Następne kilka dni upłynęło
wszystkim bardzo szybko. Alec cieszył się z takiego obrotu sprawy.
Panicznie bał się tego, że ktoś nakryje go z Magnusem, a okazało
się, że nic wielkiego się nie stało. Owszem, kilka osób nie
odzywało się do niego wcale, ale to nie było istotne. Zdarzyło
się nawet parę razy, że rozmowy cichły, kiedy wchodził do
jakiegoś pomieszczenia. Czuł się wtedy niezręcznie. Ważniejsze
jednak było to, że jego bliscy znajomi, bo nadal nie mógł się
przekonać do tego, by zacząć ich nazywać przyjaciółmi, nie
mieli nic przeciwko jego orientacji. Zaakceptowali go i jeśli by się
dokładniej przyjrzeć ich relacji, to nawet się chyba poprawiła.
Może i wcześniej się nie kłócili, ale teraz było jakoś
inaczej. Może po prostu chodziło o to, że nic nie musiał już
przed nimi ukrywać. Naprawdę nie miał pojęcia.
Wraz z upływem czasu plotki na jego
temat stawały się coraz rzadsze. Tak jak mówił Magnus, ludziom
pewnie ten temat się już powoli nudził. Co prawda w niektórych
przypadkach nadal czuł na sobie badawcze spojrzenia wielu Nocnych
Łowców i wiedział, że jego chłopakowi również w dalszym ciągu
się przyglądają. Nie było to jednak tak nachalne jak na początku.
Wtedy nikt nawet nie odrywał od nich wzroku. Było to bardzo
uciążliwe.
Starali się zachowywać normalnie, tak
by w końcu przestać być tematem numer jeden. Nie chcieli wokół
siebie takiego zamieszania, w niczym nie było im potrzebne. A jutro
ich randka. Uch, już nie mógł się doczekać. Czuł się trochę
dziwnie z tym, że to Magnus go zaprosił i głupio, że sam nie
wpadł na to, by z nim gdzieś wyjść, ale mimo to czekał na nią z
niecierpliwością. Bane nie chciał mu nic powiedzieć. Ani gdzie
idą, ani co będą robić. To tylko jeszcze bardziej pobudzało jego
wyobraźnię. Już i tak nieźle nadszarpniętą zresztą.
Szli właśnie z czarownikiem na
śniadanie. Jak co rano. Później ma trening, przerwa, obiad,
trening, przerwa, kolacja, sen. Ciągła monotonia, może z kilkoma
nieznacznymi wyjątkami, ale jednak. Pewnie dlatego ostatnie kilka
dni minęły mu tak szybko.
- O czym tak myślisz, co? - zagadnął
go czarownik, przepuszczając w drzwiach jadalni.
- O niczym szczególnym - odparł
jedynie i uśmiechnął się do niego ciepło.
Czarownik pokręcił głową, nie
bardzo tą odpowiedzią usatysfakcjonowany.
- Nie odzywasz się od samego rana -
wypomniał. - Jeżeli cię coś dręczy to po prostu powiedz -
wzruszył ramionami.
Ale Alec nie miał mu nic do
powiedzenia. Nic go nie dręczyło, nie miał żadnych problemów.
Czuł się szczęśliwy, idąc obok tego konkretnego mężczyzny.
- Wszystko w porządku, naprawdę -
spojrzał mu w oczy. - Po prostu tak sobie myślę. Trochę się w
ciągu ostatnich dni zmieniło i próbuję się do tego przystosować
- wyznał szczerze.
Magnus uśmiechnął się anielsko, tak
jak tylko on potrafił.
- Żałujesz, że to wszystko się
wydało? - zapytał, siadając na swoim miejscu.
Alec nie musiał się długo
zastanawiać. Ba! Wcale się nie zastanawiał. Odpowiedź uformowała
się w jego głowie niemal automatycznie, kiedy tylko Bane skończył
zadawać to pytanie.
- Oczywiście, że nie - również
usiadł, odpowiadając szczerze. - Po prostu tak o tym wszystkim
myślę.
