- Gdzie się wybierasz? - usłyszał
tuż przy swoim uchu i aż jęknął w duchu.
Naprawdę nie miał czasu. Nie
wiedział, co się działo, ale po głosie Magnusa można było się
domyślić, że nic dobrego. Poza tym czarownik wspominał coś o
tym, że zaatakowała. Mógł przypuszczać, że chodziło o jego
współlokatorkę. Nie w głowie mu teraz było przekomarzanie się z
Aaronem. Powinien już być w drodze na Brooklyn, a zamiast tego
tkwił tutaj, w Instytucie, przyciśnięty przez wspomnianego
chłopaka do ściany. I na domiar złego nie miał żadnej
możliwości, by się wyswobodzić. Aaron jak na prawdziwego Nocnego
Łowcę przystało, również umiał zablokować drugą osobę i
jakiekolwiek szarpanie czy próby rozluźnienia uścisku nie
pomagały.
- Nie wiem, czemu o to pytasz, bo to
nie jest w jakikolwiek sposób związane z twoją osobą - wyjaśnił,
siląc się na spokój. Najchętniej by mu przyłożył, ale
wiedział, że to mu w niczym nie pomoże. Najlepiej było po prostu
udawać, że nic się nie dzieje, ale w jego przypadku było to
trudne, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że telefon od
Magnusa go poruszył. Modlił się tylko w duchu o to, by jego
napastnik tego nie zauważył. Naprawdę nie było mu to teraz
potrzebne. - Mógłbyś mnie puścić? - zapytał.
Aaron uniósł jedną brew i uśmiechnął
się wrednie, ale nie zrobił nic więcej. Nadal blokował Aleca
swoim ciałem, uniemożliwiając mu w ten sposób przejście do drzwi
wyjściowych.
- Słyszałem końcówkę twojej
rozmowy telefonicznej - wyznał bez ogródek. - Wiem, że coś się
stało.
Alec miał ochotę uderzyć się w
głowę. Jak mógł być tak bezmyślny i pozwolić na to, by
ktokolwiek go podsłuchiwał? Jeszcze kto jak kto, ale Aaron?
Lightwood wiedział, że ten nie odpuści, póki nie dowie się
prawdy, a to z kolei było niemożliwe. Obiecał Magnusowi utrzymać
to w tajemnicy! Ale Magnus teraz potrzebował pomocy. Miał się
zjawić u niego jak najszybciej... Co znowu sprowadzało się do
blondyna. Och, co robić?!
- Kłamiesz - spróbował z innej
strony, bo przecież nie mógł mieć pewności, że ten nie
blefował. - Nic nie słyszałeś i nie masz o niczym pojęcia -
syknął mu w twarz i ponownie próbował się wyrwać, ale
przyniosło to taki sam skutek jak jego dotychczasowe zmagania, a
mianowicie... żadne.
Jęknął bezgłośnie i po prostu
czekał na jego odpowiedź, która notabene nie bardzo mu się
spodobała, bo kiedy tylko ją usłyszał, nikła nadzieja, którą
jeszcze miał, prysła niczym mydlana bańka. Już miał pewność,
że blondyn nie kłamał i rzeczywiście udało mu się usłyszeć
jego rozmowę z Bane'em.
- Magnus! Magnus - mówił piskliwym
głosem, robiąc przy tym udawaną, przerażoną minę. - Co się
stało?! Kto zaatakował? Magnus, do cholery! - chyba mu się to
spodobało, bo jeszcze przez chwilę mruczał mu do ucha imię jego
chłopaka, jęcząc przy tym i imitując strach. - Coś kręcisz,
Lightwood - powiedział nareszcie. - Nie wiem tylko czemu... -
zastanawiał się na głos. - Co takiego stało się twojemu
chłoptasiowi?
Tym razem to Alec spojrzał na niego z
niedowierzaniem. Chyba śnił, jeśli rzeczywiście myślał, że ten
mu cokolwiek powie.
- Nic - burknął, ale zaraz usłyszał
prychnięcie ze strony swojego towarzysza, więc dodał ze znużeniem:
- nic o czym musiałbyś wiedzieć. Jak dobrze wywnioskowałeś, idę
do Magnusa - stwierdził, bo nie było sensu dłużej kłamać, skoro
ten i tak połowę usłyszał. - A raczej szedłem - poprawił się,
a jego głos brzmiał bardziej twardo niż dotychczas. Musiał w
końcu jakoś pozbyć się chłopaka i szybko gnać do czarownika. -
Bo ty stanąłeś mi na drodze i nie mogę iść dalej. Nie wiem, po
co to robisz i mi się to nie podoba - kontynuował. - Czas, który
poświęcam na tę beznadziejną rozmowę, mógłbym wykorzystać w
inny sposób. Muszę być u Magnusa jak najszybciej, więc skoro i
tak już się dowiedziałeś tego, co chciałeś wiedzieć, to
mógłbyś..? - zakończył, zerkając znacząco na rękę, która go
blokowała, po czym znowu na twarz blondyna.
