poniedziałek, 1 lutego 2016

ROZDZIAŁ LIII

- Czyli tak właściwie co? - zapytał Ragnor, oczekując od któregokolwiek ze swoich przyjaciół podsumowania ich rozmowy.
Problem tkwił w tym, że żadne z nich nie miało pojęcia, co mu odpowiedzieć. Pytań pojawiało się coraz więcej, a odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. Byli zupełnie bezradni i nie wiedzieli, co począć dalej. Magnus najchętniej pozbyłby się nurtującego go problemu, co wiązało się z odesłaniem dziewczyny do swojego wymiaru, ale to z kolei oznaczało poddanie się, a on z natury był taki, że raczej się nie poddawał. Nie to, żeby miał w sobie jakąś chorą ambicję, co to to nie. Wolał jednak zakończyć to, co już zaczął.
Od kilkunastu minut siedzieli w kuchni czarownika i próbowali wymyślić, co teraz zrobić. Starali się też poskładać do kupy wszystkie posiadane już informacje. Aaron też chciał uczestniczyć w tej naradzie, bo póki co odkąd się tu znajdował, nie dowiedział się niczego istotnego. Ragnor był jednak absolutnie temu przeciwny. Nie ufał Nocnym Łowcom i nie zamierzał tego zmieniać, dlatego kategorycznie zabronił chłopakowi iść za nimi i uczestniczyć w ich bądź co bądź prywatnej rozmowie. Alec w tym samym czasie poszedł do łazienki, przez co blondyn musiał zostać sam.
- Nie mam pojęcia, Ragnor - odezwał się nareszcie czarownik, wzdychając głęboko. - Mam wrażenie, że ona prowadzi z nami jakąś gierkę. Żeby tego było mało, chyba próbuje przeciągnąć Aleca na swoją stronę - wyznał, opierając się o szafkę za sobą. Już wcześniej wstał, bo najzwyczajniej w świecie nie mógł usiedzieć w miejscu. Nie potrafił sobie wytłumaczyć, dlaczego dał jej się tak podejść. Poprzednimi razy, kiedy wchodził do pokoju, w którym się znajdowała, zawsze nakładał zarówno na siebie jak i na osoby mu towarzyszące barierę ochronną. Dzięki temu nie mogła im nic zrobić. A teraz co? Nie zrobił tego. Nie pomyślał o realnym zagrożeniu, jakie groziło im z jej strony. Kiedy zaatakowała Ragnora, nie nałożył jej, bo mieli tylko porozmawiać. Może i był naiwny, ale naprawdę wierzył w to, że nic im się przez nią nie stanie. Przecież tak mówił Alec. A Alec nie oszukiwał. Przecież jego by nie okłamał! Poza tym kiedy dzisiaj udał się do pomieszczenia, bariera ochronna wydała mu się zbędna. Dziewczyna spała i nawet nie podejrzewał, że tak szybko się ocknie, a już na pewno nie, że zrobi to, kiedy nadal będą w środku! - Wiesz tyle ile my. Nic mniej, nic więcej - podsumował.
Czuł, że ciągłe rozmyślanie na jeden i ten sam temat go nużą i wprowadzają w dziwny nastrój.
- No to może wyjaśnisz, dlaczego w salonie siedzi ten młodzik - spróbował z innej strony, bo wiedział, że nic więcej w poprzedniej kwestii nie wskóra. Zdawał sobie sprawę z tego, że sytuacja wyglądała coraz gorzej i szczerze mówiąc, łudził się, że Magnus i Cate na coś wpadli, kiedy on leżał nieprzytomny. Nie miał im za złe, że tak się nie stało, ale wiedział, że trzeba podjąć jakieś kroki i to jak najszybciej. Czas mijał, a oni nadal byli w punkcie wyjścia. Wszystkie ich hipotezy zatrzymywały się w jednym punkcie. Nieważne ile razy by je zaczynali od nowa analizować, nie mogli doszukać się kruczka. Czegoś co im do tej pory cały czas uciekało. - Jakoś nie przypominam sobie, żebyś prosił któregoś ze znajomych Lightwood'a o pomoc - dodał z kpiną w głosie.
Bane pokręcił głową. Był zupełnie zrezygnowany. Nie chciał się kłócić, nie miał już na to siły. Znał zdanie Ragnora i wiedział, że mu się to nie spodoba, no ale proszę. Przecież on też tego nie chciał. Nikogo nie prosił o pomoc i też był przeciwny obecności Aarona, ale czy teraz mogli coś zrobić?
- Nie miałem pojęcia, że Alec z nim przyjdzie - wyznał szczerze, będąc pod nadzorem czujnego spojrzenia zielonoskórego. Przez cały czas je na sobie czuł. - Powtarzałem mu, żeby nikomu nie zdradzał tego, co tu się wyprawia. Zdaje sobie sprawę z tego, że to tajna sprawa i tylko nieliczni mogą o niej wiedzieć. Mówiąc nieliczni, mam na myśli jego i naszą trójkę. Nikogo więcej nam nie potrzeba - zastrzegł szybko.