Magnus pokiwał głową na znak, że
rozumie.
- Mam nadzieję, że jest jeszcze w
twojej niezwykle zajętej głowie troszeczkę miejsca na rozmyślania
o mnie - powiedział cicho, chociaż było niemożliwe, by ktoś inny
ich usłyszał, albowiem najbliżsi ludzie siedzieli dobre kilka
krzeseł dalej, a rodzeństwo Lightwood'a jeszcze nie przyszło.
Alec rzucił mu sceptyczne spojrzenie,
chociaż uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Przecież to wszystko wiąże się z
tobą, jeśli nie kręci wokół ciebie - rzekł, sięgając kanapkę.
- I dobrze o tym wiesz.
Czarownik również zaczął jeść.
- Wiem - przyznał. - Ale zawsze miło
to usłyszeć - wyszczerzył się i w tym momencie przyszła Izzy
wraz z Jace'em.
Przywitali się i zabrali za
pałaszowanie śniadania.
- Dzisiaj po pierwszym treningu pójdę
do Aarona - powiedział ni z gruszki ni z pietruszki Alec.
Magnus wzdrygnął się odrobinę, ale
starał się to jakoś zamaskować. Nie lubił tego chłopaka i nic
nie mógł na to poradzić. Nie podobało mu się to, że kręcił
się wokół jego Aleca. Upił łyk kawy, oddychając głęboko przez
nos.
- Po co? - zapytał nieco szorstko.
Ten ton zbił Lightwood'a z tropu.
- Mówiłem ci przecież, że muszę go
oprowadzić po Instytucie - westchnął i zaczął grzebać widelcem
w talerzu.
- Nie musisz - burknął, wbijając
wzrok w ścianę naprzeciwko.
Alec przewrócił oczami. Mógł
podejrzewać, że Magnusowi się nie spodoba ten pomysł. Już sama
wzmianka o chłopaku dziwnie na niego działała. Po co więc
zaczynał ten temat?
- Obiecałem mu to kiedyś -
przypomniał. - A ostatnio nawet się upomniał. Oprowadzę go po
prostu dzisiaj i będę miał to z głowy - zerknął na czarownika,
ale ten w dalszym ciągu wpatrywał się w widok przed sobą.
- Powiedz mu, że się rozmyśliłeś -
zaproponował.
Alec zaśmiał się w duchu na ten
pomysł. O tak, już to widział.
- Magnus, przecież tak się nie robi.
Na chwilę między nimi zapadła cisza.
Rodzeństwo Nocnego Łowcy również się nie odzywało. Przed chwilą
właśnie skończyli o czymś dyskutować. Nie mieli zielonego
pojęcia, o czym ich brat rozprawia tak ze swoim chłopakiem.
- Kurde, Alec - nareszcie się odwrócił
i na niego spojrzał. - Niby po co mu teraz takie dokładne
obejrzenie twierdzy? Przecież za niecały miesiąc stąd wyjedzie, a
jest już na tyle długo, by poznać wszystkie pomieszczenia, o
których powinien wiedzieć.
- Wiem - przytaknął mu czarnowłosy.
Szczerze mówiąc miał takie samo zdanie na ten temat. - Ale skoro
mu to obiecałem, to nie mogę się teraz wycofać. Zajmie to góra
godzinę.
Żaden argumenty nie przemawiały do
Magnusa. Koleś miał tyle osób w Instytucie, dlaczego musiał się
uczepić akurat Aleca? I jeszcze sam czarnowłosy. Czy on naprawdę
nie zauważa, że nie chodzi o zwykłe oprowadzenie?
- Nie ufasz mi? - zapytał Lightwood,
jakby czytał mu w myślach.
Bane oparł łokcie na stole i położył
głowę na dłoniach, palce zanurzając we włosach. Myślał
intensywnie. Przecież to niemożliwe, aby był aż tak zazdrosny.
