poniedziałek, 11 stycznia 2016

ROZDZIAŁ L

Alec obudził się jak zwykle bardzo wcześnie i chcąc nie chcąc wstał, po czym zaczął przygotowywać się do nadchodzącego dnia. Wiedział, że nie uda mu się ponownie zasnąć, a leżeć bez żadnego konkretniejszego celu w łóżku też nie miał zamiaru. Wolał się czymś zająć, bo jak głosiła zasada, którą wyznawał: trzeba wykorzystywać każdą minutę dnia, jak tylko się dało i czerpać z niej jak najwięcej. Tak więc po porannej toalecie ruszył w kierunku schodów prowadzących na dół. Na ich piętrze znajdowały się tylko sypialnie i gdyby nie to, że jest bardzo wcześnie, można by pomyśleć, że są niezamieszkałe przez nikogo. To oczywiście było nieprawdą, bo od dłuższego czasu są one używane i jeszcze jakiś czas ten stan rzeczy będzie się utrzymywał, co było powszechnie znaną informacją. Póki co nikt nie wspominał o zakończeniu treningów, a i data ta nie była od początku ustalona. Nikt nie miał pojęcia, ile to jeszcze potrwa, ale jakoś się tym nie przejmowali. Jeśli o Aleca chodziło to chyba nawet przyzwyczaił się do tego, że w Instytucie zamieszkuje teraz tak dużo osób. Na początku nie mógł do tego przywyknąć i czasem nadal łapał się na tym, że szuka jakiegoś odosobnionego miejsca, żeby pobyć samemu ze sobą, ale zdarzało się to raczej sporadycznie. Może i nie był za bardzo towarzyską osobą, ale przecież każdy czasem potrzebował człowieka, z którym może porozmawiać.
Idąc wzdłuż korytarza, który znajdował się na parterze, przeszedł obok gabinetu, który jeszcze nie tak dawno temu należał do Magnusa. Początkowo go minął, ale po chwili zawrócił i szarpnął za klamkę. Jak się można było tego spodziewać, drzwi były zamknięte i nawet po narysowaniu runy nic się w tej kwestii nie zmieniło. Lightwood podejrzewał, że było tak, bo Bane zaczarował je, by nikt nie mógł tam wejść pod jego nieobecność. Każdy, kto był wtajemniczony w powody jego tymczasowej przeprowadzki do Instytutu, wiedział, że ten jeszcze nie zakończył swojej pracy i najpewniej za jakiś czas tu wróci. Magnus Bane nigdy nie łamał swoich obietnic, a skoro powiedział, że pomoże Clave w zdobyciu informacji na temat Valentine'a, to naturalnym było, że to zrobi.
Stojąc tak obok drzwi, Alec zastanawiał się, co by było, gdyby nigdy nie wpadł na Magnusa. Czy wtedy po jego zjawieniu się w Instytucie również by się zaprzyjaźnili, czy wręcz przeciwnie? A może wcale by nie zwrócili na siebie uwagi? Tego nie wiedział. Swoją drogą myślał też o tym, jak to w ogóle możliwe, że ktoś taki jak Bane się nim zainteresował. Magnus Bane, Wysoki Czarownik Brooklynu, do którego ludzie ustawiają się w kolejkach po pomoc i który ma masę znajomości. Kiedy się do siebie zbliżyli na tyle, że tworzyli teraz związek? Nigdy nie myślał o tym, że mógłby z kimś być i czuć się tak dobrze. Naprawdę wspaniale mu było z Magnusem. Dogadywali się i pomagali sobie nawzajem, niczego nie oczekując w zamian. No i nikt nie miał mu za złe, że spotykał się z innym mężczyzną, co nigdy mu się nawet nie śniło. Zawsze wyobrażał sobie to zupełnie inaczej. Swoją przyszłość widział spędzoną samotnie i nie widział szans na zmiany, ale teraz, kiedy ma już porównanie, wie, że może być inaczej. Może być lepiej i jest lepiej. Czasem nawet miał wątpliwości, czy to w ogóle wypali. Czy on będzie umiał tworzyć z kimś związek? Jak na razie mu się to udawało i widział zielone światło. Może i nie był z Magnusem znowu tak długo, ale w tym okresie zdążył zauważyć, że ten jest dla niego ważny. Doskonale zdawał sobie sprawę również z tego, że nie jest to jednostronne i bardzo go to cieszyło.
Zdał sobie sprawę z tego, że od jakiegoś czasu stoi przed zamkniętymi drzwiami i wpatruje się w nie, jakby były najciekawszym, co można zobaczyć. Szybko otrząsnął się z tego zamyślenia i rozejrzał na boki, by sprawdzić, czy nikt przypadkiem go nie obserwował. Ku jego zadowoleniu nic takiego nie miało miejsca. Było tak pewnie przez wczesną porę, chociaż Alec dokładnie nie wiedział, która mogła być godzina. Nie miał pojęcia, ile czasu tu sterczał, ale musiał wyglądać zabawnie. Czym prędzej ruszył przed siebie, by nie robić z siebie jeszcze większego głupka. Jeszcze tego brakowało, by ktoś go dojrzał.
Chcąc nie chcąc udał się do biblioteki. Były czasy, w których spędzał w niej większość swojego wolnego czasu i kiedy się w niej znalazł, przypomniało mu się dlaczego. Panowała tam niesamowita atmosfera. Było niewiarygodnie cicho i przytulnie.
