poniedziałek, 28 grudnia 2015

ROZDZIAŁ XLVIII

Alec uśmiechnął się do Magnusa, który właśnie wyszedł z domku znajdującego się w pobliżu parku. Czarownik opuścił pomieszczenie i od razu rozejrzał się na boki, chcąc w ten sposób sprawdzić czy nikt się wokół niego nie kręci. Stwierdziwszy, że tak nie jest, wyprostował się i poprawił koszulę, patrząc przy tym dumnie na swojego chłopaka. Uśmiechnął się szeroko i skinął na niego głową:
- Co się tak patrzysz, co? - zagadnął go i ruszył przed siebie w stronę ścieżki prowadzącej do parku. Szedł powoli, bo nadal odczuwał skutki tego, co przed chwilą robili. Lightwood zerknął na niego kątem oka i ruszył w ślad za nim. - Mam coś na twarzy? - zapytał jeszcze.
Nocny Łowca wzruszył ramionami i pokręcił głową. Uśmiechał się przy tym tak głupkowato, że powinien się cieszyć, że nie było w okolicy nikogo znajomego, bo gdyby było inaczej to pewnie nie daliby mu żyć i wypominali to do końca jego dni. On się jednak tym nie przejmował, bo miał naprawdę dobry humor. Lubił spędzać czas ze swoim chłopakiem i naprawdę się cieszył, że ten do niego zadzwonił. Taka odskocznia bardzo mu odpowiadała.
- A czy musisz mieć coś na twarzy, żebym zwracał na ciebie uwagę? - odpowiedział pytaniem i pociągnął go w stronę pierwszej lepszej ławki, jaka znalazła się w zasięgu jego wzroku. - Masz jeszcze dla mnie chwilkę czasu, mam nadzieję – dopowiedział i posłał mu pytające spojrzenie, chociaż i tak przecież podjął już za nich decyzję.
Bane skinął głową i uśmiechnął się delikatnie, po czym przyjrzał się, jak ten odsuwa się od niego i rozsiada się wygodnie, wyciągając przed siebie nogi. Dłonie splótł na brzuchu, a głowę odchylił do tyłu. Wiał lekki wiaterek, który przyjemnie owiewał jego twarz, co go niezmiernie cieszyło. Dodatkowo fakt, że siedział obok niego jego mężczyzna sprawiał, że czuł się bardzo dobrze. Istna sielanka.
- Lubisz taką pogodę, prawda? - zapytał go, przyglądając się jego rozluźnionej twarzy.
Sam siedział w lekkim rozkroku z ramionami splecionymi na piersi. Musiał przyznać, że mimo popołudniowej pory, słońce nadal przyjemnie grzało.
- Lubię – zgodził się Alec i mrugnął do niego, co wywołało u czarownika cichutki chichot. - Nie jest ani mega zimno, ani gorąco. W sam raz. Można się wyłożyć i nic nie robić.
- Jasne, bo uwierzę, że właśnie to byś teraz chciał robić. Ty i leniuchowanie? - ironizował. Jakoś ciężko mu było sobie wyobrazić jego chłopaka leżącego na kocu i nic nie robiącego. Alec z natury był osobą, która wiecznie musiała coś robić. Był ruchliwy i zazwyczaj po prostu całą swoją energię wykorzystywał na treningach. - Przestań. Przyznaj się, kiedy ostatni raz się wylegiwałeś i marnowałeś czas na mało konkretne czynności.
