Isabelle szła niespiesznie wzdłuż
korytarzy Instytutu, zastanawiając się po drodze, czy jej drogi
brat już wrócił. Na śniadaniu go nie było, ale nie była tym
bardzo zdziwiona. Wiedziała, że skoro był u Magnusa, to pewnie nie
pospał za długo. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że wczoraj
były Walentynki. Szczerze mówiąc, była bardzo ciekawa co też ten
czarownik tym razem wymyślił. Jakoś nie chciało jej się wierzyć
w to, że była to tylko zwykła kolacja. Bane jest zbyt niezwykły,
by poprzestać tylko na czymś takim. Jego pomysły zawsze wykraczały
poza normę. Były bardzo kreatywne i nigdy się nie powtarzały. Już
nie mogła się doczekać, aż przyszpili Aleca, by opowiedział jej,
co robili. Wiedziała, że chłopak i tak to uczyni, chociaż będzie
udawał, że robi to bardzo niechętnie. Samo patrzenie na niego,
kiedy mówił o tym, jakimi to znowu niespodziankami uraczył go jego
partner, było dla niej przyjemnością. Jej brat nigdy nie był
typem romantyka, ale podobało mu się to, jak Magnus go traktował.
Najwyraźniej lubił być dopieszczany, a Bane z pewnością go
dopieszczał. W zasadzie działało to w dwie strony, bo Alec też
się w to angażował. Naprawdę miło było na nich patrzeć i kiedy
razem pracowali, ale i prywatnie też. Stanowili całkiem niezłą
drużynę, bo świetnie się dogadywali. Czarownik był coraz
częstszych gościem w Instytucie, ale nikomu to nie przeszkadzało.
Mając go po swojej stronie mogli zdziałać wiele więcej niż
dotychczas, a że przy okazji budował się na tym związek jego i
jej brata to swoją drogą. Nie wszyscy przecież musieli wiedzieć,
co jest tak naprawdę celem wizyt Magnusa w ich twierdzy. Czarownik
nie naciskał na Aleca, jeżeli chodziło o to, że do tej pory nie
powiedział o nim ich rodzicom, ale oboje wiedzieli, że nie mogą
cały czas być ze sobą w ukryciu. Już ich to powoli zaczęło
męczyć i Izzy także, bo przejmowała się losem swojego brata, ale
cóż. Nie mogła przecież zrobić czegoś wbrew ich woli. Mimo
wszystko nie była wścibska i nie potrafiłaby chyba im tego
uczynić. Za bardzo ich uwielbiała i jak na początku miała
wątpliwości co do nich razem, tak teraz wiedziała, że jej brat
nie mógłby trafić lepiej. Magnus był jego przeciwieństwem i
jednocześnie drugą połówką. Jaki ten los potrafił być
przewrotny, pomyślała, kiedy przekraczała próg pokoju
najstarszego z jej rodzeństwa.
Alec podniósł głowę, kiedy tylko
poczuł, że materac łóżka, na którym obecnie leżał, ugina się
pod nieznanym mu jeszcze ciężarem. Otworzył oczy i niezwykle
zaspanym wzrokiem spojrzał na swoją siostrę, która jak gdyby
nigdy nic przysiadła u jego boku, zupełnie nie przejmując się
tym, że przerywa mu w ten sposób drzemkę. Rzucił jej nienawistne
spojrzenie i przewrócił się na drugi bok. Dziewczyna zaśmiała
się głośno z jego zachowania, ale nie skomentowała go w inny
sposób. Postanowiła sobie, że da mu chwilkę czasu na przebudzenie
się i powrót do świadomości, bo w zasadzie nie wiedziała, o
której wrócił i ile spał.
- Przyszłaś mnie męczyć, prawda
Izzy? - zapytał po dłuższej chwili.
Jego głos był stłumiony, bo cały
czas chował głowę w poduszce.
