- Czyli tak właściwie co? - zapytał
Ragnor, oczekując od któregokolwiek ze swoich przyjaciół
podsumowania ich rozmowy.
Problem tkwił w tym, że żadne z nich
nie miało pojęcia, co mu odpowiedzieć. Pytań pojawiało się
coraz więcej, a odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. Byli zupełnie
bezradni i nie wiedzieli, co począć dalej. Magnus najchętniej
pozbyłby się nurtującego go problemu, co wiązało się z
odesłaniem dziewczyny do swojego wymiaru, ale to z kolei oznaczało
poddanie się, a on z natury był taki, że raczej się nie poddawał.
Nie to, żeby miał w sobie jakąś chorą ambicję, co to to nie.
Wolał jednak zakończyć to, co już zaczął.
Od kilkunastu minut siedzieli w kuchni
czarownika i próbowali wymyślić, co teraz zrobić. Starali się
też poskładać do kupy wszystkie posiadane już informacje. Aaron
też chciał uczestniczyć w tej naradzie, bo póki co odkąd się tu
znajdował, nie dowiedział się niczego istotnego. Ragnor był
jednak absolutnie temu przeciwny. Nie ufał Nocnym Łowcom i nie
zamierzał tego zmieniać, dlatego kategorycznie zabronił chłopakowi
iść za nimi i uczestniczyć w ich bądź co bądź prywatnej
rozmowie. Alec w tym samym czasie poszedł do łazienki, przez co
blondyn musiał zostać sam.
- Nie mam pojęcia, Ragnor - odezwał
się nareszcie czarownik, wzdychając głęboko. - Mam wrażenie, że
ona prowadzi z nami jakąś gierkę. Żeby tego było mało, chyba
próbuje przeciągnąć Aleca na swoją stronę - wyznał, opierając
się o szafkę za sobą. Już wcześniej wstał, bo najzwyczajniej w
świecie nie mógł usiedzieć w miejscu. Nie potrafił sobie
wytłumaczyć, dlaczego dał jej się tak podejść. Poprzednimi
razy, kiedy wchodził do pokoju, w którym się znajdowała, zawsze
nakładał zarówno na siebie jak i na osoby mu towarzyszące barierę
ochronną. Dzięki temu nie mogła im nic zrobić. A teraz co? Nie
zrobił tego. Nie pomyślał o realnym zagrożeniu, jakie groziło im
z jej strony. Kiedy zaatakowała Ragnora, nie nałożył jej, bo
mieli tylko porozmawiać. Może i był naiwny, ale naprawdę wierzył
w to, że nic im się przez nią nie stanie. Przecież tak mówił
Alec. A Alec nie oszukiwał. Przecież jego by nie okłamał! Poza
tym kiedy dzisiaj udał się do pomieszczenia, bariera ochronna
wydała mu się zbędna. Dziewczyna spała i nawet nie podejrzewał,
że tak szybko się ocknie, a już na pewno nie, że zrobi to, kiedy
nadal będą w środku! - Wiesz tyle ile my. Nic mniej, nic więcej -
podsumował.
Czuł, że ciągłe rozmyślanie na
jeden i ten sam temat go nużą i wprowadzają w dziwny nastrój.
- No to może wyjaśnisz, dlaczego w
salonie siedzi ten młodzik - spróbował z innej strony, bo
wiedział, że nic więcej w poprzedniej kwestii nie wskóra. Zdawał
sobie sprawę z tego, że sytuacja wyglądała coraz gorzej i
szczerze mówiąc, łudził się, że Magnus i Cate na coś wpadli,
kiedy on leżał nieprzytomny. Nie miał im za złe, że tak się nie
stało, ale wiedział, że trzeba podjąć jakieś kroki i to jak
najszybciej. Czas mijał, a oni nadal byli w punkcie wyjścia.
Wszystkie ich hipotezy zatrzymywały się w jednym punkcie. Nieważne
ile razy by je zaczynali od nowa analizować, nie mogli doszukać się
kruczka. Czegoś co im do tej pory cały czas uciekało. - Jakoś nie
przypominam sobie, żebyś prosił któregoś ze znajomych
Lightwood'a o pomoc - dodał z kpiną w głosie.
Bane pokręcił głową. Był zupełnie
zrezygnowany. Nie chciał się kłócić, nie miał już na to siły.
Znał zdanie Ragnora i wiedział, że mu się to nie spodoba, no ale
proszę. Przecież on też tego nie chciał. Nikogo nie prosił o
pomoc i też był przeciwny obecności Aarona, ale czy teraz mogli
coś zrobić?
- Nie miałem pojęcia, że Alec z nim
przyjdzie - wyznał szczerze, będąc pod nadzorem czujnego
spojrzenia zielonoskórego. Przez cały czas je na sobie czuł. -
Powtarzałem mu, żeby nikomu nie zdradzał tego, co tu się
wyprawia. Zdaje sobie sprawę z tego, że to tajna sprawa i tylko
nieliczni mogą o niej wiedzieć. Mówiąc nieliczni, mam na myśli
jego i naszą trójkę. Nikogo więcej nam nie potrzeba - zastrzegł
szybko.