Po wypowiedzeniu tych słów podciągnął nogę na ławkę i położył ją pod udo drugiej. Obrócił się bokiem do chłopaka i wpatrywał w niego, oczekując odpowiedzi. Poprawił jeszcze swoje włosy, po czym oparł rękę tuż przy ramieniu Lightwood'a. Alec spojrzał tylko w tamtą stronę, ale nic nie powiedział. W końcu ruch, jaki wykonał czarownik był zupełnie normalny, a osoba, która ich nie znała, nie mogła domyślić się w ten sposób, że byli razem. Zresztą było mu to obojętne. Już jakiś czas temu zauważył, że przy Magnusie czuje się inaczej i inaczej postrzega niektóre sytuacje. Bane przyzwyczaił go do swojej obecności i nawet jeśli byli w miejscu publicznym, to nie zwracał szczególnej uwagi na to, czy ktoś im się rzeczywiście przygląda. Oczywiście nie chodziło mu o przytulanie czy inne tego typu rzeczy, bo tego kategorycznie unikali, jeżeli byli w zasięgu wzroku kogokolwiek, ale kiedy siedzieli blisko siebie czy po prostu rozmawiali, nie miał już takiego dziwnego uczucia, że ktoś nagle podejdzie i zacznie ich obrażać lub robić jeszcze inne rzeczy. Bo w końcu dlaczego miałby? Dlaczego ktoś, kto ich nie znał, miałby im zwrócić uwagę? Poza tym przecież nie robili nic złego ani nie zwracali na siebie szczególnej uwagi. Ot, dwóch rozmawiających ze sobą mężczyzn. Swoją orientacją nikogo nie krzywdzą, a poza tym nie mieli jej wypisanej na czole. I nawet jeśli jeszcze kilka miesięcy temu Alec by się bał takiego czegoś, to teraz miał to zupełnie w nosie, a to wszystko dzięki Magnusowi. To dzięki niemu zmienił swoje nastawienie i pozwolił sobie na dokładne przemyślenie wszystkiego. Tylko dzięki niemu mógł teraz swobodnie siedzieć i nie przejmować się niczym innym niż jego osobą. Nie wiedział, czy Bane zauważył w nim tę zmianę, bo według niego była ona diametralna, ale nawet jeśli nie to przecież nie będzie mu miał tego za złe. Już i tak często zastanawiał się, jak czarownik z nim wytrzymuje. Nie jest przecież imprezowiczem, większość czasu spędza albo u niego, albo w Instytucie. Tam też nie miał za wiele do roboty, bo albo z kimś rozmawiał, albo trenował. To drugie było jego nieodłączną częścią i nie raz już myślał, czy nie poświęca temu za wiele czasu, ale póki nikt się nie uskarżał było okej. Może Magnus kilka razy mu wypominał, że woli łuk od niego, ale nie było w tym ani krztyny wyrzutu. Czarownik po prostu żartował, jak zwykle żaląc się, że chciałby mieć go cały czas przy sobie.
- Z tobą często go marnuję, kiedy leżymy do późna w łóżku – wyznał i zarumienił się leciutko.
Przeklął się za to w duchu. Nieważne ile razy by już z nim spał, to i tak za każdym razem, kiedy o tym mówił, musiał się rumienić. Zawsze! Jego zdaniem to był głupi nawyk, którego za nic w świecie nie mógł się oduczyć, ale według Magnusa było to urocze. Rozmawiał z nim nawet kiedyś na ten temat i Nocny Łowca zawsze się zarzekał, że to okropne, ale on tak nie uważał. W jego mniemaniu było to fajne i cieszył się, że przez ten okres, który się znali, chłopak na niektóre rzeczy w dalszym ciągu reagował tak samo.
- Ze mną w łóżku? - zaśmiał się delikatnie i niby od niechcenia przejechał palcem po jego barku. Zrobił to jednak na tyle dyskretnie, że nikt inny nie mógł tego zauważyć. - Proszę cię, przecież kiedy jesteś u mnie, wyciągasz mnie z łóżka, kiedy jeszcze śpię.
- Nie moja wina, że śpisz do późna – wzruszył ramionami, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
Magnus odwzajemnił spojrzenie i uśmiechnął się delikatnie.
- Wcale nie śpię do późna, bo mi na to nie pozwalasz – wypomniał mu, mówiąc spokojnym tonem. Tak naprawdę nigdy nie miał mu tego za złe, ale skoro teraz chłopak sam zaczął ten temat... - Dziewiąta rano to jeszcze środek nocy, a ty zawsze o tej porze jesteś już na nogach.
- Tylko dla ciebie stać mnie na takie wyrzeczenia – zażartował, patrząc na spacerujących ludzi. - Jak jestem u siebie wstaję jeszcze wcześniej, także nie narzekaj. Poza tym jestem zdania, że dzień trzeba wykorzystywać maksymalnie jak się tylko da i nie warto marnować go na leżenie do późna. Sam chyba nie potrafiłbym spać tak długo – wyznał szczerze.
Magnus zaśmiał się w duchu na te słowa. Już podczas jego pobytu w Instytucie zauważył, że chłopak wstaje bardzo wcześnie, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby i jego tak wcześnie wyciągał z łóżka. Zazwyczaj po prostu rano biegał albo ćwiczył, a jego budził w porze śniadania.
- Ładne mi wyrzeczenie – prychnął, nawiązując do pierwszej części jego wypowiedzi – że uciekasz mi, kiedy chcę się do ciebie poprzytulać.
- Jakoś nigdy wcześniej nie zauważyłem, żebyś rano miał na to ochotę. Nigdy o tym nie mówiłeś – zmarszczył brwi i zastanowił się, ale rzeczywiście nic takiego sobie nie przypominał. Zerknął więc na Magnusa i czekał na jego słowa.
- Bo nigdy wcześniej nie miałem okazji. Kiedy się już budzę, to ciebie zazwyczaj nie ma – pożalił się.
- Uroki związku z Nocnym Łowcą – stwierdził Alec, wzruszając ramionami. - Taka już nasza natura, cały czas na nogach – dodał i uśmiechnął się do niego życzliwie.