Szybko pokonał odległość, jaka dzieliła go od biurka i rozsiadł się wygodnie w fotelu, który się tam znajdował. Wyciągnął przed siebie nogi i przymknął oczy, głowę odchylając do tyłu. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się delikatnie. Że też nie pomyślał wcześniej o tym, by się tu zaszyć. Jakoś nie wyobrażał sobie, że ktoś mógłby go tu znaleźć. Nawet jeśli jego rodzeństwo wiedziałoby, gdzie ten się znajduje to z pewnością mimo to by mu nie przeszkadzali.
Sięgnął po pierwszą lepszą książkę, ale nieszczególnie go zaciekawiła, więc z wielkim bólem serca opuścił wygodne siedzenie i podszedł do półki, z której zazwyczaj wybierał sobie jakąś lekturę. I tym razem się nie zawiódł, bo po dokładnym przejrzeniu odwrotu okładek i przeczytaniu opisu wielu książek nareszcie znalazł taką, która mogła mu się spodobać. Wziął ją i ze spokojem wrócił na fotel, by oddać się lekturze.
Po czasie, którego nawet nie mógł zliczyć, odłożył książkę na blat biurka i zerknął na okna. Słońce już coraz wyżej świeciło na niebie, przez co robiło się coraz jaśniej. Wyciągnął z kieszeni telefon i od niechcenia wybrał numer swojego chłopaka. Nie odczekał się jednak żadnej reakcji, dlatego się poddał. Może rzeczywiście dla czarownika było jeszcze za wcześnie. Myślał więc, co mógłby robić w zamian, ale nic nie przychodziło mu do głowy. W końcu z braku innych pomysłów powlókł się z powrotem na górę. Nie poszedł jednak do siebie tylko do siostry, która zapewne jeszcze spała. Jakże wielkie było jego zdziwienie, kiedy po wejściu do pokoju ujrzał ją siedzącą przy biurku. Dalej była co prawda w piżamie, ale i tak było to dla niego jak zbawienie. Niby wcześniej cieszył się z tego, że może pobyć w samotności, ale każdemu by się to chyba znudziło.
- Izzy – uśmiechnął się szeroko i wskoczył na jej łóżko.
- Alec? - spytała zdziwiona, oglądając się do miejsca, z którego dobiegł ją jego głos. Kiedy zobaczyła go uwalonego na swoim posłaniu i uśmiechającego się od ucha do ucha, sama nie mogła powstrzymać takiej reakcji. Również się wyszczerzyła i powróciła do przerwanej czynności. - Co tu robisz?
- Mieszkam – odpowiedział natychmiastowo, po czym zaśmiał się melodyjnie.
- Mieszkasz pokój obok – odbiła piłeczkę. - Pytam, co robisz u mnie kilka minut po szóstej – sprecyzowała.
Czarnowłosy wzruszył ramionami i sam się głębiej nad tym zastanowił. Sam nie wiedział, dlaczego przyszedł akurat do niej, skoro w Instytucie przebywało obecnie ponad czterdzieści innych osób. Zrobił to chyba jednak z przyzwyczajenia. W końcu zawsze miał z nią dobry kontakt i bardzo często ze sobą rozmawiali.
- Ciekawszym jest chyba, dlaczego ty o tej godzinie nie śpisz – powiedział, wpatrując się w sufit i zakładając ramiona za głowę. - Przyszedłem, bo mi się nudzi. Nie śpię od jakiegoś czasu i nie mogę znaleźć dla siebie żadnego sensownego zajęcia – wyjaśnił. - Byłem w bibliotece, ale tam też nie zagrzałem miejsca na dłużej niż godzinkę. Poczytałem trochę i przyszedłem tutaj.
- Przyszedłeś mnie obudzić, co? - kiwnęła do niego głową.
Lightwood zaśmiał się i przewrócił oczami. Oj tam zaraz obudzić.
- Nieeeprawda – powiedział rozbawiony.
Izzy pokazała mu język i prychnęła głośno.
- Gdybyś mnie obudził, musiałbyś słuchać mojego zrzędzenia do końca życia, rozumiesz? - pogroziła mu. - Dlatego następnym razem nie próbuj nawet tego robić. Nie wiesz, jak zła potrafi być dziewczyna, kiedy przerwie jej się sen – dodała z przerażeniem i zaśmiała się sama na swoje słowa.
- Może i nie, ale wiem, jak potrafi być zły Magnus – odpowiedział poważnie. - I wiem, jak potrafi zrzędzić – dodał. - To prawie to samo – wzruszył ramionami, po czym oboje się zaśmiali.
Chwilę jeszcze siedzieli i rozmawiali na mało ważne dla nich obojga tematy. Niemniej jednak czuli się naturalnie, a Izzy naprawdę nie miała za złe bratu, że do niej przyszedł. Prawdę mówiąc nie byłaby nawet, jeśli rzeczywiście by ją obudził, ale musiała sprawiać pozory, że tak było. Po tej niezobowiązującej rozmowie wpadła na genialny pomysł.
- Chodźmy obudzić Jace'a – zaproponowała nagle, śmiejąc się głośno.
- Coś ty – chciał ją odwieźć od tego absurdu. - Będzie bardziej krzyczał niż niejedna dziewczyna. Nie chcę słuchać jego pisków – rzekł i złapał się za głowę, zakrywając przy okazji uszy rękoma. - Już mnie głowa boli, a jeszcze nawet nie wstał.
Izzy przewróciła oczami i podeszła do niego, wdrapując się na łóżko obok niego. Usiadła po turecku i sięgnęła do niego dłonią.
- Posłuchaj, odpłacimy mu się pięknym za nadobne – zachęcała go z wrednym uśmieszkiem. - Ile razy on nas budził albo przeszkadzał w dosłownie wszystkim? Proszę cię, Aleeeec – jęknęła prosząco.
Alec myślał przez chwilę, kręcąc głową. Zerknął na siostrę i widząc jej wzrok, nie mógł się zaśmiać. Wyglądała jak osoba, która knuła coś niecnego. Trochę to było do niej niepodobne, ale cóż. Przecież nie mógł nic zrobić...
