niedziela, 14 lutego 2016

BONUS WALENTYNKOWY

Isabelle szła niespiesznie wzdłuż korytarzy Instytutu, zastanawiając się po drodze, czy jej drogi brat już wrócił. Na śniadaniu go nie było, ale nie była tym bardzo zdziwiona. Wiedziała, że skoro był u Magnusa, to pewnie nie pospał za długo. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że wczoraj były Walentynki. Szczerze mówiąc, była bardzo ciekawa co też ten czarownik tym razem wymyślił. Jakoś nie chciało jej się wierzyć w to, że była to tylko zwykła kolacja. Bane jest zbyt niezwykły, by poprzestać tylko na czymś takim. Jego pomysły zawsze wykraczały poza normę. Były bardzo kreatywne i nigdy się nie powtarzały. Już nie mogła się doczekać, aż przyszpili Aleca, by opowiedział jej, co robili. Wiedziała, że chłopak i tak to uczyni, chociaż będzie udawał, że robi to bardzo niechętnie. Samo patrzenie na niego, kiedy mówił o tym, jakimi to znowu niespodziankami uraczył go jego partner, było dla niej przyjemnością. Jej brat nigdy nie był typem romantyka, ale podobało mu się to, jak Magnus go traktował. Najwyraźniej lubił być dopieszczany, a Bane z pewnością go dopieszczał. W zasadzie działało to w dwie strony, bo Alec też się w to angażował. Naprawdę miło było na nich patrzeć i kiedy razem pracowali, ale i prywatnie też. Stanowili całkiem niezłą drużynę, bo świetnie się dogadywali. Czarownik był coraz częstszych gościem w Instytucie, ale nikomu to nie przeszkadzało. Mając go po swojej stronie mogli zdziałać wiele więcej niż dotychczas, a że przy okazji budował się na tym związek jego i jej brata to swoją drogą. Nie wszyscy przecież musieli wiedzieć, co jest tak naprawdę celem wizyt Magnusa w ich twierdzy. Czarownik nie naciskał na Aleca, jeżeli chodziło o to, że do tej pory nie powiedział o nim ich rodzicom, ale oboje wiedzieli, że nie mogą cały czas być ze sobą w ukryciu. Już ich to powoli zaczęło męczyć i Izzy także, bo przejmowała się losem swojego brata, ale cóż. Nie mogła przecież zrobić czegoś wbrew ich woli. Mimo wszystko nie była wścibska i nie potrafiłaby chyba im tego uczynić. Za bardzo ich uwielbiała i jak na początku miała wątpliwości co do nich razem, tak teraz wiedziała, że jej brat nie mógłby trafić lepiej. Magnus był jego przeciwieństwem i jednocześnie drugą połówką. Jaki ten los potrafił być przewrotny, pomyślała, kiedy przekraczała próg pokoju najstarszego z jej rodzeństwa.
Alec podniósł głowę, kiedy tylko poczuł, że materac łóżka, na którym obecnie leżał, ugina się pod nieznanym mu jeszcze ciężarem. Otworzył oczy i niezwykle zaspanym wzrokiem spojrzał na swoją siostrę, która jak gdyby nigdy nic przysiadła u jego boku, zupełnie nie przejmując się tym, że przerywa mu w ten sposób drzemkę. Rzucił jej nienawistne spojrzenie i przewrócił się na drugi bok. Dziewczyna zaśmiała się głośno z jego zachowania, ale nie skomentowała go w inny sposób. Postanowiła sobie, że da mu chwilkę czasu na przebudzenie się i powrót do świadomości, bo w zasadzie nie wiedziała, o której wrócił i ile spał.
- Przyszłaś mnie męczyć, prawda Izzy? - zapytał po dłuższej chwili.
Jego głos był stłumiony, bo cały czas chował głowę w poduszce.