Aaron pokręcił przecząco głową, a
Alec przymknął na chwilę oczy. Naprawdę czas był dla niego teraz
bardzo cenny, a chłopak mu go tracił. Nie miał pojęcia, co działo
się w domu Bane'a i go to trochę przerażało. Lightwood próbował
przypomnieć sobie o jakiejkolwiek słabości Aarona. Przecież nie
raz zdarzało im się, że ze sobą ćwiczyli na zajęciach i nie w
każdym przypadku blondyn z nim wygrywał. Można by nawet pokusić
się o stwierdzenie, że bywało tak rzadko. Zazwyczaj to on górował
nad chłopakiem i starał się teraz wrócić myślami do tamtych
zdarzeń, ale było to ciężkie ze względu na fakt, iż w głowie
miał tylko to, że jego chłopak może być w niebezpieczeństwie.
Całkowicie przysłaniało mu to logiczne myślenie. Ale zaraz...
Aaron łatwo się dekoncentrował... Wystarczyło go podejść, a on
na pewno straci czujność. To był jego czuły punkt, o którym
zawsze mu wspominali trenerzy. Lightwood mógł mieć tylko nadzieję,
że blondyn sobie jeszcze z tym nie poradził.
- Idę z tobą - zakomunikował Nocny
Łowca jak gdyby nigdy nic.
Alec zrobił wielkie oczy i
automatycznie odpowiedział:
- Chyba śnisz - warknął, tracąc
resztki spokoju. - Nigdzie nie idziesz, a już na pewno nie ze mną.
- Właśnie, że idę - obstawał przy
swoim, wzruszając przy tym ramionami. - Nie możesz mi zabronić.
Mogę robić, co chcę.
Lightwood prychnął niedowierzająco.
No pewnie! Jeszcze czego.
- Ty chyba sam siebie nie słyszysz -
sarknął. - Oczywiście, że mogę ci zabronić! Nie możesz iść
ze mną do Magnusa!
Chłopak zaśmiał się pod nosem,
pewnie takiej reakcji się spodziewając. Nie wyglądał też na
zdenerwowanego, bardziej na rozbawionego. Jakby się świetnie bawił.
- A to niby dlaczego? - zapytał, jakby
odpowiedź wcale nie była oczywista.
- Dlaczego? Dlaczego?! - powtarzał
Alec, mając ochotę mu przyłożyć. Czy można być tak głupim?
Cały czas mu tłumaczył, że to nie jego sprawa, a ten jeszcze
pyta, dlaczego nie może iść. Też coś! - Może dlatego, że to
nie twój interes. Gdyby nie twoje wpychanie nosa w nie swoje sprawy,
o niczym byś nie wiedział. Sam nie wiem, co się dokładnie stało,
ale nie mam zamiaru dzielić się z tobą żadną informacją! Poza
tym... - urwał nie do końca wiedząc, co powiedzieć. Nie miał
ochoty dłużej z nim rozmawiać, bo przez to irytował się jeszcze
bardziej. - Poza tym ja nie chodzę z tobą do Jasona - wyrzucił z
siebie, bo już naprawdę nie miał pomysłu na jakiekolwiek inne
argumenty.
Nie wiedział, dlaczego to powiedział,
ale tak właśnie było. Stało się i już. Nie mógł cofnąć tych
słów, nawet jeśli by bardzo chciał. Ale czy chciał? Przecież
nie zrobił nic złego. Przynajmniej nie uważał, że coś takiego
zrobił. Po minie Aarona możnaby jednak sugerować, że było
inaczej. Blondyn zastygł w bezruchu, początkowo nie wiedząc, jak
się zachować. Po chwili jednak zreflektował i przywrócił na
twarz swoją dawniejszą maskę. Wyglądał na zbitego z tropu.
- Bo ja chodzę do Jasona w wiadomych
celach - burknął, odrobinę rozluźniając swój uścisk. Bingo!
Tego właśnie potrzebował teraz Alec. Może i nie celowo wspomniał
o chłopaku, z którym go ostatnio widział, ale przyniosło to
odpowiedni skutek. Nie spodziewał się tego, ale sama wzmianka o
Przyziemnym sprawiła, że Aaron zapomniał na chwilę o tym, że go
blokuje. - Poza tym obiecałeś, że nie będziesz o nim mówił -
syknął i w tym samym momencie Alec wykonał mocny ruch i
wyswobodził się spod blokujących go rąk.
Aaron dopiero wtedy zdał sobie sprawę
z tego, że sam mu w tym pomógł, ale nic nie mógł już zrobić.
