poniedziałek, 29 lutego 2016

ROZDZIAŁ LVII

Jasona obudziło delikatne drapanie w gardle i ból głowy. Ostrożnie otworzył oczy i stwierdził, że nie może być jeszcze tak późno, bo w pomieszczeniu, w którym się znajdował, panowały ciemności. Mogło to być jednak spowodowane zasuniętymi zasłonami w oknach, ale nie jemu to oceniać. Przewrócił się na drugi bok i dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że nie jest w swoim pokoju. Powoli zaczęły do niego docierać fragmenty z minionego wieczoru i nocy i miał ochotę walnąć się w czoło. Jak mógł być takim idiotą? Dlaczego polazł na tamtą imprezę? I dlaczego dzwonił do blondyna? Nie miał pojęcia.
- Aaron? - zaczął cichutko, mając nadzieję, że to w jego pokoju wylądował, a nie gdziekolwiek indziej.
Pamiętał, że chłopak do niego przyjechał, ale nic poza tym. Nie wiedział, czy go tu przywiózł, czy po prostu skrzyczał i zostawił. Szczerze liczył na pierwszą opcję.
- Co? - usłyszał warknięcie z prawej strony.
Poczuł zalewającą go ulgę. Blondyn może nie należał do najbardziej zadowolonych osób na świecie, ale przynajmniej tu był. Tylko to się liczyło.
- Gdzie jesteśmy? - zadał kolejne pytanie.
Patrzył w kierunku, w którym stał Aaron, ale go nie widział. Mógł dojrzeć tylko zarys sylwetki, ale także niewyraźnie.
- Nieważne, śpij - dostał w zamian następne warknięcie.
- Aaron - chciał powiedzieć coś jeszcze, ale ten mu szybko przerwał.
- ŚPIJ!
Jason momentalnie się zamknął, słysząc ten pełen gniewu głos. Nie miał pojęcia, dlaczego Aaron był na niego taki zły. Jeszcze nigdy wcześniej nie słyszał u nikogo takiego tonu. Zgoda, blondyn czasem się denerwował, ale nie tak jak teraz. Chłopak przewrócił się na drugą stronę i zakopał się bardziej w pościeli. Jakoś mu odeszła ochota na prowadzenie jakiejkolwiek rozmowy. Nie był pewien, czy uda mu się ponownie zasnąć, ale postanowił chociaż spróbować. Może, kiedy obudzi się za jakiś czas, Aaron będzie w lepszym humorze.
Kiedy otworzył oczy po raz drugi, w pokoju było już jaśniej. Mógł się więc rozejrzeć i wypatrzyć co nieco. Zdziwił się wystrojem, bo szczerze mówiąc, pomieszczenie nie wyglądało jak pokój nastolatka, a raczej jak zwykły pokój hotelowy. Dopiero po ponownym obejrzeniu wszystkiego zauważył prywatne rzeczy, należące do właściciela pomieszczenia. Widział położoną na oparciu krzesła bluzę, w której był u niego kiedyś Aaron, jego kurtkę, plecak i jeszcze wiele innych rzeczy. Nie rzucały się jednak w oczy, więc za pierwszym razem nawet nie zwróciły jego uwagi. Tak jak sam chłopak, który stał przy oknie i się w niego wpatrywał. Posłał mu słaby uśmiech, ale blondyn go nie odwzajemnił. Stał z założonymi rękoma i miał nietęgą minę.
- Przepraszam - powiedział cichutko, cały czas patrząc mu w oczy.
Może niejedna osoba stwierdziłaby, że chłopak wyglądał naprawdę groźnie, ale on się go nie bał. Przyzwyczaił się już do tego, że Aaron miał czasem gorszy dzień i był wtedy dla wszystkich niemiły. Nie spotkał się co prawda z taką sytuacją, która miała miejsce teraz, ale czy bardzo różniła się od tego, co już zdążył zauważyć? Przy blondynie nauczył się tego, że nie zawsze wszystko jest kolorowe, ale można z tym żyć.
- Za co? - usłyszał w odpowiedzi.
Głos Aarona był cichy i zachrypnięty. Zupełnie inny niż ten w nocy, ale czy lepszy? Nie był pewien. W nocy słychać było chociaż, że ten jest zły i zagniewany, a teraz nic. Kompletnie. Jakby był pusty. Jason nie wiedział, co odpowiedzieć, więc tylko wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia, dlaczego to powiedział, ale wydawało mu się, że właśnie tego oczekuje od niego blondyn. Miał nadzieję, że to pomoże przerwać ciszę, jaka się między nimi wytworzyła, ale chyba nie poskutkowało, bo kilka kolejnych minut również spędzili w ten sposób. Dopiero po chwili Jason się ruszył i chciał wstać z łóżka. Zauważył wtedy, że ma na sobie jedynie swoją bieliznę. Jak to możliwe, że nie poczuł, że jest niemalże nagi?