- Oj tam zaraz męczyć - zaśmiała się. - Przyszłam ci opowiedzieć, jak mi minął wczorajszy dzień - przyznała. - Mówiłam ci, że wychodzę z Simonem?
- Mówiłaś - odpowiedział. - I wiem, że nie po to przyszłaś.
- Pewnie, że nie po to. To znaczy, jak chcesz, to mogę ci opowiedzieć o swojej walentynkowej randce, ale znacznie bardziej chcę posłuchać, co dla ciebie tym razem wymyślił Magnus. Uwielbiam go i lubię słuchać, jak o nim mówisz - przyznała szczerze. - Jestem po prostu ciekawa.
- Jesteś okropna - sprostował jej brat i nareszcie się do niej odwrócił.
Na jego twarzy widniał szeroki, pełen zadowolenia uśmiech, a ona widząc go takiego szczęśliwego, również nie mogła powstrzymać owej reakcji. Alec wyglądał jak ktoś, kto wygrał główną nagrodę w wielkiej kumulacji i nie miał zamiaru się nią z kimkolwiek dzielić. Patrząc na niego, śmiało można było stwierdzić, że jego wczorajszy wieczór a i pewnie też noc należały do udanych.
- To co? Powiesz mi, czemu się tak szczerzysz czy mam spadać? - zapytała.
Jej też udzielił się dobry humor brata. Kiedy tak leżał na łóżku, wyglądał na niezwykle wypoczętego, mimo tego iż spał zapewne nie dłużej niż trzy godziny. Przeciągnął się i zamruczał z zadowoleniem, co tylko spotęgowało ten efekt. Można go było teraz porównać do rozleniwionego kocurka, który tylko czeka, aż ktoś go podrapie za uszkiem.
- Oj Izzy, nie wiem czy powinienem ci mówić o tym, gdzie byłem, czy nie - rzekł po kolejnej dłuższej chwili. - Obawiam się, że możesz być zazdrosna, że ja mam mojego cudownego Magnusa a ty nie - zaśmiał się i spojrzał na nią znacząco.
Isabelle uderzyła go poduszką w ramię i odpowiedziała:
- No to zdradź mi, gdzie ten twój cudowny Magnus cię tym razem zabrał.
Wiedziała, że może się spodziewać ciekawej opowieści, bo wystarczyło tylko spojrzeć na chłopaka, który przed nią siedział. Rozpływał się na samo wspomnienie imienia Bane'a.
- Lepiej zapytaj, gdzie on mnie nie zabrał - odpowiedział, akcentując ostatnie dwa słowa i rzucając jej znaczące spojrzenie. Izzy zmarszczyła brwi i patrzyła na niego nic nierozumiejącym wzrokiem. O co mu chodziło? - Byliśmy we Włoszech, w Australii, we Francji, w Chinach, w Czechach... - zaczął wymieniać, ale ta szybko mu przerwała.
- Co ty gadasz? - zdziwiła się. - Jak to możliwe? Na serio byliście w tylu miejscach? - dodała niedowierzająco.
Alec pokiwał głową, po czym wspierając się na łokciu, podsunął się, by być bliżej niej. Położył głowę na jej udach i zapatrzył się w sufit. Z jego ust nie znikał ten pełen zadowolenia uśmieszek, chociaż on sam wydał się jej teraz bardziej odległy. Jakby był gdzieś indziej, mimo iż jego ciało było cały czas w jednym i tym samym miejscu. Tylko gdzie były jego myśli?
- Byliśmy - przyznał szczęśliwy. - W tych i jeszcze wielu innych. Bądź cicho, to ci opowiem - obiecał, na co dziewczyna od razu się zgodziła.
Chwilę zastanawiał się, jak tę historię zapoczątkować, ale ostatecznie stwierdził, że może jej powiedzieć wszystko, omijając jedynie co pikantniejsze momenty. Zaczął więc mówić, po raz kolejny pozwalając na to, by porwał go wir wspaniałych wspomnień z minionego wieczoru i nie tylko.

