poniedziałek, 30 listopada 2015

ROZDZIAŁ XLIV

Zbliżała się dwudziesta, więc Aaron nareszcie zaczął szykować się do wyjścia. Co prawda umówił się na tą właśnie godzinę, ale czy stanie się coś złego, jeśli przyjdzie później? I tak wiedział, że chłopak by go nie wygonił. Za bardzo mu zależało na tym spotkaniu. Może się wykręcać i odpychać go ze wszystkich sił, ale Nocny Łowca i tak wiedział swoje. Bo przecież gdyby tak nie było, to by go dalej do siebie nie zapraszał, prawda?
Blondyn zerknął w lustru i poprawił włosy. Uśmiechnął się też nieco szyderczo i zrobił sam do siebie prowokującą minę. Uwielbiał wywierać na ludziach takie wrażenie. Zdawał sobie sprawę z tego, że był atrakcyjny i zawsze to wykorzystywał. Fakt ten działał na jego korzyść, więc miał powód do dumy. Sam Jason też nie był dla niego obojętny. Również był przystojny, chociaż nie podobny do żadnego z jego wcześniejszych kochanków. Postura ciała mówiła sama za siebie. Chłopak był szczupły, choć nie wychudzony. Mimo to nie wywoływało to na Aaronie negatywnych opinii. Ot co, zawsze jakaś zmiana.
Założył białą koszulkę, do tego czarne wąskie spodnie i sportową bluzę z napisem BADBOY. Aż sam się zaśmiał na to określenie. Aaach, tak bardzo do niego nie pasowało. Przecież on był istnym aniołkiem. Ponownie parsknął i dla odpowiedniego efektu popsikał się jednym ze swoich lepszych perfum. Dobre wrażenie to podstawa. Niby był typem osoby, która się niczym nie przejmowała i wszystko miała gdzieś, ale z drugiej strony nie chciał wyjść na niechluja. Kiedy nareszcie udało mu się odsunąć od lustra i zaprzestać podziwiać własną osobę, postanowił zadzwonić do Jasona. Po kilku momentach, w czasie których zdążył już zejść na dół, chłopak raczył odebrać połączenie. Nocny Łowca zdecydował, że nie będzie mu robił z tej okazji jakiś przytyków, bo przecież nie ma nakazu siedzieć przy urządzeniu i czekać na jego telefon z niecierpliwością. Chociaż z drugiej strony fajnie by było, gdyby okazało się to prawdą. Szybko odgonił te myśli i rzucił swoim naturalnym lekko wrednym tonem.
- Witaj, księżniczko – zaczął. - Pragnę cię poinformować, że ku twojemu domowi zmierza właśnie istna bomba hormonów. Bóg seksu ściśle mówiąc, maszyna do rozmnażania – dodał, nie czekając na żadne słowo z jego strony. - Dlatego więc jeśli pod twoją chatką zbierają się już napalone laski albo jacyś przystojni chłopcy, którzy mają ochotę na małe co nieco, to proszę cię o to, byś ich przegonił, bo wyżej wymieniona osobistość ma dzisiaj ochotę tylko na ciebie.
Chwilę nie słyszał żadnej odpowiedzi. Zaskoczył swojego rozmówcę i uśmiechnął się z zadowoleniem. Taki był cel. Już miał dodać coś równie błyskotliwego, kiedy do jego uszu dotarło ciche chrząknięcie, a po nim słowa chłopaka:
- Więc ty nie musisz się wcale zjawiać – powiedział, po czym dodał już pewniej: - chyba, że chcesz jedynie popatrzeć, bo skoro to rzeczywiście jest bóg seksu to obawiam się, że nie zwrócę na ciebie uwagi. Maszyna do rozmnażania zajmie się mną w odpowiedni sposób, jestem tego pewien – dodał lekko zawstydzony.
Powiedział to jednak dlatego, że rozmawiali przez telefon i zdawał sobie sprawę z tego, że teraz nie poniesie żadnych konsekwencji. No i nie musiał patrzeć mu w oczy.
Aaron z kolei również na chwilę zaniemówił. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Myślał raczej, że chłopak zgani go za słownictwo i powie, że za karę będą całą noc czytać książkę. Nie chciał jednak, żeby pomyślał, że go zgasił, więc po kilku sekundach rzucił:
- No to wpadnę, żeby popatrzeć, jak prosisz, żebym zamienił się z nim miejscem – zripostował. - Bo nikt nie zrobi ci lepiej niż ja.
- Chcesz się porównywać z maszyną do rozmnażania? - zakpił, celowo używając określenia, które wcześniej podał mu Aaron. - No to powiem ci, że wysoko sobie postawiłeś poprzeczkę.