- Oj tam zaraz męczyć - zaśmiała
się. - Przyszłam ci opowiedzieć, jak mi minął wczorajszy dzień
- przyznała. - Mówiłam ci, że wychodzę z Simonem?
- Mówiłaś - odpowiedział. - I wiem,
że nie po to przyszłaś.
- Pewnie, że nie po to. To znaczy, jak
chcesz, to mogę ci opowiedzieć o swojej walentynkowej randce, ale
znacznie bardziej chcę posłuchać, co dla ciebie tym razem wymyślił
Magnus. Uwielbiam go i lubię słuchać, jak o nim mówisz -
przyznała szczerze. - Jestem po prostu ciekawa.
- Jesteś okropna - sprostował jej
brat i nareszcie się do niej odwrócił.
Na jego twarzy widniał szeroki, pełen
zadowolenia uśmiech, a ona widząc go takiego szczęśliwego,
również nie mogła powstrzymać owej reakcji. Alec wyglądał jak
ktoś, kto wygrał główną nagrodę w wielkiej kumulacji i nie miał
zamiaru się nią z kimkolwiek dzielić. Patrząc na niego, śmiało
można było stwierdzić, że jego wczorajszy wieczór a i pewnie też
noc należały do udanych.
- To co? Powiesz mi, czemu się tak
szczerzysz czy mam spadać? - zapytała.
Jej też udzielił się dobry humor
brata. Kiedy tak leżał na łóżku, wyglądał na niezwykle
wypoczętego, mimo tego iż spał zapewne nie dłużej niż trzy
godziny. Przeciągnął się i zamruczał z zadowoleniem, co tylko
spotęgowało ten efekt. Można go było teraz porównać do
rozleniwionego kocurka, który tylko czeka, aż ktoś go podrapie za
uszkiem.
- Oj Izzy, nie wiem czy powinienem ci
mówić o tym, gdzie byłem, czy nie - rzekł po kolejnej dłuższej
chwili. - Obawiam się, że możesz być zazdrosna, że ja mam mojego
cudownego Magnusa a ty nie - zaśmiał się i spojrzał na nią
znacząco.
Isabelle uderzyła go poduszką w ramię
i odpowiedziała:
- No to zdradź mi, gdzie ten twój
cudowny Magnus cię tym razem zabrał.
Wiedziała, że może się spodziewać
ciekawej opowieści, bo wystarczyło tylko spojrzeć na chłopaka,
który przed nią siedział. Rozpływał się na samo wspomnienie
imienia Bane'a.
- Lepiej zapytaj, gdzie on mnie nie
zabrał - odpowiedział, akcentując ostatnie dwa słowa i rzucając
jej znaczące spojrzenie. Izzy zmarszczyła brwi i patrzyła na niego
nic nierozumiejącym wzrokiem. O co mu chodziło? - Byliśmy we
Włoszech, w Australii, we Francji, w Chinach, w Czechach... - zaczął
wymieniać, ale ta szybko mu przerwała.
- Co ty gadasz? - zdziwiła się. - Jak
to możliwe? Na serio byliście w tylu miejscach? - dodała
niedowierzająco.
Alec pokiwał głową, po czym
wspierając się na łokciu, podsunął się, by być bliżej niej.
Położył głowę na jej udach i zapatrzył się w sufit. Z jego ust
nie znikał ten pełen zadowolenia uśmieszek, chociaż on sam wydał
się jej teraz bardziej odległy. Jakby był gdzieś indziej, mimo iż
jego ciało było cały czas w jednym i tym samym miejscu. Tylko
gdzie były jego myśli?
- Byliśmy - przyznał szczęśliwy. -
W tych i jeszcze wielu innych. Bądź cicho, to ci opowiem - obiecał,
na co dziewczyna od razu się zgodziła.
Chwilę zastanawiał się, jak tę
historię zapoczątkować, ale ostatecznie stwierdził, że może jej
powiedzieć wszystko, omijając jedynie co pikantniejsze momenty.