Bane odwzajemnił uśmiech i zajął się kontemplowaniem przyrody oraz wszystkiego co ich otaczało. Naprawdę dobrze się teraz czuł. Kiedy był z Aleciem, zapominał o wszystkim innym. Mógł z nim siedzieć godzinami i gadać na przeróżne tematy i był pewien, że by mu się to nie znudziło. Uwielbiał spędzać czas ze swoim chłopakiem i nikt nie powinien mu się dziwić, że chciałby to robić jak najczęściej. Cieszył się, że mimo tego, iż Lightwood ma strasznie napięty grafik i mało wolnego czasu, to dla niego zawsze znajdzie chwilkę. Swoją drogą nie mógł już doczekać się swojego powrotu do twierdzy Nocnych Łowców. Może nie tyle do samego Instytutu, bo gdyby tak było to chyba by oszalał, ale do swojego chłopaka. Sama myśl, że znowu będą tak blisko siebie, a jednocześnie nie będą mogli zachowywać się jak para, bo przecież rodzice Lightwood'a nic o nich nie wiedzą, sprawiała, że czuł na plecach dreszcze. Ale takie przyjemne.
Zerknął kątem oka na Aleca i uśmiechnął się pod nosem. Chłopak też wyglądał na szczęśliwego.
- Nie męczy cię to? - zapytał, by podtrzymać rozmowę, ale był też trochę tego ciekawy.
- Co? - dopytał i potrząsnął głową.
Magnus pomyślał, że pewnie swoim pytaniem wyrwał go z zadumy. Nie odzywali się przez jakiś czas i oboje zatopili się w swoich rozważaniach. Nie miał mu tego za złe, bo sam już kiedyś doszedł do wniosku, że i jemu przy chłopaku łatwiej jest się od wszystkiego odciąć i pomyśleć. Najwyraźniej działało to w dwie strony.
- Te ciągłe treningi i cały czas w ruchu jak to stwierdziłeś – powiedział.
- Chyba już się do tego przyzwyczaiłem – stwierdził Alec, wzdychając głęboko. Zastanowił się przez chwilę i dodał: - Tak jak ty pewnie do tego, że jesteś czarownikiem. Też nie siedzisz całe życie na kanapie, prawda? - zapytał i zerknął na jego twarz.
Magnus kiwnął głową i położył głowę na zgiętych ramionach, które w dalszym ciągu opierał na ławce.
- Prawda – zgodził się, ale już nic więcej nie dodał.
Siedzieli chwilę w ciszy, kiedy zadzwonił Aleca telefon. Chłopak wyciągnął go z kieszeni, ale początkowo nie odbierał, a po prostu położył go na nodze. To że ktoś im przerywał było już chyba normą.
- Nie odbierasz? - chciał wiedzieć czarownik.
Lightwood wzruszył ramionami, ale nic nie powiedział. Nie chciał odbierać, bo wiedział, że zaraz zaczną się pytania: gdzie jest i kiedy wróci. Najchętniej wcale by się stąd nie ruszał, ale no cóż.
- A ja mogę? - zapytał jeszcze Bane, a jego oczy się zaświeciły.
Alec ponownie wzruszył ramionami i zerknął na wyświetlacz. Zobaczył na nim imię swojej siostry, więc kiwnął głową. Nie miał nic przeciwko, bo ta i tak wiedziała, że jest teraz z Magnusem.
Bane szybko złapał za urządzenie i z uśmiechem chochlika przesunął palcem po zielonej słuchawce, chcąc w ten sposób odebrać połączenie. Lightwood widząc jego zachowanie, nie mógł się nie zaśmiać. Czarownik wyszczerzył się do niego i przyłożył telefon do ucha.
- Halo? - zapytał, patrząc Alecowi w oczy.
- Alec? - usłyszał niemal automatycznie.
Głos dziewczyny był wyraźnie zdeformowany, ale to pewnie dlatego, że nigdy nie słyszał go przez telefon i był przyzwyczajony do rozmowy z nią twarzą w twarz.
- Nie całkiem – odpowiedział z uśmiechem i zaraz usłyszał jej głośny śmiech.
- Magnus! - wykrzyknęła do słuchawki.
Bane wyszczerzył się sam do siebie, kiedy zarejestrował tak miłe powitanie. Alec z kolei zmrużył oczy, ale także się zaśmiał. Z racji tego, że siedział blisko niego, musiał wszystko idealnie słyszeć. Poza tym Izzy naprawdę głośno krzyknęła, więc dziwnym byłoby, gdyby tak nie było.
- Zgadłaś! - odpowiedział wesoło.
Jej kolejną odpowiedzią ponownie był cichy śmiech.