- Gdzie są moje ubrania? - zapytał, marszcząc brwi.
Nigdzie ich nie widział. Miał nadzieję, że Aaron nic z nimi nie zrobił. Ale z drugiej strony co miałby niby zrobić?
- Suszą się - odpowiedział mu zwięźle blondyn, ale nie odwrócił wzroku, kiedy ten całkowicie odkrył kołdrę. Wpatrywał się w niego, niczym się nie krępując. Jason z kolei był strasznie zawstydzony tym, że chłopak mu się przygląda. - Och, proszę cię - przewrócił oczami. - Widziałem cię już bardziej roznegliżowanego - przypomniał mu, co tylko sprawiło, że chłopak jeszcze bardziej się zawstydził, ale spróbował to ukryć za delikatnym uśmiechem. Podszedł niespiesznie do blondyna i oparł się o jego bok. - Strasznie śmierdzisz - stwierdził niewzruszony Aaron.
- Najlepszy komplement jaki kiedykolwiek słyszałem - skomentował żartobliwie Jason. Wiedział, że śmierdział, bo sam to doskonale czuł. Alkohol robił swoje. Przez twarz wyższego przemknął cień uśmiechu, ale zaraz został zastąpiony miną bez wyrazu. Jason jednak uznał to za dobry znak, więc kontynuował niezrażony: - Gdzie jest łazienka? - zapytał. Aaron wskazał mu odpowiednie drzwi, w stronę których ten zaraz ruszył. - Przyniesiesz mi jakieś ubrania? - zdążył jeszcze zapytać.
Nie chciał paradować w samych bokserkach, nawet jeśli miałby go widzieć jedynie blondyn. To było do niego niepodobne i szczerze mówiąc, wolał mieć na sobie cokolwiek innego.
- Nie przeszkadza mi to, że masz na sobie jedynie majtki - przyznał szczerze Nocny Łowca. - Jeśli o mnie chodzi, to możesz tak zostać. Nikt inny i tak cię tu nie zobaczy - dodał po chwili.
- Mimo to wolałbym... - zaczął, ale ten szybko wszedł mu w słowo.
- Oczywiście - westchnął i Jason zauważył, jak ten podchodzi do szafy, mrucząc pod nosem: - zero zabawy.
Chłopak uśmiechnął się i dopiero wtedy zniknął za drzwiami pomieszczenia, w którym miał zamiar wziąć prysznic. Kiedy był pod strumieniem wody, słyszał jak do łazienki wszedł Aaron, ale zaraz równie szybko się stamtąd ulotnił. Młodszy też zresztą nie spędził tam dużo czasu, bo po kilku minutach był już czysty i odświeżony. Opuścił kabinę prysznicową i osuszył się zostawionym przez blondyna ręcznikiem. Założył na siebie bieliznę i jego koszulkę i obejrzał się w koło, szukając jakiś spodenek. Nic takiego jednak nie dojrzał, więc z żalem stwierdził, że Aaron mu żadnych nie przyniósł. No nic. Może jego ubrania szybko wyschną i będzie mógł się przebrać. Taką miał nadzieję. Pozostawała jeszcze tylko jedna sprawa.
- Aaron? - zapytał, wychylając głowę zza drzwi.
Chłopak stał przy biurku i chyba czegoś w nim szukał, bo nawet kiedy ten się do niego odezwał, nadal nie przestawał szperać. Dopiero po kilku chwilach zreflektował i podniósł na niego swój wzrok. Uniósł jedną brew i przyjrzał mu się uważniej. Jason nie wiedział, czemu ten się w niego tak wpatruje i czym to było spowodowane, ale zdecydowanie mu się to podobało. Oparł się nawet o futrynę, dając mu tym samym lepszy widok na swoje ciało. Wiedział, że zachowywał się w tym momencie inaczej niż zwykle, ale przecież w pokoju był tylko Aaron. Nikt więcej.
- Dobrze wyglądasz - przyznał blondyn, podchodząc bliżej niego, by móc się lepiej przyjrzeć. Zdecydowanie dobrym posunięciem było niezostawienie chłopakowi żadnych spodenek. Miał bardzo zgrabne i długie nogi, od których Aaron w tej chwili nie mógł oderwać oczu. Nigdy się tak nie czuł i nie miał pojęcia, dlaczego teraz tak jest, ale zapomniał już o tym, że przez Jasona może mieć jakiekolwiek kłopoty. Kto by się tym przejmował, mając przed sobą takiego chłopaczka? - Dlaczego wcześniej nie pomyślałem o tym, by dać ci jakieś swoje ubrania? - zapytał cicho.