Nie było mowy o ponownym zakleszczeniu czarnowłosego, bo był
pewien, że ten nie da się już zaskoczyć.
- Szczerze mówiąc, nie interesuje
mnie, po co do niego chodzisz i nie chcę tego wiedzieć - wyznał
Alec, stając naprzeciwko niego. Spojrzał mu hardo w oczy i
uśmiechnął szeroko. - Poza tym miałem nie mówić nikomu innemu,
o sobie nic nie wspominałeś.
Aaron zaplótł ramiona na piersi i
starał się ukryć przed nim to, że jednak temat ten wywołuje u
niego pewnie bliżej niezidentyfikowane emocje. Naprawdę nie chciał,
żeby Lightwood o nim mówił. Jakby nie mógł po prostu zapomnieć
o tym, że ich w ogóle wtedy widział... Nie chciał mieszać Jasona
w swoje prywatne sprawy. Chłopak był przecież tylko jego łóżkowym
przyjacielem, nic więcej.
- Nie łap mnie za słówka - warknął.
- Zapomnij o nim, dobrze ci radzę. Nie mów o nim ani przy mnie, ani
przy kimkolwiek innym - zastrzegł od razu.
- Już ci mówiłem, że nie będę o
nim nikomu opowiadał. I nie wiem, czemu się tak denerwujesz, jeśli
tak jak twierdzisz, łączy was tylko jedno - zauważył z
triumfalnym uśmieszkiem. Widział, że Aaronowi zrzedła mina i
trochę go to satysfakcjonowało. - Chyba że się mylę - dodał
niby od niechcenia.
- Oczywiście, że nie! - niemal
krzyknął. - W ogóle to nie twoja sprawa.
Blondyn zachowywał się teraz bardzo
śmiesznie, a poszerzający się uśmiech Aleca irytował go coraz
bardziej. Wychodził z siebie, chociaż sam tak naprawdę nie
wiedział dlaczego.
- A może to, co dzieje się z
Magnusem, jest twoją sprawą? - zakpił czarnowłosy. - Nie
rozśmieszaj mnie. Obaj dobrze wiemy, że ani ja, ani ty nie
powinniśmy wiedzieć o sprawach drugiego. Na tym jednak skończymy,
bo naprawdę mi się spieszy - powiedział na koniec i ruszył w
stronę drzwi.
Był z siebie zadowolony, bo mimo iż
stracił trochę czasu, to jednak udało mu się wybić Aaronowi z
głowy absurdalny pomysł towarzyszenia mu w drodze do Magnusa. To
było doprawdy nie lada wyczynem, ale jakoś zdołał to zrobić i
teraz mógł skupić się tylko i wyłącznie na tym, by w jak
najkrótszym czasie dotrzeć do mieszkania swojego chłopaka. Rozmowa
z blondynem odrobinę go wybiła z rytmu i szczerze mówiąc, trochę
uspokoiła jego i tak już nadszarpnięte nerwy. Dopiero teraz kiedy
był sam, wszystko powróciło i uderzyło ze zdwojoną siłą. Coś
się stało. W mieszkaniu Magnusa. Obca zaatakowała. Nie znał całej
historii ani tym bardziej powodów jej zachowania, ale musiało to
być poważne, bo wiedział, że w innym przypadku Bane nie prosiłby
go o pomoc. Zawsze zarzekał się, że sam sobie poradzi, ale
najwyraźniej tym razem było inaczej. Niepokoiło go to i miał
nadzieję, że w czasie, który już minął, nie zdarzyło się nic
nowego. Czarownik co prawda mówił, że obrażenia Ragnora nie są
poważne, ale Alec nie mógł mieć pewności, że tak właśnie
było. Denerwował się i gnał przed siebie, przeklinając w duchu
to, że mieszka tak daleko od swojego chłopaka.
Mijał wiele środków komunikacji, ale
z żadnego z nich nie skorzystał. Nauczony życiem wiedział, że w
większości przypadków w Nowym Jorku piesza wycieczka bywała
szybsza niż dojazd autobusem czy taksówką. Podejrzewał, że tym
razem było tak samo. Wystarczyło spojrzeć na zatłoczone ulice...
Tak, z pewnością dokonał właściwego wyboru.
Szedł tak żwawym krokiem i nie
zwracał uwagi na nic innego poza wyznaczonym sobie celem, więc nie
zauważył, że od jakiegoś czasu ktoś za nim idzie. Dopiero kiedy
miał skręcać w następną z kolei uliczkę dostrzegł swój cień.
Zatrzymał się za zakrętem, chcąc przechytrzyć swojego
prześladowcę i aż jęknął głucho, kiedy go ujrzał.
- No nie - powiedział z wyrzutem. - Po
co za mną idziesz? Przecież skończyliśmy gadać - przypomniał.