Cate przewróciła oczami. Ta ich dyskusja do niczego nie prowadziła.
- Tak, Magnus - zgodziła się. - My to wiemy, tylko co z Aleciem? On też o tym wie? - trochę go podpuszczała.
Uniosła wysoko brew, oczekując odpowiedzi. Ta szybko nadeszła i była taka, jakiej się można było spodziewać.
- Oczywiście, że wie - powiedział i niemal jęknął. - Przecież już wam o tym mówiłem. Aaron się go uczepił i za nim przylazł - wyjaśnił. - Alec nie mógł go odgonić, więc ostatecznie się na to zgodził. Też mu się to nie podobało i wierzcie mi, już mnie za to przepraszał. Szczerze mówiąc, to na jego miejscu postąpilibyśmy tak samo - stwierdził. Był pewien, że Alec mówił prawdę, ale nie miał jeszcze czasu, by to wszystko przemyśleć, więc mówił, co mu przyszło na myśl. Nie wiedział, jak się do tego ustosunkować, ale wolał trzymać stronę swojego chłopaka. - Zadzwoniłem do niego z informacją, że go potrzebujemy, bo nie możemy zapanować nad tą tam - machnął ręką w kierunku wyjścia z kuchni. Chciał pewnie tym gestem wskazać pokój dziewczyny, ale znajdowali się za daleko, by mu się to udało. Poza tym było to zbędne, bo i tak wszyscy wiedzieli, o kogo mu chodziło i wiedzieliby również, gdyby tego nie zrobił. - Dobrze wiecie, że jest nam potrzebny, bo tylko on może się z nią porozumieć. Poza tym naprawdę chciałem, żeby tu ze mną był! Nie możecie być na mnie o to źli - dodał już odrobinę wyprowadzony z równowagi.
- Proszę cię, Magnus - zaczął Ragnor, a po tonie jego głosu można było zgadnąć, że nie ma takiego samego zdania jak on i będzie próbował je podważyć. Z nim już tak było. Zawsze starał się postawić na swoim. - Nie chcesz nam chyba powiedzieć, że twój cudowny Alec - w tym momencie Magnus przewrócił oczami, ale kultura przeważyła, więc nawet nie próbował mu przerywać - nie potrafił poradzić sobie z jednym natrętem. Rozumiem, gdyby zaatakowało go pięciu zamaskowanych napastników, ale jeden, zupełnie nieszkodliwy? - prychnął, niewzruszony wcześniejszym gestem przyjaciela. - No, wybacz, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć. A co do porozumiewania się, to jakoś nie widzę, żeby przyniosło nam to jakieś konkretne skutki. W dalszym ciągu nie wiemy ani dlaczego mnie zaatakowała, ani co nią kierowało, ani... - zawahał się i wyrzucił ręce w górę. - Ani nic! - zakończył nieporadnie. Nie zamierzał się wycofywać. - I teraz jakoś nie widzę, żeby nam pomagał. Siedzi pewnie w salonie i gada z tym swoim kumplem. Tak to już z nimi jest - narzekał. - Nie zajmują się niczym produktywnym, marnując tylko czas swój i wszystkich wokół. A potem się szczycą, że są tacy wspaniali!
- Chyba zbaczasz z tematu - prychnął Magnus, któremu najwidoczniej udzielił się ponury nastrój przyjaciela. - Nie rozmawialiśmy o tym, o czym ty teraz mówisz. Prosiłbym cię również, żebyś nie mówił tak o Alecu. Nie mierz wszystkich swoją miarą - poprosił, chociaż ton jakim to mówił, nie sugerował prośby a raczej rozkaz. - Myśl racjonalnie i nie patrz na niego jak na ogół Nocnych Łowców. On naprawdę taki nie jest.
- Ja mam myśleć racjonalnie?! - podniósł głos. Cate, mimo iż się nie wtrącała w ich rozmowę, która z minuty na minutę stawała się coraz bardziej ostrzejsza, cały czas ich słuchała i stała w pobliżu, mając nadzieję, że w razie wypadku mogłaby interweniować i nie dopuścić do tego, że skoczyliby sobie do gardeł. Właściwie to już niewiele im do tego brakowało, ale oczywiście jak to mężczyźni wyznawali zasadę "nie ma krwi, nie ma żalu" i pewnie byliby na nią źli, jeśliby im teraz przerwała. Swoją drogą była też ciekawa, jak pociągną tę rozmowę, która coraz bardziej wydawała jej się być nie na temat. - Się odezwał - prychnął zielonoskóry donośnie. - Mówisz mi, żebym myślał racjonalnie, a sam co robisz?! Alec to, Alec tamto. Alec jest święty, prawda? - powiedział mocno przesłodzonym głosem. - Wystarczyło, żeby opowiedział ci historyjkę na temat tego, jak to był osaczony przez innego Nocnego Łowcę - zaakcentował ostatnie słowa - i ty od razu mu wierzysz! Nie wydaje ci się to wszystko dziwne? Lightwood, który walczy z demonami, nie dał rady jednemu chłopakowi. Biedactwo - rzucił sarkastycznie. - Nie ufam mu, a już tym bardziej temu jego znajomemu i nie mam zamiaru uczestniczyć w czymś, w czym on również bierze udział. O ile obecność Lightwood'a jestem w stanie znieść, tak tego blondyna nie. Irytuje mnie i już teraz wiem, że nie będę potrafił z nim współpracować - stwierdził.