Blondyn zaśmiał się głośno i rozejrzał wokoło, żeby sprawdzić, gdzie jest. Stwierdziwszy, że ma jeszcze kawałek do domu chłopaka, ruszył w dalszą drogę. W międzyczasie zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Nie wiem, czy to zniszczy twój światopogląd, ale jestem zmuszony wyprowadzić cię z błędu – zaczął. - Otóż to nie ja się porównuję z bogiem seksu, a on ze mną. I w zasadzie to nie musimy rozmawiać o żadnym porównywaniu, bo jestem od niego tysiąc razy lepszy, przez co ten tytuł spada na mnie. A żeby cię udobruchać, bo pewnie jesteś teraz smutny, że sam na to nie wpadłeś, co tak naprawdę jest dla mnie zupełnym nonsensem, odrobinę się pospieszę i będę u ciebie w... - rozejrzał się ponownie, żeby mniej więcej oszacować czas, w jakim byłoby możliwe dojście do upatrzonego celu, po czym powiedział: - piętnaście minut. Wtedy będziemy mogli się pobawić, a ty przekonasz się, że to co przed chwilą powiedziałem, jest prawdą.
Nocny Łowca zerknął na zegarek i zdał sobie sprawę z tego, że jest już dobrze po dwudziestej. Liczył na to, że Jason nie zwróci na to uwagi, jednak jak to zawsze bywa, jeśli się czegoś nie chce to to właśnie się staje.
- Od początku wiedziałem, że mówisz o sobie, narcyzie – skomentował i pokręcił głową z politowaniem. - Gdzie jesteś?
- Stoję na czerwonym przy pasach na drugim rondzie – odpowiedział zgodnie z prawdą.
- No to się pospiesz – odparł. - Masz być w dziesięć minut, bo jak nie to pobawisz się dzisiaj jedynie z własną rączką – obiecał.
- Mmmm – zanucił cichutko, szeroko się uśmiechając. - Czy to szantaż?
Tym razem to Jason się zaśmiał. Zabrzmiało to bardziej sarkastycznie niż wesoło, więc Aaron miał się na baczności.
- Niee – odpowiedział słodko. - To nagroda za twoją punktualność.
Aaron uniósł wysoko brew, ale przyspieszył kroku. Nie to, żeby chłopak miał na niego jakiś wpływ. O nie, co to to nie. Po prostu tak automatycznie zaczął szybciej iść. To normalne, prawda?
- O proszę, czyli jednak za mną zatęskniłeś – zagadnął go. - Nie wiedziałem, że beze mnie nie wytrzymasz, ale skoro tak to się sprężę. Wszystko dla ciebie, najdroższy – zakończył z prowokującym uśmieszkiem.
Tak jak się spodziewał, odpowiedź usłyszał niemal natychmiast.
- Nie jestem twoim najdroższym – zaprzeczył. - I nie zapominaj, że jestem chłopakiem. To dziwne, że się tak do mnie zwracasz – burknął.
Aaron już miał coś powiedzieć, ale musiał uciekać przed jadącym prosto na niego rowerzystą, który wjechał właśnie na chodnik. Nie rozumiał, dlaczego to zrobił, skoro obok była ścieżka rowerowa i jak to oczywiście on, musiał mu przekazać co o tym myśli. Obrócił się więc i wycelował w jego stronę środkowy palec, posyłając mu jeszcze mordercze spojrzenie. Dopiero potem wrócił do przerwanej rozmowy.
- Jesteś chłopakiem, pamiętam – powiedział. - Gdyby było inaczej to nie marnowałbym na ciebie czasu – przyznał szczerze.
- Ooooo – zaśmiał się Jason. - Miło mi to słyszeć – dodał z kpiną. - Ale niestety muszę ci powiedzieć, że nie tęsknię za tobą, jak to wcześniej stwierdziłeś – wzruszył ramionami, chociaż Aaron nie mógł tego zobaczyć. - Po prostu muszę siedzieć z bratem i jego durnymi znajomymi. Teraz wymknąłem się do kuchni, ale zaraz pewnie będą darli mordy, żebym przyszedł.
- Mhm, taki jesteś rozchwytywany? - zażartował.
- Haha, bardzo śmieszne – zironizował. - Oni mnie nawet nie lubią, ale mój kochany braciszek dostał karę na kompa i myśli, że jak łaskawie pozwoli mi posiedzieć z jego „ziomkami” to jako podziękowanie udostępnię mu swojego – zaczął wyjaśniać. - Przymila się, bo myśli, że coś na tym ugra.
- Dobra, jestem już na twojej ulicy, także zaraz się tobą zajmę – obiecał, kierując się w stronę jego domu. - I zdążę w dziesięć minut – powiedział dumny z siebie.
- Okej, czekam – burknął. - Do zobaczenia – dodał i rozłączył się.
Aaron schował telefon do kieszeni i poprawił bluzę, przeczesując przy okazji włosy palcami. Ostatnie metry pokonywał z wielkim uśmiechem na ustach.