Aaron zaśmiał się odrobinę
szyderczo i wzruszył ramionami. Sam nie wiedział, dlaczego ruszył
za chłopakiem, ale tego mu przecież nie mógł powiedzieć.
- Chyba ty skończyłeś - poprawił
go, stając obok ściany jakiegoś budynku, przy którym się
zatrzymali. - Powiedziałem ci, że idę z tobą - napomknął. - I o
ile się nie mylę, nie zmieniłem zdania.
- Aaron, zrozum, że to nie jest
zabawne - powiedział Alec i aż sam się w duchu pochwalił za swój
spokój i opanowanie. - Ani nie dotyczy ciebie. To poważna sprawa.
Blondyn kiwnął głową, dając w ten
sposób, że o tym wie i przyjął do wiadomości jego słowa. Nie
wpłynęło to jednak w jakikolwiek sposób na jego decyzję, którą
już notabene podjął. Nie miał zamiaru jej zmieniać, a już na
pewno nie, kiedy widział, jak bardzo Alec chciał go odwieźć od
tego pomysłu. To go chyba jeszcze bardziej motywowało.
- Tym bardziej chcę ci towarzyszyć.
Mogę się przydać, też umiem walczyć.
- Denerwujesz mnie! - powiedział mu
wprost Lightwood, po czym obrócił się na pięcie i ruszył we
wcześniej obranym kierunku.
Nie miał ani siły, ani ochoty na
kolejne sprzeczki, więc po prostu skapitulował. Chłopak był
strasznie natarczywy i ciężko było go przekonać do zmiany tego,
co już sobie postanowił. Miał tylko nadzieję, że Magnus nie
będzie się bardzo na niego gniewał.
- Czyli, że się zgadzasz? - zapytał
trochę niedowierzająco blondyn, napełniony jakąś dodatkową
energią.
- Zamknij się - odpowiedział mu
czarnowłosy. - I lepiej żebyś się z nikim nie dzielił tym, co
możesz zobaczyć.
Aaron uśmiechnął się kpiąco i
ruszył w ślad za nim.
- Ale że co? Ten twój Magnus
przetrzymuje czyjeś zwłoki? - sarknął.
- Mówiłem ci, żebyś się zamknął
- przypomniał, chociaż niemożliwym było, by jego towarzysz już
zdążył o tym zapomnieć.
Blondyn nawet nie zdawał sobie sprawy,
jak bliskie prawdy było zdanie, które przed chwilą wypowiedział.
Lightwood nie miał jednak zamiaru mu teraz wszystkiego tłumaczyć.
Wystarczyłoby co prawda słowo "zwłoki" zamienić na
inne, bardziej adekwatne do sytuacji, ale to zaraz pociągnęłoby za
sobą kolejną falę pytań, a tego chciał uniknąć.
***
Magnus zerkał to na zegarek, to na
przyjaciela, który leżał na jego kanapie. Położyli go tam z
Cate, zaraz po tym jak oberwał czymś od bądź co bądź nadal
obcej im nieznajomej. Nie udało im się uzbierać żadnych nowych
informacji na jej temat. W sumie to niezbyt go to cieszyło,
dokładnie jak fakt, że dziewczyna, która do tej pory nie sprawiała
poważnych problemów i była w miarę spokojna, teraz ich tak
negatywnie zaskoczyła. Naprawdę nie spodziewał się, że może im
wyrządzić krzywdę. Po tym, co im mówił Alec, skłonny był
uwierzyć w to, że rzeczywiście nie miała w planach robić tych
zamieszek i sama a dąży do porozumienia. Teraz jednak nic już nie
wiedział. Nie miał pojęcia, co o niej myśleć.
Dodatkowo irytował go fakt, że nie
wie, jak pomóc Ragnorowi. Nie wiedział, co ugodziło jego
przyjaciela i jakie to może wywołać skutki. Miał jednak nadzieję,
że żadne, bo szczerze mówiąc, nie uśmiechało mu się teraz nim
zajmować. Oczywiście gdyby zaszła taka potrzeba, to by nie
odmówił. Ba! Sam pewnie zaproponowałby, żeby mu pomóc, ale skoro
na razie nie działo się nic strasznego, wolał nie zapeszać. W
końcu Ragnor to jego najlepszy przyjaciel i nie chciał, żeby stało
mu się coś złego.