Skrzywił się nieznacznie, ale w końcu kiwnął głową, zgadzając się na jej pomysł.
- Dobra – poddał się. - Ale to nie ja to wymyśliłem! - zauważył szybko i dał się pociągnąć swojej siostrze w stronę pokoju blondyna.
Tak jak to podejrzewali, Jace jeszcze smacznie chrapał i o ile w przypadku Izzy Alec był zdziwiony, to chyba, jakby zobaczył brata nieśpiącego o tej porze, zszedłby na zawał. Autentycznie!
Chwilę zastanawiali się, w jaki sposób w ogóle dokonać swojego niecnego planu. Brali pod uwagę takie warianty jak: oblanie wodą, krzyknięcie do ucha, czy łaskotanie, ale w końcu stanęło na prostym zerwaniu kołdry. Nie obyło się naturalnie bez ich głośnego śmiechu i jak to przewidywał Alec, przeraźliwego pisku Jace'a. Długo jeszcze narzekał, a kiedy jako tako wstał, zaczął obrzucać ich wyzwiskami, czemu towarzyszyły również przekleństwa. Ciemnowłose rodzeństwo zwijało się ze śmiechu, najzwyczajniej w świecie nie mogąc złapać oddechu. Reakcja Jace'a, mimo iż do przewidzenia, była bardzo zabawna i przed śmiechem nie powstrzymywało ich nawet jego mordercze spojrzenie i kierowane w ich stronę epitety. Zresztą chłopak po chwili zaprzestał je wyrażać, zauważywszy zapewne swoją sromotną porażkę i brak reakcji na swoje zachowanie z ich strony. Zupełnie bezsilny opadł z powrotem na poduszki i po jakimś czasie poczuł, jak materac jego łóżka się ugina i dołączają do niego dwie kolejne osoby. Westchnął głęboko i nad wyraz głośno, co ponownie spotkało się z ich gromkim śmiechem. Nie było sensu się z nimi kłócić czy w ogóle dyskutować, więc po prostu naciągnął na siebie kołdrę i zakrył się aż po samą głowę.
- Witamy o poranku, Jace - zaśmiała się jeszcze jego siostra.
Blondyn jęknął, ale niestety na nic się to zdało.
- Za jakie grzechy? - powiedział bardziej do siebie niż do nich.
- Chyba nie pytasz poważnie - zakpił z niego Alec i rozpoczął z siostrą rozmowę, która w pełni uskuteczniała Jace'owi ponowne zaśnięcie.
Chłopak początkowo planował ich zignorować i pokazać w ten sam sposób, że ma ich gdzieś, ale w końcu chcąc nie chcąc z nudów i braku laku się do nich dołączył, siadając prosto i zrzucając kołdrę, która do tej pory go od nich odseparowywała. Izzy i Alec wymienili porozumiewawcze spojrzenia pełne triumfu. Ku ich szczęściu Jace tego i nie zauważył i mogli w spokoju kontynuować rozmowę.
Po śniadaniu w trójkę udali się do pokoju najstarszego z Lightwood'ów, gdzie spędzili wolny czas aż do treningu. Nikt im nie przeszkadzał, więc czuli się trochę tak, jakby znowu byli w Instytucie sami. Alec przyjrzał się swojemu rodzeństwu, uśmiechając do siebie delikatnie. Już dawno nie spędził z nimi tyle czasu sam na sam i dopiero teraz zauważył, że mu trochę tego brakowało. Oczywiście wiedział, że nie było nic złego w tym, że spędzał czas ze swoim chłopakiem, bo w końcu oni robili to samo, Jace spotykał się z Clary, a Izzy z Simonem, ale cieszył się, że w końcu udało im się normalnie pogadać.
Kiedy weszli na salę treningową, swoje kroki skierowali do znajomych, z którymi zazwyczaj ćwiczyli. Przywitali się z nimi i razem zaczekali na nadejście nauczycieli. Alec oparł się wygodnie o ścianę i zaplótł ramiona na piersi. Odchylił głowę do tyłu i zaraz poczuł, że ktoś opiera się o ścianę tuż obok niego.
- Cześć - usłyszał cichy i melodyjny głosik.
Zerknął w tamtą stronę i ujrzał uśmiechającą się do niego Suzie. Odwzajemnił uśmiech i kiwnął do niej głową.
- Cześć - odpowiedział i zaraz dodał: - jak tam?
Dziewczyna wzruszyła ramionami i spojrzała na ułamek sekundy na swojego chłopaka, Ethana. Alec już wiedział, co to oznacza i miał jej powiedzieć coś o tym, żeby się nie przejmowała, ale ta szybko przeniosła spojrzenie z powrotem na swojego rozmówcę. Lightwood westchnął cichutko i stuknął ją palcem w ramię. Kiwnął jeszcze raz głową i posłał jej pokrzepiający uśmiech. Przyszła do niego któregoś razu i wyznała, że pokłóciła się z Ethanem. Opowiedziała, że ostatnio nie mogą się porozumieć. Nie chciała pocieszenia ani nic z tym rzeczy. Chciała się po prostu komuś wygadać i uznała, że Alec jest do tego odpowiednią osobą. Zawsze dobrze im się razem rozmawiało i tak zostało do teraz. Może i nie byli przyjaciółmi, którzy wiedzieli o sobie i bezgranicznie sobie ufali, ale jeśli Alec miałby wybierać to Suzie z pewnością była osobą, którą zapamięta i z która będzie chciał utrzymywać kontakt po zakończeniu kursu.
- W porządku - odrzekła wreszcie, przerywając potok jego myśli. - A co tam u ciebie?
- Suuuzie - celowo przeciągnął jej imię. - Coś się stało?