Cate przewróciła oczami. Ta ich
dyskusja do niczego nie prowadziła.
- Tak, Magnus - zgodziła się. - My to
wiemy, tylko co z Aleciem? On też o tym wie? - trochę go
podpuszczała.
Uniosła wysoko brew, oczekując
odpowiedzi. Ta szybko nadeszła i była taka, jakiej się można było
spodziewać.
- Oczywiście, że wie - powiedział i
niemal jęknął. - Przecież już wam o tym mówiłem. Aaron się go
uczepił i za nim przylazł - wyjaśnił. - Alec nie mógł go
odgonić, więc ostatecznie się na to zgodził. Też mu się to nie
podobało i wierzcie mi, już mnie za to przepraszał. Szczerze
mówiąc, to na jego miejscu postąpilibyśmy tak samo - stwierdził.
Był pewien, że Alec mówił prawdę, ale nie miał jeszcze czasu,
by to wszystko przemyśleć, więc mówił, co mu przyszło na myśl.
Nie wiedział, jak się do tego ustosunkować, ale wolał trzymać
stronę swojego chłopaka. - Zadzwoniłem do niego z informacją, że
go potrzebujemy, bo nie możemy zapanować nad tą tam - machnął
ręką w kierunku wyjścia z kuchni. Chciał pewnie tym gestem
wskazać pokój dziewczyny, ale znajdowali się za daleko, by mu się
to udało. Poza tym było to zbędne, bo i tak wszyscy wiedzieli, o
kogo mu chodziło i wiedzieliby również, gdyby tego nie zrobił. -
Dobrze wiecie, że jest nam potrzebny, bo tylko on może się z nią
porozumieć. Poza tym naprawdę chciałem, żeby tu ze mną był! Nie
możecie być na mnie o to źli - dodał już odrobinę wyprowadzony
z równowagi.
- Proszę cię, Magnus - zaczął
Ragnor, a po tonie jego głosu można było zgadnąć, że nie ma
takiego samego zdania jak on i będzie próbował je podważyć. Z
nim już tak było. Zawsze starał się postawić na swoim. - Nie
chcesz nam chyba powiedzieć, że twój cudowny Alec - w tym momencie
Magnus przewrócił oczami, ale kultura przeważyła, więc nawet nie
próbował mu przerywać - nie potrafił poradzić sobie z jednym
natrętem. Rozumiem, gdyby zaatakowało go pięciu zamaskowanych
napastników, ale jeden, zupełnie nieszkodliwy? - prychnął,
niewzruszony wcześniejszym gestem przyjaciela. - No, wybacz, ale
jakoś nie chce mi się w to wierzyć. A co do porozumiewania się,
to jakoś nie widzę, żeby przyniosło nam to jakieś konkretne
skutki. W dalszym ciągu nie wiemy ani dlaczego mnie zaatakowała,
ani co nią kierowało, ani... - zawahał się i wyrzucił ręce w
górę. - Ani nic! - zakończył nieporadnie. Nie zamierzał się
wycofywać. - I teraz jakoś nie widzę, żeby nam pomagał. Siedzi
pewnie w salonie i gada z tym swoim kumplem. Tak to już z nimi jest
- narzekał. - Nie zajmują się niczym produktywnym, marnując tylko
czas swój i wszystkich wokół. A potem się szczycą, że są tacy
wspaniali!
- Chyba zbaczasz z tematu - prychnął
Magnus, któremu najwidoczniej udzielił się ponury nastrój
przyjaciela. - Nie rozmawialiśmy o tym, o czym ty teraz mówisz.
Prosiłbym cię również, żebyś nie mówił tak o Alecu. Nie mierz
wszystkich swoją miarą - poprosił, chociaż ton jakim to mówił,
nie sugerował prośby a raczej rozkaz. - Myśl racjonalnie i nie
patrz na niego jak na ogół Nocnych Łowców. On naprawdę taki nie
jest.
- Ja mam myśleć racjonalnie?! -
podniósł głos. Cate, mimo iż się nie wtrącała w ich rozmowę,
która z minuty na minutę stawała się coraz bardziej ostrzejsza,
cały czas ich słuchała i stała w pobliżu, mając nadzieję, że
w razie wypadku mogłaby interweniować i nie dopuścić do tego, że
skoczyliby sobie do gardeł. Właściwie to już niewiele im do tego
brakowało, ale oczywiście jak to mężczyźni wyznawali zasadę
"nie ma krwi, nie ma żalu" i pewnie byliby na nią źli,
jeśliby im teraz przerwała. Swoją drogą była też ciekawa, jak
pociągną tę rozmowę, która coraz bardziej wydawała jej się być
nie na temat. - Się odezwał - prychnął zielonoskóry donośnie. -
Mówisz mi, żebym myślał racjonalnie, a sam co robisz?! Alec to,
Alec tamto. Alec jest święty, prawda? - powiedział mocno
przesłodzonym głosem. - Wystarczyło, żeby opowiedział ci
historyjkę na temat tego, jak to był osaczony przez innego Nocnego
Łowcę - zaakcentował ostatnie słowa - i ty od razu mu wierzysz!