***

Jason niemal podskoczył, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Popełnił błąd, bo mógł od razu iść stanąć w przedpokoju, kiedy Aaron mu powiedział, że za moment będzie. Nie zrobił tego jednak i mimo iż krzyczał, że otworzy, to nie był pierwszą osobą, która to uczyniła. Nocnemu Łowcy, który stał po drugiej stronie, ukazał się wysoki chłopak z krótkim i zadbanym zarostem. Był zdecydowanie starszy od Jasona, chociaż Aaron nie miał pojęcia, ile może mieć lat. No i był całkiem przystojny, ale to nie do niego tutaj przyszedł, prawda?
- To do mnie – usłyszał cichy warkot i jego oczom ukazał się Jason, niższy od pierwszego chłopaka przynajmniej o głowę. - Mówiłem, że otworzę – dodał i przepchnął się do przodu. - Wchodź – odezwał się do Aarona, patrząc mu w oczy. - To mój brat – rzucił jeszcze i obrócił się na pięcie, żeby ruszyć do swojego pokoju.
Miał nadzieję, że blondyn pójdzie za nim, ale po chwili zorientował się, że tak nie było. Nocny Łowca mierzył się wzrokiem z chłopakiem, który posłużył mu za odźwiernego. Po chwili jednak ten się lekko uśmiechnął i podał mu dłoń.
- Victor – przedstawił się.
W duchu stwierdził, że znajomy jego brata nie jest lamusem. Nikt z taką posturą nie mógł być lamusem. Teraz tylko pytanie: skąd się znają?
- Nie przez próg – odpowiedział mu Aaron, po czym wszedł do środka i dopiero wtedy podał mu dłoń, rzucając przy okazji swoje imię.
Wymienił z nim jeszcze kilka zdań, niedotyczących niczego konkretnego, kiedy odezwał się Jason. Był lekko zniecierpliwiony i poddenerwowany tym, że jego brat próbuje się podlizać Aaronowi. Miał już ochotę powiedzieć mu, co myśli na ten temat, ale ostatecznie tego nie zrobił, a rzucił jedynie:
- Idziesz?
Victor spojrzał na niego, ale zaraz potem znowu przeniósł wzrok na blondyna. To do niego skierował swoje następne pytanie.
- Co będziecie robić?
Aaron nie miał pojęcia, co odpowiedzieć, więc rzucił pytające spojrzenie Jasonowi. Ten z kolei powiedział nieskrępowany i w pełni przekonany:
- Grać na konsoli.
- Łeee... - zaśmiał się najstarszy z trójki. - Gra może poczekać. Starsi nie wracają na noc, więc będziecie mogli sobie pograć później, jak my się już zwiniemy do klubu. Teraz możecie iść z nami obejrzeć mecz – zaproponował.
- Nie, dzięki – odpowiedział zirytowany Jason, ale na jego nieszczęście Aaron w tym samym czasie powiedział:
- Pewnie, chętnie.
- To ekstra – ucieszył się Victor i zaprowadził go do salonu, gdzie siedzieli już jego znajomi.
Przedstawił każdego po kolei, na koniec podając imię nowo przybyłego. Aaron szybko wkręcił się w rozmowę, siadając w wolnym fotelu. Jason powlókł się za nim i również zajął wolne miejsce dokładnie naprzeciwko niego. Nocny Łowca nie zwracał na niego uwagi, więc po prostu zajął się tym, co robił zanim go nie było. Odchylił głowę do tyłu i zaczął wpatrywać się w sufit. Był on zdecydowanie bardziej interesujący od osób znajdujących się w pomieszczeniu. Co jakiś czas docierało do niego coś co mówił jego gość albo jego cichy śmiech. Najwyraźniej pasowało mu to towarzystwo, czego młodszy zupełnie nie rozumiał. Sam uważał ich za idiotów i nigdy sobie nie wyobrażał, że Aaron mógłby z nimi siedzieć i prowadzić jakąś durną pogawędkę.
- Nooo – powiedział w pewnym czasie jeden z kumpli Victora. - Zaraz się zacznie – zapowiedział.
Jason od niechcenia spojrzał na telewizor i zauważył, że rzeczywiście na ekranie pojawiały się już reklamy ze sponsorami wydarzenia.
- No to ja lecę po prowiant – powiedział starszy z gospodarzy i wyszedł do kuchni.
Aaron powiódł za nim wzrokiem, w dalszym ciągu nie patrząc na Jasona. Widział jednak jego minę i wiedział, że nie bardzo mu się podoba ta sytuacja. Pochwalił się za to w duchu i kontynuował swoją szopkę, chcąc jeszcze bardziej go rozzłościć.