Zaczął więc mówić, po raz kolejny pozwalając na to, by porwał
go wir wspaniałych wspomnień z minionego wieczoru i nie tylko.
***
Szedł do swojego chłopaka trochę
niespokojny, bo nie wiedział, czego tym razem mógł się
spodziewać. Magnus zawsze go zaskakiwał, ale do tej pory się nie
bał, a teraz trochę tak. Walentynki to w końcu czas zakochanych.
Bał się więc, że Bane wyskoczy z jakimiś serduszkami, kwiatami
czy różowymi dodatkami. Zgoda, sam mu kupił kwiaty, które teraz
niósł w ręce, ale zrobił to dlatego, że czarownik lubił je
dostawać. On się wcale na nich nie znał, ale pani w kwiaciarni
poleciła mu, żeby wziął czerwone róże, co też uczynił. To
podobno jakaś symbolika, której on za nic nie mógł pojąć. Tak
więc kroczył ku mieszkaniu swojego chłopaka, niosąc mu pięknie
przyozdobiony tuzin róż, mając na sobie dobrze wykrojone spodnie i
ładnie dopasowaną koszulę, która świetnie opinała się na jego
klatce piersiowej i bojąc się tego, co może tam spotkać. Byłby
zadowolony ze zwykłej kolacji i spędzeniu wspólnie czasu, ale
wiedział, że nie ma co się oszukiwać, bo jego niezwykle
oryginalny partner na pewno wymyśli coś równie oryginalnego co on
sam. Alec wiedział, że jego strach jest irracjonalny, ale naprawdę
nie mógł się go pozbyć. Trochę bawiła go myśl, że nie boi się
stawić czoła demonom, a ma ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie, bo
jego własny chłopak zaprasza go do siebie z okazji Walentynek.
Kiedy był już przed kamienicą, w
której mieściło się mieszkanie czarownika, czuł się, jakby mu
coś ściskało żołądek. Raz kozie śmierć, postanowił jednak i
ruszył przed siebie. Obawiał się, że gdyby stał dłużej i
zaczął o tym rozmyślać, mógłby obrać drogę powrotną, a nie
mógł tego zrobić, bo to sprawiłoby Magnusowi przykrość. Szybko
pokonał ostatnie dzielące go od czarownika metry i zapukał do
drzwi, po czym wszedł bez odpowiedzi do środka. Niby nie musiał
się zapowiadać, ale mimo wszystko to zrobił. Był dobrze
wychowany.
- Magnus? - zapytał i wszedł wgłąb
mieszkania.
Zapytany wyszedł z salonu i oparł się
nonszalancko o najbliższą ścianę. Splótł ręce za plecami i
przygryzł dolną wargę, wpatrując się tylko i wyłącznie w
czarnowłosego. Wypiął się lekko i jego stronę i dopiero wtedy
się przywitał.
- Dzień dobry - powiedział, bo bądź
co bądź było jeszcze wczesne popołudnie.
Alec szybko pokonał dystans, jaki ich
dzielił i z cichym pomrukiem wpił się w jego usta.
- Bardzo dobrze wyglądasz - przyznał,
kiedy już się odsunął, bo naprawdę mu się spodobało to, jak
ten się dzisiaj prezentował.
Bane na dzisiejszą randkę założył
jasne spodnie i ciemniejszą o odcień koszulę. Szyję owinął
kolorowym szalem, ale przecież nie byłby sobą, gdyby tego nie
zrobił. Twarz jak zwykle przyozdobił drobnym makijażem, a włosy
brokatem. Uwielbiał tego błyszczącego mężczyznę i nie
zamieniłby go na nikogo innego.
- Dziękuję - zaśmiał się
swobodnie, bardzo uradowany tym miłym powitaniem. - Dla mnie? -
zapytał, wskazując na bukiet, który ten nadal trzymał w dłoni.
