Alec uśmiechnął się do Magnusa,
który właśnie wyszedł z domku znajdującego się w pobliżu
parku. Czarownik opuścił pomieszczenie i od razu rozejrzał się na
boki, chcąc w ten sposób sprawdzić czy nikt się wokół niego nie
kręci. Stwierdziwszy, że tak nie jest, wyprostował się i poprawił
koszulę, patrząc przy tym dumnie na swojego chłopaka. Uśmiechnął
się szeroko i skinął na niego głową:
- Co się tak patrzysz, co? - zagadnął
go i ruszył przed siebie w stronę ścieżki prowadzącej do parku.
Szedł powoli, bo nadal odczuwał skutki tego, co przed chwilą
robili. Lightwood zerknął na niego kątem oka i ruszył w ślad za
nim. - Mam coś na twarzy? - zapytał jeszcze.
Nocny Łowca wzruszył ramionami i
pokręcił głową. Uśmiechał się przy tym tak głupkowato, że
powinien się cieszyć, że nie było w okolicy nikogo znajomego, bo
gdyby było inaczej to pewnie nie daliby mu żyć i wypominali to do
końca jego dni. On się jednak tym nie przejmował, bo miał
naprawdę dobry humor. Lubił spędzać czas ze swoim chłopakiem i
naprawdę się cieszył, że ten do niego zadzwonił. Taka odskocznia
bardzo mu odpowiadała.
- A czy musisz mieć coś na twarzy,
żebym zwracał na ciebie uwagę? - odpowiedział pytaniem i
pociągnął go w stronę pierwszej lepszej ławki, jaka znalazła
się w zasięgu jego wzroku. - Masz jeszcze dla mnie chwilkę czasu,
mam nadzieję – dopowiedział i posłał mu pytające spojrzenie,
chociaż i tak przecież podjął już za nich decyzję.
Bane skinął głową i uśmiechnął
się delikatnie, po czym przyjrzał się, jak ten odsuwa się od
niego i rozsiada się wygodnie, wyciągając przed siebie nogi.
Dłonie splótł na brzuchu, a głowę odchylił do tyłu. Wiał
lekki wiaterek, który przyjemnie owiewał jego twarz, co go
niezmiernie cieszyło. Dodatkowo fakt, że siedział obok niego jego
mężczyzna sprawiał, że czuł się bardzo dobrze. Istna sielanka.
- Lubisz taką pogodę, prawda? -
zapytał go, przyglądając się jego rozluźnionej twarzy.
Sam siedział w lekkim rozkroku z
ramionami splecionymi na piersi. Musiał przyznać, że mimo
popołudniowej pory, słońce nadal przyjemnie grzało.
- Lubię – zgodził się Alec i
mrugnął do niego, co wywołało u czarownika cichutki chichot. -
Nie jest ani mega zimno, ani gorąco. W sam raz. Można się wyłożyć
i nic nie robić.
- Jasne, bo uwierzę, że właśnie to
byś teraz chciał robić. Ty i leniuchowanie? - ironizował. Jakoś
ciężko mu było sobie wyobrazić jego chłopaka leżącego na kocu
i nic nie robiącego. Alec z natury był osobą, która wiecznie
musiała coś robić. Był ruchliwy i zazwyczaj po prostu całą
swoją energię wykorzystywał na treningach. - Przestań. Przyznaj
się, kiedy ostatni raz się wylegiwałeś i marnowałeś czas na
mało konkretne czynności.
Po wypowiedzeniu tych słów podciągnął
nogę na ławkę i położył ją pod udo drugiej. Obrócił się
bokiem do chłopaka i wpatrywał w niego, oczekując odpowiedzi.
Poprawił jeszcze swoje włosy, po czym oparł rękę tuż przy
ramieniu Lightwood'a. Alec spojrzał tylko w tamtą stronę, ale nic
nie powiedział. W końcu ruch, jaki wykonał czarownik był zupełnie
normalny, a osoba, która ich nie znała, nie mogła domyślić się
w ten sposób, że byli razem. Zresztą było mu to obojętne. Już
jakiś czas temu zauważył, że przy Magnusie czuje się inaczej i
inaczej postrzega niektóre sytuacje. Bane przyzwyczaił go do swojej
obecności i nawet jeśli byli w miejscu publicznym, to nie zwracał
szczególnej uwagi na to, czy ktoś im się rzeczywiście przygląda.