Telefon jak na złość nie dzwonił,
co świadczyło o tym, że nie miał żadnej wiadomości od swojego
chłopaka. Wydawało mu się to trochę dziwne, bo myślał, że Alec
będzie co i rusz wydzwaniać, aby dowiedzieć się, czy wszystko w
porządku. To przecież byłoby do niego takie podobne. Chłopak
zawsze przejmował się tym, że może mu się stać krzywda, chociaż
nigdy oczywiście nie okazywał tego w zbyt dosadny sposób. Magnus
jednak wiedział swoje, bo go znał i potrafił się połapać w jego
zmianach nastrojowych. Tak więc teraz siedział z telefonem w ręku
i oczekiwał jakiegokolwiek odzewu z jego strony, bo bądź co bądź
naprawdę chciał, żeby Lightwood tu teraz z nim był. Obawiał się,
że sam sobie nie da rady z szalejącą dziewczyną, a Alec już
przecież kiedyś się z nią porozumiał. Umiał z nią rozmawiać,
a to w tym przypadku było naprawdę dużo.
Póki co nie było jej słychać, bo po
rozbojach, jakich dokonała w pokoju, w którym się znajdowała,
Magnus potraktował ją silnym zaklęciem usypiającym. Jeszcze
chwilę temu zza drzwi można było dosłyszeć głośne piski i
pojękiwania, ale na szczęście i to ustało na rzecz ciszy, jaka
panowała teraz w całym mieszkaniu. Cate siedziała na kanapie,
pogrążona najwyraźniej w jakiś myślach, a czarownik stał przy
oknie i wypatrywał nadejścia Aleca. Nie musieli stać przy pokoju
dziewczyny, bo Bane rzucił na wejście do niego kilka ochronnych
zaklęć, przez co ani nie mogli na razie tam wejść, ani ona nie
mogła się stamtąd wydostać. Był to plus, bo naprawdę nie miał
ochoty sterczeć tam jak kołek. W salonie niby robił to samo, bo
nie zajmował się niczym ważnym i nie robił nic konstruktywnego,
ale wolał tak koczować tu niż gdziekolwiek indziej. Od zbytniego
kontaktu z nieznajomą bolała go głowa i nie mógł nic na to
poradzić. Miał tak już od jakiegoś czasu i żadne sposoby nie
pomagały mu tego zwalczyć. Czuł się, jakby w jego czaszkę ktoś
wbijał szpilki i robił to bardzo powoli i delikatnie. Nie miało to
oczywiście na celu uśmierzenia bólu, a wręcz przeciwnie -
wzmocnienia. Niby durne porównanie, a jednak coś w tym było,
pomyślał.
- Zjawi się w ogóle? Jest sens na
niego czekać? - usłyszał i obrócił się w kierunku przyjaciółki.
Na początku nie wiedział, o co jej
chodziło i kogo te pytania dotyczyły, ale szybko się domyślił i
odpowiedział pewnie:
- Jestem przekonany o tym, że zaraz tu
będzie. Z Instytutu jest kawałek, więc to pewnie stąd to
opóźnienie - wyjaśnił.
Sam starał sobie to wmówić, bo
chłopak rzeczywiście powinien być już w jego mieszkaniu.
Czarownik miał nadzieję, że nie zatrzymała go w Instytucie żadna
ważna sprawa i zaraz się pojawi.
- Magnus, naprawdę... - wyciągnęła
dłoń w jego stronę. - Zróbmy coś. Gdyby Alec miał przyjść, to
już dawno by przyszedł - powiedziała. - Nie możemy siedzieć z
założonymi rękoma i czekać na dalszy przebieg wydarzeń -
tłumaczyła.
Bane posłał jej surowe spojrzenie.
- A co mamy niby innego robić?
Widziałaś, co zrobiła Ragnorowi! Nie wiemy o niej zupełnie nic!
Co jeśli jemu się coś stanie?! - wskazał na przyjaciela,
stopniowo tracąc nad sobą panowanie. - Już dawno powinien się
obudzić! - krzyknął. - Nie chcę...! - już miał dodać coś mało
przyjemnego, ale w porę się opamiętał. Spojrzał na zaskoczoną
twarz przyjaciółki i dopiero zauważył, że patrzyła na niego z
wyrzutem. - Przepraszam cię, Cate - powiedział nagle i odetchnął
głęboko, po czym podszedł bliżej i usiadł obok niej. - Nie
powinienem był krzyczeć - wyznał. - Od jakiegoś czasu jestem
jakiś rozdrażniony i wiecznie mam bóle głowy - wyjaśnił.
- Wiem, zauważyłam - przyznała cicho
i podrapała go po głowie, poprawiając mu tym samym włosy. - Nic
się nie stało - dodała cicho.
Przez jakiś czas żadne z nich się
nie odzywało. Siedzieli po prostu obok siebie i napawali się ciszą,
jaka się między nimi wytworzyła. Bane zdał sobie sprawę z tego,
że zabiegi Cate, która nadal głaskała go po głowie, działały
na nią kojąco. Było to bardzo miłe uczucie, chociaż jeśli
miałby wybierać, wolałby, żeby na jej miejscu był ktoś zupełnie
inny.
Nie później jak kilka minut później
usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi i Magnus jak na komendę zerwał
się, by zaraz znaleźć się na korytarzu prowadzącym do drzwi
wyjściowych.