***

Szedł do swojego chłopaka trochę niespokojny, bo nie wiedział, czego tym razem mógł się spodziewać. Magnus zawsze go zaskakiwał, ale do tej pory się nie bał, a teraz trochę tak. Walentynki to w końcu czas zakochanych. Bał się więc, że Bane wyskoczy z jakimiś serduszkami, kwiatami czy różowymi dodatkami. Zgoda, sam mu kupił kwiaty, które teraz niósł w ręce, ale zrobił to dlatego, że czarownik lubił je dostawać. On się wcale na nich nie znał, ale pani w kwiaciarni poleciła mu, żeby wziął czerwone róże, co też uczynił. To podobno jakaś symbolika, której on za nic nie mógł pojąć. Tak więc kroczył ku mieszkaniu swojego chłopaka, niosąc mu pięknie przyozdobiony tuzin róż, mając na sobie dobrze wykrojone spodnie i ładnie dopasowaną koszulę, która świetnie opinała się na jego klatce piersiowej i bojąc się tego, co może tam spotkać. Byłby zadowolony ze zwykłej kolacji i spędzeniu wspólnie czasu, ale wiedział, że nie ma co się oszukiwać, bo jego niezwykle oryginalny partner na pewno wymyśli coś równie oryginalnego co on sam. Alec wiedział, że jego strach jest irracjonalny, ale naprawdę nie mógł się go pozbyć. Trochę bawiła go myśl, że nie boi się stawić czoła demonom, a ma ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie, bo jego własny chłopak zaprasza go do siebie z okazji Walentynek.
Kiedy był już przed kamienicą, w której mieściło się mieszkanie czarownika, czuł się, jakby mu coś ściskało żołądek. Raz kozie śmierć, postanowił jednak i ruszył przed siebie. Obawiał się, że gdyby stał dłużej i zaczął o tym rozmyślać, mógłby obrać drogę powrotną, a nie mógł tego zrobić, bo to sprawiłoby Magnusowi przykrość. Szybko pokonał ostatnie dzielące go od czarownika metry i zapukał do drzwi, po czym wszedł bez odpowiedzi do środka. Niby nie musiał się zapowiadać, ale mimo wszystko to zrobił. Był dobrze wychowany.
- Magnus? - zapytał i wszedł wgłąb mieszkania.
Zapytany wyszedł z salonu i oparł się nonszalancko o najbliższą ścianę. Splótł ręce za plecami i przygryzł dolną wargę, wpatrując się tylko i wyłącznie w czarnowłosego. Wypiął się lekko i jego stronę i dopiero wtedy się przywitał.
- Dzień dobry - powiedział, bo bądź co bądź było jeszcze wczesne popołudnie.
Alec szybko pokonał dystans, jaki ich dzielił i z cichym pomrukiem wpił się w jego usta.
- Bardzo dobrze wyglądasz - przyznał, kiedy już się odsunął, bo naprawdę mu się spodobało to, jak ten się dzisiaj prezentował.
Bane na dzisiejszą randkę założył jasne spodnie i ciemniejszą o odcień koszulę. Szyję owinął kolorowym szalem, ale przecież nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. Twarz jak zwykle przyozdobił drobnym makijażem, a włosy brokatem. Uwielbiał tego błyszczącego mężczyznę i nie zamieniłby go na nikogo innego.
- Dziękuję - zaśmiał się swobodnie, bardzo uradowany tym miłym powitaniem. - Dla mnie? - zapytał, wskazując na bukiet, który ten nadal trzymał w dłoni.
-Tak - zgodził się Alec i mu je podał. - To również - powiedział jeszcze i wyciągnął w jego stronę kartonik z jego ulubionymi czekoladkami, które notabene mało nie kosztowały, ale zdecydowanie były warte swojej ceny. - Nie miałem pojęcia, czy chciałbyś dostać coś jeszcze - dodał cicho. - Wszystkiego dobrego - uśmiechnął się.
- Dziękuję - odpowiedział szczęśliwy Bane i pocałował go w policzek. - A do pełni szczęścia brakuje mi tylko twojej obecności - stwierdził i wyminął go, kierując się do kuchni.
- Słodzisz, Magnus - zaśmiał się Lightwood, ruszając w ślad za nim.
Zdziwił się, kiedy nigdzie nie zobaczył nakrytego stołu, bo myślał, że skoro mają się spotkać w mieszkaniu czarownika, to tutaj też zjedzą. Nie bardzo chciał się teraz tłuc po jakiejś drogiej restauracji pełnej zakochanych parek. Może i nie był romantykiem, ale mimo to ten dzień chciał spędzić tylko i wyłącznie ze swoim mężczyzną.