Co prawda nadal był zły i tego raczej póki co nic nie zmieni, ale co mu szkodzi się z nim zabawić? Jason z kolei popatrywał na Nocnego Łowcę, nie bardzo wiedząc, jak się zachować. Widział jego wygłodniały wzrok i wiedział, co on oznacza, ale miał też świadomość tego, że chłopak nie przypomina dzisiaj siebie. Nie miał pojęcia, czy może mu na coś pozwolić, skoro nie był do końca pewny, jak ten się zachowa w stosunku do niego. Nie chciał się sparzyć. Nie wiedział też, co mu odpowiedzieć. Nie wiedział czy pytanie było skierowane do niego, czy Aaron po prostu myślał na głos. Nigdy nie mówił mu takich rzeczy i bał się, że za chwilę może powiedzieć coś zupełnie innego. Coś co nie spodoba mu się tak bardzo jak to.
- Podoba ci się? - zapytał cicho.
Wykręcał ręce za plecami i udawał, że wcale się nie denerwuje. Patrzył mu przy tym hardo w oczy i starał się coś z nich wyczytać.
- Wyglądasz seksownie - przyznał szczerze Aaron, pokonując dystans między nimi. Trącił go palcem w klatkę piersiową, a Jasona przeszedł dreszcz. Bądź co bądź było to bardzo przyjemne, a głos blondyna, modulowany właśnie w taki sposób, go podniecał. - Chciałeś mnie zaprosić do środka? - mruknął mu do ucha, owiewając jego szyję swoim oddechem.
Widział zawahanie w oczach chłopaka i chciał to wykorzystać. Może akurat mu się uda.
- Chciałem zapytać, czy mogę użyć twojej szczoteczki do zębów - wyjaśnił, spuszczając spojrzenie na swoje stopy. Peszył się, kiedy Aaron go tak pożerał wzrokiem. - Nie mam przy sobie swojej.
- Uuuu - pokręcił głową blondyn. - Mój pomysł ci się nie podoba? - zaśmiał się szyderczo.
Chwycił między palce materiał jego koszulki i zaczął się nią bawić, podwijając ją i znowu opuszczając. Jason odsunął jego dłoń, co spotkało się z lekką złością ze strony Nocnego Łowcy. Zmierzył go wzrokiem i przycisnął do ściany. Młodszy aż wciągnął głębiej powietrze, zaskoczony tym ruchem.
- Podoba - zaczął ostrożnie. Tak naprawdę nie podobał mu się wcale, ale nie chciał go jeszcze bardziej rozgniewać. Nie wiedział, do czego Aaron był w tym momencie zdolny. Wyglądał i zachowywał się tak, jakby w niego coś wstąpiło. Nie takiego chłopaka znał i lubił Jason. - Ale byłeś na mnie zły - przypomniał mu. - Nie chciałbyś o tym porozmawiać? - zaproponował.
- Powiedziałem już, co chciałbym robić - wyznał ostro. - Nie uprawiałeś nigdy seksu z kimś, kto jest na ciebie wściekły? - zapytał ironicznie.
- Nie i nie chcę tego robić - przyznał. Aaron był jak tykająca bomba. Trzeba było z nim postępować ostrożnie. Jeden zły ruch może spowodować eksplozję. - Wyjaśnij mi, czemu taki jesteś - poprosił cicho, chcąc pogłaskać go po policzku.
Blondyn mu jednak na to nie pozwolił, w porę się od niego odsuwając.
- Żałuj - rzekł w odniesieniu do pierwszej części jego wypowiedzi. - Nie wiesz, co straciłeś. Na szczęście możemy to jeszcze nadrobić.
- Nie słuchasz mnie? - nie wytrzymał młodszy. Musiał o to zapytać, bo zaczynało go denerwować postępowanie Aarona. Nie takiego chłopaka chciał dzisiaj zobaczyć. - Zachowujesz się bardzo dziwnie - dodał. - Nie chcę się z tobą pieprzyć. Nie chcę, żebyś mnie w ogóle dotykał - wypalił i chciał się cofnąć, ale na nic się to zdało, bo przecież już stał przyciśnięty do ściany. Wskutek tego wbił się w nią jedynie jeszcze bardziej, co oczywiście nie umknęło uwadze Nocnego Łowcy, który nie spuszczał z niego wzroku. - Zostaw mnie, Aaron - dodał na koniec i odwrócił spojrzenie na ścianę przed sobą.
Zaczynał żałować tego, co zrobił. Tego, że się napił, tego, że zadzwonił do Aarona i ostatecznie tego, że się tu znalazł. Robiło mu się źle z tym, że Aaron dawno się z nim nie kontaktował i nie odpowiadał na jego telefony. Nie było ich co prawda wiele, ale jednak były. Wkurzyło go to, że wcześniej kiedy się widzieli, ich spotkanie nie zakończyło się przyjemnie i miał nadzieję, że będzie potrafił to naprawić, ale teraz nie wiedział nawet, czy tego chce. To przecież bez sensu. Aaron był chłopakiem i on także nim był.
- To po co dzwoniłeś? - zdziwił się blondyn, po raz kolejny go atakując. - Co? Po co chciałeś, żebym to ja po ciebie przyjechał? Nie masz znajomych? Rodziny?