Nie wydaje ci się to wszystko dziwne? Lightwood, który walczy z
demonami, nie dał rady jednemu chłopakowi. Biedactwo - rzucił
sarkastycznie. - Nie ufam mu, a już tym bardziej temu jego znajomemu
i nie mam zamiaru uczestniczyć w czymś, w czym on również bierze
udział. O ile obecność Lightwood'a jestem w stanie znieść, tak
tego blondyna nie. Irytuje mnie i już teraz wiem, że nie będę
potrafił z nim współpracować - stwierdził.
Magnus otworzył usta, chcąc pewnie
rzucić jakąś obelgą, co często zdarzało się im obu, kiedy
prowadzili takie zażarte dyskusje, ale w porę je zamknął, nie
wydając z siebie żadnego dźwięku. Dobrze, że się opamiętał,
bo tego typu zachowanie w niczym by teraz nie pomogło. Zdawał sobie
sprawę z tego, że zarówno on jak i Ragnor byli osobami upartymi i
ciężko będzie któremuś odpuścić. Jego zdaniem przyjaciel już
mocno przesadzał.
- Zastanów się, kogo dotyczą twoje
docinki - zaczął ponownie po chwili, krzywiąc się delikatnie.
Głowa znowu zaczęła o sobie przypominać, a ból kumulował się w
okolicach skroni, przez co nie mógł go w żaden sposób zniwelować.
- Mnie, bo nie wygoniłem stąd Aarona, jego, bo tu przyszedł,
chociaż nie ma z tym nic wspólnego czy Aleca, bo w ogóle
istnieje?! - warknął, robiąc groźną minę. W międzyczasie
gdzieś w którejś z szafek trzasnęła szklanka, sygnalizując to
charakterystycznym dźwiękiem pękanego szkła. Cholera! Magnus
naprawdę tego nie planował. Samo tak wyszło. Chyba musiał
zapanować nad sobą i swoją magią, bo ta jak widać wymykała mu
się spod kontroli. - Obecność obcych osób też nie jest mi teraz
na rękę, ale zrozum, że nie miał innego wyjścia. Aaron przez
nieuwagę Aleca słyszał naszą rozmowę telefoniczną. Tę, w
której przekazywałem mu informacje na temat tego, że zostałeś
zaatakowany - wyjaśnił. - Chłopak już i tak za dużo wiedział.
Wystarczyłoby, żeby wypaplał coś niewłaściwej osobie. Poza tym
mam chyba prawo decydować o tym, kto znajduje się w moim
mieszkaniu.
- A co niby o nim wiesz, co? Dlaczego
ma tutaj być?! - chciał wiedzieć. - Proszę cię. Nie mów, że to
twoja decyzja, bo dobrze wiemy, że to twój drogi Alec ją podjął
- prychnął.
- Nie wygoniłem go - przypomniał
cicho, ledwo słyszalnie. - Czyli się liczy. Będę robił wszystko,
żeby go jak najbardziej odciągnąć, ale nie wydaje mi się, żeby
to coś dało. Nie wiem, czy miałeś kiedyś bliższy kontakt z
Nocnymi Łowcami - powiedział, na co od razu usłyszał cichą
wypowiedź w stylu "to nie ja tu lubuję w kontaktach z Nocnymi
Łowcami". Nie spodobało mu się to, bo wiedział, że
mężczyzna pije do związku jego i Aleca, a w tej sprawie nie miał
prawa się wypowiadać. - Zapewniam cię jednak, że są cwani i
wyznają zasadę "wywalili cię drzwiami, wejdź oknem".
Nie mogę obiecać, że Aaron nie będzie się wtrącać, ale
zapewniam, że na długo tu nie zostanie. Już pewnie dzisiaj wróci
z Aleciem do Instytutu - wyznał z goryczą w głosie.
- Nie mniej jednak żądam, żeby po
wszystkim wymazać mu pamięć. Może i teraz daje słowo, że z jego
ust nikt się niczego nie dowie, ale nie wiemy, co może być w
przyszłości - wzruszył ramionami. - Clave jest mściwe. Jeśli
ktoś by im doniósł nawet za sto lat, oni poruszyliby niebo i
ziemię, żeby dowiedzieć się, czy to prawda. Mamy mniejsze prawa.
Ba! Prawie wcale ich nie mamy - pokręcił głową, wyglądając na
mocno zrezygnowanego. - Nie można tego ignorować.
Cate popatrzyła na obu z nich i
stwierdziła, że najgorsza część kłótni już chyba minęła.
Nie miała stuprocentowej pewności, ale tak podejrzewała. Oboje
wyglądali na mocno zdenerwowanych, ale i wykończonych. Nie dziwiła
im się. Sama też byłaby bez sił po takiej intensywnej wymianie
zdań. Wpłynęło to pewnie też na ich psychikę. Miała tylko
nadzieję, że nie sprawi to, że przestaną się teraz do siebie
odzywać. Mogli warczeć, mówić półsłówkami, ale nie nie mówić
nic. Potrzebowała ich.