Oczywiście nie chodziło mu o przytulanie czy inne tego typu rzeczy,
bo tego kategorycznie unikali, jeżeli byli w zasięgu wzroku
kogokolwiek, ale kiedy siedzieli blisko siebie czy po prostu
rozmawiali, nie miał już takiego dziwnego uczucia, że ktoś nagle
podejdzie i zacznie ich obrażać lub robić jeszcze inne rzeczy. Bo
w końcu dlaczego miałby? Dlaczego ktoś, kto ich nie znał, miałby
im zwrócić uwagę? Poza tym przecież nie robili nic złego ani nie
zwracali na siebie szczególnej uwagi. Ot, dwóch rozmawiających ze
sobą mężczyzn. Swoją orientacją nikogo nie krzywdzą, a poza tym
nie mieli jej wypisanej na czole. I nawet jeśli jeszcze kilka
miesięcy temu Alec by się bał takiego czegoś, to teraz miał to
zupełnie w nosie, a to wszystko dzięki Magnusowi. To dzięki niemu
zmienił swoje nastawienie i pozwolił sobie na dokładne
przemyślenie wszystkiego. Tylko dzięki niemu mógł teraz swobodnie
siedzieć i nie przejmować się niczym innym niż jego osobą. Nie
wiedział, czy Bane zauważył w nim tę zmianę, bo według niego
była ona diametralna, ale nawet jeśli nie to przecież nie będzie
mu miał tego za złe. Już i tak często zastanawiał się, jak
czarownik z nim wytrzymuje. Nie jest przecież imprezowiczem,
większość czasu spędza albo u niego, albo w Instytucie. Tam też
nie miał za wiele do roboty, bo albo z kimś rozmawiał, albo
trenował. To drugie było jego nieodłączną częścią i nie raz
już myślał, czy nie poświęca temu za wiele czasu, ale póki nikt
się nie uskarżał było okej. Może Magnus kilka razy mu wypominał,
że woli łuk od niego, ale nie było w tym ani krztyny wyrzutu.
Czarownik po prostu żartował, jak zwykle żaląc się, że chciałby
mieć go cały czas przy sobie.
- Z tobą często go marnuję, kiedy
leżymy do późna w łóżku – wyznał i zarumienił się
leciutko.
Przeklął się za to w duchu. Nieważne
ile razy by już z nim spał, to i tak za każdym razem, kiedy o tym
mówił, musiał się rumienić. Zawsze! Jego zdaniem to był głupi
nawyk, którego za nic w świecie nie mógł się oduczyć, ale
według Magnusa było to urocze. Rozmawiał z nim nawet kiedyś na
ten temat i Nocny Łowca zawsze się zarzekał, że to okropne, ale
on tak nie uważał. W jego mniemaniu było to fajne i cieszył się,
że przez ten okres, który się znali, chłopak na niektóre rzeczy
w dalszym ciągu reagował tak samo.
- Ze mną w łóżku? - zaśmiał się
delikatnie i niby od niechcenia przejechał palcem po jego barku.
Zrobił to jednak na tyle dyskretnie, że nikt inny nie mógł tego
zauważyć. - Proszę cię, przecież kiedy jesteś u mnie, wyciągasz
mnie z łóżka, kiedy jeszcze śpię.
- Nie moja wina, że śpisz do późna
– wzruszył ramionami, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
Magnus odwzajemnił spojrzenie i
uśmiechnął się delikatnie.
- Wcale nie śpię do późna, bo mi na
to nie pozwalasz – wypomniał mu, mówiąc spokojnym tonem. Tak
naprawdę nigdy nie miał mu tego za złe, ale skoro teraz chłopak
sam zaczął ten temat... - Dziewiąta rano to jeszcze środek nocy,
a ty zawsze o tej porze jesteś już na nogach.
- Tylko dla ciebie stać mnie na takie
wyrzeczenia – zażartował, patrząc na spacerujących ludzi. - Jak
jestem u siebie wstaję jeszcze wcześniej, także nie narzekaj. Poza
tym jestem zdania, że dzień trzeba wykorzystywać maksymalnie jak
się tylko da i nie warto marnować go na leżenie do późna. Sam
chyba nie potrafiłbym spać tak długo – wyznał szczerze.
Magnus zaśmiał się w duchu na te
słowa. Już podczas jego pobytu w Instytucie zauważył, że chłopak
wstaje bardzo wcześnie, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby i jego
tak wcześnie wyciągał z łóżka. Zazwyczaj po prostu rano biegał
albo ćwiczył, a jego budził w porze śniadania.
- Ładne mi wyrzeczenie – prychnął,
nawiązując do pierwszej części jego wypowiedzi – że uciekasz
mi, kiedy chcę się do ciebie poprzytulać.
- Jakoś nigdy wcześniej nie
zauważyłem, żebyś rano miał na to ochotę. Nigdy o tym nie
mówiłeś – zmarszczył brwi i zastanowił się, ale rzeczywiście
nic takiego sobie nie przypominał. Zerknął więc na Magnusa i
czekał na jego słowa.
- Bo nigdy wcześniej nie miałem
okazji. Kiedy się już budzę, to ciebie zazwyczaj nie ma –
pożalił się.
- Uroki związku z Nocnym Łowcą –
stwierdził Alec, wzruszając ramionami. - Taka już nasza natura,
cały czas na nogach – dodał i uśmiechnął się do niego
życzliwie.
Bane odwzajemnił uśmiech i zajął
się kontemplowaniem przyrody oraz wszystkiego co ich otaczało.