Dziewczyna pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się delikatnie.
- No coś ty - zaprzeczyła. - Nie musisz się tak nade mną trząść. Nic mi nie jest - zapewniła go i uderzyła lekko w bok. - A przynajmniej nic się nie pogorszyło - dodała cicho. - Ale nie rozmawiajmy o tym - poprosiła szybko. - Powiedz mi lepiej co u ciebie i nie zmieniaj kolejny raz tematu, bo cię skopię.
Alec zaśmiał się i uniósł ręce w poddańczym geście, co sprawiło, że i ona się zaśmiała. Na ich nieszczęście usłyszał to Ethan, który obrócił się w ich stronę i posłał Lightwood'owi mordercze spojrzenie. Alec uznał, że to trochę śmieszne, ale widział, że Suzie odetchnęła cicho, chociaż sama też to zignorowała i powróciła do przerwanej rozmowy.
- Gdzie się ostatnio podziewałeś, co? - zagadnęła go, poruszając zabawnie brwiami. Alec uśmiechnął się promiennie i wzruszył ramionami. Może i jego reakcja byłaby normalna, gdyby nie to, że się zarumienił. Nie zostało to oczywiście przeoczone przez dziewczynę, która zrobiła duże oczy i wyszczerzyła się, chwaląc się w ten sposób swoim pełnym uzębieniem. - Oo proszę, Alec! Mam rozumieć, że to znaczy, że u Magnusa, hmm?
- Moooże - pokręcił od niechcenia głową.
- Jasne, może - prychnęła Suzie. - Chyba na pewno - poprawiła go. - Opowiadaj - zachęciła jeszcze.
Lightwood zerknął na nią i uniósł jedną brew.
- Co mam ci niby opowiedzieć? - zapytał ostrożnie. Nie wiedział, co dokładnie ta miała na myśli, więc nie odpowiedział od razu. - Co chcesz wiedzieć?
Suzie przewróciła oczami i wzruszyła ramionami. Nie chodziło jej o nic konkretnego ani nic z tych rzeczy. Po prostu chciała pociągnąć temat. Nie miała pojęcia, że Alec od razu stanie się ostrożniejszy i jakby bardziej zamknięty.
- Jejku, przecież nie chciałam cię zdenerwować. Co chcę wiedzieć? - zapytała sama do siebie. - Nie wiem. Co tam u Magnusa? Jak tam spotkanie z nim?
Alec zastanowił się chwilę i przyglądał uważnie dziewczynie. Nie miał pojęcia, dlaczego zareagował tak jak zareagował, chociaż było to pewnie spowodowane tym, że nikt spoza jego rodzeństwa nie pytał go w tak swobodny sposób o jego chłopaka. Zazwyczaj była to po prostu wzmianka albo przerywnik we właściwym temacie rozmowy.
- Wszystko u niego w porządku - przyznał po chwili i podrapał się po głowie, poprawiając jeszcze włosy. - A spotkanie też jak najbardziej dobrze. Byliśmy w parku, kawałek się przeszliśmy - powiedział, pomijając to, że wstąpili też na chwilę do jakiegoś nieużywanego magazynku. Nie było sensu się tym z nią dzielić. W sumie jak się teraz zastanowił to ciężko mu było stwierdzić czy kiedykolwiek w ogóle komukolwiek powiedziałby o czymś takim. Raczej na pewno nie. - Było fajnie. Naprawdę - dodał i spuścił wzrok, bo samo to, że pomyślał o Magnusie i o tym, co robili, kiedy widzieli się ostatnim razem sprawiło, że ponownie oblał się rumieńcem.
- To chyba dobrze - zawyrokowała dziewczyna.
- Rozmawiałaś z nim kiedykolwiek? - zapytał ni z tego ni z owego Alec.
Jakoś nie chciało mu się stać teraz w ciszy, a ta na kilka chwil zapadła po poprzedniej wypowiedzi Suzie. Dziewczyna chyba też zrozumiała jego zamiary, bo odpowiedziała, mimo iż odpowiedź była raczej łatwa do przewidzenia.
- Nie - wyznała szczerze. - Mimo iż był tu przez jakiś czas to ja nigdy nie zebrałam się na odwagę, żeby do niego podejść - wzruszyła ramionami. Wydawała się taka szczera i otwarta, i Alec jej chyba odrobinę tego zazdrościł. Sam nigdy nie potrafił przełamać się na tyle, żeby do kogoś podejść i po prostu rozpocząć rozmowę. Zazwyczaj gadał z kimś, kogo już poznał bliżej. Nie wiedział nawet, na jaki temat miałby zacząć pogawędkę z osobą mu nieznaną. Z kimś, kogo znał, było dużo łatwiej. - Nie chodzi mi o nie wiadomo co, bo przecież pewnie wziąłby mnie za jakąś dziwaczkę, jeśli bym do niego od tak podeszła, prawda? - zapytała. - Słyszałam, jak kiedyś Jace coś o nim mówił. Jest niezłą szychą, co? - zagadnęła go. - No ale wracając do... Tak, nie rozmawiałam z nim, choć miałam masę okazji. Tyle razy przecież do nas przychodził.. No dobra, do ciebie - poprawiła się i zaśmiała cicho, co i u Aleca wywołało chichot. - No ale to nie zmienia faktu, że siedział z nami w jednym pomieszczeniu. To dziwne? - zadała jeszcze na koniec pytanie.
Lightwood szybko pokręcił głową. Oczywiście, że nie było w tym nic dziwnego! Sam też nie zamienił z niektórymi z teraźniejszych mieszkańców Instytutu więcej niż kilka zdań, a przecież ich coś łączyło, czego nie można było powiedzieć o czarowniku i stojącej teraz obok niego dziewczynie.