- To zły pomysł - odezwał się nagle
nowy głos. Oczywiście cała trójka wiedziała, do kogo należy. -
Jestem zdania, że usuwanie fragmentu pamięci Aarona jest zbędne.
Alec zjawił się w pomieszczeniu,
dziwiąc swoim nadejście wszystkich pozostałych. Już od jakiegoś
czasu skupiał się na ich rozmowie, ale dopiero teraz postanowił
się dołączyć. Nie to, żeby podsłuchiwał. Nie musiał. Głośność
prowadzonej dyskusji była tak duża, że nie musiał się wysilać.
Wystarczyło się skupić i wszystko idealnie dolatywało do jego
uszu. Osobiście wolałby, żeby tak nie było, ale nie miał w tej
kwestii nic do gadania. Słyszał też podniesiony głos Magnusa.
Podejrzewał, jak ten musiał się czuć i chciał go wspomóc
chociażby swoją obecnością.
Wszedł do kuchni, a zaraz za nim
wkroczył Aaron, który szybko zajął miejsce na jednym z krzeseł
stojących przy stole. Alec za to podszedł do szafek, stając jakieś
dwa metry od Magnusa. Oparł się o nie i splótł ramiona na piersi,
wpatrując się wyczekująco w Ragnora. Od początku ich znajomości
wiedział, że ten nie zapałał do niego sympatią, ale i tak
dziwnie się czuł, słuchając jego wcześniejszych słów.
- To prywatna rozmowa - odezwał się
mężczyzna, kiedy nareszcie otrząsnął się z własnych rozmyślań.
- Nie wiem, po co przyszedłeś. Gdybyśmy potrzebowali twojego
zdania, to byśmy o nie zapytali.
- Ragnor - upomniała go Cate.
Może i względem Magnusa zachowywał
się bardziej podle, bo przecież byli wieloletnimi przyjaciółmi,
ale ich kłótni słuchała już nie raz i śmiało mogła przyznać,
że bywały gorsze. Jednak jeśli chodziło o Aleca, to rzeczywiście
mógłby się hamować. Nie musiał być od razu niemiły. Chłopak
tylko wyraził swoje zdanie, miał do tego prawo. Poza tym wiadomą
kwestią było to, że prędzej czy później zasięgnęliby po jego
radę.
Ragnor spojrzał przelotnie na Cate,
ale nie skomentował jej zachowania. Bardziej skupił się na Alecu i
zastanawianiu się co też ten będzie mu miał teraz do powiedzenia.
- Prywatna rozmowa, powiadasz -
powiedział rozbawionym tonem i tym razem usłyszał swoje imię,
wypowiedziane poważnym tonem. Magnus najwyraźniej chciał go
powstrzymać przed wypowiedzeniem kolejnych słów, bo wyciągnął
jeszcze do niego rękę, ale on ani myślał przestać. Już się
nasłuchał, teraz sam chciał się wypowiedzieć. - Wybacz, że ci
to powiem - rzekł ironicznie, tak naprawdę wcale mu nie było
przykro z tego powodu - ale drzesz się tak głośno, że nie sposób
to pominąć. Byłeś pewnie doskonale słyszalny na całym
Brooklynie. Poza tym myślałem, że skoro nam nie ufasz to będziesz
chciał mieć nas na oku - dodał, patrząc mu prosto w oczy. Rzucił
mu nieme wyzwanie, które mógł dostrzec tylko on. Atmosfera w
pomieszczeniu zaczęła gęstnieć i chyba każdy był w stanie to
wyczuć. - Przyszliśmy tu tylko dla ciebie.
Po tych słowach Ragnor myślał, że
wyjdzie z siebie. Ten chłopaczek jeszcze śmiał z niego drwić?
Miał czelność mówić mu takie rzeczy? Dobre sobie.
Alec za to patrzył na niego z miną
niewiniątka, ale w jego oczach widniały błyski, bardzo
upodabniające go w tym momencie do chochlika. Mogły je jednak
dostrzec tylko osoby, które go dobrze znały.
- Chyba było to zbędne - przyznał
Ragnor po chwili, którą musiał spędzić na poukładaniu pewnych
spraw. Nie myślał, że z chłopaka Magnusa takie ziółko, żeby mu
się stawiał i sam go prowokował. - Gdybyśmy potrzebowali waszej
pomocy, to byśmy po prostu poprosili - zapewnił go, kłamiąc w
żywe oczy.
Przynajmniej z jego strony było to
kłamstwem, bo nie poprosiłby o pomoc żadnego Nocnego Łowcy. No
dobra, Aleca może tak, jeśli chodziłoby o Magnusa, ten pewnie sam
by tego żądał, ale na pewno nie kogoś takiego jak blondyn, który
siedział przy stole i rzucał mu co jakiś czas lekceważące
spojrzenia. Tego właśnie nienawidził w potomkach Nefilim!
Wywyższali się i na każdym kroku pokazywali, jacy to są
niesamowici i ile ich różni od Podziemnych. Byli w końcu lepszą
rasą, prychnął w myślach.