- Walentynki - powiedział Magnus, jakby to miało cokolwiek wyjaśniać i wzruszył ramionami, przerywając tym samym potok myśli chłopaka. - Nic nie poradzisz - dodał i obrócił się do niego, by puścić mu oczko. - Piękne kwiaty - zdążył jeszcze powiedzieć, zanim nie wsadził ich do wazony z wodą. - Czerwone róże - rzekł cicho, jakby do siebie. Po chwili jednak ponownie odwrócił się do chłopaka i wyciągnął do niego dłoń. - Piękne - powtórzył, kiedy Alec znalazł się blisko niego. Pocałował go delikatnie, by pokazać mu, jak bardzo mu się ten gest spodobał. - Ja też coś dla ciebie mam, ale nie jest to nic materialnego. Mimo to mam nadzieję, że mój prezent przypadnie ci do gustu - wyznał, patrząc mu w oczy i przeczesując mu włosy palcami.
- Magnus - zaczął Alec, wzdychając. - Naprawdę nic nie potrzebuję.
- Ale ja się tak bardzo postarałem, żeby to zorganizować - postanowił spróbować z innej strony. - Naprawdę chciałbym cię tam zabrać - przyznał.
- Gdzie? - skapitulował, bo nie mógł już wytrzymać tego proszącego wzroku swojego partnera.
- Zobaczysz - odparł uradowany Bane i cały w skowronkach pociągnął go w stronę swojego gabinetu. - Zaplanowałem nam dzisiejszy dzień, odwiedzimy parę miejsc - mówił wesoło.
- Jakich miejsc? - zapytał ostrożnie Nocny Łowca.
- Niespodzianka - odpowiedział tamten i uśmiechnął się do niego tajemniczo.
Zatrzymali się na środku pokoju, a oczom Aleca ukazał się otwarty portal. Spojrzał na Magnusa, ale ten jedynie wzruszył ramionami.
- Co ty kombinujesz, Bane? - zaśmiał się.
Czarownik roześmiał się głośno, widząc jego zaciekawione spojrzenie i już bez zbędnych ceregieli złapał go za rękę, ciągnąc w stronę portalu. Lightwood początkowo się zapierał, utrudniając tym samym zadanie Magnusa.
- Jejku, Alec - westchnął. - Mógłbyś chociaż raz mi zaufać - po tych słowach Nocny Łowca przewrócił oczami i przestał uniemożliwiać mu zaprowadzenie siebie w odpowiednie miejsce. Ufał mu przecież bezgranicznie. - Daj mi wolną rękę - poprosił. - Ja nas poprowadzę - dodał jeszcze i zapatrzył się w jego oczy. Alec uśmiechnął się niepewnie, ale ostatecznie kiwnął głową, zgadzając się na jego pomysł. Co ma być to będzie, pomyślał i sięgnął do jego ust. - No więc do dzieła - powiedział uradowany i ruszył przed siebie.
Czarnowłosy bardzo bał się tego, co go spotka po drugiej stronie. Kiedy już poczuł, że już może bez żadnych trudności stanąć na ziemi i tak nie otworzył oczu. Stał z opadniętymi powiekami i wsłuchiwał się w to, co go otacza.
- No proszę cię - zaśmiał się Bane. - Spójrz na mnie - powiedział i cmoknął go w policzek. Lightwood westchnął głęboko, ale zrobił to, o co go ten prosił. Ujrzał go stojącego przed sobą i uśmiechającego się szeroko. - Jesteśmy na miejscu. To nasz pierwszy przystanek - przyznał przyznał dumą, oglądając dokładnie zmiany dokonujące się na jego twarzy.
Alec rozglądał się wyraźnie zdumiony tym, gdzie wylądowali.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał, a w jego oczach można było dojrzeć wesołe iskierki.
Stali bowiem na skraju jakieś góry, a przed ich oczami rozciągało się bliżej nieznane Nocnemu Łowcy miasto. Był pewien, że nie mogli być w Nowym Jorku, bo powietrze, jakie ich owiewało było dużo czystsze i cieplejsze. Cały krajobraz zapierał dech w piersiach. Niesamowity widok.
