środa, 15 lipca 2015

ROZDZIAŁ XXVI

Następne kilka dni upłynęło wszystkim bardzo szybko. Alec cieszył się z takiego obrotu sprawy. Panicznie bał się tego, że ktoś nakryje go z Magnusem, a okazało się, że nic wielkiego się nie stało. Owszem, kilka osób nie odzywało się do niego wcale, ale to nie było istotne. Zdarzyło się nawet parę razy, że rozmowy cichły, kiedy wchodził do jakiegoś pomieszczenia. Czuł się wtedy niezręcznie. Ważniejsze jednak było to, że jego bliscy znajomi, bo nadal nie mógł się przekonać do tego, by zacząć ich nazywać przyjaciółmi, nie mieli nic przeciwko jego orientacji. Zaakceptowali go i jeśli by się dokładniej przyjrzeć ich relacji, to nawet się chyba poprawiła. Może i wcześniej się nie kłócili, ale teraz było jakoś inaczej. Może po prostu chodziło o to, że nic nie musiał już przed nimi ukrywać. Naprawdę nie miał pojęcia.
Wraz z upływem czasu plotki na jego temat stawały się coraz rzadsze. Tak jak mówił Magnus, ludziom pewnie ten temat się już powoli nudził. Co prawda w niektórych przypadkach nadal czuł na sobie badawcze spojrzenia wielu Nocnych Łowców i wiedział, że jego chłopakowi również w dalszym ciągu się przyglądają. Nie było to jednak tak nachalne jak na początku. Wtedy nikt nawet nie odrywał od nich wzroku. Było to bardzo uciążliwe.
Starali się zachowywać normalnie, tak by w końcu przestać być tematem numer jeden. Nie chcieli wokół siebie takiego zamieszania, w niczym nie było im potrzebne. A jutro ich randka. Uch, już nie mógł się doczekać. Czuł się trochę dziwnie z tym, że to Magnus go zaprosił i głupio, że sam nie wpadł na to, by z nim gdzieś wyjść, ale mimo to czekał na nią z niecierpliwością. Bane nie chciał mu nic powiedzieć. Ani gdzie idą, ani co będą robić. To tylko jeszcze bardziej pobudzało jego wyobraźnię. Już i tak nieźle nadszarpniętą zresztą.
Szli właśnie z czarownikiem na śniadanie. Jak co rano. Później ma trening, przerwa, obiad, trening, przerwa, kolacja, sen. Ciągła monotonia, może z kilkoma nieznacznymi wyjątkami, ale jednak. Pewnie dlatego ostatnie kilka dni minęły mu tak szybko.
- O czym tak myślisz, co? - zagadnął go czarownik, przepuszczając w drzwiach jadalni.
- O niczym szczególnym - odparł jedynie i uśmiechnął się do niego ciepło.
Czarownik pokręcił głową, nie bardzo tą odpowiedzią usatysfakcjonowany.
- Nie odzywasz się od samego rana - wypomniał. - Jeżeli cię coś dręczy to po prostu powiedz - wzruszył ramionami.
Ale Alec nie miał mu nic do powiedzenia. Nic go nie dręczyło, nie miał żadnych problemów. Czuł się szczęśliwy, idąc obok tego konkretnego mężczyzny.
- Wszystko w porządku, naprawdę - spojrzał mu w oczy. - Po prostu tak sobie myślę. Trochę się w ciągu ostatnich dni zmieniło i próbuję się do tego przystosować - wyznał szczerze.
Magnus uśmiechnął się anielsko, tak jak tylko on potrafił.
- Żałujesz, że to wszystko się wydało? - zapytał, siadając na swoim miejscu.
Alec nie musiał się długo zastanawiać. Ba! Wcale się nie zastanawiał. Odpowiedź uformowała się w jego głowie niemal automatycznie, kiedy tylko Bane skończył zadawać to pytanie.