- Czy jest szychą? - powtórzył jej pytanie. - Nie wiem... Ale chyba można tak go określić - stwierdził z niepewną miną. Sam nazwałby go zupełnie inaczej, ale wolał to zostawić dla siebie. - Jest bardzo mądry i potężny. Posiada naprawdę dużą moc - przyznał. - No i zawsze wszyscy w okolicy zwracają się o pomoc właśnie do niego - dodał jeszcze. Nie uważał, żeby zachowywał się w tym momencie, jak matka, która wychwala w niebiosa swoje dziecko i najczęściej po prostu wyolbrzymia jego zdolności. Wszystko to, co powiedział, było prawdą. - I nie wydaje mi się, żeby twoje postępowanie było dziwne. Sam najpewniej również bym nie podszedł.
Suzie skinęła głową na znak, że rozumie i przyjęła jego słowa do wiadomości. Miło było patrzeć na takiego rozpromienionego chłopaka i już na pierwszy rzut oka widać było, że zależy mu na czarowniku i jest bardzo dumny, mogąc się podzielić z kimś swoim zdaniem na jego temat, nie zostając przy tym posądzonym o naciąganie czegokolwiek.
- Szczerze mówiąc, to mnie trochę onieśmiela - przyznała.
Co tu dużo mówić. Taka była prawda. Mężczyzna nie dość, że był przystojny to jeszcze biło od niego takie opanowanie i niewiarygodna pewność siebie, że ciężko było przejść obok niego obojętnie. Samym swoim jestestwem zwracał na siebie uwagę i szybko zapadał w pamięci. I mimo iż odznaczały go takie a nie inne cechy, to Suzie jeszcze zawsze wydawał się taki jakiś nieosiągalny. Jakby nie z tego świata. Nie miała kontaktu z czarownikami i w życiu nie spotkała ich za wielu, ale Magnus Bane stanowczo się spośród nich wyróżniał. On był w jej oczach inny. Biła od niego taka aura, którą ciężko przeoczyć. Jego ciało emanowało czymś, co nawet ciężko nazwać, a sama postać była jak rodem z jakiejś... bajki? Tak, z pewnością to tego słowa jej brakowało. Magnus Bane bardziej przypominał jej osobę z bajki. Mimo iż ich świat cały zbudowany był z postaci, o których Przyziemnym się nawet nie śniło, to Magnus Bane się wyróżniał. On był jak wszystkie te osoby z bajek, złączone w jedno.
Dziewczyna potrząsnęła głową, chcąc odgonić od siebie te absurdalne myśli. Wyglądało to tak, jakby poprawiała włosy, ale ona z pewnością tego nie robiła. Ona chciała odegnać od siebie te rozmyślania, które nie wiadomo dlaczego nawiedziły teraz jej umysł. Spojrzała na chłopaka, z którym rozmawiała i z zadowoleniem zauważyła, że ten chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że na chwilę odleciała, bo sam był chyba zatopiony w swoich myślach. Po kilku kolejnych sekundach nareszcie się do niej odwrócił i powiedział z uśmiechem:
- Szczerze mówiąc... - zaczął tak samo, jak ona wtedy. - Mnie trochę też - zakończył, patrząc jej w oczy.
Początkowo mówił poważnym tonem i jego mina też nie zdradzała jakiegokolwiek rozbawienia, ale po chwili nie wytrzymał i zaśmiał się cicho. Dziewczyna szybko do niego dołączyła, wyraźnie radośnie śmiejąc się z tego, co powiedział. Lightwood wybrał idealny moment na rozluźnienie atmosfery, po raz kolejny skutecznie poprawiając jej humor. Niestety nie zdążyła już nic dodać, bo do pomieszczenia weszli trenerzy, co oznaczało rozpoczęcie treningu.
Po zakończeniu ćwiczeń wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, a na sali został jedynie Alec. Miał ochotę jeszcze postrzelać z łuku, bo dawno nie miał go w dłoni. Od razu, kiedy tylko go chwycił, poczuł się lepiej i mimo swojego nieregularnego szkolenia, nie wypadł z formy. Bynajmniej! Nadal trafiał równie celnie co ostatnim razem. Cała procedura polegała na pełnym skupieniu. Nie mógł się niczym dekoncentrować i to wychodziło mu bardzo dobrze, a nawet znakomicie. Zawsze był w tym dobry. Potrafił się wyłączyć na tyle, że nie zwracał uwagi na nic innego poza napiętą linką łuku, strzałą i tarczą znajdującą się paręnaście czy nawet parędziesiąt metrów od niego.
Rozmawiał na ten temat kiedyś z Magnusem i musiał przyznać, że odrobinę go zdziwiło to, co ten miał mu do powiedzenia. Czarownik zarzekał się, że ten wyglądał z łukiem bardzo seksownie. No cóż, nie miał pojęcia, dlaczego tak uważał ani dlaczego sam teraz o tym myśli, ale tak było.
- Jejku, Alec – jęknęła Izzy, przerywając jego rozmyślania.
Lightwood odwrócił się w stronę, z której dobiegł go ten dźwięk i aż zaskoczony otworzył szerzej oczy. Naprawdę nie zdawał sobie sprawy z jej obecności i go to trochę przerażało. Może i potrzebował skupienia, ale z pewnością taka ignorancja względem otoczenia też nie była dobra. W końcu ktoś mógł wykorzystać jego zdezorientowanie, co znowu mogło przynieść niekorzystne dla niego skutki. Na szczęście tym razem była to tylko jego siostra. Następnym razem na pewno będzie bardziej uważny.
- Co się stało? - zapytał.