Naprawdę dobrze się teraz czuł. Kiedy był z Aleciem, zapominał o
wszystkim innym. Mógł z nim siedzieć godzinami i gadać na
przeróżne tematy i był pewien, że by mu się to nie znudziło.
Uwielbiał spędzać czas ze swoim chłopakiem i nikt nie powinien mu
się dziwić, że chciałby to robić jak najczęściej. Cieszył
się, że mimo tego, iż Lightwood ma strasznie napięty grafik i
mało wolnego czasu, to dla niego zawsze znajdzie chwilkę. Swoją
drogą nie mógł już doczekać się swojego powrotu do twierdzy
Nocnych Łowców. Może nie tyle do samego Instytutu, bo gdyby tak
było to chyba by oszalał, ale do swojego chłopaka. Sama myśl, że
znowu będą tak blisko siebie, a jednocześnie nie będą mogli
zachowywać się jak para, bo przecież rodzice Lightwood'a nic o
nich nie wiedzą, sprawiała, że czuł na plecach dreszcze. Ale
takie przyjemne.
Zerknął kątem oka na Aleca i
uśmiechnął się pod nosem. Chłopak też wyglądał na
szczęśliwego.
- Nie męczy cię to? - zapytał, by
podtrzymać rozmowę, ale był też trochę tego ciekawy.
- Co? - dopytał i potrząsnął głową.
Magnus pomyślał, że pewnie swoim
pytaniem wyrwał go z zadumy. Nie odzywali się przez jakiś czas i
oboje zatopili się w swoich rozważaniach. Nie miał mu tego za złe,
bo sam już kiedyś doszedł do wniosku, że i jemu przy chłopaku
łatwiej jest się od wszystkiego odciąć i pomyśleć. Najwyraźniej
działało to w dwie strony.
- Te ciągłe treningi i cały czas w
ruchu jak to stwierdziłeś – powiedział.
- Chyba już się do tego
przyzwyczaiłem – stwierdził Alec, wzdychając głęboko.
Zastanowił się przez chwilę i dodał: - Tak jak ty pewnie do tego,
że jesteś czarownikiem. Też nie siedzisz całe życie na kanapie,
prawda? - zapytał i zerknął na jego twarz.
Magnus kiwnął głową i położył
głowę na zgiętych ramionach, które w dalszym ciągu opierał na
ławce.
- Prawda – zgodził się, ale już
nic więcej nie dodał.
Siedzieli chwilę w ciszy, kiedy
zadzwonił Aleca telefon. Chłopak wyciągnął go z kieszeni, ale
początkowo nie odbierał, a po prostu położył go na nodze. To że
ktoś im przerywał było już chyba normą.
- Nie odbierasz? - chciał wiedzieć
czarownik.
Lightwood wzruszył ramionami, ale nic
nie powiedział. Nie chciał odbierać, bo wiedział, że zaraz
zaczną się pytania: gdzie jest i kiedy wróci. Najchętniej wcale
by się stąd nie ruszał, ale no cóż.
- A ja mogę? - zapytał jeszcze Bane,
a jego oczy się zaświeciły.
Alec ponownie wzruszył ramionami i
zerknął na wyświetlacz. Zobaczył na nim imię swojej siostry,
więc kiwnął głową. Nie miał nic przeciwko, bo ta i tak
wiedziała, że jest teraz z Magnusem.
Bane szybko złapał za urządzenie i z
uśmiechem chochlika przesunął palcem po zielonej słuchawce, chcąc
w ten sposób odebrać połączenie. Lightwood widząc jego
zachowanie, nie mógł się nie zaśmiać. Czarownik wyszczerzył się
do niego i przyłożył telefon do ucha.
- Halo? - zapytał, patrząc Alecowi w
oczy.
- Alec? - usłyszał niemal
automatycznie.
Głos dziewczyny był wyraźnie
zdeformowany, ale to pewnie dlatego, że nigdy nie słyszał go przez
telefon i był przyzwyczajony do rozmowy z nią twarzą w twarz.
- Nie całkiem – odpowiedział z
uśmiechem i zaraz usłyszał jej głośny śmiech.
- Magnus! - wykrzyknęła do słuchawki.
Bane wyszczerzył się sam do siebie,
kiedy zarejestrował tak miłe powitanie. Alec z kolei zmrużył
oczy, ale także się zaśmiał. Z racji tego, że siedział blisko
niego, musiał wszystko idealnie słyszeć. Poza tym Izzy naprawdę
głośno krzyknęła, więc dziwnym byłoby, gdyby tak nie było.
- Zgadłaś! - odpowiedział wesoło.
Jej kolejną odpowiedzią ponownie był
cichy śmiech.