- Oczywiście, że nie - również usiadł, odpowiadając szczerze. - Po prostu tak o tym wszystkim myślę.
Magnus pokiwał głową na znak, że rozumie.
- Mam nadzieję, że jest jeszcze w twojej niezwykle zajętej głowie troszeczkę miejsca na rozmyślania o mnie - powiedział cicho, chociaż było niemożliwe, by ktoś inny ich usłyszał, albowiem najbliżsi ludzie siedzieli dobre kilka krzeseł dalej, a rodzeństwo Lightwood'a jeszcze nie przyszło.
Alec rzucił mu sceptyczne spojrzenie, chociaż uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Przecież to wszystko wiąże się z tobą, jeśli nie kręci wokół ciebie - rzekł, sięgając kanapkę. - I dobrze o tym wiesz.
Czarownik również zaczął jeść.
- Wiem - przyznał. - Ale zawsze miło to usłyszeć - wyszczerzył się i w tym momencie przyszła Izzy wraz z Jace'em.
Przywitali się i zabrali za pałaszowanie śniadania.
- Dzisiaj po pierwszym treningu pójdę do Aarona - powiedział ni z gruszki ni z pietruszki Alec.
Magnus wzdrygnął się odrobinę, ale starał się to jakoś zamaskować. Nie lubił tego chłopaka i nic nie mógł na to poradzić. Nie podobało mu się to, że kręcił się wokół jego Aleca. Upił łyk kawy, oddychając głęboko przez nos.
- Po co? - zapytał nieco szorstko.
Ten ton zbił Lightwood'a z tropu.
- Mówiłem ci przecież, że muszę go oprowadzić po Instytucie - westchnął i zaczął grzebać widelcem w talerzu.
- Nie musisz - burknął, wbijając wzrok w ścianę naprzeciwko.
Alec przewrócił oczami. Mógł podejrzewać, że Magnusowi się nie spodoba ten pomysł. Już sama wzmianka o chłopaku dziwnie na niego działała. Po co więc zaczynał ten temat?
- Obiecałem mu to kiedyś - przypomniał. - A ostatnio nawet się upomniał. Oprowadzę go po prostu dzisiaj i będę miał to z głowy - zerknął na czarownika, ale ten w dalszym ciągu wpatrywał się w widok przed sobą.
- Powiedz mu, że się rozmyśliłeś - zaproponował.
Alec zaśmiał się w duchu na ten pomysł. O tak, już to widział.
- Magnus, przecież tak się nie robi.
Na chwilę między nimi zapadła cisza. Rodzeństwo Nocnego Łowcy również się nie odzywało. Przed chwilą właśnie skończyli o czymś dyskutować. Nie mieli zielonego pojęcia, o czym ich brat rozprawia tak ze swoim chłopakiem.
- Kurde, Alec - nareszcie się odwrócił i na niego spojrzał. - Niby po co mu teraz takie dokładne obejrzenie twierdzy? Przecież za niecały miesiąc stąd wyjedzie, a jest już na tyle długo, by poznać wszystkie pomieszczenia, o których powinien wiedzieć.
- Wiem - przytaknął mu czarnowłosy. Szczerze mówiąc miał takie samo zdanie na ten temat. - Ale skoro mu to obiecałem, to nie mogę się teraz wycofać. Zajmie to góra godzinę.
Żaden argumenty nie przemawiały do Magnusa. Koleś miał tyle osób w Instytucie, dlaczego musiał się uczepić akurat Aleca? I jeszcze sam czarnowłosy. Czy on naprawdę nie zauważa, że nie chodzi o zwykłe oprowadzenie?
- Nie ufasz mi? - zapytał Lightwood, jakby czytał mu w myślach.
Bane oparł łokcie na stole i położył głowę na dłoniach, palce zanurzając we włosach. Myślał intensywnie. Przecież to niemożliwe, aby był aż tak zazdrosny. Aby był w ogóle zazdrosny! Przecież Alec nigdy nie dał mu nawet powodów do zazdrości. Dlaczego więc na samą wzmiankę o blondynie zostającym sam na sam z jego chłopakiem, skacze mu ciśnienie? Może dlatego, że on znał takich typków.