Po chwili do salonu wrócił Victor, trzymając w ręku dwie miski z popcornem, a pod pachą dzierżąc czteropaki piwa. Jedzenie postawił na stole, a piwo rozdał od razu czekającym, omijając jedynie swojego brata. Skomentował to tym, że Jason nie ma jeszcze lat, co wywołało wśród zebranych salwę śmiechu. Chłopak się tym nie przejął i wbił wzrok w telewizor. Miał gdzieś ich zdanie, tak samo jak ich towarzystwo.
Mecz skończył się po dwudziestej trzeciej. Aaron przez cały czas jego trwania nie miał pojęcia, co się dzieje na boisku. Nie zna się na sportach Przyziemnych, więc powtarzał to, co mówili wszyscy inni. Nie było to trudne, bo chłopaki w większości po prostu się darli i było to podzielone na dwie grupy. Albo pełne euforii: „TAAAK, DALEJ PANOWIE! DOBRZE, TAK TRZYMAĆ”, albo złości: „CO ZA CIOTA! NIC NIE POTRAFI! JA BYM ZAGRAŁ LEPIEJ”. Szybko się w to wciągnął i musiał stwierdzić, że nie było tak źle. Co prawda on spożytkowałby ten czas zupełnie inaczej, ale kto rezygnuje z darmowego piwka? A raczej trzech, bo tyle udało mu się wypić. Czuł się jednak tak, jakby nie wypił nic, chociaż patrząc na innych i widząc ich zarumienione policzki, lekko się uśmiechnął.
- No to my się będziemy zwijać – powiedział Victor, kiedy już skończyli komentować to, co właśnie obejrzeli. Zajęło im to kilkanaście minut, ale nareszcie ktoś postanowił to zakończyć. - Idziesz z nami? - zapytał Aarona.
Jason, który ignorował wszystkie wcześniejsze rozmowy, teraz, kiedy usłyszał to jedno zdanie, uniósł wzrok na swojego brata. Co za debil!
- A gdzie idziecie? - zapytał, chociaż mało go to obchodziło.
Powiedział to tylko dlatego, że zauważył reakcję Jasona i to, jaki był już zniecierpliwiony. Nie miał zamiaru nigdzie z nimi wychodzić, bo rzeczywiście byli idiotami, jak to mówił wcześniej chłopak. Chciał tylko zobaczyć wyraz twarzy najmłodszego. Oooch, było warto, bo spojrzenie jakie mu posłał, na dobre zostanie w jego pamięci.
- Zrobimy obchód po klubach, a potem pewnie przywleczemy się do domu, któregoś z nas – odpowiedział Victor, ale Aaron już go nie słuchał.
Kiwnął tylko głową i dodał, że jednak zostanie w domu. Nie obyło się oczywiście bez namawiania, ale twardo odmawiał, tłumacząc, że przyszedł tu do Jasona. Czekał cierpliwie aż wyjdą i wstał nawet, kiedy Victor po raz ostatni wszedł do salonu, ubrany już do wyjścia. Uścisnął jego dłoń, a brat Jasona pochylił się do niego i wyszeptał:
- Jesteś okej, nie to co reszta znajomych młodego – wyznał. - No to panowie – dodał już głośniej, zwracając się również do brata. - Miłej nocy życzę.
Aaron zaśmiał się głośno, dziękując i życząc mu tego samego. Och, Victor nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co teraz powiedział. W odniesieniu do tego, do czego szykował się Aaron, zabrzmiało to odrobinę śmiesznie. Niewiedza chłopaka też go trochę rozśmieszała.
Nareszcie kiedy zostali sami, blondyn podszedł do chłopaka i się nad nim pochylił.
- No to jesteśmy sami – wymruczał i spojrzał mu w oczy.
- Bylibyśmy wcześniej, gdybyś nie próbował zakumplować się z moim debilnym bratem – odpowiedział, również się w niego wpatrując.
Wyciągnął się odrobinę, by sięgnąć jego ust, ale Nocny Łowca w ostatniej chwili się odsunął.
- Wtedy i tak byś narzekał, że są na dole, a tak przynajmniej spędziliśmy czas w miłym towarzystwie – odparł, siadając na stoliku. - Nie wiem, o co ci chodzi. Ja tam polubiłem twojego brata i jego kolegów – kontynuował. Kłamał oczywiście, ale chciał wiedzieć, czy chłopak się połapie. W sumie to było trochę śmieszne. - Nie są tacy źli, jak ich opisywałeś.