Magnus otworzył usta, chcąc pewnie rzucić jakąś obelgą, co często zdarzało się im obu, kiedy prowadzili takie zażarte dyskusje, ale w porę je zamknął, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Dobrze, że się opamiętał, bo tego typu zachowanie w niczym by teraz nie pomogło. Zdawał sobie sprawę z tego, że zarówno on jak i Ragnor byli osobami upartymi i ciężko będzie któremuś odpuścić. Jego zdaniem przyjaciel już mocno przesadzał.
- Zastanów się, kogo dotyczą twoje docinki - zaczął ponownie po chwili, krzywiąc się delikatnie. Głowa znowu zaczęła o sobie przypominać, a ból kumulował się w okolicach skroni, przez co nie mógł go w żaden sposób zniwelować. - Mnie, bo nie wygoniłem stąd Aarona, jego, bo tu przyszedł, chociaż nie ma z tym nic wspólnego czy Aleca, bo w ogóle istnieje?! - warknął, robiąc groźną minę. W międzyczasie gdzieś w którejś z szafek trzasnęła szklanka, sygnalizując to charakterystycznym dźwiękiem pękanego szkła. Cholera! Magnus naprawdę tego nie planował. Samo tak wyszło. Chyba musiał zapanować nad sobą i swoją magią, bo ta jak widać wymykała mu się spod kontroli. - Obecność obcych osób też nie jest mi teraz na rękę, ale zrozum, że nie miał innego wyjścia. Aaron przez nieuwagę Aleca słyszał naszą rozmowę telefoniczną. Tę, w której przekazywałem mu informacje na temat tego, że zostałeś zaatakowany - wyjaśnił. - Chłopak już i tak za dużo wiedział. Wystarczyłoby, żeby wypaplał coś niewłaściwej osobie. Poza tym mam chyba prawo decydować o tym, kto znajduje się w moim mieszkaniu.
- A co niby o nim wiesz, co? Dlaczego ma tutaj być?! - chciał wiedzieć. - Proszę cię. Nie mów, że to twoja decyzja, bo dobrze wiemy, że to twój drogi Alec ją podjął - prychnął.
- Nie wygoniłem go - przypomniał cicho, ledwo słyszalnie. - Czyli się liczy. Będę robił wszystko, żeby go jak najbardziej odciągnąć, ale nie wydaje mi się, żeby to coś dało. Nie wiem, czy miałeś kiedyś bliższy kontakt z Nocnymi Łowcami - powiedział, na co od razu usłyszał cichą wypowiedź w stylu "to nie ja tu lubuję w kontaktach z Nocnymi Łowcami". Nie spodobało mu się to, bo wiedział, że mężczyzna pije do związku jego i Aleca, a w tej sprawie nie miał prawa się wypowiadać. - Zapewniam cię jednak, że są cwani i wyznają zasadę "wywalili cię drzwiami, wejdź oknem". Nie mogę obiecać, że Aaron nie będzie się wtrącać, ale zapewniam, że na długo tu nie zostanie. Już pewnie dzisiaj wróci z Aleciem do Instytutu - wyznał z goryczą w głosie.
- Nie mniej jednak żądam, żeby po wszystkim wymazać mu pamięć. Może i teraz daje słowo, że z jego ust nikt się niczego nie dowie, ale nie wiemy, co może być w przyszłości - wzruszył ramionami. - Clave jest mściwe. Jeśli ktoś by im doniósł nawet za sto lat, oni poruszyliby niebo i ziemię, żeby dowiedzieć się, czy to prawda. Mamy mniejsze prawa. Ba! Prawie wcale ich nie mamy - pokręcił głową, wyglądając na mocno zrezygnowanego. - Nie można tego ignorować.
Cate popatrzyła na obu z nich i stwierdziła, że najgorsza część kłótni już chyba minęła. Nie miała stuprocentowej pewności, ale tak podejrzewała. Oboje wyglądali na mocno zdenerwowanych, ale i wykończonych. Nie dziwiła im się. Sama też byłaby bez sił po takiej intensywnej wymianie zdań. Wpłynęło to pewnie też na ich psychikę. Miała tylko nadzieję, że nie sprawi to, że przestaną się teraz do siebie odzywać. Mogli warczeć, mówić półsłówkami, ale nie nie mówić nic. Potrzebowała ich.