- To jemu nie ufam - odpowiedział, unosząc głowę i opierając podbródek na pięści. - Ale zrobisz, co będziesz uważał za słuszne. Nie mogę ci przecież niczego zabronić, prawda? - ponownie złapał w dłonie kubek z kawą i upił spory łyk. - Skończyłeś? - zmienił temat, zerkając na jego talerz. - Bo ja tak - zaczął wstawać.
Alec również dopił kawę i ruszył w ślad za nim. Kiedy się rozejrzał, zauważył, że w pomieszczeniu zostało tylko kilkanaście osób. Która była godzina? Zupełnie stracił poczucie czasu.
- Magnus - zaczął, kiedy byli już za drzwiami.
- Słucham - odparł wspomniany.
Alec zrównał z nim kroku i przyjrzał mu się dokładnie. Och, jak on uwielbiał tego czarownika.
- Nie kłóćmy się o taką błahostkę - poprosił.
- Przecież się nie kłócimy.
- Spójrz na mnie - poprosił.
Magnus tylko na niego zerknął, by zaraz znowu wpatrywać się przed siebie. Był to jednak błąd z jego strony, bo szybko został przyszpilony przez swojego chłopaka do ściany. Otworzył szerzej oczy.
- Wiesz, że jeżeli powiesz, żebym z nim nie szedł, to nie pójdę - powiedział, łapiąc czarownika za brodę i zmuszając go w ten sposób, by na niego spojrzał.
Jego uścisk nie był mocny, ale pewny i stanowczy.
- Alec, co ty..? - zdziwił się Magnus. - Nie wygłupiaj się - jęknął, próbując się wyswobodzić. Na próżno.
- To ty się wygłupiasz - wytknął mu. - Widzę twoją minę. Coś jest nie tak. Nie chcesz, żebym z nim tam szedł, prawda? - zapytał łagodnym głosem.
Magnus zastanawiał się chwilę, czy w ogóle odpowiedzieć.
- Nie, nie chcę - przyznał w końcu zgodnie z prawdą.
- Chodzi o to, że będę sam z jakimś chłopakiem, czy z tym konkretnym?
- Z tym konkretnym.
Alec przybliżył maksymalnie swoją twarz do jego, by szepnąć mu do ucha:
- Więc powiedz, żebym nie szedł.
Magnus wiedział, że nie może tego zrobić, chociaż nie wiadomo jak bardzo by tego chciał. Nie może go ograniczać ani czegokolwiek zabraniać. Ufał mu, a w ten sposób Alec mógłby pomyśleć, że jest inaczej. Pokręcił więc tylko przecząco głową, chowając dłonie za plecami.
Lightwood westchnął, opierając twarz na jego barku. Miał gdzieś, że ktoś mógł tędy przechodzić. I tak wszyscy już o nim wiedzieli.
- Ale i tak nie podoba ci się ten pomysł? - chciał wiedzieć Alec.
- Nie - odparł czarownik, nieco pewniejszym głosem chociaż i tak cicho.
- I co ja mam z tobą zrobić? - zaśmiał się Nocny Łowca.
- Pocałuj mnie - poprosił Magnus. - I będzie okej.
Ton jego głosu był nieco weselszy niż wcześniej, z czego Alec był bardzo zadowolony.
- Będzie okej? - zapytał, drocząc się z nim odrobinę.
Podniósł głowę z jego ramienia, wpatrując się w niego z uśmiechem.
- Tak - uśmiechnął się delikatnie.
Alec mruknął coś pod nosem, ale ostatecznie złożył czuły pocałunek na jego ustach. Magnus zamruczał słodko, oddając pocałunek.
- Chodź cię odprowadzę - zaproponował, na co jego chłopak z chęcią przystał.