- Dalej tu siedzisz? - odpowiedziała pytaniem. Było ono raczej retoryczne, ale chłopak i tak wzruszył ramionami, a gest ten był trochę niemrawy. I tak nie miał, co robić, a taki dodatkowy trening zawsze mu pomagał pozbierać myśli i się wyciszyć. - Masz zamiar w ogóle coś zjeść?
Ponownie wzruszył ramionami, ale tym razem jego siostra doczekała się też innej reakcji z jego strony. Chłopak do niej podszedł i usiadł na ławeczce, obok której zostawił swoje rzeczy i dostawił jeszcze teraz łuk. Oparł głowę o ścianę i zerknął na nią z dołu.
- Zaraz kolacja – powiedział spokojnie. - Coś zjem – obiecał.
- Oczywiście, że zjesz – powiedziała i rzuciła mu wodę, którą jako dobra siostra mu przyniosła. - Idę teraz do siebie, ale mam nadzieję, że zobaczymy się na posiłku.
- Tak jest, mamo – zażartował i zasalutował.
Izzy pokręciła z rozbawieniem głową i ruszyła w stronę wyjścia. W ostatniej chwili jednak się jeszcze raz do niego odwróciła i powiedziała:
- Aa – przypomniało jej się. - Ktoś się do ciebie dobijał, jak strzelałeś – wskazała na jego telefon, uśmiechnęła się i wyszła.
Alec niemal natychmiast rzucił się w jego kierunku i tak jak podejrzewał, kimś, kto się do niego dobijał, był Magnus. Uśmiechnął się szeroko i chwycił za swoje rzeczy, by po chwili z nimi w ręku wyjść z pomieszczenia. Udał się do swojego pokoju i już po drodze próbował dodzwonić się do swojego chłopaka. Ten jednak nie odbierał, ale Alec się tym nie przejmował. Pewnie był zajęty. Przy okazji zastanawiał się, dlaczego ten dzwonił do niego tyle razy, bo jeśli wierzyć ostatnim połączeniom było ich aż siedem. Kiedy odkładał rzeczy na łóżko, przypomniało mu się, że sam rano do niego telefonował i stwierdził, że to pewnie dlatego czarownik chciał z nim teraz nawiązać kontakt. Zrobiło mu się trochę głupio, że rano chciał mu zawracać głowę, ale na chwilę obecną nie mógł już nic zrobić.
Poszedł do łazienki, przemył twarz wodą i wrócił do pokoju. Chwycił za swój telefon i wyszedł na korytarz. Już kiedy schodził na dół, poczuł wibracje i od razu zerknął na wyświetlacz.
- Cześć – przywitał się wesoło. - Słuchaj, przepraszam, że rano dzwoniłem – zaczął od razu, nie czekając nawet aż ten coś powie. Był przekonany, że Bane dzwonił w tej sprawie. - Tak, wiem. Spałeś – zaśmiał się, w dalszym ciągu nie dopuszczając go do słowa. - Jestem okropny, to też wiem. Ale nic się nie stało. Po prostu nie mogłem spać... - zaśmiał się ponownie i dopiero zakończył, czekając na jego odpowiedź.
Zmarszczył lekko brwi, gdy ta nie następowała. Zdążył już dojść do kuchni, kiedy w dalszym ciągu nie doczekał się żadnej reakcji z jego strony. Zaczynał się denerwować i już miał zapytać, czy ten nadal tam jest, kiedy usłyszał niewyraźne.
- Alec... Co? - zapytał, najwyraźniej nie wiedząc, o co temu chodzi. Po chwili jednak chyba zreflektował, bo odezwał się znowu. - Nie! Nie po to dzwonię – wydusił z siebie szybko. Za szybko, jeśli ktoś by się pytał Lightwood'a. Od razu zrobił się ostrożniejszy i słuchał uważniej. - Posłuchaj mnie, dobrze? - zapytał i zaczął wyjaśniać. - Mamy problem – dodał, ale było to słabo słyszalne przez hałas, jaki panował w miejscu, w którym ten się znajdował. - Musisz tu szybko przyjść. Potrzebuję twojej pomocy!
- Magnus, czekaj! - zawołał, by ten się nie rozłączał, przytykając palec do drugiego ucha, aby chociaż trochę więcej słyszeć. - Co ty mówisz?! Co się stało?
Nastała cisza i dopiero kilka gwizdów i szumów później zdołał wyłapać to, co ten charczał.
- Nie powiem ci teraz. Nie mogę. Po prostu przyjdź, dobrze? - zapytał z nadzieją w głosie. - Nie radzimy sobie. Zaatakowała – dodał jeszcze.
Po tych słowach Nocny Łowca przeraził się jeszcze bardziej.
- Kto zaatakował? Magnus! O kim mówisz?! - zadawał pytania jedno po drugim. - Ktoś jest ranny?
- Dziabnęła Ragnora. Nic mu nie jest, ale nie możemy nad nią zapanować. Proszę cię, przyjdź jak najszybciej – to było ostatnim, co udało mu się zarejestrować.
Potem słyszał już tylko kilka bliżej niezidentyfikowanych dźwięków i coś przerwało ich połączenie.
- Magnus? Magnus?!?! - próbował, ale na nic się to zdało.
Niewiele myśląc, porwał stelę i skierował się szybko w stronę wyjścia z Instytutu. Nie mógł tego zignorować. Głos czarownika nigdy nie był tak niepewny... I sposób w jaki prosił go o to, by przyszedł... Nie, musiał mu pomóc.
Przez swoje rozdrażnienie i wytrącenie z równowagi, nie zauważył nawet, że ktoś go śledzi. Poczuł mocne szarpnięcie w ramię i chcąc nie chcąc musiał zatrzymać się na środku korytarza, przyszpilony przez swojego napastnika do ściany.
- Gdzie się wybierasz?
Lightwood jęknął w duchu. No nieźle. Jeszcze Aarona tu brakowało.