Aby był w ogóle zazdrosny! Przecież Alec nigdy nie dał mu nawet
powodów do zazdrości. Dlaczego więc na samą wzmiankę o blondynie
zostającym sam na sam z jego chłopakiem, skacze mu ciśnienie? Może
dlatego, że on znał takich typków.
- To jemu nie ufam - odpowiedział,
unosząc głowę i opierając podbródek na pięści. - Ale zrobisz,
co będziesz uważał za słuszne. Nie mogę ci przecież niczego
zabronić, prawda? - ponownie złapał w dłonie kubek z kawą i upił
spory łyk. - Skończyłeś? - zmienił temat, zerkając na jego
talerz. - Bo ja tak - zaczął wstawać.
Alec również dopił kawę i ruszył w
ślad za nim. Kiedy się rozejrzał, zauważył, że w pomieszczeniu
zostało tylko kilkanaście osób. Która była godzina? Zupełnie
stracił poczucie czasu.
- Magnus - zaczął, kiedy byli już za
drzwiami.
- Słucham - odparł wspomniany.
Alec zrównał z nim kroku i przyjrzał
mu się dokładnie. Och, jak on uwielbiał tego czarownika.
- Nie kłóćmy się o taką błahostkę
- poprosił.
- Przecież się nie kłócimy.
- Spójrz na mnie - poprosił.
Magnus tylko na niego zerknął, by
zaraz znowu wpatrywać się przed siebie. Był to jednak błąd z
jego strony, bo szybko został przyszpilony przez swojego chłopaka
do ściany. Otworzył szerzej oczy.
- Wiesz, że jeżeli powiesz, żebym z
nim nie szedł, to nie pójdę - powiedział, łapiąc czarownika za
brodę i zmuszając go w ten sposób, by na niego spojrzał.
Jego uścisk nie był mocny, ale pewny
i stanowczy.
- Alec, co ty..? - zdziwił się
Magnus. - Nie wygłupiaj się - jęknął, próbując się
wyswobodzić. Na próżno.
- To ty się wygłupiasz - wytknął
mu. - Widzę twoją minę. Coś jest nie tak. Nie chcesz, żebym z
nim tam szedł, prawda? - zapytał łagodnym głosem.
Magnus zastanawiał się chwilę, czy w
ogóle odpowiedzieć.
- Nie, nie chcę - przyznał w końcu
zgodnie z prawdą.
- Chodzi o to, że będę sam z jakimś
chłopakiem, czy z tym konkretnym?
- Z tym konkretnym.
Alec przybliżył maksymalnie swoją
twarz do jego, by szepnąć mu do ucha:
- Więc powiedz, żebym nie szedł.
Magnus wiedział, że nie może tego
zrobić, chociaż nie wiadomo jak bardzo by tego chciał. Nie może
go ograniczać ani czegokolwiek zabraniać. Ufał mu, a w ten sposób
Alec mógłby pomyśleć, że jest inaczej. Pokręcił więc tylko
przecząco głową, chowając dłonie za plecami.
Lightwood westchnął, opierając twarz
na jego barku. Miał gdzieś, że ktoś mógł tędy przechodzić. I
tak wszyscy już o nim wiedzieli.
- Ale i tak nie podoba ci się ten
pomysł? - chciał wiedzieć Alec.
- Nie - odparł czarownik, nieco
pewniejszym głosem chociaż i tak cicho.
- I co ja mam z tobą zrobić? -
zaśmiał się Nocny Łowca.
- Pocałuj mnie - poprosił Magnus. - I
będzie okej.
Ton jego głosu był nieco weselszy niż
wcześniej, z czego Alec był bardzo zadowolony.
- Będzie okej? - zapytał, drocząc
się z nim odrobinę.
Podniósł głowę z jego ramienia,
wpatrując się w niego z uśmiechem.
- Tak - uśmiechnął się delikatnie.
Alec mruknął coś pod nosem, ale
ostatecznie złożył czuły pocałunek na jego ustach. Magnus
zamruczał słodko, oddając pocałunek.