- To zły pomysł - odezwał się nagle nowy głos. Oczywiście cała trójka wiedziała, do kogo należy. - Jestem zdania, że usuwanie fragmentu pamięci Aarona jest zbędne.
Alec zjawił się w pomieszczeniu, dziwiąc swoim nadejście wszystkich pozostałych. Już od jakiegoś czasu skupiał się na ich rozmowie, ale dopiero teraz postanowił się dołączyć. Nie to, żeby podsłuchiwał. Nie musiał. Głośność prowadzonej dyskusji była tak duża, że nie musiał się wysilać. Wystarczyło się skupić i wszystko idealnie dolatywało do jego uszu. Osobiście wolałby, żeby tak nie było, ale nie miał w tej kwestii nic do gadania. Słyszał też podniesiony głos Magnusa. Podejrzewał, jak ten musiał się czuć i chciał go wspomóc chociażby swoją obecnością.
Wszedł do kuchni, a zaraz za nim wkroczył Aaron, który szybko zajął miejsce na jednym z krzeseł stojących przy stole. Alec za to podszedł do szafek, stając jakieś dwa metry od Magnusa. Oparł się o nie i splótł ramiona na piersi, wpatrując się wyczekująco w Ragnora. Od początku ich znajomości wiedział, że ten nie zapałał do niego sympatią, ale i tak dziwnie się czuł, słuchając jego wcześniejszych słów.
- To prywatna rozmowa - odezwał się mężczyzna, kiedy nareszcie otrząsnął się z własnych rozmyślań. - Nie wiem, po co przyszedłeś. Gdybyśmy potrzebowali twojego zdania, to byśmy o nie zapytali.
- Ragnor - upomniała go Cate.
Może i względem Magnusa zachowywał się bardziej podle, bo przecież byli wieloletnimi przyjaciółmi, ale ich kłótni słuchała już nie raz i śmiało mogła przyznać, że bywały gorsze. Jednak jeśli chodziło o Aleca, to rzeczywiście mógłby się hamować. Nie musiał być od razu niemiły. Chłopak tylko wyraził swoje zdanie, miał do tego prawo. Poza tym wiadomą kwestią było to, że prędzej czy później zasięgnęliby po jego radę.
Ragnor spojrzał przelotnie na Cate, ale nie skomentował jej zachowania. Bardziej skupił się na Alecu i zastanawianiu się co też ten będzie mu miał teraz do powiedzenia.
- Prywatna rozmowa, powiadasz - powiedział rozbawionym tonem i tym razem usłyszał swoje imię, wypowiedziane poważnym tonem. Magnus najwyraźniej chciał go powstrzymać przed wypowiedzeniem kolejnych słów, bo wyciągnął jeszcze do niego rękę, ale on ani myślał przestać. Już się nasłuchał, teraz sam chciał się wypowiedzieć. - Wybacz, że ci to powiem - rzekł ironicznie, tak naprawdę wcale mu nie było przykro z tego powodu - ale drzesz się tak głośno, że nie sposób to pominąć. Byłeś pewnie doskonale słyszalny na całym Brooklynie. Poza tym myślałem, że skoro nam nie ufasz to będziesz chciał mieć nas na oku - dodał, patrząc mu prosto w oczy. Rzucił mu nieme wyzwanie, które mógł dostrzec tylko on. Atmosfera w pomieszczeniu zaczęła gęstnieć i chyba każdy był w stanie to wyczuć. - Przyszliśmy tu tylko dla ciebie.
Po tych słowach Ragnor myślał, że wyjdzie z siebie. Ten chłopaczek jeszcze śmiał z niego drwić? Miał czelność mówić mu takie rzeczy? Dobre sobie.
Alec za to patrzył na niego z miną niewiniątka, ale w jego oczach widniały błyski, bardzo upodabniające go w tym momencie do chochlika. Mogły je jednak dostrzec tylko osoby, które go dobrze znały.
- Chyba było to zbędne - przyznał Ragnor po chwili, którą musiał spędzić na poukładaniu pewnych spraw. Nie myślał, że z chłopaka Magnusa takie ziółko, żeby mu się stawiał i sam go prowokował. - Gdybyśmy potrzebowali waszej pomocy, to byśmy po prostu poprosili - zapewnił go, kłamiąc w żywe oczy.
Przynajmniej z jego strony było to kłamstwem, bo nie poprosiłby o pomoc żadnego Nocnego Łowcy. No dobra, Aleca może tak, jeśli chodziłoby o Magnusa, ten pewnie sam by tego żądał, ale na pewno nie kogoś takiego jak blondyn, który siedział przy stole i rzucał mu co jakiś czas lekceważące spojrzenia. Tego właśnie nienawidził w potomkach Nefilim! Wywyższali się i na każdym kroku pokazywali, jacy to są niesamowici i ile ich różni od Podziemnych. Byli w końcu lepszą rasą, prychnął w myślach.