- Z pewnością - rzucił Lightwood
ironicznie.
- Jestem tego samego zdania co Alec -
przyznał nagle Magnus, chcąc przerwać ich rozmowę. Jeszcze tego
brakowało, żeby i oni darli ze sobą koty. Czuł się coraz gorzej
i nie miał pojęcia, czy jego głowa wytrzyma kolejną serię
krzyków. - Nie możemy rzucić na niego zaklęcia - wskazał dłonią
na Aarona, a ten ledwo zauważalnie wypuścił powietrze z płuc.
Kiedy usłyszał, że chcą mu coś zrobić odrobinę się przeraził.
Nie miał pojęcia, do czego są zdolni, ale jak widać chociaż
czarownik zachowywał się normalnie i podjął w końcu jakąś
słuszną decyzję. - Nie możemy mu grzebać w umyśle.
- I znowu pozwalasz na to, by ten
chłoptaś tobą kierował! - powiedział Ragnor i przewrócił
oczami.
- Nikt mną nie kieruje - sprzeciwił
się Magnus, ale jego głos nie brzmiał jak głos osoby, która
chciała coś wskórać. Był dużo cichszy i jakby przytłumiony.
Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi, bo wszyscy byli zajęci
kierunkiem, w jakim zmierzała rozmowa. - Sam podjąłem tę decyzję
- wyznał, podpierając się szafki.
- To niebezpieczne - dodał jego
chłopak, kiwając głową, na co czarownik posłał mu słaby
uśmiech.
- A ty niby skąd możesz to wiedzieć?
- żachnął się zielonoskóry.
- Magnus mi mówił - odpowiedział
automatycznie.
- Jest coś, czego mu nie mówisz? -
rzucił w stronę Magnusa. - Zresztą nieważne. Po prostu to jeszcze
przemyśl - poprosił. - To może być dobre wyjście. On za dużo
wie - tłumaczył.
- Ej, ale ja nadal tu jestem -
przypomniał Aaron, rozbawiony tym, że wszyscy tu mówią o nim,
jakby nie był obecny w pomieszczeniu.
Nikt jednak nie przejął się jego
wtrąceniem, kontynuując rozmowę.
- Przestańcie - rzekł bardzo cicho
Bane, mając ochotę to wszystko przerwać.
Jego słowa zniknęły w tłumie,
podobnie jak wcześniejsza wypowiedź blondyna. Nikt nie zwracał
uwagi na jego stan, bardziej skupiając się na wymianie zdań między
Aleciem a Ragnorem. Miał im to za złe, ale nie potrafił im tego
wyrzucić. Najzwyczajniej w świecie nie mógł tego zrobić.
- Już chyba powiedział, co myśli na
ten temat - burknął Lightwood, patrząc na Ragnora.
- Magnus nie potrzebuje adwokata! -
wściekł się zielonoskóry, chcąc rzucić się na Nocnego Łowcę.
Miał ochotę podrapać mu tę piękną
buźkę.
- Wujka "Dobra Rada" też nie
- zripostował szybko wspomniany.
I tego dla Magnusa było za wiele.
Ruszył w stronę drzwi, chcąc wyjść z pomieszczenia i zostawić
tę bandę dzieciaków samych sobie. Co z tego, że jeszcze nie tak
dawno temu sam prowadził z Ragnorem rozmowę podobnego typu. Ich
wymiana zdań się różniła. Miała sens i zachowywała jakiś
poziom, a ta tutaj? Żenada. Już odsuwał się od szafki, już miał
zmierzać ku drzwiom, kiedy nagle zakręciło mu się w głowie.
Zrobiło mu się czarno przed oczami i nie mógł złapać oddechu.
Złapał się za pierś, wydyszał imię swojego chłopaka i to było
właściwie ostatnią rzeczą, jaką pamiętał.
***
- Może gdybyś postarał się go
posłuchać, a nie chojrakował, to by do tego nie doszło - usłyszał
stłumiony głos, jakby jego przyjaciela.
Nie miał siły otworzyć oczu ani w
ogóle wracać do świadomości, a to, co słyszał, wcale go nie
zachęcało. Czuł przyjemne ciepło i niezwykłą miękkość, więc
podejrzewał, że znajduje się w swojej sypialni. Tylko jak się tu
znalazł?
- Odezwał się - prychnął kolejny
głos. Tym razem czarownik był pewien. To nie mógł być nikt inny
jak jego chłopak. - Nie masz mnie chyba zamiaru teraz obwiniać?
- Jako jedyny wiedziałeś, że dzieje
się z nim coś nie tak - wypomniał mu Ragnor, a Bane się skrzywił.
Nie chciał, żeby o nim rozmawiali.
- To nie moja wina, że o niczym wam
nie powiedział. Poza tym ja też większości musiałem się
domyśleć. Dopiero ostatnio wyznał mi, że od jakiegoś czasu ma
silne bóle głowy. Serio tego nie zauważyliście?