Jason zmierzył go wzrokiem i wstał z fotela. Przeciągnął się i pomachał nogami, które zdążyły mu już zdrętwieć i ruszył do kuchni. Blondyn naturalnie ruszył w ślad za nim i usiadł na blacie przy lodówce, o którą oparł głowę. Jason z kolei nalał sobie soku i w ciszy zaczął go popijać. Kiedy odezwał się następnym razem jego głos nie brzmiał już tak pewnie jak wcześniej.
- Kłamiesz – rzucił jedynie.
Nocny Łowca przyglądał mu się przez kilka sekund z poważną miną, po czym parsknął śmiechem. Nie mógł już wytrzymać.
- Myślałem, że już nigdy do tego nie dojdziesz – powiedział, szeroko się uśmiechając. - I że rzeczywiście myślisz, że mógłbym ich polubić. Zwątpiłem w twoje myślenie racjonalne – przyznał wesoło.
- Czemu więc kazałeś mi z nimi siedzieć? - zapytał, bo naprawdę go to interesowało.
Aaron wzruszył ramionami, po czym zeskoczył ze swojego dotychczasowego siedzenia, tylko po to by stanąć obok chłopaka. Złapał go w pasie i zmusił do obrócenia się w jego stronę. Szybko przycisnął go do szafki i zablokował swoim ciałem. Wyciągnął z jego ręki szklankę i odstawił obok pojemników z jakimiś ziołami.
- Wystarczyło powiedzieć – zamruczał mu do ucha i cmoknął w skroń. - Jedno słowo, a byśmy stamtąd poszli – dodał, przechodząc z pocałunkami na jego szyję.
- Miałem wymięknąć? - zaśmiał się, odchylając głowę do tyłu, by dać mu większe pole do popisu. - Nigdy w życiu.
Aaron również parsknął śmiechem i złapał go pod tyłkiem tylko po to, by unieść go na kilkanaście centymetrów i posadzić na szafce. Zaraz po tym pocałował go mocno w usta. Ręce ułożył na jego udach, ale nie dane im było długo leżeć tam bez ruchu. Głaskał chłopaka i coraz bardziej zbliżał się w kierunku jego krocza.
- No nieźle – powiedział między pocałunkami. - Rzeczywiście nie jesteś miękki – nawiązał do jego wcześniejszej wypowiedzi, macając jego półtwardą już męskość i patrząc mu bezwstydnie w oczy.
Jason odpowiedział mu gorącym spojrzeniem, powoli kiwając głową. Jęknął cichutko, kiedy dłoń Nocnego Łowcy mocniej się na nim zacisnęła. Nie chcąc być dłużny, sięgnął go jego koszulki i pociągnął w górę. Długo na jego reakcję czekać nie musiał, bo ten zaraz uniósł ręce, by mu pomóc w rozbieraniu. Blondyn uśmiechnął się szeroko i pozwolił mu na chwilę zawiesić oko na swoim ciele. Zaraz potem sam pozbył się jego górnego odzienia, szybko przechodząc też ze swoimi sprawnymi palcami na rozporek chłopaka. Ponownie go uniósł i prędko ściągnął z niego spodnie wraz z bielizną. Tak całkowicie nagiego przeniósł go na stół kuchenny.
- Chyba jesteś niepoważny, że my tutaj... - zaczął przerażony Jason, cały czas trzymając się mocno jego szyi.
Nie mógł się przyzwyczaić do tego, że ktoś go nosił. Ponadto Aaron nigdy nie uprzedzał go, kiedy ma ochotę to zrobić, więc nie wiedział też, kiedy może upaść. Teraz jednak nie bardzo chciał o tym myśleć, bo wszystko co zajmowało jego myśli, to usta blondyna krążące po jego ciele.
- A właśnie, że tak – odpowiedział mu i pochylił się, jego popychając na plecy.
Rozpiął swoje spodnie i zsunął je z nogawek. Uprzednio wyjął z kieszeni potrzebne prezerwatywy i żel nawilżający. Położył wszystko na stole. Bokserek też się szybko pozbył, bo wiedział, że chłopak może się dziwnie czuć taki roznegliżowany, kiedy on sam był w połowie ubrany. Zmierzył wzrokiem całe jego ciało i zastanawiał się, jak to możliwe, że taki chuderlaczek może go podniecać, bo przecież różnili się pod względem budowy ciała niemalże wszystkim. A było tak bez dwóch zdań, bo jego maszt stał już niemalże w pełnej gotowości. Oblizał lubieżnie usta i ponownie wbił się w usta chłopaka. Z zadowoleniem zarejestrował, że chłopak nie tylko oddaje pocałunek, ale też zawija nogi wokół jego bioder. Dzięki temu mógł idealnie wyczuć, że w brzuch wbijało mu się coś twardego.