- Chodź cię odprowadzę -
zaproponował, na co jego chłopak z chęcią przystał.
Rozstali się przy jego gabinecie. Alec
nie chciał wchodzić do środka, bo i tak miał mało czasu, a
musiał się jeszcze przygotować do treningu.
Po ćwiczeniach tak jak mówił to
Magnusowi, udał się do Aarona. Chłopak leżał w salonie, na
kanapie. Musiał go chwilę szukać, ale w końcu udało mu się go
znaleźć. Podszedł bliżej blondyna i zapytał:
- Jesteś teraz zajęty?
Aaron spojrzał na niego odrobinę
zaskoczony, nie fatygując się nawet tym, by usiąść. Uśmiechnął
się jednak, niby od niechcenia poprawiając włosy.
- Może znajdę chwilę, a co?
Alec uśmiechnął się delikatnie.
Może znajdzie chwilę? Też coś, prychnął w duchu.
- Chciałeś, żebym cię oprowadził -
przypomniał mu, chociaż chłopak doskonale o tym pamiętał.
- Och, chcesz iść teraz? - podniósł
się do siadu.
"Nie, tak tylko przyszedłem. Nie
mam co robić i postanowiłem z tobą o tym porozmawiać",
cisnęło mu się na usta. Nie powiedział tego jednak, bo nie
wiedział, czy chłopak zniósłby tyle sarkazmu.
- Jeśli to nie problem. Później nie
będę miał czasu - dodał. - Poza tym teraz też mam tylko godzinę
- zastrzegł.
Aaron pokiwał zadowolony głową.
Wiedział, że czarnowłosy sam do niego przyjdzie. To było tylko
kwestią czasu. Nie wiedział tylko, że Alec nie przyszedł w
sprawie, w której chciał, żeby przyszedł. Zamiarem Lightwood'a
było jedynie oprowadzenie blondyna po twierdzy. Nic więcej.
- Pewnie, żaden problem. Idziemy? -
wstał ochoczo i uśmiechnął się szeroko. Alec potwierdził
skinieniem głowy. - Prowadź w takim razie - wskazał ręką, by
szedł przed nim.
Czarnowłosy poszedł pierwszy, ale
zaraz jednak zwolnił, by Aaron do niego dołączył. Wyszli z
salonu.
- Chcesz, żebym pokazał ci jakieś
konkretne miejsce czy coś? - chciał wiedzieć Alec.
- Zdaję się na ciebie - wyszczerzył
się do niego. - Pokaż mi to, czego nie widziała reszta.
Lightwood zaśmiał się cicho.
- Aaron, ja naprawdę nie wiem, czego
nie widzieli inni - powiedział, zerkając w jego stronę.
Blondyn wzruszył ramionami, myśląc
intensywnie.
- No to twoje ulubione - wypalił. -
Chętnie bym zobaczył, gdzie lubisz spędzać czas - dodał, niemal
kusicielsko, lecz Alec nie wyłapał w tym żadnego podtekstu. - No
chyba, że również nie wiesz, co to za miejsca - droczył się z
nim.
- Wiem! - zaśmiał się Alec i
powstrzymał się przed pokazaniem mu języka.
Gdyby był z Magnusem, pewnie tak by
się to skończyło. Potem by jeszcze od niego oberwał, nie mocno,
ale jednak. Uśmiechnął się szeroko, wyobrażając sobie tę
sytuację.
- Więc prowadź - powtórzył się
Aaron, również się uśmiechając.
Był święcie przekonany, że uśmiech
czarnowłosego jest skierowany w jego stronę. Ale by się zdziwił,
kiedy by się dowiedział, że myśli Aleca zajmuje w tym momencie
ktoś inny.