- W sumie to nie było trudne, bo Alec mówił, że idzie do ciebie – przyznała. Jej brat zawsze jej mówił, kiedy szedł do Magnusa, bo wtedy łatwiej było go kryć przed matką. Wiedziała, że już się z tym odrobinę męczył, bo żadne z nich nie chciało okłamywać Maryse, ale jak mus to mus. On jej już tyle razy pomagał, że ma u niego ogromny dług wdzięczności. Poza tym nie może mieszać się w jego życie. Skoro sam postanowił utrzymywać swój związek w tajemnicy i póki co to skutkowało, to niech tak będzie. - Fajnie cię słyszeć – dodała jeszcze. - Jak tam życie Wielkiego Czarownika Brooklynu? - zapytała, celowo używając tego określenia.
Magnus zrobił kwaśną minę, kiedy usłyszał ten termin. Przedstawiał się tak zawsze na swoich imprezach. Swoją drogą dawno już żadnej nie organizował, ale nie był z tego powodu jakoś specjalnie smutny. No i przypomniało mu się, że Aleca też pewnego razu tam spotkał. Zerknął teraz na Nocnego Łowcę i uśmiechnął się szeroko. Teraz kiedy go znał, wiedział, że ten zupełnie tam nie pasował. Alec zmarszczył brwi, nie wiedząc zapewne, co mu teraz chodzi po głowie, ale Bane ani myślał go o tym poinformować.
- Ciebie również – odpowiedział, zanim jego chłopak zdążył zadać mu jakiekolwiek pytanie. Lightwood zdawał sobie sprawę z tego, że ten zrobił to specjalnie i prychnął pod nosem. - A u mnie wszystko w porządku. Trochę zabiegania, ale nie narzekam.
- Czemu cię tak właściwie nie ma z nami w Instytucie, co? - zagadnęła go. - I kiedy masz zamiar do nas wrócić?
Alec spojrzał na czarownika, ciekawy co ten teraz powie. Jak wybrnie z tej sytuacji? Nie spodziewał się, że jego siostra tak wprost o to zapyta, ale był pewien, że ten nie powie jej prawdy. Przecież ukrywał to początkowo nawet przed nim. Sam dziwnie się czuł za każdym razem, kiedy jego rodzeństwo pytało, gdzie jest jego chłopak. Mimo iż znał prawdę, nie mógł im jej powiedzieć. Kręcił więc i wymigiwał się od odpowiedzi, ale podejrzewał, że wiedzą, że coś przed nimi ukrywa. Albo to znowu jego paranoiczne wyobrażenie, że wszyscy wokół znają jego sekrety. Tak, to też było wysoce prawdopodobne.
- Nie wiem, kiedy wrócę – wyznał swobodnym tonem i puścił oczko Alecowi. Czuł na sobie jego wzrok i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak jest ciekawy tego, co jej odpowie. Aż mu się zachciało śmiać, kiedy na niego spojrzał. Lightwood właśnie bawił się skrawkiem swojej koszulki, udając niezainteresowanego. Jasne, niby był zajęty czymś innym, ale i tak wychylał ucho, żeby wszystko słyszeć. - Ale myślę, że już niedługo – kontynuował, unikając pytania o powód jego nieobecności – jeśli dobrze pójdzie – dodał szybko. - Nie mów mi, że za mną tęsknicie? - zmienił temat, uznając, że taka odpowiedź powinna jej wystarczyć. Niby nie powiedział nic konkretnego ani nie nakarmił jej ciekawości, ale nie chciał jej mówić nic więcej. Nigdy zresztą nie rozmawiał z nią na żadne poważniejsze tematy i nie miał zamiaru tego zmieniać. A już na pewno nie teraz i nie przez telefon. - Wybacz, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć.
- I dobrze, bo nikt za tobą nie tęskni! - usłyszał cichszy głos, chodź zapewne miało to być krzykiem, ale podejrzewał, że osoba, która wymówiła te słowa, była kawałek dalej od słuchawki i stąd ten efekt.
Następnym co zarejestrował jego słuch, było głuche uderzenie, a dopiero po tym głos Izzy. Mówiła spokojnie i w dalszym ciągu miała dobry humor. Najwyraźniej nie przejęła się tym, że ktoś jej przeszkadza w rozmowie.
- Nie słuchaj go, Magnus – poprosiła. - Jace jest głupi i kłamie – dopowiedziała, a Bane doszedł do wniosku, że to pewnie jego głos usłyszał. No tak, niby znajomy. - Tak naprawdę to też za tobą tęskni – zaśmiała się. - Jak tylko usłyszał, że z tobą gadam, rzucił się na moje łóżko i siedzi z uchem przy moim telefonie – wyznała i zaraz pisnęła. Czarownik nie wiedział, co było powodem jej reakcji, ale odsunął urządzenie od twarzy, bo aż go zabolało ucho. - Widzisz, teraz mnie uderzył, bo ci to powiedziałam! Dziewczyn się nie bije, Jace! - wydarła się.