- W sumie to nie było trudne, bo Alec
mówił, że idzie do ciebie – przyznała. Jej brat zawsze jej
mówił, kiedy szedł do Magnusa, bo wtedy łatwiej było go kryć
przed matką. Wiedziała, że już się z tym odrobinę męczył, bo
żadne z nich nie chciało okłamywać Maryse, ale jak mus to mus. On
jej już tyle razy pomagał, że ma u niego ogromny dług
wdzięczności. Poza tym nie może mieszać się w jego życie. Skoro
sam postanowił utrzymywać swój związek w tajemnicy i póki co to
skutkowało, to niech tak będzie. - Fajnie cię słyszeć – dodała
jeszcze. - Jak tam życie Wielkiego Czarownika Brooklynu? - zapytała,
celowo używając tego określenia.
Magnus zrobił kwaśną minę, kiedy
usłyszał ten termin. Przedstawiał się tak zawsze na swoich
imprezach. Swoją drogą dawno już żadnej nie organizował, ale nie
był z tego powodu jakoś specjalnie smutny. No i przypomniało mu
się, że Aleca też pewnego razu tam spotkał. Zerknął teraz na
Nocnego Łowcę i uśmiechnął się szeroko. Teraz kiedy go znał,
wiedział, że ten zupełnie tam nie pasował. Alec zmarszczył brwi,
nie wiedząc zapewne, co mu teraz chodzi po głowie, ale Bane ani
myślał go o tym poinformować.
- Ciebie również – odpowiedział,
zanim jego chłopak zdążył zadać mu jakiekolwiek pytanie.
Lightwood zdawał sobie sprawę z tego, że ten zrobił to specjalnie
i prychnął pod nosem. - A u mnie wszystko w porządku. Trochę
zabiegania, ale nie narzekam.
- Czemu cię tak właściwie nie ma z
nami w Instytucie, co? - zagadnęła go. - I kiedy masz zamiar do nas
wrócić?
Alec spojrzał na czarownika, ciekawy
co ten teraz powie. Jak wybrnie z tej sytuacji? Nie spodziewał się,
że jego siostra tak wprost o to zapyta, ale był pewien, że ten nie
powie jej prawdy. Przecież ukrywał to początkowo nawet przed nim.
Sam dziwnie się czuł za każdym razem, kiedy jego rodzeństwo
pytało, gdzie jest jego chłopak. Mimo iż znał prawdę, nie mógł
im jej powiedzieć. Kręcił więc i wymigiwał się od odpowiedzi,
ale podejrzewał, że wiedzą, że coś przed nimi ukrywa. Albo to
znowu jego paranoiczne wyobrażenie, że wszyscy wokół znają jego
sekrety. Tak, to też było wysoce prawdopodobne.
- Nie wiem, kiedy wrócę – wyznał
swobodnym tonem i puścił oczko Alecowi. Czuł na sobie jego wzrok i
doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak jest ciekawy
tego, co jej odpowie. Aż mu się zachciało śmiać, kiedy na niego
spojrzał. Lightwood właśnie bawił się skrawkiem swojej koszulki,
udając niezainteresowanego. Jasne, niby był zajęty czymś innym,
ale i tak wychylał ucho, żeby wszystko słyszeć. - Ale myślę, że
już niedługo – kontynuował, unikając pytania o powód jego
nieobecności – jeśli dobrze pójdzie – dodał szybko. - Nie mów
mi, że za mną tęsknicie? - zmienił temat, uznając, że taka
odpowiedź powinna jej wystarczyć. Niby nie powiedział nic
konkretnego ani nie nakarmił jej ciekawości, ale nie chciał jej
mówić nic więcej. Nigdy zresztą nie rozmawiał z nią na żadne
poważniejsze tematy i nie miał zamiaru tego zmieniać. A już na
pewno nie teraz i nie przez telefon. - Wybacz, ale jakoś ciężko mi
w to uwierzyć.
- I dobrze, bo nikt za tobą nie
tęskni! - usłyszał cichszy głos, chodź zapewne miało to być
krzykiem, ale podejrzewał, że osoba, która wymówiła te słowa,
była kawałek dalej od słuchawki i stąd ten efekt.
Następnym co zarejestrował jego
słuch, było głuche uderzenie, a dopiero po tym głos Izzy. Mówiła
spokojnie i w dalszym ciągu miała dobry humor. Najwyraźniej nie
przejęła się tym, że ktoś jej przeszkadza w rozmowie.
- Nie słuchaj go, Magnus –
poprosiła. - Jace jest głupi i kłamie – dopowiedziała, a Bane
doszedł do wniosku, że to pewnie jego głos usłyszał. No tak,
niby znajomy. - Tak naprawdę to też za tobą tęskni – zaśmiała
się. - Jak tylko usłyszał, że z tobą gadam, rzucił się na moje
łóżko i siedzi z uchem przy moim telefonie – wyznała i zaraz
pisnęła. Czarownik nie wiedział, co było powodem jej reakcji, ale
odsunął urządzenie od twarzy, bo aż go zabolało ucho. - Widzisz,
teraz mnie uderzył, bo ci to powiedziałam! Dziewczyn się nie bije,
Jace! - wydarła się.