- Przykro mi, że nie jesteśmy tacy
wspaniali jak... - rzucił z kpiną Ragnor, ale Cate ku uciesze
Magnusa w porę mu przerwała.
Odzyskał już przytomność, ale nie
chciał ich o tym informować. Chciał, żeby stąd wyszli i dali mu
święty spokój.
- Przestań już - powiedziała kobieta
stanowczo, w ten sposób go uciszając. - Obaj przestańcie -
syknęła. Czarownik nawet bez otwierania oczu wiedział, że rzucała
teraz im obu mroźne spojrzenia. Najchętniej by się uśmiechnął,
ale szczerze mówiąc, wcale nie było mu do śmiechu. - Magnus zaraz
się obudzi i pierwsze, co usłyszy to to, że znowu się kłócicie
- warknęła. - Nie będzie tym zachwycony. Nie możecie chociaż na
chwilę zawiesić broni? - zapytała z nadzieją.
Przez chwilę do Bane'a nie docierały
żadne dźwięki i ten już podświadomie liczył na to, że wzięli
sobie do serca słowa Cate i rzeczywiście przestaną dobijać jego
głowę, która i tak była już w opłakanym stanie. Chciał spać i
żądał tego, żeby oni mu nie przeszkadzali.
- My się nie kłócimy - powiedział
po dłuższym czasie zielonoskóry. - Poza tym nie musielibyśmy
zawieszać broni, jeśli on - wskazał ręką na Aleca - nie
wtrącałby się w nieswoje sprawy.
Lightwood prychnął i zaraz czarownik
usłyszał kroki. Dźwięki dobiegały go z bardzo bliskiej
odległości, więc ten mógł podejrzewać, że Alec do tej pory był
obok niego. Przypuszczał też, że podszedł właśnie do okna. Ten
nawyk podłapał od niego. Bane też często przez nie wyglądał.
- Nie musiałbym się wtrącać, jeśli
nie naciskałbyś na Magnusa - odpłacił mu pięknym za nadobne. -
Próbowałeś mu narzucić swoje zdanie - wypomniał mu.
Tym razem to Ragnor prychnął i zaraz
powiedział rozbawionym tonem:
- Tylko rozmawialiśmy. Niczego sobie
sam nie dopowiadaj, nie służy ci.
- Jasne - zdążył burknąć pod
nosem, zanim ciszy w pokoju nie przerwał jeszcze jeden głos,
którego nie spodziewali się usłyszeć.
- Och, przymknijcie się - jęknął
czarownik, nareszcie dając im znak, że ich doskonale słyszy. Cała
reszta aż poskoczyła, zdziwiona nagłymi słowami Magnusa. Ten się
jednak tym nie przejął, oni jakoś wcześniej też nie wydawali się
tego robić względem niego. - Nie da się już was słuchać -
warknął, otwierając oczy i przewracając się na plecy.
Alec musiał stwierdzić, że ten
naprawdę nie wyglądał za dobrze. Pobladła twarz, podkrążone
oczy i niewyraźna mina. To nie oznaczało nic pozytywnego.
- Jak się czujesz? - zapytał,
podchodząc szybko do łóżka i klękając przed nim tak, by mieć
twarz na tym samym poziomie co Bane.
Chciał mu się jeszcze dokładniej
przyjrzeć.
- A jak ci się wydaje? - powiedział
mało przyjaźnie, w dalszym ciągu niezadowolony z jego
wcześniejszego zachowania. Zaczął wstawać, ale Alec mu to
skutecznie uniemożliwił, popychając z powrotem na poduszki. - Co
robisz? - oburzył się.
- Chyba ja powinienem o to zapytać -
odparł Lightwood, który w tym momencie był o dziwo bardzo
spokojny. - Nigdzie się nie wybierasz. Zostajesz w łóżku. Musisz
odpocząć - zakomunikował.
Magnus prychnął pod nosem, ale
posłusznie dał się położyć na miękkiej pościel. W jakiś
sposób mu to imponowało. To, że Alec nie zostawia go, jak jest w
potrzebie i nie może z siebie nic wykrzesać. Miał mu jednak za złe
to, że tak się wykłóca z Ragnorem, więc chciał mu dać nauczkę.
- Dobrze – powiedział, a na usta
Lightwood'a wypłynął ciepły uśmiech, który jednak zaraz stamtąd
zniknął po jego następnych słowach. - Ale w takim razie wszyscy
inni wychodzą.
Powiedział to surowym tonem
nieznoszącym sprzeciwu. Nocny Łowca wiedział, że nieczęsto można
go takim usłyszeć i że musiało stać się coś naprawdę złego,
jeżeli ten tak się zachowuje.
- Okej – zgodził się. - To idźcie
– zwrócił się do przyjaciół czarownika. - Ja zostanę i... -
nie skończył jednak tego, co chciał powiedzieć, bo Magnus wszedł
mu w słowo.
- Nie zostaniesz, chcę być sam –
wyznał twardo.
- Ale... - zaciął się. Magnus nigdy
go nie wypraszał! - Co ty gadasz – zaśmiał się. - Dobrze, jakby
ktoś z tobą został. Ja mogę to zrobić.