Bane skrzywił się, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo tym razem to Alec przystawił sobie telefon do ucha i odpowiedział swojej siostrze:
- Izzy, proszę cię, nie krzycz.
Powiedział to w miarę spokojnym tonem, ale i tak spoczęło na nim pytające spojrzenie czarownika. Alec się jednak nim nie przejął i po prostu oddał mu urządzenie.
- Dobra, Alec, wyluzuj – usłyszał Magnus po drugiej stronie, kiedy już przyłożył go do ucha. - Oddaj mi lepiej Magnusa!
- Jestem, spokojnie – zaśmiał się Bane i wystawił język do swojego chłopaka. Nie lubił być olewany, a Lightwood ignorując jego nieme pytanie sprawił, że tak właśnie się poczuł. Ugodził w ten sposób w jego ego, ale na szczęście nie było to tak bolesne, że nadal odczuwał tego skutki. No i uśmiech, jaki posłał mu Nocny Łowca jak zwykle wszystko zniwelował i sprawił, że zapomniał, o czym przed chwilą myślał. - To mówisz, że Jace za mną tęskni?
- Na to wygląda – zaśmiała się, ale brat jej przerwał, znowu się wtrącając.
- To chyba jakaś kpina! Wcale tak nie jest, strasznie się cieszę, że cię tu nie ma – wyznał. - Chociaż Alec ma pewnie inne zdanie.
Bane spojrzał na Lightwood'a, który siedział obok niego, ale nie zauważył jakiejkolwiek zmiany w jego postawie, więc uznał, że chłopak nie słyszał wypowiedzi swojego brata.
- Jasne, Jace, wierzę ci. Sam teraz odpoczywam od twojego ciągłego marudzenia i wcale nie brakuje mi twojego przechwalania się – zażartował. - Ale zdanie Aleca nie powinno cię interesować – dodał.
Powiedział to specjalnie, bo wiedział, że kiedy chłopak usłyszy swoje imię, zainteresuje się tym, o czym rozmawiają. Tak też się stało i kiedy tylko padło magiczne słowo „Alec”, Nocny Łowca uniósł na niego swoje piękne błękitne oczy i wbił w niego swoje baczne spojrzenie. Bane postanowił mu się odpłacić pięknym za nadobne i tym razem to on odwrócił od niego swój wzrok. Posłał mu nawet nieme pytanie, bo pewnie był zaciekawiony dlaczego ten wymówił jego imię, ale czarownik ani myślał udzielić mu odpowiedzi. On też mu nie powiedział, dlaczego wtedy zabrał mu telefon i kazał siostrze się uspokoić. Przecież to, co mówiła, było zabawne!
- Wszyscy znamy zdanie Aleca – powiedziała Izzy lekko znudzonym tonem. - To przecież nie jest żadną tajemnicą. Przynajmniej między nami – sprostowała szybko.
- Mi nic takiego nie mówił, więc wątpię, żeby wam się zwierzał – przyznał Bane. No proszę, bądźmy szczerzy. Jeżeli on nie wiedział takich rzeczy, to mało prawdopodobne byłoby, żeby oni wiedzieli. Oczywiście, mogli podejrzewać, ale to nie to samo. - Nie macie więc pewności.
- My nie mamy pewności? - prychnęła dziewczyna. - Wiemy to doskonale i Alec nie musi nam o niczym mówić. Wiemy swoje, no nie Jace? - skierowała pytanie do swojego brata, ale jego odpowiedzi Magnus niestety nie usłyszał. Jego słuch zarejestrował tylko to, że oboje wybuchli śmiechem. - Dobra, Magnus. Będę kończyć. Powiedz Alecowi, że jak będzie wracał, ma mi kupić w markecie moje paluszki, bo jak teraz ktoś robił zakupy to kupił inne, a ja nie chcę innych. On będzie wiedział które – dodała jeszcze. - I powiedz mu jeszcze, żeby się ruszył.
Czarownik kiwnął głową, ale i tak odpowiedział:
- To rozkaz?
- Ma się rozumieć! - zaśmiała się. - Do zobaczenia! - krzyknęła i poczekała na jego odpowiedź, po czym się rozłączyła.
Bane roześmiał się i oddał telefon właścicielowi.
- Słyszałeś? - zapytał, odnosząc się do zdania o paluszkach.
Alec kiwnął głową i spojrzał mu w oczy. Nadal widział w nich te radosne iskierki i to sprawiło, że musiał się uśmiechnąć. Przynajmniej jednym kącikiem, ale musiał!
- Większość tak, ale końcówkę już nie bardzo – wyznał, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że Magnusowi chodziło o fragment dotyczący bezpośrednio jego i tego o co prosiła go siostra. On jednak nie chciał dać za wygraną, bo bardzo zainteresowało go to, że rozmawiali o nim samym. No bo kto jak kto, ale Jace rozmawiający z Magnusem?