Bane skrzywił się, ale nie zdążył
nic powiedzieć, bo tym razem to Alec przystawił sobie telefon do
ucha i odpowiedział swojej siostrze:
- Izzy, proszę cię, nie krzycz.
Powiedział to w miarę spokojnym
tonem, ale i tak spoczęło na nim pytające spojrzenie czarownika.
Alec się jednak nim nie przejął i po prostu oddał mu urządzenie.
- Dobra, Alec, wyluzuj – usłyszał
Magnus po drugiej stronie, kiedy już przyłożył go do ucha. -
Oddaj mi lepiej Magnusa!
- Jestem, spokojnie – zaśmiał się
Bane i wystawił język do swojego chłopaka. Nie lubił być
olewany, a Lightwood ignorując jego nieme pytanie sprawił, że tak
właśnie się poczuł. Ugodził w ten sposób w jego ego, ale na
szczęście nie było to tak bolesne, że nadal odczuwał tego
skutki. No i uśmiech, jaki posłał mu Nocny Łowca jak zwykle
wszystko zniwelował i sprawił, że zapomniał, o czym przed chwilą
myślał. - To mówisz, że Jace za mną tęskni?
- Na to wygląda – zaśmiała się,
ale brat jej przerwał, znowu się wtrącając.
- To chyba jakaś kpina! Wcale tak nie
jest, strasznie się cieszę, że cię tu nie ma – wyznał. -
Chociaż Alec ma pewnie inne zdanie.
Bane spojrzał na Lightwood'a, który
siedział obok niego, ale nie zauważył jakiejkolwiek zmiany w jego
postawie, więc uznał, że chłopak nie słyszał wypowiedzi swojego
brata.
- Jasne, Jace, wierzę ci. Sam teraz
odpoczywam od twojego ciągłego marudzenia i wcale nie brakuje mi
twojego przechwalania się – zażartował. - Ale zdanie Aleca nie
powinno cię interesować – dodał.
Powiedział to specjalnie, bo wiedział,
że kiedy chłopak usłyszy swoje imię, zainteresuje się tym, o
czym rozmawiają. Tak też się stało i kiedy tylko padło magiczne
słowo „Alec”, Nocny Łowca uniósł na niego swoje piękne
błękitne oczy i wbił w niego swoje baczne spojrzenie. Bane
postanowił mu się odpłacić pięknym za nadobne i tym razem to on
odwrócił od niego swój wzrok. Posłał mu nawet nieme pytanie, bo
pewnie był zaciekawiony dlaczego ten wymówił jego imię, ale
czarownik ani myślał udzielić mu odpowiedzi. On też mu nie
powiedział, dlaczego wtedy zabrał mu telefon i kazał siostrze się
uspokoić. Przecież to, co mówiła, było zabawne!
- Wszyscy znamy zdanie Aleca –
powiedziała Izzy lekko znudzonym tonem. - To przecież nie jest
żadną tajemnicą. Przynajmniej między nami – sprostowała
szybko.
- Mi nic takiego nie mówił, więc
wątpię, żeby wam się zwierzał – przyznał Bane. No proszę,
bądźmy szczerzy. Jeżeli on nie wiedział takich rzeczy, to mało
prawdopodobne byłoby, żeby oni wiedzieli. Oczywiście, mogli
podejrzewać, ale to nie to samo. - Nie macie więc pewności.
- My nie mamy pewności? - prychnęła
dziewczyna. - Wiemy to doskonale i Alec nie musi nam o niczym mówić.
Wiemy swoje, no nie Jace? - skierowała pytanie do swojego brata, ale
jego odpowiedzi Magnus niestety nie usłyszał. Jego słuch
zarejestrował tylko to, że oboje wybuchli śmiechem. - Dobra,
Magnus. Będę kończyć. Powiedz Alecowi, że jak będzie wracał,
ma mi kupić w markecie moje paluszki, bo jak teraz ktoś robił
zakupy to kupił inne, a ja nie chcę innych. On będzie wiedział
które – dodała jeszcze. - I powiedz mu jeszcze, żeby się
ruszył.
Czarownik kiwnął głową, ale i tak
odpowiedział:
- To rozkaz?
- Ma się rozumieć! - zaśmiała się.
- Do zobaczenia! - krzyknęła i poczekała na jego odpowiedź, po
czym się rozłączyła.
Bane roześmiał się i oddał telefon
właścicielowi.
- Słyszałeś? - zapytał, odnosząc
się do zdania o paluszkach.
Alec kiwnął głową i spojrzał mu w
oczy. Nadal widział w nich te radosne iskierki i to sprawiło, że
musiał się uśmiechnąć. Przynajmniej jednym kącikiem, ale
musiał!