-Tak - zgodził się Alec i mu je
podał. - To również - powiedział jeszcze i wyciągnął w jego
stronę kartonik z jego ulubionymi czekoladkami, które notabene mało
nie kosztowały, ale zdecydowanie były warte swojej ceny. - Nie
miałem pojęcia, czy chciałbyś dostać coś jeszcze - dodał
cicho. - Wszystkiego dobrego - uśmiechnął się.
- Dziękuję - odpowiedział szczęśliwy
Bane i pocałował go w policzek. - A do pełni szczęścia brakuje
mi tylko twojej obecności - stwierdził i wyminął go, kierując
się do kuchni.
- Słodzisz, Magnus - zaśmiał się
Lightwood, ruszając w ślad za nim.
Zdziwił się, kiedy nigdzie nie
zobaczył nakrytego stołu, bo myślał, że skoro mają się spotkać
w mieszkaniu czarownika, to tutaj też zjedzą. Nie bardzo chciał
się teraz tłuc po jakiejś drogiej restauracji pełnej zakochanych
parek. Może i nie był romantykiem, ale mimo to ten dzień chciał
spędzić tylko i wyłącznie ze swoim mężczyzną.
- Walentynki - powiedział Magnus,
jakby to miało cokolwiek wyjaśniać i wzruszył ramionami,
przerywając tym samym potok myśli chłopaka. - Nic nie poradzisz -
dodał i obrócił się do niego, by puścić mu oczko. - Piękne
kwiaty - zdążył jeszcze powiedzieć, zanim nie wsadził ich do
wazony z wodą. - Czerwone róże - rzekł cicho, jakby do siebie. Po
chwili jednak ponownie odwrócił się do chłopaka i wyciągnął do
niego dłoń. - Piękne - powtórzył, kiedy Alec znalazł się
blisko niego. Pocałował go delikatnie, by pokazać mu, jak bardzo
mu się ten gest spodobał. - Ja też coś dla ciebie mam, ale nie
jest to nic materialnego. Mimo to mam nadzieję, że mój prezent
przypadnie ci do gustu - wyznał, patrząc mu w oczy i przeczesując
mu włosy palcami.
- Magnus - zaczął Alec, wzdychając.
- Naprawdę nic nie potrzebuję.
- Ale ja się tak bardzo postarałem,
żeby to zorganizować - postanowił spróbować z innej strony. -
Naprawdę chciałbym cię tam zabrać - przyznał.
- Gdzie? - skapitulował, bo nie mógł
już wytrzymać tego proszącego wzroku swojego partnera.
- Zobaczysz - odparł uradowany Bane i
cały w skowronkach pociągnął go w stronę swojego gabinetu. -
Zaplanowałem nam dzisiejszy dzień, odwiedzimy parę miejsc - mówił
wesoło.
- Jakich miejsc? - zapytał ostrożnie
Nocny Łowca.
- Niespodzianka - odpowiedział tamten
i uśmiechnął się do niego tajemniczo.
Zatrzymali się na środku pokoju, a
oczom Aleca ukazał się otwarty portal. Spojrzał na Magnusa, ale
ten jedynie wzruszył ramionami.
- Co ty kombinujesz, Bane? - zaśmiał
się.
Czarownik roześmiał się głośno,
widząc jego zaciekawione spojrzenie i już bez zbędnych ceregieli
złapał go za rękę, ciągnąc w stronę portalu. Lightwood
początkowo się zapierał, utrudniając tym samym zadanie Magnusa.
- Jejku, Alec - westchnął. - Mógłbyś
chociaż raz mi zaufać - po tych słowach Nocny Łowca przewrócił
oczami i przestał uniemożliwiać mu zaprowadzenie siebie w
odpowiednie miejsce. Ufał mu przecież bezgranicznie. - Daj mi wolną
rękę - poprosił. - Ja nas poprowadzę - dodał jeszcze i zapatrzył
się w jego oczy. Alec uśmiechnął się niepewnie, ale ostatecznie
kiwnął głową, zgadzając się na jego pomysł. Co ma być to
będzie, pomyślał i sięgnął do jego ust. - No więc do dzieła -
powiedział uradowany i ruszył przed siebie.