- Nie? - zdziwił się Bane, chociaż był pewien, że nie mówią o tym samym. Ale skoro Lightwood zaczął tę grę, to on mu przecież nie będzie przerywał, prawda? - No to ci powiem. Izzy prosi cię o jakieś paluszki. Podobno będziesz wiedział jakie – mówił poważnym tonem, chociaż widząc jego minę, miał ochotę wybuchnąć śmiechem. - Zabawne, że poprosiła kogoś innego, ale kupił jej inne, a ona innych nie chce – dodał, próbując naśladować jej głos. - No i mówiła jeszcze, że Jace ją bił, ale to wcześniej – dodał.
Kiedy skończył mówić, zerknął na Nocnego Łowcę z zamiarem mierzenia się z nim wzrokiem, ale nie wytrzymał i głośno się zaśmiał. Zwrócił tym uwagę kilku spacerujących osób i jednej pani, która właśnie wstała z ławki, którą wcześniej zajmowała. Ona zapewne też już się zbierała do domu, bo szczerze mówiąc robiło się coraz później i chłodniej. On jednak starał się o tym nie myśleć, bo to oznaczało, że musiałby rozstać się ze swoim chłopakiem, co z kolei było ostatnią rzeczą, jaką chciałby teraz zrobić.
Alec też parsknął śmiechem, bo kobieta posłała czarownikowi piorunujące spojrzenie i mruczała coś pod nosem o tym, że nie ma w nim ani krztyny kultury.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło – zaczął ponownie po chwili brunet. - Pytałem o fragment, w którym nadużywałeś mojego imienia.
- Nie lubisz, kiedy go nadużywam? - odbił piłeczkę.
Alec pokręcił głową i spojrzał przed siebie, po czym poprawił się na ławce i usiadł jeszcze bliżej czarownika. Jego ruch nie został przez nikogo zauważony, a on dzięki temu znalazł się bardzo blisko jego twarzy. Powiedział więc, patrząc mu prosto w oczy:
- Na mnie to nie działa. Wiem, że zmieniasz temat – przyznał cicho, a wzrok Bane'a automatycznie zjechał na jego usta. Uśmiechnął się szeroko, zdając sobie sprawę z tego, że go przyciągają. - Może i Izzy dała się nabrać, ale nie ja – niemal wymruczał.
- Nie dasz się nabrać? - zapytał czarownik zupełnie tak, jakby chłopak przed chwilą tego nie powiedział. - No to muszę cię zmartwić – przyznał i zrobił dzióbek, udając, że się zastanawia.
- Dlaczego? - chciał wiedzieć Lightwood.
Cały czas patrzeli sobie w oczy i siedzieli bardzo blisko siebie. Alec starał się nie myśleć o tym, że są w miejscu publicznym. Co prawda w pobliżu nie było widać już żywej duszy, bo podczas ich rozmowy wszyscy się wykruszyli i wrócili pewnie do swoich domów, ale ostrożności nigdy za wiele.
- Bo... - zaczął i zbliżył się jeszcze bardziej. Teraz siedzieli tak, że niemalże stykali się nosami. Ciekawe, że żadnemu z nich to nie przeszkadzało. - Bo trzeba się zbierać – zakończył i wstał szybko, dokładnie w momencie, w którym Alec chciał go pocałować.
Czarownik zaśmiał się wesoło i popatrzył z góry na swojego chłopaka. Ten z kolei najpierw schował głowę w zgięciu ramienia, które opierał na ławce, a potem jak gdyby nigdy nic wstał i ruszył w ślad za mężczyzną.
- Jesteś okropny – pożalił się i westchnął głęboko, wsadzając przy okazji ręce w kieszenie spodni. - Już mi narobiłeś nadziei.
Magnus poprawił swoją koszulę i przeczesał palcami włosy, po czym na niego zerknął.
- Przypominam ci, że jesteśmy w miejscu publicznym – stwierdził, patrząc na jego twarz.
Alec rozejrzał się i uśmiechnął szeroko.
- Rzeczywiście, takie tłumy, że nie ma jak przejść – zironizował. Tak naprawdę oprócz nich nie było już nikogo. - Ścieżki nie widać, takie przeludnienie – dodał, a Magnus też parsknął śmiechem, bo nie mógł zrobić nic innego, jak się z nim zgodzić. To co powiedział Alec nie było prawdą, a jego argument najwidoczniej nie był trafny. - Poza tym nie chodziło mi o nic takiego, o czym teraz myślisz – wypomniał mu. - Chciałem się po prostu dowiedzieć, na jaki temat rozmawiałeś z moim rodzeństwem – oznajmił.
- Jasne, Alec, tylko o to ci chodziło – rzucił sarkastycznie i prychnął pod nosem. - Ale nie powiem ci, o czym rozmawialiśmy.