- Większość tak, ale końcówkę już
nie bardzo – wyznał, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że
Magnusowi chodziło o fragment dotyczący bezpośrednio jego i tego o
co prosiła go siostra. On jednak nie chciał dać za wygraną, bo
bardzo zainteresowało go to, że rozmawiali o nim samym. No bo kto
jak kto, ale Jace rozmawiający z Magnusem?
- Nie? - zdziwił się Bane, chociaż
był pewien, że nie mówią o tym samym. Ale skoro Lightwood zaczął
tę grę, to on mu przecież nie będzie przerywał, prawda? - No to
ci powiem. Izzy prosi cię o jakieś paluszki. Podobno będziesz
wiedział jakie – mówił poważnym tonem, chociaż widząc jego
minę, miał ochotę wybuchnąć śmiechem. - Zabawne, że poprosiła
kogoś innego, ale kupił jej inne, a ona innych nie chce – dodał,
próbując naśladować jej głos. - No i mówiła jeszcze, że Jace
ją bił, ale to wcześniej – dodał.
Kiedy skończył mówić, zerknął na
Nocnego Łowcę z zamiarem mierzenia się z nim wzrokiem, ale nie
wytrzymał i głośno się zaśmiał. Zwrócił tym uwagę kilku
spacerujących osób i jednej pani, która właśnie wstała z ławki,
którą wcześniej zajmowała. Ona zapewne też już się zbierała
do domu, bo szczerze mówiąc robiło się coraz później i
chłodniej. On jednak starał się o tym nie myśleć, bo to
oznaczało, że musiałby rozstać się ze swoim chłopakiem, co z
kolei było ostatnią rzeczą, jaką chciałby teraz zrobić.
Alec też parsknął śmiechem, bo
kobieta posłała czarownikowi piorunujące spojrzenie i mruczała
coś pod nosem o tym, że nie ma w nim ani krztyny kultury.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło –
zaczął ponownie po chwili brunet. - Pytałem o fragment, w którym
nadużywałeś mojego imienia.
- Nie lubisz, kiedy go nadużywam? -
odbił piłeczkę.
Alec pokręcił głową i spojrzał
przed siebie, po czym poprawił się na ławce i usiadł jeszcze
bliżej czarownika. Jego ruch nie został przez nikogo zauważony, a
on dzięki temu znalazł się bardzo blisko jego twarzy. Powiedział
więc, patrząc mu prosto w oczy:
- Na mnie to nie działa. Wiem, że
zmieniasz temat – przyznał cicho, a wzrok Bane'a automatycznie
zjechał na jego usta. Uśmiechnął się szeroko, zdając sobie
sprawę z tego, że go przyciągają. - Może i Izzy dała się
nabrać, ale nie ja – niemal wymruczał.
- Nie dasz się nabrać? - zapytał
czarownik zupełnie tak, jakby chłopak przed chwilą tego nie
powiedział. - No to muszę cię zmartwić – przyznał i zrobił
dzióbek, udając, że się zastanawia.
- Dlaczego? - chciał wiedzieć
Lightwood.
Cały czas patrzeli sobie w oczy i
siedzieli bardzo blisko siebie. Alec starał się nie myśleć o tym,
że są w miejscu publicznym. Co prawda w pobliżu nie było widać
już żywej duszy, bo podczas ich rozmowy wszyscy się wykruszyli i
wrócili pewnie do swoich domów, ale ostrożności nigdy za wiele.
- Bo... - zaczął i zbliżył się
jeszcze bardziej. Teraz siedzieli tak, że niemalże stykali się
nosami. Ciekawe, że żadnemu z nich to nie przeszkadzało. - Bo
trzeba się zbierać – zakończył i wstał szybko, dokładnie w
momencie, w którym Alec chciał go pocałować.
Czarownik zaśmiał się wesoło i
popatrzył z góry na swojego chłopaka. Ten z kolei najpierw schował
głowę w zgięciu ramienia, które opierał na ławce, a potem jak
gdyby nigdy nic wstał i ruszył w ślad za mężczyzną.
- Jesteś okropny – pożalił się i
westchnął głęboko, wsadzając przy okazji ręce w kieszenie
spodni. - Już mi narobiłeś nadziei.
Magnus poprawił swoją koszulę i
przeczesał palcami włosy, po czym na niego zerknął.
- Przypominam ci, że jesteśmy w
miejscu publicznym – stwierdził, patrząc na jego twarz.
Alec rozejrzał się i uśmiechnął
szeroko.
- Rzeczywiście, takie tłumy, że nie
ma jak przejść – zironizował. Tak naprawdę oprócz nich nie
było już nikogo. - Ścieżki nie widać, takie przeludnienie –
dodał, a Magnus też parsknął śmiechem, bo nie mógł zrobić nic
innego, jak się z nim zgodzić. To co powiedział Alec nie było
prawdą, a jego argument najwidoczniej nie był trafny. - Poza tym
nie chodziło mi o nic takiego, o czym teraz myślisz – wypomniał
mu. - Chciałem się po prostu dowiedzieć, na jaki temat rozmawiałeś
z moim rodzeństwem – oznajmił.