- Z pewnością - rzucił Lightwood ironicznie.
- Jestem tego samego zdania co Alec - przyznał nagle Magnus, chcąc przerwać ich rozmowę. Jeszcze tego brakowało, żeby i oni darli ze sobą koty. Czuł się coraz gorzej i nie miał pojęcia, czy jego głowa wytrzyma kolejną serię krzyków. - Nie możemy rzucić na niego zaklęcia - wskazał dłonią na Aarona, a ten ledwo zauważalnie wypuścił powietrze z płuc. Kiedy usłyszał, że chcą mu coś zrobić odrobinę się przeraził. Nie miał pojęcia, do czego są zdolni, ale jak widać chociaż czarownik zachowywał się normalnie i podjął w końcu jakąś słuszną decyzję. - Nie możemy mu grzebać w umyśle.
- I znowu pozwalasz na to, by ten chłoptaś tobą kierował! - powiedział Ragnor i przewrócił oczami.
- Nikt mną nie kieruje - sprzeciwił się Magnus, ale jego głos nie brzmiał jak głos osoby, która chciała coś wskórać. Był dużo cichszy i jakby przytłumiony. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi, bo wszyscy byli zajęci kierunkiem, w jakim zmierzała rozmowa. - Sam podjąłem tę decyzję - wyznał, podpierając się szafki.
- To niebezpieczne - dodał jego chłopak, kiwając głową, na co czarownik posłał mu słaby uśmiech.
- A ty niby skąd możesz to wiedzieć? - żachnął się zielonoskóry.
- Magnus mi mówił - odpowiedział automatycznie.
- Jest coś, czego mu nie mówisz? - rzucił w stronę Magnusa. - Zresztą nieważne. Po prostu to jeszcze przemyśl - poprosił. - To może być dobre wyjście. On za dużo wie - tłumaczył.
- Ej, ale ja nadal tu jestem - przypomniał Aaron, rozbawiony tym, że wszyscy tu mówią o nim, jakby nie był obecny w pomieszczeniu.
Nikt jednak nie przejął się jego wtrąceniem, kontynuując rozmowę.
- Przestańcie - rzekł bardzo cicho Bane, mając ochotę to wszystko przerwać.
Jego słowa zniknęły w tłumie, podobnie jak wcześniejsza wypowiedź blondyna. Nikt nie zwracał uwagi na jego stan, bardziej skupiając się na wymianie zdań między Aleciem a Ragnorem. Miał im to za złe, ale nie potrafił im tego wyrzucić. Najzwyczajniej w świecie nie mógł tego zrobić.
- Już chyba powiedział, co myśli na ten temat - burknął Lightwood, patrząc na Ragnora.
- Magnus nie potrzebuje adwokata! - wściekł się zielonoskóry, chcąc rzucić się na Nocnego Łowcę.
Miał ochotę podrapać mu tę piękną buźkę.
- Wujka "Dobra Rada" też nie - zripostował szybko wspomniany.
I tego dla Magnusa było za wiele. Ruszył w stronę drzwi, chcąc wyjść z pomieszczenia i zostawić tę bandę dzieciaków samych sobie. Co z tego, że jeszcze nie tak dawno temu sam prowadził z Ragnorem rozmowę podobnego typu. Ich wymiana zdań się różniła. Miała sens i zachowywała jakiś poziom, a ta tutaj? Żenada. Już odsuwał się od szafki, już miał zmierzać ku drzwiom, kiedy nagle zakręciło mu się w głowie. Zrobiło mu się czarno przed oczami i nie mógł złapać oddechu. Złapał się za pierś, wydyszał imię swojego chłopaka i to było właściwie ostatnią rzeczą, jaką pamiętał.

***

- Może gdybyś postarał się go posłuchać, a nie chojrakował, to by do tego nie doszło - usłyszał stłumiony głos, jakby jego przyjaciela.
Nie miał siły otworzyć oczu ani w ogóle wracać do świadomości, a to, co słyszał, wcale go nie zachęcało. Czuł przyjemne ciepło i niezwykłą miękkość, więc podejrzewał, że znajduje się w swojej sypialni. Tylko jak się tu znalazł?
- Odezwał się - prychnął kolejny głos. Tym razem czarownik był pewien. To nie mógł być nikt inny jak jego chłopak. - Nie masz mnie chyba zamiaru teraz obwiniać?
- Jako jedyny wiedziałeś, że dzieje się z nim coś nie tak - wypomniał mu Ragnor, a Bane się skrzywił.
Nie chciał, żeby o nim rozmawiali.
- To nie moja wina, że o niczym wam nie powiedział. Poza tym ja też większości musiałem się domyśleć. Dopiero ostatnio wyznał mi, że od jakiegoś czasu ma silne bóle głowy. Serio tego nie zauważyliście?
- Przykro mi, że nie jesteśmy tacy wspaniali jak... - rzucił z kpiną Ragnor, ale Cate ku uciesze Magnusa w porę mu przerwała.