Lightwood zaprowadził go więc do
szklarni, biblioteki, na strzelnicę i wiele innych miejsc. Przez
całą drogę rozmawiali. Aaron opowiadał mu o swoim Instytucie. O
tym jak tam jest. W niektórych miejscach Lightwood nawet dodawał
coś od siebie. Mówił dlaczego je lubi, bądź co tu najczęściej
robi. Prawdę mówiąc, nie było tak źle. Alec nie czuł się jakoś
specjalnie niekomfortowo w jego towarzystwie. Może przeszkadzał mu
trochę dystans, jaki ich dzielił, który według niego był
stanowczo za mały, ale poza tym było okej. Aaron gadał jak najęty,
a większość informacji wlatywała Alecowi jednym uchem, a
wylatywała drugim, co niezmiernie śmieszyło blondyna.
Kiedy wyszli na zewnątrz, Lightwood
pokazał mu tajne wyjście do pewnej skrytki w ogrodzie. Skrytka ta
była tak naprawdę dziurą w krzakach, w której teraz ledwo się
mieścił, nie mówiąc już o kolejnej osobie. Widoczne były
jeszcze pewne ślady, świadczące o tym, że w przeszłości ktoś
tu rzeczywiście przebywał. Było to jednak dla niego miejsce
sentymentalne i sam nie wiedział, dlaczego pokazał je chłopakowi.
- Co tu robiłeś? - chciał wiedzieć
blondyn, który musiał się nieźle pochylić, żeby w ogóle się
tam dostać.
- Jak byliśmy mali, ja i Izzy często
tu przesiadywaliśmy. To była nasza kryjówka przed resztą świata,
taka izolatka. Opowiadaliśmy sobie różne historie. Później,
kiedy dołączył do nas Jace, to miejsce było ucieczką przed nim.
Często zachowywał się jak kretyn i czasem kiedy mieliśmy go dość,
chowaliśmy się tu przed nim.
Aaron wybuchnął śmiechem.
- Wiedział o tym? - zapytał.
Alec pokiwał głową.
- Początkowo nie, ale później się
dowiedział - rzekł, śmiejąc się cicho.
Zerknął na zegarek i spostrzegł, że
spędził już z chłopakiem obiecaną godzinę, nawet kilka minut
dłużej. Wstał więc z ziemi, na której wcześniej przysiadł i
otrzepał się z piasku.
- Chyba czas wracać - oznajmił.
Aaron zgodził się z nim i również
wstał. Bądź co bądź świetnie się bawił.
Ruszyli w stronę wejścia do budynku.
- Fajnie było - powiedział blondyn,
pochodząc bliżej niego.
Był tak blisko, że niemal stykali się
ramionami, kiedy szli. Alec uśmiechnął się szeroko, ale
zmniejszył nieco swój uśmiech, kiedy zauważył odległość, jaka
ich dzieliła, a może bardziej jej brak.
- Tak, można tak powiedzieć - odparł
i zaczął się odsuwać.
Aaron udał, że tego nie zauważył i
zaśmiał się wesoło.
- Całkiem dobry z ciebie przewodnik -
przepuścił go w drzwiach, niby od niechcenia kładąc rękę na
jego plecach, by popchnąć go do środka.
Alec poczuł się nieco nerwowo. Nie
miał, jak jej strzepać, dodatkowo, kiedy już obaj znaleźli się w
Instytucie, Aaron dalej nie zabierał dłoni. Co robić, co robić?
Przeklął w duchu brak okien. Było ciemniej niż w innej części i
Lightwood nawet nie zdążył zauważyć, kiedy twarz blondyna
znalazła się tak blisko jego własnej. Już czuł oddech chłopaka
na policzku, kiedy jego umysł zarejestrował kroki zbliżającej się
kolejnej osoby. Szybko odskoczył od Aarona, zresztą on zrobił to
samo i obaj spojrzeli w tamtą stronę. Na nieszczęście
czarnowłosego ich oczom ukazał się Jeff. A może i szczęście, bo
nie był pewien, jak skończyłoby się wydarzenie sprzed chwili z
blondynem w roli głównej. Co go napadło? Co chciał zrobić? Jego
rozmyślania przerwał jednak nieprzyjemny głos największego
kretyna, jakiego znał.