- Magnus? - zapytał Alec, zanim
jeszcze zdążył go zauważyć.
- Jesteś nareszcie - odetchnął z
ulgą i przysunął się bliżej. Nie widział jeszcze towarzysza, z
jakim zjawił się u niego Lightwood i szczerze mówiąc, Nocny Łowca
trochę się tego obawiał. Nie wiedział przecież, jak ten
zareaguje. - Co tak długo?
Alec wszedł do środka, ale nie
zamknął za sobą drzwi. Magnus się jednak tym nie przejął, nie
uznając tego najwyraźniej za coś istotnego.
- Przepraszam, coś mnie zatrzymało -
powiedział tylko i uśmiechnął się przepraszająco. - Nie bądź
zły - poprosił.
Bane pokręcił głową i również się
delikatnie uśmiechnął. Już miał powiedzieć, że przecież nic
takiego się nie stało, kiedy go zobaczył. Aaron dokładnie w tym
momencie postanowił wyjawić mu, że także znajduje się w jego
mieszkaniu.
- Kto to jest? - zapytał ostrożnie
czarownik, patrząc na blondyna spod byka.
Aaron nie wydawał się być
skrępowany. Bynajmniej! Odwzajemnił spojrzenie Magnusa i przyglądał
mu się z nieskrywanym zaciekawieniem.
- Aaron - odpowiedział prosto
czarnowłosy, przerywając ich "pojedynek". - Znasz go, też
mieszka w Instytucie - przypomniał mu Lightwood, choć był pewien,
że Magnus go kojarzy.
Nie mogło być inaczej, przecież
kiedyś o nim rozmawiali. Chociaż nie wiedział, czy mógł to
nazwać rozmową.
Magnus nadal przypatrywał się
chłopakowi, ale po tym, co powiedział Alec, to na niego przeniósł
swoje spojrzenie. Lightwood dał mu niemo do zrozumienia, że prosi
by ten nie robił scen, więc nie mógł zrobić nic innego niż na
to przystać. Nie zamierzał jednak mu tego puścić płazem, więc
zapytał, starając się być spokojnym:
- Mogę cię na słówko?
Pytanie to oczywiście skierował do
swojego chłopaka, który automatycznie skinął głową, dając mu w
ten sposób znak, że się zgadza. Uśmiechnął się też przy tym,
by choć trochę go udobruchać. Bane jednak nic sobie z tego nie
zrobił, a po prostu wskazał Aaronowi salon, do którego chciał,
żeby ten przeszedł. Cate nie powinna robić żadnych awantur, mimo
iż go nie zna i nie spodziewała się jego przyjścia. On przecież
też nie mógł tego przewidzieć.
Patrzył za odchodzącym chłopakiem,
chcąc sprawdzić, czy rzeczywiście pójdzie tam, gdzie wskazał.
Nie ufał mu i irytowało go jego podejście do życia. Sama jego
postawa sugerowała, że ma gdzieś wszystko i wszystkich. Magnus
szczerze nie lubił takich ludzi. Tylko i wyłącznie dlatego za nim
nie przepadał. Nie było żadnego innego powodu!
- Chodź - powiedział do
czarnowłosego, kiedy już blondyn zniknął mu z oczu i wyciągnął
do niego dłoń, by poprowadzić w mniej zaludnione miejsce. Przeszli
kawałek i dopiero wtedy Bane zaczął: - Co to ma znaczyć? - starał
się mówić szeptem, ale nie mógł ukryć tego, że jest
zdenerwowany. - Co on tu robi?!
Alec jeszcze raz posłał mu
przepraszający uśmiech i chciał pogłaskać go po dłoni, której
ten w dalszym ciągu nie puścił, ale czarownik w porę ją zabrał.
Zaplótł ramiona na piersi i wpatrywał się w niego wyczekująco.
- Oj, no nie wiem. Przyczepił się do
mnie - wyjaśnił, przewracając oczami. Trochę go śmieszyło
zachowanie czarownika, choć wiedział, że nie powinno tak być. Sam
był zły na Aarona za to, że z nim przylazł, ale nie mógł już
nic na to poradzić. Mógł tylko liczyć na to, że ten rzeczywiście
nikomu nie powie o tym, czego dzisiaj będzie świadkiem. - Chciałem
go spławić i myślałem, że mi się udało. Szedłem spory kawałek
sam i nagle do mnie przybiegł. Też byłem zdziwiony - przyznał.
- A skąd niby wiedział? Mówiłeś mu
o czymś? - warknął cicho. Mimo wszystko nie chciał, by ktokolwiek
inny go słyszał. - Alec! Prosiłem cię, byś nie mówił o niczym
swojemu rodzeństwu, więc chyba tym bardziej nie powinieneś mówić
nikomu innemu! Obiecałeś mi!