- Co robisz? - zapytał mało przytomnie Jason, czując, że blondyn łapie za jego uda i chce je od siebie odsunąć.
- Spokojnie, muszę cię przygotować – odpowiedział cicho Aaron, gryząc go w sutek. Nie był z tego powodu uradowany, bo najchętniej nie odrywałby się od niego wcale, ale nie mógł też zrobić tego bez wcześniejszego rozciągania. Ból, jakie wtedy wyczuwałby chłopak, byłby nie do opisania. Poza tym musiałby być wtedy delikatny, a on nie ma ochoty na delikatności.
Podczas kiedy skierował swoje palce, na które wylał uprzednio sporą ilość lubrykantu, na szparkę Jasona, zauważył, że chłopak sięga dłonią do swojego penisa i zaczyna się niespiesznie pieścić. Aaron aż sapnął głucho, bo nie spodziewał się, że ten widok może być aż tak interesujący. Sam zadrżał, ale w końcu powrócił do przerwanej czynności i zaczął go rozciągać. Drugą dłonią głaskał go po boku i klatce piersiowej. Obserwował także jego twarz, ale poza małym skrzywieniem na samym początku nie mógł dopatrzyć się niczego innego poza malującą się na niej przyjemnością.
Jason oblizał się kusząco i wypuścił powietrze nosem. Wolną dłonią dotknął ramienia Aarona i pociągnął go nieco do góry, by dać mu znak, że chce go bliżej. Gdy tylko chłopak spełnił jego niemą prośbę, wbił się mocno w jego usta. Jego szczupłe ciało drgnęło, a z ust wydobyło mu się głuche westchnienie, gdy palce Aarona natrafiły na ten wrażliwy punkcik w tego wnętrzu. Automatycznie na jego policzkach pojawiły się obfite rumieńce.
- Dobrze? - chciał wiedzieć blondyn, patrząc mu cały czas w oczy.
- Och, taak – sapnął w jego szyję. - Tak, dobrze.
Aaron pokręcił głową i zaśmiał się głośno. Przybliżył się jeszcze bardziej, niemal wtulając w jego ciało i wyszeptał tuż przy jego uchu:
- Lubię, kiedy tak jęczysz – zamruczał seksownie i ponownie potarł opuszkiem w to samo miejsce.
Jason niemal krzyknął, kiedy to poczuł, a jego oddech stał się jeszcze bardziej urywany. Aaron poczuł również, jak ręka chłopaka mocniej zaciska się na jego ramieniu, a jego nogi ponownie obejmują go w biodrach. Tym razem nie oponował i mu na to pozwolił. Poczuł też jakiś taki przypływ żądzy, przez co przestawał myśleć racjonalnie i najchętniej już by w niego wszedł. Ku jego zadowoleniu Jason już po chwili sam zaczął mu to proponować. Uśmiechnął się więc szeroko i z chęcią przystał na jego sugestię.
- Załóż mi – rozkazał, podając mu gumkę. Jason popatrzył na nią przez chwilę, po czym chwycił ją w dłoń, rozpakował i szybko naciągnął na prężącą się męskość Aarona. - A teraz rozsuń nóżki, księżniczko – dodał z szerokim uśmiechem i przesunął kilka razy dłonią po swoim penisie.
Jason przytaknął i rozłożył na boki swoje szczupłe nogi. Czuł się odrobinę niepewnie w tej sytuacji i chciał już przestać o tym myśleć. Z drugiej jednak strony kręciło go to, że ten znowu go przeleci i wiedział, że Aaron też musiał być tego świadom.
Blondyn pocałował go w usta i skierował swoją erekcję na tyłek chłopaka. Pochylił się nad nim maksymalnie, przez co niemal się na nim położył. Jason z kolei maksymalnie rozszerzył swoje nogi i odchylił głowę do tyłu, oddychając powoli i próbując się uspokoić. Za pierwszym razem był zalany, więc nie mógł wyłapać wszystkich szczegółów i teraz miał lekkiego pietra. Nie potrafił jednak pozbyć się tego uczucia, które go ogarniało. Miał ochotę na to, co teraz robili i nic nie mógł na to poradzić. A raczej nie próbował nic z tym zrobić. Aaron go podniecał i chciał go więcej, bliżej i mocniej.
- Nie baw się, Aaron – warknął, kiedy nadal nic nie czuł. - Po prostu we mnie wejdź.
- Nie bądź taki wyuzdany – zaśmiał się i spełnił jego prośbę. Od razu zanurzył się w nim cały, bo nie miał ochoty na płytkie ruchy i nie chciał mu na takie robić nadziei. - Albo nie – dodał, kiedy chłopak się na nim zacisnął. - Bądź. Lubię, kiedy taki jesteś.