- Byłem pijany. Zadzwoniłem do pierwszej lepszej osoby - warknął mu w twarz. Oczywistym było, że kłamał. Nie chciał mu jednak dawać tej satysfakcji i przyznawać się do tego, że jego telefon był zamierzony. O nie. Nie da się tak traktować. - Przypadkowo okazałeś się nią być ty - dodał, ale nie zabrzmiało to już tak przekonująco, bo wystarczyło, żeby spojrzał w oczy Aarona, a już się rozpadał.
Głos mu się całkowicie załamał. Brzmiał strasznie. Nie potrafił prowadzić z nim rozmowy, kiedy był w takim stanie. Jeśli wcześniej myślał, że się nie boi, to musiał być głupcem. Albo rzeczywiście się nie bał. Tak czy inaczej teraz sytuacja uległa zmianie. Dalej miał dreszcze, ale nie miały już one nic wspólnego z przyjemnością.
- Byłeś pijany? - najwyraźniej tego nie zauważył albo nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia, bo jego głos nie uległ jakiejkolwiek zmianie. Nadal był surowy i przesiąknięty sarkazmem. - O nie, mój drogi. Byłeś nawalony - sprostował. - I chyba masz szczęście, że to ja cię stamtąd zabrałem. Kiedy przyjechałem już ledwo stałeś na nogach, a z taksówki musiałem cię nieść, bo całkowicie odleciałeś. Nie uważasz, że należy mi się coś w nagrodę? Zadzwoniłeś do mnie i szczerze mówiąc, nie wierzę w ten twój przypadek - warknął, nie zwracając uwagi na coraz bardziej przerażoną twarz młodszego. - Każdy lubi po kilku głębszych uprawiać seks i pewnie to miałeś na celu.
Nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił. Kiedy Jason do niego dzwonił, ani na moment nie przeszło mu przez myśl coś takiego, jednak Nocny Łowca wiedział oczywiście lepiej i nie dało mu się niczego przetłumaczyć.
- Myślisz się - odparł chłopak, patrząc mu w oczy. - Chciałem po prostu, żebyś mi pomógł - wyznał szczerze. - Nie potrafię pić, a zmieszałem kilka rodzajów alkoholi. Dosyć szybko mnie wcięło i wiedziałem, że sam nie dostanę się do domu. Poza tym nie chciałem tam wracać - dodał na koniec. - To wszystko.
- Chciałeś, żebym ci pomógł? - odezwał się znowu Nocny Łowca, a Jason myślał tylko o tym, że nie chciałby tak bardzo niczego innego jak tego, żeby ten się w końcu zamknął. - Niby dlaczego miałbym to zrobić? Przecież doskonale wiesz, na czym polega nasz układ. Czy coś się zmieniło? O czymś nie wiem? - dopytywał sarkastycznie.
W tym momencie Jason nie wytrzymał i całkowicie się poddał. Wiedział, że to co za chwilę powie, może pociągnąć za sobą konsekwencje, ale szczerze mówiąc, mało go to w tej chwili obchodziło.
- Myślałem, że to wyszło poza układ! - krzyknął. - Że już go wcale nie ma. Przestał istnieć. Dlatego zadzwoniłem do ciebie i dlatego chciałem spędzić wieczór z tobą!
- Co niby wyszło poza układ? - zapytał z niedowierzaniem.
Na chwilę stracił czujność, przez co Jasonowi udało się wydostać i przejść na drugą stronę pokoju, jak najdalej od niego. Szybko podążył za nim wzrokiem, ale sam nie ruszył się z miejsca.
- To wszystko - zrobił nieokreślony ruch ręką. - My - wskazał na ich oboje.
- Aha - powiedział mało bystrze Aaron. - Na jakiej podstawie doszedłeś do takiego wniosku?
Jason wzruszył ramionami. Sam nie wiedział. Tak po prostu czuł.
- Może na takiej, że przychodziłeś nie tylko po jedno? - odpowiedział pytaniem, wbijając wzrok w ścianę. Nie chciał patrzeć na Nocnego Łowcę. - Odwiedzałeś mnie, żeby po prostu posiedzieć, pogadać i pośmiać się. Często powodem twojego śmiechu byłem ja sam, ale czy to ważne? Takiego cię lubię - przyznał. - Nie takiego jak teraz.
Aaron patrzył na niego przez chwilę, po czym również odwrócił wzrok. Zrobił lekceważącą minę i wzruszył ramionami.
- A może taki właśnie jestem, co? - sarknął. - Nie pomyślałeś? Może robię to wszystko, żeby ci zaimponować? Żeby przeciągnąć cię na swoją stronę - syczał przez zęby. - Żebyś łatwiej mi ulegał.
- Niemożliwe - zaprzeczył pewnie Jason, oplatając się rękoma. Nagle zrobiło mu się zimniej. - Jesteś dupkiem, ale to do ciebie niepodobne. Nie zrobiłbyś czegoś takiego.
Był tego pewien. A raczej chciał być tego pewien. W każdym razie wiedział swoje. Aaron był dupkowaty, ale nie aż tak bardzo. Dało się z nim wytrzymać. Przynajmniej on potrafił z nim wytrzymać.