Odzyskał już przytomność, ale nie chciał ich o tym informować. Chciał, żeby stąd wyszli i dali mu święty spokój.
- Przestań już - powiedziała kobieta stanowczo, w ten sposób go uciszając. - Obaj przestańcie - syknęła. Czarownik nawet bez otwierania oczu wiedział, że rzucała teraz im obu mroźne spojrzenia. Najchętniej by się uśmiechnął, ale szczerze mówiąc, wcale nie było mu do śmiechu. - Magnus zaraz się obudzi i pierwsze, co usłyszy to to, że znowu się kłócicie - warknęła. - Nie będzie tym zachwycony. Nie możecie chociaż na chwilę zawiesić broni? - zapytała z nadzieją.
Przez chwilę do Bane'a nie docierały żadne dźwięki i ten już podświadomie liczył na to, że wzięli sobie do serca słowa Cate i rzeczywiście przestaną dobijać jego głowę, która i tak była już w opłakanym stanie. Chciał spać i żądał tego, żeby oni mu nie przeszkadzali.
- My się nie kłócimy - powiedział po dłuższym czasie zielonoskóry. - Poza tym nie musielibyśmy zawieszać broni, jeśli on - wskazał ręką na Aleca - nie wtrącałby się w nieswoje sprawy.
Lightwood prychnął i zaraz czarownik usłyszał kroki. Dźwięki dobiegały go z bardzo bliskiej odległości, więc ten mógł podejrzewać, że Alec do tej pory był obok niego. Przypuszczał też, że podszedł właśnie do okna. Ten nawyk podłapał od niego. Bane też często przez nie wyglądał.
- Nie musiałbym się wtrącać, jeśli nie naciskałbyś na Magnusa - odpłacił mu pięknym za nadobne. - Próbowałeś mu narzucić swoje zdanie - wypomniał mu.
Tym razem to Ragnor prychnął i zaraz powiedział rozbawionym tonem:
- Tylko rozmawialiśmy. Niczego sobie sam nie dopowiadaj, nie służy ci.
- Jasne - zdążył burknąć pod nosem, zanim ciszy w pokoju nie przerwał jeszcze jeden głos, którego nie spodziewali się usłyszeć.
- Och, przymknijcie się - jęknął czarownik, nareszcie dając im znak, że ich doskonale słyszy. Cała reszta aż poskoczyła, zdziwiona nagłymi słowami Magnusa. Ten się jednak tym nie przejął, oni jakoś wcześniej też nie wydawali się tego robić względem niego. - Nie da się już was słuchać - warknął, otwierając oczy i przewracając się na plecy.
Alec musiał stwierdzić, że ten naprawdę nie wyglądał za dobrze. Pobladła twarz, podkrążone oczy i niewyraźna mina. To nie oznaczało nic pozytywnego.
- Jak się czujesz? - zapytał, podchodząc szybko do łóżka i klękając przed nim tak, by mieć twarz na tym samym poziomie co Bane.
Chciał mu się jeszcze dokładniej przyjrzeć.
- A jak ci się wydaje? - powiedział mało przyjaźnie, w dalszym ciągu niezadowolony z jego wcześniejszego zachowania. Zaczął wstawać, ale Alec mu to skutecznie uniemożliwił, popychając z powrotem na poduszki. - Co robisz? - oburzył się.
- Chyba ja powinienem o to zapytać - odparł Lightwood, który w tym momencie był o dziwo bardzo spokojny. - Nigdzie się nie wybierasz. Zostajesz w łóżku. Musisz odpocząć - zakomunikował.
Magnus prychnął pod nosem, ale posłusznie dał się położyć na miękkiej pościel. W jakiś sposób mu to imponowało. To, że Alec nie zostawia go, jak jest w potrzebie i nie może z siebie nic wykrzesać. Miał mu jednak za złe to, że tak się wykłóca z Ragnorem, więc chciał mu dać nauczkę.
- Dobrze – powiedział, a na usta Lightwood'a wypłynął ciepły uśmiech, który jednak zaraz stamtąd zniknął po jego następnych słowach. - Ale w takim razie wszyscy inni wychodzą.
Powiedział to surowym tonem nieznoszącym sprzeciwu. Nocny Łowca wiedział, że nieczęsto można go takim usłyszeć i że musiało stać się coś naprawdę złego, jeżeli ten tak się zachowuje.
- Okej – zgodził się. - To idźcie – zwrócił się do przyjaciół czarownika. - Ja zostanę i... - nie skończył jednak tego, co chciał powiedzieć, bo Magnus wszedł mu w słowo.
- Nie zostaniesz, chcę być sam – wyznał twardo.
- Ale... - zaciął się. Magnus nigdy go nie wypraszał! - Co ty gadasz – zaśmiał się. - Dobrze, jakby ktoś z tobą został. Ja mogę to zrobić.
