nie zrozumieć, bo kocham chłopaków xd) Ale jednak chce żeby gościu troszkę (troszkę bardzo) wszedł w ten związek w buciorach xd
Solidarność plemników! *^* xd
Po przeczytaniu tego czuje się rozwalona xd (w pozytywnym znaczeniu xd)
A co do soboty xd Dlaczego mam wrażenie, że to co Magnus szykuje jest takie dirty? Xd
Weny, weny :*
Cherry~
PS Doceń ten mój komentarz wyjątkowo biorąc pod uwagę że piszę go właśnie trzeci raz :(
Kochasz Aarona? Hihihi, ekstra. Chyba wiem, dlaczego masz wrażenie, że to co Magnus szykuje jest takie dirty :D
UsuńBardzo doceniam twój komentarz, ten jak i wszystkie poprzednie, uwierz mi :)
I bardzo dziękuję za życzenia dotyczące weny :*
jejii ;-; Odkryłam twojego bloga dość późno :c
OdpowiedzUsuńUwielbiam każdy twój rozdział i nie podoba mi się Aaron rozumiem, że musi się coś dziać ale jak w następnych rozdziałach przeczytam, że przez tego napalonego na Aleca dupka ich związek się zje*ie to się popłaczę obiecuję Ci to kochana hahaha :* :C
jesteś cudowna! Oby tak dalej!