- Jasne, Alec, tylko o to ci chodziło
– rzucił sarkastycznie i prychnął pod nosem. - Ale nie powiem
ci, o czym rozmawialiśmy.
- A to dlaczego? - chciał wiedzieć
Lightwood.
- Bo to twoja kara. No i chcę też
zobaczyć, jak bardzo jesteś cierpliwy – zaśmiał się i złapał
go pod ramię, przytulając do jego boku. - To wszystko dla twojego
dobra – przyznał rozbawiony. - A teraz już skończmy ten temat,
bo jeszcze chwila i się złamię – wyjaśnił szybko. - Idziemy w
jednym kierunku, więc możesz mnie jeszcze kawałek odprowadzić –
dodał i uśmiechnął się szeroko, kiedy jego chłopak nie
oponował, a po prostu kiwnął głową i w ten sposób na wszystko
się zgodził.
Droga powrotna nie zajęła im dużo
czasu i po niecałej półgodzinie Alec zmierzał już sam do
marketu, by kupić siostrze te jej nieszczęsne paluszki. Rozstali
się prawie pod samym mieszkaniem Magnusa, bo droga, przy której się
rozdzielali, była tą samą, przy której znajdowała się jego
kamienica. Lightwood nawet nie wiedział, że w ten sposób mógł
dojść do sklepu, w którym zazwyczaj robił zakupy, bo szczerze
mówiąc prawie wcale nie znał tej części Nowego Jorku. Na
szczęście pomocny czarownik wyjaśnił mu dokładnie, gdzie i kiedy
ma skręcać, żeby dojść do celu. Zdawał sobie sprawę z tego, że
przez zachcianki Izzy będzie w Instytucie znacznie później niż
być powinien, ale czego się nie robi dla rodzeństwa. Tak więc po
upływie kolejnej porcji czasu znalazł się nareszcie w ciepłym
pomieszczeniu i już kierował się do odpowiedniego działu. Znał
sklep niemalże na pamięć, bo naprawdę często z Jace'em i
Isabelle robili tu zakupy. Szedł więc we wcześniej obranym
kierunku i skręcił nagle, by skrócić sobie drogę. Niczego
nieświadomy ruszył przed siebie, nie zwracając uwagi na nic, co
się wokół niego działo. W ten właśnie sposób nie był w stanie
zauważyć, że na końcu, w jego mniemaniu pustego, korytarza
znajdowało się dwóch chłopaków. Nie zauważył też, że jeden
trzymał dłoń na biodrze drugiego, a ten opierał swoją na jego
klatce piersiowej. Kiedy ich zauważył, nie miał już okazji się
wycofać, bo z pewnością by to dziwnie wyglądało, dlatego
postanowił po prostu przejść i udawać, że ma gdzieś ich
zachowanie. Jakie było jego zdziwienie, kiedy po kilku krokach zdał
sobie sprawę z tego, że znajduje się tam nikt inny jak dobrze mu
znany blondyn. Przystanął na moment i się po prostu się w nich
wpatrywał. Nie wiedział, kim był drugi chłopak, ale jednym z nich
z pewnością był Aaron. Dodatkowo potwierdziło to to, że blondyn
po chwili zaśmiał się cicho i pocałował go w usta, po czym niby
od niechcenia obrócił głowę w prawo. Uśmiech od razu zszedł mu
z twarzy, kiedy i on zdał sobie sprawę z tego, że nie jest w
przedziale sam.
________________________________________
Witam, jestem z kolejnym rozdziałem :)
Na początku chciałam przeprosić za to, że nie pojawił się żaden specjal na święta, mimo iż planowałam go już wcześniej, nawet zanim ktoś tu o nim wspomniał. No ale niestety święta i mało czasu, nie dałam rady. Nie miałam go nawet tyle, by się tu pojawić i życzyć wam wszystkiego dobrego :( Niemniej jednak mam nadzieję, że te święta minęły wam w przyjemnej i rodzinnej atmosferze, a pod choinką znaleźliście wymarzone prezenty. Powiem wam, że mój kuzyn mnie straszył, że w tym roku nie mam na co liczyć, bo mama kupiła mi węgiel. Jest głupi, więc się nie przejmujcie. U niego takie żarty to norma. Niby starszy ode mnie o rok, a dalej durny. To chyba racja, że faceci dojrzewają później. Nie ubliżam nikomu, ale jeśli o niego chodzi to chyba nigdy nie spoważnieje :D No ale wracając do tematu, korzystacie jakoś aktywnie z wolnego czasu czy lenicie się przed komputerem?
Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia, komentarze i wejścia. Swoją drogą niezły mi prezent zgotowaliście. Wchodzę sobie dzisiaj, a tu ponad 50k wyświetleń. Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna :*
Następny rozdział za nami, więc czekam na wasze opinie. Jestem bardzo ciekawa, co o nim myślicie :)
Pozdrawiam, ściskam cieplutko i przesyłam buziaki jeszcze w 2015 roku :*
O Jezuuuuu!!!!!