19 komentarzy:

  1. Rozdział mega ciekawy , powinnam się uczyć na testy , ale pomyślałam zobaczę może jest nowy rozdział i już nici z uczenia dopóki tego nie przeczytałam. Hmm jestem ciekawa czy Aron pójdzie tez pomóc Magnusowi czy Alec jakoś go spławi , dla mnie ciekawsza była by pierwsza opcja :D Ogólnie początek rozdziału mogę opisać jako Ooo wreszcie spędza czas z rodzeństwem <3 ;3 , a co do drugiej części to nie mogę się doczekać jak potoczą się sprawy. Wrazie błędów w wyrazach przepraszam pisze szybko na telefonie :* Tak trzymaj i błagam dokończ ten blog i pisz go jak najdłużej jest super :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Co do tego o Aronie i Alecu , wiesz jeden nocny łowca to już coś ale dwóch.. <3

      Usuń
    2. Mógłby iść po swoje rodzeństwo, wtedy była by ich czwórka ;)
      Sorki za ewentualne błędy, ale jestem na telefonie

      - Kaczuszka

      Usuń
    3. Też powinnam się uczyć, ale wpadłam na chwilkę, żeby odpowiedzieć na komentarze :))
      Nie mogę powiedzieć czy Alec go spławi, czy jednak Aaron z nim pójdzie, ale zapewniam, że odpowiedź znajdziesz w następnym rozdziale.
      Bloga nie zamierzam przerywać, a przynajmniej nie mam tego w planach. Sama nie lubię czytać niedokończonych historii i wiem, jak na nie reaguję.
      Dziękuję bardzo i ściskam cieplutko :*