- Nie znasz mnie, Jason, więc nie mów, co jest do mnie podobne, a co nie. Tylko ja mam świadomość tego, jaki jestem naprawdę i to się nigdy nie zmieni!
- Znam cię. Może nie na tyle, by wiedzieć o tobie wszystko - przyznał po chwili, nareszcie na niego zerkając - ale wiem wystarczająco dużo. Czasem się przede mną otwierałeś. Może nie robiłeś tego celowo, ale się liczy - dodał na koniec łamiącym się głosem.
Aaron znowu odwrócił wzrok. Nie mógł patrzeć na Jasona, widząc go takiego kruchego. Nie był słaby. Wiedział, że jego stan jest wywołany tylko i wyłącznie słowami, jakie wypłynęły z jego własnych ust, ale uznał to za nieważne. Nie czuł się winny. Ktoś musiał ich przystopować, a jeśli na niego wypadło, to niech tak będzie. Nie na tym miała polegać ich znajomość i oboje doskonale o tym wiedzieli. Po prostu zagubili się w pewnym momencie, ale wszystko się da jeszcze naprawić. Po co się angażować? Może być jak dawniej.
- Już ci mówiłem, dlaczego to robiłem - wyznał mało przyjaźnie. Tak naprawdę był lekko zdziwiony. On miałby mu coś o sobie opowiadać? Niby kiedy? I dlaczego tego nie zauważył? Wolał jednak się nad tym nie zastanawiać, a brnąć w to dalej. - Żebyś mi dawał. Czasem trzeba cię trochę udobruchać - zaśmiał się szyderczo.
- Zamknij się! - wkurzył się młodszy. - Wiem, że tak nie myślisz. Poza tym nie musiałeś mnie do niczego namawiać! Nie myśl, że ci uwierzę. Po prostu boisz się do tego przyznać!
- Niby do czego? - zapytał lekceważąco. - Nie dopowiadaj sobie nic od siebie, bo najwyraźniej masz za dużą wyobraźnię. I dlaczego nie musiałem cię namawiać? Każdego na początku trzeba. Jesteście tacy sami - syknął, wpatrując się w jego twarz wykrzywioną najprawdopodobniej bólem. - Niby takie szare myszki, a przychodzi co do czego, to i tak sami ładujecie się do łóżka. Taka jest prawda! Wystarczy was tylko odpowiednio wyszkolić. Dla mnie jesteś po prostu kolejną fajną dupą, która umiliła mi czas w tym beznadziejnym miejscu.
Jason wpatrywał się w niego z otępieniem wypisanym na twarzy. Nie wierzył w to, że ten właśnie porównał go do jakiś swoich wcześniejszych "zdobyczy". Tak, on chyba także stał się jedną z nich. Bardzo nie chciał, żeby tak było, ale to najwyraźniej nieuniknione.
- Jak dojdę stąd do domu? - zapytał cicho, kiedy nareszcie odzyskał głos.
Obrócił się do okna, tak żeby ten go nie widział i pociągnął nosem. Nienawidził siebie i tego, że w niektórych sytuacjach był aż za bardzo wrażliwy. Cieszył się jednak, że jak na razie się nie rozkleił. Nie chciał się popłakać.
- Jason - zaczął Aaron, a w jego głosie można było dosłyszeć wyraźną zmianę.
Czy skruchę? Tego chłopak nie był pewien, ale wiedział, że nie potrzebuje litości. Nie od niego.
- Co Jason? Nagle znasz moje imię?! - wściekł się i obrócił w jego stronę. Aaron w międzyczasie zdążył już do niego podejść. - Zapytałem o coś! Jak dojdę do domu?!
- Nie możesz na razie wyjść - przyznał ostrożnie Nocny Łowca. - Uspokuj się - poprosił. - Wiem, że...
Widział, że chłopak tracił nad sobą kontrolę i że to wszystko przez niego. Słowa, które padły przed chwilą z jego ust nie były prawdą i już ich żałował.
- Kto jak kto, ale ty nie masz prawa mnie uspokajać! - warknął, znowu pociągając nosem. - Nic nie wiesz! Nie masz o niczym pojęcia. Widzisz tylko czubek własnego nosa! W ogóle nie przejmujesz się moimi uczuciami - zakończył niemrawo.
- Nikt nie kazał ci mieszać w to uczuć - przyznał cicho.
- Och, wybacz - krzyknął sarkastycznie. - Przepraszam cię bardzo, ale jednak tak się stało. Nie potrafię nad tym zapanować, uwierz mi - warknął. - Nie zrobiłem tego celowo. Też nie chciałem mieszać w to uczuć, ale samo tak wyszło. Bez mojej wiedzy i zgody. I jeśli ma ci się przez to zrobić lepiej, to wiedz, że też tego żałuję - wbił wzrok w ścianę i zacisnął wargi. Nie chciał tego mówić, ale powiedział. Już było za późno, żeby to cofnąć. - Ja w porównaniu do ciebie mam serce. Nie wiem, jak mogłem myśleć, że jest inaczej - zaśmiał się sam z siebie.