Czarnowłosy bardzo bał się tego, co
go spotka po drugiej stronie. Kiedy już poczuł, że już może bez
żadnych trudności stanąć na ziemi i tak nie otworzył oczu. Stał
z opadniętymi powiekami i wsłuchiwał się w to, co go otacza.
- No proszę cię - zaśmiał się
Bane. - Spójrz na mnie - powiedział i cmoknął go w policzek.
Lightwood westchnął głęboko, ale zrobił to, o co go ten prosił.
Ujrzał go stojącego przed sobą i uśmiechającego się szeroko. -
Jesteśmy na miejscu. To nasz pierwszy przystanek - przyznał
przyznał dumą, oglądając dokładnie zmiany dokonujące się na
jego twarzy.
Alec rozglądał się wyraźnie
zdumiony tym, gdzie wylądowali.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał, a w jego
oczach można było dojrzeć wesołe iskierki.
Stali bowiem na skraju jakieś góry, a
przed ich oczami rozciągało się bliżej nieznane Nocnemu Łowcy
miasto. Był pewien, że nie mogli być w Nowym Jorku, bo powietrze,
jakie ich owiewało było dużo czystsze i cieplejsze. Cały
krajobraz zapierał dech w piersiach. Niesamowity widok.
- W Peru – przyznał szczerze. -
Miałeś kiedyś okazję być? - zaciekawił się. Lightwood pokręcił
przecząco głową, a Magnus pociągnął go za rękę w dół. - No
chodź, chyba nie będziesz tutaj tak stał, co? - zeszli z góry. -
Właśnie w te sposób chciałbym spędzić ten dzień. Pokaże ci
najpiękniejsze miejsca na świecie – pochwalił się. - Świetny
pomysł, prawda? - Alec pokiwał głową. Był bardzo oszołomiony i
ledwo docierały do niego słowa wypowiadanie przez jego chłopaka. -
Machu Picchu to najsłynniejsze z zachowanych miast Inków. Są
bardzo stare – przyznał. - Ale bardzo piękne. Góry, które nas
otaczają mają ponad 2000 m. Zazwyczaj odwiedza je mnóstwo
Przyziemnych, ale my mamy szczęście, bo dzisiaj za wielu ich nie
spotkamy – uśmiechnął się szeroko.
Alec odwzajemnił uśmiech i splótł
ich palce, co szybko zostało nagrodzone długim pocałunkiem. Nie
wyobrażał sobie czegoś takiego. Widok był naprawdę piękny.
Nigdy nie czuł się tak jak teraz.
Bardzo dużo czasu spędzili na
oglądaniu wszystkich budowli i tego typu rzeczy. Lightwood nigdy nie
interesował się historią zarówno Nocnych Łowców jak i
Przyziemnych, ale takie wędrowanie z Magnusem i sposób, w jaki
czarownik o wszystkim opowiadał, sprawiało, że się nie nudził.
Dużo rozmawiali, zwiedzali i żartowali.
Następnym, co odwiedzili, był Most
Karola w Pradze. Urzeka on pięknem i jest jedną z największych
atrakcji w stolicy Czech. Na balustradzie umieszczono tablicę
pamiątkową, która szczególnie spodobała się Nocnemu Łowcy.