- Nie, Alec! - nie wytrzymał i usiadł, przez co automatycznie zakręciło mu się w głowie. Skrzywił się delikatnie, ale nie położył się z powrotem. - Nie chcę, żebyś został. Idź gdzieś i ochłoń, bo nie chcę teraz się z tobą widzieć. Nie, kiedy tak warczysz. Jeśli już ktoś musi ze mną zostać, to chcę, żeby zrobiła to Cate – dodał i popatrzył na nią z niemą prośbą w oczach.
Kobieta skinęła głową, żeby dać mu znać, że nie ma nic przeciwko. Nie dodała jednak od siebie żadnego słowa, bo nie chciała się teraz odzywać. Podobnie mieli chyba inni zebrani w pomieszczeniu, bo przez jakiś czas nie można było usłyszeć nic poza ich własnymi oddechami. Słowa Magnusa, mimo iż skierowane do konkretnej osoby, trafiły do nich wszystkich. Lightwood jednakże najwyraźniej odczuł je najbardziej i nie ma, co się temu dziwić.
- Wyjdźcie już – poprosił Bane, mając już po dziurki w nosie tej ciszy, która dobijała go chyba jeszcze bardziej niż wcześniejsze krzyki. Tym razem odezwał się bardzo cicho, ale mimo to wszyscy go doskonale usłyszeli. Kłótnia z Ragnorem go wymęczyła, ale kiedy słyszał wymianę zdań między jego przyjacielem a chłopakiem, która również do najprzyjemniejszych nie należała, poczuł się jeszcze gorzej. Już nawet nie zerkał na Aleca, bo nie chciał widzieć efektów swojego wybuchu. Położył się na łóżku i zapatrzył w sufit. - Muszę odpocząć – dodał, chociaż wcale nie miał zamiaru tego robić.
Pierwszy pokój opuścił Alec, a zaraz za nim wyszedł Ragnor. Aaron zrobił to, kiedy tylko spostrzegł, że czarownik zaraz się obudzi, przez co nie towarzyszył przy wydarzeniach, które miały przed chwilą miejsce. Może to i dobrze. Nie dotyczyły go, więc nie miał prawa w nich uczestniczyć. Chociaż gdyby iść w tę stronę, to wcale nie powinno go być w mieszkaniu czarownika.
- To że ja z tobą zostałam – zaczęła Cate, przyglądając się poczynaniom swojego przyjaciela – nie oznacza, że pozwolę ci robić, co ci się żywnie podoba. Wracaj do łóżka – syknęła, widząc, że ten opuszcza nogi z mebla i szykuje się do wyjścia.
- Chyba nie myślisz, że wytrzymam tu tyle czasu? - zakpił. - Mam kilka spraw do załatwienia – mówił ostrym tonem.
- Na mnie nie musisz warczeć – upomniała go. - A sprawy mogą poczekać. Masz odpocząć. Najlepiej by było, gdybyś się przespał.
Magnus opadł na łóżko i przyjrzał się jej uważnie. Ma rację. Nie powinien być dla niej niemiły.
- Wybacz, mam chyba gorszy dzień. Niemniej jednak jestem pewny, że nie zasnę, a nie chcę bezczynnie leżeć.
- Przykro mi, ale to właśnie będziesz robił – wyznała i bez skrępowania podeszła do niego, popychając go na poduszki. - Jeśli nie zaśniesz to nie, ale chociaż spróbuj. Najwyżej po prostu poleżysz, ale masz odpocząć! - wycelowała w niego swój wskazujący palec. - Alec nam mówił, że od jakiegoś czasu jest z tobą gorzej – dodała, wzdychając głęboko.
Przysiadła na krzesełku, które ten musiał wyczarować, bo mogłaby przysiąc, że wcześniej go nie widziała i wpatrzyła się w przyjaciela. Rzeczywiście wyglądał inaczej.
- To tylko przemęczenie – uspokoił ją. Wzmiankę o swoim chłopaku postanowił zignorować, bo nie chciał teraz o nim myśleć. Porozmawia z nim później. - Naprawdę.
- Dlatego powinieneś wypocząć – nalegała.
Po jej kilku groźbach czarownik w końcu przystał na jej namowy i grzecznie się położył. Wymienił z nią jeszcze parę zdań, przez co dowiedział się, że znalazł się tu dzięki Alecowi. Kiedy mdlał, chłopak zdążył go złapać i dzięki temu nie wylądował na podłodze. Potem go tu przyniósł i ułożył do łóżka, przykrywając przy okazji kocem. Podobno był bardzo przejęty i od razu wyznał im, że ten ma bóle głowy i już wcześniej słabo wyglądał. Ragnor rzucił wtedy jakimś komentarzem, przez co ten się zdenerwował i zaczął się z nim sprzeczać.