Rozstali się przy jego gabinecie. Alec nie chciał wchodzić do środka, bo i tak miał mało czasu, a musiał się jeszcze przygotować do treningu.
Po ćwiczeniach tak jak mówił to Magnusowi, udał się do Aarona. Chłopak leżał w salonie, na kanapie. Musiał go chwilę szukać, ale w końcu udało mu się go znaleźć. Podszedł bliżej blondyna i zapytał:
- Jesteś teraz zajęty?
Aaron spojrzał na niego odrobinę zaskoczony, nie fatygując się nawet tym, by usiąść. Uśmiechnął się jednak, niby od niechcenia poprawiając włosy.
- Może znajdę chwilę, a co?
Alec uśmiechnął się delikatnie. Może znajdzie chwilę? Też coś, prychnął w duchu.
- Chciałeś, żebym cię oprowadził - przypomniał mu, chociaż chłopak doskonale o tym pamiętał.
- Och, chcesz iść teraz? - podniósł się do siadu.
"Nie, tak tylko przyszedłem. Nie mam co robić i postanowiłem z tobą o tym porozmawiać", cisnęło mu się na usta. Nie powiedział tego jednak, bo nie wiedział, czy chłopak zniósłby tyle sarkazmu.
- Jeśli to nie problem. Później nie będę miał czasu - dodał. - Poza tym teraz też mam tylko godzinę - zastrzegł.
Aaron pokiwał zadowolony głową. Wiedział, że czarnowłosy sam do niego przyjdzie. To było tylko kwestią czasu. Nie wiedział tylko, że Alec nie przyszedł w sprawie, w której chciał, żeby przyszedł. Zamiarem Lightwood'a było jedynie oprowadzenie blondyna po twierdzy. Nic więcej.
- Pewnie, żaden problem. Idziemy? - wstał ochoczo i uśmiechnął się szeroko. Alec potwierdził skinieniem głowy. - Prowadź w takim razie - wskazał ręką, by szedł przed nim.
Czarnowłosy poszedł pierwszy, ale zaraz jednak zwolnił, by Aaron do niego dołączył. Wyszli z salonu.
- Chcesz, żebym pokazał ci jakieś konkretne miejsce czy coś? - chciał wiedzieć Alec.
- Zdaję się na ciebie - wyszczerzył się do niego. - Pokaż mi to, czego nie widziała reszta.
Lightwood zaśmiał się cicho.
- Aaron, ja naprawdę nie wiem, czego nie widzieli inni - powiedział, zerkając w jego stronę.
Blondyn wzruszył ramionami, myśląc intensywnie.
- No to twoje ulubione - wypalił. - Chętnie bym zobaczył, gdzie lubisz spędzać czas - dodał, niemal kusicielsko, lecz Alec nie wyłapał w tym żadnego podtekstu. - No chyba, że również nie wiesz, co to za miejsca - droczył się z nim.
- Wiem! - zaśmiał się Alec i powstrzymał się przed pokazaniem mu języka.
Gdyby był z Magnusem, pewnie tak by się to skończyło. Potem by jeszcze od niego oberwał, nie mocno, ale jednak. Uśmiechnął się szeroko, wyobrażając sobie tę sytuację.
- Więc prowadź - powtórzył się Aaron, również się uśmiechając.
Był święcie przekonany, że uśmiech czarnowłosego jest skierowany w jego stronę. Ale by się zdziwił, kiedy by się dowiedział, że myśli Aleca zajmuje w tym momencie ktoś inny.
Lightwood zaprowadził go więc do szklarni, biblioteki, na strzelnicę i wiele innych miejsc. Przez całą drogę rozmawiali. Aaron opowiadał mu o swoim Instytucie. O tym jak tam jest. W niektórych miejscach Lightwood nawet dodawał coś od siebie. Mówił dlaczego je lubi, bądź co tu najczęściej robi. Prawdę mówiąc, nie było tak źle. Alec nie czuł się jakoś specjalnie niekomfortowo w jego towarzystwie. Może przeszkadzał mu trochę dystans, jaki ich dzielił, który według niego był stanowczo za mały, ale poza tym było okej. Aaron gadał jak najęty, a większość informacji wlatywała Alecowi jednym uchem, a wylatywała drugim, co niezmiernie śmieszyło blondyna.