Alec kiwnął żarliwie głową i
przysunął się krok bliżej.
- Obiecałem i jak na razie tej
obietnicy nie złamałem - powiedział pewnie. - Wiem, że mnie
prosiłeś, więc trzymam gębę na kłódkę. On o niczym nie wie,
zapewniam cię. Nie wie, po co tu przyszedłem - mówił. - Słyszał
końcówkę naszej rozmowy i ubzdurał sobie, że musi mi towarzyszyć
- wyznał, wzruszając ramionami.
Magnus otworzył szerzej oczy.
- Pozwoliłeś na to, by ktoś nas
podsłuchiwał?!
- Nie, nie, Magnus - zbliżył się
jeszcze bardziej i oparł dłoń na jego policzku. Pogłaskał
delikatnie, choć nie doczekał się żadnej reakcji ze strony
swojego chłopaka. Ten nadal stał z założonymi rękoma i łypał
na niego groźnie. Alec westchnął głęboko i kontynuował: - Nie
miałem pojęcia, że ktoś nas słyszy. Za bardzo chyba byłem
przejęty tym, co mi wtedy mówiłeś - przyznał szczerze. - Wiem,
że zachowałem się nieodpowiedzialnie - dodał jeszcze ze skruchą
i spojrzał mu prosto w oczy, nie przestając tym samym gładzić
jego skóry.
Magnus jęknął cicho i przewrócił
oczami.
- Nie próbuj ze mną pogrywać -
syknął, zdając sobie sprawę z tego, że chłopak chce go urobić.
- Nie zmienisz mojego nastawienia.
- Jakoś sobie z nim poradzimy -
zapewnił go Alec. - Mi też nie jest na rękę to, że też się tu
znajduje. Rozumiem cię i w pełni się z tobą zgadzam - przyznał.
- Ale nie wiem, o co ci chodzi. Wcale z tobą nie pogrywam -
zakończył z miną niewiniątka.
Bane zmrużył oczy i burknął cicho:
- Robię to tylko dlatego, że nie chcę
się teraz z tobą kłócić.
Alec uśmiechnął się szeroko
zadowolony z tego, że tak właśnie się stało. Wiedział, że
Magnus miał bardzo dobre serducho.
- Mhmm... To dobrze - powiedział i
wychylił się, chcąc go pocałować.
- Ta rozmowa nie została zakończona,
manipulatorze - zastrzegł szybko. - Nie myśl, że ci odpuszczę.
Nikt inny nie może się dowiedzieć.
- I nikt się nie dowie - obiecał. -
Aaron nikomu nie powie, nie może - dodał z niebezpiecznym błyskiem
w oku.
Widząc to, Magnus nie mógł się nie
uśmiechnąć. Wiedział już, że Lightwood coś kombinował i go to
w jakiś sposób uspokoiło. Dopiero po tym dał się pocałować,
ale żeby pokazać, że dalej jest urażony i nie podoba mu się
sytuacja, w której się znalazł, a Alec postawił go praktycznie
przed faktem dokonanym, sam nie odwzajemnił pocałunku.
Nocny Łowca westchnął w jego wargi i
przymknął na moment oczy, opierając głowę na jego ramieniu. Po
chwili jednak ją uniósł i pocałował go raz jeszcze:
- Chodź mi pokaż, co zwojowaliście,
jak mnie nie było - zaproponował i dał się pociągnąć w stronę
odpowiedniego pokoju.
Ciekawe co Alec kombinuje w sprawie Aarona :D rozdzial troche krotki ale I tak wspanialy :**** mam nadzieje , ze w nastepnym rozdziale dowiemy sie dlaczego ona ich zaatakowała :(( Aaron uparty zreszta mozna sie bylo tego spodziewac xDD moze on I Alec zostana przyjaciolmi xDDD
OdpowiedzUsuńPS. Jak wrazenia po pierwszych 2 odcinkach serialu? Dla mnie❤❤❤❤❤
~siatkara17
Życzę dużo weny!!!!!!
Oooj, ale przecież Alec jest taki niewinny... On nic nie kombinuje :D
UsuńTak, Aaron jest uparty i myślę, że większość czytelników się spodziewała tego, że też się wybierze do Magnusa.
Serialu jeszcze nie oglądałam :(( Na razie nie mam czasu :( A tak bardzo bym chciała!
Dzięki i buziaki :*
Siemson!!!!