- W Peru – przyznał szczerze. - Miałeś kiedyś okazję być? - zaciekawił się. Lightwood pokręcił przecząco głową, a Magnus pociągnął go za rękę w dół. - No chodź, chyba nie będziesz tutaj tak stał, co? - zeszli z góry. - Właśnie w te sposób chciałbym spędzić ten dzień. Pokaże ci najpiękniejsze miejsca na świecie – pochwalił się. - Świetny pomysł, prawda? - Alec pokiwał głową. Był bardzo oszołomiony i ledwo docierały do niego słowa wypowiadanie przez jego chłopaka. - Machu Picchu to najsłynniejsze z zachowanych miast Inków. Są bardzo stare – przyznał. - Ale bardzo piękne. Góry, które nas otaczają mają ponad 2000 m. Zazwyczaj odwiedza je mnóstwo Przyziemnych, ale my mamy szczęście, bo dzisiaj za wielu ich nie spotkamy – uśmiechnął się szeroko.
Alec odwzajemnił uśmiech i splótł ich palce, co szybko zostało nagrodzone długim pocałunkiem. Nie wyobrażał sobie czegoś takiego. Widok był naprawdę piękny. Nigdy nie czuł się tak jak teraz.
Bardzo dużo czasu spędzili na oglądaniu wszystkich budowli i tego typu rzeczy. Lightwood nigdy nie interesował się historią zarówno Nocnych Łowców jak i Przyziemnych, ale takie wędrowanie z Magnusem i sposób, w jaki czarownik o wszystkim opowiadał, sprawiało, że się nie nudził. Dużo rozmawiali, zwiedzali i żartowali.
Następnym, co odwiedzili, był Most Karola w Pradze. Urzeka on pięknem i jest jedną z największych atrakcji w stolicy Czech. Na balustradzie umieszczono tablicę pamiątkową, która szczególnie spodobała się Nocnemu Łowcy. Gdyby nie Magnus, nigdy by jej pewnie nie zobaczył. Dotknięcie płaskorzeźby przynosi szczęście i Alec nie omieszkał tego nie zrobić. Magnus przyglądał mu się cały czas i uśmiechał szeroko, kiedy ich spojrzenia się spotykały. Widział dokładnie, że jego chłopak się świetnie bawił. Przespacerowali się po Chińskim Murze, chociaż było to zabronione. Oni jednak uznali, że ich te zakazy nie dotyczą i jak gdyby nigdy nic urządzili sobie przechadzkę. Bane zasypywał Lightwood'a gradem informacji, które ten chętnie chłonął. Byli też w Tajlandii i Dubaju. Zwiedzili Operę w Sydney i Malezyjskie Wieże Petronas. Kolejny, przystankiem był Angkor Wat w Kambodży. Angkor to największy kompleks sakralny na świecie, a Angkor Wat to najwspanialsza ze świątyń. Dzięki Bane'owi dowiedział się, że jej budowę zakończono kilka lat przed wzniesieniem paryskiej katedry Notre Dame, którą notabene również zobaczyli. O niej też wiele wiedział. Opowiedział mu nawet opowieść o Dzwonniku z Notre Dame. Podobno znał go osobiście. We Francji zostali dłużej, ponieważ Magnus chciał mu pokazać jeszcze jedną budowlę.
- Nie – powiedział Alec, kiedy już do niego doszli, a on mógł mu się dokładniej przyjrzeć.
Doskonale znał to miejsce, bo już tu kiedyś był. Piękna i ogromna Wieża Eiffla.
- Zapraszam cię na kolację – zaproponował czarownik i wskazał ręką na przygotowany stolik. - Dzisiaj są Walentynki i nie możesz mi odmówić.
- Już dawno po porze kolacji – chciał się wykręcić Lightwood, chociaż rzeczywiście było już bardzo późno.
- Co nie oznacza, że nie możemy nic zjeść – skomentował jego chłopak i posłał mu przepiękny uśmiech.
Alec widząc go takiego zadowolonego, nie mógł mu odmówić. Zresztą nie miał co żałować, bo wszystko było idealne. Idealna kolacja i idealne towarzystwo. Tematów do rozmów też nie brakowało. Buzie im się nie zamykały i dużo się śmiali.
- Naprawdę ci dziękuję, Magnus – powiedział szczerze Alec, kiedy już zakończyli posiłek. - Jest cudownie. Wstyd mi teraz za to, że ode mnie dostałeś tylko kwiaty i nędzne czekoladki.
- Dostałem o wiele więcej, Alec – odpowiedział mu czarownik, wpatrując się intensywnie w jego oczy. - Mam ciebie – dodał cicho.
Lightwood'owi zrobiło się cieplej. Nigdy nie usłyszał od nikogo czegoś tak pięknego. Nie mógł się powstrzymać, by do niego nie podejść i nie ucałować tych jego smakowitych warg.
- Wracamy do domu? - wyszeptał mu prosto do ucha.
- Oj – zaśmiał się Magnus. - Do tego jeszcze daleko.
- To jeszcze nie koniec? - zdziwił się Nocny Łowca.
Bane pokręcił głową, a zaraz dodał:
- To dopiero początek.