- Nie, Alec! - nie wytrzymał i usiadł,
przez co automatycznie zakręciło mu się w głowie. Skrzywił się
delikatnie, ale nie położył się z powrotem. - Nie chcę, żebyś
został. Idź gdzieś i ochłoń, bo nie chcę teraz się z tobą
widzieć. Nie, kiedy tak warczysz. Jeśli już ktoś musi ze mną
zostać, to chcę, żeby zrobiła to Cate – dodał i popatrzył na
nią z niemą prośbą w oczach.
Kobieta skinęła głową, żeby dać
mu znać, że nie ma nic przeciwko. Nie dodała jednak od siebie
żadnego słowa, bo nie chciała się teraz odzywać. Podobnie mieli
chyba inni zebrani w pomieszczeniu, bo przez jakiś czas nie można
było usłyszeć nic poza ich własnymi oddechami. Słowa Magnusa,
mimo iż skierowane do konkretnej osoby, trafiły do nich wszystkich.
Lightwood jednakże najwyraźniej odczuł je najbardziej i nie ma, co
się temu dziwić.
- Wyjdźcie już – poprosił Bane,
mając już po dziurki w nosie tej ciszy, która dobijała go chyba
jeszcze bardziej niż wcześniejsze krzyki. Tym razem odezwał się
bardzo cicho, ale mimo to wszyscy go doskonale usłyszeli. Kłótnia
z Ragnorem go wymęczyła, ale kiedy słyszał wymianę zdań między
jego przyjacielem a chłopakiem, która również do
najprzyjemniejszych nie należała, poczuł się jeszcze gorzej. Już
nawet nie zerkał na Aleca, bo nie chciał widzieć efektów swojego
wybuchu. Położył się na łóżku i zapatrzył w sufit. - Muszę
odpocząć – dodał, chociaż wcale nie miał zamiaru tego robić.
Pierwszy pokój opuścił Alec, a zaraz
za nim wyszedł Ragnor. Aaron zrobił to, kiedy tylko spostrzegł, że
czarownik zaraz się obudzi, przez co nie towarzyszył przy
wydarzeniach, które miały przed chwilą miejsce. Może to i dobrze.
Nie dotyczyły go, więc nie miał prawa w nich uczestniczyć.
Chociaż gdyby iść w tę stronę, to wcale nie powinno go być w
mieszkaniu czarownika.
- To że ja z tobą zostałam –
zaczęła Cate, przyglądając się poczynaniom swojego przyjaciela –
nie oznacza, że pozwolę ci robić, co ci się żywnie podoba.
Wracaj do łóżka – syknęła, widząc, że ten opuszcza nogi z
mebla i szykuje się do wyjścia.
- Chyba nie myślisz, że wytrzymam tu
tyle czasu? - zakpił. - Mam kilka spraw do załatwienia – mówił
ostrym tonem.
- Na mnie nie musisz warczeć –
upomniała go. - A sprawy mogą poczekać. Masz odpocząć. Najlepiej
by było, gdybyś się przespał.
Magnus opadł na łóżko i przyjrzał
się jej uważnie. Ma rację. Nie powinien być dla niej niemiły.
- Wybacz, mam chyba gorszy dzień.
Niemniej jednak jestem pewny, że nie zasnę, a nie chcę bezczynnie
leżeć.
- Przykro mi, ale to właśnie będziesz
robił – wyznała i bez skrępowania podeszła do niego, popychając
go na poduszki. - Jeśli nie zaśniesz to nie, ale chociaż spróbuj.
Najwyżej po prostu poleżysz, ale masz odpocząć! - wycelowała w
niego swój wskazujący palec. - Alec nam mówił, że od jakiegoś
czasu jest z tobą gorzej – dodała, wzdychając głęboko.
Przysiadła na krzesełku, które ten
musiał wyczarować, bo mogłaby przysiąc, że wcześniej go nie
widziała i wpatrzyła się w przyjaciela. Rzeczywiście wyglądał
inaczej.
- To tylko przemęczenie – uspokoił
ją. Wzmiankę o swoim chłopaku postanowił zignorować, bo nie
chciał teraz o nim myśleć. Porozmawia z nim później. - Naprawdę.
- Dlatego powinieneś wypocząć –
nalegała.
Po jej kilku groźbach czarownik w
końcu przystał na jej namowy i grzecznie się położył. Wymienił
z nią jeszcze parę zdań, przez co dowiedział się, że znalazł
się tu dzięki Alecowi. Kiedy mdlał, chłopak zdążył go złapać
i dzięki temu nie wylądował na podłodze. Potem go tu przyniósł
i ułożył do łóżka, przykrywając przy okazji kocem. Podobno był
bardzo przejęty i od razu wyznał im, że ten ma bóle głowy i już
wcześniej słabo wyglądał. Ragnor rzucił wtedy jakimś
komentarzem, przez co ten się zdenerwował i zaczął się z nim
sprzeczać.
Bane już sam nie wiedział, co o tym
myśleć. Najwyraźniej nie tylko on ale i jego najlepszy przyjaciel
miał dzisiaj zły humor. U Ragnora było jednak tak, że jeśli on
źle wstał, to i inni automatycznie na wszystko się złościli.