- A to dlaczego? - chciał wiedzieć Lightwood.
- Bo to twoja kara. No i chcę też zobaczyć, jak bardzo jesteś cierpliwy – zaśmiał się i złapał go pod ramię, przytulając do jego boku. - To wszystko dla twojego dobra – przyznał rozbawiony. - A teraz już skończmy ten temat, bo jeszcze chwila i się złamię – wyjaśnił szybko. - Idziemy w jednym kierunku, więc możesz mnie jeszcze kawałek odprowadzić – dodał i uśmiechnął się szeroko, kiedy jego chłopak nie oponował, a po prostu kiwnął głową i w ten sposób na wszystko się zgodził.
Droga powrotna nie zajęła im dużo czasu i po niecałej półgodzinie Alec zmierzał już sam do marketu, by kupić siostrze te jej nieszczęsne paluszki. Rozstali się prawie pod samym mieszkaniem Magnusa, bo droga, przy której się rozdzielali, była tą samą, przy której znajdowała się jego kamienica. Lightwood nawet nie wiedział, że w ten sposób mógł dojść do sklepu, w którym zazwyczaj robił zakupy, bo szczerze mówiąc prawie wcale nie znał tej części Nowego Jorku. Na szczęście pomocny czarownik wyjaśnił mu dokładnie, gdzie i kiedy ma skręcać, żeby dojść do celu. Zdawał sobie sprawę z tego, że przez zachcianki Izzy będzie w Instytucie znacznie później niż być powinien, ale czego się nie robi dla rodzeństwa. Tak więc po upływie kolejnej porcji czasu znalazł się nareszcie w ciepłym pomieszczeniu i już kierował się do odpowiedniego działu. Znał sklep niemalże na pamięć, bo naprawdę często z Jace'em i Isabelle robili tu zakupy. Szedł więc we wcześniej obranym kierunku i skręcił nagle, by skrócić sobie drogę. Niczego nieświadomy ruszył przed siebie, nie zwracając uwagi na nic, co się wokół niego działo. W ten właśnie sposób nie był w stanie zauważyć, że na końcu, w jego mniemaniu pustego, korytarza znajdowało się dwóch chłopaków. Nie zauważył też, że jeden trzymał dłoń na biodrze drugiego, a ten opierał swoją na jego klatce piersiowej. Kiedy ich zauważył, nie miał już okazji się wycofać, bo z pewnością by to dziwnie wyglądało, dlatego postanowił po prostu przejść i udawać, że ma gdzieś ich zachowanie. Jakie było jego zdziwienie, kiedy po kilku krokach zdał sobie sprawę z tego, że znajduje się tam nikt inny jak dobrze mu znany blondyn. Przystanął na moment i się po prostu się w nich wpatrywał. Nie wiedział, kim był drugi chłopak, ale jednym z nich z pewnością był Aaron. Dodatkowo potwierdziło to to, że blondyn po chwili zaśmiał się cicho i pocałował go w usta, po czym niby od niechcenia obrócił głowę w prawo. Uśmiech od razu zszedł mu z twarzy, kiedy i on zdał sobie sprawę z tego, że nie jest w przedziale sam.

________________________________________

Witam, jestem z kolejnym rozdziałem :)
Na początku chciałam przeprosić za to, że nie pojawił się żaden specjal na święta, mimo iż planowałam go już wcześniej, nawet zanim ktoś tu o nim wspomniał. No ale niestety święta i mało czasu, nie dałam rady. Nie miałam go nawet tyle, by się tu pojawić i życzyć wam wszystkiego dobrego :( Niemniej jednak mam nadzieję, że te święta minęły wam w przyjemnej i rodzinnej atmosferze, a pod choinką znaleźliście wymarzone prezenty. Powiem wam, że mój kuzyn mnie straszył, że w tym roku nie mam na co liczyć, bo mama kupiła mi węgiel. Jest głupi, więc się nie przejmujcie. U niego takie żarty to norma. Niby starszy ode mnie o rok, a dalej durny. To chyba racja, że faceci dojrzewają później. Nie ubliżam nikomu, ale jeśli o niego chodzi to chyba nigdy nie spoważnieje :D No ale wracając do tematu, korzystacie jakoś aktywnie z wolnego czasu czy lenicie się przed komputerem?
Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia, komentarze i wejścia. Swoją drogą niezły mi prezent zgotowaliście. Wchodzę sobie dzisiaj, a tu ponad 50k wyświetleń. Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna :*
Następny rozdział za nami, więc czekam na wasze opinie. Jestem bardzo ciekawa, co o nim myślicie :)
Pozdrawiam, ściskam cieplutko i przesyłam buziaki jeszcze w 2015 roku :*

9 komentarzy:

  1. O Jezuuuuu!!!!!
    Witajcie mordki!!!!
    Bożeeee. Ile mnie ominęło!!!!