Roześmiał się głośno i bez żadnych uprzedzeń zaczął się w nim poruszać. Początkowo powoli, ale zaraz znalazł równomierny rytm i już go utrzymywał. Podobało mu się to, jak Jason jęczał i wił się pod nim.
- Jesteś dzisiaj strasznie niecierpliwy – wyznał, kiedy chłopak znowu zaczął go do siebie przyciągać.
- Długo kazałeś mi czekać – wyjaśnił cicho i ledwo słyszalnie.
- Co ty mówisz - wychrypiał Aaron z lekkim uśmieszkiem i wyciągnął szyję, by sięgnąć do jego ucha. - Tak dobrze? - zapytał między kolejnymi pchnięciami.
Tak, jak to wcześniej planował, nie był delikatny. Nie hamował się, bo wiedział, że nie musi. Chłopak był dobrze przygotowany, więc nie mógł odczuwać nic poza przyjemnością, jaka wypełniała jego ciało. A wiedział, że mu się to podobało, bo drżał i wzdychał co jakiś czas.
Jason kiwnął głową i odchylił ją do tyłu, przymykając oczy. Aaron uśmiechnął się i ugryzł go w wyeksponowane miejsce. Przy okazji szukał w jego ciele tego wrażliwego miejsca, w które mógłby uderzać. Szybko mu się to udało, a w nagrodę otrzymał przeciągły jęk z ust Jasona.
- Mocniej – krzyknął chłopak i zmarszczył brwi, ocierając się kroczem o brzuch Aarona.
Dreszcze, które ogarniały jego ciało, kiedy kochanek pieścił go w środku tak dobrze, sprawiały, że jego szczupłe ciało samo się unosiło.
Aaron również przymknął oczy i skupił się na wsuwaniu się w Jasona. Robił to płynie i mocno. W pewnym momencie pochylił się do twarzy młodszego, pogłaskał go po boku i biodrze i pocałował go w mostek.
Jason uśmiechnął się słabo i wplótł palce w jego włosy. Aaron jeszcze kilka razy wbił się w niego mocniej, patrząc mu przy tym intensywnie w oczy. Był zaróżowiony na twarzy, a jego spojrzenie było dużo bardziej miękkie niż dotychczas. Myśli też bardziej ulotne i chaotyczne. Czuł zbliżający się orgazm i nie chciał już go hamować. Zadrżał i wbił się jeszcze dwa razy w chłopaka, dochodząc.
Jason stęknął i szybko poruszył dłonią po swoim penisie. Jeszcze moment potrwało, nim spuścił się na swój brzuch. Oddychał płytko i nierówno, ale i tak sięgnął do policzka Aarona i przyciągnął go do pocałunku. Potem odchylił się do tyłu i rozłożył na stole, nadal trzymając nogi szeroko rozszerzone. Nie miał sił się ruszyć.
- Ohyda – stwierdził po chwili. - My tu jemy, Aaron – zganił go. - Nie mogłeś wybrać jakiegoś bardziej normalnego miejsca.
- Nie – odpowiedział mu Nocny Łowca, uśmiechając się szeroko. Wysunął się z jego wnętrza i ściągnął prezerwatywę, wrzucając ją od razu do śmietnika. - Teraz jak będziesz jadł grzecznie śniadanko ze swoją kochaną rodzinką, to ci się przypomni, jak się ze mną bawiłeś – dopowiedział z uśmiechem.
- Właśnie tego się obawiam – odpowiedział Jason, odgarniając do tyłu przepocone włosy.
Zaraz jednak spojrzał przerażony na Aarona, bo niebezpiecznie się nad nim pochylił, owijając ramiona wokół jego ciała.
- Co robisz? - zapytał nieufnie.
- Jak to co? - udawał zaskoczenie i bez żadnych problemów podniósł go do góry. - Zanoszę cię do pokoju.
Jason mocno się go złapał, ale się nie sprzeciwiał. Nie chciał tu dłużej zostawać, bo miał wrażenie, że zaraz ktoś wejdzie.
- Jaki ty się dobry zrobiłeś – zaśmiał się do jego ucha, mocno się w niego wtulając.
- Dobry? - zaśmiał się Aaron. To określenie do niego nie pasowało, a już na pewno nie teraz. - Skoro to miejsce ci się nie spodobało, to chcę zobaczyć, co powiesz, jak zrobimy to w twoim łóżeczku – dodał wesoło.
Jason spojrzał na niego i przesunął jego twarz, tak by patrzeć mu w oczy.
- Co będziemy robić? - zapytał z nieskrywanym zaciekawieniem.
- Zgaduj – odpowiedział jedynie Nocny Łowca, oblizując lubieżnie wargi.