- Jesteś, Lightwood. Wszędzie cię
szukam - powiedział bez jakiegokolwiek przywitania.
Alec odetchnął w duchu. Poczuł ulgę,
kiedy usłyszał te słowa. Wiedział, że gdyby Jeff coś zauważył,
od tego zacząłby wypowiedź.
- Czego chcesz? - zapytał niezbyt
przyjaźnie.
- Travley cię do siebie prosi.
- Gdzie jest?
- U siebie, ale mam cię przyprowadzić
- odparł z chytrym uśmieszkiem.
Alec spojrzał na Aarona i skinął mu
głową.
- Na razie - pożegnał się i już
chciał odchodzić, kiedy blondyn powiedział:
- Jeszcze kawałek możemy iść razem,
idę w tym samym kierunku - dodał z uśmiechem.
Jeff parsknął śmiechem, ale nie
skomentował tego. Szli chwilę w ciszy, żaden nie miał nic do
powiedzenia. Aaron łypał tylko co jakiś czas groźnie na Jeffa,
zły za to, że ten im przeszkodził. Alec za to chciał jak
najszybciej pozbyć się ich obu.
- Nie zdążyłem cię jeszcze
przeprosić, Lightwood - zaczął po jakiejś minucie Jeff.
Czarnowłosy spojrzał na niego, lekko
zbity z tropu.
- Za co? - burknął, chowając ręce w
kieszeniach spodni.
- Przerwałem wam randkę - odparł
sarkastycznie jak gdyby nigdy nic.
Alec już miał go wyśmiać. Przecież
to nie była żadna randka, co ten kretyn wymyśla? Ubzdurał sobie
coś i trzeba go wyprowadzić z błędu, zanim rozniesie się to po
Instytucie. Informacja o tym, że jest gejem obiegła go niesamowicie
szybko i był pewien, że z tą byłoby tak samo. Już na końcu
języka miał ciętą ripostę dla tego kretyna, kiedy nagle do
rozmowy dołączył się blondyn, zupełnie rujnując jego plany i
sprawiając, że oczy prawie wyszły mu z orbit.
- Przeprosiny odrzucone. Przerwałeś w
najlepszym momencie.
Jeff zaśmiał się głośno, rzucając
Alecowi pełne pogardy spojrzenie.
- Oj, skarbie - zwrócił się jednak
do Aarona. - Myślę, że jak będziesz grzeczny, nasz Alec wpisze
cię na listę oczekujących i może kiedyś się jeszcze spotkacie -
rzucił z wyraźną ironią w głosie.
Lightwood zaczerwienił się ze złości.
Jak ten idiota śmiał żartować na jego temat przy nim?!
- Skąd ta gorycz w twoim głosie, co?
- zapytał blondyn ze śmiechem. - Czyżbyś już na tej liście był?
Zamknij mordę, chciał krzyknąć
Lightwood, ale z jakiegoś powodu nie mógł wydusić z siebie
chociażby słowa. Co ten Aaron sobie myślał? Takim zachowaniem
tylko prowokował Jeffa do kolejnych kpin! To nie była żadna
randka! Czemu więc sugerował coś innego?
- Zamknijcie się obaj – powiedział
w końcu.
Cieszył się z tego, ze dochodzili już
do gabinetu trenera.
- Dobra, Alec – uśmiechnął się
Aaron. - Ja już będę leciał, do zobaczenia! - dodał jeszcze i
odszedł w stronę schodów.
- Hu hu, Lightwood, nie wiedziałem, że
wyrywasz Aarona. Myślałem, ze masz już jakiegoś tam swojego, ten
czarownik się tak koło ciebie kręci – powiedział, kiedy
chłopaka nie było już widać.
Alec zaśmiał się drwiąco, choć
odrobinę nerwowo.
- Nie wiem, o co ci chodzi – rzekł
swobodnym tonem i zapukał do drzwi. - Poza tym nie wiedziałem, że
mi się tak dokładnie przyglądasz.
Jeff już miał coś dodać, ale
przerwał mu trener, który właśnie stanął przed nimi.