OdpowiedzUsuńOgólnie to wszystko zajebiście. Ryl. Akcja się dzieje i wgl... Końcówka też spoko. No i ponawiam pytanie siatkary17(XDD): ciekawe co ten Alec kombinuje. Mam ogromną nadzieje że dowiemy się tego już niebawem :) XDD Ejooo? A na jakim kanale leci ten serial i o której? Bo ja nmm pojęcia :( :[ Kiedy dodasz nowy rozdział? Dasz radę trochę wcześniej? Bo wiesz...teraz, kiedy tyle się dzieje....Trudno wytrzyMAĆ (XDDD) ten tydzień który ciągnie się niemiłosiernie dłuuuugo. Nmm pojęcia czm, ale tak jest :[ :[ ;[ XD :P
Oki-doki spadam bo muszę jeszcze skoczyć do sklepu... XDDDD hahahahahaha Nie no żartuję XD ;) Jest jeszcze dosyć wcześnie więc pouczę się jakiegoś je*ane*o przedmiotu który wgl mi się nie przyda w przyszłości. Czyli, np. religia. XDD albo...geografia. Hejtuje geografię z całych swoich sił. ALe mus to mus :[ XDDDD
Standardowo: veny, czasu, i wgl wgl wgl wszystkiego :**
Buziole i do nexta :*********
Kaczor*
Heja! <5>
UsuńSerial leci na kanale ABC Family (chyba jakoś tak, jeśli nie to wybacz)
Nowy rozdział w poniedziałek. Raczej nie dam rady wcześniej, bo mam małe zamieszanie w szkole. Dużo nauki i te sprawy :( Niestety będziesz musiała poczekać.
Większość przedmiotów nie przyda się nam w życiu. THAT'S TRUE. Ja hejtuję biologię i wielbię wszystkich za to, że już jej nie mam.
Dziękuję bardzo i pozdrawiam cieplutko :*
Hej. Niedawno odkryłam Twojego bloga, dlatego komentuje pierwszy raz. Jesteś niesamowita i nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Serdeczne pozdrowienia, dużo czasu, veny i chęci.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa. Cieszę się, że ci się podobało i mam nadzieję, że będzie się podobać nadal. Witam też wśród komentujących! :*
UsuńTwoje opowiadania sa super czekam na nie zawsze w pon:) a gdzie serial mozna obejrzec bo ja szukam i nic...:(
OdpowiedzUsuńhttp://kinoman.tv/serial/shadowhunters mam taki link, ale jeszcze nie miałam czasu zajrzeć :(
UsuńDziękuję bardzo i do poniedziałku :*
Ooo jednak Aron też poszedł <3 "Magnus szczerze nie lubił takich ludzi. Tylko i wyłącznie dlatego za nim nie przepadał. Nie było żadnego innego powodu!" hehe mam wrażenie , że ktoś robi się zazdrosny :D :3
OdpowiedzUsuńRozdział tak jak inne jest wspaniały <3
Ps. Jak ja kocham serialowego Aleca nie mogę przestać się w niego wgapiać <3 ♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Ps2. Ogólnie wiedział ktoś , że w serii o Akademi Nocnych Łowców ,Alec i Magnus adoptują syna który jest niebieskim czarownikiem i mówią na niego Jagótka (tak słodko ♥♥♥♥♡♡) i planują sie pobrać :3 dowiedziałam się niedawno muszę to przeczytać i do tego wszystkiego chłopiec nazywa się Max Lightwood-Bane. Sorry za spoilery ale to jest przesłodkie.
UsuńJakie "zazdrosny" hahaha wcale nie e :D
UsuńDziękuję bardzo :*
PS Ja chyba też go uwielbiam. Nie widziałam jeszcze co prawda, jak gra Aleca, ale już w wakacje, kiedy podali skład, wiedziałam, że go polubię. Piękny ma uśmiech! <3
PS2 Chyba też się wezmę za czytanie Akademii. Nie spojleruj!
Hehe dobrze nie będe :D , Mam nagranie jak serialowy Alec mówi "Malec" to takie słodkie :D <3
UsuńJa oglądałam wywiad z nim i serialowym Magnusem i jak dostali pytanie, co myślą o swoich postaciach i o parze nazywanej "Malec", to tak się trochę speszyli. Unikali swojego wzroku, a jak już na siebie zerknęli, to się zaśmiali. Urocze :)) Będzie fajnie!
Usuńa może pochwalicie się linkami?
Usuńbo kurczę, ja nigdzie nie mogę niczego znaleźć :(
Kaczor*
Wspaniałe <3
OdpowiedzUsuńZresztą jak zawsze ;)
Dziękuję bardzo :**
UsuńNarazie akademii nie mozna dostac w polskiej wersji jezykowej albo chociaz ksiazkowej prawda?
OdpowiedzUsuńJa szukałam ale nie ma w internecie i Empiku na pewno nie. :/ Trzeba czekać
UsuńNo to się nie doczekamy ;(
UsuńKaczor*
Będziemy czekać. Myślę, że warto! :)
Usuńhej, Lily, o której będzie rozdział?
UsuńKaczor*
rozdział już jest, zapraszam!
Usuń