Po tych słowach nawet Aaronowi chciało się płakać. Nie wiedział, że sytuacja przedstawiała się właśnie w taki sposób. Jeśli miałby cofnąć czas, to wolałby wcale nie spotykać chłopaka. Wolałby nie zaczynać się z nim spotykać, bo był pewien, że ten będzie tylko przez niego cierpiał. Nie potrafił dać komuś szczęścia. Jason powiedział prawdę. Aaron nie miał serca. Nie miał też uczuć.
Przypomniał sobie dzisiejszą noc. To jak jechał po Jasona. To jak się o niego martwił. To jak był na niego zły, za to, że chłopak był taki nieodpowiedzialny. I to jak zadowolony był z siebie, że chłopak właśnie do niego zadzwonił. Mógł wybrać tyle osób, a wybrał jego. Resztę nocy spędził na rozmyślaniach. Nie spał, tylko wpatrywał się w śpiącego Jasona i zastanawiał się, co to wszystko oznacza. Czy to, co czuł, miało jakieś znaczenie? Czy Jason mógłby w nim coś zmienić? Cały czas dochodził do jednego wniosku. Nie bardzo mu się on podobał, bo to oznaczałoby coś nowego, a on nie był w stanie stwierdzić, czy dałby temu radę. Ta niepewność i jednocześnie znajomość samego siebie doprowadzała go do gniewu. Nie był w stanie stwierdzić, dlaczego się tak zachowuje i nie potrafił się przyznać na głos do tego, do czego prowadziły go wszystkie myśli.
- Wybacz - powiedział nareszcie, zaskakując nawet samego siebie. Wyciągnął przed siebie rękę i szybkim ruchem przyciągnął chłopaka do swojej klatki piersiowej, zamykając go w mocnym uścisku. - Żałuję tego, co powiedziałem. Wcale tak nie myślę - przyznał cicho, szepcząc mu do ucha.
Jason zamarł na moment, nie wiedząc, co zrobić. Aaron go nigdy wcześniej nie przytulał. Nigdy też nie przepraszał. Nie ruszał się z miejsca, ale mu odpowiedział.
- Ja też żałuję, że to powiedziałeś - nie miał pojęcia, co mógłby jeszcze dodać dodać.
Nie wiedział też, czy jeśli by dalej mówił, to czy by się nie rozkleił. Nie potrzebował tego, ale miał świadomość tego, że jest słaby. Nerwy działały swoje. Chciał, żeby to się już skończyło.
- Przepraszam cię - powtórzył Aaron, chowając twarz w jego włosach. - Masz rację. Jestem okropny. Wszystko, co mówiłem...
- Nie chcę tego słuchać - przerwał mu młodszy, odsuwając się nieco. - Chcę iść do swojego domu. Mój brat już na pewno nakapował rodzicom, że nie było mnie całą noc. Nie chcę kolejnej kłótni. Ta z tobą mi zupełnie wystarcza - przyznał szczerze.
- Kłamałem, Jason. Wiesz o tym, prawda? - dopytał, nadal go nie puszczając.
- Już sam nie wiem, kiedy mówisz prawdę, a kiedy kłamiesz - wyznał pustym głosem. - Wcześniej wydawało mi się, że jestem w stanie to rozróżnić, ale najwyraźniej byłem w błędzie.
- Nie byłeś - zaprzeczył Aaron. - Nie możesz teraz wyjść - dodał, kiedy nareszcie pozwolił mu się odsunąć. - Później ci pomogę, ale na razie musisz tu zostać. Spróbuj jeszcze zasnąć, co? - zapytał łagodnie. - Nikt nie może cię tu zobaczyć - sam odszedł na kilka kroków i przysiadł na brzegu łóżka. Schował twarz w dłoniach, zupełnie nie wiedząc, co począć. - Moje życie - zaczął po chwili, patrząc na swoje palce - ono nie jest takie jak twoje. Nie mogę ci teraz tego wyjaśnić, ale... spróbuję, jak wrócę, dobrze? - wstał i do niego podszedł. Złożył pocałunek na jego ustach i skrzywił się nieznacznie. Był bezradny. - Chciałbym powiedzieć ci tak wiele - przyznał cicho, opierając czoło na jego głowie. - A nie mogę prawie nic. Muszę iść - stwierdził szybko i ulotnił się z pokoju.
Sam nie wiedział, co się z nim działo. Zostawił tam rozkojarzonego i zbitego z tropu chłopaka i bał się wrócić. Trening był teraz dla niego zbawieniem. Nie chciał widzieć wyrazu jego twarzy, bo obawiał się, że znowu zobaczy ten okropny grymas bólu. Miał świadomość tego, że Jason będzie oczekiwał wyjaśnień, a on nie będzie już mógł od nich uciec. Nie miał pojęcia, ile będzie mógł mu powiedzieć, ale zdawał sobie sprawę z tego, że rozmowa, jaką będą musieli przeprowadzić, nie będzie należała do najprzyjemniejszych, a już na pewno nie do najłatwiejszych.