Podziękował mu za pomoc i odesłał do siebie.
Alec również po jakimś czasie był
wolny. Po kilku rozliczeniach stwierdził, że nie zdąży już przed
obiadem odwiedzić czarownika, więc po prostu poszedł do pokoju
swojej siostry. Z nią udał się do jadalni, gdzie Magnus już
siedział. Aaron również. Uśmiechnął się do niego jak gdyby
nigdy nic. Alec posłał mu mordercze spojrzenie. Jeszcze sobie z nim
porozmawia.
_________________________________________________________
Hejo, kolejny rozdział :)
Hu hu już 26. Mam nadzieję, że wam się podoba. Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia. Liczę na to samo, klasycznie, również pod tym postem :)
I mam jeszcze jedno BARDZO WAŻNE ogłoszenie!
Na koncie, z którego wysyłałam powiadomienia dotyczące pojawienia się nowego rozdziału, usunęli mi się wszyscy obserwatorzy! Niestety nie udało mi się wszystkich znaleźć ponownie, więc zwracam się z wielką prośbą o napisanie do mnie i podanie swoich danych (konto ask.fm, adres e-mail, itp.), bym mogła je nadal wysyłać. Mam nadzieję, że zostałam zrozumiana.
Buuziole :*
Ha! Znowu pierwsza, mam farta.
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały jak zwykle. Niepokoi mnie Jeff, jeśli zacznie gadać, że Alec puszcza sie na bok z Aaronem Mags się wkurzy, jak się wkurzy to się pokłócą i prawdopodobnie Magnus wyprowadzi się z instytutu. Jace i Izzy wkurzą się na Aarona i przemówią mu do rozumu, akurat wtedy kiedy Alec pójdzie przepraszać Mags'a. Czarownik nie będzie głupiutki wysłucha wytłumaczeń i przeprosin chłopaka a potem mu wybaczy. A potem zacznie się rozpusta... :D
Takie sobie marzenia snułam i postanowiłam zamieścić- powinnaś wiedzieć co się twoim czytelnikom robi w główkach... :) Mam nadzieję, że mimo moich spekulacji coś jednak będzie inaczej, choś ta końcowa rozpusta może zostać. Rozpusta pasuje do wszystkiego :)
Tak się nakręciłam,że zapomniałam podpisu, co ten Malec ze mną robi...
UsuńMP
PS: Mam pytanko,do Cherry czemu musisz czytać w nocy? Tak mnie to jakoś intryguje:)
To przez tą rozpustę, tak! I jeszcze życzenia, jak mogłam zapomnieć (liczę że mi wybaczysz:)) Weny, Duuużo czasu wolnego, I super wakacji!! Buziole :*
UsuńMP
He he odpowiedziałam przy poprzednim komentarzu ;)
UsuńPewnie myślisz, że muszę się ukrywać xd No ja myślę, że tak myślisz xd
Cherry~
Bardzo się cieszę, że napisałaś, co się dzieje w twojej główce :)
UsuńI dziękuję za życzenia! Również życzę super wakacji,
buziole :*
No kurcze powaga, nwm co pisać xd Aaron ty debilu! To się szybko robi, a nie się z Aleciem cackasz!
OdpowiedzUsuńMagnusa mi szkoda :/
A Jeff to ciota! *^* (kurcze dzisiaj dzień wyzwania :/) Nie lubię go i on powinien o tym wiedzieć! *^*
Co do rozdziału.... GDZIE JEST MOJA DIRTY RANDKA, NO?! :( Wiedz, że naprawdę na nią czekam :|
Weny i wgl standardzik xd
Cherry~
A no i ja ci jeszcze coś powiem.
UsuńCzytałam ten rozdział co go tak zhejtowałam jeszcze raz (w nocy xd) i podobał mi się xd "porwało mnie" xd
Cherry~
W następnym rozdziale będzie twoja dirty randka, obiecuję :*
UsuńDziękuję ci bardzo,
buuziole :*