Gdyby nie Magnus, nigdy by jej pewnie nie zobaczył. Dotknięcie
płaskorzeźby przynosi szczęście i Alec nie omieszkał tego nie
zrobić. Magnus przyglądał mu się cały czas i uśmiechał
szeroko, kiedy ich spojrzenia się spotykały. Widział dokładnie,
że jego chłopak się świetnie bawił. Przespacerowali się po
Chińskim Murze, chociaż było to zabronione. Oni jednak uznali, że
ich te zakazy nie dotyczą i jak gdyby nigdy nic urządzili sobie
przechadzkę. Bane zasypywał Lightwood'a gradem informacji, które
ten chętnie chłonął. Byli też w Tajlandii i Dubaju. Zwiedzili
Operę w Sydney i Malezyjskie Wieże Petronas. Kolejny, przystankiem
był Angkor Wat w Kambodży. Angkor to największy kompleks sakralny
na świecie, a Angkor Wat to najwspanialsza ze świątyń. Dzięki
Bane'owi dowiedział się, że jej budowę zakończono kilka lat
przed wzniesieniem paryskiej katedry Notre Dame, którą notabene
również zobaczyli. O niej też wiele wiedział. Opowiedział mu
nawet opowieść o Dzwonniku z Notre Dame. Podobno znał go
osobiście. We Francji zostali dłużej, ponieważ Magnus chciał mu
pokazać jeszcze jedną budowlę.
- Nie – powiedział Alec, kiedy już
do niego doszli, a on mógł mu się dokładniej przyjrzeć.
Doskonale znał to miejsce, bo już tu
kiedyś był. Piękna i ogromna Wieża Eiffla.
- Zapraszam cię na kolację –
zaproponował czarownik i wskazał ręką na przygotowany stolik. -
Dzisiaj są Walentynki i nie możesz mi odmówić.
- Już dawno po porze kolacji –
chciał się wykręcić Lightwood, chociaż rzeczywiście było już
bardzo późno.
- Co nie oznacza, że nie możemy nic
zjeść – skomentował jego chłopak i posłał mu przepiękny
uśmiech.
Alec widząc go takiego zadowolonego,
nie mógł mu odmówić. Zresztą nie miał co żałować, bo
wszystko było idealne. Idealna kolacja i idealne towarzystwo.
Tematów do rozmów też nie brakowało. Buzie im się nie zamykały
i dużo się śmiali.
- Naprawdę ci dziękuję, Magnus –
powiedział szczerze Alec, kiedy już zakończyli posiłek. - Jest
cudownie. Wstyd mi teraz za to, że ode mnie dostałeś tylko kwiaty
i nędzne czekoladki.
- Dostałem o wiele więcej, Alec –
odpowiedział mu czarownik, wpatrując się intensywnie w jego oczy.
- Mam ciebie – dodał cicho.
Lightwood'owi zrobiło się cieplej.
Nigdy nie usłyszał od nikogo czegoś tak pięknego. Nie mógł się
powstrzymać, by do niego nie podejść i nie ucałować tych jego
smakowitych warg.
- Wracamy do domu? - wyszeptał mu
prosto do ucha.
- Oj – zaśmiał się Magnus. - Do
tego jeszcze daleko.
- To jeszcze nie koniec? - zdziwił się
Nocny Łowca.
Bane pokręcił głową, a zaraz dodał:
- To dopiero początek.
***
- Mówię ci, Izzy, to było
niesamowite - przyznał nareszcie Alec. - Nie mogę uwierzyć, że
początkowo nie chciałem się nigdzie wybierać. Z pewnością bym
żałował - westchnął głęboko.
Wiedział, że obrazy, które powstały
w jego głowie po minionym wieczorze oraz nocy, na długo pozostaną
w jego pamięci, przypominając mu tym samym najlepszą randkę jego
życia. Nie mógł uwierzyć, że naprawdę tego wszystkiego
doświadczył. Zawsze chciał odwiedzić kilka miejsc, ale dzięki
Magnusowi zobaczył ich o wiele więcej. Można by nawet rzec, że
zwiedził cały świat. I to w tak krótkim czasie! Niejedna osoba by
o tym marzyła, a on miał to za darmo i to ze świetnym
towarzystwem. Magnus bardzo mile go zaskoczył i bardzo zaplusował w
jego oczach. Alec był oczarowany widokami, które udało mu się
zobaczyć, ale samym czarownikiem również. A może i nawet nim
bardziej... W każdym bądź razie był pewien, że z kimś innym nie
bawiłby się tak dobrze. Czarownik był bardzo mądry i w równie
ciekawy sposób o wszystkim mówił. Zrobił na nim doskonałe
wrażenie.