Zielonoskóry zawsze wtedy prowokował wszystkich wokół, więc i im
udzieliło się jego ponure samopoczucie. Miał tylko nadzieję, że
pod jego nieobecność nie porozrywają się na strzępy.
Boski rozdział ❤❤❤❤ mam nadzieję, że Magnusowi nic nie będzie...
OdpowiedzUsuń***odnośnie serialu*** w środę będzie dostępny w Polsce nie mogę się doczekać na Maleca w końcu❤❤❤
~siatkara17
Ps. Dużo weny ❤❤❤❤
Nie mogę nic powiedzieć odnośnie Magnusa i tego, co z nim będzie, ale dziękuję bardzo :*
UsuńMuszę się zabrać za ten serial, ale jakoś nie mam czasu. Oglądałam tylko pierwszy odcinek z angielskim lektorem i to nawet chyba nie do końca. A na Maleca czekają wszyscy! :))
Dzięki jeszcze raz :*
Ogólnie nie mogę się doczekać rozmowy Aleca i Arona po tym wszystkim :D. Rozdział bardzo ciekawy <3. Będzie jakiś special na walentynki ? WENY!!! :* :* Jesteś Super <3
OdpowiedzUsuńTaak, ciekawe co nasz drogi Alec ma do powiedzenia Aaronowi :D
UsuńDzięki bardzo.
A co do specialu to nie wiem. Obawiam się, że nie będę miała czasu. Już teraz mam mały zapierdziel, a jeszcze w przyszłym tygodniu prawdopodobnie nie będzie mnie w domu. Nie obiecuję nic, a najwyżej jak się pojawi to będzie niespodzianką :D
Rozdział cudny. Czekam z niecierpliwością na rozmowę Aleca z tą istotą i Jarrona. Pozdrowienia dużo veny, czasu i świetnego następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńO jejku, w pierwszym odruchu przeczytałam "rozdział nudny". Uff, jak dobrze, że to tylko mój błąd :D
UsuńNa Jarona trzeba niestety poczekać, ale zapewniam, że już niedługo się pojawi. Dziękuję bardzo i przesyłam buziaki :*
Rozdział boski! Lily czekam na nexta :D :D :D
OdpowiedzUsuńWENY!!! Kochan :*
PS Szykujesz coś specjalnego na Walentynki?? :D
Dzięki bardzo groszku :*
UsuńCo do specjalu, odsyłam wyżej :D
Cudowny rozdział <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny :D
OdpowiedzUsuń29 marca ma wyjść odcinek Shadowhunters pod tytułem Malec! Więc na pewno będzie go tam dużo :D (już nie mogę się doczekać)
Weny :*
~ Kocica
Dziękuję bardzo :*
UsuńTeż nie mogę się doczekać Maleca, ale do 29 marca jeszcze dużo czasu :( Serialowy Alec jest suuuuuper :DD
Nooooooo Hejjjj!
OdpowiedzUsuńhahahahaha. Reakcja Magnusa na słowa Aleca, w których mówi, że tylko on zostaję, rozwala mnie XDDD
Ale ydaje mi się, że nasz Alec robi się coraz bardziej śmiały. A i jeszcze wracając do tej akcji. To muszę przyznać, że nie cierpię takich akcji XDDD Ale w twoim wydaniu wyszło świetnie XDDDD Mogę się założyć, że Ragnor miał satysfakcjonujący go uśmieszek. Ale Alec na pewno nie miał za wesołej miny. A swoją drogą... ciekawe co się stało z Magnusem i jak to wszystko się rozwinie... Ach! Nie mogę się doczekać! Ejooo? Kiedy będzie ta chrzaniona (XDDD) akcja z Maryse? Jezuuuu jak ja nmg się doczekać
I dołączam się do pytania : Czy szykujesz coś na walentynki? A jeżeli tak, to czy będzie kntynuacja tego się wydarzyło między Ragnorem a Raphaelem??? Jezuuu. Przypomniało mi się to. Hahahahahaha. Ja się wtedy popłakałam ze śmiechu XDDDD
Oki-doki. Supi-Supi. Spadam XD XD
Czasu veny i wgl wszystkiego :)
Kaczor*
Moja kochana Kaczor, cieszę się, że ci się podobało. Masz rację, Alec się robi coraz śmielszy, chociaż w pewnych kwestiach i tak pozostaje Aleciem wstydziochem :D
UsuńCierpliwości, wszystkiego się dowiesz.
Czy szykuję coś na walentynki? Jak wyżej. Tam już udzieliłam odpowiedzi i nie chcę się powtarzać :)) Jeżeli chodzi o Ragnora i Raphaela to myślę, że śweitnie dogadałabyś się z Cherry :D
Dzięki bardzo! :*
PS Nie dostałam odpowiedzi zwrotnej na e-mailu i nie wiem, czy widziałyście z Gadziną moją wiadomość. Wysłałam ją w niedzielę i liczę, że nie za późno.