OdpowiedzUsuńWitajcie mordki!!!!
Bożeeee. Ile mnie ominęło!!!!
Jestem załamany, a jednocześnie szczęśliwy bo nowy rozdział już jest!!! JEEEE
Ale wiecie, jak ominiecie te kilka rozdziałów to się nawet fajnie czyta. tylko gorzej kiedy przychodzi ten moment i niestety nie ma już więcej rozdziałów :( Super rozdział. Poważnie. Ciekawe jak rozwinie się ta akcja w przedziale? Jestem ciekaw. Nie mogę się doczekać tego nowego rozdziału, który będzie już niedługo, prawda? bo będzie? Ogólnie to sorcia że mnie nie było, ale ta nauka, a potem te święta i wgl cale te zamieszania świąteczne. Koszmar. Cóż pozostałe rozdziały czadowe. Teraz postaram się czatować na ten nowy ale nwm jak to będzie... Ej Lily? Jak ty to robisz? Jestem od cb starszy, ale ja nie umiałbym połączyć nauki i zajęć dodatkowych + jeszcze do tego prowadzenie REGULARNIE bloga i zachowania tylu widzów(?) Serio. Szacun. Niektórzy ledwo łączą szkołę i zajęcia dodatkowe, a ty jeszcze to.... Gratuluję.
Dbr. Chyba już się zwijam.
Pozdery i do nexta :)
Max#
Pierwszy XD :)
UsuńMax#
Max!
UsuńNiestety wszystko się kończy, ale zapewniam cię, że nie jest to ostatni rozdział. Chociaż w tym roku pewnie tak :D Jak rozwinie się akcja nie mogę ci powiedzieć, nawet jeśli bym bardzo bardzo chciała. Dziękuję ci za miłe słowa i za to, że mimo tylu zajęć jesteś w stanie tu wpaść. Bardzo się cieszę, że nie zapomniałeś o opowiadaniu :))
Jak to robię? Sama nie wiem. Czasem jest ciężko, ale mam grupę wsparcia w postaci czytelników. Dajecie kopa do działania samą swoją obecnością i dzięki wzrastającej liczbie wyświetleń wiem, że nie jestem sama.
Przyznam się też, że zrezygnowałam z treningów. Nie stało się to oczywiście na rzecz bloga, bo myślę, że jakoś bym sobie poradziła z jego prowadzeniem. Już wcześniej myślałam o tym, żeby skończyć trenować, bo niby sport to zdrowie, ale kontuzje mogą człowieka męczyć. Poza tym oprócz kilkunastu medali i wyróżnień nic z tego nie miałam i wiem, że nie wiążę z tym przyszłości, a po prostu chciałam spróbować czegoś nowego, więc w końcu zebrałam się na odwagę i... jakoś samo poszło. Nikt zresztą nie był zdziwiony, bo nie kryłam się z tym, że chcę odejść, nie była tylko znana dokładna data. Ale cóż. Koniec o moim życiu, bo chyba i tak za dużo o nim mówię/piszę.
Dziękuję ci jeszcze raz oraz witam ponownie :)
Udanego Sylwestra! :*
Oooo jak ja kocham rumienienie się Aleca , zgadzam się z Magnusem to jest słodkie. Alec spotyka Arona i Jasona no nie mogę się doczekać co będzie dalej :D Jesteś Super , czekam na następny rozdział , pijanego sylwka :* :D
OdpowiedzUsuńCo będzie dalej? Ja wiem, ale ci nie powiem :D I też kocham rumienienie się Aleca (jakby to miało jakieś znaczenie haha).
UsuńDzięki i również pijanego (tylko żebyś wszystko pamiętała! Sprawdzę cię :*)
Świetny rozdział ! Mega mi się spodobał, i ten koniec ! Ciekawe jak Aaron zareaguje na to, że Alec wszystko widział ! Jestem niecierpliwa i czekam na kolejny rozdział ! Weny dziewczyno, bo to mój ulubiony blog o Malec'u <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i mega się cieszę, że ci się podobało! :)
UsuńMyślę, że w poniedziałek się okaże jak to tam z nimi będzie, także cierpliwości. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :*
Dopiero skomentowałam poprzedni rozdział a tu patrze jest juz następny :) uwielbiam te ich rozmowy, niby nic specjalnego się nie dzieje a zawarta w nich jest cała kwintesencja Malec'a :) Jesten mega ciekawa jak Aaron zareaguje na to że Alec wszystko widział (podziękowania dla Izzy za jej paluszki) :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Zaraz cofnę i zerknę na poprzedni komentarz, ale na początku ten tutaj :)
Usuńkwintesencja Malec'a - jak to fajnie brzmi :D
Jeżeli chodzi o to, jak zareagował i co się będzie działo to jak wyżej. Nic nie powiem!
Buziaki i do następnego, wszystkiego dobrego! :*