      PS co cztery głowy to nie jedna! :D

      Usuń
  2. Witam! Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Przeczytałam wszystkie rozdziały w błyskawicznym tempie. Całą tą historię, opisy i akcję czyta się łatwo i przyjemnie. Fajnie przybliżyłaś nam postaci. Widać, że dobrze ci się z nimi pracuje. Brakuje mi jedynie Simona i Clary. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Mnóstwa weny życzę! Ashaida

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Bardzo się cieszę, że ci się podoba. Naprawdę. I tak, dobrze mi się pracuje z każdą postacią. Co do Simona i Clary nie wiem, czy się pojawią, ale może coś ktoś kiedyś :D
      Odpowiedź trochę nieskładna, ale co tam! :)
      Dziękuję bardzo i do następnego! :*

      Usuń
  3. Super ! Kocham ten blog <3 Nigdy nie rezygnuj z pisania ;-) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Kiedy next??
    ~Vera<33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co nie mam zamiaru rezygnować. Nawet o tym nie myślę, nie z takim wsparciem mentalnym! :))
      Dziękuję ci bardzo. Następny w poniedziałek, jeśli nie wynikną jakieś niedogodności, ale raczej tak nie będzie :*

      Usuń
  4. kończyć w takim momencie... >_< ale po za tym rozdział wspaniały, tak jak i wcześniejsze :*** życzę dużo weny :***
    PS. masz zamiar oglądać serial?? xDD
    ~Siatkara17

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja oglądałam zwiastuny i serial zapowiada się bosko , aktorzy też są idealni i do tego 12 odc nosi tytuł Malec <3

      Usuń
    2. Obejrzałam wszystko co się z serialem wiąże i muszę przyznać że zapowiada się świetnie! Aktorów dobrze dobrali i wydają się sympatyczni. Widzieliście jak grali w Werewolfa? Ashaida

      Usuń
    3. Ej to dajcie linka na to bo ja nmg nigdzie znaleźć...:(
      Kaczor*

      Usuń
    4. http://kinoman.tv/serial/shadowhunters Na razie tylko po angielsku ale zawsze coś :D zakochałam się w oczach Jace i ogólnie ponownie w Alecu , trochę chyba lepszy był Magnus z filmu ale ten też jest ładny :D

      Usuń
    5. Dziękuję ci bardzo! :*
      Co do serialu to nie wiem, czy będę oglądać. Chciałabym. Słyszałam, że trochę niewypał, ale widzę, że macie inne zdania. Też śledzę wszystko co się pojawia, chociaż przez ostatnie wydarzenia mogę mieć braki. Ale i tak zamierzam oglądać, bo uwielbiam książkę i nawet jeśli będzie coś nie tak, to mi się i tak pewnie spodoba :D
      Podobno odcinki i akcja nie bardzo trzyma się z książką, ale ja nie uważam, żeby to było coś złego. Może akurat wyniknie z tego coś dobrego.
      Aktorzy jak aktorzy. Podoba mi się Alec i wydaje mi się, że może się w tej roli sprawdzić lepiej niż Kevin Zegers. Poza tym świetnie wygląda w czarnym :D
      Nie mogę się doczekać, kiedy nareszcie zobaczymy ich w akcji, chociaż chyba najbardziej oczekuję wątków z Maleciem :))

      Usuń
    6. Malec rządzi <3 Odcinek 12 ma taki tytuł więc jest na co czekać. Odcinek pierwszy był strasznie chaotyczny. W dodatku spore zmiany co do Valentine'a, ale i tak czekam na dalsze odcinki. W końcu ekipa jest super, a tej opowieści za bardzo nie popsują. ASHAIDA

      Usuń
    7. Pewnie, że jest na co czekać :D
      Nie oglądałam jeszcze pierwszego odcinka, więc się nie wypowiem. A wie ktoś może w jakich odstępach czasu będą pojawiać się kolejne?

      Usuń
    8. trzeci odcinek za dwa tygodnie a potem prawdopodobnie co tydzień :-) po prostu była premiera dwóch odcinków jeden po drugim, a drugi miał być tydzień po pierwszym ale "wyprzedzili" premierę... więc niestety jeszcze trochę poczekamy ;-)
      ~Vera<33

      Usuń
  5. Dbr...Para na mój kom XD
    Ogólnie to nwm co jeszcze napisać... wszyscy już napisali wszystko co ja chciałam napisać. A właśnie! Już wiem i chyba ty też to wiesz do czego się teraz przyczepię, prawda? Ta końcówka... Wiesz co mam na myśli. XD Rozdział tak jak zawsze zajebisty ale ta końcówka... mam nadzieję że następnym razem dowiemy się wszystkiego. :] XDD
    Oki-doki, spadam bo muszę jeszcze skoczyć do sklepu ;[ No ale co tam. po 21 przecież każdy chodzi do sklepu, prawda? XDDD
    Buzioleeeeeeeee :******
    Kaczor*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Końcówka jest jak najbardziej okej, nie wiem, o co ci chodzi *niewinny uśmieszek* oczywiście, że się dowiecie
      Pewnie, że każdy! To takie normalne!
      Dzięki i buziaki :*

      Usuń