- Masz rację - powiedziała ze
zdumieniem. - Strasznie ci zazdroszczę - przyznała z szerokim
uśmiechem. - To niesamowite. Pomysły Magnusa są... wow. Brak mi
słów. Też bym tak chciała.
- Cały Magnus taki jest - zaśmiał
się, widząc jej smutną buźkę. - Było cudownie - przymknął
oczy, a jego twarz wyrażała całkowite zadowolenie.
Czuł się tak, jakby był panem
świata. W chwili obecnej był bardzo zadowolony ze swojego życia.
Miał wspaniałego chłopaka.
- To wiele lepsze niż mój wypad do
kina z Simonem - zażartowała. - No ale nie skończyłeś mówić,
co robiliście w Hiszpanii - przypomniała.
Alec usiadł gwałtownie i zrobił
przerażoną minę. Zaraz potem się roześmiał i ponownie opadł na
poduszki.
- Na pewno ci tego nie powiem -
odpowiedział szczerze. - To już nie twoja sprawa. Poza tym kto jak
kto, ale ty chyba się powinnaś domyślić. To było ostatnie
miejsce, jakie odwiedziliśmy - dodał z dumą.
- Oj, no powiedz mi! - uderzyła go
lekko. - Jakaś podpowiedź? - zapytała z uśmiechem.
- Mmmm... - zamyślił się. -
Hiszpania to gorący kraj - przyznał ostrożnie. - I nie chodzi mi
tylko o temperaturę powietrza.
Izzy myślała i już po kilku chwilach
zrobiła większe oczy.
- Nieeee - pokręciła głową. - Alec!
- zaśmiała się głośno. Lightwood się zaczerwienił i spuścił
wzrok. Wiedział, że jego siostra wpadła na to, czym się zajmowali
w stolicy tego kraju, ale nie był na nią o to zły. Sam w końcu ją
na to naprowadził. - Gdzie idziesz? - zapytała i ruszyła za nim,
kiedy jej brat poszedł w stronę drzwi.
- Muszę coś zjeść, bo jestem głodny
- przyznał szczerze. - Już ci wszystko powiedziałem, więc mogę
to zrobić, prawda?
- A nie idziesz jeszcze spać? -
zaciekawiła się. - Przecież w nocy nie pospałeś za długo -
przypomniała ze śmiechem.
- Izzy, jestem głodny! - krzyknął. -
Pośpię później.
"Śmietanka Magnusa, mimo iż
bardzo dobra, nie sprawia, że jestem nasycony. Muszę coś zjeść.",
pomyślał.
Isabelle przystanęła na moment, a
potem roześmiała się głośno. Szybko go dogoniła i zaczęła
zagadywać.
- Co Magnusa? - zapytała z
niedowierzaniem.
- Nic - odpowiedział, uciekając
wzrokiem. Siostra patrzyła na niego z szerokim uśmiechem. - Nie
powiedziałem tego na głos, prawda?
- Powiedziałeś! - wykrzyknęła
wesoło i złapała go pod ramię. - Chodźmy do tej kuchni, bo
przecież się nie najadłeś - brat posłał jej mordercze
spojrzenie. Dalej nie mógł sobie wybaczyć tego, że powiedział
coś takiego głośno. To do niego niepodobne. Miało zostać tylko i
wyłącznie w jego umyśle! - Już się nie wymigasz, skarbie.
- Jesteś zboczona, Isabelle -
przyznał, ale posłusznie dał się jej pociągnąć.
Po wydarzeniach, w których
uczestniczył, nie miał serca się na nikogo gniewać. Niewątpliwie
był najszczęśliwszą osobą na świecie.