Kiedy wyszli na zewnątrz, Lightwood pokazał mu tajne wyjście do pewnej skrytki w ogrodzie. Skrytka ta była tak naprawdę dziurą w krzakach, w której teraz ledwo się mieścił, nie mówiąc już o kolejnej osobie. Widoczne były jeszcze pewne ślady, świadczące o tym, że w przeszłości ktoś tu rzeczywiście przebywał. Było to jednak dla niego miejsce sentymentalne i sam nie wiedział, dlaczego pokazał je chłopakowi.
- Co tu robiłeś? - chciał wiedzieć blondyn, który musiał się nieźle pochylić, żeby w ogóle się tam dostać.
- Jak byliśmy mali, ja i Izzy często tu przesiadywaliśmy. To była nasza kryjówka przed resztą świata, taka izolatka. Opowiadaliśmy sobie różne historie. Później, kiedy dołączył do nas Jace, to miejsce było ucieczką przed nim. Często zachowywał się jak kretyn i czasem kiedy mieliśmy go dość, chowaliśmy się tu przed nim.
Aaron wybuchnął śmiechem.
- Wiedział o tym? - zapytał.
Alec pokiwał głową.
- Początkowo nie, ale później się dowiedział - rzekł, śmiejąc się cicho.
Zerknął na zegarek i spostrzegł, że spędził już z chłopakiem obiecaną godzinę, nawet kilka minut dłużej. Wstał więc z ziemi, na której wcześniej przysiadł i otrzepał się z piasku.
- Chyba czas wracać - oznajmił.
Aaron zgodził się z nim i również wstał. Bądź co bądź świetnie się bawił.
Ruszyli w stronę wejścia do budynku.
- Fajnie było - powiedział blondyn, pochodząc bliżej niego.
Był tak blisko, że niemal stykali się ramionami, kiedy szli. Alec uśmiechnął się szeroko, ale zmniejszył nieco swój uśmiech, kiedy zauważył odległość, jaka ich dzieliła, a może bardziej jej brak.
- Tak, można tak powiedzieć - odparł i zaczął się odsuwać.
Aaron udał, że tego nie zauważył i zaśmiał się wesoło.
- Całkiem dobry z ciebie przewodnik - przepuścił go w drzwiach, niby od niechcenia kładąc rękę na jego plecach, by popchnąć go do środka.
Alec poczuł się nieco nerwowo. Nie miał, jak jej strzepać, dodatkowo, kiedy już obaj znaleźli się w Instytucie, Aaron dalej nie zabierał dłoni. Co robić, co robić? Przeklął w duchu brak okien. Było ciemniej niż w innej części i Lightwood nawet nie zdążył zauważyć, kiedy twarz blondyna znalazła się tak blisko jego własnej. Już czuł oddech chłopaka na policzku, kiedy jego umysł zarejestrował kroki zbliżającej się kolejnej osoby. Szybko odskoczył od Aarona, zresztą on zrobił to samo i obaj spojrzeli w tamtą stronę. Na nieszczęście czarnowłosego ich oczom ukazał się Jeff. A może i szczęście, bo nie był pewien, jak skończyłoby się wydarzenie sprzed chwili z blondynem w roli głównej. Co go napadło? Co chciał zrobić? Jego rozmyślania przerwał jednak nieprzyjemny głos największego kretyna, jakiego znał.
- Jesteś, Lightwood. Wszędzie cię szukam - powiedział bez jakiegokolwiek przywitania.