____________________________

Witam, przyznam szczerze, że pisałam ten rozdział, kiedy miałam gorszy dzień. Mam nadzieję, że nie zostanę ukamieniowana. Co prawda mogłabym zmienić koncepcję, ale tego nie robię. Zostawiam tak, jak jest i czekam na wasze opinie. Pamiętajcie, że Jason jest nadal w Instytucie! Buziaki :*

22 komentarze:

  1. O mój boziu *.*
    Ten rozdział był tak cudny...
    Nadal zastanawiam się czy kochać Aarona czy jednak go udusić za to co się stało xD
    Ale, zastanawia mnie jedno...
    Co będzie gdy Aaron i inni w końcu wyjadą? ;-;

    Weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie musimy go kochać. Jeśli nie będziemy tego robić, dalej będzie takim dupkiem jak do tej pory.
      Co będzie, gdy wyjadą? Na razie proszę się tym nie przejmować. Co ma być to będzie :D
      Dziękuję bardzo :*

      Usuń
  2. Jak Aaron ukrywa te runy? Bo się nad tym zastanawiam... Czy ma jakąś inną runę, czy coś...
    Bo w sumie to ani razu nie było o tym mowy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było chyba kiedyś napisane na przykładzie Aleca, że runy są widoczne dla innych jako blade blizny ;))

      Usuń
  3. Ukamieniować? Kobietom, ja na to czekałam! To było takie słodkie... Aaron nareszcie się zorientował, co czuje do Jasona. Pisz dalej i buziaczki :-*
    ~Vera<33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Aaron by się pewnie z tobą sprzeczał. Ten to lubi się ukrywać, prawda? Przecież jego i Jasona ABSOLUTNIE nic nie łączy, no nie? *oczywisty sarkazm*
      Dziękuję baaardzo, buziaki :* ♡

      Usuń
  4. Zastanawiam się jakie tortury Alec by czynił na Aronie jak by się dowiedział , że ten sprowadził przyziemnego do instytutu heheh ;D. Ogólnie nie wiem czemu ale podejrzewałam , że Jason dzwonił do Arona bo widział jak ten szedł z Alecem ( nie pamiętam jak się to odmienia , nie bijcie jak źle ;p ) i był zazdrosny :D . Ale to tylko moje dziwne teorie hehe . Ogólnie słodkie by było jak by Jason był zazdrosny o Aleca <3 . Rozdział super , kocham tą parę jest taka ciekawa i nieprzewidywalna :D. A ogólnie słyszał ktoś , że Clare opisała pierwszy raz Aleca i Magnusa !!!! prawdopodobnie w 2 tomie Pani Nocy Aaaaa !!! jeszcze 1 nie jest po polsku a już chce 2 :D. Ciesze się , że mam w zakładkach twojego bloga czytam teraz ponownie tą serię i jestem przy tym jak Magnus zrywa z Alecem :c. Dla podbudowy psychicznej czytam pierwsze rozdziały . No dobra kończę pisać już bo jest późno a jutro testy ehhh . WENNY :* !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Clare opisała pierwszy raz Aleca i Magnusa to mogę umierać! ❤❤❤
      ~ Kocica

      Usuń
    2. Jakie tortury? Haha nie mam pojęcia. Możemy tylko podejrzewać. Czy by był zły? Nie wiadomo. Ta twoja teoria jest całkiem dobra. Przyznam szczerze, że czasem, czytając komentarze, zastanawiam się, skąd w ludziach tyle kreatywności XD Na jakiej podatawie tak pomyślałaś?
      Nie słyszałam, ale skoro tak jest, to już wiem, że się z tym chętnie zapoznam. W Kronikach było za mało Aleca!
      BTW ja też ostatnio czytałam, tyle że ostatnią część i przewijałam strony, żeby tylko dojść do scen z nimi :D
      Dziękuję bardzo :* ♡

      Usuń
  5. Yey! W końcu Jaron ❤ Ten rozdział był taki słodki, nie sądziłam, że Aaron tak się wyleje przed Jasonem :) (Nie martw się nie zostaniesz ukamieniowana) Jeśli Jason jest w instytucie to jest szansa, że zostanie przez kogoś nakryty i wtedy będzie się działo, yey! :D Bardzo mnie ciekawi jak Jason zareaguje na to, że Aaron jest nocnym łowcą. (Bo raczej mu o tym powie, prawda? :D no chyba, że dowie się w inny sposób ^.^)
    Weny ;* :*
    ~ Kocica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, jak dobrze. Nie chciałabym jeszcze umierać ;))
      Nie mogę powiedzieć, jak się dowie i czy w ogóle się dowie, ale tak. Czeka ich ciężka rozmowa. Jest Jaron, bo obiecałam, że nareszcie się pojawi. Myślałam, że rozdział zostanie negatywnie potraktowany (nikt przecież nie lubi kłótni), ale jest zupełnie inaczej! Dziękuję za miłe słowa :** ♡
      PS nie wiem, czy ma to dla ciebie jakiekolwiek znaczenie, ale komentarz, który zostawiłaś ma numerek 1000. Tak, tak, jeden i trzy zera. Duża liczba :D

      Usuń
    2. Yey! Napisałam 1000 komentarz, oczywiście, że ma to dla mnie znaczenie :) czuje się taka wyróżniona :D
      ~ Kocica

      Usuń
  6. Nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału, ale warto było czekać ;-) Boże Aron ma uczucia i to skierowane do Przyziemnego...Boski rodzial czytalo sie go znakomicie ;-) Duzo weny :-*
    *wolfi*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze warto poczekać. Podobno czekanie wzmaga apetyt ;))
      Dziękuję bardzo :* ♡