***

- Mówię ci, Izzy, to było niesamowite - przyznał nareszcie Alec. - Nie mogę uwierzyć, że początkowo nie chciałem się nigdzie wybierać. Z pewnością bym żałował - westchnął głęboko.
Wiedział, że obrazy, które powstały w jego głowie po minionym wieczorze oraz nocy, na długo pozostaną w jego pamięci, przypominając mu tym samym najlepszą randkę jego życia. Nie mógł uwierzyć, że naprawdę tego wszystkiego doświadczył. Zawsze chciał odwiedzić kilka miejsc, ale dzięki Magnusowi zobaczył ich o wiele więcej. Można by nawet rzec, że zwiedził cały świat. I to w tak krótkim czasie! Niejedna osoba by o tym marzyła, a on miał to za darmo i to ze świetnym towarzystwem. Magnus bardzo mile go zaskoczył i bardzo zaplusował w jego oczach. Alec był oczarowany widokami, które udało mu się zobaczyć, ale samym czarownikiem również. A może i nawet nim bardziej... W każdym bądź razie był pewien, że z kimś innym nie bawiłby się tak dobrze. Czarownik był bardzo mądry i w równie ciekawy sposób o wszystkim mówił. Zrobił na nim doskonałe wrażenie.
- Masz rację - powiedziała ze zdumieniem. - Strasznie ci zazdroszczę - przyznała z szerokim uśmiechem. - To niesamowite. Pomysły Magnusa są... wow. Brak mi słów. Też bym tak chciała.
- Cały Magnus taki jest - zaśmiał się, widząc jej smutną buźkę. - Było cudownie - przymknął oczy, a jego twarz wyrażała całkowite zadowolenie.
Czuł się tak, jakby był panem świata. W chwili obecnej był bardzo zadowolony ze swojego życia. Miał wspaniałego chłopaka.
- To wiele lepsze niż mój wypad do kina z Simonem - zażartowała. - No ale nie skończyłeś mówić, co robiliście w Hiszpanii - przypomniała.
Alec usiadł gwałtownie i zrobił przerażoną minę. Zaraz potem się roześmiał i ponownie opadł na poduszki.
- Na pewno ci tego nie powiem - odpowiedział szczerze. - To już nie twoja sprawa. Poza tym kto jak kto, ale ty chyba się powinnaś domyślić. To było ostatnie miejsce, jakie odwiedziliśmy - dodał z dumą.
- Oj, no powiedz mi! - uderzyła go lekko. - Jakaś podpowiedź? - zapytała z uśmiechem.
- Mmmm... - zamyślił się. - Hiszpania to gorący kraj - przyznał ostrożnie. - I nie chodzi mi tylko o temperaturę powietrza.
Izzy myślała i już po kilku chwilach zrobiła większe oczy.
- Nieeee - pokręciła głową. - Alec! - zaśmiała się głośno. Lightwood się zaczerwienił i spuścił wzrok. Wiedział, że jego siostra wpadła na to, czym się zajmowali w stolicy tego kraju, ale nie był na nią o to zły. Sam w końcu ją na to naprowadził. - Gdzie idziesz? - zapytała i ruszyła za nim, kiedy jej brat poszedł w stronę drzwi.
- Muszę coś zjeść, bo jestem głodny - przyznał szczerze. - Już ci wszystko powiedziałem, więc mogę to zrobić, prawda?
- A nie idziesz jeszcze spać? - zaciekawiła się. - Przecież w nocy nie pospałeś za długo - przypomniała ze śmiechem.
- Izzy, jestem głodny! - krzyknął. - Pośpię później.
"Śmietanka Magnusa, mimo iż bardzo dobra, nie sprawia, że jestem nasycony. Muszę coś zjeść.", pomyślał.
Isabelle przystanęła na moment, a potem roześmiała się głośno. Szybko go dogoniła i zaczęła zagadywać.
- Co Magnusa? - zapytała z niedowierzaniem.
- Nic - odpowiedział, uciekając wzrokiem. Siostra patrzyła na niego z szerokim uśmiechem. - Nie powiedziałem tego na głos, prawda?
- Powiedziałeś! - wykrzyknęła wesoło i złapała go pod ramię. - Chodźmy do tej kuchni, bo przecież się nie najadłeś - brat posłał jej mordercze spojrzenie. Dalej nie mógł sobie wybaczyć tego, że powiedział coś takiego głośno. To do niego niepodobne. Miało zostać tylko i wyłącznie w jego umyśle! - Już się nie wymigasz, skarbie.
- Jesteś zboczona, Isabelle - przyznał, ale posłusznie dał się jej pociągnąć.