Alec odetchnął w duchu. Poczuł ulgę, kiedy usłyszał te słowa. Wiedział, że gdyby Jeff coś zauważył, od tego zacząłby wypowiedź.
- Czego chcesz? - zapytał niezbyt przyjaźnie.
- Travley cię do siebie prosi.
- Gdzie jest?
- U siebie, ale mam cię przyprowadzić - odparł z chytrym uśmieszkiem.
Alec spojrzał na Aarona i skinął mu głową.
- Na razie - pożegnał się i już chciał odchodzić, kiedy blondyn powiedział:
- Jeszcze kawałek możemy iść razem, idę w tym samym kierunku - dodał z uśmiechem.
Jeff parsknął śmiechem, ale nie skomentował tego. Szli chwilę w ciszy, żaden nie miał nic do powiedzenia. Aaron łypał tylko co jakiś czas groźnie na Jeffa, zły za to, że ten im przeszkodził. Alec za to chciał jak najszybciej pozbyć się ich obu.
- Nie zdążyłem cię jeszcze przeprosić, Lightwood - zaczął po jakiejś minucie Jeff.
Czarnowłosy spojrzał na niego, lekko zbity z tropu.
- Za co? - burknął, chowając ręce w kieszeniach spodni.
- Przerwałem wam randkę - odparł sarkastycznie jak gdyby nigdy nic.
Alec już miał go wyśmiać. Przecież to nie była żadna randka, co ten kretyn wymyśla? Ubzdurał sobie coś i trzeba go wyprowadzić z błędu, zanim rozniesie się to po Instytucie. Informacja o tym, że jest gejem obiegła go niesamowicie szybko i był pewien, że z tą byłoby tak samo. Już na końcu języka miał ciętą ripostę dla tego kretyna, kiedy nagle do rozmowy dołączył się blondyn, zupełnie rujnując jego plany i sprawiając, że oczy prawie wyszły mu z orbit.
- Przeprosiny odrzucone. Przerwałeś w najlepszym momencie.
Jeff zaśmiał się głośno, rzucając Alecowi pełne pogardy spojrzenie.
- Oj, skarbie - zwrócił się jednak do Aarona. - Myślę, że jak będziesz grzeczny, nasz Alec wpisze cię na listę oczekujących i może kiedyś się jeszcze spotkacie - rzucił z wyraźną ironią w głosie.
Lightwood zaczerwienił się ze złości. Jak ten idiota śmiał żartować na jego temat przy nim?!
- Skąd ta gorycz w twoim głosie, co? - zapytał blondyn ze śmiechem. - Czyżbyś już na tej liście był?
Zamknij mordę, chciał krzyknąć Lightwood, ale z jakiegoś powodu nie mógł wydusić z siebie chociażby słowa. Co ten Aaron sobie myślał? Takim zachowaniem tylko prowokował Jeffa do kolejnych kpin! To nie była żadna randka! Czemu więc sugerował coś innego?
- Zamknijcie się obaj – powiedział w końcu.
Cieszył się z tego, ze dochodzili już do gabinetu trenera.
- Dobra, Alec – uśmiechnął się Aaron. - Ja już będę leciał, do zobaczenia! - dodał jeszcze i odszedł w stronę schodów.
- Hu hu, Lightwood, nie wiedziałem, że wyrywasz Aarona. Myślałem, ze masz już jakiegoś tam swojego, ten czarownik się tak koło ciebie kręci – powiedział, kiedy chłopaka nie było już widać.
Alec zaśmiał się drwiąco, choć odrobinę nerwowo.
- Nie wiem, o co ci chodzi – rzekł swobodnym tonem i zapukał do drzwi. - Poza tym nie wiedziałem, że mi się tak dokładnie przyglądasz.
Jeff już miał coś dodać, ale przerwał mu trener, który właśnie stanął przed nimi. Podziękował mu za pomoc i odesłał do siebie.