__________________________________________
Przyznaję, że pisany na szybko z myślą o was wszystkich. Wszystkiego dobrego z okazji Walentynek :*
Widzimy się jutro :)
Jejuuuu boski, boski I jeszcze raz boski rozdział❤❤❤❤ taki boski������������ Nwm co napisac po za tym że rozdział był/jest boski������������❤��
OdpowiedzUsuń~Siatkara17
Ps. Weny ���������� JESTEŚ NAJLEPSZA❤❤❤❤❤❤
DZIĘKI :* ♡♡♡♡♡♡♡
UsuńNiesamowite. Kiedy to czytałam uśmiech nie schodził mi z twarzy tak samo jak rumieńce. Jesteś niedopuszczalnie rewelacyjna♥♥♥♥♥ . Czekam do jutra chodź nie wiem czy wytrzymam ♥♥♥ . Tęsknię za Jasonem♥♥♥ . Pozdrowienia. Dużo veny i czasu ♥♥♥ .
OdpowiedzUsuńTakie było zadanie tego bonusiku ;)
UsuńRozdział pojawił się dzisiaj, za co przepraszam, ale mam nadzieję, że również się podoba. Dzięki i buziaki :* ♡
"Śmietanka Magnusa" musiałam przeczytać kilka razy, żeby do mnie dotarło co przeczytałam!!! Dziewczyno jedziesz po bandzie. Pozdrowienia, veny, czasu, i rozdziału tak dobrego jak reszta.♥ PS. Czekam na Jasona♥
OdpowiedzUsuńTrzeba czasem namieszać; )
UsuńDzięki bardzo :* ♡
Jakie słodkie walentynki :D "- To wiele lepsze niż mój wypad do kina z Simonem" potwierdzam słowa Izzy , też chce , żeby mój chłopak był czarownikiem :D Hahaha, ale i tak końcówka najlepsza. :*
OdpowiedzUsuńTaaak, ja też chcę takiego chłopaka. Może kiedyś na takiego trafimy ;)
UsuńDzięki :*
Już wkrótce nowy rozdział, ale muszę to skomentować :D To takie urocze... Wczorajsze, dla mnie samotne Walentynki były jak każdy inny dzień... Ale ten Bonus na blogu umilił mi wieczór po dłuuuugim dniu w szkole ! Dziękuję ;)Do nexta, pozdrowionka i spóźnione, ale najlepsze życzenia z okazji Walentynek :) A, no i weny oczywiście :)
OdpowiedzUsuńPs. Ja bym się tak szybko nie wyrobiła xDD
Pps. Szkoda że nie było Raphaela i Ragnora, bo mimo iż rozdział świetny (jak zwykle zresztą :P) to mi ich zabrakło. No ale w końcu to blog o Malecu, więc czemu narzekam ?
~Vera<33
Ee tam. 14 luty to też dzień Obłąkanych, także tego haha :D
UsuńDziękuję bardzo, cieszę się, że się podobało :*
Ale Magnus chyba miał zakaz przebywania w Peru, no ale nie będę się czepiać :) Special cudowny i taki romantyczny ❤ Ah chciałabym mieć takiego chłopaka jak Magnus... Singielki łączmy się! :D A tekst o śmietance Magnusa mnie rozwalił, śmiałam się jak głupia :D
OdpowiedzUsuńPs: Widział ktoś nowy odcinek Shadowhunters? Matthew był taki słodki jak rozmawiał z serialowym Magnusem ❤
Weny :*
~ Kocica
Szczegóły ;))
UsuńNie ty jedna, kochana, chciałabyś takiego chłopaka. Ale Aleciem też bym nie pogardziła :D
Dzięki bardzo :*
I pewnie, że oglądałam. Już w środę, zaraz jak był z napisami :D Alec chciał mu coś powiedzieć! Po tym jak ten się przyznał, że coś w nim odblokował. Ja widziałam jego wahanie! Mega słodcy ♡♡♡