Bane już sam nie wiedział, co o tym myśleć. Najwyraźniej nie tylko on ale i jego najlepszy przyjaciel miał dzisiaj zły humor. U Ragnora było jednak tak, że jeśli on źle wstał, to i inni automatycznie na wszystko się złościli. Zielonoskóry zawsze wtedy prowokował wszystkich wokół, więc i im udzieliło się jego ponure samopoczucie. Miał tylko nadzieję, że pod jego nieobecność nie porozrywają się na strzępy.

12 komentarzy:

  1. Boski rozdział ❤❤❤❤ mam nadzieję, że Magnusowi nic nie będzie...
    ***odnośnie serialu*** w środę będzie dostępny w Polsce nie mogę się doczekać na Maleca w końcu❤❤❤
    ~siatkara17
    Ps. Dużo weny ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę nic powiedzieć odnośnie Magnusa i tego, co z nim będzie, ale dziękuję bardzo :*
      Muszę się zabrać za ten serial, ale jakoś nie mam czasu. Oglądałam tylko pierwszy odcinek z angielskim lektorem i to nawet chyba nie do końca. A na Maleca czekają wszyscy! :))
      Dzięki jeszcze raz :*

      Usuń
  2. Ogólnie nie mogę się doczekać rozmowy Aleca i Arona po tym wszystkim :D. Rozdział bardzo ciekawy <3. Będzie jakiś special na walentynki ? WENY!!! :* :* Jesteś Super <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, ciekawe co nasz drogi Alec ma do powiedzenia Aaronowi :D
      Dzięki bardzo.
      A co do specialu to nie wiem. Obawiam się, że nie będę miała czasu. Już teraz mam mały zapierdziel, a jeszcze w przyszłym tygodniu prawdopodobnie nie będzie mnie w domu. Nie obiecuję nic, a najwyżej jak się pojawi to będzie niespodzianką :D

      Usuń
  3. Rozdział cudny. Czekam z niecierpliwością na rozmowę Aleca z tą istotą i Jarrona. Pozdrowienia dużo veny, czasu i świetnego następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, w pierwszym odruchu przeczytałam "rozdział nudny". Uff, jak dobrze, że to tylko mój błąd :D
      Na Jarona trzeba niestety poczekać, ale zapewniam, że już niedługo się pojawi. Dziękuję bardzo i przesyłam buziaki :*

      Usuń
  4. Rozdział boski! Lily czekam na nexta :D :D :D
    WENY!!! Kochan :*
    PS Szykujesz coś specjalnego na Walentynki?? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo groszku :*
      Co do specjalu, odsyłam wyżej :D

      Usuń
  5. Cudowny rozdział <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny :D
    29 marca ma wyjść odcinek Shadowhunters pod tytułem Malec! Więc na pewno będzie go tam dużo :D (już nie mogę się doczekać)
    Weny :*
    ~ Kocica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :*
      Też nie mogę się doczekać Maleca, ale do 29 marca jeszcze dużo czasu :( Serialowy Alec jest suuuuuper :DD

      Usuń
  6. Nooooooo Hejjjj!
    hahahahaha. Reakcja Magnusa na słowa Aleca, w których mówi, że tylko on zostaję, rozwala mnie XDDD
    Ale ydaje mi się, że nasz Alec robi się coraz bardziej śmiały. A i jeszcze wracając do tej akcji. To muszę przyznać, że nie cierpię takich akcji XDDD Ale w twoim wydaniu wyszło świetnie XDDDD Mogę się założyć, że Ragnor miał satysfakcjonujący go uśmieszek. Ale Alec na pewno nie miał za wesołej miny. A swoją drogą... ciekawe co się stało z Magnusem i jak to wszystko się rozwinie... Ach! Nie mogę się doczekać! Ejooo? Kiedy będzie ta chrzaniona (XDDD) akcja z Maryse? Jezuuuu jak ja nmg się doczekać
    I dołączam się do pytania : Czy szykujesz coś na walentynki? A jeżeli tak, to czy będzie kntynuacja tego się wydarzyło między Ragnorem a Raphaelem??? Jezuuu. Przypomniało mi się to. Hahahahahaha. Ja się wtedy popłakałam ze śmiechu XDDDD
    Oki-doki. Supi-Supi. Spadam XD XD
    Czasu veny i wgl wszystkiego :)
    Kaczor*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kochana Kaczor, cieszę się, że ci się podobało. Masz rację, Alec się robi coraz śmielszy, chociaż w pewnych kwestiach i tak pozostaje Aleciem wstydziochem :D
      Cierpliwości, wszystkiego się dowiesz.
      Czy szykuję coś na walentynki? Jak wyżej. Tam już udzieliłam odpowiedzi i nie chcę się powtarzać :)) Jeżeli chodzi o Ragnora i Raphaela to myślę, że śweitnie dogadałabyś się z Cherry :D
      Dzięki bardzo! :*
      PS Nie dostałam odpowiedzi zwrotnej na e-mailu i nie wiem, czy widziałyście z Gadziną moją wiadomość. Wysłałam ją w niedzielę i liczę, że nie za późno.

      Usuń