Alec również po jakimś czasie był wolny. Po kilku rozliczeniach stwierdził, że nie zdąży już przed obiadem odwiedzić czarownika, więc po prostu poszedł do pokoju swojej siostry. Z nią udał się do jadalni, gdzie Magnus już siedział. Aaron również. Uśmiechnął się do niego jak gdyby nigdy nic. Alec posłał mu mordercze spojrzenie. Jeszcze sobie z nim porozmawia.

_________________________________________________________

Hejo, kolejny rozdział :)
Hu hu już 26. Mam nadzieję, że wam się podoba. Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia. Liczę na to samo, klasycznie, również pod tym postem :)
I mam jeszcze jedno BARDZO WAŻNE ogłoszenie!
Na koncie, z którego wysyłałam powiadomienia dotyczące pojawienia się nowego rozdziału, usunęli mi się wszyscy obserwatorzy! Niestety nie udało mi się wszystkich znaleźć ponownie, więc zwracam się z wielką prośbą o napisanie do mnie i podanie swoich danych (konto ask.fm, adres e-mail, itp.), bym mogła je nadal wysyłać. Mam nadzieję, że zostałam zrozumiana.
Buuziole :*

8 komentarzy:

  1. Ha! Znowu pierwsza, mam farta.
    Rozdział wspaniały jak zwykle. Niepokoi mnie Jeff, jeśli zacznie gadać, że Alec puszcza sie na bok z Aaronem Mags się wkurzy, jak się wkurzy to się pokłócą i prawdopodobnie Magnus wyprowadzi się z instytutu. Jace i Izzy wkurzą się na Aarona i przemówią mu do rozumu, akurat wtedy kiedy Alec pójdzie przepraszać Mags'a. Czarownik nie będzie głupiutki wysłucha wytłumaczeń i przeprosin chłopaka a potem mu wybaczy. A potem zacznie się rozpusta... :D
    Takie sobie marzenia snułam i postanowiłam zamieścić- powinnaś wiedzieć co się twoim czytelnikom robi w główkach... :) Mam nadzieję, że mimo moich spekulacji coś jednak będzie inaczej, choś ta końcowa rozpusta może zostać. Rozpusta pasuje do wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się nakręciłam,że zapomniałam podpisu, co ten Malec ze mną robi...
      MP
      PS: Mam pytanko,do Cherry czemu musisz czytać w nocy? Tak mnie to jakoś intryguje:)

      Usuń
    2. To przez tą rozpustę, tak! I jeszcze życzenia, jak mogłam zapomnieć (liczę że mi wybaczysz:)) Weny, Duuużo czasu wolnego, I super wakacji!! Buziole :*
      MP

      Usuń
    3. He he odpowiedziałam przy poprzednim komentarzu ;)
      Pewnie myślisz, że muszę się ukrywać xd No ja myślę, że tak myślisz xd
      Cherry~

      Usuń
    4. Bardzo się cieszę, że napisałaś, co się dzieje w twojej główce :)
      I dziękuję za życzenia! Również życzę super wakacji,
      buziole :*

      Usuń
  2. No kurcze powaga, nwm co pisać xd Aaron ty debilu! To się szybko robi, a nie się z Aleciem cackasz!
    Magnusa mi szkoda :/
    A Jeff to ciota! *^* (kurcze dzisiaj dzień wyzwania :/) Nie lubię go i on powinien o tym wiedzieć! *^*
    Co do rozdziału.... GDZIE JEST MOJA DIRTY RANDKA, NO?! :( Wiedz, że naprawdę na nią czekam :|
    Weny i wgl standardzik xd
    Cherry~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i ja ci jeszcze coś powiem.
      Czytałam ten rozdział co go tak zhejtowałam jeszcze raz (w nocy xd) i podobał mi się xd "porwało mnie" xd
      Cherry~

      Usuń
    2. W następnym rozdziale będzie twoja dirty randka, obiecuję :*
      Dziękuję ci bardzo,
      buuziole :*

      Usuń