      Usuń
  7. Tak ogólnie to.... ZAJEBISTE!! Wiesz że się teraz dowale do końcówki, wiesz? prawda?
    Ogólnie ty wesz, że nie przepadam za tym paringiem, ale powoli się do niego zaczynam przekonywać. powoli bo powoli ale jednak :P XDDD Naprawdę nie mogę się doczekać następnego. :) Już jestem ciekawa co też nasz Aaron wykombinuje :P i jak nasz Jason to przyjmie? Może znajdzie jakieś ostrza w jego pokoju? OMG! Ale mam obraz przed oczami jak Jason znajduje u niego w plecaku albo gdzieś tam jakieś serafickie ostrza. UUUUUUUU. A tak wgl to czy następny rozdział też będzie z samym Jaronem czy wpleciesz też wątek maaleca? Jezuuuuuuu!!! nmg się doczekać kiedy nareszcie Maryse ich przyłapie XDDDD
    A tak na marginesie... Skoro to te runy to blade blizny to tak czy siak są widoczne....:P ale to są chyba szczegóły. :) Sorry, że tak się dopytuje, ale skoro (rzekomo)Aaron ma powiedzieć mu prawdę to...sama rozumiesz, prawda? (mam nadzieję, że tak) Bo teraz się przyznaję, że tamten kom jest mój, ale to wszystko przez tego Aarona i końcówkę... Gdyby nie to, to bym się podpisała.... Mam nadzieję, że odpuścisz mi ten grzech i napiszesz jak najszybciej następny rozdział :P :D
    Standardowo: Czasu, veny, pomysłów i wgl :P
    Kaczor*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie mogę ci powiedzieć, co będzie w następnym rozdziale :(
      Twoje grzechy zostają odpuszczone. Idź w pokoju (ale jeszcze wróć :D) Haha, nie no żartuje. Żaden problem.
      Co do serafickich noży, to czy nie jest tak, że ostrze pojawia się, jak Nocny Łowca weźmie je w dłoń i powie imię Anioła? (popraw mnie, jeśli jest inaczej)
      Bardzo się cieszę z tego, że zaczynasz przekonywać się do Jarona.
      Dziękuję bardzo i przesyłam buziole :* ♡

      Usuń
    2. Cały tydzień czekałam, się doczekałam i jestem ZACHWYCONA:D. Po prostu NIESAMOWITE!!!. Tylko biedny Jason. Zamknięty w czterech ścianach (bez śniadania), nie wie gdzie jest i Aaron... Mam ochotę tego blondyna przełożyć przez kolano!!!;). Zasłużył.
      Dobrze, że Jason był na imprezie, bo nie będę pisać do czego dochodziły moje myśli:D.
      Co by było gdyby Jason próbował wyjść? Czy Aaron nałożył na drzwi runy zamykania? Dlaczego przywiózł go akurat do Instytutu? Boziu zadaję za dużo pytań. Przepraszam.
      Mam wrażenie, że w następnym rozdziale ktoś się dowie o naszym gościu. A niech będzie to Alec. Będzie się działo:D. Błagam zrób nam niespodziankę i dodaj rozdzialik wcześniej. Czekanie jest takie trudne, szczególnie gdy opowiadanie jest tak doskonałe! Życzę veny, czasu i Internetu. Pozdrowienia. PS. Już mam wizję jak Jason przegląda rzeczy Aarona i natrafia na noże, stelę i miecz seraficki, który otwiera się w jego dłoni. Niemożliwe, ale marzyć warto:D. Pps. Nigdy nie miałam zamiaru Cię ukamieniować i nie mam zamiaru.

      Usuń
    3. Ależ ja jestem ciekawa, co takiego sobie myślałaś! Gdzie był Jason?
      Zadajesz dużo pytań, a ja póki co na nie nie odpowiem. Wybacz, ale wszystko w swoim czasie ;) Aaron przywiózł go do Instytutu, bo nie miał go gdzie przenocować. Tyle możesz wiedzieć.
      Rozdziału też raczej nie dodam wcześniej, bo wtedy kolejny musiałabym dodać później, a na to pewnie nie wyrazicie zgody :D Pozostaje więc poniedziałek (albo później, ale wątpię).
      Dziękuję bardzo :* Buziole ♡

      Usuń
  8. Czemuuuuuu ?! Ja się pytam czemu ?! Taki króciótki minutka i po rozdziale :( ,niech następny będzie dłuższy ploseeee i niech będzie Malec i Maryse i Bane znowu w instytucie i aaaa może scenka w kuchni w instytucie w nocy ? :D
    PS. Dużo weny i czasu :*
    -A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka minutka? Nie było krótko ;))
      Haha czy ktoś kiedyś zapomni o scence w kuchni?
      Dziękuję bardzo :*

      Usuń
  9. Dopiero teraz piszę komentarz, bo to tak wciąga, że ani trochę nie pamiętam o komentowaniu, wybacz :D. Świetnie piszesz, serio. Jason za łatwo wybaczył Aaronowi pod koniec, facet zachował się jak dupek. Także ten...pozdrawiam :D
    ~M.^^

    OdpowiedzUsuń