W tym samym momencie dotarli do pokoju Jasona i chłopak wylądował na miękkiej pościeli. Zaraz po tym poczuł na sobie ciężkie ciało Aarona. Blondyn śmiał się głośno i wbił się w jego usta. Miał ochotę na kolejną rundę.

_____________________________________

Hejka, tydzień minął, więc jest rozdział. Mam nadzieję, że podoba się bardziej niż poprzedni, chociaż cały jest pełen Jarona.
Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia. No i oczywiście za obserwacje :)
Co do rozdziału... Podoba się? Na koniec szybka akcja na kuchennym stole. Co myślicie?
Buziaki :*

PS dzisiaj finał Top Model. Oglądacie? Ja mam taki zamiar! :D

15 komentarzy:

  1. No chyba se robisz jaja...
    Ale od początku XD
    Hej :3
    Ogólnie rozdział zajebisty. Poważnie. Zaczynam przekonywać się do Aarona :) Chodź to nadal dupek XD Jason.... Łał. Ogólnie to nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy XD No, może trochę.
    A jeżeli chodzi o te jaja na początku to chodzi mi o: CO TY DZIEWCZYNO ZROBIŁAŚ???! Scenka na stole była dla kogoś innego zarezerwowana. Tak czy nie? XD Ale ogólnie to super :)
    (odpowiedź na poprzedni kom ->) Też się w tym gubię. Dylan trochę wie ale jest spoko. i spoko nie gniewamy się że nie mogłaś odpowiedzieć wcześniej. Prawda ludzie? A jeżeli chodzi o wieloryby to... chodzi o to ze jak mi odbija *tzn bardziej niż zwykle* to wtedy gadam o wielorybach. Nwm czm akurat one. Nikt nie wie, nawet ja i sam Raziel XDDDDD i chyba nigdy się nie dowiemy :( XDD
    Życzę weny, POZYTYWNYCH komów, internetów, MNÓSTWA CZASU * bo chyba ci go brakuje :( *, miłych sąsiadów i ogólnie czego tam chcesz XDDD
    Buzioleeeeee i do nexta :**********
    Kaczorek*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza XDDDDD
      Kaczorek*

      Usuń
    2. Nie, nie robię sobie jaj :) Tak miało być.
      Cieszę się, że przekonujesz się do Aarona, bo myślę, że jeszcze się pojawi.
      Co do Dylana to fajnie, że mimo tego, że wie to wszystko jest okej :) A te wieloryby... no nieźle XD
      Króciutko, bo nie mam za wiele czasu. Dziękuję ci bardzo i do następnego! :*

      PS tak, pierwsza XD

      Usuń
  2. Nie nawadze świata.
    *Gadzia*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa razy pisałam koma wielkości koma Kaczora. I usunęło mi się... Krótko- Zaczepiasty rozdział.
      *Gadzina*

      Usuń
    2. Ja też czasem go nienawidzę.
      Dziękuję :*

      Usuń
  3. Łoł ja już nie mam co pisać♥
    Jaron rządzi!
    Mi tam nie przeszkadza, że cały o nich ;)
    Supi i wgl :*
    Weny na dalsze Jarony, Malecki i *wiesz co*
    Cherrs~
    P.s Przepraszam, że taki krótki, ale ta geografia :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha największa fanka Aarona, więc chyba nie ma co się dziwić :D
      Dziękuję ci bardzo i buziaki :*
      PD geografia to zło, tak jak wszystkie przedmioty, których już nie mam XD

      Usuń
  4. Och! Cudowny rozdział. Myślę, że nikomu przeszkadza to, że jest o Jaronie :). Po za tym lubie Jasna. No proszę was jak można go nie lubić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i podpisuję się pod twoim pytaniem. Jak można nie lubić Jasona? :)
      Dziękuję :*

      Usuń
  5. Jak mogłaś scena w kuchni bez Maleca :o hehe a tak na serio :p na początku byłam sceptyczna co do Jarona , przyznam było zabawne gdy Aron podrywał Aleca :D ale teraz zaczynam lubić jego z Jasonem są bardzo zabawni. Wenyyy !!! :* :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, proszę. Coraz więcej osób lubi naszego drogiego Jasona :) Myślisz, że zmieni Aarona na lepsze?
      Dziękuję, buziole :*

      Usuń
    2. Mam nadzieje , że będą razem i jako jedne z stałych postaci pojawią się w zakładce Bohaterzy ;3

      Usuń
  6. No tak...wszystko fajnie tylko....gdzie rozdział??
    Zmartwiony Kaczorek*

    OdpowiedzUsuń