    Jestem załamany, a jednocześnie szczęśliwy bo nowy rozdział już jest!!! JEEEE
    Ale wiecie, jak ominiecie te kilka rozdziałów to się nawet fajnie czyta. tylko gorzej kiedy przychodzi ten moment i niestety nie ma już więcej rozdziałów :( Super rozdział. Poważnie. Ciekawe jak rozwinie się ta akcja w przedziale? Jestem ciekaw. Nie mogę się doczekać tego nowego rozdziału, który będzie już niedługo, prawda? bo będzie? Ogólnie to sorcia że mnie nie było, ale ta nauka, a potem te święta i wgl cale te zamieszania świąteczne. Koszmar. Cóż pozostałe rozdziały czadowe. Teraz postaram się czatować na ten nowy ale nwm jak to będzie... Ej Lily? Jak ty to robisz? Jestem od cb starszy, ale ja nie umiałbym połączyć nauki i zajęć dodatkowych + jeszcze do tego prowadzenie REGULARNIE bloga i zachowania tylu widzów(?) Serio. Szacun. Niektórzy ledwo łączą szkołę i zajęcia dodatkowe, a ty jeszcze to.... Gratuluję.
    Dbr. Chyba już się zwijam.
    Pozdery i do nexta :)
    Max#

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy XD :)
      Max#

      Usuń
    2. Max!
      Niestety wszystko się kończy, ale zapewniam cię, że nie jest to ostatni rozdział. Chociaż w tym roku pewnie tak :D Jak rozwinie się akcja nie mogę ci powiedzieć, nawet jeśli bym bardzo bardzo chciała. Dziękuję ci za miłe słowa i za to, że mimo tylu zajęć jesteś w stanie tu wpaść. Bardzo się cieszę, że nie zapomniałeś o opowiadaniu :))
      Jak to robię? Sama nie wiem. Czasem jest ciężko, ale mam grupę wsparcia w postaci czytelników. Dajecie kopa do działania samą swoją obecnością i dzięki wzrastającej liczbie wyświetleń wiem, że nie jestem sama.
      Przyznam się też, że zrezygnowałam z treningów. Nie stało się to oczywiście na rzecz bloga, bo myślę, że jakoś bym sobie poradziła z jego prowadzeniem. Już wcześniej myślałam o tym, żeby skończyć trenować, bo niby sport to zdrowie, ale kontuzje mogą człowieka męczyć. Poza tym oprócz kilkunastu medali i wyróżnień nic z tego nie miałam i wiem, że nie wiążę z tym przyszłości, a po prostu chciałam spróbować czegoś nowego, więc w końcu zebrałam się na odwagę i... jakoś samo poszło. Nikt zresztą nie był zdziwiony, bo nie kryłam się z tym, że chcę odejść, nie była tylko znana dokładna data. Ale cóż. Koniec o moim życiu, bo chyba i tak za dużo o nim mówię/piszę.
      Dziękuję ci jeszcze raz oraz witam ponownie :)
      Udanego Sylwestra! :*

      Usuń
  2. Oooo jak ja kocham rumienienie się Aleca , zgadzam się z Magnusem to jest słodkie. Alec spotyka Arona i Jasona no nie mogę się doczekać co będzie dalej :D Jesteś Super , czekam na następny rozdział , pijanego sylwka :* :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co będzie dalej? Ja wiem, ale ci nie powiem :D I też kocham rumienienie się Aleca (jakby to miało jakieś znaczenie haha).
      Dzięki i również pijanego (tylko żebyś wszystko pamiętała! Sprawdzę cię :*)

      Usuń
  3. Świetny rozdział ! Mega mi się spodobał, i ten koniec ! Ciekawe jak Aaron zareaguje na to, że Alec wszystko widział ! Jestem niecierpliwa i czekam na kolejny rozdział ! Weny dziewczyno, bo to mój ulubiony blog o Malec'u <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło i mega się cieszę, że ci się podobało! :)
      Myślę, że w poniedziałek się okaże jak to tam z nimi będzie, także cierpliwości. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :*

      Usuń
  4. Dopiero skomentowałam poprzedni rozdział a tu patrze jest juz następny :) uwielbiam te ich rozmowy, niby nic specjalnego się nie dzieje a zawarta w nich jest cała kwintesencja Malec'a :) Jesten mega ciekawa jak Aaron zareaguje na to że Alec wszystko widział (podziękowania dla Izzy za jej paluszki) :)
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz cofnę i zerknę na poprzedni komentarz, ale na początku ten tutaj :)
      kwintesencja Malec'a - jak to fajnie brzmi :D
      Jeżeli chodzi o to, jak zareagował i co się będzie działo to jak wyżej. Nic nie powiem!
      Buziaki i do następnego, wszystkiego dobrego! :*

      Usuń