Po wydarzeniach, w których uczestniczył, nie miał serca się na nikogo gniewać. Niewątpliwie był najszczęśliwszą osobą na świecie.

__________________________________________

Przyznaję, że pisany na szybko z myślą o was wszystkich. Wszystkiego dobrego z okazji Walentynek :*
Widzimy się jutro :)

12 komentarzy:

  1. Jejuuuu boski, boski I jeszcze raz boski rozdział❤❤❤❤ taki boski������������ Nwm co napisac po za tym że rozdział był/jest boski������������❤��
    ~Siatkara17
    Ps. Weny ���������� JESTEŚ NAJLEPSZA❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite. Kiedy to czytałam uśmiech nie schodził mi z twarzy tak samo jak rumieńce. Jesteś niedopuszczalnie rewelacyjna♥♥♥♥♥ . Czekam do jutra chodź nie wiem czy wytrzymam ♥♥♥ . Tęsknię za Jasonem♥♥♥ . Pozdrowienia. Dużo veny i czasu ♥♥♥ .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie było zadanie tego bonusiku ;)
      Rozdział pojawił się dzisiaj, za co przepraszam, ale mam nadzieję, że również się podoba. Dzięki i buziaki :* ♡

      Usuń
  3. "Śmietanka Magnusa" musiałam przeczytać kilka razy, żeby do mnie dotarło co przeczytałam!!! Dziewczyno jedziesz po bandzie. Pozdrowienia, veny, czasu, i rozdziału tak dobrego jak reszta.♥ PS. Czekam na Jasona♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba czasem namieszać; )
      Dzięki bardzo :* ♡

      Usuń
  4. Jakie słodkie walentynki :D "- To wiele lepsze niż mój wypad do kina z Simonem" potwierdzam słowa Izzy , też chce , żeby mój chłopak był czarownikiem :D Hahaha, ale i tak końcówka najlepsza. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, ja też chcę takiego chłopaka. Może kiedyś na takiego trafimy ;)
      Dzięki :*

      Usuń
  5. Już wkrótce nowy rozdział, ale muszę to skomentować :D To takie urocze... Wczorajsze, dla mnie samotne Walentynki były jak każdy inny dzień... Ale ten Bonus na blogu umilił mi wieczór po dłuuuugim dniu w szkole ! Dziękuję ;)Do nexta, pozdrowionka i spóźnione, ale najlepsze życzenia z okazji Walentynek :) A, no i weny oczywiście :)
    Ps. Ja bym się tak szybko nie wyrobiła xDD
    Pps. Szkoda że nie było Raphaela i Ragnora, bo mimo iż rozdział świetny (jak zwykle zresztą :P) to mi ich zabrakło. No ale w końcu to blog o Malecu, więc czemu narzekam ?

    ~Vera<33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ee tam. 14 luty to też dzień Obłąkanych, także tego haha :D
      Dziękuję bardzo, cieszę się, że się podobało :*

      Usuń
  6. Ale Magnus chyba miał zakaz przebywania w Peru, no ale nie będę się czepiać :) Special cudowny i taki romantyczny ❤ Ah chciałabym mieć takiego chłopaka jak Magnus... Singielki łączmy się! :D A tekst o śmietance Magnusa mnie rozwalił, śmiałam się jak głupia :D
    Ps: Widział ktoś nowy odcinek Shadowhunters? Matthew był taki słodki jak rozmawiał z serialowym Magnusem ❤
    Weny :*
    ~ Kocica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczegóły ;))
      Nie ty jedna, kochana, chciałabyś takiego chłopaka. Ale Aleciem też bym nie pogardziła :D
      Dzięki bardzo :*
      I pewnie, że oglądałam. Już w środę, zaraz jak był z napisami :D Alec chciał mu coś powiedzieć! Po tym jak ten się przyznał, że coś w nim odblokował. Ja widziałam jego wahanie! Mega słodcy ♡♡♡

      Usuń